TRANSPORT COMPACT DISC Ancient Audio
Producent: ANCIENT AUDIO |
Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
No 227 1 marca 2023 |
˻ PREMIERA ˼
IE PAMIĘTAM, NAPRAWDĘ nie pamiętam, kiedy po raz ostatni testowałem „regularne” urządzenie Ancient Audio. W tym sensie, że (1) elektronikę (2) należącą do topowej serii tego producenta. Wspomożony ARCHIWUM „High Fidelity” znalazłem – był to wrzesień 2011 roku (!), a test dotyczył odtwarzacza CD Lektor AIR V-Edition (więcej → TUTAJ). Był on na tyle dobry, że na wiele lat stał się w moim systemie punktem odniesienia, aż nie znalazł dla siebie kolejnego właściciela. W ciągu dwunastu lat, które dzielą „wtedy” od „teraz” słuchałem innych produktów Jarka Waszczyszyna, spiritus movens Ancient Audio. Były to jednak albo niewielkie kolumny podstawkowe (bardzo zresztą udane), albo elektronika z „małej” serii, jak wzmacniacz słuchawkowy P-1, wzmacniacz zintegrowany A-3, czy przedwzmacniacz gramofonowy Silver Phono. I dopiero w sierpniu 2021 roku usłyszałem jego nowe produkty, w tym wzmacniacz mocy Silver Single Mono. Było to jednak spotkanie Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, a nie test (więcej → TUTAJ). Dwanaście lat musiało więc upłynąć, zanim w moim systemie znalazł się „pełnowymiarowy”, high-endowy produkt tej firmy. Tak się złożyło, że jest to transport Compact Disc, model Lektor Transport. Choć jego wygląd odsyła do poprzednich produktów tej firmy, przynosi jednak całkowicie nowe rozwiązania: zarówno jeśli chodzi o obudowę, jak i mechanizm oraz jego oprogramowanie. | Kilka prostych słów… JAROMIR WASZCZYSZYN PIERWSZYM PRODUKTEM ANCIENT AUDIO był wzmacniacz Hybrid. Wzmacniacze są nadaj jednym ze sztandarowych produktów firmy, jak choćby Silver Grand Mono, którego kolejną odsłonę zaprezentujemy wkrótce (wszystkie podkr. – red.). Ale to odtwarzacze CD ugruntowały pozycję firmy. Powód jest prosty – odtwarzacz CD jest bardzo skomplikowanym urządzeniem, zwłaszcza w porównaniu do wzmacniaczy, nie mówiąc już o kolumnach. Tylko nieliczne małe firmy podejmują się więc tego zadania. Tutaj moja szeroka wiedza z optyki, elektroniki, transmisji i dekodowania danych, jak też i budowy wzmacniaczy okazały się bezcenne. Cała generacja Lektorów, począwszy od modelu IV, aż po Granda okazały się sukcesem, wyglądały atrakcyjnie, grały też nieźle (Lektor Air V-Edition był przez kilka lat referencyjnym odtwarzaczem redakcji „High Fidelity”). Niestety, serce odtwarzacza, znakomity mechanizm CD-Pro2 Philipsa, przestał być produkowany. Próby wykorzystania napędów CD-ROM okazały się trudniejsze niż to mogło się wydawać. Do tego doszła „śmierć płyt CD”, prorokowana przez speców od marketingu. CD wydawały się ramotką, jak parowóz. Ładny, ale jako eksponat. Tymczasem, po początkowym zachwycie, odtwarzacze plików okazały się niesłychanie skomplikowane w instalacji i kłopotliwe w obsłudze. Kto nie wierzy, niech spróbuje odtworzyć własny plik na odtwarzaczu kolegi. I mimo studyjnej rozdzielczości plików, CD wciąż brzmi lepiej. Momentem przełomowym było opracowanie przez twórców CD-Pro2 nowego mechanizmu, tym razem dla austriackiej firmy StreamUnlimited Optical Storage. Mechanizm CD-Pro 8 jest wyjątkowo porządnie wykonany i stosowany jest m.in. w znakomitym odtwarzaczu Gryphon Ethos. Jego mankamentem jest brak wsparcia w oprogramowaniu. Swego czasu działała we Francji firma Digital Audio Industrial Supply. Po pierwsze, sprzedawali oni mechanizmy Philipsa w pojedynczych sztukach. Po drugie, opracowali bardzo udany zestaw złożony z wyświetlacza, komputerka i pamięci EPROM. W ofercie mieli nawet zgrabne metalowe piloty. Ta konfiguracja była łatwa do przenoszenia na inne platformy, a najważniejszy był program sterujący, zapisany na EPROMIE, w cenie kilku euro. Większość niezależnych producentów odtwarzaczy CD, opartych o CD-Pro2 korzystała z tego rozwiązania. CD-Pro8 nie ma takiego wsparcia. Komputerek do sterowania trzeba zrobić samemu, a co gorsza trzeba od początku napisać program do sterowania. StreamUnlimited dostarcza jedynie dokumentację. Znalezienie programisty, który ogarnia hardware i software jest niełatwe. W końcu napisał go znakomity inżynier, który na co dzień robi drukarki 3D i drony. Moje 30-letnie doświadczenie z odtwarzaczami CD wskazywało problemy, z którymi borykały się wcześniejsze konstrukcje. A konkretnie problem jittera. Nawet najlepsze odtwarzacze, jak Lektor Grand, miały kilka jednostek, sterowanych niezależnymi zegarami: transport, komputer sterujący, wyświetlacz, zdalne sterowanie głośności. W rezultacie, zegary się na siebie gdzieś nakładały, zakłócając się wzajemnie, co powoduje spory jitter (szum fazowy), degradujący jakość dźwięku. Nowy projekt, mimo narzekań programisty, jest sterowany tylko jednym zegarem, o jitterze 3 ps, o częstotliwości 16,9344 MHz, produkowany przez holenderską firmę TentLabs. W rezultacie, wszystkie procesy są idealnie zsynchronizowane, nawet wyświetlacz, czy zdalne sterowanie. Wyjście z transportu jest stałoprądowe, o bardzo dużej szybkości narastania zbocza i małym jitterze. Ułatwia to odzyskanie zegara danych przez odbiornik S/P DIF w przetworniku DAC, sterowanym przez transport. Wyjście AES/EBU posiada separację galwaniczną poprzez transformator. I ostatnia, widoczna zmiana: aluminiowa obudowa, wykonana przez tajwańską firmę Champion H and C Incorporation. Obudowa jest sztywnym, stabilnym monolitem. Próby z takimi obudowami wykonywałem już wcześniej, ale dopiero Tajwańczycy zapewnili odpowiednią jakość i powtarzalność wykończenia. Prezentowane urządzenie jest transportem CD. Na rynku jest sporo przetworników DAC, wzmacniaczy z wejściem cyfrowym, a nawet kolumn (jak choćby Vintage Horten Ancient Audio), sam transport będzie więc znakomitym źródłem muzyki ze srebrnej płyty. Przedstawione urządzenie jest pierwszym z nowej serii Ancient Audio. Kompletny odtwarzacz będzie wprowadzony do produkcji wkrótce. JW ▌ Lektor Transport JAK MÓWIŁ JAREK, w tamtych czasach odtwarzacze CD stanowiły 80% wolumenu sprzedaży Ancient Audio. Wzmacniacze i kolumny też znajdowały nabywców. Wydaje się jednak, że „rynek”, czyli społeczność audiofilska, pozycjonował tę markę jako specjalistę „cyfrowego”. Kiedy jej założyciel opowiadał naszemu magazynowi historię swojej firmy, rozpoczął ją jednak nie od tego, jak konstruował wzmacniacze, ani nie opowiedział o odtwarzaczach CD, ani nawet nie przywołał swoich kolumn, a przecież to od nich rozpoczęła się jej profesjonalna historia. Jej początkiem uczynił GRAMOFON (więcej → TUTAJ). Czy dziwi więc, że jego odtwarzacze CD „od zawsze” były urządzeniami typu top-loader, w dodatku z płytą CD widoczną w całej okazałości? – Raczej nie. I taki jest też jego pierwszy w historii firmy transport Compact Disc. Tak, pierwszy. Można by argumentować, że wcześniej był przecież odtwarzacz Lektor Grand, składający się z trzech elementów: transportu CD oraz dwóch kanałów przetwornika D/A. Był to jednak system zamknięty – transport przeznaczony był do współpracy tylko z firmowymi „dakami”. Lektor Transport jest więc pierwszym urządzeniem tego typu w ofercie. ˻ OBUDOWA ˺ Mamy więc do czynienia z top-loaderem, czyli transportem w którym płytę kładzie się bezpośrednio na osi silnika. Jego obrys przypomina to, co znamy z wcześniejszych Lektorów – obudowa Transportu ma prostokątny obrys i mierzy 350 x 360 mm, przy wysokości zaledwie 60 mm. Dzięki temu punkt ciężkości ustawiony jest nisko, tak jak w gramofonach. Nowością jest obudowa – zupełnie nowa, wykonana z bloku aluminium przez jedną z tajwańskich firm, pracujących, między innymi, dla BMW. Aluminium zostało pokryte anodą, która ma być na tyle twarda, aby się łatwo nie rysowała. Na górnej ściance umieszczono pasek aluminium, lekko wystający ponad aluminiowy blok, w którym wycięto otwór na mechanizm. To, znany z odtwarzacza GRYPHON ETHOS oraz transportu CD PRO-JECT RS2 T, mechanizm Blue Tiger CD-Pro 8, przygotowany przez austriacką firmę StreamUnlimited. ˻ MECHANIKA ˺ Jego nazwa kojarzy się z mechaniką Philipsa CD-Pro2, stosowaną przez Ancient Audio w poprzednich konstrukcjach. I słusznie, obydwa transporty zaprojektowali ci sami lidzie, byli inżynierowie Philipsa. Z poprzedniego projektu pozostał charakterystyczny kształt, aluminiowe chassis, do którego przykręcono wózek optyki, a także sprężynowe odsprzęgnięcie od podstawy. Nowością jest fragment górnej ścianki, z wycięciem na laser, wykonany z plecionki włókna węglowego (w Philipsie był to plastik). Nowa jest również płyta, do której całość została przykręcona, również z plecionki włókna węglowego. Całkowicie nowe jest także sterowanie – to moduł Blue Tiger CD-84, ale z programem dla tego konkretnego napędu. No właśnie – program. Jak mówił Jarek, za „czasów” CD-Pro2 znakomita większość producentów korzystała z usług jednej z wyspecjalizowanych firm. Oferowała ona klarowną dokumentację, dzięki której można było dostosować mechanikę do własnego projektu – od wyświetlacza, przez korekcję błędów, na taktowaniu skończywszy. Firma o której mowa już nie istnieje. StreamUnlimited Optical Storage oferuje pełną dokumentację swojego rozwiązania, jest ona jednak – jak mówi Jarek – trudna w nawigacji i jest w niej sporo drobnych błędów. Dlatego też o napisanie programu poprosił jednego z polskich inżynierów. ˻ ZEGAR ˺ Wśród wielu wymogów, takich jak przystosowanie transportu do wyświetlacza na modułach LED, znalazł się chyba najważniejszy – chodziło o to, aby wszystkie, bez wyjątku, układy cyfrowe taktowane były przez jeden, ten sam, zegar o częstotliwości będącej wielokrotnością częstotliwości próbkowania sygnału na płycie CD (44,1 kHz). A zazwyczaj robi to kilka zegarów. W testowanym transporcie jest to świetny moduł firmy Tent Labs. Sygnał wysyłany jest na zewnątrz przez gniazdo RCA i XLR. Pierwsze z nich w formacie S/PDIF, a drugie AES/EBU. Nadajnik S/PDIF jest niezwykle szybki i został opracowany dla projektów związanych z mikrofalami. Obok jest jeszcze jedno gniazdo, z przełącznikiem. Dzięki nim, po raz pierwszy w produktach Ancient Audio mamy możliwość podłączenia zewnętrznego zegara taktującego. Lektor Transport przystosowany jest do współpracy z tzw. „World Clock”. W przeciwieństwie do zegarów „Master”, podaje on częstotliwość próbkowania będącą wielokrotnością częstotliwości próbkowania czytanego sygnału. W tym przypadku to 16,9344 MHz. „Master Clock” podaje zegar o wysokiej częstotliwości – 10 MHz lub – jak Silent Angel Genesis GX – 25 MHz (więcej → TUTAJ). Sygnał wysyłany jest przez gniazdo RCA, a wydaje mi się, że w studio bardziej popularnym formatem jest BNC. Wszystkie układy zasilane są niewielkim transformatorem toroidalnym polskiej produkcji, przygotowanym na zamówienie dla Ancient Audio. ˻ BUDOWA ˺ Transport jest zbudowany bardzo solidnie i wygląda bardzo poważnie. Zamiast złotych akcentów, jak we wcześniejszych generacjach, wybrano srebrne – taka jest tabliczka z logiem firmy, taki jest też pasek w którym umocowano srebrne przyciski sterujące. Wśród nich najważniejszy jest ten, z pomocą którego wczytujemy TOC (spis treści) płyty; w urządzeniach innych firm dzieje się to automatycznie, przy zamykaniu szuflady lub klapy. Pamiętajmy jednak, że to produkt maleńkiej manufaktury, właściwie produkt rzemieślniczy. Ma on więc kilka niedociągnięć i parę rzeczy, które bym zmienił. Egzemplarz, który trafił do testu był pierwszym gotowym i może dlatego otwory mocujące pod śruby na dolnej części obudowy prześwitywały spod czarnej farby srebrem aluminium. Tylna ścianka jest OK., ale także i po niej widać, że to wykonany ręcznie produkt z krótkiej serii. Również i niby-nóżki zupełnie nie pasują do klasy urządzenia. Producent zdaje się mówić, że nie tyle można, co trzeba je wymienić na lepsze. Wybór pozostawia jednak państwu. Myślę, że to samo dotyczy wyjątkowo lekkiego docisku. W wersji „Reference” tego transportu, o ile kiedyś powstanie, widziałbym cięższy docisk z dopasowanym do niego, metalowym trzpieniem o dużej średnicy, lepsze gniazda wyjściowe, wysokiej klasy nóżki i mniej irytujący pilot zdalnego sterowania. Ten, który dostajemy jest duży, nieergonomiczny i ma mnóstwo nieprzydatnych guzików. Problem „pilota”, jeśli tak można powiedzieć, jest jednak wspólny dla wszystkich producentów i najbardziej obrywa się za niego małym firmom. Takie życie. Na koniec tej części dodam, że trochę szkoda, iż nie otrzymaliśmy wyjścia I2S, którym połączylibyśmy transport z firmowym przetwornikiem D/A lub z innymi urządzeniami. Na rynku funkcjonuje wiele sposobów (nie ma – co za porażka! – wspólnego standardu) przesyłu takiego sygnału, ale najczęściej bazują one na gniazdach RJ45 (Ethernet) lub HDMI. Z pierwszych korzystają, między innymi, → AYON AUDIO i → APL, a z drugich amerykańska firma → NUPRIME i chińskie → JAY’s AUDIO (ma on zresztą obydwa wyjścia), → MUSICIAN AUDIO, → HIBIKI czy → DENAFRIPS. Na rynku jest mnóstwo wysokiej klasy, kabli Ethernet i HDMI, co również jest nie bez znaczenia. Podsumowując powiedzmy, że polski transport jest bardzo solidnie wykonany i do jego budowy, zarówno mechanicznej, jak i elektrycznej, wykorzystano wysokiej klasy podzespoły. To produkt, który wyszedł spod ręki człowieka, który swój pierwszy odtwarzacz CD, od razu high-endowy, wprowadził na rynek już w 1997 roku, ma więc ogromne doświadczenie. Bardzo ważne jest napisanie dla Lektora własnego programu sterującego i taktowanie wszystkich układów tym samym, referencyjnym zegarem. Urządzenie jest niewielkie, a ciężkie, to też na plus. O minusach – powyżej. Nie powinny one jednak wpływać na jednoznacznie pozytywny odbiór najnowszego transportu Ancient Audio. |
▌ ODSŁUCH ⸜ JAK SŁUCHALIŚMY Lektor Transport testowany był w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Stanął na półce Finite Elemente Master Reference Pagode Edition Mk II, na własnych nóżkach. Do zasilania wykorzystałem 2,5-metrowy kabel Harmonix X-DC350M2R Improved-Version. Test przeprowadzony został z wykorzystaniem dwóch kompletnych odtwarzaczy, do których prowadzony był z niego sygnał cyfrowy: SACD, Ayon Audio CD-35 HF Edition, oraz plików, Mytek Brooklyn Bridge. Lektor Transport porównywany był więc do mechaniki Ayona i do transportu plików Myteka. Do przesyłu sygnały użyłem kabla S/PDIF RCA→RCA Acrolink Mexcel 7N-DA6100 Mk II. Płyty użyte w teście | wybór
⸜ TSUYOSHI YAMAMOTO TRIO, Autumn In Seattle, First Impression Music FIM UHD 043, CD (2001/2011). OD PIERWSZYCH SEKUND, naprawdę od pierwszej chwili, kiedy zabrzmiało fortepianowe intro w Autumn In Seatle, utworu napisanego przez TSUYOSHI YAMAMOTO dla pana Winstona Ma, na płytę pod tym samym tytułem, od razu słychać było, że transport Ancient Audio podaje muzykę inaczej niż transport w Ayonie. Polskie urządzenie ma wyżej ustawiony balans tonalny. Słuchany zaraz potem Ayon zabrzmiał w znacznie ciemniejszy sposób. Mimo że to przecież „tylko” transport CD. Bardzo charakterystyczne uderzenie w klawisze japońskiego pianisty w obydwu przypadkach miało dźwięczny, natychmiastowy atak, a jednak jego formowanie odebrałem inaczej. Transport w Ayonie podaje dźwięk bardziej holistycznie i głębiej. Zarówno kontrabas ze wspomnianej płyty jak i kontrabas z krążka BOBA DEGENA i HARVIEGO SWARTZA z, zarejestrowanej dla wytwórni Enja Records, płyty Chartreuse, miały większą wagę i większy wolumen. Zazwyczaj jest tak, że taki opis mówi o nieco gorszym dźwięku. Innym, ale nie angażującym emocjonalnie w równie mocny sposób. Tym razem było inaczej. Bo dźwięk Lektora wcale nie jest „odchudzony”, ani „cienki”. Jest bardziej wyrazisty i ma wyraźniej definiowane krawędzie. Niemal napisałem „lepiej definiowane”, ale nie o to chyba chodzi. Ayon nie robi tego gorzej, a inaczej, jakby wypełnienie było dla niego ważniejsze, a precyzja – już nie. I, podobnie jak w Lektorze wypełnienie też jest świetne, tak i w Ayonie atak jest doskonały. Ale też proporcje między nimi są w obydwu przypadkach inne. Pięknie wyszło to również przy kolejnej płycie, duecie ELLI FITZGERALD z LOUISEM ARMSTRONGIEM, zremasterowanym w 2010 roku przez wytwórnię First Impression Music. Lektor Transport pokazał ich głosy w niesamowicie skupiony, wyważony sposób. Nie było w tym cienia przesady, przegięcia w kierunku „podkręconej” średnicy czy mocniejszego dołu. Ale też nie było podkreślone coś, co w tańszych urządzeniach cyfrowych zawsze wychodzi – mocnej wyższej średnicy. Amerykańskie studia wyposażone były wówczas były w mikrofony wstęgowe, takie jak RCA-77, mające mocny rezonans przy kilkunastu Hz. Słychać to właśnie jak podniesione sybilanty. Remaster Michaela Bishopa (wcześniej szefującego wytwórni Telarc) delikatnie tę właściwość skorygował, ale nie wyeliminował, ponieważ zmieniłoby to tonalność całości. Polski transport pokazał to momentalnie, to jest odtworzył głosy Fitzgerald i Armstronga w otwarty sposób, bez romantyzowania góry, ale też podtrzymał iluzję obcowania z żywym wykonawcą. Nie miałem wrażenia, że słucham nagrania. | Nasze płyty ⸜ CHARLIE HADEN, MICHAEL BRECKER Gitanes Jazz Productions | Verve 064 096-2 CHOĆ NA OKŁADCE ALBUMU American Dreams widnieją nazwiska CHARLIEGO HADENA i MICHAELA BRECKERA, choć zwykle jest on omawiany jako album tego pierwszego, w jego nagraniu udział wziął również kwinte jazzowy oraz 34-osobowa, męska orkiestra. Jak podkreślano w materiałach prasowych, jest to pean na część Ameryki. Haden wyjaśniał: „album ten nie powstał w odpowiedzi na 11 września, ale jest wyrazem uczuć, które mam to tego kraju, umożliwiającego spełnienie się marzeń”. Album wyprodukowali wspólnie kontrabasista oraz jego żona Ruth Cameron. Rozpoczyna się od tytułowej kompozycji autorstwa Hadena, bazującej na piosence ludowej. Poza tym sięgnięto po utwory jego jazzowych przyjaciół: Pata Metheny’ego, Lyle May’a, Keitha Jarretta, Mehldau oraz Ornette’a Colemana. Jest ona częścią czegoś, co można nazwać „cyklem duetów”, na co wskazuje przywołanie na okładce tylko dwóch nazwisk. Przypomnijmy, że wcześniej otrzymaliśmy krążki Charlie Haden, Jim Hall (nagranie 1990, wydanie 2014), Beyond The Missouri Sky (Short Stories) (1997; recenzja → TUTAJ) z Patem Metheny oraz Night And The City (nagranie 1996, wydanie 1998), na której spotkał się z pianistą Kennym Barronem. Podobnie, jak poprzednie wydawnictwa, tak i to wyszło spod ręki JAY’a NEWLANDA, który je nagrał i zmiksował. Nagranie i miks miały miejsce w studiach Signet Soundelux (Los Angeles, California) – rejestracja dźwięku zajęła tylko cztery dni (14-17 maja), a miks trzy (27-29 maja). Mastering wykonali wspólnie Newland i Jim Mageras w Sound Bunker (Darien, Connecticut). Jak mówiłem w recenzji płyty Beyond… znamy go, na przykład, z nagrań Keitha Jarretta, Sun Ra, Cecila Taylora, ale zostanie zapamiętany prawdopodobnie dzięki temu, że nagrał debiutancki album Norah Jones pt. Come Away with Me (2002). American Dreams ukazała się w czterech krajach, w tym w Japonii. Dla każdego z nich przygotowano osobne matryce. Zanim płytę wysłano do sklepów, tłocznie w USA i w Unii Europejskiej wykonały tzw. Promo CD, czyli krążki przeznaczone dla prasy i radiostacji. Płyty takie brzmią lepiej niż „regularne” wersje. A to dlatego, że mają one bardzo niski nakład, są więc precyzyjniej wytłoczone. Płytka, którą państwu pokazuję, pochodzi z USA. JEST W DŹWIĘKU LEKTORA COŚ, co powoduje, że przekaz się otwiera, jest precyzyjny w wyznaczaniu ataku i zatrzymania, ale nie ma się przy tym wrażenia, że czegoś w nim brakuje. Powiedziałbym nawet, że po akomodacji do tej prezentacji dochodzimy do wniosku, że jest w tym dźwięku wszystko, czego nam potrzeba. Tym bardziej, że zdyscyplinowanie o którym mówiłem, świetnie przekłada się na definicję basu. Słyszałem to zarówno z kontrabasem na płytach Yamamoto i Dagena, jak i z basem na krążku Older GEORGE’a MICHAELA – polski transport zapewnia doskonałą kontrolę nad tym zakresem. Z czymś podobnym miałem wcześniej do czynienia testując odtwarzacz Gryphona, jest to więc, być może, właściwość dobrze oprogramowanej mechaniki StreamUnlimited. Tutaj dochodzi do tego doskonała czytelność wysokich tonów. Nie są one jaskrawe, ani „żelazowe”, a raczej srebrne, jeśli tak mogę powiedzieć. Bez romantycznego „ozłocenia”, ale i bez podkreślenia nieprzyjemnych i nienaturalnych elementów w nagraniach. Równie ważne wydaje mi się to, że transport wszystkie te elementy potrafi pięknie zróżnicować. Blachy na płycie Older są nieco ciemne, co wynika z systemu nagrywającego RADAR, w którym ten materiał zarejestrowano (więcej → TUTAJ). Lektor delikatnie je wydobył z tła, przez co płyta nieco się „otworzyła”. Z kolei z płytą duetu, który przed chwilą przywołałem, jasne było, to co mówiłem o mikrofonach. A mimo to nie miałem wrażenia dyskomfortu, bo było to płynne, gładkie, doskonale zrównoważone granie. Podobnie odebrałem też głos DIANY KRALL z płyty This Dream of You, wydanej w Japonii na krążku SHM-CD. Wyprodukowany przez Tommy’ego LiPumę i zmiksowany przez Ala Schmitta, brzmi trochę tak, jak płyt z lat 50., w tym płyty Elli Fitzgerald. Jest w jego brzmieniu nieco brudu, lekkie podkreślenie sybilantów, jest też mocny pierwszy plan. Lektor podkreśla nieco źródła dźwięku znajdujące się na osi, co dodatkowo „podkręciło” wokal. Jak gdyby Krall stanęła o jakieś pięć centymetrów bliżej mikrofonu – w studiu to duża różnica. Przy tej płycie ponownie wyszło to, co słyszałem od początku, czyli wysoka dynamika. Polski transport doskonale ją cieniuje i jej nie gasi. Płyty grane bezpośrednio z Ayona wydawały się bardziej zrelaksowane i laid back, że tak powiem. Żadna z tych prezentacji nie była lepsza czy gorsza, a były po prostu inne. Przy mocniejszym graniu, jak z płyt Michaela, czy – słuchanej chwilę potem – Countdown to Extinction grupy MEGADETH, transport zdobędzie serca ludzi potrzebujących mocnej prezentacji. Z kolei miłośnicy spokojniejszego grania, jak z płyty This Dream of You, docenią różnicowanie dynamiki w skali mikro. ⸜ CD vs SACD Porównanie płyt CD i SACD, szczególnie z pojedynczą warstwą, pokazało ciekawą rzecz – Lektor mimo wszystko gra w bardzo delikatny sposób. Stuk sztućców o talerz na płycie FRANKA SINATRY z koncertu, który odbył się w kwietniu 1966 roku w hotelu Sands, był wyraźny, ale przecież najważniejszy był głos. Polski transport pokazał tę płytę w niemal kremowy sposób. Wersja na płycie SACD zabrzmiała w bardziej wyrazisty sposób, miałem też więcej detali i szczegółów z „tła” – to ostatecznie płyta SACD. Przyznam się jednak, że różnica nie była duża i bez bezpośredniego porównania nie będzie „ważąca”. ⸜ CD vs PLIKI Na koniec porównałem brzmienie płyt CD granych z transportu Lektor i tych samych nagrań granych z plików – zarówno w „jakości CD”, jak i o wysokiej rozdzielczości. Jest tak, że wydłużenie słowa do 24 bitów, a także zwiększenie rozdzielczości próbkowania ponad 44,1 lub 48 kHz powoduje, że pliki brzmią lepiej niż te o „jakości CD”. Jest też jednak tak, że płyta CD odtworzona z dobrego transportu CD brzmi lepiej niż jakikolwiek plik, może poza DSD. Słuchany pod tym kątem Sinatra, odsłuchiwana zaraz potem Krall i inni, mieli z płytą CD o wiele lepszą definicję i skupienie. Ze srebrnych krążków otrzymałem też więcej informacji, co przekładało się na mikrodynamikę, przestrzeń i detaliczność. Wiem, oczywiście wiem, że podpięcie transportu za 30 000 złotych do kompletnego odtwarzacza plików za 12 000 złotych (w 2019 roku) nie jest całkiem fair. Jeśliby jednak prawdą było to, co mówią apologeci plików, według których plik jest z definicji lepszy, szczególnie wysokiej rozdzielczości, nie powinno to mieć większego znaczenia. A ma, i to cholernie duże. ▌ Podsumowanie POLSKI TRANSPORT COMPACT DISC jest świetny w tym, co robi. Oferuje on zdyscyplinowany, dobrze różnicowany dźwięk. Jego barwa skupiona jest na środku pasma i jego wyższej części. Inaczej jednak niż kiedy ten zakres jest podkreślony, dźwięk nie jest jaskrawy. Wręcz przeciwnie, często wydaje się kremowy i gładki. Ma jednak uderzenie, atak, które dają w efekcie otwarte i szybkie brzmienie. Bas jest z nim świetnie skupiany. Bez odchudzania i odkrawania emocji. Przekaz ma więc duży wolumen, a źródła pozorne są wyraźne i namacalne. Najważniejsze są wydarzenia na osi, co nie znaczy jednak, że Lektor zawęża bazę stereofoniczną. Podobnie jak w przypadku barwy to nasza uwaga skupiana jest na tym elemencie przez to, że dużo się tam dzieje. Dodajmy do tego świetne różnicowanie, a okaże się, że to jest jeden z lepszych transportów CD dostępnych na rynku. ● ▌ Dane techniczne (wg producenta)
Mechanika: StreamUnlimited CD-Pro 8 |
System referencyjny 2023 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity