pl | en

Krakowskie Towarzystwo Soniczne | spotkanie № 148

SILTECH MASTER CROWN

HOLENDERSKA FIRMA SILTECH należy do czołowych producentów okablowania. Przez lata, wraz ze swoją serią TRIPLE CROWN, z garstką innych producentów, dyktowała warunki w high-endzie. W maju tego roku zaprezentowała jednak swoją nową topową serię MASTER CROWN. Dwukrotnie droższą. Aby ją nam zaprezentować do Krakowa przyjechali GABI VAN DER KLEY (CEO) oraz VIKTOR DE LEEUW (COO).

28 sierpnia 2024
KRAKÓW ⸜ Polska



Krakowskie

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia Tomasz L. Lechowski


Towarzystwo Soniczne

16 października 2024

Motto: Po raz kolejny Siltech przekroczył granice technologii audio i prezentuje rewolucyjny Master Crown. Zaprojektowane one zostały w taki sposób, aby zapewnić niezrównaną jakość dźwięku i muzykalność. → www.SILTECHCABLES.com

JAK BYM NIE PRÓBOWAŁ ZACZĄĆ tego tekstu, jak bym nie wymyślał, i tak, prędzej czy później dochodziłem do kwestii ceny nowych kabli. Interkonekt, kable głośnikowe oraz trzy kable zasilające AC, których słuchaliśmy, kosztują bowiem nieco ponad 1 200 000 złotych.

⸜ Kable Siltech Master Crown przed podłączeniem, za nimi Triple Crown

A, proszę mi wierzyć, wypróbowałem z sześć rożnych otwarć. A próbowałem nie dlatego, że to problem, przynajmniej dla tych, którzy mają pieniądze, a ze względu na brak świadomości tego, jak działa high-end, czyli tego, czym naprawdę jest zasada nazywana „prawem malejących przychodów” (ang. diminishing returns). Encyklopedia Zarządzania definiuje ją w ten sposób:

Prawo malejących przychodów polega na tym, iż w miarę dodawania dodatkowych porcji jakiegoś czynnika, przy utrzymywaniu innych czynników bez zmian, będziemy uzyskiwać coraz mniej dodatkowego produktu. Inaczej formułując te prawo, krańcowy produkt każdej jednostki czynnika zmniejsza się w miarę wzrostu ilości tego czynnika przy wszystkich innych czynnikach bez zmian.

⸜ Hasło: „Prawo malejących przychodów” w: Encyklopedia Zarządzania, → MFILES.pl, dostęp: 4.10.2024.

Chodzi w nim o to, tak już w zupełnym skrócie, że im więcej wydamy na dany produkt (trzymam się audio), tym więcej otrzymamy (lepszy dźwięk) i że ta zależność jest opisana krzywą asymptotyczną. Początkowo wznosi się ona dość szybko, później coraz wolniej, a następnie dochodzi do w niej (niemal) wypłaszczenia. Czyli choć w na każdym kroku w górę wydajemy podobne pieniądze, postęp jakościowy jest coraz mniejszy, aż do niemal zrównania się krzywej z płaską linią, kiedy nawet bardzo duże wydatki dają minimalny wzrost jakości dźwięku. Tyle definicja.

Tyle tylko, że to błędna definicja, a – będąc precyzyjnym – jej błędne zastosowanie. Ta ekonomiczna zasada zakłada bowiem, że obserwator zawsze jest w tym samym miejscu, czyli w punkcie „zero”, z którego startował. A przecież bycie audiofilem oznacza ciągłe uczenie się, wzrost, zmianę, czyli przesuwanie się wraz z dźwiękiem po owej krzywej. Za każdym razem nasze „zero” jest w innym miejscu.

A to jest coś, o czym wielu apologetów i miłośników powyższej zasady zapomina: „działa [ona] wtedy kiedy wszystkie czynniki produkcji są stałe, a jeden z nich jest zmienny w czasie” – to druga część definicji. I najważniejszy dodatek: „Dlatego jest wykorzystywana jedynie w krótkim okresie, ponieważ w długim okresie wszystkie czynniki produkcji są zmienne”. Czyli zmiana świadomości obserwatora zrywa tę zależność.

Z doświadczenia powiem, że wygląda to kompletnie inaczej niż mówią o tym ci, którzy, z jakiś powodów, bronią prawa malejących przychodów jak niepodległości. Otóż wraz z coraz większym doświadczeniem słuchacza (owego ‘obserwatora’) przesuwa się on po krzywej wznoszącej. Za każdym razem wydając więcej pieniędzy jego punkt zero również jest gdzie indziej, a więc patrzy na tę transakcję (to wymiana – pieniądze za jakość dźwięku) z innego punktu. Za każdym razem lepsze brzmienie kosztuje go więc tyle samo. Nawet w miejscu, w którym, wydawałoby się, krzywa jest wywłaszczona, bo startuje wówczas z wysokiego high-endu.

⸜ Kabel głośnikowy Siltech Master Crown już podłączony do kolumn Dynaudio Confidence 50, stojących na specjalnej podstawce

Z czym możemy już wrócić do serii Master Crown firmy Siltech. Mogłoby się bowiem wydawać, że przyrost jakości w stosunku do serii Triple Crown, biorąc pod uwagę dwukrotny przyrost w cenie, będzie iluzoryczny. Proszę państwa, uprzedzając opis odsłuchu powiem: bzdura! Zmiana dźwięku pomiędzy tymi dwoma seriami jest równie duża, jak pomiędzy serią Double Crown i Triple, Crown i Double Crown itd. Powiem więcej – moim zdaniem to największy skok jakościowy w całej ofercie tej holenderskiej firmy.

O swojej nowej serii Siltech pisze coś, co i ja mogę potwierdzić:

Po ponad 40 latach badań naukowych i doświadczeń praktycznych w dziedzinie idealnego sposobu przewodzenia sygnałów audio, holenderski Siltech oferuje najnowszą, topową serię Master Crown, nawiązującą do absolutnego pionierskiego puryzmu i bezkompromisowej jakości, z którą mieliśmy do czynienia po raz pierwszy we wprowadzonej blisko 10 lat temu serii Triple Crown.

Poprzeczka jest postawiona bardzo wysoko, jednakże ludzie z doktoratami, inżynierowie i technicy Siltecha podkreślają z dumą, że rezultaty jakie uzyskali, przeszły ich najśmielsze oczekiwania. Dzięki rewolucyjnej technologii udało im się uzyskać coś, o czym wcześniej mogli tylko pomarzyć: przekroczyli ostatnią barierę stojącą na przeszkodzie w zniwelowaniu wpływu okablowania na jakość dźwięku.

Siltech Master Crown, dz. cyt.

Technika

JEDNĄ Z RZECZY, KTÓRĄ DOSTRZEGAMY zaraz po wyjęciu kabli z fantastycznych pudełek, jest ich giętkość. Widzą państwo, interkonekty, kable głośnikowe oraz zasilające wchodzące w skład serii Triple Crown, z której kabli cieszę się w swoim systemie od 2015 roku, czyli od dziewięciu lat, jest bardzo sztywna. Jeśli wpinamy ją do swojego systemu raz, to przy pewnym wysiłku związanym z ustawieniem urządzeń jest to do zaakceptowania. U mnie jednak to duży problem; premiera tej serii w KTS → TUTAJ.

Dlatego też, kiedy rozmawiałem kiedyś z Edwinem van der Kley, czyli szefem i głównym inżynierem Siltecha, o tym, jak można poprawić brzmienie jego najdroższych wówczas kabli, powiedział coś w rodzaju: „No wiesz, robiłem już próby i jeśliby powiększyć ilość przewodników zastosowanych w Triple Crown, to można by uzyskać poprawę dźwięku o jakieś 15-20%”. Jak dodawał, byłyby to kable, które trzeba by wyginać w specjalnym urządzeniu i na stałe; więcej → TUTAJ.

⸜ Spotkanie było sposobnością na wręczenie gościom – Victor po lewej, Gabi po prawej piszącego te słowa – nagród 20 na XX

Innym pomysłem na poprawę jakości dźwięku przy istniejących kablach było wpięcie w tor wzmacniacza buforującego o wzmocnieniu równym 1, który znalazł się później w kolumnach Crystal Cable Minissimo Forte; więcej → TUTAJ. Dostarczał on tylko prąd, a nie napięcie, ale uniezależniał w dużej mierze wejście zwrotnicy kolumn od kabli. Jak mówił wówczas Edwin, to jedno z jego ważniejszych opracowań od lat.

Jest to jednak coś, co audiofilom trudno zaakceptować. Jesteśmy przecież uczeni od „maleńkości”, że im prostszy tor wzmocnienia, tym lepiej i że każdy dodatkowy element zmienia dźwięk, w domyśle: na gorsze. Nie ma przy tym znaczenia, czy tak jest rzeczywiście ponieważ statystycznie jest to prawda. I myślę, że właśnie niepowodzenie w przekonaniu rynku do rozwiązania ze wzmacniaczem buforującym było jednym z impulsów do opracowania zupełnie nowych topowych kabli.

Prace nad serią Master Crown zajęły firmie aż trzy lata. Kable te zbudowane są z przewodników o większym sumarycznym przekroju niż w poprzednim flagowcu. Ich średnica zewnętrzna wzrosła jednak minimalnie, a giętkość jest nieporównywalnie większa. Bazują one na srebrze S10+, czyli nowszej generacji niż w Triple Crown. Ma ono jeszcze większą przewodność niż poprzednia S9, zachowuje przy tym budowę monokrystaliczną od początku do końca kabla.

Interkonekt zbudowany jest z czterech takich przewodników, korzysta z opracowań o firmowych nazwach Balanced Grounding oraz Zero Crossing Distortion i ma zmienione wtyki. Pierwsze z nich to nowe opracowanie i polega na tym, że nie tyko przewodniki, ale i ich ekran ma teraz budowę zbalansowaną, zarówno w wersji XLR, jak i RCA. Druga nazwa opisuje topologię, która – na podstawie wieloletnich badań nad zakłóceniami elektromagnetycznymi – ma pomóc w eliminacji przesłuchów pomiędzy sygnałami dodatnimi i ujemnym. Iw reszcie wtyki – srebrne, wykonane z tego samego srebra i mocowane na zimno, tym razem zostały pozłocone. Jak mówiła Gabi, chodziło o to, że lepiej brzmią i jednocześnie są trwalsze.

⸜ GABI VAN DER KLEY

Kabel głośnikowy zbudowany jest z sześciu srebrnych przewodników S10+ o dużym przekroju. Ma mieć również, jak pisze producent, „perfekcyjnie symetryczną budowę heksagonalną”. Również i one otrzymały złocone wtyki. W kablu zasilającym AC mamy aż osiemnaście przewodników. Inaczej jednak niż w dwóch poprzednich, to miks złożony z przewodników S10+ ORAZ G9, czyli srebra z dodatkiem złota.

To ciekawe, ponieważ tego typu połączenie było stosowane przez Siltecha w starszych kablach, a także w produktach Crystal Cable. Z czasem odchodzono od niego, dzięki coraz czystszym przewodnikom ze srebra. Jak się jednak okazuje, złoto jest ważną częścią nowego dźwięku. Ale, to znowu zaskoczenie, styki w gniazdach EIC i wtyku Schuko są srebrne. Kable mają też złocone korpusy elementów kończących grubszą, tłumioną mechanicznie, część kabli. I wyglądają doskonale.

ODSŁUCH

JAK SŁUCHALIŚMY • Odsłuch nowych kabli firmy Siltech został przeprowadzony w systemie muzycznym gospodarza spotkań KTS, Tomka. Kable przywieźli nam GABI VAN DER KLEY, CEO, oraz VIKTOR DE LEEUW, COO, prywatnie jej syn. Najpierw przeprowadziliśmy porównanie, a później Viktor omówił pokrótce najważniejsze technologie serii Master Crown.

Ostatnio w systemie Tomka odsłuchiwaliśmy trzy różne serwisy streamingowe: Spotify, Tidal i Qobuz, korzystając z odtwarzacza plików Aavik SD-880; więcej → TUTAJ. Nowością dla nas były wówczas kolumny Dynaudio Confidence 50, które zastąpiły wieloletnią referencję Tomka, Dynaudio Confidence C-4 Signature. Tym razem pod kolumnami znalazły się, wykonywane na zamówienie, podstawki kwarcowe, podobne do tych, które oferuje Acoustic Revive, z krążkami kwarcowymi RIQ-5010 oraz podstawkami SPU-8 tejże firmy.

Spotkanie polegało na porównaniu pełnych setów kabli – Siltech Triple Crown oraz Master Crown, czyli: interkonektów XLR łączących DAC/przedwzmacniacz Ayon Audio Kronos DAC ze wzmacniaczem mocy Accuphase P-7300, kabli głośnikowych łączących wzmacniacz mocy z kolumnami Dynaudio Confidence 50 oraz czterech kabli zasilających: dla odtwarzacza plików Aurender N20, przedwzmacniacza z „dakiem”, końcówki mocy oraz do listwy zasilającej AC; w tej roli występuje Base Power Base High-End 6 Limited Edition. Dodajmy, że sygnał z transportu plików do DAC-a przesyłał kabel USB Siltech Double Crown.

⸜ VIKTOR DE LEEUW

Ze względu na złożoną logistykę przepinania tak wielu kabli, zdecydowaliśmy się przeprowadzić porównanie w ten sposób, że przesłuchaliśmy dziesięć utworów z serwisu streamingowego Qobuz, wcześniej wybranych przez część uczestników, z kablami Siltech Triple Crown, przepięliśmy je na kable Master Crown i słuchaliśmy ponownie tych samych dziesięciu utworów. Po wysłuchaniu całości wypowiedzieli się wszyscy uczestnicy spotkania.

» NAGRANIA UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór

⸜ ARCHIE SHEEP, The Trill Is Gone, FLAC 16/44,1.
⸜ BOB DYLAN, Man in the Long Black Coat, FLAC 24/96.
⸜ MAHAVISHNU ORCHESTRA, You Know, You Know, FLAC 16/44,1.
⸜ MILES DAVIS, Time After Time, FLAC 24/192.
⸜ HANIA RANI, It Comes In Waves (Live at Studio 1, Warsaw), FLAC 24/96.
⸜ FYSA, Buzz’ Ayaz, FLAC 24/96.
⸜ MARI BONE, Dánsso Fal Mu Váhkaran, FLAC 24/48.
⸜ DAVID GILMOUR, Between Two Points, FLAC 24/96.
⸜ AVISHAY COHEN, Summertime, FLAC 24/96.
⸜ QUEEN, The Night Comes Down (2024 Mix), FLAC 24/96.

»«

TOMEK L. (KTS) • Po wpięciu Triple Crowna w system Tomka, zagrał on o klasę lepiej. Po zamianie na serię Master Crown, od pierwszego utworu usłyszałem gładki, jedwabisty i czarujący dźwięk. To nie była subtelna różnica. To duży skok w górę, choć zdaję sobie, że kosztuje on równie dużo ile wnosi. To było naturalne analogowe granie z cyfrowego źródła. Muzyka miała życie, energię, oddawała wszystkie niuanse z wielką lekkością. Nie spodziewałem się aż tak dużej różnicy, gdyż poprzednik był naszą topową referencją.

⸜ EDVIN VAN DER KLEY – tym razem z TV, a nie osobiście

Ale żeby nie było tak cukierkowo, pod koniec playlisty utwory zaczęły mieć problem z basem. Było go za dużo i wpadał w rezonans, a nie słuchaliśmy zbyt głośno. Triple Crown lepiej go kontrolował, bo nie schodził tak nisko, nie był taki głęboki. Zdaję sobie jednak sprawę, że to nie problem kabla, a pomieszczenia w którym słuchamy, gdyż Tomek uparcie odkłada adaptacje akustyczną na bok.

Pamiętam, jak wcześniej we dwójkę testowaliśmy głośnikowe Siltech Legends 680 i 880 i było dokładnie tak samo. Chcąc mieć bas pod kontrolą, lepiej, choć szczuplej, zagrał 680, a 880 schodził niesamowicie w dół, ale przy części utworów, których słuchaliśmy tracił kontrolę. Pamiętam, że Tomek powiedział wówczas, że nie będzie „kastrował” głośników, chce mieć to zejście basu i zajmie się tym problemem. W dużym stopniu to mu się udało po zmianie Dynaudio na nowszy model z bas-refleksem skierowanym w dół i szybkie woofery – Confidence 50, ale jak słyszeliśmy, bez adaptacji akustycznej się nie obędzie.

Na koniec mała niespodzianka. Kiedyś Tomek wybrał u siebie połączenie transportu plików z przetwornikiem za pomocą łącza AES/EBU, mimo że nie przesyła sygnału DSD, tak jak pozwala na to USB. W tej roli, w systemie na stałe gości Siltech Legends 680 XLR, z wtykami Oyaide Focus. Podczas testu korzystaliśmy z najwyższego modelu USB z portfolio firmy, Royal Double Crown.

Tymczasem w czasie spotkania, pozostawiając w systemie kable Master Crown, zmieniliśmy połączenie z USB na AES/EBU i odsłuchaliśmy kilku utworów z wcześniejszej playlisty. Niestety system od razu zrobił się bardziej nerwowy, z drażniącą górą i cyfrową naleciałością. Nikt poza gospodarzem nie chciał słuchać tego połączenia, więc wróciliśmy do USB w „królewskiej szacie” i delektowaliśmy się repertuarem spoza listy, tak by każdy wyszedł ze spotkania w błogim nastroju.

JANUSZ T. • Prezentacja z Master Crown była po prostu o wiele lepsza. Nie trochę, a dużo lepsza. Siedzę w kącie, więc nie miałem komfortu dobrego odsłuchu basu i z Triple Crownem wydawało mi się, że basu jest za dużo, że wchodzi na średnicę i było to wręcz dojmujące.

Przy Master Crown wszystko się uspokoiło, a bas był o wiele lepiej różnicowany. Środek pasma nie był już „przykrywany” i pojawiło się więcej szczegółów. Wydaje mi się, że wersja Master wyrównała całość tonalnie. Ale brakowało mi wówczas góry, nie „iskrzyła” ona tak mocno, jak przy wersji Triple, z którą była bardziej otwarta i mocniejsza. Ale, co by nie mówić, Master Crown wydaje się po prostu o wiele lepszym kablem.

DAMIAN (KTS) • Przy Master Crown to, co od razu zauważyłem, to „bardziej ciemne tło”, jak określamy efekt, o który mi chodzi. Dzięki temu wydawało mi się, że to brzmienie było bardziej rozdzielcze, ale nie w tym sensie, jak zwykle się mówi o tym w hi-fi.

⸜ KTS w pełnej krasie, poza Tomkiem robiącym zdjęcia

Z kolejnymi utworami zaczęło mi jednak brakować otwarcia mocnej góry, o czym już mówił Janusz. Nie skupiłem się więc za bardzo na basie, tutaj nic mi nie przeszkadzało. Było więc tak, że o ile odsłuch rozpocząłem od jednoznacznego wskazania na Master Crown, bo to jest po prostu o wiele lepszy kabel. Pod koniec listy, a słuchaliśmy dziesięciu utworów, zacząłem się nad tym zastanawiać, bo pomimo generalnie wyższej klasy, zaczęło mi brakować perlistości wysokich tonów, ich otwarcia.

RYSIEK B. (KTS) • Uważam, że tym razem nasza ocena jest niekompletna, ponieważ korzystaliśmy tylko z jednego źródła – odtwarzacza plików. Zabrakło mi odsłuchu płyt CD i winylu, wówczas mielibyśmy pełny obraz. Ale jest, jak jest, odniosę się więc do źródła, którego – tak generalnie – nie lubię. Poza dwoma nagraniami nie było to więc dla mnie komfortowe odczucie.

Ale uważam, że Triple Crown jest bardziej wymagający w stosunku do źródeł, ponieważ jest bardziej jednoznaczny, W pewien sposób wydobywa różnice, zmiany, brudy, problemy z realizacją dźwięku. W tym systemie Triple Crown mnie trochę rozczarował, chociaż były to do tej pory najlepsze kable, jakie znam – moim zdaniem były to najlepsze kable na świecie. A trochę w życiu przesłuchałem. Teraz jednak jasne jest, że Master Crown odebrał im „koronę”.

Zasadnicza różnica polega na tym, że – przesadzam, ale chciałem to uwypuklić – Triple Crown gra „dźwięki”, a Master Crown „muzykę”. Z pierwszym dostajemy mnóstwo różnych dźwięków, natomiast z Masterem mieliśmy muzykę – i o to chodzi. Wszystko mnie z nim kołysało, kręciło. Chodzi o jakieś mikrozmiany, które powodują, że coś na nas działa, albo nas nie rusza. Master Crown daje muzykę, która porusza.

WICIU (KTS) • Moim zdaniem prezentacja była o jakieś 5 dB zbyt cicha, co mogło zmienić nasze postrzeganie dźwięku w obydwu przypadkach. Ale mimo to wydawało mi się, że z Master Crownem niektóre utwory grały głośniej, jakby wszystko się w nich poukładało w lepszą całość. Wrażenie było subiektywne, ale wyraźne.

Jestem w stanie usłyszeć różnice w przeciągu kilkunastu sekund, a później przyzwyczajam się o dźwięku i zapominam o różnicach. I bazując na tym powiem, że saksofon Archie Sheepa zagrał w drugiej prezentacji, z kablami Master Crown, lepiej i to zdecydowanie. Słyszałem prawdziwy tenor, czego z Triple Crown nie słyszałem. I to była naprawdę duża różnica, a nie jakieś drobne zmiany.

ANDRZEJ • Zgadzam się z Wiciem, nie tylko dlatego, że razem pracujemy :) Z kablami Master Crown dźwięk wydawał mi się nieco głośniejszy, pomimo że przecież słuchaliśmy muzyki na tym samym poziomie. W tym miejscu, w którym siedzę wszystko wydało mi się bardziej otwarte i „błyszczące”, czyli miałem inaczej niż Damian.

Ale przecież obydwa te kable są topowe, a z wcześniejszych wypowiedzi można by odnieść wrażenie, że Triple Crown jest jakimś słabym „zawodnikiem”. Mam u siebie w systemie modele z serii Crown i Empress i słyszę, jak doskonałe to są kable. Znam Triple Crown i uważam, że to wybitne kable. Ale różnica przecież była. Może nie aż tak duża, jak słyszeli ją moi poprzednicy, ale jednoznaczna i to bez cienia wątpliwości. Problem z basem u Tomka z Masterami był wyraźny, ale to dlatego, że to kable, które po prostu więcej pokazują, z większą dynamiką, a bas z nimi schodzi niżej.

MARCIN OLEŚ (KTS) • Moim zdaniem jesteśmy w dość dziwnej, mylącej sytuacji. A to dlatego, że robimy coś zasługującego na śmiech. Bo, przecież, omawiamy dźwięk dwóch topowych, ale absolutnie topowych, a nie tylko dla Siltecha, zestawów kabli Triple Crown i mówimy, że „no, nie są aż tak dobre, ponieważ Master Crown robi to czy tamto lepiej”.

Ale też nie da się ukryć, że Siltech nie stracił czasu pracując nad serią Master przez ostatnie trzy lata. To kable, dla mnie, kompletnie inne. Różnica pomiędzy nimi jest ogromna. Wszystko było inne. Barwa była z Masterami tak pięknie różnicowana, tak doskonale zbalansowana, że kiedy przełączyliśmy kable usłyszałem coś takiego, jakbyśmy wymienili cały system na o wiele lepszy. Oczywiste jest, że sygnatura dźwięku była podobna, a jednak jego odbiór był zupełnie inny.

Master Crown spowodował, że dźwięk był bardziej otwarty i bardziej przestrzenny. W miejscu, gdzie siedziałem, bas z tymi kablami był doskonale kontrolowany. Rozumiem, że gdzie indziej może to wyglądać inaczej, ale to właśnie Master Crown wszystko zbalansowały. Wszystko jest z tymi kablami bardziej realne. To dla mnie coś w rodzaju zdjęcia „maski” z twarzy – wreszcie widać mimikę, uczucia, widać osobowość.

⸜ Gospodarz spotkania objaśnia połączenia w swoim systemie

W porównaniu do Master Crown kable Triple Crown podawały muzykę trochę jak przez dym. I lekko dopalały część basu. A przecież, bez porównania, powiemy, że to absolutny top i niezwykle przezroczyste kable. Ale właśnie tak dobre są nowe Master Crowny. Dla mnie to ogromy krok to przodu w barwach, zbalansowaniu, otwarciu, wartości. Dźwięk był o wiele lepiej kontrolowany. Barwa ma balans ustawiony nieco niżej, co daje lepszą perspektywę. Powiedziałbym – dziesięć razy lepiej.

ROBERT SZKLARZ (Nautilus) • Fajnie, że odbył się taki odsłuch, ponieważ nie było jeszcze chyba takiego porównania na świecie, żeby mieć w ręku pełne sety tak doskonałych kabli. Ale też to porównanie jest, moim zdaniem, zbyt krótkie, żeby obiektywnie ocenić różnice między tymi seriami To jest duża wskazówka dla ludzi, którzy kompletują najlepsze systemy na świecie, ale porównanie powinno być dokonane w domu, w danym systemie, z kilkoma źródłami – jak mówił Ryszard. Wtedy te różnice będą jeszcze większe i lepiej zrozumiałe.

Tym bardziej, że kable Siltecha potrzebują długiego czasu po wyjęciu z pudeł, aby się „uleżały”. Wielu Idzi nie rozumie tej technologii, i nie wie, że to złożona konstrukcja mechaniczna, w której nawet drobne zmiany mają duże znaczenie. I dopiero po rozprężeniu się metalu i dielektryków, po pewnym czasie z sygnałem, kable – zarówno Triple, jak i Master Crown, zaczynają grać na 100%. Na prawdziwy odsłuch potrzebne są co najmniej trzy dni.

A, na koniec, dodam, że Tomek musi jednak pomyśleć o akustyce. Te rozbieżne momentami opinie na temat basu wynikają z problemów akustyki w tym pomieszczeniu.

TOMEK F. (KTS, gospodarz) • Kable Master Crown spodobały mi się bardzo, ale to naprawdę bardzo i to od pierwszego momentu. Nie miałem żadnych wątpliwości. Moją uwagę zwróciło to, o czym już mówił Damian, to jest „ciemne tło”. Tak w ogóle dźwięk był naturalnie ciemniejszy i piękniejszy. Podobnie, jak Wiciu analitycznie słuchałem tylko na początku, bo później słuchałem już tylko dla przyjemności. Wszystko było homogeniczne, dograne, nie miałem też problemów z basem, choć wiem, że będę musiał coś z tym zrobić.

Ale obydwa zestawy mi się podobały, nie jest tak, że Triple Crown jest słabym kablem, jak można by to odczytać. To po prostu absolutnie topowy kabel, któremu „przydarzył się” Master Crown, który jest w tym porównaniu poza zasięgiem. I takie porównanie jest trochę krzywdzące, ponieważ to kable, które powinny grać przez długi czas w systemie. Jestem zachwycony.

GABI (IAH) • Przede wszystkim muszę powiedzieć, że to dla nas, to znaczy dla Wiktora i dla mnie, niezwykle ciekawe porównanie, ponieważ Master Crown jest nowy również i dla nas. Słuchaliśmy go tysiące razy w naszym systemie, podczas opracowywania go, ale zawsze robiliśmy to z muzyką, której zawsze słuchamy. A tutaj mieliśmy muzykę, która jest dla nas, w większości, nowa. I to bardzo odświeżające doznanie.

Bardzo podobało mi się to, że Master Crown wpłynął na wszystkich, którzy słuchali muzyki, Popatrywałam na was i widziałam, że nawet jeśli nie do końca się wam coś podobało, to muzyka z tymi kablami coś w was uruchamiała, zmieniała. Można to było poznać po mowie ciała. A to dla nas ważna informacja.

Co do basu – każdy pokój ma jakieś problemy. Te, które występują tutaj, były słyszalne, w mniejszym czy większym stopniu, za każdym razem, kiedy tu byliśmy, co nie przeszkadzało nam dobrze się bawić i słuchać muzyki z przyjemnością. Bo system, w tym kable, powinny dobrze się sprawować w każdym przypadku, nawet jeśli coś nie do końca nam „gra”.

Usłyszałam więc tutaj coś, co już z Master Crownami wcześniej słyszałam, a mianowicie – detale. To kable, które lepiej pokazują nawet palce na strunach, zadęcie trąbki przez Milesa Davisa, uderzenie młoteczka w strumie fortepianu. Różnice może nie są jakieś ogromne, ale jest ich mnóstwo. I właśnie przez ich masę, przez całościową zmianę ma się wrażenie, że dźwięk z nowymi kablami jest tak odmienny od tego, co mieliśmy z Triple Crownami.

Bo przecież najważniejszym wyzwaniem stojącym przed systemem jest coś, co można nazwać „obecnością”, poczuciem uczestnictwa w realnym wydarzeniu. I nie jest tak, że tego nie było z Triple Crownami, Wojtek przecież słucha ich u siebie codziennie od wielu lat. Ale okazuje się, że Master Crown pokazuje wydarzenia w bardziej naturalny i wiarygodny sposób. I to nie dlatego, że słuchaliśmy ich jako drugich, ale dlatego, że są one bardziej przezroczyste. Ale również bardziej przezroczyste na problemy, chociaż inaczej niż Triple Crown. Te są w tym bardziej jednoznaczne.

Największe różnice między nimi można sprowadzić do sposobu, w jaki pokazują instrumenty. Dla mnie, pianistki, sposób grania Hani Rani, który jest dla mnie obcy, był z Master Crownem mniej drażniący. Nie dlatego, że te kable coś od siebie oddają, a dlatego, że w bardziej bezpośredni sposób przekazywały intencje pianistki, a to jest dla mnie zrozumiałe. Z Triple Crown było to dla mnie mniej czytelne, a przez to bardziej irytujące – ale, jak mówię, po prostu nie lubię tej techniki gry.

Różnica w cenie jest ogromna, ale w dźwięku również. Master Crowny zamieniają system audio w coś, o co byśmy go nie podejrzewali, przenoszą go w miejsce w którym nie powinien się znaleźć. Pamiętajmy jednak, że Triple Crown to wciąż ten sam, doskonały kabel. To, moim zdaniem, niemal-najlepsze kable na świecie :) Ale, tak się składa, mają następców.

VIKTOR (IAH) • Wiele rzeczy zostało już powiedziane więc ograniczę się do najważniejszych spostrzeżeń. Nie będzie to zbyt obiektywne, ale siedziałem w dobrym miejscu, więc może na coś moje zdanie się jednak przyda :)

⸜ Ponownie gospodarz spotkania, tym razem z najnowszą biżuterią

Różnica, jej waga, była dla mnie oczywista już po kilku pierwszych taktach pierwszego utworu. Master Crown, moim zdaniem, pozwolił systemowi „oddychać”. Dźwięk nabrał powietrza, co było słychać „pomiędzy” dźwiękami, wydobył więcej dźwięków z tła. Miałem podobne wrażenie, jak Gabi, że z Masterami ludzie wokół mnie byli bardziej podekscytowani, bardziej poruszeni niż z kablami Triple. Miałem też podobne wrażenie do tego, o czym mówił Marcin, to znaczy o zdejmowaniu maski. Master Crown zdejmuje z sygnału jakąś cienką warstwę zniekształceń, co odczytujemy właśnie jako większe otwarcie, „zdjęcie zasłony” itd.

To bardzo interesujące, jak słuchający mieli różne opinie w zależności od tego, gdzie siedzieli i jakiej muzyki słuchają na co dzień. Dla mnie to ciekawe doświadczenie, ponieważ jest zupełnie inne niż to, co do tej pory znałem. Przed wprowadzeniem kabli Master Crown do sprzedaży wykonaliśmy kilka odsłuchów w zaprzyjaźnionych sklepach w Holandii, aby być pewnym kierunku , w którym zmierzamy i żeby posłuchać muzyki z inną muzyką oraz z innymi systemami. To doświadczenie również dało nam wiele do myślenia i był to dla nas ważny feedback. Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z tego, co tu usłyszałem, to przekroczyło nawet moje oczekiwania wobec naszego nowego kabla.

GABI • Tym bardziej, jeśli mogę dodać, to jest pierwszy odsłuch poza naszym systemem, w którym porównujemy pełen set kabli Triple i Master Crown.

VICTOR • Słuchając naszych nowych kabli ma się wrażenie, jakbyśmy „wrócili do domu”. Interesujące było to, że po pierwszych dwóch utworach z Masterami miałem taką myśl, że co teraz można powiedzieć o Triple Crown? To przecież wybitne kable, a jednak… Trzeba jednak pamiętać, że niewielu ludzi będzie miało okazję porównać pełen zestaw obydwu kabli i że Triple Crown są jednak o połowę tańsze, a – tak naprawdę – zachowują niemal wszystkie przymioty najdroższej serii. Z drugiej strony, jeśli ktoś może sobie na to pozwolić, to dostanie, po prostu, lepszy dźwięk.

Podsumowanie

MYŚLĘ, ŻE NAJLEPSZYM PODSUMOWANIEM tego spotkania byłoby coś, co Tomek przysłał nam na drugi dzień w formie nagrania głosowego. A mówił w nim o tym, że siedzi już przed systemem którąś godzinę i nie może się od niego oderwać. Przed systemem, dodajmy, z kablami Master Crown. Po kilku godzinach grania „zadziało się” coś, o czym mówił wcześniej Robert, a mianowicie kable się „ułożyły” w systemie. To zmiany fizykalne – elektryczne i mechaniczne – które na tym poziomie dają ogromne różnice w dźwięku.

Dźwięk był, jak dalej mówił Tomek, tak dobry, że wszystko co mówiliśmy o niedostatkach akustyki i systemu gdzieś wyparowało. Zapewne to tam było, ale nie miało to już więcej dla niego znaczenia. I może o tym powinniśmy mówić opisując topowy high-end, o „zawłaszczaniu” przez dźwięk. A to właśnie nowe kable Siltecha robią. Umożliwiają nam zamknięcie oczu i odpłynięcie. I nie dlatego, że bas, góra przestrzeń – cokolwiek hi-fi jest lepsze, choć jest, a dlatego, że całość jest na zupełnie innym poziomie. Gdzieś w stratosferze.

System odsłuchowy

⸜ ODTWARZACZ PLIKÓW: Aurender N20
⸜ DAC/PRZEDWZMACNIACZ: Ayon Audio KRONOS SIGNATURE DAC; więcej → TUTAJ
⸜ WZMACNIACZ MOCY: Accuphase P-7300; test → TUTAJ
⸜ KOLUMNY: Dynaudio CONFIDENCE 50; test → TUTAJ
⸜ KABLE: Siltech TRIPLE CROWN → Siltech MASTER CROWN
⸜ LISTWA ZASILAJĄCA AC: Base POWER BASE HIGH-END 6 LIMITED EDITION; test → TUTAJ.

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl