WZMACNIACZ MOCY/wzmacniacz zintegrowany Air Tight
Producent: A&M LIMITED |
Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
No 241 1 maja 2024 |
JAK JAPONIA, TO LAMPY, jak lampy z Japonii, to 300B, prawda? Rozmawiając o tym kraju pod kątem audio widzimy go może nie dokładnie w ten sposób, ale zapewne w zbliżony. Myślimy o nim jak o miejscu, w którym w szczególny sposób pielęgnuje się tradycyjne metody odtwarzania dźwięku. To stereotyp, bo to przecież kraj, w którym narodziła się cyfrowa rejestracja sygnału audio (Denon, 1971), gdzie miał siedzibę jeden z dwóch wynalazców formatu Compact Disc, gdzie – wreszcie – powstały zarówno DVD, jak i Blu-ray. Stamtąd pochodzą najbardziej jej znane firmy audio, jak tranzystorowe potęgi – Denon, Technics, Accuphase, Luxman czy – mniejszy, ale równie ważny – Esoteric. Ale, dodajmy, to stereotyp oparty na mocnych fundamentach. Bo Japonia to rzeczywiście wspaniałe urządzenia lampowe, kolumny tubowe i gramofony. I to tam miał miejsce renesans lamp, kiedy to pod koniec lat 80. ubiegłego wieku powstał prototyp wzmacniacza Kondo OnGaku. Byłą to konstrukcja pracująca w trybie single-ended triode (SET), której produkcyjna wersja zmieniła myślenie o współczesnych wzmacniaczach. ▌ KT88 JEDNĄ Z FIRM BĘDĄCĄ CZĘŚCIĄ TEGO NURTU jest Air Tight, a jej najnowszym produktem jest wersja Plus wzmacniacza ATM-2. Choć ma ona dzisiaj w swojej ofercie zarówno wzmacniacze na lampach 300B, jak i 211, pracujące w trybie single-ended, to jej pierwszym produktem było urządzenie oparte na pentodach i pracujące w układzie push-pull. Swoją historię otworzyła w 1986 roku modelem ATM-1. Był to stereofoniczny wzmacniacz mocy bazujący na lampach EL34 pracujących w ultraliniowym układzie push-pull; SET na triodzie 300B, model ATM-300, powstał dopiero trzynaście lat później. W roku 1988 gotowa była mocniejsza, wyglądająca niemal identycznie, wersja ATM-1, bazująca na mocniejszych lampach, tetrodach strumieniowych KT-88, model ATM-2. Wzmacniacz ten produkowany był aż do zeszłego roku i jest to model, który w ofercie tego japońskiego producenta znajdował się najdłużej w jego historii. Testując w 2013 (!) roku ATM-2 w jego oryginalnej wersji zwróciłem uwagę na to, że Air Tight jest niezwykle konserwatywna w swoich wyborach dotyczących lamp. Podobnie jak firmy Audio Research, Jadis, czy – wcześniej – McIntosh starała się „wyciągnąć” z nich jak najwięcej. Już wówczas rozkręcał się „boom” na mocniejsze wersje lamp KT-88, pozwalające uzyskać nawet 120 W w klasie AB (Ayon Audio Triton Evo Mono) i aż 50 W w klasie A (Jadis I70), a jednak pozostała ona wierna dwóm ósemkom. | KT = KINKLESS TETRODE NAJPROSTSZĄ MOŻLIWĄ LAMPĄ JEST DIODA, opracowana przez Lee De Foresta w 1907 roku. Jeśli wstawimy do niej siatkę sterującą powstaje trioda, najprostsza lampa wzmacniająca. Ma ona zalety, ale i wady – niską moc. Eksperymentując z kolejnymi siatkami, w 1926 roku Bernard D.H. Tellegen opracował pentodę, czyli lampę z pięcioma elementami: anodą, katodą oraz trzema siatkami. Ten typ jest najpopularniejszą lampą wzmacniającą w układach audio, a jej najbardziej znanymi przedstawicielami są EL34 i EL84. Wynalazek ten został opatentowany przez firmę Mullard, której właścicielem był wówczas holenderski PHILIPS. Aby obejść zapisy patentowe, inżynierowie EMI, Cabot Bull oraz Sidney Rodda, zamiast siatki ekranującej umieścili w próżniowej bańce dwa zagięte elementy („plates”), które spełniały tę samą role, tj. ekranowały anodę od katody. W ten sposób powstała TETRODA STRUMIENIOWA („beam tetrode”), zwana również kinkless tetrode – stąd skrót „KT” w nazwach tego typu lamp; przy okazji, EL to nie skrót, a oznaczenia: E – napięcie żarzenia 6,3 V, L – pentoda lub tetroda mocy, 3 – oktalowa podstawa. Pierwsza lampa tego typu przywędrowała zza Oceanu – była to 6L6 opracowana w 1936 roku przez firmę RCA. Powstanie 6L6 umożliwiła umowa patentowa między firmami MARCONI-OSRAM VALVE, firmy-córki EMI, oraz GENERAL ELECTRIC COMPANY plc. Jej najbardziej znanymi wersjami są 6L6G, 6L6GA, 6L6GB, 5881, 5932, 7027. Początkowo produkowane w metalowej osłonie, później dostępne były wyłącznie w szklanej bańce, która pozwalała na lepsze chłodzenie wnętrza. Zaraz po amerykańskiej 6L6 pojawiły się europejskie lampy KT66 (już w roku 1937), KT77 oraz KT88. Każda z nich jest wymienna z odpowiadającymi jej pentodami i innymi tetrodami strumieniowymi. Dla przykładu: KT66 6L6, KT77 EL34 i amerykańska wersja KT88, model 6CA7 6550. W roku 2012 zaprezentowana została wersja KT120, która miała być taką KT88, ale o wyższej mocy. W połowie 2014 roku dostaliśmy z kolei jeszcze większą KT150. Rok 2021 był świadkiem narodzin jeszcze potężniejszej tetrody strumieniowej z tej rodziny, modelu KT170. ● PRZY OKAZJI PRZYPOMNIJMY, że jednym z najbardziej znanych wzmacniaczy korzystających z KT88 jest McIntosh MC275 (więcej → TUTAJ, → TUTAJ, → TUTAJ, → TUTAJ i → TUTAJ). Ikoniczny dziś produkt firmy z Binghamton został zaprezentowany na początku lat 60. i wciąż, w kolejnych wersjach jest w katalogu tej firmy. ▌ ATM-2 Plus AIR TIGHT O SWOIM NOWYM – bo to jest zupełnie nowy układ: inne lampy wejściowe, inny układ wyjściowy, zmienione podzespoły – wzmacniaczu, tyle że w bardzo podobnej obudowie, mówi: Air Tight zaprezentował oryginalny model ATM-2 w 1988 roku. Ten oparty na KT-88 wzmacniacz mocy Push-Pull otrzymał wiele nagród i stał się naszym najdłużej działającym modelem wzmacniacza mocy od ponad 30 lat. Dziś odnawiamy ten słynny model, aby na nowo zdefiniować wzmacniacz push-pull KT-88 z 30-letnim doświadczeniem technicznym Air Tight. ATM-2 Plus jest klasycznym wzmacniaczem lampowym z półprzewodnikowym zasilaczem. Na wejściu pracują trzy podwójne triody, modele 12AX7 EH oraz 6CG7/6FQ7 firmy Electro-Harmonix, wyprodukowane – niestety – w Rosji. Na wyjściu pracuje para KT88 na kanał, w ultraliniowym układzie push-pull w klasie AB. One również pochodzą z Rosji. Wszystkie lampy są selekcjonowane, wygrzewane i parowane, co potwierdza nadruk na ich bańkach: „Air Tight Platinum Selection”. Otrzymamy z nich 70 W na kanał. Czyli o 10 W mniej niż w modelu ATM-2. Jak czytamy w powyższych materiałach prasowych, chodziło o to, aby lampy pracowały znacznie dłużej niż w podstawowym modelu. Urządzenie jest nominalnie wzmacniaczem mocy i pod taką nazwą występuje w katalogu producenta. Sygnał doprowadzamy z przedwzmacniacza do pary gniazd na tylnej ściance, a do głośników wyprowadzamy gniazdami głośnikowymi – osobno z odczepów 4 i 8 Ω; na życzenie możliwe jest przelutowanie kabli na wyjściu transformatora dla obciążenia 16 Ω. Ale, podobnie jak ATM-2, wyposażono go w drugie wejście liniowe z tłumikami na wejściu. Może więc, od biedy, pracować jako wzmacniacz zintegrowany, z dwoma wejściami, bezpośrednim i regulowanym. Gałeczki są rozkoszne, ale pracują oddzielnie, trzeba więc nimi kręcić osobno. No i nie ma pilota. Wzmacniacz jest cholernie ciężki, to 32 kilogramy na małej przestrzeni, ma potężne transformatory i jest wspaniale wykonany. Człowiekowi wszystko się w środku cieszy, kiedy na niego patrzy. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Air Tight ATM-2 Plus porównywany był do mojego wzmacniacza odniesienia, czyli tranzystorowego wzmacniacza mocy Soulution 710, i napędzał kolumny Harbeth M40.1. Wstępnym wzmocnieniem zajął się przedwzmacniacz lampowy Ayon Audio Spheris III. Osobno posłuchałem też wzmacniacza Leben CS-600X, pracującego z lampami EL34. Sygnał między przedwzmacniaczem i końcówkami mocy w obydwu przypadkach przenosił interkonekt Crystal Cable Absolute Dream. Testowany wzmacniacz zasilany były przez kabel Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, a sygnał do kolumn dostarczał kabel głośnikowy Crystal Cable Da Vinci (test → TUTAJ). Źródłem sygnału był odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition. Osobny test przeprowadziłem korzystając z wejścia regulowanego, czyli bez pośrednictwa przedwzmacniacza, prosto z wyjścia odtwarzacza Ayon Audio, ustawionego jako nieregulowane („Max”). Gniazda RCA na przedniej ściance są zagłębione w obudowie, dlatego wymagają kabli z wąskimi wtykami. Interkonekty Crystal Cable Absolute Dream ten wymóg spełniają, ale okazały się za krótkie, aby połączyć odtwarzacz i wzmacniacz. Musiałem wiec obrócić wzmacniacz Air Tight, aby skrócić dystans między wyjściem odtwarzacza i wejściem wzmacniacza. » PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór
⸜ THE MODERN JAZZ QUARTET, The Sheriff, Atlantic/Warner Music Japan WPCR-25129, „Atlantic 60th”, CD ⸜ 1964/2007. ACH, KT-88… CHOĆ TRUDNO UWIERZYĆ, ale to obecnie lampa „vintage’owa” i to w podwójnym znaczeniu tego słowa. Podobny status mają pentody EL-34, po które sięgają firmy wiedzące, jak się z nią obchodzić. Ale EL34 zawsze była jedna i ta sama, a jej mocniejsze wersje nigdy nie zdobyły równie dużej popularności. Z KT-88 sprawa wygląda inaczej, ponieważ mamy do dyspozycji jej mocniejsze odpowiedniki i to one są obiektem zainteresowania większości producentów, którzy kiedyś budowali swoje wzmacniacze z „osięmdziesięcioósemkami”. To dlatego mówię o nich „podwójne vintage”. A przecież to doskonała lampa. Wysoka moc jest przydatna, nawet w małych pomieszczeniach i z kolumnami o wysokiej skuteczności. To wtedy transfer energii jest najlepszy i to wtedy dźwięk jest zazwyczaj najbardziej naturalny, niewymuszony. Ale, jak się wydaje, moc 70 z dwóch lamp KT-88 na kanał jest całkowicie wystarczająca, tym bardziej, że to przecież sporo więcej niż 36 W uzyskiwanych z lamp EL34 w → ATM-1, 32 W z → LEBENA CS-600X czy 34 W z → KONDO OVERTURE II, a te są przecież – moim zdaniem – jednymi z najfajniejszych wzmacniaczy z lampami EL34 w historii audio. Problem z KT-88 jest taki, że wszystkim się wydaje, że je znają. Powstawały więc urządzenia albo zbyt zmulone, albo zbyt jasne, które nie miały nic wspólnego ze słodyczą i naturalnością EL34. ATM-2 Air Tighta był wyjątkiem, a wersja Plus jest pod tym względem lepsza od oryginalnej (oczywiście o ile mnie pamięć nie myli). Nowy wzmacniacz tego producenta słuchany w systemie referencyjnym High Fidelity, zastępujący w tym miejscu nie tylko końcówkę mocy Soulution 710, ale i długi pochód innych urządzeń, które testowałem, zagrał doskonale zrównoważonym i energetycznym dźwiękiem. A przy tym dźwiękiem w którym pięknie wypośrodkowano między otwartością i słodyczą, energetycznością i relaksem, wyrównaniem pasma i jego nasyceniem. ATM-2 Plus pokazuje zdarzenia dźwiękowe bez wysiłku, z lekkością człowieka, który wie, że ma władzę (pieniądze, pochodzenie, wykształcenie itd.). Słuchając płyty THE MODERN JAZZ QUARTET The Sheriff, wydanej w 2007 roku przez japoński oddział Warner Music w serii „Atlantic 60th”, miałem przed oczami gęsty, ale i szybki obraz dźwiękowy. Szum taśmy, miejscami dość wysoki, został pokazany nie jako syk, a szerokopasmowe „tło”, czyli tak, jak w rzeczywistości go słychać. Co od razu „ustawiło” mój odbiór tego wzmacniacza. Oznacza to bowiem granie w nasycony sposób wyrównanym pasmem o wysokiej energii, ale i w nasyceniu. Bo trudno w tym dźwięku wyróżnić którykolwiek zakres, wszystkie są zsynchronizowane i współdziałają jak w zegarku. Ale nie jest też tak, że to granie nijakie. No właśnie – nie. To rzecz, która tak bardzo mi się podoba w najlepszych produktach z Japonii. Z jednej strony są doskonałe technicznie, a z drugiej czuć w nich rękę człowieka. Podobnie jest i tutaj. Miałem więc i mocne, gęste, ciężkie blachy, ale też nasycony kontrabas. I to ten drugi zwrócił moją uwagę, ponieważ był nie dość, że czysty i selektywny, to mocny i gęsty. Wzmacniacz zdaje się „nie zauważać”, że coś musi wysterować. Robi to od niechcenia, ale nie dlatego, że mu „wszystko jedno”, a dlatego, że wszystko „ogarnia” i nie ma się czego obawiać. Panorama stereofoniczna tej płyty, artefaktowa, bo z instrumentami poprzydzielanymi do lewego i prawego kanału, była z ATM-2 Plus znacznie bardziej naturalna niż zwykle. A to dlatego, że instrumenty zajmowały dużo miejsca w przestrzeni, wypełniając ją swoją obecnością. To nie była „lewa-nic-prawa”, a „lewa” i „prawa”, stykające się pośrodku. |
Być może dlatego tak wspaniale zabrzmiał utwór ˻ 5 ˺ Riders on the Storm grupy THE DOORS w wersji zamieszczonej na składance The Best of The Doors, zremasterowanej w 2015 roku przez Steve’a Hoffmana i wydanej na płycie SACD przez amerykańską wytwórnię Audio Fidelity. Mogłem zagrać ten kawałek bardzo, ale to bardzo głośno, a nie było to męczące. Znakomity, „kroczący” bas, słyszany w lewym kanale, perkusja bardziej po prawej stronie, a na osi, cały czas pod spodem, burza. To od niej rozpoczyna się ten utwór i choć jest ona niemal monofoniczna, nie licząc pogłosu, Air Tight wypełnił nią przestrzeń w ścisły, mocny sposób. Jak pamiętamy, wokal Morrisona jest tu zdublowany i pod głównym jest też jego mocny szept. Słuchać go zawsze, ale w tym przypadku był nie tylko wyraźny, ale i przesunięty w scenie, jakby miał inny pogłos. Słychać też było coś, co zazwyczaj umyka, a mianowicie, że to nie jest zwykły, cichy szept i że wokalista musiał się wysilić, aby brzmiał w taki, a nie inny sposób. Dosłownie „widać”, jak napina mięśnie. Jak mi się wydaje, to ciąg dalszy zalet, które otrzymujemy z ATM-2 Plus wraz z tak, a nie inaczej pokazywanym basem. To fundament, na którym kładzione są i instrumenty basowe, i przestrzeń, i bryły instrumentów. Inaczej niż duża część wzmacniaczy z lampami EL34, a i 300B, ATM-2 Plus nie ociepla dźwięku. To znaczy jest tak, że wydaje się on słodszy niż z większością wzmacniaczy push-pull, ale nie jest wyraźnie ciepły, jak z – dla przykładu – urządzeniami Audio Research czy Jadis. Kiedy bowiem posłuchałem kolejnego utworu ze wspomnianej płyty, ˻ 6 ˺ Touch Me, kiedy krzyknął tłum w Filadelfii, uchwycony w otwierającym ten album ˻ 1 ˺ What Do you Love, to było to otwarte i dźwięczne granie. Bez zaokrąglania i wygładzania. A jednak całość była w ciekawy sposób poukładana wewnętrznie. To był przekaz całościowy, a nie punktowy. To znaczy nie zwracałem uwagi na detale, szczegóły, bo energia przekazu docierała do mnie od razu ze wszystkich punktów panoramy. Ale kiedy w utworze o którym mowa wchodzi bas, to z testowanym wzmacniaczem był on wyraźny, konturowy, mocny. Podobnie jak organy w lewym i gitara (grana jak gitara slide) w prawym kanale. To było szybkie, dynamiczne, wybuchowe brzmienie. Ale też wysycone, co dawało duży obraz i połączenie agresji, bo o nią w tym przypadku chodzi. I, to ważne, bardzo podobny, wręcz identyczny, zestaw cech otrzymałem słuchając innego, starszego zaledwie o dziewięć lat, koncertu, tym razem z małego klubu Village Vanguarde: BILL EVANS TRIO i Sunday at the Village Vanguard. Dostałem, co oczywiste, inny dźwięk, bo to inne nagranie i inna muzyka. Ale energia, szerokopasmowe granie, dynamika, lekki nacisk – po namyśle dochodzę do takiego wniosku – na środek pasma, wszystko to sprawiło, że trzy instrumenty, które znalazły się owego dnia, 25 czerwca 1961 roku, na scenie, były bardzo namacalne, bardzo naturalne i bardzo przyjemne. Najważniejszą cechą testowanego wzmacniacza wydaje mi się więc połączenie witalności z uważnością. Wysoka moc daje tę pierwszą, bo tak to działa, ale trzeba dużych umiejętności i nakładu pracy, aby dało to dźwięk równie wysokiej próby, co tutaj. Dźwięk, który z jednej strony niemal „wyskakiwał” z moich potężnych Harbethów M40.1, a z drugiej był cały czas pod kontrolą. To połączenie dużego wolumenu i nasycenia dało w efekcie przepiękny przekaz, bo i naturalny, i neutralny – rzadka rzecz. » WEJŚCIE DIRECT CD • Wyeliminowanie z toru audio przedwzmacniacza aktywnego i pozostawienie w nim jedynie tłumika zmienia dźwięk, to jasne. Choć jestem zdeklarowanym zwolennikiem przedwzmacniaczy podszedłem do propozycji Air Tighta z otwartą głową, starając się nie szukać na siłę tego, co znam z tylu innych porównań. Pierwsze, co dało się usłyszeć, to oddalenie dźwięku od pierwszego planu. To wciąż było namacalne granie, ATM-2 Plus tak po prostu gra. Ale energia dźwięku ulokowana była nieco dalej, już nie w samych membranach, a tuż za nimi. Ukształtowany w ten sposób przekaz był bardziej „nośny”. To znaczy wydawał się mniej skupiony na źródłach dźwięku, a bardziej na atmosferze, przestrzeni. Obydwa te elementy były z wejściem Direct CD wyraźniejsze, bardziej jednoznaczne. Skupienie, czy fokusowanie, które przywołałem też było bardzo fajne, to jedna z cech własnych Air Tighta. Ale też rozpostarta przede mną panorama była szersza i głębsza. Tyle, że mniej dokładnie definiowana. Podobnie, jak i sam dźwięk. Być może dlatego, że skraje pasma w tej konfiguracji były delikatniejsze, bardziej pastelowe. Przedwzmacniacz Ayona dociążał je, zarówno bas, jak i blachy, mocniej skupiając je w jednym punkcie. Jego „wyjęcie” z systemu dało bardziej rozdzielczy dźwięk, wciąż dociążony i gęsty, ale już nie tak jednoznaczny. Także tłum na koncercie The Doors wydawał się większy niż z przedwzmacniaczem, a to dlatego, że przestrzeń była bez niego obszerniejsza i bardziej „rozdmuchana”. Ale obydwie te wersje były znakomite, nie była to zmiana „bolesna”, nawet dla mnie. Myślę, że spodobało mi się to dlatego, że bez przedwzmacniacza w torze nic nie zostało rozjaśnione, ani jakoś szczególnie odchudzone, a właśnie to dostajemy eliminując aktywny stopień wzmocnienia ze ścieżki sygnału. Tak, punkt ciężkości dźwięku był położony wyżej niż ze Spherisem III w torze, ale nie był przez to jaskrawy. Całość była nieco mniej energetyczna, tego rodzaju energetycznością która kojarzy się z wagą i masą, mimo że wciąż była witalna i szybka. ▌ Podsumowanie AIR TIGHT JEST JEDNYM z najciekawszych producentów japońskich. A nie jest przecież największy, ani najbardziej znany. Jego produkty są doskonale wykonane i wspaniale brzmią. Mam wielką słabość do modelu ATM-1 z lampami EL34, bo jestem fanem tych lamp. Bańki tetrod strumieniowych KT88 znacznie rzadziej wywołują u mnie żywsze bicie serca. Ale tym razem – tak się stało. ATM-2 Plus zagrał wspaniale, a to dzięki kontroli nad głośnikami w połączeniu z naturalnymi barwami. To nie jest ani ocieplony, ani jasny dźwięk, a – powtórzę – naturalny. Wzmacniacz wspaniale energetyzuje pomieszczenie odsłuchowe, ale nie przez jaskrawe granie, a granie pełne, gęste, nasycone. Bas jest z nim doskonały, zarówno jeśli chodzi o czytelność, jak i masę, podobnie zresztą, jak wysokie tony. Najważniejsze wydaje mi się jednak to, jak urządzenie budował wydarzenia przede mną. A robił to zawodowo, bo dostałem z nim szeroką i głęboką panoramę z mocnymi źródłami dźwięku mającymi bardzo fajną barwę. Jak mówię, to wzmacniacz, który nie podkreśla żadnego podzakresu, jest bardzo wyrównany. Ale nie jest też nijaki i dlatego wydaje się, że to środek pasma jest tutaj najważniejszy. Bardzo fajny, niezwykle przyjemny w słuchaniu wzmacniacz o doskonałej budowie mechanicznej i elektrycznej. ▌ BUDOWA » WYGLĄD • AIR TIGHT ATM-2 Plus JEST WZMACNIACZEM MOCY z możliwością płynnej regulacji czułości wejściowej. Z zewnątrz trudno go będzie odróżnić od wcześniejszej wersji, ponieważ obydwa modele wyglądają, jak dla mnie, bardzo podobnie. To niezwykle zwarte urządzenia z bardzo sztywną obudową, w której ciemnoszare elementy kontrastują ze srebrnymi i w kolorze ciemnego tytanu. Jedynymi barwnymi elementami są niebieska dioda LED, wskazująca włączenie zasilania, a także podświetlane na pomarańczowo okienko z biasem. Nawet plakietka z logo firmy jest teraz pokryta czarnym chromem, a nie jest złocona. Co, moim zdaniem, wygląda bardzo dobrze.Urządzenie ma dwa wejścia liniowe, obydwa o czułości nominalnej 500 mV. Są więc o 50% czulsze niż te w ATM-2, co pozwoli na jego łatwiejsze wysterowanie. Gniazda z przodu powiązane są z dwoma gałkami połączonymi z obrotowymi potencjometrami. Ustawiamy nimi czułość wejścia (siłę głosu) osobno dla lewego i prawego kanału, a wyskalowane inaczej niż zazwyczaj (początek i koniec są w innych miejscach niż w 99,99% wzmacniaczy). Obok nich jest jeszcze jedna gałka, którą możemy wybrać, które z dwóch wejść jest aktywne: z przodu lub z tyłu. Po prawej stronie widzimy okrągłe okienko z miernikiem, za pomocą którego możemy ustawić prąd podkładu lamp końcowych; to wzmacniacz z końcówką typu „fixed bias”. Jest tam także mechaniczny wyłącznik sieciowy. Podświetlenie okienka ma dwa stopnie – przy codziennej pracy urządzenia, tj. nie wskazując niczego, jest nieco ciemniejsze; z kolei jest jaśniejsze, kiedy ustawiamy prąd podkładu. Robimy to ręcznie, wykorzystując cztery potencjometry, do których dostęp jest na górnej ściance, tuż przed transformatorem sieciowym. Z tyłu są złocone gniazda głośnikowe, dla odczepów 4 i 8 Ω, stereofoniczne wejście RCA, ale bez zacisku masy, który mieliśmy w ATM-2, oraz gniazdo sieciowe IEC. Zaciski głośnikowe wyprodukowała amerykańska firma Charming Music Conductor (CMC). Obudowa wykonana została z grubych, stalowych blach, a dolna (również stalowa) ścianka została pokryta grubą warstwą miedzi – kolejna rzecz charakterystyczna dla japońskich producentów. font color="#3857b0">» LAMPY • Lampy umieszczono klasycznie dla tego typu produktu, tj. na górnej ściance, przed transformatorami i pogrupowano je kanałami. Na wejściu pracują podwójne triody 12AX7, tutaj w wersji 12AX7-EH firmy Electro-Harmonix (poprzednio były to 12AX7LPS Sovteka). Zresztą wszystkie lampy w tym wzmacniaczu pochodzą, niestety, z Rosji. To wielki problem producentów na całym świecie i wspomina o tym sam Air Tight w swoich materiałach. Przy okazji powiem, że jest szansa, że w przyszłości dostaniemy nowe lampy polskiej firmy – Fezz Audio prowadzi już badania i poszukiwania poddostawców poszczególnych elementów. Wzmocniony wstępnie sygnał przesyłany jest do drugiej podwójnej triody, 6CG7/6FQ7. To trioda o sporym wzmocnieniu, model zastępujący używaną tu poprzednio lampę 12AU7EH, a także ostatnią, podwójną triodę, 12AB7. Ta ostatnia, pracująca w układzie wtórnika katodowego, steruje lampami mocy w układzie push-pull w klasie AB, w układzie ultraliniowym, tetrodami strumieniowymi KT88. Wszystkie lampy poddano kontroli i dobrano je pod kątem parametrów, stąd obecność na nich napisu „Air Tight Platinum Selection” oraz firmowego loga. Transformatory głośnikowe zaekranowano osobno; wykonała je tokijska firma → TAMURA SEISAKUSHO. Obok loga tej firmy znajdziemy jednak kolejne, Tamradio, informujące o tym, że firma ta dostosowała transformatory konkretnie do tego modelu wzmacniacza, zapewne zalewając je w masie niwelującej drgania i odprowadzającej ciepło. Transformator zasilający ma jedynie, przykręcony od góry, element ekranujący. Blachy transformatora są wyeksponowane i polakierowane na kolor czarny. font color="#3857b0">» WNĘTRZE • Jedną z cech charakterystycznych wzmacniaczy Air Tight jest technologia budowy typu punkt-punkt. To znaczy taka, w której nie ma płytki drukowanej, a elementy lutowane są do siebie bezpośrednio, albo do pomocniczych punktów lutowniczych. Te ostatnie to po prostu metalowe trzpienie, tutaj jednak izolowane bardzo fajnie wyglądającym (jak bakelit) materiałem. Wszystkie podzespoły w tym wzmacniaczu są z górnej półki. To oporniki TKD i Dale, kondensatory sprzęgające AuriCap XO, czyli amerykańskiej firmy Audience, czy świetnie wyglądające kondensatory Axial Capacitors w zasilaczu. Część elementów jest pochodzenia japońskiego, np. potencjometry Alpsa, regulujące czułość wejściową, czy potencjometry firmy Cosmos, którymi ustawiamy bias. Wszystkie układy zmontowane są nie bezpośrednio na stalowej obudowie, a na dodatkowych stalowych blachach pokrytych, zaskoczenia nie ma, grubą warstwą miedzi. Dodajmy jeszcze, że zasilacz wzmacniacza jest wyjątkowo rozbudowany i ma kilka uzwojeń wtórnych. Napięcie anodowe korzysta z dużego dławika i kondensatorów tworzących filtr typu „Pi” – diody w prostowniku dobrano ze względu na szybkie przełączanie, czyli małe szumy (diody Shottky’ego). Lampy wejściowe mają kolejną baterię kondensatorów, podobnie jak prostowane napięcie żarzenia. Mimo że to montaż punkt-punkt, to do budowy ATM-2 Plus użyto sporo kabli połączeniowych. Firma informuje, że wszystkie wykonano z miedzi o wysokim stopniu czystości. Z transformatorów wyjściowych do gniazd głośnikowych wyprowadzono trzy połączenia – masę, dla obciążenia 4 i dla 8 Ω. Jest jednak jeszcze jeden odczep, niedolutowany, dla 16 Ω – w razie potrzeby można go w bardzo prosty sposób do któregoś z gniazd podłączyć. Same transformatory, jak już mówiłem, są ogromne. Wykonane zostały przy użyciu specjalnych rdzeni o nazwie Orient, mają moc przekraczającą 100 W i minimalne straty, na poziomie 0,26 dB. I jeszcze jedno – jeżeli chcemy być absolutnie purystyczni, nawet jeśli mamy zewnętrzny przedwzmacniacz lub korzystamy z regulacji siły głosu w odtwarzaczu CD czy plików, warto skorzystać z przedniej pary gniazd RCA, ponieważ są one podłączone do potencjometrów, a te do lamp wejściowych króciutkimi, nieekranowanymi kabelkami; do gniazd z tyłu biegną znacznie dłuższe, ekranowane interkonekty. Powtórzę to, co pisałem przy okazji testu modelu ATM-2, ponieważ nie znajduję innych słów podsumowujących budowę nowego modelu Plus: „To piękny przykład nowoczesnego podejścia do klasyki – duży zasilacz, miedź, wysokiej klasy elementy, precyzyjny montaż. Jest po prostu pięknie”. A może nawet jeszcze piękniej :) ● ▌ Dane techniczne (wg producenta)
Nominalna moc wyjściowa: 2 x 70 W (TDH <5%) Dystrybucja w Polsce Skrzetuskiego 42 02-726 Warszawa | POLSKA → www.SOUNDCLUB.pl Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. |
System referencyjny 2024 Interkonekt: przedwzmacniacz |
|
˻ 1 ˺ Kolumny: HARBETH M40.1 • → TEST ˻ 2 ˺ Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) ˻ 3 ˺ Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III • → TEST ˻ 4 ˺ Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 • → TEST ˻ 5 ˺ Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 ˻ 6 ˺ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II więcej → TUTAJ ˻ 7 ˺ Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) • → TEST |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) • → TESTInterkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Odtwarzacz plików → przedwzmacniacz -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) • → TESTKabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 • → TEST Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) • → TEST Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE • → TEST |
|
Elementy antywibracyjne ⸜ Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)⸜ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II • więcej → TUTAJ ⸜ Platforma antywibracyjna (pod listwą zasilającą AC): Graphite Audio CLASSIC 100 ULTRA • więcej → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (przedwzmacniacz liniowy): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 70 UNI-FOOT • test → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (odtwarzacz SACD): Divine Acoustics GALILEO • test → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (podstawki pod kolumny): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 60 SN • test → TUTAJ |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition |
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-600X • test → TUTAJPlatforma antywibracyjna (pod wzmacniaczem): Kryna PALETTE BOARD PL-TB-Cu-TP • test → TUTAJ Kabel zasilający (wzmacniacz): Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 • więcej → TUTAJ Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity