PRZETWORNIK CYFROWO-ANALOGOWY APL Allumi-Fi
Producent: APL HI-FI, Ltd. |
Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
No 223 1 listopada 2022 |
D CZASU TESTU PRZETWORNIKA DSD-S, który ukazał się w „High Fidelity” w 2015 roku, wiele się zmieniło (więcej → TUTAJ, No. 133, 1 kwietnia 2015, dostęp: 11.10.2022). Można powiedzieć – wszystko. Myślę o świecie, ale zmiany zaszły również w firmie APL. Wystarczy spojrzeć na cenę obydwu modeli – DSD-S kosztował 6000 Euro, a DSD-MR SE, o którym chciałem tym razem państwu opowiedzieć – 49 000 Euro. A to jest różnica kosmiczna, mimo że mówimy przecież o produkcie tego samego typu (przetwornik D/A) bazującym na tym samym koncepcie (konwersja PCM do DSD). Diabeł tkwi jednak w szczegółach. | Kilka prostych słów… ALEX PEYCHEV ⸜ ALEX PEYCHEV na wystawie audio – pierwszy po prawej WOJCIECH PACUŁA Opowiedz nam proszę o sobie i swojej karierze. Dwa lata później zostałem zatrudniony przez Sony w San Jose, gdzie byłem głównym inżynierem w grupie Sony Broadcast and Professional. W 2003 roku zdecydowałem się odejść i otworzyć własną firmę. W ten sposób powstała APL Hi-Fi, najpierw w Bułgarii, a następnie przeniosłem ją do Doliny Krzemowej w Kalifornii. Pierwszym produktem, dzięki któremu staliśmy się rozpoznawalni był odtwarzacz SACD Philips SACD1000. Opracowaliśmy dla niego plan gruntownej przebudowy z naszymi własnymi zasilaczami, przetwornikami D/A oraz sprzęgniętym transformatorowo, lampowym stopniem wyjściowym, pracującym na triodach 6H30, wyposażonym w transformatory Lundahla. Kolejnym, po SACD1000, krokiem był upgrade dla Denona DVD-3910 i w końcu, dzięki bardzo hojnemu klientowi ze Szwajcarii, który był naprawdę bardzo szczodry i który stał się naszym bardzo dobrym przyjacielem, opracowaliśmy modyfikacje odtwarzaczy Esoteric UX-1 i X-01. W 2010 roku zdecydowałem się na powrót do Bułgarii i rozpocząłem produkcję własnego sprzętu audio, od źródeł cyfrowych i analogowych po kolumny. Wszystkie nasze produkty są wykonywane ręcznie w Bułgarii, przy użyciu części i topologii projektowych, które wybraliśmy w celu uzyskania jak najbardziej naturalnego i jak najbardziej wyrafinowanego dźwięku. WP Czy algorytm konwersji PCM-DSD został napisany przez ciebie? Czym czym różni się on od innych konwerterów D/D? WP Co skłoniło cię do zastosowania na wyjściu przetwornika lamp ECC99, co jest specjalnego w tej triodzie? ▌ DSD-MR SE DSD-MR SE JEST PRZETWORNIKIEM cyfrowo-analogowym. Nie ma w nim transportu plików, łącza Bluetooth, ani AirPlay, nie mamy też możliwości zmiany siły głosu na wyjściu. To klasyczny, high-endowy, purystyczny DAC. Jego obudowę wykonano ze skręcanych z sobą płyt z aluminium, które z przodu mają grubość 20 mm. Ma to służyć wygaszaniu drgań, na przykład pochodzących od dużych transformatorów wewnątrz. Aby urządzenie nie absorbowało drgań z podłoża, postawiono go na trzech nóżkach antywibracyjnych, dwóch z przodu i jednej z tyłu. Urządzenie jest ciężkie, waży 24,5 kg, i robi wrażenie solidnego „zawodnika”. Front podzielono na trzy części, czyli tak, jak to się obecnie najczęściej robi. Po bokach są płaskie „skrzydła”, na których umieszczono przyciski, a pośrodku, w zagłębieniu, wyświetlacz FLD japońskiej firmy Noritake. Odczytamy na nim ustawienia filtrów cyfrowych oraz parametry sygnału wejściowego. A ten możemy przesłać przez jedno z pięciu „regularnych” wejść. Dwa z nich są na gniazdach RCA, dwa są optyczne, a jedno USB. Wejścia S/PDIF, czyli cztery pierwsze, przyjmują sygnał PCM do 24 bitów i 192 kHz, zaś asynchroniczne wejście USB sygnały PCM do 32 bitów i 384 kHz oraz DSD DoP do DSD128 i do DSD512 w formacie NativeDSD. Producent wyposażył przetwornik w dwa dodatkowe wejścia IIS, DTR1 i DTR2, do których podłączymy firmowe transporty – CD i plików. Układ przetwornika jest symetryczny, otrzymujemy więc wyjście analogowe dwóch rodzajów – RCA oraz XLR. Aktywne jest tylko jedno w danym momencie, a o tym które, decydujemy małym przełącznikiem hebelkowym. Gniazda są znakomite, to topowe, rodowane gniazda Furutecha. Ten sam producent dostarczył także gniazdo zasilające IEC (NFC). ⸜ CYFRA DSD-MR SE wyróżniają dwie rzeczy. Jego cechą szczególną jest, po pierwsze, zastosowanie w nim konwertera D/D, opartego na złożonym algorytmie, pozwalającym zamienić każdy rodzaj sygnału wejściowego DSD aż do DSD512 (22,5792 MHz), a po drugie, obecność na wyjściu lamp sprzęgniętych nie przez kondensatory, a przez, wykonane, na zamówienie, transformatory. | O DSD raz jeszcze Nie zawsze jednak tak było. Kiedy w 2014 roku, wraz z DIRKIEM SOMMEREM oraz GERHARDEM HIRTEM, w ramach Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego przygotowaliśmy porównanie taśm „master” z ich kopiami w plikach PCM i DSD, sprawa wydawała nam się jasna i niewymagająca komentarza (więcej → TUTAJ). DSD wygrywało w każdym aspekcie. Kiedy jednak ten sam odsłuch powtórzyliśmy w Warszawie, w czasie wystawy Audio Show z dobrze ponad setką słuchaczy, nie wszyscy wydawali się przekonani, jeden ze słuchaczy zarzucił nam wręcz oszustwo. Pliki DSD brzmiały bowiem – ponownie – o wiele lepiej niż PCM (więcej → TUTAJ). Choć od jakiegoś czasu zaczyna przeważać pogląd oddający pomysłowi Sony na kodowanie cyfrowe honor, warto zauważyć, że wciąż nie jest to jednoznaczne poparcie. MARK WALDREP, szef wytwórni płytowej AIX, uważa DSD za znakomity format archiwalny – taki był zresztą jego pierwotny cel – zaleca jednak, aby przed zamianą na sygnał analogowy przejść przez PCM w postaci DXD. W swojej książce Music and Audio: A User Guide To Better Sound wskazuje też na słabości DSD, przede wszystkim na wysoki szum kwantyzacyjny. Chodzi o to, że DSD kodowane jest w systemie jednobitowym. Im niższa liczba bitów, tym wyższy szum przy dekodowaniu – stąd sygnał 24-bitowy ma niższe szumy niż 16-bitowy. Aby to rozwiązać stosuje się agresywny noise shaping, czyli matematyczny proces „wyrzucający” szum poza pasmo przenoszenia. Ten szum jednak wciąż tam jest, dlatego przez długi czas i autor tego artykułu nie był zwolennikiem SACD. Wszystko zmieniło się, kiedy producenci w przetwornikach cyfrowo-analogowych zaczęli stosować wyższe częstotliwości próbkowania – zamiast DSD64 (jak na płytach Super Audio CD), najpierw DSD128, a następnie DSD256, DSD512 i wreszcie DSD1024. Laicy kręcili na to nosem, pytając, czemu ma to służyć? Jak zwykle odpowiedź dali Japończycy. Już na początku lat 2000 zaczęli, najpierw nieśmiało, a następnie masowo, masterować płyty CD za pomocą stacji roboczych obsługujących DSD. Zauważyli bowiem, że sygnał ten zachowuje się w czasie niemal identycznie, jak analogowy, podczas kiedy PCM wprowadza „dzwonienie” przed i po impulsie. Po drugie, zwrócili uwagę na to, że po podniesieniu częstotliwości próbkowania sygnału szum kwantyzacyjny gwałtownie spada. Przy czterokrotnej wartości podstawowej przestaje mieć znaczenie. Myślę, że to jeden z powodów, dla którego tak pokochałem dźwięk odtwarzacza Ayon Audio CD-35 HF Edition. Ma on bowiem do dyspozycji zaawansowany algorytm zamieniający sygnał CD i DSD na DSD256. Myślę, że jest to droga do najlepszego dźwięku ze źródeł cyfrowych. Nawet więc, jeśli sygnał został zapisany w postaci PCM, to po konwersji na DSD, czy to w wytwórni, wydającej materiał w postaci płyty SACD, czy też w „daku”, otrzymujemy coś szczególnego. ♦ ⸜ Więcej o Super Audio CD → TUTAJ SERCEM PRZETWORNIKA DSD-MR SE JEST konwerter D/D, w którym zamieniamy sygnały na postać aż do DSD512. Już model DSD-S, który testowałem w 2015 roku, był oparty na tym pomyśle. Przez cały ten czas, jak mówi Alex, pracował nad udoskonaleniem algorytmu. Możemy wybrać częstotliwość próbkowania DSD256 lub DSD512, jednak – moim zdaniem – to strata czasu. W moim odtwarzaczu wybrałem wartość najwyższą, podobnie jak i tutaj. Użytkownik może wybierać również spośród trzech filtrów cyfrowych. Dla sygnałów PCM dostępne są filtry „Fast” i „Slow”, a dla DSD jeszcze „Zero”, w którym nie ma żadnego oversamplingu. I znowu – wybrałem tę ostatnią opcję, ponieważ brzmi ona najlepiej. Tak samo zresztą gra u siebie – testowany DAC jest jego własnością – Marcin Ostapowicz. Właściciel firmy JPLAY i współwłaściciel JCAT dystrybuuje w Polsce produkty APL. Przy okazji – już w listopadzie będzie miała w „High Fidelity” miejsce światowa premiera transportu plików zaprojektowanego przez Marcina. Pracował nad nim od ponad dziesięciu lat! Produkt ten otworzy też nową markę – XACT. Filtry zostały napisane samodzielnie i zamknięte w układzie DSP pracującym z 64-bitową precyzją. Filtr DSD jest pasywny. Producent samodzielnie przygotował również przetwornik cyfrowo-analogowy, nie jest to gotowa kość. O swoim rozwiązaniu pisze „Pure DSD Digital to Analog”. Nad stabilnością czasową układów cyfrowych czuwa Femto Master Clocks – zegar o, jak mówi producent, ultraniskim jitterze. ⸜ ANALOG Sygnał na zewnątrz wypuszczany jest w postaci zbalansowanej lub niezbalansowanej. Napięcie wyjściowe wynosi 2,5 V, jest więc nieco wyższe od standardu Compact Disc (2 V), co warto uwzględnić przy porównaniach. Pamiętajmy: głośniejsze źródło odbierane przez nas jako lepsze. Układ konwersji prądu na napięcie oraz filtracja DSD wykonany został przy pomocy układów pasywnych, w których pracują niemetaliczne oporniki. Jedynymi elementami aktywnymi w torze są więc lampy na wyjściu. Są to podwójne triody ECC99 słowackiej firmy JJ Electronics. To stosunkowo nowy model, opracowany przez słowackiego producenta pod koniec lat 90. Przyjęte było, że numery od 90 do 99 są w opisie triod zarezerwowane dla miniaturowych lamp z 7-pinową podstawą B7G. JJ Electronic uznał najwyraźniej, że skoro nie są one już produkowane, to złamie tę zasadę – pomiędzy ECC80 i ECC89 nie było już „wolnego miejsca”. Wyposażył więc swoją lampę w klasyczną, 9-pinową podstawę Noval B9A. ECC99 stosowane są zwykle do sterowania dużych triod mocy, na przykład – jak informuje producent – 300B. W testowanym DAC-u pracują one bez sprzężenia zwrotnego w klasie A. Lampy z wyjściem sprzęgane są przez transformatory, a nie przez kondensatory, jak zazwyczaj. W APL są one wyjątkowo duże i przypominają transformatory wyjściowe sporego wzmacniacza lampowego. Nawinęła je na zamówienie firma Lundahl przy pomocy drutu z miedzi beztlenowej (Oxygen Free Cooper). Transformatory pracują również między kolejnymi stopniami. Nad lampami mamy odkręcaną klapkę, ich ewentualna wymiana będzie więc prosta. ⸜ ZASILACZ Zarówno sekcja cyfrowa, jak i analogowa wyglądają znakomicie – to prawdziwy, a nie wymyślony high-end. Podstawą zasilania w APL DSD-MR SE jest bardzo duży transformator z rdzeniem typu „P” i ze zbalansowanym wyjściem. Układ wyposażono w kilka osobnych gałęzi. Lampy włączane są przez linię opóźniającą, która przedłuża ich żywotność. Ta szacowana jest na 10 000 godzin ciągłego grania, starczą więc na długo. Ciekawe jest to, że zasilacz ma budowę zbliżoną do, dzisiaj rzadko spotykanej, a widywanej w klasycznych wzmacniaczach lampowych, która jeszcze do lat 60. była powszechna. Chodzi o to, że zamiast zwykłego układu filtrującego napięcie anodowe, złożonego z oporników i kondensatorów, tworzących układ typu „Pi”, mamy tu dławik. To droższa, ale chyba lepsza metoda. Dławik, podobnie, jak transformatory, nawinęła firma Lundahl. ⸜ PILOT Na przedniej ściance mamy przyciski sterujące funkcjami, jednak więcej możliwości dostępnych jest z pilota zdalnego sterowania. Wykonany z aluminium przypomina chińskie piloty z początku lat 2000. Nie jest on zbyt ergonomiczny, a guziczki nieco się „chybocą”, że tak powiem. Zresztą i guziki na przedniej ściance nie są zbyt stabilne mechanicznie. |
▌ ODSŁUCH ⸜ JAK SŁUCHALIŚMY Przetwornik DSD-MR SE stanął na górnej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition Mk II. DAC stał na swoich nóżkach, pod które podłożyłem krążki ACOUSTIC REVIVE RKI-5005. Urządzenie zasilane było przez kabel HARMONIX X-DC350M2R IMPROVED-VERSION. Sygnał cyfrowy do wejścia RCA przesyłałem z sekcji transportu odtwarzacza SACD AYON AUDIO CD-35 HF EDITION. Z kolei do wejścia USB sygnał wysyłany był z transportu plików XCAT. Dźwięk bułgarskiego DAC-a porównywany był zarówno z odtwarzaczem Ayona. Sygnał analogowy z DAC-a wysyłany był kablami niezbalansowanymi Siltech Triple Crown do przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III. Płyty użyte w teście | wybór
→ COMPACT DISC DSD-MR SE JEST JEDNYM Z FAJNIEJSZYCH DAC-ów, jakie znam. To podobny kaliber, co przetwornika w odtwarzaczu SACD ESOTERIC K-01XD, DAC-a KRONOS firmy Ayon Audio, a co za tym idzie – odtwarzacza CD-35 HF Edition, z którego korzystam. Brzmienie testowanego „daka” i odtwarzacza referencyjnego są zbliżone, ale nie takie same. Jestem pewien, że w obydwu przypadkach chodziło konstruktorom o osiągnięcie podobnych efektów, posługiwali się więc zbliżonymi narzędziami. Różnice, o których powiem, są więc „różnicami w rodzinie”. Najpierw jednak powiedzmy o tym, jak bułgarskie urządzenie brzmi. Jego barwy są niesamowicie nasycone. To rzecz, którą docenią wszyscy, którzy mają odpowiednio rozdzielczy system. Nasycenie to jest bowiem czymś w rodzaju poukładania wszystkich elementów brzmienia w odpowiednim miejscu i poruszenia ich w tym samym momencie. Głos ELLI FITZGERALD z płyty Songs In a Mellow Mood, wydanej w 1954 roku przez wytwórnię Decca, miał więc głębię i pełnię, której po nim oczekuję. Towarzyszący wokalistce na fortepianie Ellis Larkins oddany jest w stłumiony sposób, wyraźnie z tyłu. Doskonale słychać, że jest akompaniatorem, a nie równoważnym uczestnikiem nagrania – pomimo że to doskonały pianista. Z kolei głos Fitzgerald jest otwarty, wyraźny, z lekkim podkreśleniem okolic 3-4 kHz, będącym cechą charakterystyczną mikrofonu, do którego śpiewała. Przetwornik APL podał te detale w niezobowiązujący sposób, nie zatrzymując się na nich. To ten przypadek, w którym technika nie jest istotna. Oczywiście wiemy, że jest inaczej, że to ona jest „membraną”, dzięki której w ogóle coś słyszymy. Jednak w tym przypadku jest to membrana niemalże przezroczysta. Głębia, z którą DAC pokazał głos była bowiem zastanawiająca – tak słychać nagrania z taśmy analogowej. Testowane urządzenie pokazuje przy tym niesamowicie wiarygodną panoramę stereofoniczną. Wprawdzie nagrania z Songs in a Mellow Mood są monofoniczne, czyli nie mają wymiaru wszerz, to jednak mają wymiar w głąb. I to mam na myśli mówiąc o „stereofonii”: umiejętność budowania iluzji przestrzeni. A tę można zbudować również w nagraniach mono. Dzięki tej umiejętności APL potrafił w doskonały sposób zróżnicować barwę, wielkość i ustawienie względem mikrofonu fortepianu i wokalistki. ⸜ ELLA FITZGERALD Songs In a Mellow Mood Decca/Universal Classics & Jazz UCCU-6068 WYDANY W 1954 ROKU ALBUM Songs In a Mellow Mood został nagrany w ciągu dwóch dni, 29 i 30 marca, przez ELLĘ FITZGERALD i, akompaniującego jej na fortepianie, ELLISA LARKINSA. Wydała go brytyjska wytwórnia Decca. Urodzona w 1917 roku amerykańska piosenkarka, kontrakt z Decca Records podpisała w 1942 roku. Nagrany w 1945 roku utwór Flying Home, zaaranżowany przez Vica Schoena, został nazwany przez magazyn „The New York Times” „jednym z najbardziej wpływowych jazzowych nagrań wokalnych dekady”. Songs In a Mellow Mood była jej ostatnią płytą nagraną dla tej wytwórni. W 1955 roku odeszła z Dekki, a jej dotychczasowy manager, Norman Grantz, powołał do życia nową wytwórnię – Verve Records, gdzie rok później ukazał się jeden z jej najważniejszych krążków: Ella Fitzgerald Sings the Cole Porter Song Book. To monofoniczne nagranie jest doskonałe. „Obecność” wokalistki jest niemal namacalna. Jej głos został oddany w duży, zmysłowy sposób. Wprawdzie słychać lekkie rozjaśnienie na wyższej średnicy, ale w niczym ono nie przeszkadza. Ellis Larkin, z którym wcześniej współpracowała przy albumie Ella Sings Gershwin (1950), a którego usłyszymy również na debiutanckiej płycie Chris Connor (1954), jest znakomity. Brzmienie instrumentu jest przyciemnione, dół również jest obcięty. Słychać jednak, że to decyzja producentów, a nie błąd. Całość jest oszczędna i dystyngowana. Materiał ten, wydany pierwotnie na płycie LP, był kilka razy remasterowany. Pierwsza wersja cyfrowa ukazała się w 1993 roku w Japonii. Rok później melomani otrzymali wersję HQ CD, czyli 20-bitowy, cyfrowy remaster dokonany przy użyciu przetworników A/D K2 firmy JVC. W 2004 roku, również w Japonii, przygotowano nowy remaster, ale tym razem transfer z analogowej taśmy „master” wykonano przy użyciu przetworników 24/96. W 2011 otrzymaliśmy ten sam remaster, ale wydany na krążku SHM-CD. Płyta wydana została jako „mini LP” i ma pięknie zreprodukowaną okładkę. ● → DECCA.com UMIEJĘTNOŚĆ RÓŻNICOWANIA TESTOWANEGO PRZETWORNIKA potwierdziła się także przy płycie SONNY’ego ROLLINSA Way Out West. Rozpoczyna się ona od lekkich uderzeń perkusji w prawym kanale i wchodzącym za chwilę w lewym saksofonem. To wczesne nagranie stereofoniczne, czyli instrumenty są rozłożone skrajnie w kanałach. Nie jest to jednak pełna izolacja. Muzycy nagrywali wówczas wspólnie, w jednym miejscu, mikrofony jednego instrumentu wyłapywały więc dźwięk innych. Poziom tych dodatkowych informacji jest niesamowicie niski, ale mimo to zmieniają one przestrzeń. Saksofon słyszałem więc bardziej za zewnętrzną krawędzią lewej kolumny, a perkusję i kontrabas po wewnętrznej stronie prawe i nieco dalej w głąb. I dopiero, kiedy Shelly Manne uderzał w drewniane „pudełko” jego dźwięk odbijał się gdzieś od ściany studia z większą energią, co przetwornik zinterpretował jako dźwięk dochodzący także zza mojej głowy. Bo, jak mówię, to doskonale rozdzielczy przetwornik. Odtwarzacz Ayona jest nieco lepszy w podawaniu definicji dźwięków. Fortepian KEITHA JARRETTA z płyty The Köln Concert, tym razem granej z krążka Ultimate HQCD, a nie SHM-SACD, był z nim bardziej otwarty i niósł z sobą większą energię. Z kolei APL dociska niższą średnicę. To tam dzieje się z nim wiele rzeczy. Daje to ów duży wolumen, rozmach i przestrzeń, które sprawiają, że słucha się go trochę, jak bajkę, siedząc zasłuchanym, z otwartymi ustami i oczami wlepionymi w czytającą ją nam osobę, jak dziecko. Wnętrze Opery Kolońskiej było z testowanym przetwornikiem ciemniejsze. To znaczy pogłos był krótszy, ale gęstszy. Sam instrument został pokazany jednak w bardzo wiarygodny sposób. Miał ciepłą lewą rękę i nieco „pozłoconą” prawą. DAC nie dociąża dźwięku, nie o to chodzi, jesteśmy w stratosferze dźwiękowej, a nie na placu zabaw, na którym takie sztuczki robią wrażenie. Bo to nie sztuczka, a umiejętność. Kiedy pianista w połowie siódmej minuty pierwszego utworu zaczyna głośno tupać w deski sceny, testowany DAC nie pogrubił tego dźwięku, a pokazał go na linii na której stał fortepian w dobrej proporcji do samego instrumentu i do pokrzykującego co jakiś czas pianisty. A mimo to, gdzieś podskórnie czujemy, że konstruktorowi chodziło o jak najmocniejsze nasycenie harmonicznymi niskiego i średniego zakresu. Kiedy bowiem puściłem krążek CD-R pt. Close to Silence z cudownymi nagraniami THOMASA KESSLERA, instrument był większy niż z Ayonem (recenzja TUTAJ). Był nieco mniej klarowny, ale za to bardziej namacalny. To pianino Yamahy z 1975 roku, ale skojarzone z wtyczkami komputerowymi symulującymi brzmienie koncertowego Steinwaya D. Bułgarski DAC pokazał, że to jest stary, zdezelowany instrument, przez oddanie trzęsących się elementów obudowy, drżenie strun itd. Ale ważniejsze w jego przypadku były pełnia i głębia. Definicja niskich częstotliwości jest w Ayonie lepsza. Niewiele – ale jest. DSD-MR SE z kolei mocniej je nasyca. Bas na płycie ERICA BURDONA Eric Burdon declares “War”, wydanej w 1995 roku przez amerykańską wytwórnię Avenue Records na krążku Gold CD, był więc masywny, gęsty i duży. Miał też dobry „timing”. DAC, o którym mowa, ma wyjątkową zdolność do przekładania sygnału na dźwięki, które są naturalne. Uderzenia stopy perkusji w lewym kanale – mówię o utworze Tobacco Road – były po prostu świetne. To doskonałe nagranie i choć płyta oryginalnie ukazała się w 1970 roku niczego nie straciła z przepełniającej ją energii. Powiedziałbym nawet, że energia, dynamika, umiejętność poruszenia w nas czegoś, co sprawia, że czujemy z muzyką jedność, są w APL-u wybitne. A przecież, jak mówię, testowany przetwornik romantyzuje nagrania. Mam przez to namyśli to, że podkreśla ich głębię i nasycenie. Gitara otwierająca utwór Exit Music (For a Film), pochodzący z płyty OK Computer grupy RADIOHEAD, była więc dość ciepła. Z Ayonem brzmi ona w bardziej surowy sposób. Ale kiedy wszedł niski dźwięk, generowanego elektronicznie basu, bułgarskie urządzenie przetransformowało mój pokój w wypełnioną drżącym powietrzem przestrzeń. Nie było już pomieszczenia, była tylko dochodząca do mnie energia i melodia. Było to niskie, gęste, piękne brzmienie analogowego syntezatora. ▌ PODSUMOWANIE APL DSD-MR SE MA CECHĘ, która sprawia, że słucha się z nim muzyki tak, jakby to było realne wydarzenie: doskonałą kontrolę tonalności i energii dźwięku. Wiąże się z tym wysoka dynamika, rozdzielczość i coś tam jeszcze, ale nie o to chodzi. Kontrola o której mówię powoduje, że przekaz ma pięknie poustawiane elementy składowe. Ponieważ barwa przetwornika oparta jest na niskim środku, dostajemy dźwięk nasycony i gęsty. Nie jest on jednak ciepły w klasycznym ujęciu. Ayon jest bardziej otwarty, ale nie jest przez to jaśniejszy. Rzecz w innej dystrybucji energii, która w DAC-u umiejscowiona jest na niskim środku. Co by jednak nie mówić, to jest romantyczny dźwięk. Dostajemy go bez pogrubiania brzmienia i bez zmiany proporcji między instrumentami czy dźwiękiem odbitym. Bo, dla przykładu, skrzypce Andrew Menze z płyty The Rosary Sonatas BIBERA, choć słodkie, choć gładkie, miały odpowiednio otwarte brzmienie, podobnie zresztą, jak towarzyszący im klawesyn. To wszystko sprawia, że mamy do czynienia z topowym dźwiękiem. O tym, że to jeden z lepszych DAC-ów, jakie słyszałem – już mówiłem. Dodam więc, że to również jeden z kilku przetworników D/A, którymi się podobał na tyle, że gdybym nie miał Ayona i nie kochał brzmienia płyt SACD, mógłbym z nim żyć przez długi czas, o ile uzupełniłbym go o topowy transport CD. Jest pięknie. ■ Dystrybucja w Polsce Rymarska 45/1 53-206 Wrocław | POLAND → OSTAPOWICZAUDIO.com |
System referencyjny 2022 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity