16 LAT „HIGH FIDELITY”
⌈ 1 maja 2004 roku do internetu trafiło pierwsze wydanie miesięcznika „HIGH FIDELITY” – w tym miesiącu świętujemy więc 16. rocznicę powstania. tak się składa, że w „urodzinowym” numerze majowym od lat prezentujemy wyłącznie produkty z Japonii. Powód jest prosty – to dla nas punkt odniesienia i inspiracja. Mamy nadzieję, że z kolei my jesteśmy taką właśnie inspiracją dla WAS. Dziękujemy wszystkim naszym CZYTELNIKOM za to, że jesteście z nami przez te wszystkie lata! Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żebyśmy byli jeszcze lepsi. ⌋
zasy w których żyjemy przejdą do historii jako czasy pandemii – największej, z jaką mieliśmy do czynienia za naszego życia. Co ciekawe – wcale nie najbardziej śmiercionośnej, a mającej najdalej posunięte skutki społeczne, gospodarcze, a nawet polityczne. Nigdy wcześniej w historii ludzkości żadna choroba nie spowodowała takiego paraliżu i takich zmian w zachowaniach ludzi. Dlatego właśnie będzie to punkt zwrotny w wielu dziedzinach, a także punkt orientacyjny dla przyszłych generacji – tak, jak my dzisiaj mówimy (myślę o Polakach), że coś miało miejsce „przed wojną” i mamy na myśli II wojnę światową, tak w przyszłości będzie się mówiło „przed pandemią”. Chyba, że to dopiero pierwsza z wielu, czego nie da się wykluczyć.
Jak w takich czasach żyć? – Prawdę mówiąc nikt tego nie wie, ponieważ większość z nas nie doświadczyła niczego podobnego. Ani to wojna, ani pokój, ani normalność, ani nienormalność. I właśnie dlatego, ponieważ to nowe doświadczenie generacyjne, dotykające w równym stopniu cały świat, trzeba żyć normalnie – na tyle, na ile się da. Nie jestem psychologiem, więc nie jest to rada specjalisty, ale tak mi się coś wydaje, że może to być dobry pomysł na życie. Ta nowa normalność będzie inna niż to, co dotychczas za nią braliśmy, ale dość szybko się do niej przyzwyczaimy. Człowiek jest niezwykle plastycznym stworzeniem i potrafi się doskonale adaptować.
A w tej nowej rzeczywistości nie może zabraknąć muzyki. Kiedy po raz pierwszy o tym pomyślałem, pandemia dopiero wkraczała w groźne rejony, ale szybko okazało się, że jest gorzej niż zakładaliśmy. Była to więc myśl z rodzaju nieprzystających do sytuacji. Nie chciała się jednak ode mnie odczepić. Im gorsze wiadomości napływały, tym była mocniejsza i bardziej wyraźna. Być może dlatego, że sam się do niej stosowałem.
Inaczej jest jednak z radami dla siebie, a inaczej dla innych – w tym drugim przypadku ponosimy znacznie większą odpowiedzialność za to, co mówimy. Nie mogłem jednak inaczej, bo muzyka naprawdę przynosi ulgę, daje wolność, wyzwala od lęków, łagodzi „ból istnienia”, jeśli tak mogę powiedzieć. Okazało się, że choć nie jest to artykuł pierwszej pomocy, że nie ratuje bezpośrednio życia i zdrowia, to jednak jest ważny.
|
„Robię” więc w pięknej branży, która – już to wiadomo – pomogła przetrwać w jakim takim zdrowiu psychicznym wielu, zamkniętym w domach, ludziom.
Autor tekstu z córką – rówieśniczką „High Fidelity”
Kiedy do sieci trafił pierwszy numer „High Fidelity”, a było to 1 maja 2004 roku, świat wyglądał zupełnie inaczej. Tego samego dnia Unia Europejska rozszerzyła się o dziesięć państw: Cypr, Czechy, Estonię, Litwę, Łotwę, Maltę, Słowację, Słowenię i Węgry oraz – Polskę. Tydzień wczesnej urodziła mi się córka, a jakiś czas później mój syn obchodził 10. urodziny, miałem więc też osobiste powody do radości. Byliśmy jeszcze przed serią tąpnięć światowej gospodarki, spowodowanych kryzysem w 2008 roku, Arabska Wiosna z 2010 roku i kryzys migracyjny wciąż były przed nami, a Syria była stabilnym krajem (wojna domowa wybuchła tam w 2012 roku).
Szesnaście lat później żyjemy w innym świecie – politycznie i gospodarczo. Powiem tak – nie mamy na to większego wpływu. Głosujemy, wyrażamy swoje opinie, działamy w organizacjach pozarządowych, udzielamy się społecznie – i dobrze, to nasz wkład w „tu i teraz”. Ale, takie mam wrażenie, na zmiany w skali makro mamy iluzoryczny wpływ. I teraz – tym ważniejsze jest to, co możemy zrobić dla siebie i bliskich. A jeśli robimy coś dla siebie, to pomyślmy, że być może w centrum naszego zainteresowania być powinna muzyka.
Oczywiste jest, że to z mojej strony podejście egoistyczne, ostatecznie tym zarabiam na życie. Ale, jak mówiłem, zarabiam na życie zajmując się najpiękniejszą częścią ludzkiej działalności artystycznej i jestem świadomy dobroczynnego wpływu, jaki ma na nas muzyka.
Mały przykład – właśnie do skrzynki pocztowej trafił mail od Mattia, mieszkającego w Turynie, wieloletniego czytelnika HF. Mattia pisze, że u nich ciągle jest ciężko, a jego żona – onkolog z zawodu – po godzinach pracuje jako wolontariuszka w „zakaźnej” części szpitala, zamienionej na szpital dla chorych na COVID-19. Przeżyli już ścisłą kwarantannę i choć wciąż nie mają pewności, że mają przeciwciała, to muszą żyć tak, jakby byli zdrowi i odporni. I właśnie w tym wszystkim sprzedają swoje stare kolumny JBL-a i szukają czegoś innego, co by jeszcze lepiej pasowało do ich systemu. Bo muzyka naprawdę pomaga.
Chciałbym więc państwu i sobie życzyć w kolejnym roku działalności „High Fidelity” spokoju i piękna. Słuchajmy muzyki i róbmy to tak, aby emocje zawarte w nagraniach miały do nas jak najlepszy dostęp – a zapewnia to dobry sprzęt audio. Im lepszy, tym bardziej bezpośredni będzie ten transfer. Słuchajmy muzyki i słuchajmy jej najlepiej, jak to tylko możliwe. Bo, parafrazując klasyka: POZNAJMY MUZYKĘ, A ONA NAS WYZWOLI. Jestem tego pewien. WP
|