PRZETWORNIK CYFROWO-ANALOGOWY Merason
Producent: DAFRAUD GmbH |
Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
No 214 1 lutego 2022 |
ANIEL FRAUCHIGER NALEŻY DO GRUPY producentów, którzy nie są skorzy do zmian. Jeśli raz znaleźli rozwiązania, które ich satysfakcjonują, trzymają się ich przez długi czas. Co jest o tyle ciekawe, że rzecz idzie nie o technikę analogową, w której zmiany zachodzą obecnie ewolucyjnie, powoli, a cyfrową, w której „rewolucje”, Rewolucje i REWOLUCJE to chleb powszedni. Najlepszym przykładem na ten konserwatyzm jest, testowany przez nas tym razem, przetwornik cyfrowo-analogowy DAC1. Wymyślony jeszcze w 2011roku,o czym świadczy napis na płytce drukowanej, wprowadzony do sprzedaży w 2015 roku, wciąż pozostaje topowym produktem firmy MERASON. Przez długi czas był jej jedynym produktem i dopiero w 2020 roku dołączył do niego model Frérot, czyli jego „mniejszy brat” – ‘frérot’ w języku francuskim znaczy „młodszy brat” lub „serce brata”. Przypomnijmy jeszcze, że nazwa Defraud, firmy-matki marki Merason, wzięła się z połączenia imienia i nazwiska założyciela, z dodatkowym ‘d’ na końcu. Oprócz niej pan Frauchiger ma też jeszcze inną firmę, Niedal Audio Lab, założoną w 2017 roku dzięki grantowi na start-up od Bern Economic Development Agency, której zadaniem jest produkcja urządzeń dla firmy Defraud oraz opracowywanie produktów dla innych firm w systemie OEM. ▌ DAC1 SIEDEM LAT W AUDIO TO DUŻO. Nie jest już tak, jak w latach 80. i 90. kiedy to japońscy producenci narzucili korporacyjną logikę zmian, w której co roku wymieniana była niemal cała oferta urządzeń podstawowych, a co kilka lat produktów ze szczytu cennika, to chyba jasne. Ale jest też jednak tak, że jeśli chodzi o przetworniki D/A zmiany następują błyskawicznie – obok gramofonów to „najgorętszy” produkt audio. Trzeba mieć więc ogromną wiarę w to, co się robi i pewność, że to, co się robi jest na wysokim poziomie, aby po siedmiu latach wciąż mieć w ofercie to samo urządzenie. W przypadku DAC1 jest to o tyle łatwe, że jego podstawą są „vintage’owe” przetworniki cyfrowo-analogowe Burr-Brown 1794A oraz równie wiekowy odbiornik cyfrowy Wolfson Microelectronics WM8804. Razem określają, jakie sygnały urządzenie może przyjąć, nawet przez wejście USB. A chodzi o sygnał PCM do 24 bitów i 192 kHz. Wyraźnie chodziło więc o to, aby jak najwięcej wydobyć z płyt Compact Disc i ewentualnie z plików hi-res. Dlaczego nie najnowsze układy? Ano dlatego, że szef firmy uznał, że nie brzmią one wystarczająco „analogowo” – a prywatnie jest fanem analogu. W wywiadzie, który udzielił HF przy okazji testu przetwornika Frérot mówił wręcz, że słuchał muzyki w ten sposób, ponieważ „dźwięk był po prostu lepszy: muzyka była bardziej spójna, bardziej emocjonalna i dużo bardziej angażująca”. Nawet kiedy w 2010 roku ponownie zajął się cyfrą i zdał sobie sprawę, że nastąpił w niej postęp, „nie był do końca przekonany”. Szukając alternatyw natknął się na projekt konwertera wykonany przez inżyniera z Hongkongu. Jak mówi, „jego produkt przekonał mnie, że słuchanie muzyki z cyfrowego źródła może być świetną zabawą”. Wspólnie spędzili dwa lata na rozwijaniu istniejącego przetwornika, a w wyniku tych działań powstał DAC1. Mamy więc do czynienia z produktem w pewnym stopniu „vintage”. Zresztą jego wygląd też do tej kategorii pasuje – urządzenie wygląda, jak wprost przeniesione z laboratorium z lat 70. Określa go biała (lub czarna) ścianka przednia wykonana z akrylu z dwoma plastikowymi wyłącznikami oraz rządkiem zielonych diod świecących. DAC1 jest klasycznym przetwornikiem D/A, z czterema wejściami cyfrowymi, z których USB opisane jest – uwaga – jako AUX, czyli „dodatkowe”. Kolejna dioda wskazuje synchronizację ze źródłem sygnału. Nie ma tu ani łącza Bluetooth, ani regulacji siły głosu, ani też pilota zdalnego sterowania. Nie zdekodujemy w nim plików MQA i nie podłączymy słuchawek. Jest za to układ w całości oparty o tranzystory, od samego wyjścia prądowego układów D/A – po jednym na kanał – przez konwersję I/U, aż po układy wyjściowe. Co więcej, osobne tory otrzymały wyjścia XLR i RCA. Dyskretne są też układy stabilizacyjne w zasilaczu części analogowej i one również są zbudowane według koncepcji dual-mono. Czym więc DAC1 jest? – Jest specjalizowanym produktem dla ludzi, którzy wiedzą, czego chcą i dla których głównym źródłem sygnału jest – tak to widzę – transport Compact Disc. Myśląco nim mam przed oczami taki oto obraz, na którym obok Merasona stoi transport firmy CEC – prawda, że ładna z nich para? A wejście USB potraktowałbym tak, jak zostało pomyślane, czyli jako dodatkowe – podłączamy do niego niedrogi transport plików i słuchamy muzyki z serwisów Tidal lub Qobuz. ▌ ODSŁUCH ⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Przetwornik cyfrowo-analogowy DAC1 testowany był w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY i porównywany do sekcji D/A odtwarzacza SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition, który pracował również jako transport. Najbardziej interesowało mnie to, jak DAC radzi sobie z płytami CD, ponieważ w ich przypadku, jak w soczewce, skupiają się zalety i wady przetworników. Wyjście cyfrowe Ayona z wejściem przetwornika połączone było kablem RCA→RCA Acrolink Mexcel 7N-DA6100 II, a DAC zasilany był kablem Harmonix X-DC350M2R Improved-Version. Przetwornik stanął na górnej półce stolika Finite Elemente Master Reference Pagode Edition Mk II na swoich nóżkach. Aby się nie przesuwał, podłożyłem pod nie podkładki Acoustic Revive RKI-5005. DAC1 testowany był z wyjściami RCA (niezbalansowanymi), ponieważ w moim systemie korzystam z kabli RCA. Dodam, że na jego górnej ściance, nad zasilaczem, umieściłem pasywny filtr EMI/RFI Verictum X Block. Płyty użyte w teście | wybór
⸜ ART BLAKEY & THE JAZZ MESSENGERS, The Big Beat, Blue Note/Audio Wave AWMXR-0020, XRCD24 (1960/2013). W WYWIADZIE Z PANEM FRAUCHIGEREM, który już wcześniej przywołaliśmy, mówił on o swoich inspiracjach, wśród których na pierwszym miejscu wymienił dźwięk analogowy, to jest dźwięk gramofonu. Jak mówił, jego dźwięk „był po prostu lepszy”, „muzyka była bardziej spójna, bardziej emocjonalna i dużo bardziej angażująca”. Podejście to, w którym chodzi przede wszystkim o zniwelowanie wad cyfrowego sposobu kodowania sygnału, a dopiero potem o wykorzystanie jego zalet było całkiem dobrze wyczuwalne przy „mniejszym bracie” testowanego przetwornika. Dopiero jednak w DAC1 słychać w pełni o co w tym wszystkim chodzi. Rzecz w tym, że jest to – no, nie da się inaczej – „analogowy” dźwięk. Przy czym cudzysłów daję nie dlatego, że poddaję zamknięte w nich słowo w wątpliwość, a dlatego, że to tylko stereotyp, inaczej grają przecież gramofony i magnetofony szpulowe, a jeszcze inaczej magnetofony kasetowe, choć to wciąż przecież analog. W każdym razie to, o czym mówię, słychać było doskonale, nawet w porównaniu do sekcji D/A odtwarzacza Ayon Audio, który jest dla mnie absolutnie analogowym odtwarzaczem. O ile jednak CD-35 HF Edition określiłem w jego teście jako odpowiednik studyjnego magnetofonu masteringowego, o tyle DAC1 byłby w takim porównaniu odpowiednikiem klasycznego gramofonu. Posłuchajmy trąbki Lee Morgana, a zaraz potem saksofonu Wayne’a Shortera z płyty ART BLAKEY & THE JAZZ MESSENGERS, The Big Beat w wersji XRCD24 z 2013 roku, a będziemy wiedzieli o czym mowa. Mearson ocieplił brzmienie, przyciemnił wyższy środek oraz wysokie tony, a te ostatnie przybliżył w miksie do nas. Świetnie wyszło to w solo perkusji lidera płyty, Arta Blakey’a, w skomponowanym zresztą przez Shortera utworze Sakeena’s Vision, kiedy to w prawym kanale mamy samą perkusję. Jej sygnał jest momentami lekko przesterowany, słychać też, że użyto tu kompresora. Mimo to mamy do czynienia z niezwykle wysoką energią i bardzo szybkim sygnałem. DAC1 przybliżył instrument do mnie i go „podrasował”. Ale też znakomicie ową energię i ową szybkość oddał . Bo to nie jest przetwornik, który by bezrefleksyjnie powtarzał ścieżkę „ocieplania”. To najprostszy sposób na zasymulowanie „analogowej” odpowiedzi, choć z wiernością sygnałowi źródłowemu mający niewiele wspólnego, Fajny, przynoszący określone korzyści, ale jednak w high-endzie niewystarczający. DAC Mearsona jest inny. Chodzi o to, że nie zamyka dźwięku i go nie gasi. Kiedy na doskonałej, świetnie nagranej, masterowanej przez Mateusza Sołtysika płycie duetu MRYCZEK & TOMASZEWSKI, zatytułowanej Love Revisited, wchodzi wokal, towarzyszy mu bardzo długi pogłos. DAC1 świetnie wyczuł jego rolę i raz, że pokazał jego długi „ogon”, to jeszcze oddał otwarty głos, nie zaciemnił go. Pod tym względem było mu blisko do sposobu, w jaki ten sam materiał, ale z plików hi-res zapisanych na płycie DVD-R odtworzył, kosztujący 200 000 złotych, dzielony odtwarzacz Accuphase DP-1000/DC-1000. Nie chodzi mi przy tym o jakość, a o charakter i sposób frazowania. Szwajcarski przetwornik robi to nie zamykając środka pasma wycofaniem, a przez zaokrąglenie jego ataku. Daje to wspaniale spójne granie, ale i z dużą energią. Nie przymierzając, jak z gramofonu SME. Ważne jest też to, że urządzenie pokazuje pełną perspektywę odtwarzanego materiału. Czy to był kwintet Blakey’a, czy polski duet, czy wreszcie solowa, barytonowa gitara PATA METHENY’ego z What’s It All About, za każdym razem przekaz był obszerny, miał duży wolumen, a holografia była po prostu znakomita. Jeśli chodzi o barwę, to trzeba powiedzieć, że w porównaniu z odtwarzaczem odniesienia przekaz był nieco jaśniejszy. Być może właśnie przez to scena miała duże rozmiary, pogłosy były nośne, ładnie wydłużały ją w głąb, za linię łączącą kolumny, ale i na boki. |
Ważniejsze było chyba jednak to, że lekkie podniesienie środka nie odebrało dźwiękowi wagi. Było w tym przekazie coś w rodzaju „grawitacji”, to jest mocnego stania na ziemi, bez odrywania przekazu w wymyślone przestworza. | Nasze płyty ⸜ DAVID GILMOUR Columbia/Sony Music Entertainment SICP-30815~6 Rattle That Lock BYŁ CZWARTYM SOLOWYM albumem studyjnym DAVIDA GILMOURA, gitarzysty i wokalisty zespołu Pink Floyd; wydany został przez wytwórnię Columbia Records 18 września 2015 roku. Nagrania powstały w, należącym do Gilmoura, studiu MEDINA, a dodatkowe ścieżki dograno w małym studiu na jego farmie (Sussex) i w ulokowanym na łajbie muzyka studiu ASTORIA – to tam zarejestrowano też płytę Pink Floyd A Momentary Lapse of Reason (więcej o niej TUTAJ). Partie orkiestrowe, których aranżerem był Zbigniew Preisner, zostały zarejestrowane w AIR Studios. Za realizację nagrań odpowiedzialny był ANDY JACKSON. Wcześniej pracował on przy kilku płytach PF, a przy A Momentary… oraz Division Bell był głównym inżynierem. Odpowiedzialny jest też za miks całej płyty Rattle That Lock, którego mastering wykonali JAMES GUTHRIE oraz JOEL PLANTE w das boot recording. W trakcie nagrań Gilmour korzystał z wielu (kilkudziesięciu) różnych efektów gitarowych, zarówno starszych, jak i nowszych. Grał na wielu różnych gitarach, ale zaś przede wszystkim na dwóch: Fender Stratocaster The Black Strat oraz Gibson Les Paul Gold Top (więcej TUTAJ; dostęp: 10.01.2022). Materiał na omawianą płytę został w większości zarejestrowany już w 1993 roku na taśmę DAT (stereo, 24/48) jako 20-godzinny jam. To z tej sesji pochodzi materiał na krążek Division Bell. Z pozostałego materiału wycięto około 40% muzyki, która finalnie znalazła się na Rattle That Lock, do której nagrano na nowo 60% materiału. Wersja deluxe, którą chciałbym państwu polecić, zawiera materiał na CD (w japońskiej wersji to Blu-Spec CD2) oraz na Blu-Ray (surround oraz stereo hi-res). Na płycie BD znajdziemy również niewydane demo z 1993 roku oraz nagrania z oryginalnych sesji z ze studiów Olympic oraz Astoria. To piękna, spokojna muzyka z naprawdę dobrym dźwiękiem – szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że materiał powstawał przez wiele lat, był rejestrowany w różnych studiach i w różnych formatach; zakładam, że finalnie płyta została nagrana i edytowana w stacji DAW (Pro Tools). ♦ www.COLUMBIARECORDS.com OSADZENIE PRZEKAZU Z DAC 1 na ziemi, jego umiejętność oddania dźwięku realnego, a nie wymyślonego, wyjdzie nie tylko z muzyką jazzową to, bo słuchany przeze mnie po dłuższej przerwie album DAVIDA GILMOURA Rattle That Lock, o którym powyżej, miał te same cechy. Orkiestra, nagrana w londyńskich Air Studios, a zaaranżowana przez Zbigniewa Preisnera, była bowiem świetnym tłem dla powoli rozwijającego się solo gitary w otwierającym płytę instrumentalnym wstępie 5 A.M.. Nagrany przez muzyka – jak się można domyślić – o piątej rano ma w sobie coś bajkowego. I tak też Mearson to pokazał. Wolumen gitary i jej klarowność były niższe niż w odtwarzaczu odniesienia. Ale też różnica nie była bardzo duża i bez bezpośredniego porównania będzie trudna do wyłapania. Co jednak było fajne, to sposób, w jaki DAC1 wypełniał przekaz. To urządzenie o pełnym paśmie przenoszenia, od samej góry do samego dołu. O ile jednak wysokie tony są w nim złagodzone, o tyle bas – nie. Powiedziałbym nawet, że jest on lekko wyeksponowany, a przynajmniej jego, średni zakres. Na płycie Blakey’a dało to stopie perkusji bardzo ładne „odbicie”, z płytą Metheny’ego pokazało pełnię pudła gitar, a z krążkiem Gilmoura pozwoliło się dźwiękowi rozwinąć, „popłynąć” w stabilny i niemal majestatyczny sposób. A jak ładnie wyszło to na płycie Music Bank zespołu ALICE IN CHAINS – mojego ulubionego zespołu epoki grunge! Otwierający utwór Rooster powolny bit, gitara, wokal, perkusja, wszystko to miało świetną wagę, ale i klarowność. Po raz kolejny DAC pokazał szeroką perspektywę z dobrze poukładanymi planami. Dopiero z takim, mocnym graniem wyszła maniera urządzenia, z jaką reaguje na skompresowany sygnał. Chodzi o to, że go wygładza i dopieszcza, a przez to traci nieco energii. O ile przy poprzednich płytach nie było po tym śladu, o tyle w teraz to usłyszałem. I znowu – DAC1 spowodował, że płyta, a grałem ją z krążka CD-R ze studia masteringowego („Reference CD”), zabrzmiała niezwykle ładnie i przyjemnie. Tak więc i miłośnicy hard rocka, muzyki metalowej, a nawet death metalowej powinni być zadowoleni. A to przecież oni mają najczęściej problemy z cyfrowymi wersjami swoich ulubionych albumów. DAC1 przywróci im je do życia. ▌ PODSUMOWANIE JAK SZYBKO CYFROWE AUDIO SIĘ ZMIENIA! I jak mało z tego wynika… Albo inaczej: średnia jakość urządzeń cyfrowych w ostatnich latach znacznie wzrosła, szczególnie na skrajach cennika – w urządzeniach niedrogich i topowych. A jednocześnie wciąż kręcimy się w tym samym kole, w którym poprawa jednego parametru skutkuje pogorszeniem innego. Przetwornik firmy Mearson pokazuje, że większość rzeczy, które są obecnie „odkrywane” przez wielu producentów było na wyciągnięcie ręki już siedem lat temu. Szwajcarski przetwornik wykorzystuje od lat nieprodukowaną kość DAC-a, która była i jest doskonałym sposobem na zamianę zer i jedynek w sinusoidę. Dostajemy z nim dźwięk gładki, płynny i prawdziwie „analogowy” w tym sensie, że pozbawiony cyfrowej szorstkości. Przekaz ma z nim świetną perspektywę, z obszerną sceną dźwiękową i dużym wolumenem. Jest też dynamiczny i szybki. Od drogich, najnowszych urządzeń różni się mniejszą rozdzielczością i klarownością brzmienia. Nie przeszkadza mu to jednak w pokazywaniu tego, co w danej muzyce jest najlepszego. DAC1 jest przetwornikiem, który spokojnie może stać w najdroższych systemach audio, obok urządzeń kosztujących kilkakrotnie więcej. I wciąż będzie wśród nich błyszczał prawdziwym, a nie odbitym światłem. ▌ BUDOWA SZWAJCARSKI PRZETWORNIK D/A ma zwartą, skromną obudowę, a jednak wyróżnia się spośród rzeszy innych urządzeń tego typu. Dzieje się tak za sprawą dwóch elementów: ścianki przedniej i samego chassis. Ta pierwsza, wykonana z płata nieprzezroczystego akrylu, świetnie „współpracuje” z zielonym kolorem diod świecących i napisami. Może mieć ona kolor biały, jak w teście, lub czarny. Na specjalne zamówienie, za sporą dopłatą, dostępny jest też front ze stali nierdzewnej pokrytej chromem. ⸤ PRZÓD I TYŁ Obudowę wykonano w całości z takiej właśnie stali. Dlatego też urządzenie wygląda, jakby zostało wypożyczone z jakiegoś laboratorium badawczego, w dobrym tego słowa znaczeniu. Wspomniane diody wskazują wybrane wejście oraz synchronizację DAC-a ze źródłem sygnału. Co ciekawe, synchronizuje się on także wtedy, gdy transport nie pracuje, wystarczy go włączyć do sieci. Często jest tak, że synchronizacja następuje dopiero po włączeniu odtwarzacza płyty. Dodam, że Merason stoi na przezroczystych, podklejanych nibynóżkach z silikonu. Z tyłu znajdziemy naprawdę godziwe gniazda. Wyjścia i wejścia XLR zrealizowano na złoconych, standardowych łączach firmy Neutrik, jednak już RCA to złocone wersje gniazd WBT z serii nextgen. Najmniej solidnie wygląda wejście USB. ⸤ ŚRODEK Środek zajmuje w całości układ elektroniczny i zasilacz. Zacznijmy od tego drugiego. Jego podstawą są dwa, sporej wielkości transformatory toroidalne w obudowach minimalizujących drgania. Jeden z nich dostarcza napięcie do sekcji cyfrowej, a drugi do analogowej i to osobno dla lewego i prawego kanału. Tak więc mamy do czynienia z układem dual-mono. I ciekawostka, transformatory pochodzą z polskiej firmy PowerUC. Zasilacz dla sekcji cyfrowej oparty jest na scalonym stabilizatorze napięcia, ale w sekcji analogowej pracują tylko tranzystory, to układ w całości dyskretny. „Dyskretny” odnosi się zresztą i do sekcji przetwornika. Na wejściu pracują układy scalone, to jasne – odbiornik cyfrowy Wolfson Microelectronics WM8804, który dyktuje wartości graniczne dla sygnału wejściowego, oraz przetworniki cyfrowo-analogowe Burr-Brown 1794A. Odbiornik akceptuje tylko sygnały S/PDIF PCM do 24 bitów i 192 kHz, zaś przetworniki są dwa, osobno dla każdego kanału. Połączenie równoległe wyjść w każdym z nich zmniejsza szumy i zniekształcenia. I teraz – dyskretna jest cała pozostała część układu. Nawet w sekcji konwertującej sygnał prądowy – w takiej formie wysyłany jest z kości D/A – na napięciowy, który przesyłany jest następnie do wyjścia analogowego i dalej, do wzmacniacza. Mimo że najczęściej producenci ułatwiają sobie sprawę sięgając po układy scalone. Podobnie jest z buforem wyjściowym, gdzie również skorzystano z tranzystorów bipolarnych. Ich pary przykręcono do siebie i do radiatorów, wyrównując w ten sposób ich dryft termiczny i jego wpływ na parametry. Ważne – osobne ścieżki poprowadzono dla wyjść XLR i RCA, począwszy od samych układów D/A. Płytka drukowana jest dwustronna, a wszystkie kondensatory, ładne polipropylenowe kostki, znalazły się pod spodem. Dodam jeszcze, że wejście USB otrzymało osobną, małą płytkę, wpinaną do głównej przez złocony wielopin. Teoretycznie możliwe jest więc wymiana całego układu na nowocześniejszy. ■ ▌ Dane techniczne (wg producenta)
Obsługiwany sygnał cyfrowy: |
System referencyjny 2021 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity