Gramofon & ramię gramofonowe CS Port
Producent: CS PORT Co., ltd. |
Test
Tekst: Wojciech Pacuła |
No 196 1 sierpnia 2020 |
estowany przez nas w maju tego roku jonizator/demagnetyzer płyt LP IME 1 pozwolił przedstawić państwu tego japońskiego producenta. Do niedawna znany jedynie w swoim kraju, od jakiegoś czasu dostępny jest w kilku miejscach na świecie, między innymi w Polsce. Oferta CS Port skupia się, takie mam przynajmniej wrażenie, wokół gramofonów. Wprawdzie w ofercie ma również wysokiej klasy wzmacniacze lampowe, ale patrząc na jej reklamy daje się wyczuć swego rodzaju nacisk na te właśnie produkty. CS Port oferuje obecnie trzy modele gramofonów, z trzech poziomów cenowych: LFT1, TAT1 oraz TAT2. Na samej górze mamy model LFT1 z granitową podstawą o wadze 40 kg, 27-kilogramowym talerzem ze stali nierdzewnej oraz 2,4 kg dociskiem płyty. I teraz najważniejsze, co jest dla tej firmy charakterystyczne: talerz wszystkich gramofonów CS Port porusza się na poduszce powietrznej. Brzmi znajomo? – I dobrze, dlatego zarówno nazwa Micro Seiki, a zaraz potem jej spadkobierca, czyli TechDAS, musi paść. To najbardziej znane zastosowania tej techniki w audio, choć oczywiście nie jedyne. W Japonii Micro Seiki ma jednak status kultowy i inne tego typu produkty, chcąc nie chcąc, muszę się do tej marki jakoś ustosunkować. Co widać i w gramofonach TechDAS, i w testowanym CS Port. | Kilka prostych słów… TOSHIMICHI MACHINO Pan Toshimichi Machino | fot. CS Port __________ Nazywam się TOSHIMICHI MACHINO i jestem właścicielem firmy CS Port. CS Port jest nową firmą, która ma zaledwie sześć lat. Specjalizujemy się w produktach audio przeznaczonych na rynek high-end. Wszystkie produkty CS Port zostały zaprojektowane przeze mnie. Szkolę obecnie trzech młodych inżynierów, aby za kilka lat do mnie dołączyli. Produkty CS Port są wynikiem trzech lat moich doświadczeń w projektowaniu maszyn do obróbki mechanicznej, 40 lat projektowania zasilaczy impulsowych, a także 50 lat hobby, jakim jest dla mnie audio. Moimi głównymi pasjami są zasilacze impulsowe, a także układy wzmacniaczy audio, w szczególności techniki służące minimalizowaniu szumów. Projektując wzmacniacz staram się wykorzystać jak najmniej podzespołów, nie stosuję sprzężenia zwrotnego i eliminuję z układu kondensatory elektrolityczne – zarówno w układzie samego wzmacniacza, jak i zasilacza; aplikuję także techniki eliminujące szumy. TAT2 wyróżnia się granitową podstawą, czyli z materiałem, który stabilizował się mechanicznie przez 5 milionów lat, jak również 17 kg talerzem ze stali nierdzewnej. Obydwa te elementy redukują niepożądane wibracje wygaszając je w swojej masie. Powierzchnia talerza jest pasywowana, a płytę dociska się ciężkim stabilizatorem. Problemem klasycznych rozwiązań jest to, że częstotliwość z jaką działają układy korygując pracę silnika zahaczają o pasmo audio. Ten szum jest następnie wyłapywany przez wkładkę gramofonową. Dotyczy to także silników synchronicznych, ponieważ stosuje się w nich mechaniczny układ serwo. Zanim talerz w TAT2 się rozpędzi musi minąć trochę czasu, ale robi to bez korzystania z układów serwo, dlatego też system generuje znacznie mniejsze szumy. TM | TAT2 Podstawa | Gramofon TAT2 jest najmniejszym modelem w ofercie CS Port. To gramofon masowy, nieodsprzęgany, typu Thread Drive, czyli z żyłką opasaną na talerzu, a nie z paskiem (CS Port używa nazwy Yarn Drive). Jego podstawa o wymiarach 440 x 128 x 320 mm wykonana została z granitu, ma prostokątny kształt i stoi na czterech, regulowanych nóżkach ze stali nierdzewnej. Pod nie można podstawić opcjonalną płytę granitową LOB2, kosztującą 4499 zł. Droższe modele FLT1 i TAT1 mają podstawy kwadratowe, w czym przypominają topowe gramofony Micro Seiki. Obydwa mają też osobne, stawiane obok silniki, a z TAT2 silnik zintegrowano – stąd jego inny kształt. Jego podstawę wykonano z ważącej 19 kg płyty granitowej i być może dlatego gramofon przywodzi na myśl produkty polskiej firmy Ancient Audio. Inną high-endową firmą, która swoje gramofony wykonuje z granitu jest szwajcarska firma De Baer, zresztą dość znana w japońskim świecie audio. Ciekawostka: Ancient Audio wykonała kiedyś egzemplarz gramofonu z granitową podstawą, przeznaczony dla Jarka Śmietany, polskiego gitarzysty jazzowego. Sprawa paska | Silnik wraz z zasilaczem został „podwieszony” pod podstawą i zamknięty jest w metalowej obudowie. Nie rzuca się w oczy, a gramofon wygląda dzięki temu „lekko”. Od góry w podstawie umieszczono duże, podświetlane kolorami (zielony – czerwony – niebieski) przyciski ustalające prędkość obrotową. Do wyboru mamy 33 1/3 oraz 45 rpm. Możemy też precyzyjnie dostroić obroty, za pomocą trzech mniejszych przycisków. Trzpień silnika z zamocowanym na nim kółkiem napędowym zostały wpasowane w precyzyjny, aluminiowy element. Silnik jest do niego przykręcany dwoma śrubami. Ich odkręcenie pozwala dosunąć silnik w kierunku talerza, co jest potrzebne do tego, aby odpowiednio naciągnąć „strunę”. TAT2 jest bowiem odmianą napędu „belt-drive”, ale zamiast miękkiego paska ma sztywną „linkę”. W podobny napęd wyposażone były gramofony Kondo (Ginga), Melco (3560), SPEC (GMP-8000EX), a nade wszystko model La Platine francuskiej firmy J C Verdier. Bo chociaż dzisiaj napędy typu string-drive znajdziemy najczęściej w gramofonach japońskich, to jego ikoniczną realizacją pozostaje La Platine. | Thread Drive Gramofon J C Verdier La Platine z magnetycznie odsprzęgniętym talerzem – proszę zwrócić uwagę na bardzo długą żyłkę | fot. J C Verdier __________ Jednym z kryteriów podziału gramofonów jest sposób przeniesienia momentu obrotowego z silnika na talerz. Można to zrobić bezpośrednio, kiedy oś talerza jest jednocześnie osią silnika – to gramofony DIRECT DRIVE (DD). Można też wykorzystać miękkie kółko pośredniczące, przyciskane z jednej strony do talerza, z a drugiej do osi silnika – to napęd typu IDLER DRIVE (ID). I można, wreszcie, napędzić talerz za pośrednictwem paska – to napęd typu BELT DRIVE (BD). Pasek może być wykonany z gumy i mieć przekrój okrągły, prostokątny lub kwadratowy, albo może być po prostu szerokim pasem. Można go też wykonać z materiału nierozciągliwego, na przykład z taśmy magnetofonowej lub żyłki – wówczas nosi on nazwę THREAD DRIVE (TD). Odmianę tego typu napędu, to jest z sztywną taśmą, oferuje firma TechDAS. Każdy z tych rodzajów ma swoje zalety i wady oraz zagorzałych fanów i przeciwników. Najrzadziej spotyka się obecnie napędy ID oraz TD, czyli BD, ale z sztywnym połączeniem talerza i silnika. Wśród zalet tego ostatniego wymienia się:
Mamy więc napęd, z momentem obrotowym przenoszonym na talerz za pomocą sztywnej linki. Przenoszony jest on z rolki na talerz za pomocą „struny”. W TAT2 wykorzystano do tego celu Kevlar w postaci czterech, splecionych, nitek aramidowych. Silnik | Kolejnym elementem budowy TAT2, na który warto zwrócić uwagę jest sterowanie silnika bez pomocy układu serwo. Klasyką wśród producentów gramofonów są zasilacze z pętlą sprzężenia zwrotnego. Działają one w ten sposób, że stale regulują prędkość obrotową, porównując sygnał z układu śledzącego talerz z sygnałem zegara kwarcowego. Jeśli występuje między nimi różnica, układ wprowadza sygnał korygujący przyspieszając lub hamując talerz. To układ nadążeniowy, czyli taki, który wprowadza korekty PO wystąpieniu błędu, podobnie jak ujemne sprzężenie zwrotne we wzmacniaczach audio. Dlatego też ważne jest, aby działał z możliwie najniższym opóźnieniem. Inżynierowie CS Port uważają, że układy tego typu wpływają niekorzystnie na dźwięk. W TAT2 zaproponowali więc układ bez serwo, służący jedynie do nadania talerzowi odpowiedniej prędkości początkowej i jej utrzymaniu, ale bez ciągłych korekt. Na obwodzie talerza naniesiono więc znaczniki, odczytywane przez fotodiodę. Dodajmy, że asynchroniczny silnik zastosowany w tym urządzeniu jest bezszczotkowy, niskoszumny. Talerz | Rzeczą, która łączy wszystkie modele gramofonów CS Port jest talerz i docisk płyty. Talerz w TAT2 waży 17 kg, został wykonany ze stali nierdzewnej i ma średnicę ø 296 mm. Precyzja jego wykonania i wykończenia robi duże wrażenie. Na jego górnej powierzchni widać cztery otwory. Gdyby to był gramofon firmy TechDAS powiedziałbym, że chodzi o układ do przysysania płyty. Tutaj go nie ma – w otwory wkręca się rączki, którymi przenosimy talerz. Nie da się tego zrobić inaczej, ponieważ po wsunięciu trzpienia do łożyska talerz opiera się bezpośrednio na podstawie, bez żadnego prześwitu, w który można by wsunąć palce. Jak się więc obraca? – Już o tym mówiliśmy, ale powtórzmy: CS Port w swoich gramofonach korzysta z cieniutkiej poduszki powietrznej, na której porusza się talerz. Powietrze pod ciśnieniem dostarczane jest z zewnętrznej pompy POU1, zaprojektowanej pierwotnie dla topowego modelu gramofonu LFT1. Jest ona bardzo cicha i można ją postawić w dowolnym miejscu. Powietrze z pompy do gramofonu dostarczane jest plastikowymi rurkami. Nie są to łącza równie wysokiej jakości, jak w TechDASie, ale działa to zaskakująco dobrze. | AFU1-2 Gramofon TAT2 przystosowany jest do obsługi trzech ramion. Montuje się je w narożach, przykręcając do aluminiowych wysięgników. Możemy skorzystać z dowolnego ramienia, wystarczy zamówić odpowiedni wysięgnik. Można jednak sięgnąć po ramię produkowane przez CS Port. To jeden z nielicznych producentów gramofonów, który oferuje swoje własne ramię gramofonowe – model AFU1-2. Należy ono do środkowej serii, czyli oczko wyżej niż testowany gramofon, ale używane jest we wszystkich seriach podstaw. To model tangencjalny (linear tracker), w którym ramię porusza się po poduszce powietrznej. Powietrze dostarczane jest z podstawy gramofonu krótką rurką, a wcześniej z pompy o której była mowa. ⌈ Więcej o ramionach tangencjalnych w testach gramofonów Bergmann Audio, Holbo oraz Pro-Audio. ⌋ AFU1-2 ma wymiary 310 × 81 × 327 mm i klasyczną dla tego typu ramion budowę. Jego podstawą jest gruba rurka, po której porusza się właściwe ramię. W rurce nawiercono otwór, którym wydostaje się powietrze, utrzymujące ramię na cienkim filmie powietrza o grubości 0,01 mm. Samo ramię zamocowano do aluminiowego bloku, do którego z drugiej strony nakręca się przeciwwagę. To ramię do którego wpinamy osobną główkę ramienia, jak w ramionach firm SME, Jelco, Dynavector, Ikeda itd. Uwaga – główka nie jest w zestawie, trzeba dobrać ją samodzielnie. Ramię współpracuje z wkładkami o wadze od 20 do 40 g i nacisku od 1,5 do 5 g. Jego baza waży 1 kg wygląda bardzo solidnie – to z niej wychodzi sygnał, przez 5-pinowe gniazdo DIN (męskie). Ramię ponosimy ręcznie, za pomocą długiego trzpienia z plecionki włókna węglowego. To nie jest tanie ramię – kosztuje 97 000 zł. Komplet, a więc gramofon w takiej konfiguracji, w jakiej go testowaliśmy, kosztuje zapierające dech w piersiach 286 499 złotych polskich… | ODSŁUCH Jak słuchaliśmy | Gramofon TAT2 testowany był z ramieniem AFU1-2 tej samej firmy. Skorzystałem także z – kupowanej oddzielnie – pompy POU1, a także granitowej podstawy pod gramofon. Sprężone powietrze dla ramienia pobiera się z podstawy gramofonu wężykiem o mniejszej średnicy niż ten biegnący do pompy. Ta działa niezwykle cicho, ponieważ jednak ramię wymaga mniejszego ciśnienia, firma oferuje do tego specjalny filtr powietrza typu П, który wpina się pomiędzy pompę i ramię (test został przeprowadzony bez niego). Wkładki Miyajima Laboratory osadzone na „headshellach” – po lewej model Destiny i główka Oyaide, po prawej Zero i Shelter __________ Headshell | Ramię dostarczane jest bez główki (headshell). Można oczywiście zamontować w nim wkładkę Ortofona SPU, która jest z tego rodzaju główką zintegrowana, ale w każdym innym przypadku musimy się z tym uporać sami. |
W teście skorzystałem z dwóch wkładek, które znam, lubię i szanuję: stereofonicznej Miyajima Laboratory Destiny oraz monofonicznej Miyajima Laboratory Zero. Tę pierwszą osadziłem na doskonałej główce ramienia Oyaide HS-CF, wykonanej z plecionki włókna węglowego i ze srebrnymi przewodami, a drugą na skromniejszej, ale też bardzo solidnej, główce Shelter Model 1011. Firma ma w ofercie kabel połączeniowy zakończony wtykiem typu DIN z którego skorzystałem. Dużą część odsłuchów przeprowadziłem jednak z doskonałym kablem Siltech Royal Signature Avondale II. Przedwzmacniacz również był skromny, ale znam go na wylot, bo towarzyszy mi od lat w charakterze narzędzia i słuchałem w z nim gramofonów wielokrotnie droższych od CS Port TAT2 – RCM Audio Sensor Prelude IC . Prędzej, czy później wymienię go wreszcie na coś innego, ale póki co – jest dla nie czymś w rodzaju „gwiazdy polarnej”. Problemy |Przy obsłudze gramofonu uwagę zwracają dwie rzeczy. Pierwsza związana jest z silnikiem. Nad dużymi guzikami sterującymi znajdują się trzy mniejsze. Dwoma zmieniamy prędkość obrotową, a trzeci wskazuje „zgodność” odczytanej prędkości obrotowej z zadaną przez zegar taktujący. Czyli, kiedy przycisk „Lock” zostanie podświetlony na czerwono, obroty talerza powinny być zgodne z nominalnymi. Tak jednak nie jest – przycisk podświetlany jest dość szybko, a talerz jeszcze przez chwilę się rozpędza. Druga rzecz to średnica trzpienia na płytę. To problem uniwersalny i każdy konstruktor musi się do niego ustosunkować. Chodzi o to, że średnica otworu płyt LP nie zawsze jest taka sama, różni się i w czasie, i między tłoczniami. Dewiacja nie jest duża, to ułamek milimetra, ale na tyle istotna, aby utrudnić nam życie. Jeśli dany producent chce, aby można było słuchać z jego gramofonem wszystkich płyt, wybiera trzpień o mniejszej średnicy. Ale wtedy płyty często nie jest wycentrowane, są luzy pomiędzy otworem (szerszym) i trzpieniem (węższym). Można trzpień powiększyć, ale wówczas części płyt nie będzie można odtworzyć. CS Port wybrał rozwiązanie pośrednie – ze znakomitą większością krążków nie miałem żadnych problemów. Zdarzyły się jednak krążki Acoustic Productions, wznowienia Blue Note, które wchodziły ze sporym oporem. Były też tytuły, jak Music For Stargazing Przemysława Rudźa, których nie zagrałem (Audio Anatomy AA-002-16-LP, 2 x 180 g LP, 2016). Poza tymi dwoma rzeczami obsługa gramofonu i ramienia była bezproblemowa, przyjemna i satysfakcjonująca. Dobra robota! Nagrania użyte w teście (wybór): ⸤ Andreas Vollenweider, Caverna Magica (...Under The Tree - In The Cave...), CBS 25 265, „Halfspeed Mastered”, LP (1983)⸤ Charlie Parker, Charlie Parker at Cafe Society 1950, Jazz Historical Recordings HR-138-EV, LP (1973) ⸤ Frank Sinatra, No One Cares, Capitol Records/Mobile Fidelity MFSL-1-408, „Special Limited Edition | No. 186”, 180 g LP (1959/2012) ⸤ Freddie Hubbard, Open Sesame, Blue Note/Classic Records BT4040, Quiex SV-P, 200 g LP (1960/1999) ⸤ Hania Rani, Home, Gondwana Records GONDLP037, 2 x 180 g, Creal Wax LP (2020); recenzja TUTAJ ⸤ Miles Davis, The Musings of Miles, Prestige/Analogue Productions AJAZ 7007, „Top 100 Jazz | 45 RPM | Limited Edition #0706”, 2 x 180 g, 45 RPM LP (1955/?) ⸤ Otis Redding, Otis Blue, Volt Records/Rhino 8122795608, „Record Store Day Limited Edition | No. 5340”, 2 x 180 g LP + 45 RPM SP (1964/2015) ⸤ The Bassface Swing Trio, The Bassface Swing Trio plays Gershwin, Stockfisch SFR 357.8045.1, 180 g LP + SACD/CD (2007), recenzja TUTAJ ⸤ Yuri Tashiro Piano Trio | Aiji Arai & The Beat Sounds, Digital Explosion, EastWorld EWJ-80181, „Soundphile Series (Digital Recording)”, LP (1980) Gramofon CS Port należy do grupy produktów audio, które można traktować zarówno jak „narzędzia”, jak i „rozrywkę”. Z jednej strony są fantastycznie solidne w tym, co robią, powtarzalne, nie kapryszą, nie grymaszą i potrafią pokazać różnice między tłoczeniami, wydaniami i odmianami w sposób prosty, łatwy i niewymuszony. Druga strona jest równie ciekawa. Japońska konstrukcja nie zatrzymuje się na opisie dźwięku, a idzie znacznie dalej, interpretując go na swój sposób. To paradoks, bo określenie produktu audio „narzędziem” sugeruje absolutny obiektywizm i przezroczystość. Z doświadczenia wiem jednak, że audio tego typu jest po prostu nudne, a w dłuższej perspektywie wręcz męczące. A jeśli zakładamy, że muzyka to jest „działanie na emocjach”, to skoro nie odczuwamy ich słuchając muzyki za pomocą danego produktu audio, to coś jest chyba z nim nie tak, prawda? Dlatego też, moim zdaniem, prawdziwym „narzędziem” jest taki produkt audio, który z jednej strony doskonale różnicuje sygnał, a z drugiej powoduje, że angażujemy się w to, co słuchamy, nawet kosztem odejścia od neutralności. Zresztą – może nie „kosztem”, a „dzięki”. To odejście musi być jednak przemyślane i być częścią szerszej wizji, a nie przypadkowym „wahnięciem”. W ciekawym miniwywiadzie, zamieszczonym w magazynie „Stereophile”, Jürgen Reis, szef inżynierów firmy MBL, jeden z najbardziej uznanych projektantów audio naszych czasów, mówi tak: Muzycy kreują pewne emocje w swoim mózgu lub ciele i chcą doświadczyć tych samych emocji podczas odtwarzania muzyki. Ponieważ słuchanie muzyki na żywo aktywizuje inne rejony mózgu niż słuchanie źródeł pozornych [poprzez głośniki lub słuchawki], dobrzy inżynierzy muszą sięgnąć po tricki , aby pomóc mózgowi pracować w podobny sposób. Od strony akustycznej to nie jest ten sam dźwięk, ale musisz przekonać mózg, że są one podobne. Widzę to w bardzo zbliżony sposób. W tym sensie, że nie ten produkt audio jest „neutralny”, który niczego od siebie nie dodaje, ale taki, który niewiele dodaje, jeszcze mniej zabiera, ale przede wszystkim taki, który potrafi przekazać emocje muzyków i – ostatecznie – intencje kompozytora (autora muzyki i tekstu). I takim właśnie produktem audio jest gramofon TAT2, pracujący z ramieniem AFU1-2. Przez dłuższy czas „używałem” go do testów innych produktów i recenzji płyt. Oswajałem się z jego brzmieniem. Kalibrowałem. Kiedy jednak usiadłem do pierwszej sesji odsłuchowej poświęconej tylko jemu, postanowiłem najpierw posłuchać płyt monofonicznych. Z jednej strony dlatego, że mam doskonałą wkładkę do tego celu, model Zero firmy Miyajima Laboratory, a z drugiej dlatego, że w dźwięku mono trudno ukryć nierównomierności pasma przenoszenia, nie ma jak oszukać słuchacza co do głębi sceny dźwiękowej, a jeszcze trudniej udawać rozdzielczość. Jak się okazało, nie musiałem się uciekać do tej sztuczki, bo potwierdziło się wszystko to, co słyszałem wcześniej z wkładką i płytami stereo. Po pierwsze: solidność. To dźwięk w którym trudno wskazać jakikolwiek element, który by się wyłamywał z pomysłu na przekaz. Mówię o „trudności”, a przecież – w moim przypadku – to była „niemożność”: nie potrafiłem takiego elementu wskazać. Jak mówię, to nie jest absolutna, kliniczna „neutralność”. CS Port podkreśla dół pasma, w dość szerolkim zakresie (małym Q), budując duże, wiarygodne, pełne źródła dźwięku. Przy czym nie jest to „nadmuchanie”, które przejawia się w tym, że dźwięk jest duży, ale „misiowaty”, czyli właśnie – nadmuchany. Tutaj duży dźwięk oznacza mocne, gęste, masywne instrumenty, duże wokale, niebywale rozbudowaną w głąb scenę dźwiękową. Po drugie: niebywała energetyczność. Powiedziałbym nawet, że jest ona wyraźniejsza niż solidność, a bo zwraca uwagę od pierwszej do ostatniej płyty. Ale, jak mi się wydaje, bazuje ona na takim właśnie podejściu do dźwięku, jak wyżej i jest czymś pochodnym – stąd miejsce drugie. Ale nie dajcie się państwo zwieść tej wyliczance, bo – jak zakładam – sposób, w jaki CS Port TAT2 transmituje energię z płyty winylowej do naszego mieszkania, będzie tym CZYMŚ, dla którego można się będzie w tym gramofonie, być może nawet z tą wkładką, zakochać. Bo chodzi bardziej o energię niż o „rytmiczność”. Ta jest doskonała, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. I Open Sezame Freddy’ego Hubbarda w reedycji Classic Corners, i doskonałe wznowienie The Musing of Miles na dwóch krążkach 45 rpm Analogue Productions, i wszystkie kolejne płyty brzmiały szybko, mocno, do „przodu”. A to wszystko bez rozjaśnienia. Bo nie ma przecież niczego łatwiejszego niż oszukanie mniej doświadczonych audiofilów i utwardzenie ataku, podkreślenie części środka pasma i góry – to wszystko daje wrażenie szybkości i energii. A jest przecież wyjątkowo irytującym zniekształceniem rzeczywistości. CS Port pokazuje, jak powinno to wyglądać. Dlatego też nawet z tak trudnymi do właściwego odtworzenia płytami, jak Otis Blue Otisa Reddinga, dostałem to, co w tej muzyce najważniejsze – „soul” i rytm. I po trzecie: pełnia. To gramofon, który w niezwykle łatwy sposób nawiązuje więź z słuchaczem. Robi to posługując się kilkoma elementami. Przede wszystkim przez budowanie dużego, nasyconego pola dźwiękowego, które zaczyna się dość blisko nas, a kończy daleko za liną łączącą głośniki. Dlatego też głos Franka Sinatry w tytułowym utworze z płyty No One Cares wyskakuje nagle przed nami, przez co mamy na plecach ciarki. Bo tak jest nasycony, tak duży, tak solidny. A przy tym wszystko to, co po bokach, czyli – w tym przypadku – w dalszych planach, ma równie wysoką rozdzielczość i energetyczność. W takiej, a nie innej, prezentacji wokali pomaga modyfikacja pasma, którą w tym systemie przeprowadzono. Chodzi o podkreślenie części wyższego basu i o obniżenie wyższej średnicy. To pierwsze już opisaliśmy – tutaj dodało do dźwięku mięsistości i czegoś w rodzaju „pewności siebie”. Drugie jest elementem, który – wreszcie do tego dotarliśmy – każe przesłuchać gramofon u siebie i zdecydować, czy to nam odpowiada. Gdybyśmy mówili o kolumnach głośnikowych i dyskutowali strojenie bas-refleksu, powiedzielibyśmy, że to konstrukcja lekko przetłumiona. To nie wada, ani tym bardziej błąd, a świadomy wybór konstruktora. W testowanym gramofonie słychać to podobnie. To właśnie dzięki temu dźwięk jest tak równy i nigdy nie irytuje ani rozjaśnieniami, ani też jazgotem. Mamy też dzięki temu spokój, bo choć przekaz jest energetyczny – ależ niebywale dobrze zagrała płyta Digital Explosion Yuri Tashiro Piano Trio, nagrana cyfrowo w 14 bitach! – to nie jest męczący. I będzie tak nawet z tego rodzaju rejestracją, jak wspomniana, czyli z nie do końca czystymi wysokimi tonami, może nie do końca rozdzielczymi. Ponieważ jednak to bezkompromisowe nagranie, bez słyszalnej kompresji, z wybitnie zarejestrowaną stopą perkusji, to wady kodowania analogowo-cyfrowego przy nagraniu, a potem dekodowania cyfrowo-analogowego przy nacinaniu lakieru, schodzą z tym gramofonem na drugi plan, a właściwie na trzeci. | Podsumowanie Pisząc podsumowanie tego testu słucham japońskiej płyty z historycznym zapisem koncertu Charliego Parkera z klubu Cafe Society w 1950 roku. To rejestracja, w której nie ma w ogóle basu, nawet wyższego, jest za to sporo wyższego środka. Zwykle brzmi nieprzyjemnie ostro, a w skrajnych przypadkach wydaje się, że muzyka jest tylko częścią szumów i trzasków. Myślę jednak, że Japończycy wydali ją z myślą o posiadaczach takich gramofonów, jak ten. Bo potrafi on wyciągnąć z tego „modulowanego szumu” muzykę. Pokazuje wady realizacji – w Brodway Theme to jazgotliwość, a w Peridio wyraźne problemy z niskimi tonami, ale nie w muzyce, a w systemie nagrywającym. A mimo to słucham tej płyty z przyjemnością i zainteresowaniem. Wychodzi na to, że dzięki temu, iż gramofon TAT2 z ramieniem AFU1-2 i wkładkami Miyajima Laboratory brzmi niebywale przyjemnie, ale też pozostawia mnóstwo miejsca na informacje o nagraniu. Jego wyższy środek jest lekko przytłumiony, przez co niektóre nagrania mogą się wydać trochę zbyt mało „otwarte” i ekspresyjne. Jego wyższy bas jest z kolei lekko podkreślony, co powoduje, że kolejne nagrania i płyty mają swoiste „kontinuum”, ponieważ gramofon lekko je w tym zakresie do siebie upodabnia. Mimo to, nawet z kontrabasem à la Hendrik Pauler (Pauler Acoustics/Stockfisch ), nie będzie z tym problemu. Ale to kąt, pod którym widzi muzykę twórca TAT2, pan Toshimichi Machino. Bo produkt audio, dobry produkt audio, zawsze jest odbiciem tego, jak świat postrzegany jest przez jego twórcę. W przypadku testowanego gramofonu to świat dokładny, precyzyjny, ale też nasycony emocjami, energetyczny, ale nigdy nie męczący. Po prostu świat high-endu w najlepszym wydaniu. Z przyjemnością nagradzany go więc wyróżnieniem RED Fingerprint. ■ Dane techniczne (wg producenta) | TAT2 Dystrybucja w Polsce ul. Kasztanowa 35 05-830 Nadarzyn | POLSKA tel.: +48 22 739 92 78 | +48 666 38 11 90 www.fonnex.pl |
System referencyjny 2020 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity