WZMACNIACZ ZINTEGROWANY Rega
Producent: REGA RESAEARCH Ltd. |
Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
No 231 16 lipca 2023 |
HYBA PO RAZ PIERWSZY zdarzyło mi się, że przez chwilę nie wiedziałem, gdzie znajduje się wyłącznik zasilający urządzenie. Po rozpakowaniu wzmacniacza Osiris był on w pozycji „włączony”, a chciałem najpierw podłączyć wszystkie kable, stąd moja próba jego wyłączenia. Sięgnąłem do tyłu, następnie pod przednią ściankę próbowałem nacisnąć czerwone, podświetlane logo, nacisnąłem nawet gałkę siły głosu – i nic. Pewnie, gdybym przeczytał najpierw instrukcję, albo przynajmniej spojrzał do testu odtwarzacza CD Isis, który lata temu przygotował Marek Dyba, byłbym lepiej poinformowany (test → TUTAJ). Przyciskiem okazał się wąski, chromowany element po lewej stronie, który wydał mi się wcześniej częścią projektu plastycznego wzmacniacza. Nietypowe i ciekawe rozwiązanie, które nawet po latach wygląda nowocześnie. Po latach, bo pierwsza wersja testowanego urządzenia trafiła do sprzedaży już w 2011 roku. Była wówczas zupełnie nowym otwarciem dla Regi, ponieważ – wraz z towarzyszącym jej odtwarzaczem CD, o którym wspomniałem – były najdroższymi urządzeniami tej brytyjskiej firmy w jej historii. Od tamteg czasu urządzenie podlegało niewielkim zmianom, jednak nie były one na tyle duże, aby wymagały dodania przyrostka Mk II czy Mk III. Kojarzona z budżetowymi produktami, gdzieś w okolicach 2007-08 poczęła odczuwać dużą presję ze strony dystrybutorów, którzy naciskali na to, aby przedstawiła urządzenia z „górnej półki”. Bill Philpot w monografii dotyczącej tej firmy, zatytułowanej A Vibration Measuring Machine przytacza słowa Roy’a Gandy’ego, założyciela i dyrektora Regi, który niezmiennie odpowiadał, że lubi produkować urządzenia przystępne cenowo i że przygotowanie czegoś droższego tylko dla samego „ćwiczenia” byłoby niezgodne z jego etosem (s. 115). Nawet Gandy musiał jednak przyznać, że wprowadzone do sprzedaży w 1990 roku wzmacniacze Elicit i Elex wymagają zmian. Myśl o nowych topowych produktach powstała dokładnie dwadzieścia lat później: Tak więc powzięta została decyzja, aby zaprojektować referencyjne produkty hi-fi, które oddawałyby możliwości technologiczne firmy. To był odważny ruch. Od samego początku swojej drogi Rega zajmowała miejsce w strefie budżetowej i przebicie tego cenowego sufitu nie mogło być łatwe. Nowe produkty musiały być czymś wyjątkowym, aby mogły uzasadnić swoje istnienie. (Philpot, s. 115) ▌ Osiris OSIRIS JEST ANALOGOWYM WZMACNIACZEM zintegrowanym. Ma budowę w pełni zbalansowaną typu dual-mono, z osobnymi, potężnymi transformatorami toroidalnymi dla lewego i prawego kanału. Jego nominalna moc wyjściowa przy obciążeniu 8 Ω wynosi potężne 162 W na kanał; wzmacniacz pracuje w klasie AB w układzie typu push-pull. W jego budowie sięgnięto po wysokiej klasy kondensatory polipropylenowe i elektrolityczne, w tamtych czasach dla firm z „głównego” nurtu rzecz egzotyczna. Do dyspozycji mamy cztery wejścia RCA, jedno XLR i wejście „direct” służące do włączenia urządzenia w system kina domowego. To ciężkie urządzenie, a jego ciężar kumuluje się w wyjątkowo niewielkiej obudowie, mierzącej 434 x 122 x 350 mm. Otwierając zewnętrzne pudełko dostrzeżemy na wieku wewnętrznego ostrzeżenie i zalecenie, aby wzmacniacz wyciągało dwóch ludzi. Przy wadze 26,5 kg to naprawdę dobra rada. A jest ciężkie, ponieważ Roy decydując się na topowe produkty chciał dać klientom coś więcej niż tylko najlepszą elektronikę. Początkowo zwrócił się do kilku niezależnych firm projektowych z prośbą o pomysł na dizajn. Wyniki głęboko go rozczarowały. Projekt powstał ostatecznie dzięki współpracy założyciela Regi oraz COLINA DILLIWAY’a, który dołączył do firmy w 1999 roku. Założeniem było połączenie tego, co „klasyczne” z tym, co „ponadczasowe”, tym, co należy do „spuścizny Regi” oraz co miało mieć „klasę”. Projektanci najpierw pracowali z modelami 2D, a następnie wykonali kolorowe rendery 3D i przypięli na dużej ścianie około dwunastu różnych pomysłów, które każdy z pracowników mógł ocenić. Po zawężeniu opcji do kilku Phil wybrane projekty zawiózł do firmy GT Audio z Francji, jednego z zaufanych dystrybutorów Regi. Tak powstała forma wzmacniacza i odtwarzacza, które znamy dziś. Jest ona równie ciekawa i równie atrakcyjna w 2023 roku, co dwanaście lat temu. Obudowę wzmacniacza wykonano z grubych aluminiowych płyt. Wszystkie wcześniejsze urządzenia tej firmy składane były z dwóch odlewanych elementów, które umiała wykonać tylko jedna firma. Co prowadziło do wielu kłopotów. Osiris był pierwszym wzmacniaczem, które się od tego uwolniło. Jego obudowa jest bardzo sztywną strukturą, na którą składają się solidne radiatory będące równocześnie ściankami bocznymi, a także płyty na pozostałych ściankach. Od spodu przykręcono aluminiowe elementy w które wpuszczono gumowe inserty – to nóżki wzmacniacza. Z przodu umieszczono dużą gałkę siły głosu, wyświetlacz typu dot-matrix i dwa guziki zmiany wejść. Oraz, jak już wspomniałem, wyłącznik zasilania – urządzenie nie ma trybu standby. Wyświetlacz i podświetlany logotyp mają kolor czerwony. Cała ta część zastała wyłożona czarnym akrylem. Tylna ścianka jest równie solidna. Uwagę zwrócimy na wysokiej klasy, zakręcane, złocone gniazda RCA oraz pojedynczą parę XLR. Wzmacniacz ma budowę w pełni zbalansowaną. Rozczarowują zaciski głośnikowe, umieszczone zbyt bisko siebie i zdecydowanie zbyt blisko gniazda zasilającego AC. Problematyczne jest również to, że kanał lewy umieszczono na dole, a prawy na górze, a nie – jak zazwyczaj – obok siebie. Wzmacniacz otrzymał pilot zdalnego sterowania – to jeden z najcięższych pilotów, jakie znam. Można by powiedzieć, że to pilot typu „coffe-table”, na wzór dużych albumów przeznaczonych do położenia na stoliku kawowym.. Jego obudowę wykonano z bardzo grubego aluminium i jest to pilot systemowy, który obsługuje również inne urządzenia Regi. Uwaga – nietypowo rozmieszczono guziki zmiany wejść. ▌ ODSŁUCH ⸜ JAK SŁUCHALIŚMY Wzmacniacz Rega OSIRIS testowany był w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY i porównywany był do systemu dzielonego, złożonego z przedwzmacniacza lampowego Ayon Audio Spheris 3 i tranzystorowego wzmacniacza mocy Soulution 710. Rega stanęła na stoliku audio Finite Elemente Pagode Edition Mk II, na środkowej półce. Z odtwarzaczem SACD Ayon Audio CD-35 HF łączyły ją interkonekty RCA Crystal Cable Absolute Dream, z odtwarzaczem plików Mytek Brooklyn Bridge interkonekty Belden, a z kolumnami Harbeth M40.1 kable Crystal Cable Art Series Da Vinci. Wzmacniacz zasilany był przez kabel Harmonix X-DC350M2R Improved-Version. Wprawdzie w komplecie otrzymujemy bardzo solidnie wyglądający kabel zasilający AC, był on zbyt krótki, aby w moim systemie sięgnął do listwy zasilającej. » PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór
⸜ AIR, The Virgin Suicide (Original Motion Picture Score), Virgin/Tidal, FLAC 16/44,1 (2020/?). NIECIERPLIWY TEGO, CO USŁYSZĘ jako pierwszy puściłem Playground Love, utwór pochodzący ze ścieżki filmowej do filmu Sophii Coppoli pt. The Virgin Suicide. Przygotowany przez francuski duet AIR jest stylizowany na lata 70., głównie dzięki niesamowicie miękkiej perkusji. Utwór ten został zagrany przez Regę gęsto i wyjątkowo nisko. W odsłuchu „w ciemno” powiedziałbym, że to gra wzmacniacz pracujący w klasie A, może nawet lampowy. Wokal Thomasa Marsa, tutaj gościnnie, który został później drugim mężem Coppoli, był zmysłowy i oniryczny – taki, jak tego oczekiwałem. Zabrzmiał nieco niżej niż z systemem odniesienia, ponieważ punkt ciężkości tego urządzenia ustawiony jest gdzieś na niższej średnicy, a może nawet na wyższym basie. To dlatego też saksofon Hugo Ferrana był równie zmysłowy jak wokal, a całość sunęła nisko i miękko, budując zmysłową poduszkę do której aż chciało się przytulić. Podobnie odebrałem cover utworu Girls Just Wanna Have Fun w wykonaniu CHROMATICS. Amerykanie z Oregonu z głosem Ruth Radelet, rozłożonym po kanałach z efektem przesuwającym fazę i perkusją lo-fi na osi odsłuchu idealnie pasowaliby do zbioru utworów chillout. Śpiewany oryginalnie przez Cyndi Lauper w mocny, wysoki sposób, tutaj przetransformowany został w coś na wzór muzyki ambient, jakby ktoś zwolnił obroty magnetofonu. | Nasze płyty ⸜ AIR The Virgin Suicide (Original Soundtrack) Virgin CDV 2910 | Tidal FLAC 16/44,1 ⸜ 2000 ⸜ foto mat. pras. Virgin The Virgin Suicides TO NAGRANIA DO ŚCIEŻKI DŹWIĘKOWEJ filmu Sofii Coppoli pod tym samym tytułem, skomponowane i nagrane przez francuski duet Air (Nicolas Godin oraz Jean-Benoît Duncke). Film wszedł na ekrany 21 kwietnia 2000 roku, ale soundtrack został wydany już 23 lutego przez wytwórnię Virgin Records, a rok wcześniej ukazała się jego promocyjna wersja we Francji. Jak wspomina JEAN-BENOÎT DUNCKEL, połowa duetu, nagrania powstały bardzo szybko, mówi się nawet o tygodniu. Coppola wysłała im kasetę wideo z wstępnym montażem i na jej podstawie powstała muzyka. Początkowo pracowano nad synchronizacją muzyki z poszczególnymi scenami, a pod koniec postprodukcji przeedytowano nagrania tak, aby można je było wydać w postaci płyty. Nagrania Air w dużej mierze przyczyniły się do utrwalenia nostalgicznej atmosfery filmu. Choć nie wszystkie nagrania trafiły tam, gdzie je muzycy zaplanowali. Utwór Dirty Trip został skomponowany do sceny w której jedna z sióstr sięga do rozporka chłopaka. Coppola w czasie synchronizacji stwierdziła, że scena jest zbyt odważna i krępująca, więc w ostatecznej wersji filmu się nie ukazała, a utwór trafił do innej sceny. |
Wyczuwana w nagraniach niepewność mogła mieć też inne źródło. Jak czytamy w australijskim portalu NoiseGate, Dunckel mówił, iż w czasie nagrywania bębnów na płytę „poważnie zachorował i miał okropną gorączkę” około 40 stopni. Chorował przez cały tydzień nagrań i, jak mówi, „szczerze wierzy, że ta gorączka przeniosła się do filmu: Kiedy miałem tę gorączkę, moje zmysły były naprawdę wyostrzone i czułem, że robię lepszą muzykę niż wcześniej. Moje ciało było całe gorące i wszystko działo się naprawdę szybko. Nagranie brzmi, jakby dokonano je w latach 70. i przypomina nieco psychodeliczne odloty z tamtych czasów. Wpływ na to ma przede wszystkim sposób nagrania perkusji. Brzmi ona, jakby werbel był mocno wytłumiony, a całość byłą zestrojona niżej niż się to robi współcześnie. Mocna kompresja i niewielkie, wytłumione pomieszczenie z perkusją dopełniają tę historię. Wydany w 1999 roku we Francji album CD miał postać płyty mini LP. Wszystkie kolejne edycje są już klasycznie „pudełkowe”. Warto wspomnieć, że ukazał się wówczas Mini Disc z zapisem tego materiału oraz kaseta magnetofonowa. W 2005 roku reedycja ukazuje się w Japonii, i to w dwóch podejściach, z różnymi obi. Na krążek LP trzeba było czekać do 2015 roku, choć wcześniej krążyły nieoficjalne wersje na kolorowym winylu. W tym samym roku dostajemy do ręki również „rocznicowy” (15th Anniversary) box z kolorowymi LP, płytą „picture disc”, krążkami CD i dodatkowym, 12” maksi singlem. Materiał na tę edycję poddano remasteringowi. ● WZMACNIACZ REGI BRZMI CIEPŁO, to raz, brzmi gęsto, to dwa, ale jest też niezwykle dokładny w akcentowaniu rytmu – to trzy. Pomimo tak wolnego tempa, pomimo wygładzenia wszystkich krawędzi i – wreszcie – pomimo nasycenia niskiego środka, Osiris nie zamknął całości w ciepłym kokonie. Nie spowolnił wszystkiego swoim charakterem. Było inaczej – to wzmacniacz o wysokiej rozdzielczości, nie mam co do tego wątpliwości, dlatego też wydobył wszystkie elementy obydwu utworów, na które zwróciłem uwagę, składając je w całość, która świetnie oddawała intencje twórców, a przynajmniej to, co mi się intencjami wydawało. Nagrana w ciągu trzech sesji w 1960 roku, a wydana rok później płyta My Favourite Things JOHNA COLTRANE’a jest pierwszym albumem na którym muzyk gra na saksofonie sopranowym, kupionym dla niego przez Milesa Davisa. Instrument ten został pokazany przez Regę na tle gęstego tła w szczególnie selektywny sposób. A przecież nie powinien był. Bo dźwięk tego krążka był z Regą ciepły i gęsty. Bas wzmacniacza sięga głęboko i jest „dopalony” w tym sensie, że ma ciepłe podtrzymanie i wybrzmiewa bez wyraźnych konturów. To dlatego kontrabas Steve’a Davisa wypełnił niemal całe okno między kolumnami, mimo że słuchałem akurat wersji monofonicznej. Wydana w 2022 roku „rocznicowa” wersja płyty, świętująca jej 60. „urodziny”, ukazała się w postaci dwupłytowego albumu, z wersjami mono i stereo, a w Japonii wytłoczono ją w technice SHM-CD. Brzmi niesamowicie wprost dobrze. Duża w tym zasługa remasterującego ją w Abbey Road JOHNA WEBBERA, ale również bardzo dobrej akustyki studia Atlantic, w którym powstała. Z angielskim wzmacniaczem zabrzmiała w duży, może nawet bardzo duży sposób. Wspomniałem, że dźwięk wypełnił przestrzeń między kolumnami zaraz po tym, jak rzuciłem, że jest to wersja monofoniczna. To nie jest pomyłka. Dobre rejestracje tego typu wydają się niemal w stereo, ponieważ wolumen instrumentów, ich energetyczność i „namacalność” są niebywałe – jak w tym przypadku. Osiris te elementy lekko pociągnął jeszcze dalej, co dało efekt zbliżony do wypełnienia całego pokoju gęstym ośrodkiem, ale takim, w którym niemal nie czujemy, że w nim przebywamy. Projekcja dźwięku miała miejsce w każdym punkcie między mną i źródłami pozornymi na scenie, mimo że pierwszy plan nie został do mnie przybliżony. Ciekawa jest sprawa dynamiki. Kończące tytułowy utwór mocne uderzenie perkusji, gdzieś koło 13:32, poruszyło dużymi głośnikami Harbethów szybko i jednoznacznie. Wciąż nad wszystkim unosił się ciepły charakter, ale nie spowalniał on rytmu, nie wciskał się w tryby utworu. Podobnie odebrałem monofoniczne nagrania z krążka LOUISA ARMSTRONGA Louis and the Angels. Tempo tego koncept-albumu, jednego z pierwszych, jest średnio-szybkie, ale duży zespół wykonawczy, bo to i big-band, i smyczki, i chórki, i – wreszcie głos i trąbka lidera, tworzące wielowarstwowy palimpsest, który łatwo zgnieść do dwóch wymiarów. Rega, jak kameleon, zagrała tę płytę w otwarty sposób. Tak, trąbka Armstronga była zwykle rejestrowana w górnych rejestrach, bez wypełnienia – tak jest i tutaj. Ale i ona, i chórki, również wysokie, nie zostały przejaskrawione. To chyba najważniejsza umiejętność tego urządzenia – dojście do sedna utworu. Rzecz trudna do uchwycenia i opisania jest jasna już po krótkim odsłuchu. Słuchając z Osirisem kolejnych płyt i utworów zmieniamy za każdym razem nastój, aurę, przenosimy się do innych miejsc. Armstrong momentalnie przerzucił mnie do Nowego Jorku, do baru gdzieś w Harlemie. Choć nie do końca, bo to przecież gwiazda już była i to gwiazda pierwszej wielkości. Dlatego też obok dymu papierosów niemalże wyczuwałem drogie perfumy pań w etolach, egzotyczny powiew cygar, ale i wilgoć parujących o północy ulic. Że lirycznie? No, tak – musi być lirycznie, jeśli gra Armstrong. Ale przecież wcześniej, z Air i Chromatics było onirycznie, a z Coltranem energetycznie, prawda? Wzmacniacz Regi doskonale sobie bowiem radzi z różnicowaniem nastroju, a to przez wyjątkowo precyzyjne śledzenie tempa i łaskawe traktowanie każdego dźwięku. łaskawe w tym sensie, że nigdy nie nazbyt jaskrawe, ale też wystarczająco klarowne, aby nie osunąć się w nudę. Dwie „ciężkie” płyty, które zagrałem jedna po drugiej, wydane przez audiofilskie wytwórnie, RAGE AGAINST THE MACHINE (Audio Fidelity) oraz Countdown to Extinction grupy MEGADETH (Mobile Fidelity Sound Lab), pokazały, że wzmacniacz ma potężny zapas mocy i że lekko przeciągnięty kontrabas u Coltrane’a taki po prostu jest. Z RATM bas Tima Commerforda był energetyczny i niezwykle pełny, miał też dobrze definiowane krawędzie. Całość została przyciemniona i wygładzona, to też prawda. Ale nie miałem wątpliwości co do tego, że Zack de la Rocha śpiewa do jakiegoś mikrofonu dynamicznego, ponieważ słychać było charakterystyczny „przydech”, wynik tzw. „efektu zbliżeniowego”, czyli zmiany barwy przy przyłożeniu ust niemal do siateczki mikrofonu. Była więc i klarowność, i dociążenie. Nie wiem, czy wszystkim fanom metalu i muzyki hardkorowej się to spodoba, bo zazwyczaj wybierają mocne uderzenia blach i atak, ale w warunkach domowych taka prezentacja była dla mnie niezwykle przekonywająca. ▌ Podsumowanie WZMACNIACZ OSIRIS gra w bardzo charakterystyczny sposób. Dociąża brzmienie i je dopieszcza. Najważniejszy jest dla niego środek pasma, szczególnie jego dolna część. Ale też jest to wzmacniacz świetnie różnicujący i rozdzielczy. Selektywność została wycofana, aby nie wyodrębniać wyraźnego ataku. Dynamika całości jest znakomita, a wzmacniacz wysteruje nawet trudne w obsłudze prądowej konstrukcje kolumn. Scena dźwiękowa jest bardzo głęboka, ale nie epatuje szerokością, skupiając uwagę na tym, co się dzieje przed nami. Urządzenie jest wykonane z wyjątkową czułością i wiedzą o mechanice i elektronice, co też jest ważne. Widać i słychać, że mamy do czynienia z produktem za którym stoją ludzie z krwi i kości. Co więcej, słychać, że to ludzie od analogu :) ▌ BUDOWA NIEWIELKI, ALE NAPRAWDĘ bardzo ciężki – to chyba najkrótszy opis tego urządzenia. Jak pisaliśmy, za jego wagę odpowiada zarówno solidna, gruba obudowa z aluminium, spore radiatory chłodzące tranzystory końcowe, jak i dwa, bardzo duże transformatory zasilające. ⸜ PRZÓD I TYŁ Rzeczą, która nadaje temu wzmacniaczowi rys „osobowościowy” jest gałka siły głosu. Nie jest to klasyczny walec, moletowany, czy nie, ale wpuszczone w głąb przedniej ścianki pokrętło przypominające te, które znamy z urządzeń AGD. Wygląda ono bardzo dobrze, jest też wygodne w obsłudze i wyfrezowano je z aluminium. Inaczej niż zwykle ukształtowano również przyciski zmieniające wejście – to metalowe strzałki skierowane do góry i w dół. Jak już mówiliśmy, dobrze wygląda również i tylna ścianka. Gniazda RCA i XLR zakupiono w szwajcarskiej firmie Neutrik, to standard w studiach nagraniowych, i mają one solidne, złocone styki oraz teflonowy dielektryk. Gniazda głośnikowe są niezbyt wygodne i nie tak solidne, jak pozostałe. Nad gniazdem zasilającym IEC, wyglądającym dość zwyczajnie, mamy dwa bezpieczniki – warto w przyszłości pomyśleć o ich wymianie na lepsze. ⸜ ŚRODEK Układ elektryczny rozmieszczono między kilka płytek, z największą zajmującą całe dno, na której znalazł się zasilacz dual-mono oraz końcówki mocy. Sygnał z gniazd trafia na płytkę drukowaną, na której mamy przekaźniki. Ich zasilanie jest prowadzone osobno i zostało galwanicznie odizolowane od pozostałych układów, aby nie przenosić szumów. To tam widać również dwa, ładnie wyglądające, ekranowane transformatory symetryzujące – sygnał z wejść RCA jest zamieniany na zbalansowany. Producent deklaruje, że są one budowane w takim samym reżimie, jak trafa step-up w przedwzmacniaczu gramofonowym IOS. Następnie jest on prowadzony sporej długości interkonektami do potencjometru na przedniej ściance. To Alps Blue Velvet, potencjometr obrotowy produkcji japońskiej, znany z dziesiątków fajnych konstrukcji. Rega od lat w swoich gramofonach stosowała kable firmy Klotz, weterana branży pro. Także i w Osirisie sięgnęła po jej kabelki. Potencjometr jest osadzony w solidnym, frezowanym elemencie, będącym częścią gałki. To dlatego kręci się nią tak przyjemnie. I wreszcie wysyłamy sygnał do kaskodowego, trzystopniowego przedwzmacniacza liniowego. Końcówka mocy złożona została z czterech par tranzystorów Sanken na kanał, o mocy 200 W. Na wyjściu zmontowano oporniki o niskiej indukcyjności. Układ ten zasilany jest z dwóch niezależnych transformatorów toroidalnych o mocy 400 W, wykonywanych dla Regi. Producent deklaruje, że są one niskoszumne. Są one montowane do obudowy przez system mechaniczny opracowany przez Regę, służący eliminacji drgań, powstających, kiedy transformatory pracują z niekorzystnym napięciem (przesunięcia fazy, obecność DC itd.). Tłumieniem drgań zajmują się kondensatory o nazwie firmowej K-Power, wykonywane dla Regi, po cztery na kanał (40 000 μF), sprzęgnięte kondensatorami poliestrowymi Nichicona. Diody użyte w zasilaczu mają szybkie przełączanie – diody Shottky’ego – a układy wspomagające mają swoje własne zasilacze. Wzmacniacz jest chroniony przed przegrzaniem, przesterowaniem i zwarciem na wyjściu. Budowa Osirisa robi duże wrażenie, mimo upływu tylu lat. ● ▌ Dane techniczne (wg producenta)
Moc wyjściowa: 160 W/8 Ω | 250 W/6 Ω |
System referencyjny 2023 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity