pl | en

Panie Wojtku!

Pochwalę się - właśnie wymieniłem kable w swoim systemie: RCA (między CD a wzmacniaczem) i głośnikowe, na Albedo Monolith (niestety, nie wersja monokrystaliczna, tylko ta poprzednia, ale po kolei ;) ). Podobno potrzebują sporo czasu, by pokazać pełnię możliwości, ale już na świeżo, po wyjęciu z pudełka, stwierdzam, że nie żałuję ani złotówki - zdeklasowały w pierwszych kilku taktach mój były zestaw: Albedo Flat One (RCA) + Chord Epic Twin (głośnikowe). Pojawiło się zdecydowanie więcej mikrodynamiki, planktonu, całe brzmienie stało się jeszcze równiejsze i pełniejsze, poprawił się balans tonalny, który wręcz aż bije po uszach na płycie "Tracker" Marka Knopflera.

Album charakteryzuje analogowe, pełne, ciepłe brzmienie, które Monolithy pokazały zdecydowanie równiej, zwłaszcza na wokalu, który już nie "kłuje" swoim analogowym brzmieniem. Oczywiście przejaskrawiam z tym kłuciem, natomiast różnica jest zdecydowana in plus. Oczywiście każda nuta nabrała nowego brzmienia, zauważalne są bez najmniejszego wysiłku najdrobniejsze modulacje, Cohena "Old Ideas" przesłuchałem od dechy do dechy bez ruszania się z kanapy, nawet nie chciało mi się wstać po herbatę, którą sobie zrobiłem zaraz przed podłączeniem kabli. Po prostu pięknie :) Czuję, że to będą moje kable na kilka kolejnych lat.

I jeszcze, co bardzo istotne - akustycznie wpasowały się idealnie do mojego pomieszczenia, powiem nawet, że w sporym stopniu zniwelowały denerwujący pogłos w sporym zakresie częstotliwości. Pewnie teraz zwyczajnie gra to tak, jak miało grać, bez przebarwień. Aż zacząłem się zastanawiać, czy jakichś modyfikacji akustycznych nie wprowadzałem przez sen ;) Ogromne brawa dla polskiego producenta kabli! 

Pozdrawiam
Jarek