GRAMOFON & RAMIĘ GRAMOFONOWE Muarah
Producent: MUARAH AUDIO |
Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
No 239 1 marca 2024 |
MUARAH JAKO FIRMA AUDIO od razu zaprezentowała się jako przemyślane przedsięwzięcie. Choć prace nad produktami przeprowadzone zostały sporo wcześniej, choć jej konstrukcje znane były wśród znajomych, to nie przeniosła ona tego etapu do działalności profesjonalnej. To oczywiście tylko jedna z możliwości ale – moim zdaniem – najlepsza. Jeśli bowiem zaczynamy od produktów będących zwyczajnie dziełem DIY, przerzucamy dużą część odpowiedzialności na użytkowników. Bo to oni zostają betatesterami, nawet jeśli nie do końca zdają sobie z tego sprawy. A to nie jest działanie fair. W teście gramofonu MT-1, który ukazał się w „High Fidelity” w kwietniu 2021 roku, właściciele mówili, że biznesowo bliska jest im, propagowana m.in. przez prof. Jerzego Hausnera, tzw. ekonomia wartości (Open Eye Economy), która zakłada, że „najważniejszy dla przedsiębiorcy jest klient i jakość dostarczanych mu usług i produktów”. Jak to jednak z deklaracjami, to nie był pewnik. Czas pokazał jednak, że – takie jest moje zdanie – panowie naprawdę wierzyli w to, co mówili i tak starają się działać (test MT-1 → TUTAJ). Na wspomnianym pokazie w czasie AVS 2015 zaprezentowano gramofon MT-1 uzbrojony w ramię Jelco SA-750D, dekoder sygnału kwadrofonicznego w standardzie SQ oraz wzmacniacze lampowe MU-4. Wszystkie te komponenty zostały zaprojektowane i wykonane samodzielnie przez firmę Muarah. Kolejnym krokiem był gramofon MT-2, tańszy od topowego MT-1, który przetestowaliśmy już w roku 2018; więcej → TUTAJ). Pod koniec zeszłego roku do gamy gramofonów Muarah dołączył z kolei najtańszy model, oznaczony MT-3, któremu towarzyszy pierwsze w historii tej firmy własne ramię model MY-1/9. Jak pisaliśmy przy okazji testu MT-1, firma ta jest jednym z tych producentów, który zaprojektował swoje gramofony do pracy w ścisłej symbiozie z ramionami Jelco. Kiedy jednak w maju 2020 roku Ichikawa Jewel Company, firma stojąca za marką Jelco, ogłosiła, iż w związku z trudnościami wynikłymi z pandemii oraz ze starzejącymi się maszynami, których w tym trudnym czasie nie dało się dłużej serwisować, zamyka tę część swojej historii, panowie musieli poszukać innego dostawcy i zmienić nieco konstrukcję gramofonu. Tak trafili na ramiona Mørch, a następnie Sorane. Każda z tych firm oferowała bardzo dobry stosunek jakości dźwięku do ceny, a także brzmienie, które satysfakcjonowało konstruktorów. Jednocześnie jednak wnosiły do równania jakieś problemy, zazwyczaj pozamuzyczne, że tak powiem. Za każdym razem trzeba było też ingerować w układ odsprzęgania gramofonu, aby skompensować inną masę ramion. Mając własną konstrukcję można było od razu pomyśleć o docelowych parametrach gramofonu. I choć MT-3 można używać z dowolnym innym ramieniem trzeba wiedzieć, że został on zaprojektowany w tandemie z MY-1/9. Posłuchajmy, jak to stało. | Kilka prostych słów… WIESŁAW ZAWADA ⸜ WIESŁAW ZAWADA z gramofonem MT-3 w czasie pokazów z serii Tour de Pologne: Pylon Audio Jade 20 HF Edition ⸜ salon Linia Dźwięku w Rzeszowie, zdj. MIŁOSZ ŚLENZAK GENEZA POWSTANIA MODELU MT-3 jest prosta: potrzebowaliśmy produktu, który będzie łatwiejszy w instalacji i użytkowaniu. Celowo postawiliśmy też na redukcję wagi i większą integrację. Silnik jest tu integralną częścią gramofonu i nie wymaga osobnego montażu. Zrezygnowaliśmy ze wsparcia ramion dłuższych niż 9 cali z uwagi na fakt, że dłuższe ramiona do naszych gramofonów wybierało mniej niż 20% klientów. Dzięki temu udało się uprościć konstrukcję oraz ułatwić instalację i kalibrację urządzenia. Nasze dotychczasowe gramofony z wykończeniem „piano black” wyglądają luksusowo i robią duże wrażenie, ale utrzymanie ich w nienagannym stanie jest dość wymagające. Kurz, odciski palców, podatność na rysowanie się polerowanej powierzchni akrylu sprawiają, że część klientów wolałaby nieco mniej efektowny, ale za to praktyczniejszy matowy kolor wykończenia. Trudno ten efekt uzyskać przy zastosowaniu szkła akrylowego, więc tym razem na konstrukcję podstawy wybraliśmy 30 mm płytę MDF lakierowaną na lekki mat – „satynowy czarny”. Większość urządzeń audio ma wykończenie matowe, więc podobnie wyglądający gramofon bardziej będzie do nich pasował. Stąd dodatkowa motywacja, żeby stworzyć produkt o nieco innej stylistyce. Chcieliśmy jednak, żeby kształtem i pewnymi detalami nawiązywał on do produktów z którymi marka Muarah jest kojarzona. Pozostawiliśmy więc nasz charakterystyczny kształt podstawy, solidne stożkowe nogi oraz pokrętła do regulacji wysokości i poziomowania. Naszym celem nadrzędnym jest jakość dźwięku więc jednym z kluczowych założeń było wykonanie talerza z litego akrylu – w tym przypadku o grubości 30 mm. Akryl sprawdził się doskonale w naszych wcześniejszych konstrukcjach ze względu na unikalne właściwości soniczne. Wynika to z faktu, że jest to materiał doskonale poddający się obróbce, a jednocześnie dość miękki i – co się z tym wiąże – dobrze tłumiący drgania i mało podatny na rezonanse. Nasze „resorowe” zawieszenie w MT-3 pozwala na poziomowanie talerza względem podstawy, a nawet regulację wysokości talerza nad podstawą, a tym samym również płaszczyzną montażu ramienia. Zakres tej regulacji jest niewielki, ok. 6 mm, ale to wystarcza do tego, żeby w razie potrzeby zamontować ramię pozbawione regulacji VTA (np. popularne ramiona Regi) i nie martwić się komplikacjami przy wymianie wkładek. W porównaniu do gramofonów MT-1 oraz MT-2 uprościliśmy też nieco budowę łożyska. W nowym gramofonie tuleja łożyska jest zintegrowana z talerzem, a kulka na stałe zamontowana w górnej części łożyska – tuż pod prętem ustalającym pozycję winylowych krążków czyli tzw. „bolcem”. Tak jak dotąd wałek wykonujemy ze stali hartowanej, tuleja z kolei jest z brązu samosmarującego (nasączonego olejem). Z kolei historia naszego ramienia wiąże się z wystawami Audio Video Show, na których nie tylko promowaliśmy nasze produkty, ale (a może przede wszystkim) poznawaliśmy ciekawych ludzi. Właśnie w czasie jednej z edycji AVS spotkaliśmy Piotra Skibę, który podobnie jak my od lat konstruuje gramofony i akcesoria gramofonowe. To, co Piotra wyróżniało to był fakt, że nawet bardziej od produkcji gramofonów pasjonowało go tworzenie ciekawych ramion gramofonowych. Historycznie patrząc, dość szybko nawiązaliśmy współpracę ze znanymi i cenionymi producentami ramion gramofonowych. Na początku było japońskie Jelco, później duński Mørch, a w ostatnim czasie kolejna manufaktura z Japonii – Sorane. Współpraca ta wcale nie była jednak łatwa. Jelco nie przetrwało pandemii (smutne zakończenie 100-letniej historii). Hans Henrik Mørch niestety odszedł w 2023 roku, co wpłynęło znacząco na funkcjonowanie jego firmy. Z kolei Sorane jest nadal naszym dostawcą, lecz mamy nie do końca satysfakcjonujący układ handlowy, gdyż możemy oferować nasze gramofony z ich ramionami tylko tam, gdzie firma ta nie posiada bezpośredniej dystrybucji. A ta sieć dystrybucji jest dość rozbudowana i nadal się rozwija. Gdy z dostępnością ramion doszliśmy niemal do ściany, zwróciliśmy się do Piotra Skiby z propozycją współpracy przy stworzeniu naszego pierwszego ramienia pod marką Muarah. Przygotowaliśmy założenia konstrukcyjne, wymieniliśmy się doświadczeniami, licznymi pomysłami i tak powstało ramię oznaczone jako MY-1/9. Swoją drogą ewentualne skojarzenie z Fiatem X-1/9 Bertone nie jest całkiem niezamierzone ;) W jego konstrukcji wykorzystaliśmy klasyczne zawieszenie w układzie Kardana oparte na miniaturowych łożyskach kulkowych – stożkowych z regulacją luzu. Naszym zdaniem jest to najbardziej sprawdzona konstrukcja i technicznie optymalna, gdyż zapewnia pracę niemal bez luzów i przy znikomym tarciu. Prosta rurka ramienia jest zbudowana z dwóch rurek sklejanych z sobą dla poprawy sztywności, uzyskania optymalnej masy oraz tłumienia rezonansów. Na zewnątrz widoczna jest rurka z włókna węglowego o nieregularnej strukturze. Dzięki niej ma ona mniejszą podatność na rezonanse niż w przypadku struktur regularnych. Wewnątrz znajduje się rurka aluminiowa poprawiająca sztywność, niwelująca rezonanse dzięki łączeniu dwóch materiałów o różnej charakterystyce, a także zapewniająca ekranowanie dla okablowania wewnętrznego ramienia. Pomijając zewnętrzny płaszcz rurki ramienia oraz przeciwwagę niemal całe ramię wykonane jest ze stopu aluminium i wykończone na srebrny, satynowy kolor. Żeby uzyskać optymalną masę efektywną oraz sztywność postawiliśmy na rurkę zupełnie prostą oraz brak demontowanej główki ramienia. Montaż wkładek oraz kalibracja geometrii układu ramię – wkładka gramofonowa są ułatwione dzięki zastosowaniu odkręcanego elementu główki ramienia, aluminiowej płytki do której przykręca się wkładkę. Płytkę z wkładką można po zamontowaniu zarówno obracać jak i przesuwać do przodu i do tyłu, zmieniając długość efektywną ramienia. » WZ ▌ MT-3 MT-3 JEST LEKKIM GRAMOFONEM z odsprzęganym subchassis. Jego podstawę wykonano z 30 mm płyty MDF i wyfrezowano w kształt, z który ta firma jest kojarzona. Podstawę podparto na trzech dużych stożkach, dwóch z przodu i jednym z tyłu, wykonanych z aluminium. Ich wysokość można regulować kręcąc dużymi gałkami od góry, ustawiając w ten sposób poziom. Taka wygoda w regulacji poziomu jest w gramofonach rzadko spotykana, niezależnie od ich ceny. Pod stożki dostarczane są podkładki, które warto w przyszłości wymienić na krążki od jakiegoś specjalistycznego producenta. Silnik oraz ramię zostały zamontowane do elementu w kształcie przeciętego pośrodku bumeranga, izolującego je w pewnej mierze od podstawy. Osobno odprzęgnięto natomiast talerz, za pomocą dwuelementowego „pająka” z elementami stratnymi. Zazwyczaj dąży się do tego, aby talerz i ramię były maksymalnie ze sobą związane – tak robi, na przykład, firma Rega, więcej → TUTAJ. Muarah poszła jedna inną drogą. Zaraz do tego wrócimy. Talerz wykonano z akrylu w kolorze czarnym. Ma on wysokość 30 mm i jest nieco lżejszy niż w modelu MT-2, bo waży 2,5 kg. Jak mówi producent, waga ta wystarcza do zachowania „doskonałej stabilności obrotów”. Ale, uwaga, mam wrażenie, że talerz w MT-3 jest lepszy niż ten z w MT-2. Zamiast maty nakładanej na akryl dostajemy tu bowiem zintegrowany z nim system wytłumiający znany z modelu MT-1. Składa się on z – jak mówi producent – optymalnie dobranych wymiarami krążków z naturalnego zamszu oraz formy w kształcie rozety ze stali kwasoodpornej, neutralnej magnetycznie. Poza ciekawym wyglądem jest to rozwiązanie mające dawać praktyczną korzyść, czyli zapewnienie lepszej stabilizacji płyty gramofonowej na talerzu po nałożeniu na nią docisku. Co ciekawe, podobne podparcie dla talerza – myślę o kształcie i rozkładzie – oferują drogie maty gramofonowe TU-800M firmy Harmonix. Wydaje się, że pierwowzorem dla tego typu podparcia by talerz gramofonu Transcriptor Hydraulic Reference, powtórzony następnie w prototypowym gramofonie Rega Planet. Niższa masa talerza w MT-3 pozwoliła na zastosowania silnika o niewielkiej mocy. A, jak wiadomo, im niższa moc silnika tym mniejsza energia drgań, które generuje. Moc silnika w MT-3 wynosi tylko 3 W, lecz ma wystarczyć do rozpędzenia talerza w czasie kilku sekund, nawet do prędkości 45 obrotów na minutę. Silnik synchroniczny gramofonu MT-3 zasilany jest prądem przemiennym o napięciu 16 V, który przy częstotliwości 50 Hz generuje 250 obrotów na minutę. Firma korzysta z zasilacza ściennego (gniazdkowego) w którym za przemianę napięcia odpowiada transformator toroidalny Toroidy.pl, firmy-matki Fezz Audio. Dzięki temu, jak pisze w mailu do nas konstruktor, otrzymujemy sinusoidę „o doskonałej obwiedni o minimalnych zniekształceniach”. kabelek z zasilacza wpinamy do korpusu silnika od spodu. I w ten sposób wracamy do mocowania silnika. Wiesław Zawada mówi: Przy tak dobranych parametrach napędu gramofonu, umieszczenie sinika bezpośrednio na podstawie stało się zupełnie realne. Żeby jednak uzyskać gramofon całkowicie wolny od przydźwięku musieliśmy zastosować pewne dodatkowe rozwiązania odsprzęgające – dwa różne. Pierwszym z nich są odsprzęgnięte mechanicznie elementy podstawy – panele o konstrukcji typu „sandwitch”, wykonane ze specjalnej płyty piankowej od strony spodniej oraz stali kwasoodpornej w wykończeniu typu „inox” na górnej, widocznej powierzchni. W lewym panelu zamontowany jest silnik, prawy stanowi element w którym mocowane jest ramię (ang. armboard). Drugie rozwiązanie to rodzaj zawieszenia sprężystego w którym zamontowano wałek łożyska głównego gramofonu. I jeszcze raz Wiesław: Mieliśmy dość dużo czasu na projektowanie gramofonu MT-3 i sporo z niego poświęciliśmy na eksperymenty z różnymi konstrukcjami zawieszenia i bardzo różnymi materiałami. Znowu nasze doświadczenie z motoryzacji dało o sobie znać, bo ostatecznie padło na konstrukcję inspirowaną starym, solidnym resorem piórowym. Jest to połączenie dwóch sprężystych kształtek, które mogą się względem siebie lekko przemieszczać. Dzięki temu, jak czytamy, wytłumiają drgania, ale jednocześnie dość pewnie podtrzymują łożysko gramofonu i obracający się na nim talerz. Materiały dobrano tak, żeby uzyskać „idealny kompromis między tłumieniem a sztywnością konstrukcji zawieszenia”. MT-3 jest gramofonem z napędem paskowym. Moment obrotowy przenoszony jest w nim za pomocą pojedynczego paska o okrągłym przekroju. Opasuje się go z jednej strony na talerzu, a z drugiej na aluminiowym krążku osadzonym na osi silnika. Krążek ten ma dwie średnice, a zmianę prędkości obrotowej dokonujemy ręcznie, przenosząc pasek z jednej na drugą. Trochę to rozczarowujące, wolałbym zmianę elektroniczną, ale najwyraźniej w tym budżecie było to niemożliwe. Ważne, że robi się to szybko i „bezboleśnie”. ▌ MY-1/9 RAMIĘ MY-1/9 ZOSTAŁO zaprojektowane wspólnie przez Piotra Skibę i firmę Muarah. To ramię o długości efektywnej 9” i odległości osi podparcia do osi talerza 214 mm; overhang wynosi 18 mm. Kąt przesunięcia, czyli tworzony przez rurkę ramienia i oś główki ramienia, wynosi 23,75 mm. Zmienimy w nim siłę nacisku, VTA, azymut oraz wartość antyskatingu. Ramię w pozycji spoczynkowej utrzymywane jest zakręcaną śrubką. |
MY-1/9 ma zawieszenie kardanowe (ang. gimbaled arm). Jego VTA zmienia się wykręcając pojedynczą śrubę imbusową. W podobny sposób regulujemy poziomowanie wkładki w drugiej płaszczyźnie (horyzont) – miniaturową śrubką blokującą rurkę ramienia w korpusie z łożyskami. Odległość igły od podstawy zmieniamy suwając wkładkę ramienia, a nie całe ramię – rozwiązanie to znajdziemy, na przykład, w konstrukcjach niemieckiego Clearaudio. Poszczególne elementy wykonano z aluminium wykończonego na matowy kolor, co w połączeniu z czarną rurką ramienia wygląda bardzo elegancko. Producent deklaruje, że możliwe jest stosowanie różnych systemów kalibracji geometrii, chociaż on proponuje system Baerwalda, oferujący – jak mówi – „optymalny kąt śledzenia rowka płyty przez igłę na największej powierzchni płyty”. Kalibrację w tym standardzie ułatwia szablon zoptymalizowany dla tego ramienia, który znajdziemy w pudełku. Przeciwwaga jest nakręcana na śrubę trapezową a jej konstrukcja jest tak przewidziana, żeby uniknąć bezpośredniego kontaktu pomiędzy śrubą montażową, stanowiącą przedłużenie rurki ramienia, i metalowym korpusem przeciwwagi. W tym celu zastosowano element pośredni w postaci gwintowanej tulei z czarnego poliamidu. Dodatkowo wewnątrz znajduje się gumowy o-ring, który dba o lekki opór przy wkręcaniu przeciwwagi, ale który ma również zmniejszać podatność układu na rezonanse. Wszystko to jest tak pomyślane i wykonane, że ustawienie nacisku wkładki jest naprawdę precyzyjne i przyjemne. Mechanizm antyskatingu to klasyczne rozwiązanie: ciężarek zawieszony na żyłce mocowanej na pręcie z czterema rowkami. Pozwala on zniwelować siłę dośrodkową przy sile nacisku igły w zakresie od poniżej 1 g do ponad 2 g. Żyłka porusza się po miniaturowej rolce z Teflonu dzięki czemu, jak przekonują konstruktorzy, tarcie „praktycznie nie występuje”. Wiesław Zawada ma wiele dobrego do powiedzenia o mechanizmie windy: Działa (on) bardzo płynnie, a igła opada idealnie pionowo na płytę z czym windy niektórych, nawet bardzo znanych, producentów mają pewne problemy. Dodatkowo windy nie trzeba zalewać olejem ani oczyszczać z niego do transportu, bo olej nie wycieka z niej, niezależnie od pozycji w jakiej znajduje się ramię. Pierścień montażowy ramienia ma rozstaw śrub taki sam, jaki stosuje wielu innych producentów (np. Rega czy Sorane), co pozawala na łatwą wymianę ramienia bez konieczności adaptacji płyty montażowej ramienia. Jak we wszystkich ramionach, które Muarah stosował do tej pory, ramię łączy się z kablem poprzez pięciopinowe gniazdo DIN. Wewnętrzne okablowanie ramienia jest wykonane z cienkich przewodów z czystej miedzi w izolacji o bardzo dużej elastyczności. Gramofon wygląda naprawdę bardzo przyjemnie, a obsługując go ma się poczucie „pewności”. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Gramofon Muarah MT-3 stanął na górnej półce stolika Finite Elemente Master Reference Pagode Edition Mk II. W czasie testu skorzystałem z dwóch wkładek: Miyajima Laboratory Destiny oraz Denon DL-103. Ich ustawienie było całkiem proste. Jak zawsze skorzystałem z przedwzmacniacza RCM Audio Sensor Prelude IC. Sygnał do przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris III wysyłany był przez interkonekty Crystal Cable Absolute Dream, a przedwzmacniacz zasilany był przez kabel Harmonix X-DC350M2R Improved-Version. Stanął on na platformie Graphite Audio, a na nim położyłem pasywny filtr EMI/RFI Verictum X-Block; taki sam stanął na przedwzmacniaczu. ⸜ Płyty użyte w teście | wybór
⸜ DUKES OF DIXIELAND, You Have To Hear It To Believe It!, Audio Fidelity AFLP 1823, LP (1957). PIERWSZĄ STEREOFONICZNĄ płytą LP, która pojawiła się w powszechnej sprzedaży był tytuł You Have To Hear It To Believe It! zespołu DUKES OF DIXIELAND. Wydany przez maleńką firmę Audio Fidelity miał na celi przetestowanie rynku przed wprowadzaniem tego typu płyt na dużą skalę przez duże wydawnictwa. Sidney Frey, założyciel i prezes firmy, zlecił inżynierom Westrex, właścicielom jednego z dwóch konkurencyjnych systemów do nacinania stereofonicznych acetatów, nacięcie materiału zanim którakolwiek z głównych wytwórni płytowych mogła to zrobić. Słuchając tej płyty dzisiaj, sześćdziesiąt siedem lat później, trudno zrozumieć, jak to możliwe: zapisana wówczas stereofonia była niezwykle naturalna i „normalna”. Niezbyt szeroka, raczej z instrumentami ukazanymi w głąb sceny, z dbałością o ich naturalny rozkład w panoramie, bez sztucznego wydzielania lewy-prawy, który zdominował kolejne dwadzieścia lat w muzyce jazzowej i rozrywkowej. Pod tym kątem przypominała ona to, co udało się uzyskać w stereofonicznych nagraniach muzyki klasycznej. Gramofon Muarah bardzo ładnie pokazał tę szczególną urodę płyty. A to dlatego, że jego dźwięk jest solidny. Mam na myśli coś, co trudno opisać za pomoc kilku określeń, a co jest doskonale „odczuwalne” przez słuchającego. Przekłada się to na stabilny obraz stereofoniczny, dokładny obraz instrumentów bez „falowania” ich krawędzi i bez nerwowego drgania gdzieś tam pod powierzchnią. To właśnie znaczy dla mnie „solidny”. Tak też zagrała płyta Dukes of Dixieland. Jej brzmienie było szybkie, dynamiczne i treściwe. Szybkość ataku jest bowiem kolejnym elementem, który docenimy słuchając tego systemu (pod tym terminem rozumiem gramofon z ramieniem). Zespół dixielandowy bazuje na szybkim tempie i na częstej grze perkusisty na werblu plus, co oczywiste, na harmonii instrumentów dętych. Wszystko to Muarach przekazał dokładnie, bez rozmywania, ale i bez wychudzenia. Bardzo podobne wrażenie odniosłem słuchając historycznych nagrań z płyty The Jazz Greats (Giants Of Jazz Volume III Reeds-Part I), składanki wydanej przez wytwórnię EmArcy w 1955 roku. Zawiera ona nagrania takich gigantów, że tak powiem, jak Lester Young, Ben Webster czy Coleman Hawkins. Kompilacja ta zwiera nagrania z pierwszej połowy lat 40., materiał pochodzi więc z acetatów, a nie z taśmy. I brzmi znakomicie. Nie ma tu zbyt wiele góry i dołu, a dźwięk skupiony jest na środku pasma. Polski gramofon nie starał się niczego rozjaśnić, ani uwspółcześnić. Zagrał ją z nostalgią, choć nie popadał przy tym w naiwne ocieplenie. Instrumenty liderów, bo to one są na pierwszym planie, były klarowne, wyraźne, ale nigdy nie odrywały się od towarzyszących im zespołów. Co pokazało, że Muarah jest bardzo dobrze różnicującym gramofonem. Mocny, dynamiczny i otwarty dźwięk poprzedniej płyty został tu skontrowany dźwiękiem środka pasma i to bez wysiłku oraz bez silenia się na sztuczną „rozdzielczość”. To gramofon, którego rozdzielczość jest realna. Być może dlatego tak trudno mi było się zdecydować, czy to dźwięk „ciepły”, czy „otwarty”. Prawdę mówiąc, nie jest ani taki, ani taki. W tym sensie, że więcej zależy tu od nagrania niż od maszyny, która je odczytuje. W znacznej mierze przypomina mi to sposób działania gramofonów J.Sikora, Dr. Feickert Analogue czy TechDAS. Ach, jakże różny od obydwu wcześniejszych płyt jest krążek COUNT BASIE & TONY BENNETT zatytułowany po prostu Basie/Bennett, wydany w 1959 roku przez wytwórnię Roulette. Dynamiczny i stereofoniczny, jak płyta Dukes, ale gęsty i nasycony jak krążek The Jazz Greats…. Wersja przygotowana w 2006 roku przez Classic Records na czterech krążkach 200 g wytłoczonych tylko z jednej strony brzmi niemal tak, jakby grała taśma. A potrzebna do tego jest wysoka dynamika i coś w rodzaju „głębi barwowej”. Muarah ma i to, i to. To wspaniały przykład tego, jak zagrać płytę bez narzucania swojego charakteru, ale i nie beznamiętnie. Szerokość panoramy była potężna, a głębia sceny, głównie dzięki pogłosowi na wokalu Tony’ego Bennetta, wyjątkowa. Gramofon nie ociepla dźwięku, dlatego wszystkie detale perkusji, delikatnie mocniejsze niektóre głoski syczące i mocniejszy dźwięk, grających z tłumikiem, trąbek, wszystko to było klarowne i wyraźne. Ale nic z sobą nie walczyło. Odmienność akustyczna zespołu i wokalu była znakomita. To było niezwykle satysfakcjonujące barwowo i ekscytujące dynamicznie granie. Wersja o której mowa, została wytłoczona na płytach 45 rpm, co wymusiło na mnie przełożenie paska z na talerzyku silnika. Niska moc silnika spowodowała, że talerz zatrzymał się dość szybko, ale później, po zmianie, naprawdę szybko zaczął kręcić płytą. Choć wolałbym więc mieć do dyspozycji elektroniczną zmianę prędkości obrotowej, ten kompromis uważam za udany. Wróćmy jednak do dźwięku. Debiutancki album SANTANY to wulkan emocji i rytmów. I tak też został pokazany: z mocną sekcją rytmiczną, choć bez jaskrawej góry i bez buczącego basu. Jak się okazuje, to gramofon grający muzykę w niezwykle zrównoważony sposób. I, jak już mówiliśmy, różnicujący. Płyta Santany, choć tak dynamiczna, choć tak wybuchowa emocjonalnie, zabrzmiała znacząco mniej dynamicznie niż krążek Basiego i Bennetta. Słychać było, że to zupełnie inna estetyka nagrań, że mamy tu do czynienia z mnóstwem kompresji, międzyzgrań, z mocno „wyprodukowanym” dźwiękiem. To wciąż było znakomite granie, nie miałem co do tego wątpliwości. Ale też jasne było, czym się ta produkcja różniła od poprzednich. Można by powiedzieć, że chodzi o wysoką analityczność systemu Muarah. Można – i nie będzie to błąd. Będzie to jednak równocześnie pewne niedomówienie. Detaliczność, o której tutaj mowa, nie jest bowiem „klinicznością”. Wynika ona z dużej ilości informacji. Dźwięk ma bowiem głębię i jest wielowymiarowy. Wyraźne szczegóły nagrań zaś wynikają nie z wycięcia detali z całości, a dokładnie odwrotnie – z takiego pokazania całości, że nie są nigdzie chowane. Pasmo przenoszenia MT-3 z ramieniem MY-1/9 jest szerokie i znakomicie wyrównane. Ale ma też swoje ograniczenia. Słuchając zespołu KRAFTWERK z płyty Tour De France. Soundtracks doceniłem piękną miękkość z jaką urządzenie podaje bas, uśmiechnąłem się również z przyjemnością słuchając, z jakim wyczuciem podaje wysokie tony. To tutaj usłyszałem również, że Muarah nie schodzi jakoś szczególnie nisko na basie i nie wbudowuje góry tak wysoko, jak droższe gramofony tego producenta, czy po prostu – droższe gramofony. Może zresztą nie do końca chodzi o to, że „nie schodzi” i „nie wychodzi”, a o to, że skraje pasma podawane są z nieco niższą ekspresyjnością niż to, co pomiędzy. Energetyczny jest tu nie tylko środek pasma, bo średni i wyższy bas były bardzo dobrze zaznaczane i to dlatego nie miał się wrażenia „braku”. Ale chyba o to w tym wszystkim chodzi, o delikatne wstrzymani się z pokazanie każdego szczegółu dynamiki barwy na samym dole i na samej górze. Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że to brzmienie w jakiejś mierze korespondujące z tym, co w swoich konstrukcjach chce osiągnąć firma Rega. Chodzi tu nie o „zabicie” nas dźwiękiem, a o takie jego podanie, aby można było słuchać muzyki długo i w komforcie. Zamiast ocieplenia dźwięku, bo to też jedna z możliwości, kreuje się przekaz będący połączeniem rozdzielczości z delikatnym „wstrzymaniem” natarczywości i agresywności. Minus tego jest taki, że skala dźwięku jest nieco mniejsza niż jeśliby pasmo było równie energetyczne od dołu do góry. Ale właśnie dzięki temu przekaz jest tak skupiony, tak dopieszczony. Z doświadczenia wiem, że można to osiągnąć przez umiejętne tłumienie drgań. Ale nie wszystkich jak leci i za wszelką cenę. Rzecz raczej w takim manewrowaniu masą, tłumieniem i odsprzęgnięciem, aby przepuścić witalność i „życie”, a zatrzymać to, co ten przekaz zniekształca. A świetnie słychać to w testowanym gramofonie na przykładzie trzasków i szumów. Są one niesłychanie dobrze wygaszane, przez co nie ma ich zbyt wiele. Trzask jest wąskopasmowym zniekształceniem o wysokiej dynamice. Gramofon Muarah radzi sobie z nimi znakomicie, bo nie gasi góry – jak mówię, to „żywy” dźwięk – a jednak tłumi niechciane artefakty w doskonały sposób, jak ciężkie, a nawet bardzo ciężkie gramofony. Kończąc odsłuchy sięgnąłem po płytę, o której z Wieśkiem Zawadą rozmawialiśmy od jakiegoś czasu, po Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band grupy THE BEATLES. Zabrzmiała ona pięknie! Szeroko, ale i głęboko, ciepło, ale i w otwarty sposób. Uderzony na końcu akord na fortepianie, gdzie producent George Martin wraz z inżynierem dźwięku Geoffem Emerickiem otwierał potencjometry dopóki cokolwiek było jeszcze słychać, nie został zdominowany przez szum. Eksperymentalna produkcja albumu została pokazana z wyczuciem, bez cyrkowych sztuczek. To było fajne, mocne, emocjonalnie spełnione granie. Dźwięk nie był wypychany przed linię łączącą kolumny, a mimo to wydawał się namacalny i treściwy. A przy okazji dopowiem, że obietnica producenta związana z precyzyjnym prowadzeniem windy została spełniona – to naprawdę wygodne w obsłudze ramię. Utwór o którym mowa kończy stronę albumu. Trafiłem na jego początek bez problemu. ▌ Podsumowanie LUBIĘ DROŻSZE GRAMOFONY firmy Muarah. Znam je całkiem dobrze, bo i testowałem je, a z modelem MT-2 jeździmy po Polsce z cyklem wykładów Nagrania cyfrowe 1971-2023 na płytach LP w ramach cyklu Tour de Pologne i Pylon Audio Jade 20 High Fidelity. Wiem więc, że nie zawodzą. Nie dość, że świetnie różnicują materiał, a o to przecież chodzi w tych prezentacjach, to jeszcze pozwalają z przyjemnością słuchać muzyki. I taki też jest MT-3 z ramieniem MY-1/9. To urządzenie z jednej strony bardzo neutralne w tym, co robi i solidne w prezentacji muzyki. Z drugiej strony to maszyna wydobywająca z nagrań emocje, pozwalająca poczuć feeling nagrań. Kiedy, dla przykładu, Art Blakey gra swoje solo rozpoczynające koncertową płytę First Flight To Tokyo: The Lost 1961 Recordings ART BLAKEY AND THE JAZZ MESSENGERS, to niemal czujemy zapach sali Hibiya Public Hall, czyli ratusza tej dzielnicy, jakby z podłogi unosił się kurz wzbijany przez przytupujących do rytmu słuchaczy. Brzmienie tego gramofonu nie męczy, ale i nie usypia. Ma on nieco ograniczone pasmo przenoszenia, od dołu i od góry, jego makrodynamika też ma swoje ograniczenia. Ale to normalne, to po prostu „maszyna do mierzenia wibracji rowka płyty LP” i jako taka jest poddana ograniczeniom. To, co otrzymujemy jest tak fajne, tak „kręcące”, że trudno by mi nie było przyznać temu systemowi, czyli gramofonowi MT-3 z ramieniem MY-1/9, wyróżnienia ˻ RED FINGERPRINT ˺. Gratuluję! ● ▌ Dane techniczne (wg producenta)
» MT-3 Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. |
System referencyjny 2024 Interkonekt: przedwzmacniacz |
|
˻ 1 ˺ Kolumny: HARBETH M40.1 • → TEST ˻ 2 ˺ Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) ˻ 3 ˺ Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III • → TEST ˻ 4 ˺ Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 • → TEST ˻ 5 ˺ Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 ˻ 6 ˺ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II więcej → TUTAJ ˻ 7 ˺ Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) • → TEST |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) • → TESTInterkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Odtwarzacz plików → przedwzmacniacz -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) • → TESTKabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 • → TEST Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) • → TEST Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE • → TEST |
|
Elementy antywibracyjne ⸜ Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)⸜ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II • więcej → TUTAJ ⸜ Platforma antywibracyjna (pod listwą zasilającą AC): Graphite Audio CLASSIC 100 ULTRA • więcej → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (przedwzmacniacz liniowy): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 70 UNI-FOOT • test → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (odtwarzacz SACD): Divine Acoustics GALILEO • test → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (podstawki pod kolumny): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 60 SN • test → TUTAJ |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition |
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-600X • test → TUTAJPlatforma antywibracyjna (pod wzmacniaczem): Kryna PALETTE BOARD PL-TB-Cu-TP • test → TUTAJ Kabel zasilający (wzmacniacz): Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 • więcej → TUTAJ Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity