pl | en

ODTWARZACZ PLIKÓW AUDIO

Sforzato
DSP-07EX

Producent: SFORZATO CORP.
Cena (w czasie testu): 33 900 zł

Kontakt:
SFORZATO CORP.
3-7-20 Arai Hino-shi Tokyo
191-0022 ⸜ JAPAN


www.SFZ.jp

» MADE IN JAPAN

Do testu dostarczyła firma:
NAUTILUS Dystrybucja


Test

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia Bartosz Łuczak/Piksel Studio, „High Fidelity”

No 246

1 października 2024

Sforzato jest japońską firmą powstałą w 2009 roku, prowadzoną przez jej założyciela, pana KYOSHI OMATA. Ma ona siedzibę w Hino City, mieście będącym częścią aglomeracji tokijskiej. Specjalizuje się ona tylko w jednym typie produktów: odtwarzaczach plików, zarówno zintegrowanych, jak i dzielonych. Testujemy premierowo w Polsce jej podstawowy odtwarzacz DSP-07EX.

NIE PAMIĘTAM DOKŁADNIE KIEDY, choć musiało to być gdzieś w okolicach 2013-2014 roku, kiedy po raz pierwszy usłyszałem o firmie Sforzato. Tak, sięgnąłem do archiwum HF i okazuje się, że było to w 2014 roku. Dziesięć lat temu. Nie tyle zresztą usłyszałem, co zobaczyłem jej produkty, posłuchałem ich i poznałem CEO firmy, pana KYOSHI OMATA.

Bo, widzą państwo, japońskie firmy rzadko kiedy kontaktują się ze światem zewnętrznym bezpośrednio i wolą polegać na swoich „agentach”. Tak było w XVI wieku, kiedy to, w 1541 roku, do japońskiego wybrzeża dotarł statek z portugalskimi kupcami i jezuickimi misjonarzami na pokładzie, tak było przez kolejne cztery wieki, tak jest i dziś. W przeciwieństwie do kontaktów historycznych, współczesne firmy same wybierają taki model działania, a nie jest im narzucany z zewnątrz.

Polega to na tym, że niewielcy producenci reprezentowani są poza Japonią przez firmy specjalizujące się w kontaktach z gajinami, czyli „obcymi”, „nie-Japończykami” (jap. gaijin, 外人). Powodów jest wiele, od skupieniu się na swoich sprawach i pracy, przez uprzedzenia etniczne i niechęć do dopasowania się do reguł obcych, przez lęk, po – zaskakującą w tym nowoczesnym kraju – dość powszechną nieumiejętność posługiwania się językami obcymi.

Jak wynika z mojego doświadczenia, w grę mogą wchodzić wszystkie te przyczyny i ich kombinacje, jednak w przypadku firm audio decydującym czynnikiem może być inny, pragmatyczny: wyspecjalizowany pośrednik zna zagranicznych dystrybutorów, rozumie ich model działania, potrafi się również poruszać w świecie zachodnich pism specjalistycznych. A, proszę mi uwierzyć, w obydwu tych przypadkach modus operandi Japończyków jest dalece niekompatybilny z tym, z czym mamy do czynienia na co dzień.

Żeby nie być gołosłownym przywołajmy takie marki jak Leben, Oyaide czy Acoustic Revive. Dla nich taką „bramą” do zachodniego świata była firma Muson i pan Yoshi Hontai. Ten sam, który jeszcze w 2006 roku zaryzykował i wysłał zupełnie nieznanemu, młodemu, bo istniejącymi zaledwie od dwóch lat z okładem, pismu wzmacniacz, który okazał się hitem tego producenta, a dla którego „High Fidelity” okazało się przepustką do świata – mowa o Lebenie i wzmacniaczu lampowym CS-300; więcej → TUTAJ.

Podobny sposób działania wybrała również firma Sforzato. Jej przedstawicielem poza Japonią jest pan Toshio Muroi, zajmujący się również innymi japońskimi markami, między innymi Phasemation, którą to państwo znacie z naszych łamów, i to zapewne bardzo dobrze.

Sforzato

JAPOŃSKI MAGAZYN „STEREO SOUND” swój tekst z opisem odtwarzacza DSP-Columbia rozpoczyna od krótkiego wprowadzenia: „Sforzato (…) jest wiodącą japońską firmą zajmującą się odtwarzaczami plików” (Nr 231, Summer 2024, s. 103; wyr. red,). Takie wyróżnienie w jednym z najważniejszych audiofilskich pism świata, a na wschodzie po prostu najważniejszym, to naprawdę coś.

Jest to tym bardziej zaskakujące, że przecież w tym kraju nie brakuje producentów zajmujących się tego typu urządzeniami, a niemal wszystkie są one albo częścią jeszcze większych firm, a więc mają dostęp do rozbudowanych działów badawczo-rozwojowych, materiałów i pieniędzy, albo są po prostu dużymi graczami. A Sforzato, uwaga, jest firmą JEDNOOSOBOWĄ.

Powstała w 2009 roku i od razu, w październiku, zadebiutowała na wystawie Tokyo International Audio Show. Zaprezentowała wówczas prototyp DST-01, czyli dwuczęściowego transportu plików (Digital Stream Transport). W jednej obudowie znalazł się transport, a w drugiej liniowy zasilacz. Urządzenie oferowało podwójne wyjście AES, kompatybilne z protokołem używanym przez firmy dCS i Chord Electronics, a także miało wejście dla zewnętrznego zegara. Początkowo transport odtwarzał tylko pliki PCM, ale po zaktualizowaniu oprogramowania czytał również DSD.

Urządzenie „zaskoczyło” i dość szybko na rynku pojawił się kompletny odtwarzacz plików, a w później modele DSP-03, DSP-05 oraz flagowy DSP-01. Tak ukształtowała się pierwsza generacja urządzeń tej firmy. Ciekawe i ważne dla tego testu, ale niemal wszystkie te podstawowe rozwiązania, jakie wówczas zostały wybrane, znajdziemy również i w jej współcześnie produkowanych urządzeniach. W produktach następnej generacji, na przykład w modelu DSP-Vela, pan Kyoshi-san zastosował inne przetworniki D/A, które zobaczymy również w testowanym modelu DSP-07EX, czyli ES9038PRO firmy ESS Technology, pracujące w układzie dual mono.

Obecnie w jej ofercie znajdziemy dwa modele kompletnych odtwarzaczy, z czego wersje przeznaczone na rynek japoński mają inne nazwy niż dostępne poza nim. Ofertę otwiera model DSP-07EX, w Japonii DSP-Corvus, a powyżej znajdziemy model DSP-05EX, w Japonii DSP-Columbia. Oprócz nich możemy też kupić wysokiej klasy zegary taktujące PMC-07EX i PMC-07EX (japońskie nazwy: Delphinus i Cetus); do sprawy zegarów jeszcze wrócimy, ponieważ jest ona tutaj inna niż u wszystkich pozostałych producentów, jakich znam.

| Sforzato & „High Fidelity”

⸜ Pan Omata Kyoshi-san w czasie wystawy High End 2014 w Monachium; obok niego ówczesne modele odtwarzaczy

Z PANEM KYOSHI OMATA poznałem się dziesięć lat temu, podczas wystawy High End 2014 w Monachium. Sforzato była wówczas kompletnie nieznaną firmą poza Japonią, a wystawiała się wraz z innym japońskim specjalistą, SPEC. Pan Kyoshi-san ujął mnie wówczas niesamowitą skromnością, ale i zaskakującymi rozwiązaniami w swoich urządzeniach; więcej → TUTAJ.

Na jakiś czas straciliśmy kontakt, jednak w 2017 roku firma pojawiła się w Monachium po raz kolejny, tym razem w towarzystwie nie tylko SPEC-a, ale i innej wschodzącej gwiazdy japońskiego audio, firmy → FIDATA. System pracował wówczas z kolumnami Harbeth i grał tak fajnie, że zdecydowaliśmy się mu przyznać nagrodę Best Sound; więcej → TUTAJ.

⸜ Za okienkiem, na którym widać naklejkę z nagrodą HF, panowie Kyoshi Omata (Sforzatto, CEO) oraz Tomoyoshi Sugimori (Fidata, szef sprzedaży)

Pojawienie się firmy Sforzato w Polsce jest więc dla mnie niezwykle ekscytujące, ponieważ nareszcie, po dziesięciu latach, będę miał okazję posłuchać jej produktów u siebie w systemie.

DSP-07EX

DSP-07EX FIRMY SFORZATO jest kompletnym odtwarzaczem plików audio i odtwarza wszystkie znane rozdzielczości PCM oraz DSD. Należy on do grupy urządzeń w których podstawowym interfejsem użytkownika jest ekran tabletu lub smartfona, ale które oferują również pomocniczy, w postaci niewielkiego wyświetlacza; tutaj towarzyszą mu dwa przyciski, zmiany fazy oraz wejścia. Producent opis urządzeń na swojej stronie internetowej rozpoczyna od związanego z tym oświadczenia:

Sieciowy odtwarzacz muzyki to nowy styl słuchania muzyki. Korzystając z odtwarzacza sieciowego, można cieszyć się plikami przechowywanymi na NAS (Network Attached Storage) lub w usługach strumieniowych, używając tabletu jako pilota zdalnego sterowania (…). W ten sposób można łatwo wyszukiwać utwory według gatunku, nazwy wykonawcy itp. Można także przeglądać okładki albumów na ekranie tabletu, jak również sprawdzić tytuł utworu, nazwę albumu i nazwę wykonawcy.

Urządzenie ma średniej wielkości ściankę przednią, jej szerokość wynosi 390 mm. Ponieważ jest głębokie na 327 mm i wysokie zaledwie na 85 mm jego bryła jest zwarta i „skupiona”. Przez lata pan Kyoshi-san eksperymentował z różnymi koncepcjami dotyczącymi dzielenia urządzeń oraz z ich wyglądem, ale już na początku zaproponował coś, co w zmodyfikowanej formie dostajemy dziś: gruby, aluminiowy front z podcięciami przy dolnej krawędzi, oraz sztywną, a nawet bardzo sztywną obudowę z aluminiowych blach. Front ma kolor srebrny, a w odtwarzaczach i transportach pośrodku umieszczono niewielki wyświetlacz typu dot-matrix o niebieskawym kolorze.

Konstruktor mówił kiedyś magazynowi „Stereo Sound”, że motorem do działania był dla niego, lata temu, kontakt z odtwarzaczami firmy Linn. Co, skoro już o tym mowa, byłoby paralelne do działań firmy Lumin, której geneza jest bardzo podobna i która również „wzięła się” z podziwu dla tego producenta. Dzisiaj Szkoci proponują dizajnerskie urządzenia z bardzo dużymi ekranami, jednak wówczas były to odtwarzacze o niskim profilu, w których komunikaty odczytywaliśmy na niewielkich, niebieskich (!) wyświetlaczach. Co powiedziawszy dodajmy, że każda z tych firm poszła ostatecznie swoją drogą i zaproponowała swoje własne rozwiązania wspólnych problemów.

Dodajmy na koniec, że odtwarzacz może pracować jako DAC, ale tylko przez wejście USB. W domyśle ma to być przetwornik dla komputera. Producent zwraca uwagę na to, że jego urządzenie obsługuje protokół Diretta, co oznacza, że komputer można podłączyć również kablem Ethernetowym, bezpośrednio do wejścia w odtwarzaczu. Sforzato będzie wówczas pracował jak kompletny odtwarzacz (łączem Ethernet przesyłane są pliki, a nie sygnał audio), ale sterowany z komputera. To znacznie lepsze rozwiązanie niż przesył przez łącze USB.

OBSŁUGA • W każdym razie, DSP-07EX jest kompletnym odtwarzaczem plików. Ma tylko jedno wejście dla sygnału cyfrowego, USB, oraz jedno gniazdo do kontaktu ze światem, SFP. Jak widać, wejście LAN nie jest konwencjonalnym złączem RJ-45, a optycznym. W komplecie otrzymujemy przejściówkę SFP → RJ45, więc nie ma się czym martwić, nawet jeśli nie mamy routera z takim wyjściem.

| SFP

SMALL FORM-FACTOR PLUGGABLE jest niewielkim nadajnikiem/odbiornikiem pozwalającym poszerzyć funkcjonalność urządzeń. Sygnał może w nim być przesyłany optycznie i elektrycznie. Znany jest on również jako mini-gigabitowy (Mini-GBIC) konwerter interfejsu. Można go podłączyć bezpośrednio do fizycznego portu urządzenia sieciowego. Może także realizować konwersję sygnału elektrycznego i optycznego, aby zwiększyć odległość nadajnika i odbiornika.

SFP od jakiegoś czasu stosowany jest w systemach audiofilskich, ponieważ izoluje galwanicznie system podłączony do sieci Ethernet oraz urządzenia audio, likwidując w ten sposób zakłócenia wysokoczęstoliwościowe. Jedną z pierwszych firm, która stosowała go na szeroką skalę był japoński Melco. Ale można też zaopatrzyć się w moduł konwertera, na przykład firmy Audiophile Digital Optical Technology; więcej → TUTAJ.

WYJŚCIA ANALOGOWE SĄ DWA, obydwa na bardzo dobrych gniazdach: zbalansowane XLR oraz niezbalansowane RCA; urządzenie ma budowę w pełni zbalansowaną. Odtwarza ono pliki PCM: AIFF, WAV, FLAC, ALAC → do 768 kHz i 32 bitów oraz dsf, diff → do DSD512 (22,5 MHz).

W środku urządzenie jest podzielone na dwie części, transport plików i DAC, a sekcje te łączy specjalne łącze ZERO Link. Działa ono podobnie jak IIS, czyli zegar taktujący DAC-a przesyłany jest do transportu. Jest ono używane przez tę firmę również w droższym odtwarzaczu, do połączenia dwóch oddzielnych urządzeń. Bazuje ono na kablach i gniazdach DVI, czyli wizyjnych z analogowym dźwiękiem. Przypomnijmy, że w wielu produktach wykorzystuje się inne łącze wizyjne, HDMI, do przesyłu sygnału IIS. ZERO Link został opracowany wspólnie przez firmy Sforzato i SoulNote. Na stronie internetowej tej drugiej czytamy:

ZERO LINK nie tylko wysyła sygnały zegara głównego i sygnały IIS, ale także interaktywnie komunikuje się między transportem a przetwornikiem cyfrowo-analogowym. Oznacza to, że transport przesyła format źródła dźwięku do przetwornika cyfrowo-analogowego przed rozpoczęciem odtwarzania, a DDS przetwornika cyfrowo-analogowego generuje wysokiej jakości zegar główny zsynchronizowany z tym formatem i wysyła go z powrotem do transportu. Następnie transport generuje czysty sygnał IIS zsynchronizowany z tym zegarem głównym i ponownie wysyła go do przetwornika C/A.

W rezultacie tych zabiegów ZERO LINK umożliwia przetwornikowi i transportowi całkowitą synchronizację z zegarem głównym generowanym przez DAC, a dzięki temu umożliwia całkowite pominięcie obwodów synchronicznych, które mogą powodować pogorszenie jakości dźwięku.

Zero Link, → www.soulnote.co.jp, dostęp: 16.02.2024.

Sercem urządzenia jest transport plików. Jego oprogramowanie zostało napisane przez firmę samodzielnie i jest to jej najważniejszy atut. Jej odtwarzacze są naprawdę niezawodne, szybkie i w czasie testu nigdy nic mi się nie zawiesiło, ani nie zwalniało. Sterowanie urządzeniem odbywa się przez darmowe aplikacje, co uwalnia firmę od największych nakładów. Sforzato poleca apkę Takina firmy Interface Co. To prosta aplikacja, ale niezawodna.

Tak naprawdę jednak, jak mi się wydaje, konstruktor Sforzato stawia na Roona. DSP-07EX ma certyfikat Ronn Ready, co znakomicie ułatwia sterowanie urządzeniem. A to dlatego, że odtwarzacze tej firmy nie współpracują z systemami Connect – ani Spotify, ani Tidal. W czym, ponownie, przejawia się purystyczne i bezkompromisowe podejście pana Kyoshi-san do produktów. Nie wiem, czy pamiętają państwo, co o systemach tego typu mówił Li On, Product Manager firmy Lumin. A proponował, abyście państwo wyłączyli je w Luminie, nawet te nieużywane, a dźwięk się poprawi; więcej → TUTAJ.

Rzecz, wydawałoby się, absurdalna, ponieważ nie mówimy o sygnale audio, a jednak… Kiedy dziesięć, czy jakoś tak, lat temu Marcin Ostapowicz, właściciel firmy JPLAY, mówił o tym, że zmiana języka w którym pracuje jego odtwarzacz programowy zmienia również dźwięk, wszyscy pukali się w głowę. Nawet ja miałem wątpliwości; więcej → TUTAJ.

Dzisiaj wiemy już, że tzw. „traffic” w systemie operacyjnym urządzenia ma kluczowe znaczenie dla dźwięku. Im jest on mniejszy, tym dźwięk lepszy. Dlatego też wyłączenie funkcji z których wprawdzie nie korzystamy, ale które obciążają jego pracę, poprawia brzmienie. W każdym razie, jeśli chcemy sterować urządzeniami Sforzato w przyjemny, komfortowy sposób, korzystając z metadanych muzycznych itp., bez Roona się nie obejdzie. A, będąc przy firmie JPLAY powiedzmy, że jej aplikacja sterująca również będzie współpracowała z tym odtwarzaczem.

TECHNIKA • Jak mówiliśmy, część związana z dekodowaniem plików i ich zamianą na sygnał PCM bazuje na oprogramowaniu firmy Sforzato. Zapisano ją w mikrokomputerze, współpracującym z dodatkową kością DSP oraz pamięciami. „Rozpakowany” sygnał cyfrowy jest dekodowany w dwóch układach DAC ESS Technology ES9038Pro. Choć w każdym z nich mamy osiem kanałów, tutaj pracują one w konfiguracji monofonicznej, zmniejszając dzięki temu szumy i zniekształcenia. Dzięki łączu ZERO Link sterowane są czystym sygnałem taktującym z zewnątrz. Producent pisze:

Przetwornik ESS DAC nie opiera się już na wewnętrznym usuwaniu jittera, działając w idealnej synchronizacji z sygnałem wejściowym. Wysokiej jakości zegar oraz skrupulatnie zaaranżowane okablowanie i architektura zegara zapewniają idealnie zsynchronizowany, wolny od zniekształceń jitter dźwięk.

Nietypowe jest to, że odtwarzacze tej japońskiej firmy nie mają wbudowanych układów zegara taktującego. Na tylnej ściance znajdziemy gniazdo BNC do którego podłączamy albo niewielki, znajdujący się na wyposażeniu zegar, albo duży, który kupujemy oddzielnie. To również ma być droga do poprawy pracy urządzenia, choć nie widziałem tego rozwiązania nigdzie indziej.

Sforzato DSP-07EX jest dopracowanym, perfekcjonistycznym urządzeniem.

ODSŁUCH

JAK SŁUCHALIŚMY • Odtwarzacz plików audio Sforzato DSP-07EX stanął na stoliku Finite Elemente Pagode Edition Mk II. Jego brzmienie porównywane było do odtwarzacza SACD AYON AUDIO CD-35 HF EDITION oraz odtwarzacza plików Lumin T3.

Z routerem odtwarzacz połączony był poprzez mój system złożony z podwójnego przełącznika LAN SILENT ANGEL N16 LPS, z jego dwoma modułami w szeregu, zasilanego kablem TIGLON TPL-2000A i przez kabel LAN TIGLON TPL-2000L; więcej na ten temat → TUTAJ; router zasilany był z zasilacza JCAT Optimo 3 Duo.

Ponieważ w systemie nie mam łącza SFP, sygnał przesyłany był przez wbudowany konwerter SFP → RJ45; osobno posłuchałem również konwertera Audiophile Digital Optical Technology. To drugie rozwiązanie okazało się lepsze.

» PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór

⸜ AVISHAY COHEN, Bright Light, Naïve/Tidal, SP, FLAC 24/96 (2024).
⸜ MATT DUSK, I Want Be Around, Royal Crown Records Inc./Tidal, SP, FLAC 16/44,1 (2024).
⸜ MOLCHAT DOMA, Bielaja Polosa (Белая Полоса), Sacred Bones Records/Tidal, FLAC 16/44,1 (2024).
⸜ DAVID GILMOUR, Luck and Strange, Sony Music Entertainment/Tidal, FLAC 24/96 (2024).
⸜ KEITH JARRETT, Bordeaux Concert, ECM Records/Tidal, FLAC 16/44,1 (2022).
⸜ BERNEY KESSEL, The Poll Winners, Contemporary Records/Craft Recordings/Tidal, FLAC 24/192 (1957/?).
⸜ ART PEPPER, …the way it was!, Contemporary Records/Mobile Fidelity Audio Lab UDSACD 2034, DSD – rip z SACD (1972/2008).
Opus 3 DSD Showcase No 1, Opus 3 CD 21000, DSD-DSF 5,6 MHz (2012).
Audiophile Analog Collection Vol. 1, 2xHD Fusion, DSD-DSF 11,2896 MHz (2018); recenzja → TUTAJ.

»«

HA! NIE TRZEBA BYŁO SIĘ WSŁUCHIWAĆ, żeby usłyszeć to, co ja w pierwszych taktach Summertime z opery Porgy and Bess George'a Gershwina, utworu śpiewanego przez AVISHAY’a COHENA (album Bright Light, premiera zaplanowana jest na 25 października – ach, już się cieszę!). A mianowicie, że Sforzato gra nie tyle inaczej od Lumina, a przede wszystkim, że gra lepiej. Jest droższy, powinien, a jednak Lumin jest tak dobrym urządzeniem, że podświadomie oczekiwałem czegoś innego. Nie pod każdym względem, to nie jest tak, że nagle urządzenie z Hongkongu „przestało grać”, absolutnie nie. Ale jednak przełączanie między urządzeniami utwierdzało mnie w tym spostrzeżeniu i to z każdym utworem mocniej.

Rzecz w tym, że japoński odtwarzacz gra muzykę w niebywale skupiony sposób. Naprawdę, ale to naprawdę przypomina pod tym względem dobre, wysokiej klasy odtwarzacze CD i SACD. Potrafi wygenerować kosmos dźwięków, z których każdy ma swoje miejsce. Daje to w efekcie skupiony, złożony wewnętrznie przekaz, który jest jednocześnie bardzo angażujący i w tym samym momencie relaksujący. Nie – usypiający, a – zdejmujący napięcie.

Angażuje on nas przez nasycenie dźwięku. To rzecz, której w pierwszej generacji odtwarzacz plików nie było kompletnie, a co konsekwentnie było dla nich odzyskiwane przez różne zabiegi, a to lepsze zasilanie, a to lepsze oprogramowanie, a to prace służące zmniejszeniu szumów, wibracji itp. Wszystko to, co znamy z innych urządzeń, dla których była to ważna pomoc, dla odtwarzaczy plików audio okazywało się podwójnie korzystne. Nawet tak, wydawałoby się, nieuntuicyjne zabiegi, jak nóżki antywibracyjne („Co? – Przecież w streamerach nie ma elementów ruchomych, chyba was po...bało!” – krzyczeli ludzie IT).

W każdym razie, wspaniała realizacja płyty Cohena, z blisko ustawionymi instrumentami, została przez Sforzato podkreślona i oświetlona, że tak powiem. Lumin w bezpośrednim porównaniu wydaje się mniej sfokusowany i bardziej laid back, jak mówią nasi amerykańscy sojusznicy z NATO. Czyli pierwszy plan był dalej ode mnie, a źródła dźwięku miały mnie wyraźnie definiowane bryły. Z drugiej jednak strony to był dźwięk z większym „oddechem”, szerszy. W tym sensie, że skraje sceny były rozłożone szerzej, a przez odsunięcie pierwszego planu ode mnie całość nabierała oddechu.

Sforzato DSP-07EX gra inaczej. To przekaz mocno skupiony na detalach. Nie na szczegółach, bo tych nie dostrzegamy, a na niewielkich zmianach w natężeniu dźwięku i jego fazie, które tworzą coś, co uznajemy za dźwięk „naturalny”, a czasem nawet – „jak żywy”. MATT DUSK, ulubiony wokalista mojej żony, na którego koncercie w krakowskim ICE bawiliśmy się przednie w zeszłym roku, w utworze I Want Be Around został więc pokazany blisko mnie. Ale wciąż z pogłosem, bo tak przecież został nagrany, gdyż towarzyszy mu duża orkiestra. I choć wciąż słychać było, że realizator odsunął go lekko od pierwszego planu, to jednak jego głos był wyjątkowo wyraźny. To dlatego mówię o detalach.

Ale równie wyraźnie słychać było orkiestrę i zespół. Nawet ustawione daleko w miksie instrumenty dęte miały dobrą definicję i ładnie było słychać ich miękkość oraz gęstość. Źródła pozorne na scenie miały duży wolumen i były gęste, powiedziałbym nawet – wysycone. Chcę przez to powiedzieć, że dźwięk z japońskim odtwarzaczem jest angażujący emocjonalnie. Nie, żeby Luminowi coś pod tym względem dolegało, bardzo lubię to urządzenie. Ale Sforzato naciska mocniej na „guziki” w naszej głowie.

I nie chodzi tylko o nagrania, które ze swojej definicji mogą tak na mnie działać, bo obydwaj wykonawcy, po których sięgnąłem, są dla mnie ważni. Być może rzeczy, o których mówię, zaskoczą państwa jeszcze mocniej, kiedy posłuchacie płyt intuicyjnie „nieaudiofilskich”. Aby się o tym przekonać sięgnąłem po krążek Bielaja Polosa, jednego z najbardziej rozpoznawalnych artystów z Białorusi, zespołu MOLCHAT DOMA. Grająca muzykę post punk, new wave i synth pop, ciemną, przypominającą nieco to, co grał Clan of Xymox na dwóch pierwszych albumach, zabrzmiała z japońskim urządzeniem mocno, gęsto, intensywnie.

Powtórzyło się więc wszystko to, o czym pisałem wyżej, a mówiłem przecież o muzyce predestynowanej do grania na sprzęcie audiofilskim. Białorusini z jazgotliwymi gitarami, z perkusją, która brzmi jakby grał automat perkusyjny Linn Drum, z długimi pogłosami, wszystko to zostało pokazane tak, jak (chyba) miało zabrzmieć, ale z jakimś takim wewnętrznym żarem, z podskórnym pulsowaniem, które sprawia, że siedzimy wgapieni w ten malutki wyświetlacz i czekamy, co się za chwilę wydarzy.

Tak też miałem z nową płytą DAVIDA GILMOURA Luck and Strange. Wprawdzie Waters, a więc i Pink Floyd (chodzi o tantiemy), wciąż jest u mnie na cenzurowanym, poprzez swoje debilne wypowiedzi o wojnie w Ukrainie, to jednak Gilmour nie ma z jego idiotyzmami nic wspólnego. Dlatego też wysłuchałem jego najnowszej płyty bez uprzedzeń – i nie żałuję, bo jest znakomita. Możliwe, że to jego najlepsza solowa płyta. Może nie jest tak, jak mówi sam muzyk, a mówi, że to jego najbardziej udany album od The Dark Side of the Moon Floydów, ale – jest w tym twierdzeniu blisko prawdy.

W każdym razie, to wybitna płyta. A testowany odtwarzacz pokazał ją w wyjątkowo dobry sposób, naprawdę wyjątkowo! Gęsto, nisko i jednocześnie z otwartym dźwiękiem. Bo, jeszcze tego nie powiedziałem, skraje pasma są przezeń ukazywane w znakomicie kontrolowany, rozciągnięty i selektywny sposób. Są nasycone wewnętrznie, to nie są suche dźwięki, a jednak mają zwinność, szybkość, kontury. A przeczcież w takim tytułowym utworze płyty Gilmoura to podstawa.

Ale kiedy wchodzą jakiś czas chórki, w których swoją rolę odegrała również Romany, córka muzyka, to nagle „wyskakują” one spod muzyki, w naturalny sposób, jakby nagle otwierało się przed nami nowe okno. Kiedy są chowane, albo kiedy milkną, pozostaje równie gęsta faktura, ale niższa, mniej nasycona. Gitara lidera, Hammond, bas, wszystkie te elementy były selektywne, a jednocześnie gęste. W czym przypominały to, co słyszałem z transportem XACT S1 podłączonym do przetwornika D/A w odtwarzaczu Ayon Audio CD-35 HF Edition.

A to mówi naprawdę wiele o tym, jak to urządzenie należy pozycjonować. A jest to, mimo – jak na high end – niewysokiej ceny, wysoka półka. I nawet na niej wyróżnia się niebywałą, jakby to nazwać, a niech będzie – wrażliwością na dźwięk. Bo znakomicie się odnajduje i w muzyce wokalnej, i w rocku, i w wyciszonych utworach tego typu, jak te zawarte na płycie KEITHA JARRETTA Bordeaux Concert. W Part III usłyszałem dźwięczny fortepian, doskonale selektywne odgłosy wydawane przez muzyka, jak i „powietrze”. Z jednej strony przekaz był blisko mnie, Sforzato tak gra, a z drugiej był zdystansowany, bo to ostatecznie koncert, bo to spora sala, bo to dodany pogłos.

A kiedy usłyszałem pierwsze dźwięki gitary BERNEY’a KESSELA z hitowej płyty The Poll Winners, wiedziałem, że i klasyczny jazz zabrzmi ze Sforzato porywająco. I pięknie. To było bliskie mnie granie, ale bez „narzucania się”, z nasyceniem, z głębią i doskonałą dynamiką. A, właśnie – dynamika. To rzecz, której w takich pieniądzach państwo nie znajdziecie. DSP-07EX to urządzenie grające pod tym względem jak gramofon, dosłownie. Bo głębia barwowa, o której mówiłem, była ewidentna również i tutaj.

To również brzmienie, które znam z płyt SACD. Tutaj miałem je także – może nie do końca równie rozdzielcze i klarowne, ale jednak – z nagrań zakodowanych w PCM i to z Tidala (!). Ciekawy więc, jak brzmią nagrania dostępne DSD, grane z mojego serwera Lumin D2, posłuchałem najpierw ripów, jak I Can’t Believe That You’re In Love z …The Way it Was ARTA PEPPERA, When I Fall In Love NAT ‘KING’ COLE’a z płyty Love is The King, jak i nagrań DSD, które dostałem prosto ze studiów masteringowych moich znajomych i przyjaciół.

I, ciekawa rzecz, wszystkie one zabrzmiały w nieco bardziej dobitny sposób, mocniej, wyraźniej, niż pliki grane z serwisu streamingowego. Rozdzielczość była jeszcze lepsza, a namacalność źródeł dźwięk większa. Głos Cole’a miał duży wolumen, był wyraźny i po prostu mocny. Perspektywa, z której patrzyłem na wykonawców była jednak znacząco odmienna od tej, którą miałem z Tidalem. Zarówno pliki DSD, jak i PCM grane z serwera dekodowane były przez Sforzato tak, jakbyśmy siedzieli na koncercie. Rozumieją państwo, o czym mówię? – O emocjach, o lekkim rozedrganiu, o „nacisku” na nas u i teraz. Z kolei piki grane z NAS-a były bardziej zbliżone do przekazu ze studia, spokojniejsze, a nawet przyjemniejsze. Ale obydwa były wysokiej klasy.

Było to niezwykle emocjonujące przeżycie, a im lepsze nagranie, a w przypadku DSD im wyższa częstotliwość próbowania, tym było to mocniejsze. A odtwarzacz bezbłędnie pokazuje różnice w plikach i nawet przejście z DSD64 do DSD128, jak w przypadku Here’s That Rainy Day, utworu pochodzącego z samplera Opus3 DSD Showcase vol. 1, było ewidentne. DSD128 dawało więcej informacji, a dźwięk nie był lekko wygładzany, jak z DSD64. Wygładzenie nie polegało jednak na tym, że nagranie było przyjemniejsze, a przynajmniej nie o to mi chodzi, a na tym, że dźwięk był gorzej definiowany.

Dlatego też, moim zdaniem, wszystkie nagrania powinny być wykonywane i dostarczane przynajmniej w DSD128, a czasem, jeśli to możliwe, w DSD256, jak The Pink Panther z samplera Musicus. Audiophile Speaker Set-Up wydawnictwa 2xHD. Ale jest też tak, że nawet podstawowy DSD brzmi wspaniale. Japońskie urządzenie przedstawia muzykę w angażujący sposób. I poruszający. Na tyle mocno, że chcemy szukać kolejnych płyt danego wykonawcy, chcemy się o nim dowiedzieć więcej i więcej.

Podsumowanie

SŁUCHAJĄC TEGO URZĄDZENIA, przypominając sobie moje rozmowy z panem Kiyoshi, czytając jego wypowiedzi w „Stereo Soundzie”, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że produkty, które proponuje są niezwykle „zgodne” z nim samym. Jak gdyby coś z jego osobowości zostało zamknięte w ich aluminiowych obudowach, jakby były taktowane biciem jego serca. Że górnolotnie i afektowanie? – No taaak, rzeczywiście. Ale cóż zrobić, takie właśnie mam odczucia. A żeby pogrążyć się w państwa oczach jeszcze bardziej, sięgnę po „wykładnię” imienia pana Kiyoshi, bo dobrze podkreśli ona to, co chcę powiedzieć:

Nazwa Kiyoshi (alternatywnie: Kyoshi – red.) ma swoje korzenie w starożytnej kulturze Japonii i była używana przez długi czas. Zapisana forma imienia w kanji to 清, co oznacza „czystość”. W kulturze japońskiej znaczenie imienia jest bardzo ważne i uważa się, że może ono mieć wpływ na życie i charakter osoby, która je nosi. Dlatego w tradycji japońskiej imię Kiyoshi jest uważane za imię o wielkim znaczeniu i mocy.

Znaczenie imienia Kiyoshi jest wyjątkowo symboliczne i piękne. Słowo „czystość” ma głębokie znaczenie w kulturze japońskiej i wiąże się z ideą bycia szczerym, uczciwym i czystym we wszystkich aspektach życia.

Osoby o imieniu Kiyoshi są często postrzegane jako osoby spokojne, rozważne i głęboko duchowe. Uważa się, że mają szczególny związek z naturą i poczucie harmonii z otaczającym ich światem. Ponadto uważa się, że osoby o imieniu Kiyoshi charakteryzują się silną etyką pracy, są oddane i mają poczucie odpowiedzialności wobec innych. Uważani są za osoby, którym można zaufać i które zawsze będą chętne do pomocy innym.

⸜ Hasło ‘Imię Kiyoshi’ w: → NAZWY.org, dostęp: 13.09.2024.

I teraz: to jest tak – znam i cenię firmę Sforzato. Siadając do testu byłem więc już przygotowany na to, co usłyszę. A pomimo to klasa tego dźwięku, wreszcie dochodzącego z moich Harbethów, zaskoczyła mnie. Urządzenie wchodzi do wnętrza nagrań, ogląda je od środka, a potem, wykorzystując tę wiedzę, prezentuje je nam. Prezentuje ją w doskonale zrównoważony sposób, ale z dynamiką i rozciągnięciem pasma, które dla wielu mogą być zaskoczeniem, a to dlatego, że odtwarzacze plików tak brzmieć nie powinny. W sensie – tak dobrze.

To nie jest emeryckie brzmienie, choć jest gęste. Jest bardziej otwarte niż Lumina i XACT-a grającego z Ayonem. Ale też wydaje się od tego pierwszego gęstsze i bardziej płynne, a od tego drugiego lepiej definiowane. Może nawet cieplejsze. To paradoks, ale ilość informacji, czyli rozdzielczość, jest z DSP-07EX doskonała. Nie aż tak dobra, jak z zestawienia XACTa i Ayona, bo to trudne, ale naprawdę bardzo dobra. Co pozwoli też określić się odbiorcom muzyki. Bo ze Sforzato nie da się słuchać muzyki w podkładzie. Ona angażuje, przyzywa, wyrywa z błogostanu. Oferuje mocne przeżycia i aktywne uczestnictwo.

Po prostu – doskonały odtwarzacz.

BUDOWA

PRZÓD I TYŁ • Jak już mówiliśmy, odtwarzacz plików DSP-07EX jest wzorem prostoty, zarówno jeśli chodzi o dizajn, jak i obsługę. Jego obudowa jest wyjątkowo sztywna i głucha na opukiwanie, co zawdzięcza wykonaniu jej z naprawdę grubych, giętych blach z aluminium, usztywnionych od przodu grubym frontem z tego samego materiału; front jest srebrny, reszta ścianek czarna. Urządzenie stoi na trzech solidnych nóżkach z aluminium, dwóch z przodu i jednej z tyłu.

Tył wygląda interesująco, nie tylko ze względu na obecność gniazda ethernetowego SFP, ale i dzięki ładnym rodowanym gniazdom RCA oraz równie przyjemnym gniazdom XLR. Pochodzą one z japońskiej firmy HRS Hirose, popularnej w tamtym kraju w latach 80.

ŚRODEK • Układ elektroniczny na pierwszy rzut oka przypomina wzmacniacz. Wrażenie to wywołują dwa, naprawdę duże, transformatory toroidalne, rozmieszczone po lewej i prawej stronie, tuż przy przedniej ściance. Znamy takie widoki i zwykle chodzi o budowę dual mono, z osobnymi zasilaczami dla lewego i prawego kanału. Tutaj rzecz jednak w czymś innym. Jeden z transformatorów przeznaczony jest bowiem dla sekcji transportu plików, a drugi dla DAC-a. Dodajmy, że trafa pochodzą z amerykańskiej firmy Triad Magnetics, choć produkowane są w Chinach.

Transport zmontowano na średniej wielkości płytce otoczonej przez niezwykle rozbudowany zasilacz. Na dodatkowej płytce znalazł się tam mikroprocesor, najwyraźniej pozyskiwany u zewnętrznego producenta, a na większej kości pamięci oraz dodatkowe układy, w tym DSP Texas InstrumentsTM8320. Oprogramowanie napisała do niego firma Sforzato, która wykonała również tę płytkę.

Pod spodem, na całej przestrzeni, widać dużą płytkę drukowaną z zasilaczami oraz przetwornikiem D/A. Ma on budowę dual mono, a sygnał prowadzony jest w formie zbalansowanej. Podstawą DAC-a są dwa układy ESS Technology Sabre ES9038Pro, a więc najlepsze, jakie obecnie ta firma produkuje. To ośmiokanałowe układy, tutaj pracujące w trybie mono, czyli łączące wszystkie osiem kanałów w jeden. Daje to skokowe zmniejszenie zniekształceń i szumów.

W sekcji I/U pracują układy scalone STMicroelectronics L49990. Producent pisze o nim: „wzmacniacz operacyjny o ultraniskich szumach i zniekształceniach”. Na wyjściu mamy pięciołóżkowe układy LME49610, o „szerokim paśmie przenoszenia i bardzo wysokiej szybkości narastania”, dzięki czemu „idealnie nadaje się one do różnych zastosowań z otwartą pętlą o wysokiej częstotliwości, takich jak wejście ADC” – to znowu producent. Układy te mają wysokie wzmocnienie, dlatego są wykorzystywane często na wyjściu wzmacniaczy słuchawkowych (!).

Rzeczą zwracającą na siebie szczególną uwagę są znakomite elementy bierne. Wszędzie widać kondensatory polipropylenowe Wima, także na wyjściu – to układ sprzęgany pojemnościowo – topowe oporniki Dale, wszędzie, w całym układzie. Jak również dobrane kondensatory w zasilaczach, na przykład Nippon Chemi-Con czy EPCOS, czyli elementy firmy TDK Electronics z aluminiowymi okładzinami. Ta sama firma dostarczyła też mniejsze kondensatory użyte tuż przy układach zasilających scalaki.

Urządzenie robi doskonałe wrażenie, Mimo że jego podstawą są układy montowane powierzchniowo, z punktu widzenia audiofila po prostu nudne, to jednak w ich otoczeniu znajdziemy samo dobro – to, co nas cieszy najbardziej.

Dane techniczne (wg producenta)

Wyjścia: RCA, XLR (2-hot, 3-cold) 2 Vrms
Wejścia: LAN SFP (adapter w zestawie), USB typ B
Wejście zegara: 10 MHz
Odtwarzane typy plików:
• AIFF, WAV, FLAC, ALAC → PCM: 44,1 kHz – 768 kHz 16/24/32 bity,
• dsf, diff → DSD64/128/256/512 (2,8 ⸜ 5,6 ⸜ 11,2 ⸜ 22,5 MHz), 1 bit,
Pobór mocy: 48 W
Wymiary (szer. x gł. x wys.): 390 x 327 x 85 mm

»«

Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ.

www.AIAP-online.org

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2024



˻ 1 ˺ Kolumny: HARBETH M40.1 • → TEST
˻ 2 ˺ Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
˻ 3 ˺ Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III • → TEST
˻ 4 ˺ Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 • → TEST
˻ 5 ˺ Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
˻ 6 ˺ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II więcej → TUTAJ
˻ 7 ˺ Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) • → TEST

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) • → TEST
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ
Odtwarzacz plików → przedwzmacniacz -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) • → TEST
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 • → TEST
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST

Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) • → TEST
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE • → TEST

Elementy antywibracyjne

⸜ Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
⸜ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II • więcej → TUTAJ
⸜ Platforma antywibracyjna (pod listwą zasilającą AC): Graphite Audio CLASSIC 100 ULTRA • więcej → TUTAJ
⸜ Nóżki antywibracyjne (przedwzmacniacz liniowy): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 70 UNI-FOOT • test → TUTAJ
⸜ Nóżki antywibracyjne (odtwarzacz SACD): Divine Acoustics GALILEO • test → TUTAJ
⸜ Nóżki antywibracyjne (podstawki pod kolumny): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 60 SN • test → TUTAJ

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV • → TEST
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC • → TEST
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA • → TEST
  • MIYAJIMA LABORATORY Destiny • test → TEST
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero • → TEST
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe • → TEST

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition


Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-600X • test → TUTAJ
Platforma antywibracyjna (pod wzmacniaczem): Kryna PALETTE BOARD PL-TB-Cu-TP • test → TUTAJ
Kabel zasilający (wzmacniacz): Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 • więcej → TUTAJ

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 • → TEST
  • Audeze LCD-3 • → TEST
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 • → TEST
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) • → TEST
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|