GRAMOFON ⸜ kompletny Rega
Producent: REGA RESAEARCH Ltd. |
Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
No 235 16 listopada 2023 |
O? – PRAWIE PÓŁ SETKI za coś takiego?!” – To pytanie, które słyszałem nie raz i nie dwa podczas tegorocznej wystawy Audio Video Show 2023, w czasie której – właśnie z tym modelem – prowadziłem warsztaty zatytułowane Test Press – WTF (więcej we wstępniaku do listopadowego wydania HF). Pytanie to dotyczyło najnowszego gramofonu brytyjskiej firmy Rega i jednocześnie najdroższego w jej regularnej ofercie. Pytanie o tyle zasadne, że jest to jeden z jej najmniejszych i jednocześnie najlżejszy gramofon. Spod białego talerza nie widać niemal nic, poza krótkim, również białym, „mostem” spinającym łożysko główne i ramię oraz fragmentem podstawy pod którym wkręcono jedną z trzech nóżek, na których Naia stoi. Pytanie ma sens, ponieważ inni producenci idą w dokładnie przeciwną stronę – do jak największej masy i jak największych rozmiarów. Jeśli jednak znamy tę firmę i rozumiemy jej podejście do konstrukcji gramofonu, Naia okaże się punktem dojścia procesu, który rozpoczął się dawno temu, a którego punktem zwrotnym był projekt nazwany Naiad. Roy Gandy, szef firmy, chciał przygotować dla siebie gramofon, który odzwierciedlałby wszystkie jego dążenia i pomysły z ostatnich pięćdziesięciu lat. Swoją pracę rozpoczął od minimalizowania, a nie maksymalizowania. Mówiliśmy o tym przy okazji modelu Planar 10, wypada jednak tę historię powtórzyć. ▌ Naiad W 2007 ROKU FRMA REGA zanotowała, absolutnie niespodziewany, dwukrotny wzrost obrotów. I to dzięki modelom gramofonów, które od lat nie były modyfikowane. Jak w monografii A vibration measuring machine pisze Bill Philpot, w Temple Farm, jej siedzibie, zebrał się wówczas zespół managerów, aby zastanowić się, co w tej zaskakującej sytuacji zrobić (s. 138). Roy wyszedł wówczas z propozycją, aby przygotować nowe wersje istniejących modeli. Problemem było to, że Rega była swego rodzaju „odludkiem”. Jak pisze Philpot, pomysły Roy’a były tak odmienne od tego, co robili inni producenci, że nie miał z kim o swoich pomysłach porozmawiać. Sporą przeszkodą było również to, że Rega do tej pory była samowystarczalna i wszystko, co zaprojektowała wychodziło bezpośrednio od niej. Rozwiązanie przyszło ze strony Phila Freemana, obecnie CEO Rega Research, który postanowił nauczyć się wszystkiego, co Roy wie o gramofonach, aby móc być dla niego równorzędnym partnerem. Po miesiącach wspólnych odsłuchów i dyskusji, Phil zaproponował, aby zaprojektować coś bez oglądania się na koszty. Tak powstał projekt „Naiad”, najdroższy i najbardziej zaawansowany gramofon w historii Regi. Choć początkowo miał powstać tylko jeden egzemplarz, niektóre podzespoły, których firma nie potrafiła wyprodukować samodzielnie trzeba było zamówić w ilości 50 sztuk. Dlatego też gramofon Naiad dostępny jest w limitowanej liczbie pięćdziesięciu egzemplarzy, po niemal 30 000 funtów każdy; większość z nich jest już sprzedana. Najważniejszą innowacją była rezygnacja z klasycznej podstawy na rzecz podstawy szkieletowej, wykonanej z pianki Rohacell pokrytej włóknem węglowym oraz z ceramicznymi insertami spinającymi ramię oraz łożysko główne. Jak zawsze mówi Gandy, podstawa powinna być możliwie najlżejsza i możliwie najsztywniejsza. Chodzi o to, aby zminimalizować transfer drgań z łożyska głównego, silnika i z powietrza oraz zapobiec akumulowaniu energii w strukturze gramofonu; energia ta jest bowiem z opóźnieniem oddawana do igły, z mniejszą amplitudą, ale jednak, co prowadzi, dodaje, do rozmycia sygnału. Sztywność z kolei odpowiada za „integralność strukturalną” zarówno podstawy, jak i połączonych z nią podzespołów – ramienia i łożyska głównego. Gramofon Naiad stał się dla Roy’a punktem odniesienia a dla konstruktorów firmy produktem o którym mówi się „bench-test”, czyli takim, na którym testuje się wszystkie nowe rozwiązania. To konstrukcja „przezroczysta” dla zmian, dzięki czemu każda modyfikacja jest łatwa do zmierzenia i usłyszenia. Konstrukcja tego typu musi być – jak zakłada teoria pomiarów – przynajmniej o jeden rząd wielkości bardziej neutralna od elementu mierzonego. ▌ Naia JEDNYM Z NAJBARDZIEJ CENIONYCH i zarazem najlepszych pomysłów w audio w ogóle jest wzmocnienie sygnału za pomocą lamp elektronowych. A wśród nich najważniejszym układem jest SET, czyli z pojedynczą triodą na wyjściu („single-ended triode”). Układy tego typu charakteryzują się niesamowitą prostotą – to dosłownie kilka kondensatorów i oporników, lampa, transformator wyjściowy i zasilanie. Aby jeszcze bardziej zminimalizować liczbę zmiennych rezygnuje się często z płytek drukowanych, a nawet mostków montażowych, lutując podzespoły bezpośrednio do podstawek lamp. Widzą państwo do czego zmierzam? Odejmowanie jest w audio zabiegiem szlachetnym. Tak, jak w sztuce, tak i w Redze chodzi o ujmowanie detali po to, aby jak najlepiej uwidocznić to, co jest jej istotą danego obiektu. Powszechna wiedza wśród konstruktorów wzmacniaczy, że na chwilę powrócę do tej podkategorii, jest taka, że błędy danego stopnia wzmocnienia korygujemy kolejnym stopniem. Przy okazji zabijamy jednak energię sygnału, mimo że poprawiamy jego inne parametry. Można tę energię zachować, jednak im krótsza ścieżka sygnału, tym trudniej o poprawę błędów i tym lepsza musi być każda kolejna sekcja. Podobnie jest w przypadku gramofonów. Z taką właśnie myślą przewodnią został skonstruowany model Naiad, a teraz jego komercyjna wersja – Naia. ⸜ PODSTAWA • Podobnie jak Planar 10, tak i Naia jest ultralekkim gramofonem. Uzyskano to eliminując klasyczną podstawę i pozostawiają jedynie jej „szkielet”, to jest połączenia między łożyskiem, ramieniem i nóżkami. Rozwiązanie to znajdziemy w modelach Planar 8 i Planar 10, jednak w modelu Naia doprowadzone jest ono do maksimum. Na stronie internetowej producenta czytamy: Naia przenosi naszą pionierską technologię cokołu o niskiej masie i wysokiej sztywności na wyższy poziom, wykorzystując cokół szkieletowy z włókna węglowego impregnowanego grafenem z rdzeniem piankowym Tancast 8. Ta wyjątkowo sztywna konstrukcja jest następnie wzmacniana za pomocą dwóch usztywnień z ceramicznego tlenku glinu, tego samego materiału, który został użyty do stworzenia przeprojektowanego talerza ceramicznego o kontrolowanych rezonansach, z poprawionym efektem koła zamachowego i złożonym profilem. | Skeleton ⸜ Rega Planar 8 • zdj. Rega CHOĆ MOŻE SIĘ WYDAWAĆ, że Rega jest najbardziej prominentnym przedstawicielem nurtu w budowie gramofonów o których mówi się „skeleton” („szkielet”), to tak nie jest. Przypomnijmy, że jej pierwszy model Planet ze zredukowanym do minimum talerzem powstał z inspiracji gramofonem Transcriptors Skeleton, zaprojektowanym przed 1973 rokiem przez Davida Gammona. Współcześnie tę samą ideę rozwijali tacy konstruktorzy, jak Franc Kuzma w gramofonie Stabi S, Konrad Mas z modelem Ingenium, w pewnej mierze była ona inspiracją dla George’a Cardasa w jego SpJ La Luce oraz dla Arthura Martinsa, autora bardzo ciekawego SC+P TURNTABLE; więcej → TUTAJ. Tego typu, ale niedrogie, produkty miał austriacki Pro-Ject, modele RPM 1.3 Genie i Elemental, a w Polsce sięgnął po to rozwiązanie Andrzej Skoczylas projektując gramofon Fonica F-901 Violin; więcej → TUTAJ. Z drugiej strony cennika rozwiązanie to reprezentowane było przez model TT-3 brytyjskiego Audio Note’a oraz Series 7 Thomasa Yorke’a. ⸜ Rega Planar 10 • zdj. Rega We wszystkich tych przypadkach chodziło o zmniejszenie powierzchni drgającej i masy. Gromadzona w niej energia musi zostać w jakiś sposób wytracona – albo przez zamianę w ciepło, albo przed odprowadzenie na zewnątrz. Inaczej zostanie dodana do sygnału użytecznego, ale z opóźnieniem. A to oznacza rozmycie sygnału. Żaden z powyższych przykładów nie był jednak tak radykalny, jak Naia. ● MATERIAŁ Z KTÓREGO WYKONANO PODSTAWĘ Nai wypracowano przygotowując model Naiad; później migrował on do tańszych gramofonów. To struktura składająca się z wypełnienia oraz zewnętrznych warstw (w Naiad wypełnienie jest w całości zamknięte zewnętrzną powłoką). Jest ona wyjątkowo sztywna, a w dodatku stabilna mechanicznie w czasie. Lekkie wypełnienie zapewnia pianka poliuretanowa opracowana pierwotnie dla przemysłu lotniczego, nosząca komercyjną nazwę Tancast 8. Jak pisaliśmy, Tancast jest nazwą zbiorczą pianek o różnej gęstości, a co za tym idzie różnych właściwościach mechanicznych. Wersja użyta przez Regę nosi nazwę Tancast 8 i została wybrana ze względu na jej własności tłumienia drgań – jest to wersja o najmniejszej gęstości. Łatwo poddaje się ona obróbce mechanicznej, umożliwiając wykonywanie małych prototypów, dlatego też jest chętnie stosowana w przemyśle modelarskim. Jak pisze jej producent, „podczas obróbki odsłaniana jest drobna struktura pianki, a wymiary można mierzyć z dokładnością do +/- 0,1 mm (+/- 0,004 cala)”. W tańszych modelach Regi górna warstwa i dolna podstawy zostały wykonane z laminatu wysokociśnieniowego (HPL) . W Naia sięgnięto po jeszcze sztywniejszy i lżejszy materiał, a mianowicie po plecionkę z włókna węglowego nasyconego grafenem. Dało to jeszcze mniejszą wagę przy zbliżonych rozmiarach. Choć wszędzie takie samo, jest ono jednak zróżnicowane pod względem użytych materiałów, w zależności od tego się o którym modelu mówimy. Pierwszym gramofonem w cenniku Regi, w którym znajdziemy to rozwiązanie jest Planar 3. Belka o której mowa wykonana jest w nim z 3 mm laminatu fenolowego pokrytego warstwą aluminium. W modelu Planar 10 górna belka jest zastąpiona przez bardzo sztywny element z ceramiki, a w testowanym gramofonie Naia ceramiczna jest i górna, i dolna belka. Gramofon stoi na trzech nóżkach. Tańsze modele korzystają z nóżek gumowych lub gumowo-aluminiowych o prostej konstrukcji, a tutaj są one w całości aluminiowe z małym gumowym insertem od dołu. I dalej – nóżki są „szkieletowe”, jak i sam gramofon. To lekka skorupa z minimalnymi „mostkami” między dolną częścią i samym gramofonem. ⸜ TALERZ • Naiad był pierwszym gramofonem tego producenta, w którym zastosowano nie szklany talerz, a ze spieku ceramicznego. Jego produkcja wygląda w ten sposób, że proszek tlenku ceramicznego jest prasowany, wypalany i cięty diamentem. Talerz został wykonany tak, aby był lekki, ale aby jednocześnie uzyskać efekt koła zamachowego. Jego główna część jest więc cienka, ale przy obwodzie pogrubia się, w specjalnie opracowanym profilu, dając wyższą masę tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna. Najnowsza jego wersja ma zmodyfikowaną konstrukcję z poprawionym sprzężeniem z subtalerzem. Talerz ten znamy z modelu Planar 10. Na jego górę nakładana jest biała mata z filcu – tutaj bardzo cienka. Jedną z ważniejszych innowacji, którą znajdziemy w Nai, a którą znamy tylko z Regi Naiad, jest główne łożysko wykonane z ZTA. To kompozytowy materiał ceramiczny domieszkowany aluminium i cyrkonem; ZTA – Zirconium Toughened Alumina. Jak informuje producent, w przeszłości tego typu rozwiązania stosowane były w znacznie większych i cięższych maszynach, na przykład w przemyśle papierniczym: Jego produkcja jest wyjątkowo skomplikowana i trudna, ale przebiega podobnie jak w przypadku innych materiałów ceramicznych. Zaczynając od przygotowania proszku z suszeniem rozpyłowym, element jest formowany w prasie izostatycznej (która wywiera nacisk we wszystkich kierunkach, aby uzyskać równomierną gęstość). Element ten jest następnie toczony w stanie surowym (przed wypalaniem), a następnie wypalany w temperaturze 1600° C przez 3 dni przed szlifowaniem dolnego kołnierza i otworu oraz przed ostatecznym wygładzeniem w celu dopasowania do średnicy wrzeciona. Wrzeciono i łożysko są następnie przechowywane razem jako zestaw, aby zagwarantować idealne dopasowanie. ZTA jest bardziej odporny na zużycie ścierne i wyjątkowo twardy, a zarówno wrzeciono, jak i łożysko są wykonane z identycznego materiału. Jak mówi Rega, zmniejsza to ryzyko nierównego zużycia, ponieważ mają one identyczną twardość. Wrzeciono pracuje na ultracienkiej warstwie w pełni syntetycznego oleju, co ma „pozytywny wpływ na żywotność”. Rezultatem tego złożonego procesu inżynieryjnego jest, jak czytamy, „najtwardszy, najdokładniejszy i najtrwalszy zespół łożyskowy, jaki kiedykolwiek wyprodukowaliśmy”. Z takiego samego materiału wykonana jest też oś, na którą nakładamy płytę. Podobnie, jak talerz, ma ona kolor biały. Przy okazji dopowiem, że dość szybko pokrywa się ona czarnym nalotem z płyt. Można to jednak łatwo zmyć – ja użyłem do tego roztworu stosowanego do czyszczenia okularów. Zespół ten jest nietypowo zamontowany od spodu, aby wyeliminować pasożytniczą energię przenoszoną lub magazynowaną w podstawie. Na łożysku osadzono jednoczęściowy, obrabiany maszynowo aluminiowy subtalerz. Wszystkie talerze pomocnicze w Redze mają kształt koła – poza modelem Naiad. Tam jest ono trójkątne. W testowanym gramofonie też jest nietypowe , bo ma kształt sześciokąta i ma wyfrezowane szczeliny zmniejszające jego masę. Co ciekawe, talerz nie leży na nim płasko, a opiera się na wypustkach. Pamiętacie państwo pierwszy gramofon tego producenta, model Planet? Był on rewolucyjny, ponieważ płyta opierała się tylko w kilku punktach. Chodziło o zminimalizowanie transmisji energii – tutaj, jak się wydaje, chodzi o to samo. ⸜ NAPĘD • Podobnie, jak w Planar 10, tak i tutaj silnik został zamontowany w nowej technice, opracowanej dla modelu Naiad. To 24 V silnik synchroniczny (AC). Jest on produkowany specjalnie dla Regi i ma dwanaście, a nie osiem sekcji, jak zazwyczaj, co poprawia precyzję obrotów. Rega opanowała również technikę pomagającą w niemal całkowitym wytłumieniu drgań silnika. Polega ona na tym, że zasilacze dostarczają osobne napięcie dla obydwu faz – napięcia te są synchronizowane, przez co układ pozostaje w równowadze. Naia ma nie jeden, nie dwa, a aż trzy paski napędowe. Przypomnijmy – w modelu Planar 10 były dwa, a w tańszych modelach jest jeden. Pasek napędowy Regi jest otrzymywany dzięki specjalnej technice produkcji i nosi nazwę firmową EBLT Reference. Po raz pierwszy został on zastosowany w roku 2021 w modelach Planar 8 i Planar 10. Jest on wykonywany na precyzyjnych maszynach, których powstanie – jak informuje producent – zostało zainspirowane jego współpracą z producentem części do silników Formuły 1. Dlaczego nie jeden pasek? To zawsze jest kompromis pomiędzy sprzęgnięciem osi silnika i talerza, a ich odsprzęgnięciem. Podwójny i potrójny pasek zmniejszają efekt kołysania dźwięku, poprawiają stabilność obrotów, ale zwiększają też szum powstający podczas przesuwania się paska po ośce silnika i subtalerzu oraz pogarszają tłumienie drgań silnika. Wybrany kompromis zależy od konstruktora. Trzy paski zastosowano zapewne dlatego, że to „najcichszy” silnik i zasilacz, jaki firma kiedykolwiek wyprodukowała. Silnik modelu Naia zasilany jest bowiem nowym zasilaczem Reference PSU. Jego obudowa jest odporna na wibracje i wygląda podobnie, jak te stosowane przez Regę we wzmacniaczach tej firmy. Napięcie generowane jest w nim za pomocą układu DSP z, jak mówi Rega, „precyzyjnym zegarem taktującym”, generującym „niemal idealną sinusoidę”. |
⸜ RAMIĘ • Ramię, z którym dostarczany jest testowany gramofon nosi nazwę RB Titanium. Rega mówi, że jest to najbardziej zaawansowane i najdokładniejsze ramię gramofonowe, jakie kiedykolwiek wyprodukowała. Takie stwierdzenie pochodzące od jednego z najbardziej doświadczonych producentów ramion na świecie jest naprawdę ważne. Wydaje się, że bazuje ono na ramieniu RB3000 z Planar 10. Cała konstrukcja została zaprojektowana tak, aby zminimalizować liczbę połączeń, jednocześnie wykorzystując najsztywniejsze materiały we wszystkich krytycznych fragmentach. Producent deklaruje, że tarcie w ramieniu RB Titanium jest bliskie zeru, zarówno w poziomie, jak i pionie, a do tego „nie ma mierzalnego luzu w zespołach łożysk”. Specjalnie dla niego wykonano nowe, jednoczęściowe, tytanowe łożysko pionowe i tytanowy zespół wrzeciona pionowego. Rurka wydaje się podobna do RB3000 i jest wykonana z ręcznie polerowanego aluminium w taki sposób, by utrzymać masę na jak najniższym poziomie. Ramiona Regi ustawia się nieco inaczej niż klasyczne, ponieważ zastosowano w nich dynamiczny nacisk igły. Chodzi o to, aby nie zmieniał się on wraz z falowaniem płyty czy nawet samej igły, a był stały. Najpierw poziomujemy więc ramię przy pomocy obciążnika na osi, aż nie znajdzie się ono w równowadze, a następnie pokrętłem na samym ramieniu ustawiamy nacisk. Trzpień po którym prowadzona jest przeciwwaga, jaki sama przeciwwaga, wykonane zostały z wolframu. Nie znajdziemy tu regulacji VTA – Roy Gandy uważa ten problem za znacznie przesadzony, a Paul Messenger w monografii firmy omawia techniczne uzasadnienie tego stanowiska. Gandy uważa, że lepiej wykonać stabilne mechaniczne ramię niż dopasować jego wysokość do grubości płyty. Sygnał na zewnątrz wyprowadzają interkonekty zintegrowane z okablowaniem ramienia. Chodzi o to, aby nie tworzyć w torze dodatkowych punktów lutowniczych. Kable wyglądają zwyczajnie, choć są solidne i grube. Kiedyś Rega korzystała z kabli niemieckiej firmy Klotz, specjalizującej się w produktach na rynek profesjonalny. Te stosowane obecnie wyglądają podobnie, być może przygotowywane są więc dla Brytyjczyków w systemie OEM. Typowo dla tego producenta, a nietypowo dla innych, nie mamy osobnego kabla masy, ta jest połączona z masą sygnału. ⸜ WKŁADKA • Gramofon możemy zamówić bez wkładki lub z topową wkładką tego producenta – Aphelion 2. Aphelion 2 jest wkładką typu MC. Ma ona generator o wyjątkowo niskiej masie i jest ciekawa o tyle, że nie jest tłumiona, to znaczy do igły nie jest dołączony drucik kontrolujący jej wibracje (tzw. „tie wire”). Konwencjonalne wkładki z drutem tłumiącym wykazują duży rezonans przy 8-12 kHz, który trzeba wytłumić, zazwyczaj gumą lub właśnie drucikiem. Ma to jednak swoje wady, polegające na zmniejszeniu szybkości reakcji. Igła o szlifie Fine line zamocowana jest na wysięgniku z boronu. Ten mocowany jest w punkcie podparcia przez wykonywany specjalnie dla Regi element z ośmiokątnym otworem. System wyposażono w bardzo mocne magnesy neodymowe o których firma mówi „najmocniejsze miniaturowe magnesy neodymowe na świecie”. Cewkę nawiniętą ręcznie na żelaznym jarzmie. Jak informuje producent, redukcja masy pozwala na większą swobodę śledzenia rowka. Drut nawojowy ma grubość zaledwie 0,018 mm. Motor napędowy wkładki Aphelion 2 przymocowano do jednoczęściowego, anodowanego korpusu z aluminium i jest on chroniony przez zaprojektowaną w systemie CAD żółtą, sztywną osłonę, która chroni cienkie przewody. Nacisk ustalono podobnie jak w modelu Apheta 3, to jest nieco wyżej niż tańszych wkładek Regi, bo na 1,9-2 g. Impedancja wewnętrzna wynosi 10 Ω, a napięcie wyjściowe 350 μV. Wraz z wkładką otrzymujemy świetny, szeroki, moletowany dynamometryczny klucz nimbusowy (0,4 Nm), służący do jej precyzyjnego przykręcania. ▌ ODSŁUCH ⸜ JAK SŁUCHALIŚMY • Gramofon Rega Naia testowany był w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY. Stanął on na górnej półce z włókna węglowego, na stoliku Finite Elemente Master Reference Pagode Edition Mk II. Do czyszczenia igły wykorzystałem DS Audio ST-50, zestalony żel. W czasie testów gramofon Regi potraktowałem jak kompletny system, to jest słuchałem go z fabrycznie zamontowaną wkładką. Zastosowałem zewnętrzny przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio Sensor Prelude IC, z którego sygnał przesyłany był dalej interkonektem Crystal Cable Absolute Dream. Na zasilaczu położyłem pasywny filtr Verictum X-Block, a na przedwzmacniaczu aktywny układ Nordost QPOINT (test → TUTAJ). Osobny odsuch wykonałem z przedwzmacniaczem Mola Mola Lupe. ⸜ Płyty użyte w teście | wybór
⸜ JULIE LONDON, Julie is her name. Vol. 1, Liberty Records LPR 3006, LP (1995). „HMMM, TO NIE JEST PO PROSTU lepszy Planar 10” – pomyślałem i trochę się tym zmartwiłem. Zaraz potem do głowy przyszło mi: „To zupełnie inne granie.” Zmartwiłem się, ponieważ jestem ogromnym fanem klasycznego brzmienia Regi. Jeśli mógłbym je scharakteryzować w kilku słowach, byłoby to nawiązanie do naturalnego ciepła instrumentów, do braku agresji, gęstego grania i do wysokiej rozdzielczości. A tutaj – coś, co wydało mi się zupełnie inne. Pierwszą płytą, której posłuchałem było oryginalne wydanie krążka JULIE LONDON zatytułowanego Julie is her name. Vol. 1. Tytuł ten ukazał się w 1955 roku, najpierw w wersji monofonicznej – i tak też go słuchałem. To ciemne, gęste granie i tylko dwa źródła dźwięku: wokal oraz gitara, na której London partnerował Berney Kessel. Przyzwyczaiłem się, że tak ta płyta gra, że ma mocno obniżony balans tonalny i że nie jest specjalnie otwarta. A Naia zagrała ją szybko, dynamicznie i energetycznie. I chyba właśnie to zderzenie mojego przyzwyczajenia z całkowicie osobnym światem, jakim jest topowy gramofon Regi, tak mocno wytrąciło mnie z równowagi. Przyznam się państwu, że zdezorientowany odłożyłem odsłuch o cały dzień myśląc, co z tym fantem zrobić. Aż nie przypomniałem sobie, że przecież japońska reedycja tego tytułu na płycie HQCD, którą też lubię, ma kompletnie inny balans tonalny i energię i że Naia pokazała LP właśnie w taki sposób. Kiedy na drugi dzień przesłuchałem, od początku strony A do końca strony D, zapis koncertu, który 15 września 1959 roku w Stadthalle Freiburg dał BENNY GOODMAN ze swoją orkiestrą, a gdzie śpiewała cudowna ANITA O’DAY, zacząłem rozumieć o co w tym wszystkim chodzi. A kiedy przestawiłem sobie w głowie tę zworkę nie mogłem uwierzyć, że zaledwie dzień wcześniej ten dźwięk wydawał mi się jasny. Tak, nawet wówczas jego rozdzielczość była szokująca, a energetyczność niebywała. Barwa jest jednak dla mnie kluczem do pełnego, komfortowego odbioru muzyki. Każde odstępstwo w kierunku góry pasma jest więc dla mnie dyskwalifikujące. Przewińmy do przodu. Kilka dni później powtórzyłem doświadczenie z płytą Goodmana. Ludzie, ależ to zagrało! Naia słuchana be obciążeń i bez próby porównywania do czegokolwiek okazuje się grać dużym dźwiękiem z instrumentami o dużym wolumenie. I niesamowicie rozdzielczym. A przy tym doskonale, wręcz ponadprzeciętnie spójnym i płynnym. Sprawdziłem to z płytą FRANKA SINATRY Sing and Dance with Frank Sinatra, wydaną we wspaniały sposób w 2020 roku przez Impex Records. To nagranie monofoniczne, z sesjami pochodzącymi z lat 1949-1950 (i dodatkowe z 1951), które pierwotnie ukazało się na 10” winylu. Rega pokazała wokal Sinatry precyzyjnie przede mną, a za nim, w kolejnych planach, instrumenty. Z jednej strony było to klasyczne dla tego okresu Sinatry energetyczny, jeszcze młodzieńczy głos, ale z drugiej była w nim pewność i perfekcja, którymi artysta „kupił” wszystkich i dzięki którym przez lata był ikoną tego typu muzyki. Gramofon zagrał ją w niebywale rozdzielczy i jednocześnie neutralny sposób. I chyba właśnie to drugie, ta „neutralność”, mnie początkowo zwiodła, ponieważ gramofony tej firmy preferują naturalność nad neutralnością. Naia – i to jest kluczowe – ma i to, i to, jest i neutralna, i naturalna. Ale o ile tańsze modele do neutralności dochodzą od strony naturalności, o tyle Rega z tym gramofonem ma to od razu, bez „dochodzenia” z którejkolwiek strony. Wszystkie dotychczas przeze mnie przywołane płyty miały zapis monofoniczny. Właśnie z takim materiałem mogłem docenić bardzo, ale to bardzo stabilne brzmienie gramofonu. Coś podobnego w swoim systemie doświadczyłem tylko kilka razy w życiu i to z bardzo ciężkimi, bardzo dużymi konstrukcjami. To coś, co łatwiej odebrać niż opisać, a co polega na wyrugowaniu z przekazu elementów zmazujących nam obraz tego, co jest przed nami I nie chodzi tylko precyzję ukazywania źródeł pozornych, choć to też ważny trop, a o coś o poziom, może nawet dwa wyżej. I to, co w realizacjach monofonicznych było bardzo dobre, jeszcze mocniej zaznaczone zostało w nagraniach stereo. Wciąż będąc w latach 50. przesłuchałem reedycję krążka BENNY’ego CARTERA pt. Jazz Giant, w reedycji Analogue Productions na dwóch krążkach 45 rpm. To jest niebywałe nagranie Roy’a DuNanna w najlepszej wersji, jaką znam – włączając w to oryginał. Z Naią jego brzmienie było dynamiczne, bardzo „tu i teraz”. Ale wcale nie narzucało się, nie wyskakiwało przed kolumny, jak to czasem się zdarza. Pamiętam odsłuch tego krążka podczas spotkania Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego z gramofonem J.Sikora Reference i pamiętam również, że niektórzy słuchający było nieco tym dźwiękiem przytłoczeni (więcej → TUTAJ). Z gramofonem Regi niczego takiego nie było Z jednej strony dlatego, że to jednak maleńki gramofon i konstrukcja Janusza Sikory potrafi wybudować niebywale treściwy i namacalny dźwięk, ale z drugiej dlatego, że maleństwo w teście doskonale równoważy bliskość z dystansem, namacalność z perspektywą. To gramofon o pięknej barwie i niesamowitej umiejętności budowania dynamiki, do maleńkich wydarzeń po potężne uderzenia. Nie ma tu „tąpnięć”, to akurat rzecz, której bez dużej masy chyba nie da się osiągnąć. Z drugiej jednak strony wcale ich nie brakuje. To skończona, dopracowana propozycja, której w jej świecie niczego nie brakuje. I to nie tylko z wysmakowanymi realizacjami analogowymi sprzed kilkudziesięciu lat, ale i ze współczesnymi realizacjami. DIANA KRALL, nagrana cyfrowo, a odtwarzana z Test Pressu krążka This Dream Of You, miała fantastyczny swing, płynność, a jej wokal był duży, stabilny, ale nie ZA duży. Za każdym razem, kiedy kładłem na białym talerzu Regi kolejny krążek wiedziałem, że się nie zawiodę. Nie dlatego, ze gramofon upodabnia płyty do siebie i maskuje ich wady, to nie tak. To elektromechaniczne urządzenie ma niebywałą umiejętność pokazywania prawdy o nagraniu, ale tak, aby nie była to dla nas kara, a nagroda, abyśmy mogli słuchać dowolnej muzyki z pełnym przekonaniem, że tego chcemy, a nie, że musimy. Oprócz neutralnej i naturalnej jednocześnie barwy, niebywałej mikrodynamiki i energetyczności, pomaga w tym niemal kompletny brak szumu przesuwu i trzasków. Te oczywiście gdzieś tam, pod spodem, są – to przecież niebywale ułomny pod tym względem nośnik, ten cały winyl. Są one jednak tak doskonale tłumione, że wydaje się nam, że ich nie ma. Tłumienie szybkich, pozamuzycznych informacji przynależy do bardzo złożonych mechanicznie i dużych gramofonów. Po raz pierwszy słyszę coś takiego z gramofonu lekkiego. I nawet Planar 10, pod tym względem doskonały, z perspektywy Nai wydaje się lekko ocieplony – właśnie po to, aby zamaskować mechaniczną formę odczytu informacji z LP. Testowana Rega niczego nie ociepla, a jednak zniekształcenia o których mowa są z nią o jeden, a może nawet i o dwa poziomy niżej. Co przyda się z nagraniami, w których cisza jest jednym z elementów na którym budowany jest nastrój, jak z Caverna Magica (...Under The Tree - In The Cave...) ANDREASA VOLLENWEIDERA. Wydana oryginalnie w 1982 roku, rok później otrzymała master „Half Speed” i została wytłoczona w Holandii. To, moim zdaniem, jej najlepsza wersja. Kiedy para szura nogami po kamykach przed jaskinią, kiedy później dźwięk się otwiera w jej wnętrzu, coś tam delikatnie trzaśnie, coś zaszumi – to normalne, ostatecznie mój egzemplarz ma już czterdzieści (!) lat. Ale artefakty o których mówię były minimalne i naprawdę nie odrywały mnie od historii, która się przede mną rozwijała. A rozwijała się zarówno linearnie, jako opowieść o parze, która odkrywa magię, ale i horyzontalnie, że tak powiem, to jest w przestrzeni. Zmiana akustyki, z którą mamy do czynienia jest spektakularna, dlatego przez lata krążek ten był jednym z częstszych „gości” wystaw audio. Rega Naia pokazała tę przestrzeń w sposób spektakularny. Okazało się, że rysuje bardzo, bardzo głęboką scenę, która rozciąga się także szeroko za kolumnami, w bogatym w wybrzmienia półokręgu. Inaczej niż tańsze gramofony tego producenta nie buduje on dźwięku blisko nas, ale raczej za linią łączącą głośniki. To dlatego, jak mi się wydaje, byłem na początku odsłuchów tak zdezorientowany. Przestrzeń jest duża również dlatego, że bas tego gramofonu jest nasycony i mocny. Ale raczej krótki niż wysycony, jeśli wiecie państwo o czym mówię. Płyty budowane na basie, jak Ark BRENDANA PERRY’ego, są fantastyczne w swojej atmosferze. Ale wiedzmy, że jest to atmosfera kontrolowana, spięta czymś w rodzaju „zabezpieczenia”, chroniącego dźwięk przed zbytnią wyrywnością i wypadnięciem poza „obrazek”. ▌ Podsumowanie DUET SKALPEL WYDAŁ WŁAŚNIE swoją nową płytę Origins, ja jednak wciąż wracam do krążka Transit, może dlatego, że mam go z autografami Igora Pudło i Marcina Cichego, a może dlatego, że mam ją wypaloną w głowie przez wielokrotny odsłuch. Jej odtworzenie na gramofonie Rega Naia było równie przyjemne, równie satysfakcjonujące, co płyta Franka Sinatry z 1950 roku. Satysfakcjonujące, dodam, zarówno z emocjonalnego, jak i intelektualnego punktu widzenia. Brytyjska konstrukcja jest bowiem niezwykle uniwersalnym gramofonem. Pokazuje świat dynamiczny i energetyczny, z szeroko rozciągniętym pasmem. Ale nie ma w tym graniu nic, co by nas do czegokolwiek przymuszało. Nie ma tu również cienia nerwowości. A jednak wiemy, doskonale wiemy, że to bardzo rozdzielczy i neutralny dźwięk. Różnicowanie między płytami jest doskonałe, zachodzi ono jednak na poziomie dynamiki, barwy, ekspresji, a nie jaskrawości, chudości, płaskości. To potężna różnica. Gramofon rysuje przy tym wielką, w każdym wymiarze, scenę dźwiękową. Ale nie cyzeluje na niej detali, ani nie akcentuje ataku dźwięku. Pozwala jej rozwinąć się i łagodnie wybrzmieć, przez co wydaje się, że faza ataku jest wygładzona. Może zresztą tak jest, chociaż nie jestem tego w 100% pewien. We współczesnych realizacjach, jak ze wspomnianym Skalpelem, czy przywołaną wcześniej Dianą Krall, daje to efekt podobny do wyrzucenia artefaktów cyfrowej realizacji, a z analogowymi, wysokiej klasy tłoczeniami, czy to Benny’ego Cartera, Benny’ego Goodmana, czy też z bardzo fajną wersją THE BEATLES Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band, otwiera przed nami nieskończoną, ciągłą perspektywę w ramach której otrzymujemy gęste, treściwe i różnicowane instrumenty oraz wokale. Rega Naia jest wyjątkowym podsumowaniem 50-letniej działalności firmy i godnym zwieńczeniem obchodów jej 50-lecia. Jest pięknie! Od nas wyróżnienie ˻ GOLD FINGERPRINT ˺.● Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. |
System referencyjny 2023 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity