Szanowny Panie Redaktorze!
Los sprawił, że trafił mi się Lumin D1. Chyba jeden z pierwszych egzemplarzy na rynku. Niby najtańszy model a gra pięknie, analogowo, płynnie i ciepło jak to Lumin. Na razie użytkuję go z fabrycznym laptopowym zasilaczem, ale nawiązałem kontakt z polską firmą Tomanek, która wykonuje dobrej klasy zasilacze dla różnych firm i wiele sobie obiecuję po tej inwestycji. Liczę na to, że lepszy zasilacz (toroid, filtracja itd.) znacząco poprawi i tak już bardzo dobry dźwięk Lumina. Zasilacz fabryczny to zabawka dobra do laptopa. Co ciekawe, robiono już eksperymenty z droższymi modelami Lumina wymieniając ich zasilacze na inne (tj. np. zasilacz modelu A1 do modelu T1 i odwrotnie) i za każdym razem słychać było różnicę. Co więcej, możliwe, że z nowym zasilaczem jakość dźwięku D1 zbliży się do T1, który jest dwukrotnie droższy.
Nie wiem, czy Lumin D1 to już przedsionek czegoś, co kiedyś zwało się high-endem (kiedyś, bo dziś to słowo się zdewaluowało a wyznacznikiem jakości zaczyna być cena - najlepiej pięciocyfrowa i aura umiejętnie podsycana w recenzjach), ale przyjemność słuchania muzyki jest ogromna. Muzyka po prostu płynie a człowiek nie zastanawia się, ile bitów, jaka częstotliwość próbkowania itd. Jest wyjście cyfrowe, więc kiedyś można podpiąć zewnętrzny przetwornik C/A i zrobić kolejny krok. Wiem, że nie przepada Pan za połączeniami XLR, ale u mnie zagrało nieco lepiej niż z RCA. Mam nadzieję, że potwierdzi Pan moje przeczucia odnośnie do upgrade`u zewnętrznego zasilacza.
Z poważaniem
Marcin
|
Panie Marcinie!
Ludzie Lumina mają coś w rękach, co sprawia, że muzyka słuchana z ich urządzeń jest po prostu przyjemna. A o to ze streamerami nie jest łatwo. I właśnie zasilacz w ich przypadku jest najważniejszy – fajnie, że jest zewnętrzny, bo można go zmienić – jestem pewien, że po pierwszej zmianie, za jakiś czas przyjdą następne, bo warto:)
Pozdrawiam
Wojtek Pacuła
|