Wkładka gramofonowa | MC Miyajima Laboratory
Producent: Otono-Edison Labs |
homas Alva Edison (1847 - 1931) należy do panteonu amerykańskich wynalazców i znany jest głównie z dwóch swoich opracowań: żarówki oraz fonografu („fonograf”). Z tych dwóch pierwsze z nich uważane było przez jemu współczesnych za wynalazek najważniejszy. Najlepiej pokazały to wydarzenia z wtorku, 21 października 1915 roku, czyli z tzw. Dnia Edisona (Edison Day), w czasie prestiżowej, potężnej wystawy Panama-Pacific Expo w San Francisco; w ciągu 10 miesięcy jej trwania przewinęło się przez tereny targów 18 milionów zwiedzających (!). 21 października pod Tower of Jewels, budynkiem oświetlonym 5000 małych żarówek, zgromadziło się 50 000 zwiedzających, chcących zobaczyć i posłuchać Edisona. Świętowano w ten sposób 66. rocznicę wynalazku, który – dosłownie – rozświetlił nasz świat. Sam Edison był jednak innego zdania – w jego sercu miejsce to przeznaczone było na fonograf. Było to pierwsze mechaniczne urządzenie, które potrafiło zapisać i odtworzyć dźwięk; wcześniejsze próby polegały tylko na zapisie. Podstawą wynalazku była rolka z cynową folią, a później z papierem na którym naniesiono wosk. Rolka zamocowana była na trzpieniu, którym kręciło się za pomocą korbki. Sygnał w postaci pionowych wgłębień, zapisywany był za pomocą rylca zamocowanego do membrany; z kolei membrana obciążona była tubą. Edison był niezwykle dumny z tej konstrukcji uważając, że pozwala ona w doskonały sposób uchwycić ducha muzyki. W następnych latach poszedł jeszcze dalej i twierdził, że fonograf „słyszy więcej niż my sami”. Kiedy w 1988 roku niemiecki imigrant Emil Berliner (1851-1929), technik firmy telefonicznej w Waszyngtonie (DC), pokazał światu swój gramofon, w którym medium zapisującym był płaski dysk zamiast cylindra, dźwiękowo był on krokiem wstecz wobec wynalazku Edisona. Tym bardziej, że dokładnie w tym samym czasie Amerykanin zaprezentował ulepszoną wersję swojego fonografu. A jednak to gramofon wygrał tę pierwszą w historii audio wojnę formatów i sam Edison musiał wprowadzić do sprzedaży własną wersję urządzenia odtwarzającego płyty – urządzenie pod nazwą Diamond Disc. A jednak… Kilka lat później, wbrew swoim handlowcom i ludziom od promocji, wrócił do fonografu oraz cylindrów i zaprezentował najdoskonalsze urządzenie tego typu, nazwane przez niego Blue Amberol, które swoją nazwę wzięło od niebieskiego koloru materiału, którym cylinder był pokryty. Dzisiaj wiemy, że Edison w tym przypadku „przestrzelił” i że jego wynalazek jest dzisiaj częścią historii, a my słuchamy muzyki z płyt gramofonowych. Ale wynalazca miał jasny cel: miało to być urządzenie, które jak najlepiej przekazywało muzykę. Nie chodziło o „re-kreowanie” wydarzenia muzycznego, a o przyniesienie czegoś więcej, o „kreację” wydarzenia muzycznego w naszym pomieszczeniu. W swojej drodze do perfekcji odrzucił nawet wynalazek, który zrewolucjonizował świat audio – a mianowicie zelektryfikowanie nagrań i procesu odtwarzania. | ZEN 禅 Miyajima Laboratory to marka należąca do firmy Otono-Edison Labs. O związkach Japonii z tym genialnym wynalazcą i wyjątkowo sprawnym biznesmenem, pisaliśmy przy okazji testu wkładki MADAKE. Są one wielowymiarowe, bo oprócz hołdu, jaki w nazwie pan Noriyuki-san oddał wielkiemu Amerykaninowi, chodzi też o podkreślenie wkładu jego firmy w powstanie japońskiego przemysłu, a także związek bezpośredni – wspornik wkładki Madake wykonany został z bambusa pochodzącego z tego samego miejsca, co bambus użyty przez Edisona do skonstruowania jego pierwszej żarówki (chodzi o żarnik) – z Iwashimizu Hachiman-gu. Jest jeszcze jeden poziom na którym spotykają się ci dwaj konstruktorzy. Nie wiem, czy państwo wiecie, ale jedną z najważniejszych różnic pomiędzy wynalazkiem Edisona, a produktami konkurencji nie było nawet to, że wynalazca preferował cylindry, uważając, że brzmią lepiej niż płyty gramofonowe (co było prawdą), bo inne firmy również oferowały własne urządzenia odtwarzające, w których sygnał zapisywany był na cylindrach. Ani nawet o to, że nagrania dokonane za pomocą mikrofonów były dla niego znacznie mniej „czyste” niż nagrania akustyczne (w czym, w tamtym czasie, miał rację) Najważniejszą różnicą pomiędzy produktami Edisona i jego konkurencji – zarówno tymi z wałkami, jak i z płytami gramofonowymi – polegała na tym, że Edison do zapisu stosował system wgłębny. Chodziło o to, że rysik zapisujący – a potem odczytujący – poruszał się w osi pionowej, tworząc zagłębienia („hill-and-dale” – podobnie wykonywana jest płyta CD). Pozwoliło to uprościć system przenoszący drgania na membranę, a przez to skrócić tor sygnału. Edison był, jeśliby na to popatrzeć od tej strony, pierwszym na świecie audiofilem, wierzącym w to, że „mniej znaczy więcej”. Berliner inaczej – jego system zakładał ruchy rysika i igły w płaszczyźnie poziomej. Był to gorszy technicznie system, bardzisj skomplikowany, a więc trudniejszy w poprawnej egzekucji, a mimo to wygrał. Ludzie wybrali bowiem wygodę nie zważając na jakość dźwięku. Byłaby to pierwsza tego typu sytuacja, ale nie ostatnia, że przypomnę wybór, jaki słuchacze dokonali ściągając pliki MP3, zamiast kupowania płyt CD. | DESTINY Przykładając do fonografu miarę japońską, Edison mógłby powiedzieć, że miał on wewnętrzny spokój Zen, wynikający z jasnego celu. Pan Noriyuki-san również poszedł pod prąd obowiązującym zasadom i niezadowolony z istniejących na rynku rozwiązań, zaprojektował motor wkładki gramofonowej tak, jak uważał, że powinien on wyglądać. Jego pomysł opatentowany został w roku 2002, dla wkładki monofonicznej, a w roku 2005 dla stereofonicznej. W obydwu przypadkach miał on poprawić precyzję śledzenia i kontakt igły z rowkiem płyty analogowej. W rozwiązaniu zastosowanym przez Miyajimę wspornik jest podparty na trzpieniu wystającym z tylnego magnesu i jest dociskany do przedniego jarzma, czyli resor jest umieszczony pomiędzy cewką a przednim jarzmem. Zaletą tego rozwiązania jest ustawienie punktu podparcia wspornika dokładnie w osi cewki, dzięki czemu otrzymujemy bardziej efektywną transformację drgań na napięcie elektryczne. Ten rodzaj zawieszenia nie powoduje dodatkowych oporów i charakteryzuje się o wiele mniejszą bezwładnością. Rdzeń cewki jest wykonany z żywicy która nie zakłóca przepływu strumienia magnetycznego i nie wprowadza dodatkowych zniekształceń. Destiny jest nową referencyjną wkładką Miyajima Labs. Z zewnątrz jest bardzo podobna do poprzednich topowych modeli tej firmy, to jest Shilabe, Kansui oraz Madake; wszystkie były wkładkami odniesienia „High Fidelity”. Body wkładki Destiny ma obły kształt, a prostą linię mamy tylko z jej tyłu, co znacząco utrudnia jej kalibrację. Z przodu, w wycięciu, wklejono złoconą płytkę z nazwą modelu. Wkładkę przykręcamy standardowymi śrubami i nakrętkami – niestety nie ma w niej insertów, co też nie ułatwia nam życia. Obudowę wykonano z drewna o nazwie African Blackwood – po polsku to dalbergia czarnodrzew lub kostrączyna czarna (Dalbergia melanoxylon). To niewielkie i silnie rozgałęzione drzewo o wysokości zazwyczaj do 7,5 m, czasami wyrastające aż na 15 m. W stanie dzikim występuje w Afryce, na Półwyspie Indyjskim i w Wietnamie. Wspornik wykonano z bambusa, podobnie, jak w modelu Madake, ale tutaj zwęża się on i na cieńszym końcu zamocowana jest igła; ma ona szlif LC (Line Contact), wymyślony w latach 70. dla wkładek kwadrofonicznych. Układ cewek ma charakterystyczny dla tej firmy układ „na krzyż” („cross ring”). | LINE CONTACT Line Contact nie jest nazwą zastrzeżoną, dlatego różne firmy zastrzegły swoje własne nazwy, pod którymi kryją się drobne modyfikacje tego szlifu, między innymi:
Wkładka Destiny ma niezbyt wysoką podatność (ok. 9×10-6 cm/dyne ) i jest ciężka. Jej podstawowe dane pokrywają się z danymi modelu Madake, poza wagą – Destiny jest znacząco cięższa (9,6 g vs 13,3 g). Pan Noriyuki-san tłumaczy to na stronie internetowej Miyajima Laboratory w ten sposób: Dzięki temu, że body jest ciężkie, dodatkowe dźwięki generowane w wyniku przez intensywnego ruchu ostrza igły. Ponieważ ciężar własny wkładki jest przez to wyższy, konieczne jest dobranie do niej ramienia, ale dzięki temu wkładka jest stanie wykazać maksimum tego, co oferuje budowa „cross ring”. Destiny ma też stosunkowo wysoką impedancję wewnętrzną – 16 Ω, wymaga więc obciążenia impedancją powyżej 160 Ω. W instrukcji obsługi znajdziemy wskazówkę – impedancja powinna wynosić powyżej 250 Ω. W teście obciążona była raz 200, a raz 400 Ω – preferowałem to pierwsze. Jej napięcie wyjściowe jest niskie i wynosi tylko 0,23 mV. Musimy mieć więc wysokiej klasy przedwzmacniacz o niskich szumach, ewentualnie transformator dopasowujący. I jeszcze nacisk igły – klasycznie dla Miyajima Labs jest nieco wyższy niż standardowe 2 g i wynosi 2,5 g. To najdroższa wkładka tej firmy, co zostało podkreślone specjalnym pudełkiem. Wkładka przyszła bowiem w sporej wielkości tekturowym pudełku zewnętrznym, w środku którego był drewniany, bardzo ładny box z logo firmy. Jak się okazuje, został on wyfrezowany z dwóch kawałków pełnego drewna, a nie posklejany z kilku elementów, stąd jego spora waga. Wkładka jest przykręcona do okrągłego elementu, a z boku, pod pokrywką z wyfrezowanym na niej ramieniem gramofonowym, umieszczono różnej długości śruby oraz plastikowy wkrętak. Mój egzemplarz wkładki nosi numer seryjny D00041. |
Wkładkę porównywałem z modelem Madake tej samej firmy, a także z My Sonic Lab Signature Platinum. Zamocowana była do ramienia SAT LM-09 (9”), a to do gramofonu TechDAS Air Force III. Do testu wykorzystałem przedwzmacniacz RCM Audio Sensor Prelude IC. Do czyszczenia igły używam DS Audio ST-50, a do mycia płyt Audio Desk Vinyl Cleaner Pro. Nagrania użyte w teście (wybór): AC Records – Two For Two: “Godzinki” & For D.”, AC Records ACR 016, „AC Records Acoustic References For Audiophiles”, 12”/45 rpm, Test Pressing LP (2020)The Famous Sound Of Three Blind Mice Vol. 1, Three Blind Mice/Impex Records IMP6027, 2 x 180 g LP (2018) DEPECHE MODE, I Feel Loved (Danny Tenaglia Mix And Edit), Mute/Reprise PRO-A-100720-A, „Promotional 12”/45 rpm”, LP (2001) DIRE STRAITS, Brothers in Arms, Vertigo/Mobile Fidelity Sound Lab MFSL-2-441, „Special Limited Edition | No. 3000”, 45 RPM, 2 x 180 g LP (1985/2014) ERIC DOLPHY, Out There, Prestige/Analogue Productions APRJ 8252, „Limited Edition | № 000345”, 180 g LP (1960/2016) STAN GETZ & CHARLIE BYRD, Jazz Samba, Verve/Speakers Corner Records V6-413-2, 180 g LP (1962/1998) TANZBÄR, Tanzbär, Nature/Clearaudio 0060.063, 180 g LP (1977/2009) THE BEATLES, Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band, Apple/Gold Note DT-01, „Limited Edition | No. 82”, (1967/1998); recenzja TUTAJ) Nowa wkładka pana Noriyuki-san brzmi po prostu niewiarygodnie – nie, że „najlepiej na świecie”, a właśnie „niewiarygodnie”. Z jednej strony to logiczne rozwinięcie wszystkiego, co słyszałem w kolejnych topowych wkładkach tego producenta, a z drugiej przejście w trochę inny wymiar. Jak gdyby konstruktor zdecydował się „docisnąć” aspekty brzmienia, które uważa za najważniejsze, bez oglądania się na konsekwencje. Ostatnie, co bym bowiem o wkładce Destiny powiedział, to ‘neutralna’. Przez gardło nie chce mi przejść określenie przeciwne, bo to też nie byłaby prawda, ale też bez trudu da się zauważyć, porównując tę wkładkę chociażby z My Sonic Lab Signature Platinum, czy też modelem Madake samej Miyajimy, że mówimy tu o zupełnie nowej jakości. Mówimy o dźwięku, który nie chce się dostosować do dychotomii dobry-zły, ciepły-zimny, niski-wysoki, ciemny-jasny, znanych z opisów innych wkładek i do których przyzwyczailiśmy się na tyle, że trudno nam poza nie wyjść. Destiny jest po prostu inna. Jej dźwięk jest wręcz „przepełniony” i ma niesamowitą energię na dole pasma. Tak naprawdę energia o której mowa wypełnia cały jej przekaz, pulsuje w każdym elemencie jej brzmienia, ale to właśnie dół pasma zyskuje na tym najwięcej. Tak więc dostaniemy mięsisty bas, niski bas, mocny bas. Ale nie o bas jako taki tu chodzi. Posłuchajmy Money for Nothing Dire Straits w wersji Mobile Fidelity, a więc z dopalonym dołem, a nie wyjdziemy ze zdumienia, ile tam jest dźwięków, jak pełne to brzmienie, a mimo to nie zostanie ona pokazana zbyt nisko. Ale nie trzeba do tego gitary basowej, to samo dostaniemy nawet z wiolonczelą, jak z nagrania Isao Suzuki Quartet, zamieszczonego na składance The Famous Sound Of Three Blind Mice Vol. 1. Instrument miał fantastyczną prezencję – był jędrny, pełny, na wyciagnięcie ręki. Destiny dopala dźwięk w taki sposób, że pierwszy plan, o ile zarejestrowany w gęsty sposób, jest „tu i teraz”, jest w naszym pokoju. Tak też było z Suzuki, który został pokazany w nieprawdopodobnie dynamiczny i energetyczny sposób, jako najważniejszy muzyk w tym nagraniu. Czyli tak, jak trzeba. Mimo to nie da się powiedzieć, że japońska wkładka ujednolica dźwięk. To jest właśnie to, o czym mówiłem na początku, owa „niewiarygodność” tego przekazu. Bo jeśli dźwięk jest dalej, nich to będzie głos Stinga z partii rozpoczynającej wspomniany utwór Dire Straits, czy to będzie wokal Johna Lennona z niektórych partii utworu Lucy in the Skye, cokolwiek – zostanie to pokazane bardzo daleko. Tak też było z częścią dźwięków z płytki AC Records – Two For Two: “Godzinki” & For D.” wydawnictwa AC Records, które nigdy wcześniej nie miało w sobie tyle energii, tyle „mocy”. Specjalnie, aby to zbadać, wyciągnąłem z półki, nieco zapomnianą (co za wstyd…) płytę Tanzbär, wydaną oryginalnie w 1977 roku przez niemiecką wytwórnię Nature, a która w 2009 wyszła ponownie nakładem Clearaudio. To niecodzienna muzyka. Płyta zawiera średniowieczne piosenki wędrownych grajków i jest połączeniem średniowiecznych tradycji muzycznych ze współczesną techniką wykonawczą i wokalną i wspierana jest bogatym instrumentarium. Na płycie udziela się zespół The Folk-Sextett, słychać gitary, mandolinę, bouzukę, hurdę-gurdę, a także elektryczny bas oraz fortepian. Płyta ta w latach 70. i 80. używana była przez realizatorów nagrań w wielu studiach jako wzorzec brzmienia. W reinterpretacji, którą przestawiła wkładka Miyajima Labs otrzymałem niebywałe przedstawienie. Głosy zespołu nie są szkolone, a przynajmniej na takie nie wyglądają, co idealnie wpisuje się w klimat tych utworów. Japońska wkładka znakomicie je zróżnicowała i od razu pokazała, na czym polega ich magia – nie na perfekcyjnej czystości śpiewu, a na emocjach, na fenomenalnym polaczeniu wokali z rytmem – posłuchajcie państwo utworu pt. Der Brautmörder, a spadniecie z krzesła… Płyta ta, podobnie, jak poprzednie, została odtworzona w tak wysokoenergetyczny, zbliżony do temperatury topnienia stali, sposób, dlatego też dostajemy z Destiny coś w rodzaju „bezpośredniego przekazu”, jakbyśmy byli podłączeni do instrumentów na stałe jakimś drutem, który wchodzi nam do głowy, bez żadnych „agentów” po drodze. Nie znaczy to, że dostajemy neutralny obraz, absolutnie nie! Chodzi o to, że energia grania jest przekazywana momentalnie i w pełni, nic nie jest gaszone. Wysokie tony są złagodzone, nie są tak mocne, jak we wkładce Kansui tego producenta, jak we wkładkach My Sonic Lab, ani ZYX. Ale też rozdzielczość tego zakresu jest tak doskonała, że wydaje się, iż informacji dostajemy, tak naprawdę, jeszcze więcej. Otrzymujemy z nią, na przykład, wiarygodne w swojej wielkości, masie, bryłach, instrumenty. Nie są już one „źródłami dźwięku”, a naprawdę zaczynamy je postrzegać jako ‘instrumenty’. Ich dźwięk wibruje w nas tak, jak podczas słuchania instrumentów na żywo, szczególnie jeśli jesteśmy z nimi w małym pomieszczeniu – dokładnie tak, jak w naszych pokojach. Wielkość, czyli skala przekazu są ponadprzeciętne i trudno coś takiego uzyskać, nawet w bardzo dobrych systemach opartych o analogowe źródło dźwięku; jeśli już, to z magnetofonem szpulowym w roli głównej. A przecież pierwsze wrażenie jest takie, że to ciepły dźwięk. A nie jest. Wydaje się również, że to ciemny dźwięk. Tym bardziej nie jest. Jaki więc jest? – I to jest właśnie trudne do zdefiniowania, bo informacji o każdym elemencie nagrania jest tu niewiarygodnie dużo. Układają się jednak w inne wzory niż zazwyczaj. Są wykorzystywane przede wszystkim do budowania napięcia i skali. To wkładka, która w doskonały sposób różnicuje wielkość instrumentów, chociaż wszystkie pokazuje większe niż inne wkładki. Kto ma rację? – Pewnie nikt, dlatego propozycja pana Noriyuki-san jest po prostu „obok” innych najlepszych produktów tego typu na świecie. | PODSUMOWANIE W moim sercu jest specjalne miejsce dla wkładek Miyajima Laboratory. Wnoszą do mojego świata to, czego od nich oczekuję. Ale żadna wcześniej nie wywarła na mnie aż tak dużego wrażenia, jak Destiny. A wcale nie jest to obiektywnie najlepsza wkładka na ziemi i nawet model Madake, doskonała konstrukcja Miyajima Laboratory, w niektórych aspektach, takich jak przejrzystość dźwięku, czy zrównoważenie tonalne, może się wielu melomanom wydać lepsza. Ale dla mnie nie ma to większego znaczenia. „Dociśnięte” przez konstruktora rzeczy, takie jak gęstość, pełnia, skala, nasycenie są ponadprzeciętne i – przyznam – usłyszałem je u siebie tak, jakbym nigdy wcześniej ich nie słyszał. To nie jest tak wyrównana tonalnie wkładka, jak My Sonic Lab Signature Platinum, ani też tak dynamiczna i szybka, jak topowe wkładki Dynavectora. Proponuje jednak wycieczkę w świat, do którego nikt poza nią – i nami – nie będzie miał wstępu. ■ Dane techniczne (wg producenta) Impedancja wewnętrzna: ok. 16 ΩNapięcie wyjściowe: ok. 0,23 mV Pasmo przenoszenia (-3 dB): 20 Hz – 32 kHz Nacisk igły: 2,5 g Szlif igły: nude Line Contact Podatność (10 Hz): ok. 9×10-6 cm/dyne Zalecana temperatura otoczenia: 20-30º C (najlepiej 25º C) Waga: ok. 13,3 g Obudowa: African Blackwood |
System referencyjny 2020 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity