Wzmacniacz zintegrowany Interference Research
Producent: INTERFERENCE ARTUR GRZEJDAK |
PREMIERA
zmacniaczy lampowych jest obecnie na rynku więcej niż kiedykolwiek wcześniej. W każdym kształcie, z szerokim wachlarzem użytych w nich lamp, w cenach od kilku do kilkuset tysięcy złotych. To na tyle okrzepła część branży audio, że ponownie, po kilkudziesięciu latach, można kupić wzmacniacz tego typu przygotowany przez dużą firmę, który nie różni się ani jakością wykonania, ani wyposażeniem, od współczesnych wzmacniaczy półprzewodnikowych. Wciąż jest jednak tak, że wzmacniacze lampowe są „solą” świata DIY, obok kolumn głośnikowych. Te dwa typy produktów służących do reprodukcji dźwięku mają tzw. niski „koszt wejścia”. Można sobie złożyć taki wzmacniacz w domu, na stole, a nawet stoliku i – jeśli zachowamy zasady sztuki – otrzymamy fajne brzmienie w cenie będącej ułamkiem tego, co trzeba by było zapłacić w sklepie. Sprawy zaczynają się komplikować, kiedy chcemy, aby nasz produkt miał solidną, ładnie wyglądającą obudowę. Za taki „luksus” trzeba będzie zapłacić co najmniej tyle samo, co za sam wzmacniacz, a zapewne dwa razy więcej. Podobnie wygląda sprawa bezpieczeństwa – wykonywane samodzielnie urządzenia są bezpieczne na tyle, na ile nam się wydaje, a nie na tyle, na ile zostały zbadane (certyfikowane). Decyzja, jak zawsze, należy do nas. Ostatnią warstwą tego „ale” jest jakość dźwięku, czyli coś, od czego ta zabawa się zaczyna. Wzmacniacze lampowe mają pod tym względem wiele wspólnego z winylem. Niedrogie produkty potrafią zagrać obłędnie, rządzą również na samym topie. Pomiędzy tymi punktami granicznymi jest jednak ocean niepewności, gdzie zastosowana technika ma o wiele mniejsze znaczenie niż jej aplikacja. Innymi słowy, za te same pieniądze można kupić doskonały wzmacniacz lampowy, tranzystorowy, a nawet pracujący w klasie D. Równie dobrze możemy jednak trafić na przeciętny wzmacniacz lampowy, taki sobie tranzystorowy i pracujący w klasie D, który do niczego się nie nadaje. | MODEL 6S I w ten sposób dochodzimy do wzmacniacza Model 6S nowej polskiej firmy INTERFERENCE RESEARCH. To urządzenie „polecone” – na firmę moją uwagę zwrócił Mietek Stoch, kiedy byłem w jego salonie płytowym Art Reco. Podczas, gdy wypytywałem go o systemy audio, z których korzysta w salonie i w domu, cierpliwie i z uśmiechem – jak to on – opisywał kolejne urządzenia i widać było, że każde z nich jest mu w jakoś sposób bliskie, że zostało przez niego „włączone” w jego świat. Jednym z takich produktów, o którym mówił wówczas szczególnie ciepło, był gramofonowy przedwzmacniacz lampowy wykonany przez pana Włodzimierza Furkę. Jak się zresztą okazuje, nie tyle przez niego, a pod jego patronatem. Autorem tego konkretnego egzemplarza był bowiem pan Artur Grzejdak. Kiedy więc Mietek jakiś czas temu zadzwonił do mnie i zapytał, czy nie chciałbym posłuchać wzmacniacza zintegrowanego, który wyszedł spod tej samej ręki, co jego przedwzmacniacz, zgodziłem się od razu. ARTUR GRZEJDAK Artur Grzejdak (po prawej) ze swoim mentorem, panem Włodzimie- rzem Furką WOJCIECH PACUŁA: Kiedy firma powstała? Z sześć lat temu zacząłem się interesować tym, co można by zrobić, żeby słuchać muzyki w domu. Powstał wtedy prototyp tego wzmacniacza, który przywiozłem. Jego nazwa, Model 6S, wzięła się od symbolu lamp końcowych: 6C19П (czyli 6S19P; symbole lamp radzieckich i rosyjskich zapisywane są w cyrylicy – ‘C’ = ‘S’ – red.). Jego konstrukcja to był „pająk”, czyli metoda punkt-punkt, a teraz robię go na płytkach. Niestety przy montażu przestrzennym nie ma możliwości uzyskania dwóch identycznych urządzeń, zawsze będą się od siebie różniły. Kto nawija panu transformatory? Nawijarka, na której powstają transformatory Interference Research Pan też jest z Wrocławia? No właśnie – przedwzmacniacz gramofonowy, to właściwie przez przedwzmacniacz Mietka się poznaliśmy… Dokładnie tę samą wersję wzmacniacza? Transformatory głośnikowe nawijacie sami? Warsztat Interference Research, z przedwzmacniaczem gramofonowym na stole. Kiedy będzie dostępny przedwzmacniacz gramofonowy? Jakie plany na przyszłość? Czymś się pan oprócz tego zajmuje? Nagrania użyte w teście (wybór):
|
Kiedy pan Artur mówił w wywiadzie o „otwarciu” dźwięku i o tym, że inne wzmacniacze lampowe wydają mu się przytłumione, poczułem ukłucie niepewności. Lekko mnie to usztywniło, bo nie ma niczego gorszego w audio od rozjaśnienia dźwięku. No, może obok jego martwoty. To może być dźwięk mało dynamiczny, nie do końca rozdzielczy, bez wysokiej selektywności i z podkreślonym środkiem. Jeśli jednak jest przy tym komunikatywny, jeśli przekazuje emocje zawarte w muzyce, są to rzeczy, z którymi można się pogodzić i można z nimi żyć. Pod warunkiem, że zalety danego urządzenia przeważają, w naszym odbiorze, nad jego wadami. Jeśli jednak dźwięk jest zbyt jasny, jeśli urządzenie „krzyczy”, „jazgocze”, czy jak tam to badziewie nazwiemy, wówczas można mówić o porażce, a nie o dźwięku, o ataku na nas, a nie o komunikacji. Taki dźwięk to zmora świata audio, wypromowana w latach 80. przez część producentów wysokiego high-endu i zaadaptowana przez japońskich producentów do produktów z zakresu budżetowego. W ten sposób ludzi „nauczono”, że dźwięk musi być jasny i detaliczny, bo tylko wtedy to jest „dobry” dźwięk. Mógłbym o tym sporo jeszcze napisać, krew mnie zalewa na samą myśl o takim podejściu, ale mam nadzieję, że mają państwo obraz tego, co chciałem powiedzieć. Powstrzymam się od dalszego pisania, bo w tej chwili nie ma to znaczenia – wzmacniacz pana Artura jest czymś kompletnie innym. A z drugiej strony jest właśnie taki, jak go właściciel Interference Research opisał. Zacznę jednak od czegoś innego. To wzmacniacz o umiarkowanej, żeby nie powiedzieć – niskiej, mocy. A wcale tego nie słychać. Podkręcając gałkę siły głosu dość szybko dojdziemy do miejsca, w którym sygnał zaczyna być przesterowany, to znaczy wokale stają się chrapliwe, a bas nieczysty. Ale będzie to na tyle głośno, że nie będzie miało właściwie znaczenia – tak głośno można grać podczas imprezy, ale nie przy słuchaniu muzyki, kiedy siedzimy przed kolumnami i czekamy na kolejny dźwięk, frazę, utwór. A to nie jest wzmacniacz „imprezowy”. To urządzenie o niebywałej rozdzielczości, znakomitej dynamice oraz fantastycznym basie. Ach, ten bas! Różnicowanie barwowe jest tu ponadprzeciętnie, nie ma więc mowy o jednostajnym, niskim dudnieniu. Jeśli jednak bas jest w nagraniu mocny, dobry, jak w Bad Guy Bille Eilish, czy Natural grupy Imagine Dragons, to zabrzmi rewelacyjnie. Nawet tak duże, niełatwe do napędzenia kolumny, jak Harbeth M40.1, nieskore do pokazywania wszystkiego, co potrafią, jeśli tylko wyczują we wzmacniaczu jakąś słabość, przez Model 6S prowadzone były bez problemów, bez szemrania wykonywały wszystkie jego komendy. Bas, o którym mówię, jest świetnie różnicowany, ma bardzo ładną barwę i wysoką dynamikę. Dzięki niemu wzmacniacz pokazuje duże instrumenty, a także obszerną przestrzeń o dużej wadze. Tak grają, i to też nie zawsze, wzmacniacze lampowe z tetrodami KT88 lub KT150. Mój ulubiony wzmacniacz z tego przedziału cenowego, Leben CS-600X, gra niskie tony w nieco bardziej miękki sposób. Pozostałe podzakresy są w bardzo dobrych proporcjach z tym, co się dzieje na dole. Także wysokie tony. Rzeczywiście, ten zakres jest mocny i otwarty. Ma przy tym świetną barwę i jest wyjątkowo rozdzielczy. I to chyba dlatego Interference Research brzmi tak odmiennie od wielu innych wzmacniaczy lampowych, może poza urządzeniami Haiku Audio, które ten zakres pokazują w podobny sposób. Model 6S ma więc świeży, mocny dźwięk, a przez to nie jest zbyt szczęśliwy, kiedy nagrania są skompresowane i mają podkreśloną, „wyżarzoną” wyższą średnicę, czy to będzie Broken Heart Sutra duetu Mazolewski & Porter, Mother’s Doughter Miley Cyrus, czy też Africa Speaks Santany (ten ostatni album jest pod względem dźwięku szczególnie rozczarowujący). Da się ich słuchać to wzmacniacz, który pokazuje wiele informacji, przez co buduje wiarygodny przekaz, ale trzeba wówczas skręcić gałkę siły głosu, słuchać muzyki ciszej. To zabieg, dzięki któremu charakter naszego aparatu słuchowego, czyli krzywa izofoniczna – to, jak mocno słyszymy wysokie i niskie tony zależne jest od natężenia dźwięku – pozwalają nam skompensować problemy nagrania. Ze wzmacniaczami, którym brakuje wypełnienia, które nie są tak rozdzielcze przyciszenie pomaga, ale tylko w zmniejszeniu irytacji. A z Modelem 6S ściszamy i otrzymujemy znowu bardzo dobry dźwięk, jakbyśmy poprawili dźwięk narzucony przez studio nagraniowe. Kiedy jednak puścimy coś wysokiej próby, jak wersje hi-res płyt Theleniousa Monka, Cannonball Adderley, Arta Blakey’a, czy wreszcie artystów z katalogu ECM, wówczas – wow, bajka! To wtedy wychodzi wszystko to, o czym mówiłem, czyli fantastyczne uderzenie, nasycenie i szybkość. Bo to bardzo szybki dźwięk. Z jednej strony bardzo otwarty, ale z drugiej wielobarwny, nasycony emocjami, żywy. | PODSUMOWANIE Bo to urządzenie, które doskonale „czuje” muzykę. Chodzi mi o to, że nie gra bezładnej zbieraniny dźwięków, nie jest tylko mechanicznym „transporterem”. Muzyka z Modelem 6S jest nasycona i głęboka. Ma rozmach i piękne wybrzmienie. Scena dźwiękowa nie jest jakoś specjalnie głęboka, ani nie ma wyraźnego obrazowania brył, ale jest na tyle duża i na tyle dobrze poukładana, że trzeba o niej pomyśleć, żeby zacząć ją analizować – bez tego po prostu słuchamy muzyki. Wzmacniacz wykonywany jest rzemieślniczymi metodami, co widać, jest też ubogo wyposażony. Nie nadaje się do nagłośnienia dużych pomieszczeń i nie będzie zbyt głośno grał. Jest bezpośredni, nie owija w bawełnę, jeśli coś jest gorzej nagrane. Tyle tylko, że gra, jak marzenie. Jestem pod dużym wrażeniem tego, co się panu Arturowi udało przygotować, dlatego wzmacniacz otrzymuje od nas wyróżnienie RED Fingerprint. Przód i tył | Urządzenie wygląda zgrabnie głównie dzięki fajnemu ukształtowaniu trzech podcięć obudowy. Do najszerszej części przyklejona została drewniana, wykonana z trzech elementów, opaska. Pod nią jest metalowa część obudowy, a najbardziej cofnięta jest część dolna, przykręcana do obudowy. Urządzenie stoi na czterech, aluminiowych stożkach. To prosty wzmacniacz zintegrowany, bez DAC-a, łączności Bluetooth i Ethernetu, dlatego z przodu mamy tylko gałkę siły głosu, przełącznik źródeł oraz mechaniczny, hebelkowy wyłącznik zasilający. I jest jeszcze, umieszczona z prawej strony (a nie przy przełączniku), lampka sygnalizująca włączenie urządzenia. Co do tego nie ma jednak żadnych wątpliwości, ponieważ zastosowane lampy, przede wszystkim lampy mocy, jarzą się mocnym, czerwonawym światłem. Zresztą, po jakimś czasie lampka gaśnie – okazuje się, że wzmacniacz po włączeniu stabilizuje swoje parametry i przez ten czas sygnał wejściowy jest odłączony. Tył jest minimalistyczny – to trzy pary, złoconych gniazd RCA oraz dwa zestawy, po trzy, gniazd głośnikowych. Osobno mamy wyjście z odczepów transformatorów głośnikowych dla kolumn o impedancji 4 i 8 Ω. Środek | Układ zasilania i wzmocnienia zmontowano na płytkach drukowanych, natomiast podstawki lamp przykręcono bezpośrednio do aluminiowej podstawy. Sygnał z wejść trafia do małej płytki pomocniczej, na której znalazły się przekaźniki, za pomocą których wybierany jest sygnał wejściowy. Stąd, dość długimi interkonektami, trafiamy na przód, do potencjometru Alpsa. To układ z tłumikiem na wejściu. I dopiero po stłumieniu sygnału trafiamy do lamp wejściowych, podwójnych triod E88CC firmy JJ Electronics. To niskoszumna, wytrzymała wersja popularnej lampy ECC88 (6922). Pomiędzy nią, a kolejnymi lampami, triodami 6N1П-EW typu NOS, jeszcze radzieckiej produkcji, nie widzę kondensatorów, być może pracuje w układzie wtórnika katodowego. Lampy mocy napędzane są kolejną podwójną triodą, E802CC, ponownie firmy JJ Electronics. Lampy mocy to radzieckie, stosowane w układach wojskowych, triody 6C19П-B (z roku 1978), sprzęgnięte przez kondensatory Wima. Sygnał do wyjść biegnie przez pięciosekcyjne, nawijane samodzielnie w firmie, transformatory głośnikowe. Zasilacz został podzielony na cztery części, dla każdego kanału mamy osobne żarzenie i napięcie anodowe. Napięcie dostarcza bardzo duży transformator toroidalny. Kondensatory filtrujące tętnienia sieci dla wysokiego napięcia znalazły się tuż przy lampach wejściowych. Wzmacniacz nie jest sterowany pilotem. ■ Dane techniczne (wg producenta) Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 38 000 Hz (przy pełnej mocy)Nominalna moc wyjściowa: 2 x 10 W Impedancja kolumn: 4 lub 8 Ω Czułość wejściowa: 350 mV Lampy końcowe: 6C19П-W (trioda mocy) Lampy wejściowe: E88CC, 6N1П-EW, E802CC (ECC82) Pięciosekcyjne transformatory głośnikowe Wykończenie z woskowanego drewna egzotycznego Wymiary (S x W x G): 395 x 420 x 160 mm Waga: 18 kg |
System referencyjny 2019 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity