247 Listopad 2024
- 01 listopada
- TEST Z OKŁADKI: Daniel Hertz MARIA 800 + CHIARA ⸜ wzmacniacz zintegrowany + kolumny (system)
- WYSTAWA ⸜ reportaż: HIGH FIDELITY na Audio Video Show 2024
- TEST: Accuphase E-700 ⸜ wzmacniacz zintegrowany
- TEST: Gold Note CD-5 ⸜ odtwarzacz Compact Disc
- TEST: Acoustic Revive USB-1.5 PL TRIPLE-C + RUT-1K ⸜ kabel USB + filtr USB
- TEST: Verictum FLUX ILLUMI ICX ⸜ interkonekt analogowy RCA
- TEST: XACT IMMOTUS CRX & CL ⸜ nóżki antywibracyjne
- 16 listopada
- WYSTAWA ⸜ reportaż: Audio Video Show 2024
- TEST: Miyajima Laboratory SHILABE (2024) ⸜ wkł. gramofonowa MC
- TEST: EPO Sound DEIMOS MILLENIUM ⸜ kolumny głośnikowe • podłogowe
- TEST: Espirt ETERNA RCA G9 + SPK G9 ⸜ interkonekt liniowy RCA + kabel głośnikowy
- TEST: Vienna Acoustics MOZART SE SIGNATURE ⸜ kolumny głośnikowe • podłogowe
- MUZYKA ⸜ recenzja: BOB DYLAN, The Complete Budokan 1978, Sony Records Int’l SICP 6540~4, 4 x CD (1978/2023)
KRÓL ROGER i RCM AUDIO SENSOR PRELUDE IC,
czyli wzmacniacz i jego twórca
ztuka, w odróżnieniu od innych przejawów ludzkiej działalności, jest nie tylko działaniem bezcelowym, z punktu widzenia natury, ale i nie dosłownym. Tym się różni artysta od - na przykład - rzemieślnika, że pod wpływem rożnych bodźców zewnętrznych w jego wnętrzu rodzi się pomysł, idea, wrażenie, ogólnie rzecz biorąc pewna „forma” niematerialna, którą owa wrażliwa jednostka pragnie się z ogółem podzielić. Środki estetyczne, których do tego użyje, są już jedynie elementem przekazu owych niematerialnych „treści”, rodzajem języka, którym twórca komunikuje się z odbiorcą. Starożytni Grecy, ojcowie naszej euro-amerykańskiej kultury, cenili piękno nie widziane, lecz „wiedziane”. Kształty budynków, posągów, plany miast miały wymowę o wiele głębszą niż czysto estetyczną - tę odbieraną zmysłami. Piękna szukano w proporcji, wynikłej z matematyki, którą również zaliczano do jednej ze sztuk. Starożytny Grek patrząc na świątynię, na jej bryłę, portal wejściowy odczuwał jej piękno zaklęte w formie, która była jedynie metodą wyrażenia proporcji i harmonii określonych matematycznymi obliczeniami, na przykład zasady „złotego cięcia”, czy też trójpodziału bryły. Czy to oznacza, że starożytni byli pierwszymi twórcami sztuki konceptualnej, nienadającej się dla masowego, niewyedukowanego odbiorcy? Czy to oznacza, że ich sztuka była niezrozumiała dla tych, którzy nie mieli pojęcia o owej „wiedzianej” wartości? I tak, i nie. Geniusz artysty polega, moim zdaniem, również na tym, aby potrafił on wyrazić owe wspomniane wyżej niematerialne „formy” w sposób zrozumiały nawet dla szeroko rozumianego ogółu. I tylko od niego zależy, czy użyty język form estetycznych będzie przemawiał do odbiorcy, czy stanie się dla niego zrozumiały, atrakcyjny i na tyle komunikatywny, że przeniesie go choćby w części do wewnętrznego świata artysty, zaklętego w dziele sztuki. W dzisiejszych czasach zabytki greckie odwiedzają miliony turystów. Bez względu na ich stopień wykształcenia czy zainteresowania sztuką antyku oraz preferencje estetyczne, ogromna większość poddaje się ich „niewyjaśnionemu” urokowi i sile. Mimo upływu tysięcy lat zaklęte w nich Piękno jest ponadczasowe i uniwersalne i wciąż tak samo silnie oddziałuje. W antycznej Grecji piękno utożsamiano z dobrem! Król Roger to, mówię to tylko dla porządku, dzieło sceniczne Karola Szymanowskiego, którego libretto powstało we współpracy z Jarosławem Iwaszkiewiczem. Obaj panowie byli pod wpływem bardzo modnej w owych czasach ideologii Nietzschego. Celowo nie będę używał słowa „opera”, gdyż po pierwsze dzieło to wymyka się z typowego schematu przyporządkowanego temu gatunkowi, a po drugie sam Szymanowski tak chciał. Cóż ma ono wspólnego ze sztuką antycznych Greków? Ano, bardzo wiele! Zarówno postacie, jak i cała sceneria są tutaj jedynie metodą, zrozumiałymi dla ludzkich zmysłów środkami artystycznymi do przedstawienia tematu przewodniego, którym jest rozdarcie ludzkiej duszy pomiędzy tym co „apollińskie”, a tym co „dionizyjskie”. Szymanowski podjął karkołomną, jak na owe czasy, próbę uczynienia głównym bohaterem dzieła scenicznego element spoza świata wyobrażeń materialnych – ludzkie emocje, rozterki, wewnętrzną walkę odbywającą się w duszy lub, jak kto woli, głowie człowieka! Dzieło jest nie tylko niedosłowne i niejednoznaczne w swojej wymowie, ale nawet w zakończeniu autor nie dał swoim widzom ukojenia w postaci „recepty na życie”. Kim trzeba być, żeby zaprojektować urządzenie audio? Czy żarliwym miłośnikiem muzyki, ogarniętym dionizyjską rządzą, czy też zimno kalkulującym inżynierem w służbie apollińskiej techniki? To pytanie wiąże pozornie rozbieżne wątki tej wypowiedzi w jedną całość. Czy w głowie każdego inżyniera/twórcy, a może wręcz artysty, ma miejsce walka niczym z desek inscenizacji Króla Rogera? Efekt jest imponujący, dopóki obok nie stanie na przykład Pagani Zonda. Jej właściciel nie może z dumą zaprezentować kartą kredytową (najlepiej czyjąś, jak to jest w modzie w grupie VV), że każda szczelina pomiędzy panelami karoserii jest równiutka i wąziutka jak… Może mieć za to pewność, że w jego egzemplarzu Zondy coś finalnie „dokręcił” sam właściciel i główny konstruktor Horacio Pagani, że osobiście dany model przetestował przed oddaniem przyszłemu właścicielowi! Przedmioty codziennego użytku mogą być wyniesione do rangi dzieł sztuki, lecz nie poprzez precyzję wykonania, kunszt detalu czy użyte materiały, jak to jest często mylnie interpretowane. Może się tak stać, gdy ich konstruktorowi, podobnie jak malarzowi czy kompozytorowi, przyświecał inny cel niż czysto estetyczny. Wtedy elementy mechaniczne, oporniki, kondensatory, transformatory i inne są takimi samymi środkami wyrazu w rękach artysty, jak pędzel i farby w rękach malarza czy nuty dla kompozytora. Są jedynie środkiem do przekazania szerokiemu gronu odbiorców pasji, która spowodowała, że owładnięty nią twórca sięgnął po „dłuta” i zaczął rzeźbić, chcąc jak najszybciej się nią podzielić. RCM SENSOR PRELUDE IC H-F 10/10 przybył do mnie pocztą. Kiedy po około trzech tygodniach w moim progu staną jego twórca, pan Roger Adamek, miałem wrażenie, jakbym go już dawno znał - SENSOR zdążył mi już o nim „opowiedzieć”! Nie chciałbym tutaj dublować testu tego urządzenia, bo i po co - napisał go przecież kilka lat temu SAM naczelny. Napiszę więc tylko trzy słowa (ale nie do ojca dyrektora…;-)): energia, otwartość i szczerość, to moim zdaniem cechy najlepiej opisujące i brzmienie SENSORA, i charakter osobowości jego twórcy. Na tym można by w zasadzie zakończyć opis tego urządzenia. Ale nie po to pisałem przecież cały wstęp, prawda? Zacznę więc od tyłu. SZCZEROŚĆ - mam wrażenie, że Sensor nic nie zmienił w charakterze brzmienia mojego systemu, przy czym od razu uprzedzę, że w dobrym tego słowa znaczeniu. Wszystkie elementy dźwięku po jego podłączeniu były po prostu nie inne, lecz lepsze! Tam, gdzie był bas, było go więcej i lepiej wybrzmiewał, analogicznie z innymi zakresami. SENSOR gra równym dźwiękiem, nie faworyzuje żadnych zakresów. Podobnie przedwzmacniacz ten odniósł się do kwestii jakości dźwięku na płytach. Talent realizatorów wynagrodził z nawiązką, dobre rzemiosło poklepał po plecach, a tam, gdzie ktoś powinien zajmować się bardziej wypasaniem gąsek niż pracą w studiu nagraniowym, wysłał wypowiedzenie bez okresu ochrony i ubezpieczenia. OTWARTOŚĆ - to ta cecha, która moim zdaniem określa nieskrępowany, przestrzenny dźwięk. Teoretycznie jest ona w sprzeczności z tak zwanym „analogowym brzmieniem” w jego potocznym rozumieniu. Ale sam w sobie dobry dźwięk z gramofonu nie ma przecież w ogóle nic wspólnego z „analogowym brzmieniem”, przynajmniej tym z niektórych, kolorowych reklam urządzeń z półek tuż obok mikserów i patelni. SENSOR spowodował, że dźwięk oderwał się od moich kolumn i poszybował to w górę, to w dół, na boki oraz w głąb, przez ścianę aż do sąsiada (za ulicą). Z otwartością brzmienia musi się wiązać oczywiście trzecia cecha, jaką jest: |
ENERGIA - nie przez przypadek zostawiłem ją na koniec. Pan Adamek jest osobą niesłychanie „żywą”. Dwie i pół godziny z nim spędzone mija jak 10 minut, tyle się w tym czasie dzieje i tyle tematów jest do omówienia! Nie wiem, czy to jego główna cecha osobowości, bo go przecież nie znam zbyt dobrze, ale jest to na pewno ten element dźwięku, a może raczej jego cecha, którą odkrywamy od razu, zaraz po włączeniu SENSORA! O taaaaak, ten przedwzmacniacz potrafi zrobić z gramofonu bestię! Bez względu na to, czy na talerzu wyląduje płyta Kraftwerku, Metalliki czy też symfonia Mahlera, otrzymujemy potężny, wypełniający pomieszczenie dźwięk o dużym wolumenie i nieskrępowanej dynamice. Czyli tak, jak podczas słuchania muzyki na żywo, gdzie nie ma mowy o jakiejkolwiek kompresji, spowolnieniu uderzenia orkiestry, spłaszczeniu dynamiki. Do dziś pamiętam, jak 10 lat temu w wiedeńskiej katedrze stałem się niechcący uczestnikiem mszy z udziałem Wiedeńskich Filharmoników! Tak, to nie jest science-fiction, w niektórych zakątkach świata takie rzeczy mają miejsce! Chodzi o to, że poza całym urokiem Nelson Messe Josepha Haydna, wybitną grą muzyków i śpiewem chóru (Wiener Singverein), najważniejszą rzeczą, którą zapamiętałem z tego wydarzenia muzycznego, była niesamowita energia i dynamika bijąca z wykonywanej muzyki! Mam wrażenie, że moja audiofilska przygoda zaczęła się dopiero wtedy, gdyż po raz pierwszy zrozumiałem, czego w dźwięku poszukuję. Oczywiście, wszystkie inne elementy dźwięku, takie jak mikrodynamika, balans tonalny, detale, przestrzeń, itp., występować muszą,. Chodzi jednak o to, że brak tego właśnie jednego składnika, energii i wykopu, powoduje, że dźwięk jest nienaturalny i mdły jak zupa przygotowana z najwykwintniejszych składników, ale bez szczypty soli. Wygląd urządzenia audio też moim zdaniem się liczy i tak samo silnie, aczkolwiek w inny sposób wyraża „ukryte” w nim treści. SENSOR jest urządzeniem bardzo eleganckim, lecz nienarzucającym się. Cechy te Anglicy określają prostym, ale trafnym: „quiet taste”. Oznacza to, że do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć, aby je docenić. Na przykład: dobre, czerwone, wytrawne wino nie będzie smakować dziecku, będzie dla niego gorzkie i palące! I taki właśnie jest z wyglądu SENSOR: wytrawny, dla smakoszy i znawców. Na szczęście pozbawiony tanich zagrywek w postaci niepotrzebnych wskaźników, kolorowych diodek informujących o „niby” stanie pracy i laserowo grawerowanych „wzorków” zerżniętych z internetu przez projektanta obudowy. Jego największą ozdobą jest tylna ścianka, jedno spojrzenie na bogactwo gniazd i przełączników mówi samo za siebie! A skoro już padły słowa gniazda i przełączniki, warto z mojego punktu widzenia wspomnieć przynajmniej o jednym aspekcie technicznym SENSORA, który ma moim zdaniem ogromny wpływ na polepszenie jakości dźwięku. Urządzenie to jest w stanie pracować w trybie w pełni zbalansowanym. Po przełączeniu małego „hebelka” na tylnej ściance, wprowadzamy do SENSORA symetryczny sygnał bezpośrednio z wkładki gramofonowej i w takiej postaci przekazujemy go dalej do wzmacniacza, już normalnymi połączeniami XLR. Użyłem słowa „normalnymi”, gdyż katowicki przedwzmacniacz stosuje pewien techniczny „trik”, tudzież „myk”, przy połączeniu z gramofonem, do którego używa „zwyczajnych” połączeń typu RCA oraz przewodu masy. Nie wiem, czy z technicznego punktu widzenia taka „hybryda” jest OK, ale znając pana Adamka można być pewnym poprawności tego patentu. W każdym razie w sprzęcie nic się nie „smaży”, a dźwięk staje się co najmniej o klasę lepszy! Rozwiązanie zastosowane w SENSORZE, w odróżnieniu od niektórych, często o wiele droższych przedwzmacniaczy gramofonowych oferujących również wejścia XLR, jest o tyle lepsze, że znacząco rozszerza paletę gramofonów na wszystkie te, które posiadając „zwyczajne” połączenia RCA, pozwalając cieszyć się jakością symetrycznie prowadzonego sygnału! SENSOR został włączony do mojego systemu specjalnie na tę okazję przygotowanymi przez firmę AVCORP.PL kablami SUPRA: IC SUPRA EFF-I by AVcorp XLR z wtykami NEUTRIK oraz sieciówka SUPRA LORad 2.5 CS-EU MkII by AVcorp. Jak ważna jest konfekcja kabla, czytelnicy HF mieli już okazję przeczytać na łamach pisma wiele razy i zawsze podobno wybuchała ostra dyskusja wiernych i heretyków. Mogę powiedzieć jedno: „koniec i bomba, a kto nie słuchał ten trąba” - jak mawiał usunięty z lektur szkolnych „wieszcz”. Pozostaje jeszcze odpowiedź na ostatnie pytanie, dla kogo przeznaczony jest SENSOR? Kosztuje on przecież niemałe pieniądze, stanowiące często wartość całego systemu audio. Na pytanie to nie umiałem odpowiedzieć, dopóki nie stałem się sam jego szczęśliwym posiadaczem. Z obecnej perspektywy, mając go w moim systemie od kilku miesięcy i po odsłuchach w systemach znajomych, uważam, że ten przedwzmacniacz gramofonowy jest po prostu przeznaczony dla wszystkich! W różnych systemach o różnych charakterach brzmienia zawsze zachowywał się bardzo neutralnie, nigdy nie narzucając swojego widzimisię. Bez względu na to, czy ktoś posiada drogi, z punktu widzenia przebytej drogi poszukiwań, „zamknięty” system audio, Sensor niczego w nim nie popsuje. Nawet jeśli mamy system początkujący, oparty na niedrogim gramofonie, to SENSOR, w przeciwieństwie do urządzeń za 1 kzł, „wyssie” z gramofonu i wkładki to co najlepsze. Warto nim uzupełnić swój drogi system, „dosypując” nieco soli i cukru, aby „zaostrzyć” smak. W tanich zestawach stanie się niezmiennym elementem, fundamentem, na którym i dookoła którego będziecie budować swoje kolejne systemy grające. Tak czy owak, SENSOR może być pewną inwestycją na lata. Raz włączony do waszego systemu pozostanie tam bardzo długo i ciężko będzie się Wam z nim rozstać! Uwierzcie, widziałem to w oczach ludzi, od których po testach zabierałem SENSORA do siebie, do domu. SPRZĘT TOWARZYSZĄCY
www.architect-kaminski.com.pl „Szukacie kolumn dla siebie, przyjaciół, albo rodziny kosztujących jakieś 3000 zł? A brzmiących jeszcze lepiej?” – Teraz trzeba za to po prostu zapłacić, bo konkurs, w którym można je było wygrać właśnie się zakończył. Nie ma się czym załamywać, Pearle 25 firmy Pylon, których specjalną wersję można było wygrać, są do kupienia w podstawowym wykończeniu za zaledwie 1499 zł (para). Tyle że ich specjalna, podrasowana wersja właśnie znalazła miejsce dla siebie. Patrząc na zdjęcie pod tekstem, który wraz z nim otrzymaliśmy, chyba nie ma wątpliwości, że pani: BEATA DUDEK za zdjęcie zatytułowane: "MOJE DWIE MIŁOŚCI....." zasłużyła sobie na wygraną. Zadanie było proste i przyjemne: w dniach od 1 sierpnia do 28 sierpnia trzeba było przysyłać zdjęcie (po jednym na osobę), na którym chcieliśmy zobaczyć, w jakich okolicznościach „przyrody” czytacie państwo magazyn „High Fidelity”. Wyboru dokonała ta sama komisja, co poprzednio: Andrzej Dziadowiec, Bartosz Łuczak, Wojciech Pacuła. Wybór został dokonany jednogłośnie. Wszystkim pięknie dziękujemy za udział, a pani Bożenie GRATULUJEMY!!! Witam Panie Wojtku! Pozdrawiam z wyrazami szacunku, |
Kim jesteśmy? |
Współpracujemy |
Patronujemy |
HIGH FIDELITY jest miesięcznikiem internetowym, ukazującym się od 1 maja 2004 roku. Poświęcony jest zagadnieniom wysokiej jakości dźwięku, muzyce oraz technice nagraniowej. Wydawane są dwie wersje magazynu – POLSKA oraz ANGIELSKA, z osobną stroną poświęconą NOWOŚCIOM (→ TUTAJ). HIGH FIDELITY należy do dużej rodziny światowych pism internetowych, współpracujących z sobą na różnych poziomach. W USA naszymi partnerami są: EnjoyTheMusic.com oraz Positive-Feedback, a w Niemczech www.hifistatement.net. Jesteśmy członkami-założycielami AIAP – Association of International Audiophile Publications, stowarzyszenia mającego promować etyczne zachowania wydawców pism audiofilskich w internecie, założonego przez dziesięć publikacji audio z całego świata, którym na sercu leżą standardy etyczne i zawodowe w naszej branży (więcej → TUTAJ). HIGH FIDELITY jest domem Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. KTS jest nieformalną grupą spotykającą się aby posłuchać najnowszych produktów audio oraz płyt, podyskutować nad technologiami i opracowaniami. Wszystkie spotkania mają swoją wersję online (więcej → TUTAJ). HIGH FIDELITY jest również patronem wielu wartościowych wydarzeń i aktywności, w tym wystawy AUDIO VIDEO SHOW oraz VINYL CLUB AC RECORDS. Promuje również rodzimych twórców, we wrześniu każdego roku publikując numer poświęcony wyłącznie polskim produktom. Wiele znanych polskich firm audio miało na łamach miesięcznika oficjalny debiut. |
|
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity