GRAMOFON & RAMIĘ GRAMOFONOWE J.Sikora
Producent: J. SIKORA |
Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
No 234 1 października 2023 |
˻ POLSKA PREMIERA ˼
FERTA FIRMY J.SIKORA ROZCIĄGA SIĘ między potężnym gramofonem Reference, a modelem podstawowym o nazwie Initial. Pomiędzy nimi znajdziemy jeszcze jedną serię, Standard. Choć wydawałoby się, że w ten sposób wyczerpaliśmy ofertę, to pomiędzy każdą z serii są jeszcze modele Max, czyli „dopalone” wersje podstawowe – Initial Max oraz Standard Max. Zapewne, ale to tylko moja teoria, z czasem dojdzie i Reference Max. „Zmaksymalizowane” modele od podstawowych różnią przede wszystkim podstawy, ale również liczba silników, docisk, mata szklana na talerzu i rodzaj zasilacza. Dla przykładu, przejście z modelu Initial na Initial Max oznacza wzrost masy całkowitej z 28 do 51 kg. W technice gramofonowej takie skalowanie nie jest proste i trzeba docenić to, co wypracowała firma J.Sikora. Można dzięki niemu zacząć od najtańszego gramofonu, a potem przechodzić na coraz wyższe poziomy – nawet między seriami Initial i Standard. To oszczędność pieniędzy, ale przede wszystkim zabawa na całe lata – a przecież audiofilizm ma być formą rozrywki, prawda? Ważne też, że przez cały czas pozostajemy w tym samym typie dźwięku. Ponieważ słuchałem już i modelu Initial, i Reference, mogę powiedzieć, że pomysł J.Sikora sprawdza się (premierowe testy → TUTAJ i → TUTAJ). ▌ Initial Max INITIAL MAX JEST MAKSYMALNYM ROZWINIĘCIEM gramofonu Initial – czyli podstawowego modelu w ofercie firmy J.Sikora. W porównaniu z nim, Initial Max został wyposażony w drugi silnik, dodatkową podstawę oraz wieżę pod drugie ramię. Częścią zestawu w wersji Max są także mata szklana, docisk i zasilacz liniowy. Producent podkreśla, że podobnie, jak we wszystkich produktach tej marki, także i w modelu Initial konstrukcja została oparta na filozofii łączenia ze sobą materiałów o różnych właściwościach fizycznych i sonicznych. ⸜ PODSTAWA • Ale od początku. Gramofon J.Sikora Initial Max jest konstrukcją masową nieodprzęganą, o napędzie paskowym, z dwoma silnikami. Waży 51 kg i jest przy tym zaskakująco kompaktowy, mierzy bowiem 620 x 350 x 296 mm. W przypadku gramofonów ‘odsprzęgnięciem’ nazywamy zawieszenie części podstawy na materiałach sprężystych. Zaznaczam to wyraźnie, ponieważ, tak naprawdę, obydwie podstawy tego gramofonu SĄ odsprzęgane, tyle że w sztywnym systemie opartym na łożysku kulowym. To rozwiązanie opracowane i rozwijane przez niemiecką firmę Finite Elemente (więcej → TUTAJ), a w Polsce przede wszystkim przez Franc Audio Accessories (więcej → TUTAJ). W przypadku testowanego gramofonu są to aluminiowe stożki oraz talerzyki, pomiędzy którymi znajduje się kulka z tlenku cyrkonu. Do budowy tego gramofonu użyto aluminium o różnej twardości, żeliwa, stali i elementów ceramicznych. Odwrócone łożysko z kulką ceramiczną i węglikiem spiekanym, silniki oraz sterownik, to dokładnie te same rozwiązania, które znamy z najwyższych modeli w katalogu marki (Standard Max, Reference). Jak podczas montażu mówił Robert Sikora, zajmujący się zarządzaniem firmą, w konstrukcji gramofonu Initial Max położono nacisk na maksymalną redukcję rezonansów oraz zmaksymalizowanie odporności gramofonu na drgania zewnętrzne. Właśnie dlatego model ten ma dwie podstawy. Na górnej zamocowano łożysko główne z talerzem, ważącym 4 kg i wykonanym z Delrinu®, a także ramię oraz jeden z dwóch silników – to konstrukcje stałoprądowe (asynchroniczne) firmy EBM-Papst. Całość stoi na kolejnej podstawie, ale o większych rozmiarach, na której postawiono gramofon Initial – bo tak to należy rozumieć – a także drugi z silników oraz ich sterownik. Obudowy silników wykonano w całości ze stali Inox. Jak przy okazji testu modelu Reference mówił jego konstruktor, Janusz Sikora, chodzi o to, że stal Inox jest w obróbce bardzo „kleista”, to materiał, który nie „dzwoni”, jak np. hartowana stal. Jej struktura jest ciastowata i jest bardzo trudna w obróbce, bo klei się do noża. Wewnątrz walców silniki są odseparowane od obudowy silikonem i mocowane poliamidowymi śrubami, mającymi odsprzęgać je od zewnętrznych ścianek. Rolki na osiach silników wytoczone zostały na obrabiarkach CNC z aluminium lotniczego; to jedyny element budowy, który miał styczność z CNC. ⸜ TALERZ • Talerz, jak mówiliśmy, został wykonany z Delrinu®. To jedna z nazw firmowych plioksymetylenu (POM), termoplastycznego organicznego związku chemicznego, szeroko wykorzystywanego w przemyśle; inne nazwy to: Ertacetal, Tecaform i Boracetal. Został on wynaleziony w 1952 roku przez niemieckiego chemika Hermanna Staudingera, który rok później otrzyma Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii. Do użytku przemysłowego został opracowany w 1960 roku przez amerykańską firmę DuPont, tę samą, od której otrzymaliśmy Teflon, Kapton i inne, stosowane w audio materiały. Dwa lata później własną wersję plioksymetylenu, o nazwie Celcon, przedstawiła niemiecka firma Celanese. Delrin® ma wiele ciekawych cech, w tym podatność na obróbkę, dobre właściwości ślizgowe i cierne, odporność chemiczną oraz na absorpcję wody, bardzo dobrą stabilność wymiarową i wysoką udarność, a przede wszystkim bardzo dobre właściwości mechaniczne, dzięki którym otrzymujemy korzystny rozkład rezonansów oraz dobre tłumienie wewnętrzne. Właśnie te dwa ostatnie elementy spowodowały, że jest szeroko wykorzystywany w audio. Wystarczy wspomnieć takie firmy, jak Clearaudio, Transrotor czy MoFi ELECTRONICS. Wszystkie talerze w gramofonach J.Sikora wykonywane są z tego materiału, różnią się tylko masą. W wersji Max na talerz nakłada się płytę z grafitowego szkła. Jego środek jest wycięty i wstawiono tam aluminiowy krążek z odmiany tego materiału stosowanej w lotnictwie. Moment obrotowy przenoszony jest z aluminiowych walców zamocowanych na osi silnika na talerz za pomocą silikonowych pasków. Aby poprawić reakcję talerza na zmiany wprowadzane przez sterownik, pilnujący precyzji obrotów, wykorzystano dwa, nie jeden pasek. ⸜ KOLOR • Ale skąd biały kolor? Gramofony J.Sikora dostępne są w dwóch kolorach: czarnym lub srebrnym; na specjalne zamówienie, jak na przykład w przypadku gramofonu dla Juliana Soji (Soyaton), można podstawę polakierować na inny kolor. Model, który testujemy jest jednak cały biały: podstawy, silniki, sterownik, zasilacz, talerz, a nawet paski napędowe; te ostatnie są zresztą – tak nieoficjalnie – nieco lepsze od czarnych. Historia tej wersji sięga kilku lat wstecz, kiedy to przygotowano taki właśnie model na jedną z wystaw. Spodobał się na tyle, że został zamówiony przez jednego z dystrybutorów azjatyckich. Kiedy pokazał jego zdjęcia w sieci, ludzie – jak mówił Robert Sikora – „oszaleli”, mimo że wersja ta jest droższa od podstawowej. Na specjalne zamówienie powstało więc kilka egzemplarzy, dla których przygotowano również białą wersję ramienia KV12. Testowaliśmy je premierowo w 2019 roku (znalazło się również na naszej okładce; test → TUTAJ), powtórzmy więc tylko najważniejsze informacje. ⸜ RAMIĘ • KV12 jest ramieniem typu unipivot o długości 12” (długość efektywna: 304,8 mm). Znaczy to, że zawieszone jest ono na pojedynczym trzpieniu. Ponieważ ramię tego typu ma tendencję do drgania w poziomie, KV12 jest tłumione olejowo. Wygasza się dzięki temu drgania, a jednocześnie kontroluje ruch ramienia – opada ono bardzo łagodnie i dostojnie. Aby zwiększyć powierzchnię na którą działa olej, wlewany do „kubka” w bazie ramienia, dolna część elementu do którego mocowana jest rurka ramienia, została spiralnie wyfrezowana. Cechą szczególną ramion gramofonowych J.Sikora jest materiał, z którego wykonano rurkę. W podstawowej wersji ma ono kolor żółty, ponieważ jest to plecionka włókien aramidowych, które zostały wynalezione przez firmę DuPont i znane są pod handlową nazwą Kevlar®. Rurka jest do stożkowa, a jej wnętrze jest tłumione pianką. Na jej końcu mamy solidną, choć ażurową, a więc niezbyt ciężką, główkę ramienia. Z drugiej strony zamontowano trzpień z przeciwwagą. To skomplikowana konstrukcja. Przede wszystkim jej punkt ciężkości położony jest bardzo nisko, co ma poprawić szybkość ramienia. Ale i sama przeciwwaga składa się z dwóch elementów. Jeden mocujemy na stałe i zmieniamy nim azymut, a drugim poruszamy po trzpieniu. Od góry wyprowadzone są kable. Od jakiegoś czasu są to kable firmy Soyaton, wykonane ze złoconej miedzi 6N. Cylinder ramienia został zbudowany z trzech różnych materiałów – to jedna z technik stosowanych przez tę firmę w gramofonach. Z zewnątrz mamy aluminium, a wewnątrz brąz i żeliwo. Całość jest zaskakująco lekka – masa całości (bez bazy) wynosi wprawdzie solidne 890 g, ale masa afektywna to zaledwie 13 g. Całość wygląda obłędnie. | Kilka prostych słów… ROBERT SIKORA ⸜ ROBERT SIKORA (po lewej) odbierający certyfikat członka Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego CO DALEJ, PYTASZ? (Kilka prostych… to zapis krótkiej rozmowy, którą odbyliśmy podczas ustawiania gramofonu) – Nasze kolejne kroki będą dotyczyły nowego ramienia, o długościach 9 i 12”, ale tańszego niż nasze dotychczasowe KV12. Dystrybutorzy zasugerowali nam, że gramofon Initial powinien być wyposażany w tańsze ramię. Mówimy o poziomie między 1000 i 1500 euro. A to przy zachowaniu założeń naszej filozofii nie jest takie łatwe zadanie. Ten projekt to wciąż na dzień dzisiejszy tylko wizja, nic konkretnego jeszcze nie powstało. Nie wiemy nawet, jaki to ostatecznie będzie typ ramienia. Mamy kilka pomysłów, mniej więcej wiemy, jakie to ma być ramię i z czego powinno być wykonane. Na początku przyszłego roku prace nad tym projektem powinny jednak znacząco przyspieszyć, a naszym celem jest zaprezentowanie go światu jeszcze w 2024. A po tanim ramieniu nasz kolejny projekt będzie związany z gramofonem. I będzie to gramofon z najwyższej półki cenowej, zdecydowanie wyższej niż Reference. W rankingu magazynu „Stereophile” jest najwyższa grupa jakościowa „A+”, a w niej pięć modeli, w tym nasz Reference, taki rodzynek. I jako jedyny ma cenę na poziomie 50 000 dolarów. Pozostałe kosztują ponad 250 000 dolarów, niektóre wielokrotnie więcej jak np. TechDAS Air Force Zero, którego cena to 550 000 dolarów. Mamy sygnały od wybranych dystrybutorów, że są klienci, dla których oprócz klasy brzmienia, to właśnie pewien próg cenowy jest również wyznacznikiem segmentu ultra premium. Segmentu, w którym według nich mieszczą się jedynie produkty absolutnie luksusowe. I właśnie z myślą o nich, czyli głównie o rynkach amerykańskim i azjatyckim przygotujemy coś wyjątkowego. Mamy kilka pomysłów na to jak powinien wyglądać i być zbudowany. Będzie to gramofon zintegrowany z podstawą i stolikiem. Filozofia konstrukcji pozostanie bez większych zmian, to metale kolorowe i aluminium, ale zakładamy, że będziemy musieli poeksperymentować z metalami szlachetnymi. Pojawią się również pewne nowinki technologiczne, nad którymi mój ojciec pracuje już od kilku lat. Ważna będzie też strona wizualna i zajmie się tym osoba specjalizująca się w tego typu projektach. Ale o tym, póki co, sza :) Na koniec i tak najważniejszy jest, co oczywiste, dźwięk. Z tym projektem nie zamierzamy się jednak śpieszyć, jeśli jego stworzenie i dopracowanie zajmie nam dwa lub trzy lata, to świetnie. Jeśli 5 lat, to też będzie OK. Mówimy o produkcie w założeniu wyjątkowym w skali całego, światowego rynku gramofonowego. Dlatego nie może być tu mowy o żadnej presji na osoby pracujące nad tym projektem. ● |
▌ ODSŁUCH ⸜ JAK SŁUCHALIŚMY Gramofon J.Sikora Initial Max testowany był w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY. Stanął on na górnej półce z włókna węglowego, na stoliku Finite Elemente Master Reference Pagode Edition MkII. Do czyszczenia igły wykorzystałem DS Audio ST-50, zestalony żel służący do czyszczenia igły. W czasie testów gramofonu słuchałem go z wkładką Miyajima Laboratory Destiny (więcej → TUTAJ). Zastosowałem też przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio Sensor Prelude IC, z którego sygnał przesyłany był dalej interkonektem Crystal Cable Absolute Dream. Na zasilaczu gramofonu i na przedwzmacniaczu położyłem pasywne filtry szumów Verictum X-Block. Przedwzmacniacz połączyłem ze sztuczną masą Nordost QKORE6 (więcej → TUTAJ). ⸜ Płyty użyte w teście | wybór
⸜ THE DUKES OF DIXIELAND, ...You Have To Hear It To Believe It!, Audio Fidelity ST-90254, LP (1956). NIETRUDNO JEST POWIEDZIEĆ o dobrym produkcie, że jest dobry. Jeszcze łatwiej jest wskazać na produkt wybitny i z miną pełną powagi stwierdzić: „top”. Spróbujcie jednak państwo podsumować odsłuch, dla przykładu, gramofonu, o którym od lat wiecie, że jest doskonały i nie trzeba nikogo o tym przekonywać, a przy tym nie popaść w banał. Aby się to udało trzeba czegoś więcej niż tylko eksklamacje i zachwyty, akurat tego internet jest pełen. Na szczęście jest tak, że te naprawdę wybitne urządzenia, niezależnie od ich ceny, prowadzą słuchającego „za rękę”. Kiedy więc usłyszałem pierwsze dźwięki z płyty THE DUKES OF DIXIELAND zatytułowanej ...You Have To Hear It To Believe It!, wiedziałem w którą stronę idziemy. Wydana w 1956 roku przez Audio Fidelity, małe wydawnictwo należące do Capitol Records, było pierwszą na świecie płytą z zapisem stereofonicznym dostępną w szerokiej sprzedaży. Capitol, który przygotowywał się do przejścia na nowy format, sondował w ten sposób zainteresowanie publiczności, nie narażając swojej reputacji. Stereofonia tego krążka jest niesamowicie ciekawa, ponieważ przypomina to, co wypracowano w jazzie po wielu latach. Mamy więc naturalną panoramę, bez sztucznego podziału na lewy i prawy kanał, z wypełnionym środkiem i bardzo dobrą głębią obrazu. Aż trudno uwierzyć, że zaraz potem stereo się uwsteczniło i na powrót do normalności trzeba było czekać kolejnych dziesięć lat. Ale do rzeczy – zarówno stereofonia, jak i dynamika, a zaraz potem barwa, wszystko to zostało pokazane przez gramofon Sikory z wkładką Miyajima Labs przepięknie. Dźwięk był skupiony wewnętrznie i rozdzielczy. Dało to ciemną barwę o ciepłym wyrazie, która nie była jednak przyciemniona, ani ocieplona. To fenomen, o którym co jakiś czas mówimy, a który bezpośrednio łączy się z rozdzielczością i różnicowaniem. Im te cechy są lepsze, tym bardziej dźwięk ciemnieje i ociepla się. Po jakimś czasie, kiedy się do tego przyzwyczaimy, okazuje się, że to po prostu naturalny dźwięk, a wszystko inne jest sztucznie podbarwione. I taki też jest testowany gramofon. Konstrukcje masowe mają to do siebie, że dźwięk ma z nimi tendencję do wysuszania lub do wytracania mikrodynamiki; niektóre brzmią przez to wręcz „martwo”. Ponieważ jednak oferują inne zalety, jak doskonały bas i dużą skalę dźwięku, godzimy się z tymi ułomnościami. Gramofon J.Sikora jest inny. Ma skupiony wewnętrznie dźwięk i nie jest „wyrywny”, że tak powiem. To akurat ma wspólne z innymi gramofonami o tego typu konstrukcji. Nie gasi jednak mikrodynamiki, a stawia na całościowy przekaz, bez podkreślania ataku dźwięku. Dlatego też doskonała płyta The Dukes Of Dixieland zabrzmiała w wybuchowy sposób, dlatego również doskonała reedycja krążka BENNY’ego CARTERA Jazz Giant, wytłoczona przez Analogue Productions na dwóch płytach 45 rpm, miała tak dobrze oddany charakter spotkania mistrzów, grających w niewymuszony, wręcz radosny sposób. Pozostając przy tej samej prędkości obrotowej, tym samym wydawcy reedycji, sięgnąłem po Waltz For Debby BILL EVANS TRIO. Koncert, który miał miejsce 25 czerwca 1961 roku w Village Vanguard w Nowym Jorku, został fantastycznie uchwycony przez Dave Jonesa. Ten inżynier dźwięku specjalizował się w nagraniach koncertowych, bezpośrednio na dwie ścieżki. Być może dlatego płyta ta zawsze robi na mnie wielkie wrażenie. J.Sikora pokazał niesamowitą głębię sceny dźwiękowej, oddalenie perkusji od głównych mikrofonów i pełne body kontrabasu. Bo to gramofon grający dużym, szerokopasmowym dźwiękiem. Na basie schodzi bardzo nisko, a wysokie tony są dźwięczne i aktywne. Obydwa skraje są jednak w doskonałej proporcji ze średnicą. Dlatego też wydaje się, że dźwięk jest blisko nas. Ciepłe brzmienie też kreuje taki efekt, ale tutaj chodzi o coś innego. Dźwięk jest niby bliski, ale rozciąga się w głąb sceny. A to dlatego, że gramofon ten potrafi zbudować duże, trójwymiarowe body instrumentów i połączyć je z otoczeniem akustycznym. A to właśnie akustyka tworzy najczęściej wrażenie realnej „obecności” instrumentów. Pozostając przy tej samej prędkości obrotowej, ale zmieniając kontynent oraz przemieszczając się do roku 1974, potwierdziłem te spostrzeżenia z płytą TSUYOSHI YAMAMOTO TRIO Midnight Sugar, w wersji wydanej w 2004 roku, a masterowanej w studiach JVC przez Tohru Kotetsu. Otrzymałem z nią i doskonałą dynamikę, i gęsty dźwięk, i głęboką scenę. Gramofon nie poszerza przestrzeni, a raczej skupia się na bliskich planach i na tym, co jest na osi odsłuchu. Doskonale różnicuje odległości od miejsca odsłuchu i od mikrofonów, pokazuje też panoramę. Ale i tak przyjmujemy ten dźwięk jako całość, coś w rodzaju „pakietu” dochodzącego do nas z okna przed nami. To dźwięk, który zachęca do głośnego słuchania. Ma świetnie poukładaną wewnętrzną, złożoną „osobowość”, przez co nic w jego dźwięku nie drażni. Mimo że gra mocną górą, to jest to góra wypełniona i nasycona, a przez to naturalna. I może dlatego mamy ochotę podkręcić gałkę siły głosu, otoczyć się dźwiękiem i się w nim zanurzyć. Nawet, niezwykle przecież przenikliwy fortepian Yamamoto miał naturalne uderzenie. Może delikatnie bardziej jedwabiste, niż zapamiętałem z gramofonów TechDASa czy Kuzmy. Bo to przecież dzieło konkretnego człowieka mającego swoje własne preferencje i dysponującego takimi, a nie innymi narzędziami. Dlatego też ma coś, co nazywamy „dźwiękiem własnym”, a co na tym poziomie jakościowym można określić jako „osobowość”. Osobowość, ponieważ trudno mówić o tym, czy taki lub inny wybór jest lepszy, ponieważ wszystkie one prowadzą do podobnego celu – transmisji energii zapisanej na płycie winylowej do słuchacza. A testowany gramofon transmituje ją w ponadprzeciętny sposób. Znakomicie trzyma rytm, co pokazał makisingiel DEPECHE MODE Behind The Wheel (Remix). Zarejestrowany został z bardzo mocnym basem i to na nim budowany jest cały utwór. Sikora perfekcyjnie utrzymał tempo, dzięki któremu ruszyliśmy w podróż z muzykami. Ważniejsze wydało mi się jednak to, jak pokazał wokal Dave’a Gahana. W starszych płytach DM niemal zawsze jest on wmiksowany dość głęboko w scenę i tylko w radiu wydaje się, że jest on na pierwszym planie, ale to przez kompresję. Gramofon o którym mowa znakomicie zachował proporcje między niezbyt głośnym, ale zawsze klarownym wokalem i bardzo mocnym, syntezatorowym bitem. Wysokie tony były lekko wycofane, bo tak ten remiks brzmi, i słychać było, że są one miejscami lekko przesterowane – to również część dźwięku własnego tej płyty. Sikora umiejętnie łączy bowiem to, co małe z tym, co duże, głośne z cichym, dynamiczne z mniej dynamicznym. Jego dźwięk jest gęsty, balans tonalny ma ustawiony nisko i ma bardzo wysoką dynamikę. To wszystko składa się na przekaz o wręcz namacalnej „fakturze”. Ale wcale nie przez to, że dźwięk jest do nas przybliżany. Jest zupełnie inaczej. Jak pokazało włoskie tłoczenie płyty THE BEATLES Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band, gramofon buduje głęboką panoramę w której dzieje się tak wiele, że siedzimy zasłuchani, nieledwie zaczarowani mnogością wydarzeń. To konkretne tłoczenie jest wydawnictwem nieoficjalnym, ale doskonałym. Przygotowane zostało w pełnym analogowym torze z taśmy master pozyskanej zapewne z któregoś nieistniejącego już wydawnictwa (może włoskiego?), nacięte w Studio il Poggio w Montecatini przez Flavio Lenzi i wydane w 500 egzemplarzach. I brzmi niebywale organicznie. Czyli dokładnie tak samo, jak testowany gramofon. Trzeba ten dźwięk „rozkręcić”, podgłośnić, aby wydobyć wszystkie smaczki – słychać, że nie stosowano tu mocnej kompresji. Z Sikorą to banalnie proste, bo gramofon jest niezwykle cichy mechanicznie i zwiększanie siły głosu nie powoduje niekontrolowanego przyrostu szumów. Im głośniej gramy, tym większą dynamikę otrzymujemy. Trzaski są niemal niesłyszalne i jedynie mocno przejechane przez czas, imprezy alkoholowe i ciężkie wkładki krążki zatrzeszczą mocniej. Ale nawet wówczas te „strzały” będą doskonale tłumione i szybko gaszone. ▌ Podsumowanie MUZYKĄ NA WYJŚCIE W MOIM PRZYPADKU byłą najnowsza płyta wydawnictwa AC Records, Blue Sapphires ADAMA MAKOWICZA (więcej → TUTAJ). Jak zwykle doskonała, w pełni analogowa rejestracja, nagranie dokonane bezpośrednio na dwie ścieżki magnetofonu masteringowego, za pomocą pięknych mikrofonów HUM Audio Services, zawiera muzykę odwołującą się nastrojem do lat 30. i do Nowego Jorku nawet jeśli to jest Humoresque Antonína Dvořáka czy kompozycje własne pianisty. Muzyka płynie więc leniwie, choć z drajwem – taka sprzeczność doskonała. Gramofon J.Sikora Initial Max idzie w dokładnie tym samym kierunku. To maszyna mająca sprawiać przyjemność. I sprawia. To narzędzie pozwalające lepiej zrozumieć słuchaną muzykę. I pozwala. To, wreszcie, fantastyczny przykład precyzyjnego urządzenia służącego jednemu celowi i to służącego w fantastyczny sposób. Po prostu muzyka. ● ▌ Dane techniczne (wg producenta)
⸜ GRAMOFON Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. |
System referencyjny 2023 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity