pl | en

242 Czerwiec 2024

Wstępniak

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”



No 242

1 czerwca 2024

Kubek. Czyli o nadmiarze

» ‘Nadmiarowość’ - cecha czegoś, która świadczy o nadmiarze tej rzeczy. „Wielki słownik języka polskiego PWN”, → WSJP.pl, dostęp: 23.05.2024.

» ‘Redundancja’ (łac. redundantio „powódź, nadmiar, zbytek”) – nadmiarowość w stosunku do tego, co konieczne lub zwykłe. Określenie może odnosić się zarówno do nadmiaru zbędnego lub szkodliwego, niecelowo zużywającego zasoby, jak i do pożądanego zabezpieczenia na wypadek uszkodzenia części systemu.
Wikipedia, → pl.WIKIPEDIA.org, dostęp: 23.05.2024.

DAWNO, DAWNO TEMU, za lasami, za górami, żyła sobie babuleńka. W małym domku sobie żyła, dzieląc czas między pracę w ogródku tuż za domem, a krowę i kozę, jej wierne towarzyszki. Miała babuleńka kubeczek żelazny, w którym rano parzyła sobie ziółka, a po południu herbatę – mocną, gęstą i aromatyczną. Tak sobie spokojnie żyła.

I miała jeszcze rodzinę – dzieci, wnuki i prawnuki. Rzadko u niej bywały, bo wyprawa to była aż pod las. Ale kiedy już się pojawiały, coś z sobą przynosiły – a to nowe zasłonki, a to dywanik, a to poszewki na pościel. Przydatne to były prezenty, to i babuleńka zbytnio nie protestowała i po pół godzinie certolenia się, wzdychania i wpychania podarków z powrotem w ręce dzieci, chowała je w wielkiej szafie stojącej w sypialni.

Nic nie trwa wiecznie, więc po jakimś czasie znudzili się tym, co jej przynosili i skupili się na jednym – na kubeczkach. Kolorowych, z naklejkami i napisami, o różnych kształtach i pojemnościach. Dobrze chcieli i szczęśliwi jednocześnie byli, ponieważ nie musieli już więcej niczego nowego wymyślać. Na początku bohaterka tej opowieści cieszyła się nawet, wpatrując się we wzory, czytając hasła i ciesząc oczy kolorami. Nie zmieniło się jedno – rytuał w którym nie chciała niczego nowego przyjąć.

Przez dłuższy czas starała się je układać, a to pod kolor, a to pod motyw przewodni, a to pod wielkość, nową półkę nawet kazała sobie zrobić. Krzątała się wokół nich zmartwiona ich liczbą i wiedziona chęcią zadowolenia dzieci myła je, wycierała, pucowała. Po jakimś czasie coś się jednak zmieniło. Przestała się wymawiać i bez słowa odbierała pakuneczki z rąk dzieci. Nie od razu się zorientowały, bo przecież zbyt bystre nie były, a i wiek ich mamy kazał wybaczać, w ich mniemaniu, wiele rzeczy.

Po jakimś czasie kubeczki z półki nad stołem zaczęły znikać. I znowu – nie od razu to spostrzegły. Czy to zbyt rzadko u rodzicielki bywały, czy też im samym wiek zaczynał doskwierać – jednym słowem przegapiły ten moment. Któregoś dnia coś je jednak wyrwało z tego niepatrzenia i zapytały babuleńki, mówiąc: „Co się z kubkami od nas podziało?” Ta spojrzała na nich z uśmiechem i odpowiedziała: „A cóż się miało podziać, po waszych wizytach je chowam w komorze”. Wzburzyły się latorośle – choć o sześćdziesięciolatkach mówić tak się już nie powinno – i wyrzucać zaczęły matce jej niewdzięczność. Na co ta odpowiedziała krótko: „Co za dużo, to bez sensu”. KONIEC

Jakoś tak przyszło mi to na myśl, kiedy wychodząc ze spotkania w siedzibie firmy Göbel High End, na które po pierwszym dniu wystawy wziął mnie Dirk Sommer, naczelny magazynu hifistatement.net (→ www.GOEBEL-HIGHEND.de. Zupełnie przypadkiem, ale spotkaliśmy się tam w trójkę, ludzie polskich mediów audio: Andrzej Kisiel, naczelny „Audio”, Jacek Kłos, zastępca naczelnego „Hi-FI i Muzyki”, i piszący te słowa. Ale ja nie o tym.

Posłuchaliśmy z Dirkiem topowego zestawu kolumn tej firmy, Divin Majestic, z dodatkowymi subwooferami Divin Sovereign, grającymi w 50-metrowym pomieszczeniu z topową elektroniką CH Precision, Kronos i Wadax, coś się tam napiliśmy, o czymś tam pogadaliśmy, pośmialiśmy się, powygłupiali, a wychodząc otrzymaliśmy siatki, w których głównym elementem był ładny, szykowny kubek z logo firmy. Jakiś pięćdziesiąty kubek, który dostałem. Głupio odmówić, ostatecznie to upominek, ale – jak większość kubków – nadmiarowy.

I to jest problem. Żyjemy bowiem w czasach nadmiarowości niemal wszystkiego – przynajmniej w Europie. Wszystkiego jest za dużo, za mocno, za często. Ów tytułowy kubek wydaje mi się dobrą metaforą współczesności. Z jednej strony poręczny, przydatny, fajny, a z drugiej nieistotny. Niedrogi, a całkiem okazały. Taki sam, a za każdym razem inny.

Podobne wrażenie mam słysząc o kolejnym projekcie typu „immersive”. Przypomnę, że chodzi o systemy audio surround z dodatkową warstwą informującą o wysokości. Podobne rozwiązania znane są od dawna, że przypomnę jedną z odmian systemu Ambisonic, czy system 2+2+2 niemieckiego wydawnictwa Musikproduktion Dabringhaus und Grimm (MDG). Nowe etykietowanie, nowa nazwa pozwala jednak przedstawić pomysł jako coś nowego i świeżego. I tak to jest prezentowane przez wydawców.

IMMERSIVE SOUND •

System dźwięku przestrzennego z dodatkową warstwą informującą o wysokości. Określenie Immersive Sound zostało wymyślone przez twórcę Auro-3D Wilfrieda Van Baelena i zostało przyjęte przez Society of Motion Picture and TV Engineers (SMPTE). Jak czytamy w magazynie PCMag, dźwięk Immersive Sound dotyczy wysokości i wrażeń dźwiękowych, podczas gdy Immersive Audio zajmuje się technologią (więcej → TUTAJ, dostęp: 23.05.2024).

W porównaniu do systemu stereofonicznego z głośnikami na wysokości uszu, Immersive Sound oferuje również głośniki umieszczone na ścianie lub suficie, mające tworzyć sferyczne źródło dźwięku 3D. Pierwsze kompleksowe rozwiązanie Immersive Sound zostało wprowadzone, wykorzystując istniejące tryby pracy nas systemami surround oraz formaty, wprowadziła firma Auro-3D w 2010 roku.

KILKA LAT TEMU, na wystawie High End 2019 w Monachium, uczestniczyłem w pokazie przygotowanym przez wydawnictwo Columbia i spadkobierców Milesa Davisa (więcej → TUTAJ). Jego celem było odtworzenie płyty Kind of Blue w systemie Dolby Atmos. Wprawdzie wtedy jeszcze nie szermowano tak powszechnie słowem ‘immersive’, ale właśnie o takie odtworzenie chodziło – z kilkunastoma głośnikami wokół nas i nad nami, a także z kilkoma subwooferami; kolumny zapewniła firma PMC, organizator wydarzenia.

Powiem szczerze, że spodobało mi się to na tyle, że zapragnąłem posłuchać więcej muzyki w taki sposób. Zostałem więc dłużej i poprosiłem o więcej próbek. Też mi się spodobały. A jednak wracając dwa dni później do domu, gdzieś jeszcze nad Bawarią, czyli przed czeską granicą, dotarło do mnie, że to była świetna zabawa, ale na co dzień nie chciałbym tak słuchać muzyki. Oczywiste jest, że jestem przyzwyczajony do dźwięku stereo z dwóch kolumn, dlatego wszystko inne jest dla mnie problematyczne. Ale było w tym przekazie coś, co wykraczało poza moje potrzeby, co nie pozwalało mi się zrelaksować i co aż wołało o uwagę.

Duże wytwórnie, studia mikserskie i masteringowe, a i branżowa prasa audio pro, wszyscy oni upatrują w dźwięku immersive dźwięku przyszłości i dodatkowych dochodów. Wystarczy spojrzeć na dowolny numer amerykańskich magazynów „Sound On Sound” czy Mix Online, aby odnieść wrażenie, że nikt o niczym innym nie chce mówi. Opisy nowych instalacji w starych studiach i nowych studiów „stawianych” od razu z myślą o Dolby Atmos, to w nich codzienność. Po części można studia rozgrzeszyć. Muszą one oferować tę możliwość, ponieważ wytwórnie z topu nie zlecą im remasteru czy remiksu swoich płyt, nawet w dwóch kanałach. Wydawcy są jednak „nacelowani” na wieloprzestrzeń, że ta powiem.

Nawet Paul Sinclair, naczelny magazynu internetowego SuperDeluxeEdition, czyli skupionego na fizycznych wydawnictwach, promuje dźwięk tego typu. Opisując nowe wydawnictwa wytyka im brak miksu przestrzennego immersive kiedy tylko może. Idzie zresztą dalej, bo głównym celem wydawanej przez ten magazyn SDE Surround Series, dostępnej na płytach Blu-ray, jest promowanie Dolby Atmos. A to system mogący przekazać do 128 ścieżek (kina do 64), w systemach od 5.1.4 w górę. Ten liczbowy opis mówi o dwóch głośnikach przednich, dwóch tylnych, głośniku centralnym, subwooferze oraz czterech głośnikach efektowych na suficie i po bokach. A to jedynie początek, bo głośników surround może być i sześć, podobnie, jak subwooferów.

Wracają tym samym, w jeszcze bardziej złożonym anturażu, czasy kwadrofonii i zabiegów firm wydawniczych, chcących, aby ludzie słuchali muzyki z czterema głośnikami, nie dwoma. Przypomina o tym artykuł Toma Fine’a z majowego wydania magazynu „Stereophile”, zatytułowany The forever half-life of quadrophonics, w którym łatwo da się wyczuć nie tylko nostalgię, ale i pochwałę kwadrofonii.

Wymowne jest w tym kontekście ponowne objęcie patronatu nad wystawą High End w tym roku przez Stevena Wilsona i prowadzone przez niego przez całe cztery dni pokazy wykonanych przez siebie miksów w Dolby Atmos, w czym się obecnie specjalizuje. To pewnie przypadek, ale po raz pierwszy, jeszcze jako mistrz remasteringowy (King Crimson, Yes itd.), patronował imprezie w 2019 roku, kiedy to usłyszałem Davisa grającego nade mną.

Owa nadwyżka „wszystkiego” jest wykracza poza technologię. Widoczna jest nie tylko w świecie namacalnym ale i w języku. Jak się okazuje, jednym z mocniejszych nurtów dzisiejszej humanistyki jest upraszczanie języka, szczególnie w piśmie, bo w mowie nastąpiło to już dawno temu. Kasią Sobczak, kuratorka sztuk wizualnych i programu rezydencji artystycznych AiR Goyki 3 w Goyki 3 Art Inkubatorze, mówi o tym procesie:

Prosty język to styl pisania, który ma ułatwić zrozumienie tekstu szerokiemu gronu czytelników. Zapraszający, przejrzysty i zrozumiały sposób pisania, w którym liczy się przede wszystkim odbiorca, a nie autor. Prosty język, od angielskiego plain language, ma jakieś kilkadziesiąt zasad, wszystkich nie znam, ale przede wszystkim ma być krótko, zajmująco i zrozumiale.

Zdania napisane w prostym języku powinny składać się z nie więcej niż dziesięciu słów, należy unikać branżowych i specjalistycznych sformułowań, obowiązuje zasada jedno zdanie – jedna myśl. Ten styl dba o kompozycję i przejrzystość, dlatego lubi krótkie akapity i śródtytuły – tekst powinnaś móc przeskanować wzrokiem i szybko wyciągnąć z niego najważniejsze informacje.

Kultura dostępna: Nie bójmy się prostego języka, z Kasią Sobczak rozmawia Zofia Zalewska, Dwutygodnik No. 386, 05/2024, → www.DWUTYGODNIK.com, dostęp: 23.05.2024.

Sobczak wprawdzie niuansuje swoją wypowiedź, rozróżniając proste pisanie i tzw. języka łatwy – easy to read, w którym – jak mówi – „teksty są jeszcze krótsze i często towarzyszą im zdjęcia”, ale przekaz jest jasny: piszmy prościej. Dlaczego? Ponieważ większość ludzi obecnie nie jest w stanie skupić się nad dłuższym tekstem i minimalizuje wysiłek wkładany w czytanie, często jedynie skanując tytuły.

Jak to więc jest, ma być prosto czy nie? Mamy rzeczy pogłębiać, czy upraszczać? Nasze systemy audio mają być proste, czy rozbudowane, wystarczą nam dwa głośniki, czy bez jedenastu ani rusz? I ile nam tych kubków wreszcie potrzeba, jedna, dwa, czy dziesięć? Mógłbym powiedzieć, że „odpowiedź jest kontekstowa”, że „zależy”, że „niech każdy robi po swojemu”. Ale nie, mam jasne zdanie na ten temat: wszystko musi być jak najprostsze, ale nie bardziej niż tego wymaga sytuacja. Pustka jest równie nieprzyjemna, co bezsensowny przepych.

Jeśli chcemy mieć odleciane kino domowe, to nie ma wyjścia – więcej znaczy lepiej. Czasem upraszczanie jest przeciwskuteczne. Przy muzyce jest jednak inaczej. Moim zdaniem, ale wyłącznie moim, stereofonia jest „złotym środkiem”. I wystarcza z naddatkiem. Dwa kanały są na tyle dopracowanym systemem przekazu muzyki, że każda zmiana przynosi więcej problemów niż je rozwiązuje. Niech mówią, co chcą, technologia nas nie ocali, a jedynie zdrowy rozsądek.

Definicje nadmiarowości z początku artykułu chciałbym więc uzupełnić już nieużywanym, a pochodzącym ze słownika Witolda Doroszewskiego, określeniem. Wydawany w latach 1958–1969 jako „Słownik języka polskiego PAN”, oznaczany skrótem SJPD, mówił, iż ‘nadmiarowość’ to „właściwość wzroku polegająca na wyraźniejszym, dokładniejszym widzeniu przedmiotów dalszych niż bliższych; dalekowzroczność”. W przypadku nadmiaru, o którym mowa, dalekowzroczność jest więc po prostu krótkowzrocznością.

WOJCIECH PACUŁA
redaktor naczelny

Kim jesteśmy?

Współpracujemy

Patronujemy

HIGH FIDELITY jest miesięcznikiem internetowym, ukazującym się od 1 maja 2004 roku. Poświęcony jest zagadnieniom wysokiej jakości dźwięku, muzyce oraz technice nagraniowej. Wydawane są dwie wersje magazynu – POLSKA oraz ANGIELSKA, z osobną stroną poświęconą NOWOŚCIOM (→ TUTAJ).

HIGH FIDELITY należy do dużej rodziny światowych pism internetowych, współpracujących z sobą na różnych poziomach. W USA naszymi partnerami są: EnjoyTheMusic.com oraz Positive-Feedback, a w Niemczech www.hifistatement.net. Jesteśmy członkami-założycielami AIAP – Association of International Audiophile Publications, stowarzyszenia mającego promować etyczne zachowania wydawców pism audiofilskich w internecie, założonego przez dziesięć publikacji audio z całego świata, którym na sercu leżą standardy etyczne i zawodowe w naszej branży (więcej → TUTAJ).

HIGH FIDELITY jest domem Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. KTS jest nieformalną grupą spotykającą się aby posłuchać najnowszych produktów audio oraz płyt, podyskutować nad technologiami i opracowaniami. Wszystkie spotkania mają swoją wersję online (więcej → TUTAJ).

HIGH FIDELITY jest również patronem wielu wartościowych wydarzeń i aktywności, w tym wystawy AUDIO VIDEO SHOW oraz VINYL CLUB AC RECORDS. Promuje również rodzimych twórców, we wrześniu każdego roku publikując numer poświęcony wyłącznie polskim produktom. Wiele znanych polskich firm audio miało na łamach miesięcznika oficjalny debiut.
AIAP
linia hifistatement linia positive-feedback


Audio Video show


linia
Vinyl Club AC Records