ROZMOWA | The Editors |30| DAVE CLARK | „POSITIVE FEEDBACK”
Stanowisko: |
ROZMOWA
Rozmawiał: Wojciech Pacuła |
No 198 1 października 2020 |
⸤ Dave Clark i Carol Clark w swoim pokoju odsłuchowym zefem, to jest redaktorem naczelnym „POSITIVE FEEDBACK”, a także właścicielem pisma, jest David Robinson. Kiedy w 2012 roku przeprowadzałem z nim wywiad na potrzeby cyklu „The Editors” (№ 9) Pismo nosiło jeszcze tytuł „Positive-Feedback Online”, podkreślając nim swoją „przynależność” do sieci i odróżniając się w ten sposób od pism drukowanych. Przypomnę, że i „High Fidelity” swoją przygodę zaczynało jako „High Fidelity Online”. Nietrudno więc ukryć, że amerykańskie pismo było dla mnie jednym z punktów odniesienia przy przeprojektowaniu HF. I kto by pomyślał, że kilkanaście lat później zostanę w nim redaktorem na pozycji Senior Cooperating Editor (więcej TUTAJ)… Początki pisma sięgają jednak znacznie głębiej niż by się mogło wydawać, a David nie jest jedynym motorem napędowym PF. W „backstage’u” pisma, zajmując się rzeczami, o których czytelnik nie musi wiedzieć, a które gwarantują, że magazyn może być czytany, znajdziemy bowiem Dave’a Clarka. To on edytuje i przygotowuje do publikacji moje (i nie tylko) testy i to on koordynuje pracę pozostałych osób z technicznego zaplecza. Co więcej, jest też osobą, dzięki której PF w ogóle powstało. Z DAVEM CLARKIEM, artystą, melomanem, audiofilem, animatorem kultury, założycielem magazynu „audioMusings”, współzałożycielem „Positive Feedback” rozmawia WOJCIECH PACUŁA. WOJCIECH PACUŁA: Powiedz nam proszę coś o sobie. Tak więc po przejściu na emeryturę myśleliśmy o podróżowaniu kiedy tylko się da i gdzie tylko się da , chociaż nienawidzę siedzieć w samolocie dłużej niż kilka godzin, ale tak – chcieliśmy zobaczyć świat w sposób, który byłby przeciwieństwem naszych zwykłych wakacji. Myśleliśmy o hrabstwie winiarskim w Kalifornii i różnych wystaw audio w USA. Uwielbiamy spędzać całe tygodnie w kilku regionach winiarskich, degustując czerwonych win, jak i dobrze zjeść w lokalnych restauracjach. Mamy tu przyzwoitą „piwniczkę” win, które lubimy, a także piw z USA. Uwielbiamy też dobrze zjeść i znamy kilku lokalnych szefów kuchni, którzy są właścicielami najlepszych lokali na Long Beach. ⸤ Carol Clark i Dave Clark na wystawie swoich obiektów zatytułowanych Pieces w Long Beach Museum of Art Downtown A tak – siedzimy tutaj od 6 miesięcy, ograniczając nasze wycieczki ze względu na wiek i ewentualne problemy zdrowotne. Spędzamy czas słuchając muzyki, kręcąc się po domu, wykonując projekty i ulepszenia, zajmując się ogrodnictwem, sztuką i pracą dla PF. Tęsknimy za spędzaniem czasu z przyjaciółmi, jedzeniem poza domem, odwiedzaniem lokalnych browarów i tym podobnymi… Ale Stany Zjednoczone są pod obecnym przywództwem są po prostu popieprzone... Odpadły też podróże związane z wystawami audio; albo są anulowane, albo przesunięte lub po prostu się wywróciły. Chociaż nawet gdyby się odbywały, to w miejsce potrzeby oglądania najnowszych i najlepszych urządzeń audio, chcielibyśmy po prostu zobaczyć naszych przyjaciół, których widzimy tylko na pokazach… Wcześniejsze podniecenie związane z chęcią zobaczenia całego tego sprzętu wyparowało. Teraz myślimy: „Wow! Kolejna czarna skrzynka z gałkami” lub „o rany, kto przy zdrowych zmysłach kupiłby ten gigantyczny głośnik w przebraniu robota?” Tak, wystawy nie są już takie interesujące… Poza tym, jak powiedziałem, tęsknimy po prostu za starymi przyjaciółmi, zbyt późnym wstawaniem, piciem i jedzeniem bez umiaru i płaceniem za to następnego dnia, kiedy trzeba napisać relację z wystawy dla PF. Ale chyba za bardzo zanurzyłem się w teraźniejszości. Musimy się cofnąć trochę w czasie. WP: Gdzie to wszystko się więc zaczęło? WP: Jaki był twój pierwszy „poważny” system? Przez cały ten czas „karmiłem się” kiepską muzyką, kupując wszystko, co mogłem znaleźć i na co mogłem sobie pozwolić, a co pasowało do moich ówczesnych gustów muzycznych – zwykle było to coś z gatunku „progresywnego rocka”, chociaż częścią mojego życia był również hard-rock. Właściwie to wszystko im było dziwniejsze, tym lepiej. I wtedy usłyszałem Iggy’ego Popa i to było to! Otworzyło mnie to na muzykę, której nie mogłem sobie nawet wyobrazić, a co w efekcie zaprowadziło mnie do Roxy Music, Bowiego i tak dalej w dół króliczej nory coraz bardziej alternatywnych artystów. ⸤ System audio Carol i Dave’a WP: Czego oczekiwałeś od systemu audio? Słuchałem także tego, co słyszałem na pokazach i koncertach lub w klubie, w którym pracowałem za darmo, robiąc im grafiki. Głośno. „Tu i teraz”. Wciągająco. Zawłaszczająco. Na żywo. (Pracując tam miałem to szczęście, że mogłem za darmo zobaczyć wszystkie punkowe i alternatywne kapele podróżujące przez SoCal.) Po studiach poznałem swoją przyszłą żonę. Mieliśmy prawie takie same płyty LP, kochaliśmy te same zespoły i chcieliśmy wydobyć z muzyki jak najwięcej. Pobraliśmy się w 1981 roku i po jej pierwszej wypłacie po przeprowadzce do nowego miasta moja „lepsza połówka” powiedziała, że potrzebujemy lepszego systemu stereo. W tamtym czasie był to podstawowy amplituner Pioneera, kilka źle dobranych, ułożonych jeden na drugim głośników, magnetofon kasetowy i ten sam, co wcześniej, wypróbowany w boju gramofon AR. Cóż, czytałem różne magazyny audio, a dział ogłoszeń w „LA Times” zawierał kilka stron o dealerach audio w Los Angeles, jak również o ludziach sprzedających różne rzeczy. Miałem więc kilka pomysłów na temat niedrogich sprzętów, które mogłyby się u nas sprawdzić. Już w następną sobotę wyjechaliśmy do Los Angeles z listą zakupów, na której były głośniki ADS 810 z elektroniką NAD-a. Po wizytach w kilku sklepach zdaliśmy sobie sprawę, że kolumny ADS 810 nie są dla nas… Więc chociaż skończyło się na wzmacniaczu NAD 3140, to zamiast ADS-ów wróciliśmy do domu z kolumnami DCM Time Windows. Byliśmy w siódmym niebie. Do licha, technik-elektryk, który pracował na naszym wydziale na uniwersytecie, wyposażył mnie w posrebrzany drut miedziany, którym wszystko razem połączyłem. Z biegiem lat przeszedłem z gramofonu AR na najwyższej klasy model Sony, potem Linna i Transrotora, aż do Fern&Roby, którego mamy do dziś. W elektronice przeszliśmy od NAD-a, przez Adcoma, Blue Circle/Claytona do naszego obecnego wzmacniacza PS Audio. Głośniki przeszły drogę od DCM do Apogees, Reimers i w końcu do Vandersteen Quatro Carbons. Powiem ci, że o wiele bardziej wolimy głośniki odtwarzające pełne pasmo („full range”) niż jakiekolwiek inne… Muzyka, której słuchamy, ma głęboki bas, więc lepiej, żeby przy głośnym graniu system sięgał do 20 Hz. Carol była częścią tej podróży od samego początku. Apogee tak bardzo jej się podobały, że kiedy nasz syn, ucząc się chodzić, włożył pilota do jednego z paneli głośnika niskotonowego, zadzwoniła do Apogee najszybciej, jak tylko mogła, porozmawiała z Jasonem, wyjaśniła, co się stało, a ten powiedział, że nie tylko naprawi panel, ale jeśli zapłacimy więcej, zmodernizuje oba głośniki do najnowszej i najlepszej wersji Signature – i zabezpieczy je przed dziećmi! Mogłem tylko powiedzieć: Yes please. I właśnie dlatego nienawidzimy i odmawiamy używania terminu WAF. Przepraszam, ale moja żona, partner, ma do powiedzenia na temat tego, co kupujemy, jak to konfigurujemy, tyle samo co ja. Dlaczego od 40 lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem – w lutym obchodziliśmy okrągłą rocznicę. Oboje interesujemy się projektowaniem, dizajnem i dźwiękiem i nadal mniej więcej tą samą muzyką. Dzisiaj Carol woli słuchać takich wykonawców, jak Notwist, Gary Numan, New Order, Joy Division, Mogwai, The Cure i tak dalej. Chociaż jestem w tym z nią, lubię też dziwniejsze zespoły, w rodzaju Lambchop, Low i eksperymentalnych artystów noise lub ambient. Jestem też wielkim fanem Briana Eno. Nie znajdziesz u nas zbyt wiele jazzu ani muzyki klasycznej – to nie nasza muzyka, chyba że jest w niej coś odmiennego, innego. Przez kilka lat mieliśmy wykupione karnety do filharmonii, ale zrobiło się nudno. Ale – próbowaliśmy. Tak samo było z kobiecymi wokalami jazzowymi. Podobnie jak z nagraniami określanymi jako „muzyka audiofilska”. Ludziom podoba się to, co im się podoba, o to w tym wszystkim chodzi. Nigdy nie wyśmiewaliśmy ani nie krytykowaliśmy tego, czego inni lubią słuchać, to po prostu nie nasza sprawa. Ale jeśli zagrasz na koncercie Keith Don't Go, Carol i ja pójdziemy na taki występ, bez kręcenia nosem. To kolejny powód, dla którego wystawy stały się tak męczące – ta sama stara muzyka, w kółko i od nowa. Dlaczego też będziemy umieszczać na czarnej liście pokoje, w których odmówią odtwarzania naszej muzyki, a jeśli to zrobią, powiedzą coś, co jest mniej lub bardziej obraźliwe na temat tego, czego słuchamy… Nie dajemy na to zgody – szanuj innych i bądź dla nich uprzejmy. ⸤ Kolumny Vandersteen Quatro Carbons W czasie tej podróży przeszliśmy od pożądania detali i szczegółów (jako recenzenci), sceny dźwiękowej i tak dalej, do potrzeby obcowania z muzyką jako całością (jako słuchacze). Nie chcemy oddawać naszej energii, by słuchać hard. Bardziej zależy nam na zaangażowaniu poprzez system odtwarzający naszą muzykę tak, jak chcemy, aby brzmiała. Cały przekaz doświadczany i słyszany jako jedna całość. Oczywiście również suma części, to również… Chociaż wysłuchiwanie ich stało się dla nas dość męczące. WP: Jaki jest twój ulubiony format – LP, CD, SACD? Nigdy tak naprawdę nie „wszedłem” ani w DSD, ani SACD, ponieważ artyści, których lubimy, po prostu nie są nagrywani w tym formacie. Tak, mamy kilka tytułów DSD i SACD, podobnie jak i w PCM 24/192, ale powiedziałbym, że to może 2% tego, co posiadamy. Pozostałe 98% to po prostu pliki 16/44, które dobrze przygotowane są naszym zdaniem OK. Chociaż posiadamy sporo słabo nagranych płyt, to tak naprawdę szukamy muzyki, a niekoniecznie dźwięku… Chociaż, gdy się to uda, jest świetnie. WP: Czy wierzysz w to, że streaming to przyszłość audio? Najważniejsze jest jednak kwestia płacenia artystom, chodzi o zapewnienie im bytu. Ale czy przesyłanie strumieniowe jest równe temu, co uzyskujemy odtwarzając muzykę bezpośrednio z własnej biblioteki? Jeszcze tego nie przetestowałem. WP: Czy znasz jakąś nową, obiecującą technikę audio? Mając to na uwadze, nasz system jest prawie skończony. Nie jesteśmy zainteresowani zmianą rzeczy, nowościami itp. Co oznacza, że ograniczamy się z recenzjami do jednego lub dwóch produktów rocznie. Więc co jest nowością? Co się zmieniło? Co radykalnie zmieni naszą muzykę w taki sposób, aby była czymś więcej niż jest teraz? Nie jestem tego pewny. Naprawdę nie czytam magazynów audio, więc chociaż na horyzoncie może pojawić się jakaś przełomowa technologia, to moje wieloletnie doświadczenie uczy mnie, że to bardziej udoskonalenia lub ewolucja. Czy stanie się coś dramatycznego, co zmieni wszystko? Może sposób przechowywania danych? Może przesył z A do B? Może technika związana z głośnikami? Pewnego dnia na pewno, ale nie w najbliższym czasie, w którym będzie to miało dla któregokolwiek z nas znaczenie. Dodam, że nie mamy pojęcia, jak powinna brzmieć jakakolwiek muzyka. Wiemy tylko, jak to brzmi dla nas i jak chcemy, żeby brzmiała. Mamy więc system, który to dla nas robi. Naprawdę nie interesuje nas, jak nasza muzyka brzmi dla tego, kto tu przychodzi i jej słucha; jeśli to lubisz – świetnie, jeśli nie – również świetnie. Naprawdę nie ma to znaczenia. Nie staram się być dupkiem czy czymś w tym rodzaju, ale dla nas to osobista sprawa. Nie ma „dźwięku absolutnego”, bo każdy inaczej słyszy, inaczej interpretuje, inaczej ocenia. Dla każdego to jest jego własny absolut. |
⸤ Elektronika ze wzmacniaczem PS Audio, odtwarzaczem plików AURALiC Aries G2 itd. Zbudowaliśmy system, który sprawia, że słuchanie muzyki jest dla nas wciągające i przyjemne. Tak więc, powtórzę, tak, są w tym dźwięku takie, czy inne audiofilskie elementy, które ludzie starają się wykreować w swoim domu – ale nam chodzi bardziej o całość. Po prostu już nie słuchamy już detali. WP: Powiedz jeszcze coś o sobie – artyście. Co jest Twoim głównym zmartwieniem, co chcesz pokazać ludziom poprzez swoją działalność artystyczną? Czy artysta jest odpowiedzialny za bieżące problemy, czy jest to coś tylko dla polityka? Kiedy się pobraliśmy, moja sztuka (poza pracą) polegała na wykonywaniu rzeźbiarskich konstrukcji składających się z metalu, drewna, farby, taśmy… i tak dalej. Wyraźnie mieszane media. Miałem kilka występów w SoCal, a nawet miałem agenta. Potem wyprowadziliśmy się z uniwersytetu, gdzie miałem dostęp do wszystkich sklepów, i zostałem nauczycielem w Los Angeles. Bez dostępu do narzędzi potrzebnych do pracy w metalu zacząłem budować meble, na które wpływ miał ruch wzorniczy Memphis z Włoch. Dostałem się do kilku centrów projektowych przeznaczonych dla handlu (jedno to SoCal i siostrzany sklep w Miami), gdzie sprzedałem wystarczająco dużo swoich rzeczy, aby było to satysfakcjonujące – zarówno finansowo, jak i artystycznie – jednocześnie stając się prawdziwym pedagogiem i wychowując naszego jedynego syna. Oczywiście szokujące było dla mnie, gdy dowiedziałem się, że rzecz, za którą mi zapłacono 200 $, została następnie sprzedana projektantowi za 400 $, który następnie sprzedał go klientowi za 800 $. Tak, to jest świat sztuki. Zaskoczyło mnie to, podobnie, jak prośba o wykonanie 4 kolejnych sztuk identycznych z tą, którą właśnie kupili. Przepraszam, to nie fabryka, ale ojciec, mąż, wychowawca i współzałożyciel Towarzystwa Audiofilskiego Greater South Bay (więcej o tym później), w dodatku nie miałem ani czasu, ani ambicji, by podjąć się roli producenta. Tak więc, biorąc pod uwagę wszystkie wymagania życiowe w tamtym czasie, odłożyłem sztukę na dalszy plan i miałem 29 lat przerwy, dopóki nie przeszedłem na emeryturę. Stwierdziłem wówczas, że zamiast robić byle co, chcę wrócić do mojej sztuki. Od czego by tu zacząć? Co powiesz o spotkaniu tylu artystów, ilu mogłem spotkać tutaj, w Long Beach? Wszyscy artyści, z którymi wtedy spędzaliśmy czas, wyprowadzili się, tak jak my… Zostałem w świecie sztuki sam, nie mając do kogo się zwrócić. Teraz Long Beach jest niezwykle zróżnicowanym miejscem i jest domem dla większej liczby artystów na mieszkańca niż gdziekolwiek indziej w SoCal, więc bardzo aktywnie działaliśmy w społeczności artystycznej, biorąc udział w otwarciach, goszcząc wydarzenia, spotykając nowych ludzi i ostatecznie współpracując z innymi artystami, a także kupując tyle dzieł sztuki od lokalnych artystów, na ile nas było stać, ostatecznie stając się współzałożycielem Art Clout LB (więcej TUTAJ; dostęp: 27.09.2020). I tak oto jestem ja jako artysta. Pierwsze prace, zaraz po powrocie do mojej sztuki, miały po prostu sprawdzić, czy uda mi się odtworzyć kilka z tych, które zrobiłem 29 lat wcześniej. To byłyby prace 5 i 6. Od tego czasu moja sztuka ewoluowała mniej w kierunku „mebli” lub rzeczy „funkcjonalnych”, a bardziej rzeźbiarskich dzieł. Lubię mówić, że „Dave konstruuje rzeźbiarskie rzeczy, które mogą opowiedzieć historię, skłonić do myślenia o jakiejś historii, służyć jakimś praktycznym celom, a może żadnemu z nich”. ⸤ Gramofon Fern&Roby Montrose z wkładką Soundsmith Zephyr MIMC Wszystkie moje prace to mieszane media – lubię bawić się materiałami, kolorami itd. Nie mam zamiaru wygłaszać za pomocą mojej sztuki oświadczeń ani wywoływać kontrowersji. To, co robię, jest tym, co robię. Jeśli któraś z moich prac do Ciebie przemawia, świetnie. Jeśli coś w tym widzisz, to miło. Ale w większości przypadków moje dzieła są tym, czym są. Inspiracja pochodzi z kształtów i wzorów, materiałów i kolorów… I co mogę z nimi zrobić? Lubię się nimi bawić i patrzeć, co się stanie. Czasami taki projekt trafia do kosza, czasami jest zmieniany, ale w większości przypadków kończy jako coś, czego się nie spodziewałem, na zasadzie: „Och, to zadziałało!” I chociaż znam wielu artystów, których prace są oświadczeniami, zmieniają świat lub zmuszają do refleksji nad wydarzeniami… to nie ja. Ponieważ nigdy nie uczęszczali na inne zajęcia plastyczne niż w 7 klasie, być może ukończenie szkoły artystycznej pozwoliło im tworzyć sztukę na innym poziomie. Z celem, czy to politycznym, czy jakimkolwiek innym. Mój garaż jest teraz moją pracownią i mając około 90 gotowych dzieł, potrzebuję teraz miejsca do ich przechowywania, aby były bezpieczne. W studiu mam system audio, który sięga początków mojej pasji – prostą integrę i kolumny. Mogę również przesyłać strumieniowo muzykę do przetwornika cyfrowo-analogowego Audioengine z mojego telefonu, dzięki czemu muzyka podąża za mną, niezależnie od tego, czy pracuję w studio, czy poza nim. Dodam, że świat sztuki nie jest tym, czym był 30 kilka lat temu, kiedy łatwo było zorganizować wystawę, a posiadanie agenta było połączeniem rozmowy telefonicznej i prezentacją portfolio. Dzisiaj opłaca się udawać, a agenci oczekują, że zapłacisz im z góry… no chyba, że jesteś jednym z większych graczy, a ja nie jestem. Chociaż postrzegam siebie jako „przyszłościowego”, widzę również, że mam wystarczająco dużo lat i wystaw za pasem i że być może już nie do końca taki jestem. Ustawiony? Może ludzie mnie znają, moja praca znalazła się na wystawie w Muzeum Sztuki w Long Beach. Ale jestem tym, kim jestem, moja sztuka jest tym, czym jest… Nie mam pretensji ani ambicji, żeby myśleć w stylu: „Spójrz na mnie, jestem artystą!” Chcę wrócić do czegoś, co właściwie przeskoczyłem, a o czym wcześniej wspomniałem. W późnych latach 80. Carol i ja, z sąsiadem, który mieszkał na naszej ulicy, założyliśmy stowarzyszenie audiofilskie o nazwie Greater South Bay Audiophile Society. Nasze spotkanie wyglądało tak…. I to był początek. Niemal nie odrywałem telefonu od ucha, bo ludzie chcieli wiedzieć, jak szybko się spotkamy i gdzie. W ciągu kilku lat mieliśmy ponad 140 członków, jak również miesięczny, 16-stronicowy „biuletyn”, swój stół na różnych wystawach „Stereophile’a” i uznanie w branży. Ale potem nasi partnerzy przenieśli się do pracy na Wschodnie Wybrzeże i nie poradziliśmy sobie z samodzielnym prowadzeniem Towarzystwa. Wraz z kilkoma podobnie myślącymi członkami zaczęliśmy więc publikować magazyn „audioMusings”. Bo dlaczego by nie? Skoro co miesiąc publikowaliśmy 16-stronicowy biuletyn, dlaczego nie moglibyśmy publikować magazynu? Towarzystwo kręciło się jeszcze przez kilka lat, dopóki nie przejął go Bob Levi, który przemianował go na Los Angeles and Orange County Audio Society. Cóż, po kilku latach publikowania drukiem czasopisma „aM” (byłem odpowiedzialny za układ, projekt i tak dalej, przy pomocy PageMaker), cały czas będąc wychowawcą, ojcem, mężem, okazało się, że to nie mogło tak dłużej działać. W ciągu trzech lat wydaliśmy 14 numerów i chociaż byliśmy bardzo szanowani, pod każdym względem byliśmy tylko błyskiem na radarze magazynów audio. Jasne, że można nas było znaleźć w różnych sklepach Tower Records (ten w Tokio był naszym największym sprzedawcą) i tak, mieliśmy subskrybentów i większość ludzi w branży znała nas… Ale tak naprawdę nie było przed nami żadnej przyszłości. A my się wypalaliśmy. Chociaż w publikowaniu znalazłem ujście swojej kreatywności, po prostu nie mogło to dłużej tak trwać – tyle pracy bez żadnego efektu… Nigdy nie zarobiliśmy nawet dolara, ponieważ zawsze wychodziliśmy na zero, ani też nigdy nie straciliśmy dolara… poza naszymi początkowymi zbiorowymi inwestycjami, aby w ogóle ruszyć ten interes. ⸤ Pokój odsłuchowy Carol i Dave’a, widok półki z płytami CD W czasie, kiedy wydawaliśmy „aM” na różnych pokazach spotykaliśmy Davida i Lilę (obecnie naszych partnerów w PF) i okazało się, że oni czuli to samo, publikując wersję drukowaną „Positive Feedback”. Tak więc, po opracowaniu LLC, chcąc dołączyć do Davida i Lili z PF, kończąc przy okazji czasy druku i przechodząc do trybu online, zwróciliśmy się do naszych partnerów w „aM” z naszymi planami (jak się okazało, chcieli kontynuować drukowanie, ponieważ sieć ich nie interesowała) i zakończyliśmy naszą pracę w magazynie… który po jakimś czasie się zwinął. Chodziło oto, kto przejmie nasze zadania? Było to przyjazne „przejęcie”, kiedy nasi partnerzy z „aM” dołączyli do nas w internetowej wersji PF (właściwie było to połączenie PF i „aM”, podczas gdy dziś jest to tylko PF, choć to przez lata ewoluowało). W tym czasie Carol i ja zajmowaliśmy się zapleczem działalności magazynu (html przez FrontPage), ale z czasem dostrzegliśmy potrzebę przejścia z Web 1 do Web 3 i przełączenia się na dynamiczną stronę poprzez WordPress. I oto jesteśmy w tym miejscu dzisiaj, jakieś 15 lat później. Carol i ja nadal zajmujemy się ogólnym wyglądem i działaniem strony, a także edycją i niektórymi obowiązkami, ale ciężkie prace związane z zapleczem i kodowaniem, hmm… mamy od tego innego gościa. WP: Powiedz jeszcze parę słów o waszym systemie audio. ⸤ KOLUMNY: Vandersteen Quatro Wood Carbon ⸤ Pokój odsłuchowy Carol i Dave’a, widok półki z płytami LP WP: Czy mógłbyś nam podrzucić 10 płyt, które nasi czytelnicy powinni od razu posłuchać?
WP: Dziękuję za rozmowę! | Cykl „THE EDITORS”
• |29| ERIC TEH, „Eric’s Hi-Fi Blog”, redaktor naczelny/wydawca | SINGAPUR |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity