Wzmacniacz mocy | stereo Chord Electronics
Producent: CHORD ELECTRONICS Ltd. |
HORD ELECTRONICS należy do najszybciej rozwijających się firm naszej branży, czyli branży perfekcjonistycznego audio, nazywanej również branżą audiofilską. Coś mi się wydaje, że takie zdanie padło w moich testach produktów Chorda nie raz. Nic jednak na to nie poradzę, to jest jak wewnętrzny przymus, którego nie da się opanować – czuję, że po prostu muszę w ten sposób otworzyć kolejny test. Bo to taka właśnie firma. Znana na skalę światową stała się za sprawą przetworników cyfrowo-analogowych, w których zaimplementowała nowatorskie rozwiązania, w tym zapisany w kości FPGA algorytm konwersji D/A wraz z filtrami cyfrowymi Watts Transient Aligned autorstwa dr. Roberta Wattsa. Jej korzenie sięgają jednak układów analogowych i wzmacniaczy. Najnowszym dodatkiem w jej ofercie są dwa urządzenia tego typu, wzmacniacze mocy Ultima 6 i – testowany – Ultima 5. Urządzenia te korzystają z rozwiązań, które po raz pierwszy w takiej formie znalazły się w kosztującym ponad 40 000 dolarów amerykańskich, potężnym, ważącym niemal 100 kg, oferującym moc 780 W (przy obciążeniu 8 Ω) monobloku, wzmacniaczu mocy Ultima, który został po raz pierwszy zaprezentowany w listopadzie 2018 roku. ‘5’ i ‘6’ są stereofonicznymi wersjami monobloków – odpowiednio – Ultima 2, zastępującego SPM 6000 MKII, oraz 480-watowego Ultima 3, będącego następcą SPM 1400 MkII. Obydwa monobloki zaprezentowano podczas specjalnej premiery prasowej w czasie wystawy High End 2019 w Monachium. I ja tam byłem, wino i piwo piłem… Wzmacniacze Chord Electronics zawsze były inne niż wszystko dookoła. Wystarczy na nie spojrzeć, żeby wiedzieć, że to coś zupełnie osobnego. Główna bryła tych urządzeń zamknięta jest w aluminiowej, grubej obudowie i jest „zawieszona” na czterech potężnych nogach, pomiędzy którymi poprowadzono metalowe poprzeczki. Tworzy to coś w rodzaju „stolika antywibracyjnego” zintegrowanego ze wzmacniaczem. Nóżki mają od góry wypustki, w które wpasowują się gumowe podkładki pod spodem, można więc ustawić z nich „wieżę” – tak zresztą reklamuje ten wzmacniacz Chord, pokazując go z przetwornikiem D/A Dave oraz transportem CD Blu MkII. | ULTIMA 5 W lutym tego roku do prasy trafiła informacja o nowych wzmacniaczach z serii Ultima – stereofonicznych modelach Ultima 5 i Ultima 6. Z zewnątrz wyglądają one identycznie, jak Ultima 2 i Ultima 3 i nie ma na nich żadnych napisów, które pozwoliłyby zidentyfikować nazwę modelu. Najwyraźniej ma nam wystarczyć duże logo Chord Electronics na przedniej ściance. Dizajn | A ta, począwszy od modelu Ultima, ma inną formę niż wcześniej. Jej autorem jest John Franks, założyciel i CEO firmy, a z efektów swojej pracy jest bardzo dumny. Elementem, który momentalnie przykuwa uwagę jest duży, podświetlany przycisk w metalowym pierścieniu, przykręconym sześcioma śrubami. Ten steampunkowy motyw to odniesienie, jak sądzę, do Juliusza Verne’a i 10 000 mil podmorskiej żeglugi, bo wygląda jak – wypisz-wymaluj – bulaj w statku Nautilus. Początkowo wzmacniacz Ultima 5, który w ofercie Chorda zastąpił niezwykle popularny model SPM 1200 MK II, dostępny był wyłącznie w srebrnej wersji kolorystycznej, w naturalnym, drapanym aluminium. Od jakiegoś czasu oferowane są także wersje w czarnej anodzie – i taką testujemy. W tej wersji urządzenie wygląda trochę jak Darth Vader… Ale możemy wybrać nie tylko kolor obudowy, bo dostępne są również różne wykończenia nóżek o których mówiłem: czarne, srebrne lub w ciemnym chromie. Można też zrezygnować z nóżek i zamknąć boki w akrylowych elementach „maskujących”. Technika | Układ elektryczny nowych wzmacniaczy oparty jest na pomyśle, na którym zbudowano monobloki Ultima. Na wejściu zastosowano podwójny bufor o bardzo dużej szybkości narastania sygnału (300 V/ms), po którym mamy wzmacniacz operacyjny z serwo DC. Sekcja ta zasilana jest wysokim napięciem i charakteryzuje się ultraniskimi zniekształceniami. Stąd trafiamy do końcówki mocy. Jej pomysł oparto na badaniach Malcolma J. Hawksforda, z poprawkami, młodego wówczas, Boba Cordella z Bell Labs. Układ zastosowany we wzmacniaczach Ultima został dopieszczony przez Johna Franka. | DUAL FEED-FORWARD ERROR CORRECTION Układ „feed-forward” działa na innej zasadzie. Niemal całą pracę wykonuje główny wzmacniacz. Na swojej stronie firmowej firma Benchmark mówi o nim „koń pociągowy” (więcej TUTAJ, dostęp: 27.03.2020). Nie ma on głębokiego sprzężenia zwrotnego, dlatego charakteryzuje się dość wysokimi zniekształceniami. Wraz z nim pracuje jednak ultraszybki, mały wzmacniacz korekcyjny, który ma znowu znikomo niskie zniekształcenia. Podłączony jest gdzieś w połowie układu i wysyła sygnał do wyjścia, działa więc w czasie realnym. Końcówka Chorda pracuje w klasie, o której materiały firmowe mówią „sliding class A”. Mowa o wzmacniaczu pracującym w klasie AB, w którym prąd podkładu jest stale monitorowany i zmienia się wraz z zapotrzebowaniem na prąd. Wzmacniacz część pierwszych watów oddaje w czystej klasie A i dość mocno się grzeje, nawet bez sygnału wejściowego. Tego typu rozwiązania znane są od lat, a jednym z najważniejszych producentów, który je stosował był amerykański Krell. We wzmacniaczu wykorzystano tranzystory MOSFET (ang. Metal-Oxide Semiconductor Field-Effect Transistor) typu Dual Silicon Die, produkowane specjalnie dla Chorda przez jedną z brytyjskich firm z branży lotniczej. W wywiadzie dla magazynu www.soundstageaustralia.com John Frank opisywał je w ten sposób: Są to podwójne, krzemowe układy FET z metalowym podłożem, które zostały zamontowane na niezwykle grubej miedzianej wewnętrznej płytce zaprojektowanej przez Chorda, która pomaga chłodzić wspólnie obydwa tranzystory w obudowie. Takie podejście do urządzeń wzmacniających wywodzi się z czasów, kiedy pracowałem w przemyśle lotniczym, a każdy z tranzystorów jest w stanie kontrolować prąd elektryczny o natężeniu 16 amperów przy napięciu zasilającym dochodzącym do 260 V. Wzmacniacz waży 22,4 kg, czyli całkiem, całkiem, jednak – jak na swoją moc – wagą nie powala. A to dlatego, że zastosowano w nim zasilacz impulsowy, co pozwoliło znacząco zmniejszyć wielkość transformatora zasilającego. Układ ten pracuje z bardzo wysoką częstotliwością i jest opracowaniem własnym Chorda. Tego typu zasilacze firma stosuje od samego początku i dzieli wiarę w nie z innym brytyjskim producentem, firmą Linn. | JAK SŁUCHALIŚMY Wzmacniacz Chord Ultima 5 stanął na górnej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition i wizualnie wpasował się w mój system po prostu idealnie. Sygnał doprowadzony był do jego wejść zbalansowanych kablami Acoustic Revive Triple-C Absolute. Kolumny Harbeth M40.1 podłączone były za pomocą kabli Siltech Triple Crown. Wzmacniacz zasilany był kablem Hijiri SM2R „Sound Matter” z przejściówką na wtyk C-20. Urządzenie porównywane było do wzmacniacza mocy Soulution 710 i współpracowało z przedwzmacniaczem Ayon Audio Spheris III i odtwarzaczem SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition (№ 1/50). Nagrania użyte w teście (wybór):
„Ha! – Mruknął do siebie redaktor W., nie mogąc się połapać w tym, co właściwie słyszy. Darth Vader łypał na niego spod cyklopiego oka, jakby pytając: „No i jak?” A przecież nie wiedział „jak”, a przynajmniej nie od razu. |
Przepuszczał przez czarną skrzynkę kolejne konstelacje dźwięków, starając się zrozumieć, według jakiego wzorca się przed nim układają, z jakim rodzajem wszechświata ma do czynienia. – Chyba wiem – wydusił wreszcie z siebie, wciąż jednak nie do końca pewny swojej diagnozy. Ale już chyba przeczuwał, z której strony się do tego zabrać. No to „go to work”, jak to mówią…” Ultima 5, podobnie zresztą jak wszystkie pozostałe wzmacniacze z tej serii, ma swój własny, charakterystyczny dźwięk. Trudno więc w jego przypadku mówić o absolutnej „przezroczystości”. Ale też, takie mam wrażenie, nie o to chyba chodziło, nie o absolutną neutralność. A jeśli nawet był to jeden z celów, to w jego imię, w imię „litery” nie poświęcono tego, co w muzyce i dźwięku najważniejszego – ducha. To dźwięk, który można by porównać do brzmienia najlepszych wzmacniaczy lampowych z jednej strony, a z drugiej do udanych, dużych wzmacniaczy tranzystorowych. Z ich zaletami i słabościami. W świecie nośników audio byłby to, jak dla mnie, odpowiednik nagrań DSD. Chodzi o to, że Ultima 5 proponuje brzmienie nieco ciepłe, bardzo gęste i nastawione na wewnętrzną „zgodność” przekazu. Słuchając kolejnych płyt, czy to była Ella Fitzgerald z Clap Hands, Here Comes Charlie!, czy też Jean-Michel Jarre w duecie z Lang Langiem z projektu Electronica. Vol. 1: The Time Machine, za każdym razem miałem wrażenie uczestnictwa w celebracji muzyki, celebracji jej piękna. Ultima 5 robi to przybliżając do nas pierwszy plan, kolejne zresztą też. To urządzenie, które nigdy nie zagra „cienko”, ani „sucho”. Jego brzmienie bardzo przypomina pod tym względem to, co słyszałem ze wzmacniacza Leben CS600X, czyli japońskiej konstrukcji lampowej, w której gęstość i tzw. „momentum” były najważniejsze. Wysokie tony są więc nieco zaokrąglone, wygładzone i ocieplone. Podobnie zresztą, jak i wyższa średnica. To kompromis, audio jest sztuką kompromisów, ale jaki! Nie muszę chyba mówić, że to dźwięk, który lubię, że ten zestaw kompromisów jest tym, który uważam za słuszny, prawda? Słuchając wzmacniacza Chorda po raz kolejny dostałem potwierdzenie moich wyborów. Bo to urządzenie, które nigdy nie męczy słuchającego. Można z nim spędzić długie godziny, nie tylko z cudowną Evą Cassidy i z Dire Straits, czy z elektroniką Jarre’a, ale i z mocnym – a nawet bardzo mocnym – rockiem, na przykład z najnowszą płytą My Dying Bride pt. The Ghost of Orion. Ultima 5 robi przy tym coś takiego, że siedzimy zafascynowani muzyką i tym, jak jest uformowana – czyli dźwiękiem. Co ciekawe, nie dlatego, że tak wiele w tym graniu detali i szczegółów – bo tak nie jest. To nie jest wzmacniacz równie rozdzielczy, jak referencyjny dla mnie Soulution 710. Co jest normalne, ponieważ mówimy o kompletnie różnych przedziałach cenowych. Ale nawet w swojej klasie Ultima 5 nie wyróżnia się selektywnością. To jest dobre, przejrzyste granie, ale nie na tym jego przekaz został oparty. A zasadza się on przede wszystkim na doskonałej, po prostu fantastycznej grze pomiędzy barwą i dynamiką. Już o tym mówiłem, chodzi o „momentum” – chodzi o to, że z tym wzmacniaczem muzyka żyje, pulsuje, zmienia się. Słuchając nagrania Lang Langa z płyty Electronica Jarre’a czekamy w napięciu na to, co stanie się za chwilę, pomimo że – pozornie – nic się tam nie dzieje, akcja nie się posuwa do przodu. Ale ze wzmacniaczem Chorda to przygotowanie do akcji staje się ważniejsze niż ona sama. W dużej mierze dlatego, że to granie gęstym, niskim środkiem pasma. Bas schodzi nisko, jest mocny i pełny, ale i tak, na końcu, okazuje się, że urzekła nas średnica. Wokale Elli Fitzgerald i Marka Knopflera, ustawione w miksie przez producentów płyt dość daleko, w nieco chłodnym pogłosie, zostały przybliżone i ocieplone. Niewiele, to nie jest zmiana perspektywy, to wciąż te same nagrania, ale jednak na tyle, że stały się centralnym punktem przekazu. Bas, jak mówię, jest pełny i gęsty. Schodzi nisko i jest szybki jego atak jest delikatnie wygładzony – jak zresztą całe pasmo – ale dodaje to tylko naturalności nagraniom bez dodawania problemów. Nasycenie tego zakresu, jego naturalność są ponadprzeciętne. Wzmacniacz wydaje się grać, jak klasyczny wzmacniacz lampowy, ale lampą nie jest i jej nie udaje. To my, słuchający, nakładamy na jego przekaz stereotypowe rozumienie dźwięku. Stąd moje początkowe zakłopotanie tym, że nie mogłem uchwycić tego, co w jego przekazie najważniejsze. Ale to nie jest lampa, bo świetnie radzi sobie z głośnikami, nawet tak trudnymi i nawet tak nisko schodzącymi, jak Harbethy M40.1, z których korzystam. Ale to „miękkie kompetencje”, że tak powiem, a nie prostacka siła. Bo nie spotkałem się z płytą, a naprawdę się starałem!, z którą Ultima 5 zagrałby zbyt twardo, wykazując przesterowanie lub obcinanie szczytów sinusoidy. I nie chodzi po prostu o głośne granie, a o granie z wysoką dynamiką. | PODSUMOWANIE Tak więc Ultima 5 łączy znakomitą kontrolę nad głośnikami, fantastyczne nasycenie środka pasma oraz wybitną dynamikę. Ale, to ważne, nie epatuje nimi, nie od razu do tego dochodzimy. W pierwszym momencie zaskoczy nas, jak sądzę, naturalny przekaz, masywność dźwięku i jego skala – to „szerokie” granie. A cechy o których mówiłem wcześniej, przyjdą później, kiedy się przeorientujemy na takie właśnie granie. Z nagraniami DSD, o których wspomniałem, Ultimę 5 łączy wygładzenie góry pasma i jej ocieplenie. Jest tam mnóstwo informacji o nagraniu, instrumentach itp., ale to informacje podane w „pakiecie”, a nie „dyskretnie”. Scena dźwiękowa jest bardzo szeroka, jest ekspansywna, a instrumenty mają duże rozmiary, pod tym względem Chord zachowuje się, jak wzmacniacz lampowy. Uwaga słuchającego skupia się na pierwszym planie, który jest dość blisko – blisko są również wszystkie dźwięki podawane na osi. To wzmacniacz zachęcający do odsłuchów i długich sesji, w trakcie których ciężkie granie może sąsiadować z nagraniami The Hilliard Ensemble. Z każdą kolejną płytą będziemy wciągani do jego świata – świata spójnego gęstego i ciekawego. Chord Electronics Ultima 5 to stereofoniczny wzmacniacz mocy (końcówka mocy). Trudno go pomylić z jakimkolwiek innym urządzeniem, ponieważ John Frank wypracował dla swojej firmy unikatowy „look”. Chodzi zresztą nie tylko wygląd, a o integralność mechaniczną – rzecz, która przy układach impulsowych – a taki mamy tu zasilacz – jest niezwykle istotna. Obudowa | Urządzenie jest, tak naprawdę, zawieszone na czterech filarach spiętych między sobą poprzeczkami, a z tyłu połączonych dużym radiatorem. To sztywna struktura, w której centralnym punktem jest chassis z aluminium, w którym zamknięto elektronikę. Wzmacniacze mocy są dość „nudne” od strony dizajnerskiej, ale ten taki nie jest. Przód i tył | Szczególny wygląd zawdzięcza on dużemu, podświetlanemu przyciskowi na przedniej ściance. To półprzezroczysty, mleczny element, który w trybie „standby” świeci na czerwono, a kiedy działa – na zielono. Intensywnością podświetlenia można sterować mikroprzełącznikiem, ukrytym w szczelinie nad przyciskiem. Tego typu rozwiązanie przyjęto, przypomnijmy, w przetworniku D/A Hugo TT, a potem zaczęto przenosić na inne urządzenia Chorda. Z tyłu, na niewielkiej płaskiej płytce, przykręconej pośrodku radiatora, umieszczono gniazda. Mamy tu wejścia liniowe niezbalansowane RCA i zbalansowane XLR, a także złocone, solidne gniazda głośnikowe. Pomiędzy wejściami RCA umieszczono wysokoprądowe gniazdo zasilające IEC typu C20 o prądzie znamionowym – dla 230 V – 16 A. Kabel jest bardzo blisko interkonektów RCA, zadbajmy więc, aby były one dobrze ekranowane. Dodam, że nie ma przełącznika między wejściami RCA i XLR, obydwa są więc cały czas aktywne. Środek | Jak mówiłem, jednym z podstawowych założeń przy projektowaniu nowych produktów Chord Electronics jest jak najbardziej zwarta, jak najmniej podatna na drgania budowa mechaniczna. Widać to także w sposobie zamocowania układów elektronicznych wewnątrz. W klasycznych rozwiązaniach płytki, transformatory itd. przykręca się do dna obudowy, które staje się w ten sposób płytą montażową. W urządzeniach lampowych i nielicznych tranzystorowych, układy przykręca się do górnej ścianki, wobec czego to ona pełni tę funkcję. Chord robi to inaczej – góra i spód są tylko elementami klatki Faradaya, ekranującymi elektronikę wewnątrz od zakłóceń RFI i EMI. Układy zostały natomiast przykręcone do przedniej płyty i umiejscowionych z tyłu radiatorów, stanowiąc wraz z nimi część chassis. To montaż, który łączy obydwa wspomniane powyżej – od góry mamy zasilacz, a od spodu układy wzmacniające; obydwa zostały oddzielone ekranem. Zasilacz jest impulsowy, dlatego jego transformator jest niewielki. Ale zamknięto go od góry sztywnym aluminiowym elementem, który minimalizuje mikrofonowanie. Układy wysokoczęstotliwościowe są na nie niesłychanie wrażliwe. Sekcja audio rozpoczyna się od ultraszybkiej sekcji wejściowej, opartej na układach scalonych. Końcówka mocy jest niewielka i jej większą część stanowią tranzystory końcowe razem 64 sztuki, czyli po 32 na kanał. To elementy w rzadko dziś spotykanych obudowach TO-3, przykręcone parami do aluminiowych profili w kształcie litery C, połączonych jeden nad drugim, a następnie do radiatora. To tranzystory typu MOSFET wykonywane specjalnie dla firmy Chord Electronics. Sygnał do gniazd głośnikowych prowadzony jest bardzo grubymi plecionkami z miedzi OFC. Widać też, że sygnał z wejścia RCA jest podłączony równolegle z wejściem XLR i że nie ma tam żadnego układu symetryzującego. To nowoczesne urządzenie, ale wykonane z myślą o takich podstawowych rzeczach, jak minimalizacja drgań, skrócenie ścieżki sygnału, niskie zniekształcenia itp. W dodatku świetnie wykonane. ■ Dane techniczne (wg producenta) Znamionowa moc wyjściowa:300W RMS/kanał | 0,005% THD/8 Ω Całkowite pasmo przenoszenia: 0,5 Hz – 100 kHz | -1dB Wymiary (szer. x wys. x gł.): z nóżkami: 180 x 480 x 360 mm | bez nóżek: 150 x 420 x 360 mm Waga: 22,4 kg |
System referencyjny 2020 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity