KOLUMNY GŁOŚNIKOWE • podłogowe GP-REBLADE
Producent: |

Test
Tekst: MAREK DYBA |
![]() |
No 250 16 lutego 2025 |
BYĆ MOŻE PAMIĘTACIE PAŃSTWO, iż zupełnie niedawno, po ostatniej wystawie Audio Video Show w Warszawie, testowałem kolumny Deimos Millenium marki EPO Sound; więcej → TUTAJ. Pisałem w ich recenzji, iż jednym ze sposobów na wyróżnienie się na wysoce konkurencyjnym rynku audio jest oferowanie komponentów nie tylko świetnie brzmiących, funkcjonalnych, perfekcyjnie wykonanych i wykończonych, bo to wszystko dziś są w zasadzie warunki sine qua non, bez których rynku się nie zawojuje, ale dodatkowo, w jakiś sposób oryginalnych. ![]() Ta ostatnia cecha produktów jest szczególnie ważna dla marek nowych, które muszą sobie wywalczyć swój kawałeczek tortu. A chodzi o przekonanie klientów, że warto wybrać ich produkty, a nie dobrze znanych marek. W przypadku EPO Sound owa oryginalność polegała na unikalnych obudowach. Te bowiem tworzone są z wykorzystaniem tzw. czarnego, albo kopalnego dębu, które to drewno zalewane jest żywicą epoksydową. W rezultacie powstają kolorowe, fantazyjne, fragmentami półprzeźroczyste obudowy, które wyglądają efektownie i oryginalnie, ale również, jak pokazał test odsłuchowy, przyczyniają się do bardzo dobrego brzmienia. Jasne jest bowiem, że owa cecha wyróżniająca produkt pośród innych nie może mieć negatywnego wpływu na jakość brzmienia, a najlepiej gdyby miała pozytywny. W przypadku kolumn GP-Reblade pewną wskazówkę daje ich nazwa. Kolejny raz mamy bowiem do czynienia z produktami wysoce oryginalnymi. Co ciekawe, jak mi napisał pan Marcin Sobczyk i co też wyróżnia tę markę na tle innych, za ich powstaniem na samym początku nie stała wcale idea: „zróbmy kolumny, bo na rynku nie ma takich, które nam odpowiadają”, tylko „co możemy zrobić ze zużytymi śmigłami turbin wiatrowych”. Tak, główną działalnością producenta testowanych kolumn jest bowiem recykling tych ostatnich i poszukiwanie sposobów na ich wykorzystanie. Pierwszy model w historii tej nowej marki, Blade Harmony, który państwu prezentujemy, jest jedną, choć nie jedyną, z możliwych odpowiedzi na to pytanie. | Kilka prostych słów… MARCIN SOBCZYK ![]() ⸜ Jedna z możliwości „customowania” obodowy testowanych kolumn • zdj. GP-Reblade MARKA GP REBLADE została powołana do życia przez grupę przyjaciół, którzy od lat działają w branży wiatrowej i dostrzegli narastający problem z recyklingiem śmigieł turbin wiatrowych. Szukaliśmy więc rozwiązań, które pozwoliłyby nam wdrażać nowe i unikatowe rozwiązania w zakresie ich ponownego wykorzystania. Kolumny, które oddajemy do testu, nie są bynajmniej pierwszym spośród takich rozwiązań. Możemy pochwalić się już bowiem stworzeniem serii małej architektury, a także obiektów inżynieryjnych wykonanych ze śmigieł turbin wiatrowych. Jednym z nich, z którego jesteśmy szczególnie dumni, była pierwsza na świecie kładka konstrukcyjnie oparta na takich właśnie recyklingowanych śmigłach. Szukając nowych sposobów ponownego wykorzystania tego materiału rozmawialiśmy z wieloma osobami reprezentującymi różne branże, w tym audio. Osoby zajmujące się konstruowaniem kolumn i znające wymagane właściwości materiałów potrzebnych do budowy ich obudów potwierdziły nasze przypuszczenia. Mianowicie, kompozyt, z którego budowane są śmigła, doskonale nadaje się właśnie do tego celu. Jest to bowiem materiał bardzo sztywny i dobrze tłumiący wibracje. My, poza samymi aspektami dźwiękowymi, mocno skupiliśmy się również na walorach wizualnych naszych kolumn chcąc wykorzystać nie tylko właściwości materiału, ale i oryginalny kształt śmigieł. ![]() ⸜ Modele, które posłużyły do zaprojektowania ostatecznej wersji obudowy kolumn • zdj. GP-Reblade W swoich działaniach nie boimy się sięgać po kreatywność osób spoza firmy, czego doskonałym przykładem są właśnie testowane kolumny. Powstały one w ramach konkursu, który GP Reblade rozpisało dla młodych artystów, który został przeprowadzony w Instytucie Sztuk Wizualnych Uniwersytetu Zielonogórskiego. To oni zaproponowali formę w przyszłości będą współtworzyć wersje „customowe” dla wymagających klientów. Za techniczną stronę tego projektu odpowiada z kolei solidny, utalentowany i doświadczony producent kolumn głośnikowych, czyli firma Wilk Audio Projekt. Wyjaśnijmy jeszcze, dlaczego właściwie zastosowaliśmy korpusy ze śmigieł turbin wiatrowych. Jak już wspomniałem, szukaliśmy oczywiście rozwiązań pozwalających nam wykorzystać recyklingowane elementy, ale nie był to bynajmniej jedyny powód. Obudowa kolumny wykonana w ten sposób wyróżnia się nie tylko oryginalnym kształtem, ale pełni również kluczową rolę w kształtowaniu brzmienia. Rzecz w tym, iż materiał, z którego są one wykonywane, charakteryzuje się zdolnością do naturalnego tłumienia rezonansów, a to sprawia, że nasze głośniki oferują niezwykłą czystość dźwięku, szczególnie w zakresie średnich i wysokich tonów. ![]() ⸜ Obudowa kolumn w trakcie finalnej obróbki • zdj. GP-Reblade Co więcej, materiał ten wykazuje się wyjątkową zdolnością do absorbowania wibracji, a to przekłada się na niesamowicie precyzyjną reprodukcję dźwięków bez zniekształceń, nawet przy wysokich poziomach głośności. Dzięki organicznemu, lekkiemu i zwiewnemu kształtowi śmigła, który jest nie tylko oryginalny, ale i przyjemny dla oka, dźwięk z głośników płynie w sposób naturalny, przestrzenny, w pełni oddając dynamikę i detale. MS ▌ Blade Harmony Premium WRÓĆMY DO TEGO, co już przeczytaliście państwo powyżej. Kolumny Blade Harmony powstały we współpracy z jednej strony z artystami, dbającymi o formę, z drugiej z konstruktorami z firmy Wilk Audio Projekt. Tym pierwszym niewątpliwie spodobała się możliwość kreacji wyjątkowej, wynikającej w dużym stopniu z zastosowanego materiału, formy tych kolumn, a doświadczenie tych drugich miało sprawić, że brzmienie dorówna klasą projektowi plastycznemu. Efektem końcowym są więc konstrukcje, które z jednej strony są oryginalne i atrakcyjne wizualnie, a z drugiej, w połączeniu z wysokiej klasy przetwornikami i przemyślaną konstrukcją, mają po prostu świetnie grać. Słowem, efektem końcowym ma być doskonałe połączenie formy z funkcją, a do tego można dorzuć jeszcze kwestie pochodzenia materiału, z którego powstają obudowy - nie dość, że jest recyklingowany, to na dodatek niegdyś wirował kiedyś dziesiątki metrów nad ziemią... :) PREMIUM/CUSTOM • Wyjaśnijmy także kwestię wersji „Premium”. Firma dopiero startuje na rynku i obecnie oferuje tylko tę właśnie wersję. W przyszłości model Blade Harmony ma być również dostępny w wersji podstawowej, opartej na nieco mniej zaawansowanych komponentach. Będzie więc zapewne nieco tańsza. W planach, dodajmy, jest także nieco mniejszy model. Testowane kolumny mają być również oferowane w wersji „customowej”, na co zapewne miał pewien wpływ współtwórca Blade Harmony, czyli firma Wilk Audio Projekt. Ten producent specjalizuje się właśnie w takich konstrukcjach, w których to klient decyduje nie tylko o wykończeniu, ale i o zastosowanych komponentach. Przy czym dodam, że niedawno marka ta wprowadziła na rynek swoją pierwszą seryjną linię kolumn, Vega, której przedstawiciela także dla państwa niedługo zrecenzujemy. Wersja „customowa” Blade Harmony, oprócz możliwości doboru komponentów, będzie mogła, na życzenie klienta, być wykończona indywidualnie przez artystów wyselekcjonowanych pośród tych, którzy brali udział we wspomnianym wcześniej konkursie, a może i innych. Producent przysłał mi zdjęcia poglądowe takiego wykończenia, choćby to z namalowanym drzewkiem bonzai, i trzeba przyznać, że robi ono duże wrażenie. Wybierając ją posiadacz będzie miał pewność, iż w jego pokoju stoi absolutnie wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju para tych kolumn stworzona wyłącznie dla niego. Na taki poziom „customizacji” nie ma co liczyć w przypadku dużych producentów, a jedynie tych niewielkich, podchodzących do klientów indywidualnie. ![]() PODSTAWKI • Być może czytelnicy zwrócili uwagę również na fakt, iż na zdjęciach podesłanych przez GP-Reblade kolumny Blade Harmony ustawione są na innych podstawkach niż w czasie testu. Choć to kolumny podłogowe, to z racji oryginalnego kształtu wymagają postawienia ich na specjalnie wykonanych podstawach. Te na zdjęciach, mówiąc szczerze, zważywszy na dużą masę i wysokość tego modelu, budziły moje wątpliwości dotyczące stabilności. Pod uwagę wziąć trzeba przecież względy praktyczne, a więc i możliwość potrącenia wysokiej, smukłej kolumny przez kogoś z domowników, czy domowe zwierzaki. Podstawa musi gwarantować, że nawet w takie sytuacji nie będzie żadnego zagrożenia. Wersja produkcyjna, a taka trafiła do testu, przyjechała jednakże z podstawami w zupełnie innej formie. Te gwarantują nie budzącą wątpliwości stabilność i z takimi właśnie mają być dostarczane klientom. Może wizualnie pierwszy pomysł prezentował się jeszcze efektowniej, czy oryginalniej, ale względy praktyczne, albo, nazywając rzecz po imieniu, bezpieczeństwo użytkowników (i domowników) jest ważniejsze. Nowa podstawa sprawia, że kolumny wymagają nieco więcej miejsca, ale też i są to spore konstrukcje więc raczej nikt nie będzie ich upychał w mocno ograniczonej przestrzeni. TECHNIKA • GP-Reblade Blade Harmony to duża, trójdrożna konstrukcja w obudowie wentylowanej bas-refleksem skierowanym do tyłu. Kompozytowa obudowa powstaje z ogromnych recyklingowanych śmigieł turbin wiatrowych, a ostateczny kształt jest również nimi inspirowany. Ciekawostką jest fakt, iż dostajemy dwie identyczne kolumny, tzn. pomimo nieregularnych kształtów nie są one lustrzanymi odbiciami. Ich „czubki” w obu sztukach pochylone są w tę samą stronę co wymuszone jest kształtem śmigła, z którego powstają. Producent postawił w testowanej wersji Premium na komponenty wysokiej klasy. Zestaw przetworników marki Scan-Speak obejmuje głośnik wysokotonowy D2604/832002, średniotonowy 15M/4624G00 oraz dwa niskotonowe 21W/8555-10. Okablowanie wewnętrzne wykonano z beztlenowej miedzi OFC. Z tyłu umieszczono dwie pary miedzianych złączy głośnikowych WBT z serii Nextgen, co umożliwia zastosowanie bi-wiringu lub bi-ampingu. W zwrotnicach wykorzystano kondensatory foliowe, rezystory Superes, podzespoły Jantzena i cewki powietrzne. Punkty podziału pasma ustalono na 380 i 2800 Hz. Blade Harmony to spore kolumny, wysokie na 159 cm, a konieczność ustawienia ich na podstawach sprawia, że są jeszcze wyższe. Deklarowane pasmo przenoszenia wynosi od 33 Hz (-6 dB) do 25 kHz, impedancja nominalna 4 Ω, a skuteczność 90 dB. Jak okazało się w praktyce, 37 W z mojego wzmacniacza zintegrowanego GrandiNote Shinai było zupełnie wystarczające, by je swobodnie napędzić. O ile więc nie będą one używane w bardzo dużym pomieszczeniu, nie będą wymagały potężnego wzmacniacza. Chociaż, dodajmy, jego klasa będzie miała oczywiście znaczenie, bo już teraz mogę powiedzieć, że polskie kolumny zasługują na wysokiej klasy system towarzyszący. ![]() Jak mi powiedział pan Sobczyk, wykończenie kolumn może być właściwie dowolne, byle pochodziło z palety RAL. W grę wchodzą również lakiery piano i forniry. A także, co również wyróżnia GP-Reblade na tle większości konkurentów, w większości przypadków nie będzie się to wiązało z dodatkowymi kosztami. Blade Harmony to niewątpliwie kolumny, które przyciągają oko, a z racji wielkości staną się istotnym elementem wystroju pomieszczenia, w których będą używane. Możliwość „customizacji” ich wykończenia ma więc duże znaczenie i jest jednym z atutów tych konstrukcji. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Kolumny GP-Reblade Blade Harmony w wersji Premium grały w moim systemie referencyjnym, acz udział w odsłuchach wzięły również dwa dodatkowe komponenty. Podstawowym źródłem sygnału cyfrowego był mój „customowy” pasywny serwer z najnowszą wersją Roona wyposażony w topową kartę USB JCAT XE EVO zasilaną przez Ferrum Hypsos w wersji Signature. Karta wsparta jest zegarem Master OCXO Clock Upgrade firmy JCAT, który także otrzymał niezależne firmowe zasilanie w postaci Optimo Nano. |
Sygnał trafiał do przetwornika D/A LampizatOr Pacific 2, a zamiennie do innego modelu tej marki, zbalansowanego Poseidona, kablem David Laboga Custom Audio Expression Emerald Mk 2 USB i dalej, w pierwszym przypadku, analogowym interkonektem Soyaton Benchmark, a w drugim Next Level Tech Ether XLR do wzmacniacza. W tej ostatniej roli występował zarówno mój 37-watowy tranzystor pracujący w klasie A, czyli GrandiNote Shinai, jak i dużo mocniejszy zestaw dzielony Circle Labs składający się z przedwzmacniacza P300 i końcówki mocy M200. Wzmacniacze z kolumnami łączyły kable głośnikowe Soyaton Benchmark mk2, a podwójne gniazda w kolumnach łączyły dostarczone przez producenta zworki. ![]() Na analogowym froncie główną rolę odgrywał mój znakomity gramofon J.Sikora Standard Max z dwoma ramionami tego samego producenta, KV12 Max Zirconium Series i KV9. W tym pierwszym zainstalowana była wkładka Air Tight PC-3, w tym drugim Le Son LS10 Mk II. Sygnał z obu wkładek wzmacniał przedwzmacniacz gramofonowy GrandiNote Celio Mk IV. Dalej sygnał do integry lub do przedwzmacniacza wędrował interkonektem Bastanis Imperial RCA. ODSŁUCHY TESTOWANYCH KOMPONENTÓW niemal zawsze (niemal, bo zdarzają się sytuacje ekstremalne, gdy po prostu na zrobienie recenzji mam bardzo mało czasu) zaczynam od puszczania z udziałem tychże muzyki w tle. Tak też zrobiłem tym razem, podpinając te, jednak dość spore, kolumny do Shinai. Było późne popołudnie, a ja miałem się zajmować czymś innym, więc i poziom głośności był ustawiony relatywnie nisko. Zamiast spodziewanego „plumkania” w tle, usłyszałem właściwie pełny dźwięk oparty na dużym, gęstym, ale i dobrze kontrolowanym basie, który bynajmniej nie dominował przekazu, ale stanowił jego solidny fundament. Trochę zaprzeczało to stereotypom, które wcale nie są jakoś mocno oderwane od rzeczywistości. Chodzi o pogląd, według którego przy dużych kolumnach (poza tubami, czy innymi bardzo łatwymi do napędzenia konstrukcjami) ciche granie oznacza spore straty w zakresie wypełnienia zwłaszcza, choć nie tylko, na skrajach pasma. Tu pewne obawy powodował u mnie również fakt, iż przetworniki wysokotonowe w Blade Harmony ulokowano dość wysoko tak, że przy (standardowym u mnie) skręceniu kolumn w stronę moich uszu grały one ponad moją głową. Mimo tego, dźwięk był pełny, barwny, soczysty i równy w całym paśmie. Już więc pierwszego wieczora szybko odłożyłem laptopa na bok i zamiast pracować przesłuchałem kilka płyt dla czystej przyjemności obcowania z muzyką. Tak obiecujący początek odsłuchów nie zdarza się wcale aż często. Wymaga bowiem nie tylko „dobrego” grania, ale czegoś więcej, czegoś co je wyróżnia i co mi „pasuje”. W tym przypadku było to wspomniane doskonałe zgranie z moim ulubionym Shinai (i resztą systemu, rzecz jasna) owocujące naturalnym, płynnym, barwnym, przestrzennym, pełnym i angażującym brzmieniem. Słowem, takim jakie bardzo lubię, a przy tym jednak wyraźnie innym od tego, co oferują mi na co dzień moje MACHy 4. Następnego dnia pierwsza na playliście wylądowała PATRICIA BARBER i Cafe Blue. Tym razem słuchałem już na „normalnym”, jak dla mnie, poziomie głośności i natychmiast kilka rzeczy stało się jasne, albo jeszcze jaśniejsze niż przy cichym, wieczornym słuchaniu. Po pierwsze, te duże, zwłaszcza jak na mój pokój, kolumny właściwie z niego zniknęły. Taką sztuczką mogą się zwykle pochwalić nieduże modele podstawkowe, albo małe podłogówki. W przypadku dużych konstrukcji odrywanie się dźwięku od kolumn prawie nigdy nie jest aż tak kompletne. Trudno jest mi to oczywiście potwierdzić z całą pewnością, ale podejrzewam, że swoją rolę odgrywa tu oryginalny kształt obudów Blade Harmony. ![]() Po drugie, ich zniknięcie sprawiło, że przede mną otworzyła się duża, nawet bardzo duża, także w wymiarze głębi, scena. Po trzecie, duże, trójwymiarowe źródła pozorne na owej scenie były precyzyjnie zlokalizowane. Po czwarte, to co słyszałem, to dźwięk niezwykle wręcz otwarty, wypełniony powietrzem, pełny wybrzmień i pogłosu, a dzięki temu wręcz „obecny”, prawdziwy, naturalny i przekonujący. Z Blade HARMONY słuchanie muzyki łatwo stawało się czymś więcej niż tylko odsłuchem zarejestrowanej jakoś, gdzieś, kiedyś muzyki. Stawało się wciągającym, poruszającym doświadczeniem. Jedna z kolejnych rzeczy, których możecie się spodziewać po testowanych kolumnach, choć zapewne będzie to po części zależało od wielkości i akustyki pokoju odsłuchowego, jest to, jak duży dźwięk zaprezentują, jak dobrze wypełnią nim całe pomieszczenie. Ich wielkość oczywiście w pewnym stopniu to sugeruje, ale myślę, że w wielu przypadkach i tak was zaskoczą. To jest element brzmienia, którego moje ukochane MACHy 4 nie dają mi w aż takim stopniu, mimo że przecież mój pokój nie jest zbyt duży. Mają one mnóstwo zalet, ale nie potrafią wypełnić tak szczelnie pokoju dźwiękiem, nie potrafią wykreować aż tak dużych (co nie znaczy, że przesadzonych) źródeł pozornych, nie wytwarzają takiego ciśnienia akustycznego, które pogłębia wrażenie bliskiego obcowania z muzyką. Polskie kolumny robią to i to zupełnie swobodnie, jakby bez wysiłku, jakby to była najnaturalniejsza rzecz pod słońcem. Kontrabas na krążku Barber był więc z nimi po prostu wielki, tym bardziej że „znajdował się” ledwie trzy, może cztery metry ode mnie. Potrafił zejść bardzo nisko pokazując głębię wsparcia wielkiego pudła rezonansowego, by z kolei, w innych momentach, pizzicato brzmiało bardzo czysto, było zwarte i szybkie. Fortepian wokalistki został umieszczony w tym nagraniu w miksie głębiej, więc jego wielkość nie jest aż tak oczywista, ale gdy skupiałem na nim uwagę nie miałem wątpliwości, że to wielki, ciężki, potężnie brzmiący instrument. Podobnie jak kontrabas, fortepian pod palcami artystki brzmiał przy tym również bardzo czysto i dźwięcznie. Nie sposób oczywiście pominąć sposobu prezentacji głosu artystki. Choć to album z początków jej kariery, to już wówczas doceniono jej talent wokalny, czemu trudno się dziwić słuchając tych nagrań z testowanymi kolumnami. GP-Reblade Blade Harmony dostały szansę pokazać się z kolejnej mocnej strony i ją wykorzystały znakomicie oddając zarówno barwę, fakturę, jak i maniery wokalne wokalistki, nade wszystko zachwycając mnie naturalnością brzmienia i wrażeniem obecności całego zespołu w moim (wirtualnie mocno powiększonym za sprawą głębi sceny) pokoju. Realizmowi prezentacji dodawały równie naturalnie brzmiące, acz przecież niełatwe do oddania, elementy, takie jak choćby pstrykanie palcami, wsparte bezbłędnie oddanym pogłosem. O ile Cafe Blue należy do audiofilskiego kanonu, to kolejną płytę, Unplugged 1991-2001: The Complete Session zespołu R.E.M. zdecydowanie trudno do niego zaliczyć. Pisałem już o tym nie raz, że, moim zdaniem rzecz jasna, komponenty z wysokiej półki potrafią zagrać każde przyzwoite nagranie dobrej muzyki w sposób, który sprawia, że słabości techniczne po prostu nie grają ważniejszej roli. Tak właśnie jest z tym krążkiem, za każdym razem, gdy gram go wykorzystując wysokiej klasy system. Tak też było i tym razem, gdy moja noga samowolnie wystukiwała rytm, a ja nie mogłem się powstrzymać przed zaśpiewaniem niektórych kawałków razem z Michaelem Stipem. Blade Harmony to bowiem kolumny, które potrafią zagrać bardzo naturalnie, płynnie, w sposób, który trudno określić inaczej, niż mianem zrelaksowanego. Nie ma to nic wspólnego z poziomem energii, jako że ten jest wysoki, czy z brakami w zakresie dynamiki, bo i ta, zarówno w skali makro, jak i mikro, jest bez zarzutu. Ma za to ze spójnością dźwięku, z płynnością, a przede wszystkim ze swobodą z jaką muzyka płynie z tych głośników. Nie słychać żadnego napięcia, wysilenia, czy niepotrzebnego (sztucznego) prężenia muskułów. Dźwięk jest duży, potężny, z bardzo solidnym fundamentem basowym, ale wszystko dzieje się jakoś łatwo i przyjemnie, naturalnie, chciałoby się powiedzieć, acz przy tym ma odpowiednią skalę i rozmach. Wspiera to wysoka rozdzielczość, dzięki której ilość czytelnych informacji, nawet przy takim, nieaudiofilskim materiale, jest ogromna, ale i świetne różnicowanie. Duża ilość klarownie prezentowanych informacji przekłada się z kolei na pełny, barwny i, powtórzę po raz kolejny, płynny i spójny przekaz muzyczny. Popis wspominanej już dynamiki i energetyki grania Blade Harmony dały grając kolejny krążek nieaudiofilskiej jakości, czyli wykorzystywane przeze mnie całkiem często w testach soundtrack z Predatora z muzyką ALANA SILVESTRI. To była pierwsza płyta, przy której po chwili zacząłem się bardzo mocno prostować w fotelu tak, by moje uszy znalazły się jednak trochę wyżej, czyli bliżej poziomu tweeterów. Do tej pory nie brakowało mi góry pasma, ale w tych nagraniach, które brzmiały świetnie, ale były wyraźnie niżej osadzone niż do tego przywykłem, załapanie się na nieco bardziej bezpośrednie granie głośników wysokotonowych okazało się wysoce wskazane. Także i z tym krążkiem powtórzyło się, wpsomniane, znikanie kolumn z pokoju i umiejętność budowania dużej sceny z dźwiękami pojawiającymi się nie tylko daleko za nimi, ale i szerzej niż sugerował ich rozstaw. Ich sposób grania zachęcał do zwiększania głośności, co też ochoczo robiłem osiągając poziomy zdecydowanie wyższe niż zwykle. Nie miało to żadnego wpływu na czystość i precyzję brzmienia, nie powodowało żadnych negatywnych efektów ze zmęczeniem słuchacza włącznie. Co ważne, dynamiczna, pełna kontrastów muzyka bezbłędnie odtwarzana przez testowane kolumny przekonująco budowała ów wyjątkowy, pełny dramatycznych momentów, mroczny, by nie rzec zabójczy, klimat tego filmu. To także kolumny pełne pozornych sprzeczności. Nie da się ukryć, że wyjątkowo „smakowały” mi z nimi nagrania akustyczne, zwłaszcza te pełne pogłosu, wybrzmień, z dobrze uchwyconą akustyką lokalizacji, w których dokonano nagrania. Z drugiej jednakże strony, miałem też wyjątkową frajdę słuchając rocka, czy „dużych” ścieżek filmowych, bo to są kolumny, które, podobnie jak moje Ubiqi, lubią (choć wcale nie muszą!) grać głośno. Blade’y lubią pokazywać swoje duże możliwości w zakresie basu, potrafią wytworzyć duże ciśnienie akustyczne kreując wrażenie fizycznej interakcji z muzyką, którą można poczuć głęboko w kościach. A przy tym, w wyrafinowanych, akustycznych utworach spisują się równie dobrze dbając o kontrasty tonalne i dynamiczne także na poziomie mikro. Do tego dobrze oddają barwę i fakturę instrumentów i wokali więc to, co płynie do nas z głośników jest po prostu wybornie naturalne. Tyle tylko, że – jak już wcześniej wspomniałem – GP-Reblade Blade Harmony, choć są duże, choć wyposażono je w cztery przetworniki, w tym dwa woofery basowe, nie są wcale specjalnie trudne do napędzenia, a dzięki temu równie dobrze jak głośno, grają także przy niskich poziomach głośności. Można więc poszaleć za dnia, posłuchać głośno dużej, gęstej muzyki, ale można również spokojnie posłuchać czegoś nastrojowego wieczorem. Oczywiście w obydwu sytuacjach reszta systemu z wzmacniaczem na czele musi zapewnić testowanym kolumnom odpowiednie warunki pracy, ale to jest prawdą w przypadku każdych kolumn (choć te, z racji własnej klasy, dobrze pokażą możliwości towarzyszących komponentów). Ostatnią sesję odsłuchową przed zwrotem Blada Harmony poświęciłem klasyce. Wszystko, co do tej pory pokazały kolumny GP-Reblade sugerowało, że swobodnie poradzą sobie i z taką, najtrudniejszą do odtworzenia, muzyką. Tak dokładnie było. Słuchając symfonii MOZARTA pod Mackerrasem w wykonaniu Szkockiej Orkiestry Kameralnej znowu mocno odkręciłem głośność. Podobnie jak wcześniej w przypadku rocka, nie zrobiło to na polskich konstrukcjach wrażenia. Zagrały dużym, nasyconym i dociążonym dźwiękiem, z rozmachem i swobodą, czysto, transparentnie i przestrzennie. Prezentacja zachwycała dynamiką i energetyką grania, które dodatkowo ją uwiarygodniały. ![]() Również i w takiej muzyce potwierdziło się, że środek ciężkości prezentacji testowanych kolumn osadzony jest niżej niż do tego przywykłem, chyba nawet ciut niżej niż z Ubiqami (co nie zdarza się często). Co istotne, w żadnym rodzaju muzyki mi to nie przeszkadzało, nie miało charakteru dominacji dolnej części pasma nad pozostałą, ale raczej stanowiło doskonałe wsparcie dla wszystkiego, co rozgrywało się w paśmie powyżej. Właśnie przy klasyce nawet lepiej pozwalało to kolumnom oddać potęgę brzmienia orkiestry, czy to kameralnej, czy symfonicznej, ich skalę, dynamikę i rozmach grania i szczelnie wypełnić pokój, ale i przestrzeń wykraczającą daleko poza jego ściany, gęstą, kipiącą energią, bogatą w detale i subtelności muzyką. ▌ Podsumowanie ORYGINALNY WYGLĄD, wysokiej klasy komponenty i przemyślana konstrukcja kolumn Blade Harmony Premium przekładają się na efekt końcowy atrakcyjny nie tylko dla oka, ale i dla ucha. To bowiem bardzo udane kolumny serwujące dźwięk z wysokiej półki i to zarówno przy cichym, spokojnym graniu, jak i gdy chcemy poszaleć słuchając rocka, czy klasyki. Są zaskakująco łatwe do napędzenia, więc nie wymagają (acz to zapewne zmienia się w przypadku dużych pomieszczeń) jakichś szczególnie potężnych wzmacniaczy do ich napędzenia. Nawet z 37-watowym GrandiNote Shinai oferują wyjątkowo pełne, gęste, nisko osadzone brzmienie, w którym niczego nie brakuje. To wyrafinowane, spójne, wysoce naturalne brzmienie. Przy całej swojej gęstości i nasyceniu są jednocześnie przejrzyste, bogate w informacje, także te najdrobniejsze. Mają też niezwykłą, jak na kolumny tej wielkości, umiejętność znikania z pokoju, a doskonale odrywający się od nich dźwięk szczelnie go wypełnia kreując ogromną, głęboką scenę. GP-Reblade Blade Harmony nie są propozycją dla każdego, choć po moich doświadczeniach jestem przekonany, że wiele osób chciałoby je mieć. Ograniczenia (oprócz ceny) wynikają z ich wielkości. To są kolumny do dużych salonów mierzących 30, 40, a pewnie i 100 m2, najlepiej także wysokich, choć w moich 24 m2,dzięki wysokości ponad 3 m, spisały się także doskonale. Blade HARMONY to doskonały przykład pomysłowego i udanego połączenia formy z funkcją, a przede wszystkim doskonałe kolumny! Od nas wyróżnienie ˻RED FINGERPRINT˺. ● ▌ Dane techniczne (wg producenta)
- pasmo przenoszenia: 33 ( -6dB) do 25.000 Hz ![]() Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. |
System referencyjny 2025 |
|
ŹRÓDŁA CYFROWE |
1. Pasywny, dedykowany serwer z WIN10, Roon Core, Fidelizer Pro 7.10 • karty JCAT XE USB i JCAT NET XE recenzje › TUTAJ + zasilacz Ferrum HYPSOS SIGNATURE recenzja › TUTAJ • JCAT USB ISOLATOR, optyczny izolator LAN + zasilacz liniowy KECES P8 (mono) • przełącznik LAN: Silent Angel BONN N8 recenzja › TUTAJ + zasilacz liniowy Forester recenzja › TUTAJ 2. Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr PACIFIC recenzja › TUTAJ + Ideon Audio 3R Master Time recenzja › TUTAJ |
ŹRÓDŁO ANALOGOWE |
1. Gramofon J.Sikora STANDARD w wersji MAX recenzja › TUTAJ • ramię J.Sikora KV12 • wkładka Air Tight PC-3 2. Przedwzmacniacze gramofonowe: • ESE Labs NIBIRU V 5 recenzja › TUTAJ • Grandinote CELIO Mk IV recenzja › TUTAJ |
WZMACNIACZ |
1. Wzmacniacz zintegrowany GrandiNote SHINAI recenzja › TUTAJ 2. Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio SYMPHONY II (modyfikowany) 3. Przedwzmacniacz liniowy AudiaFlight FLS1 recenzja › TUTAJ |
KOLUMNY |
1. GrandiNote MACH4 recenzja › TUTAJ 2. Ubiq Audio MODEL ONE DUELUND EDITION recenzja › TUTAJ |
OKABLOWANIE |
1. Interkonekty analogowe: • Hijiri MILLION KIWAMI • Bastanis IMPERIAL x 2 recenzja › TUTAJ • Hijiri HCI-20 • TelluriumQ ULTRA BLACK • KBL Sound ZODIAC XLR 2. Interkonekty cyfrowe: • David Laboga EXPRESSION EMERALD USB x 2 recenzja › TUTAJ • David Laboga DIGITAL SOUND WAVE SAPPHIRE x 2 recenzja › TUTAJ 3. Kable głośnikowe: • LessLoss ANCHORWAVE 4. Kable zasilające: LessLoss DFPC SIGNATURE, Gigawatt LC-3 recenzja › TUTAJ |
ZASILANIE |
1. Kondycjoner Gigawatt PC-3 SE EVO+ recenzja › TUTAJ 2. Kabel zasilający AC Gigawatt PF-2 Mk 2 3. Dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y 4. Gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R) |
ANTYWIBRACJA |
1. Stoliki: • Base VI • Rogoz Audio 3RP3/BBS 2. Akcesoria antywibracyjne • platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16 • nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII • nóżki antywibracyjne Franc Accessories CERAMIC DISC SLIM FOOT • nóżki antywibracyjne Graphite Audio IC-35 recenzja › TUTAJ i CIS-35 recenzja › TUTAJ |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity