Gramofon Music Hall
Producent: MUSIC HALL AUDIO |
edną z wielu plotek, które krążyły w Monachium, w czasie wystawy High End 2019, była ta dotycząca firmy MUSIC HALL . Kilku znajomych pytało mnie, czy to prawda, że tego amerykańskiego producenta kupił Heinz Lichtenegger, a właściwie jego firma Pro-Ject Audio Systems . Nie wiedziałem, co im odpowiedzieć, bo z jednej strony o niczym takim nie słyszałem, a z drugiej wciąż żywa była sprawa kupna przez Heinza brytyjskiej firmy Musical Fidelity . A w Monachium Music Hall wystawia się właśnie z nią. Przyznacie państwo, że mogła to być plotka, że tak powiem, uzasadniona. Nie będzie więc chyba zaskoczeniem, kiedy powiem, że kiedy Roy Hall, założyciel, „dożywotni dyrektor” (jak czytamy na firmowej stronie internetowej) i konstruktor firmy Music Hall przysiadł się w Monachium do mojego stolika, żeby chwilę wypocząć między kolejnymi spotkaniami, moim pierwszym pytaniem było właśnie to – czy to prawda, że sprzedał swoją firmę Heinzowi. Pan Hall uśmiechnął się lekko, spojrzał na mnie z melancholią w oku i powiedział: „To wszystko bujda. Po co miałby kupować Music Halla? – przecież jestem jego najlepszym klientem... Poza tym – dodał po chwili – gdyby to zrobił byłbym naprawdę zamożnym człowiekiem…” (więcej o naszym spotkaniu w reportażu z wystawy High End 2019 ). Bo jest tak, że gramofony firmy Music Hall produkowane są w Czechach, w fabryce Pro-Jecta, przy wykorzystaniu podstawowych elementów składowych, z których powstają także gramofony tej firmy. Projekty powstają w USA, w biurach Music Halla, z tym, że Roy otrzymuje do dyspozycji rozwiązania – chodzi głównie o ramiona – o generację starsze niż sam Pro-Ject. Wydawałoby się więc, że jest na straconej pozycji. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej – ze znanych nam „klocków” buduje coś zupełnie innego i – powiedzmy to – często też lepszego. Ale i droższego. Osobiście traktuję jego konstrukcje jak coś w rodzaju sztuki. | mmf-3.3 Jedną z podstawowych bolączek rynku gramofonowego jest to, że ludzie słuchający muzyki boją się gramofonów. Boją się tego, że trzeba je ustawiać, regulować, kalibrować. Od kilku lat firmy gramofonowe starają się więc dostarczać coś w rodzaju „plug’n’play”, czyli produkty, które wystarczy podłączyć do prądu i do wzmacniacza, aby można się było cieszyć „ciepłym dźwiękiem winylu”. Niestety w tak prosty sposób da się to zrobić tylko w najtańszych konstrukcjach, które firmy specjalistyczne nazywają zazwyczaj „plastikowymi zabawkami”. Ustawiamy | W gramofonach, które mają być czymś więcej trzeba wykonać jednak kilka czynności – na szczęście całkiem prostych. W mmf-3.3 po wyjęciu go z pudełka trzeba wykręcić trzy śruby, które chronią go przed uszkodzeniem sub-chassis (to tzw. śruby „aretujące”). Wykręcamy je całkowicie i chowamy do pudełka. Następnie stawiamy gramofon w miejscu, w którym ma stać i poziomujemy go. Przyda się do tego jakaś mała poziomica, albo docisk Oyaide o którym powiemy później. Poziomowanie polega na lekkim odkręceniu jednej lub dwóch nóżek. Gramofon jest lekki, nie będzie więc z tym problemu. Kolejnym krokiem jest założenie paska i talerza – to również nie wymaga wyjaśnień. Pasek nakładamy zna górną część talerzyka na osi silnika, a z drugiej strony opasujemy na plastikowym, średniej wielkości talerzu (sub-talerzu), na który nakładamy właściwy talerz. Kolejny krok to wyważenie wkładki. Potrzebna jest do tego waga, taka jak dołączana do gramofonów lub elektroniczna. Wsuwamy przeciwwagę do momentu, aż waga pokaże 1,8 g – bo to jest rekomendowany nacisk dla wkładki 2M Red. I na końcu nakładamy przeciwwagę – zahaczając pętelkę jak najbliżej kolumny ramienia. Podstawa | To niewielki, kompaktowy gramofon przeznaczony do systemów, w których chodzi o to, aby urządzenia nie zajmowały zbyt wiele miejsca. W odróżnieniu od konstrukcji czeskiego kuzyna, testowany gramofon to konstrukcja odsprzęgana – ma nieco cięższą podstawę, w której zmontowano silnik, i sub-chassis, do którego przykręcone są główne łożysko i ramię. Mmf-3.3 jest pierwszym niedrogim gramofonem tego producenta, w którym zastosowano odsprzęgnięte sub-chassis. Odsprzęganie znane jest w technice gramofonowej od dawna, ale firma, która je rozpropagowała w konstrukcjach audiofilskich i z którą jest kojarzone przede wszystkim to szkocki Linn. Gramofony Linna również miały podstawę i sub-chassis (przepraszam, ale nie ma dobrej polskiej nazwy na ten element konstrukcyjny), ale odsprzęgane były za pomocą sprężyn. Music Hall wybrał nieco tańsze rozwiązanie – a pamiętajmy, że w jego filozofii cena końcowa odgrywa dużą rolę – zamiast sprężyn stosuje niewielkie stożki ze sprężystego materiału. Znamy to z jego konstrukcji od lat, a kilka lat temu Pro-Ject zaproponował swoją wersję tego rozwiązania, stylizując model Classic tak, żeby przypominał konstrukcje zarówno niemieckiego Thorensa, jak i Linna. Zamiast sprężyn do odsprzęgnięcia użył takich samych, jak w gramofonach Music Hall, sprężystych elementów. Gramofon mmf-3.3 nie udaje niczego innego niż jest. Sub-chassis to po prostu płyta z MDF, widoczna na górze, oddzielona od dolnej za pomocą sześciu sprężystych elementów przypominających stożki, z węższą stroną skierowaną ku górze. Rozwiązanie to nazwane zostało „dual-plinth design”. Górna płyta jest cieńsza od dolnej, a więc i lżejsza, i to dobór ich mas, a także punktów odsprzęgnięcia, wpływa na rozkład rezonansów, a co za tym idzie i na dźwięk. To właśnie ten element, nad którym firma musiała, jak zakładam, spędzić najwięcej czasu. Gramofon stoi na trzech nóżkach z aluminium i gumy i to jest trzeci poziom odsprzęgania od drgań – tym razem zewnętrznych. Wykręcając nóżki możemy wypoziomować gramofon. Silnik | Do dolnej podstawy przymocowany został silnik. Jest to klasyczny silnik Pro-Jecta typu DC, czyli asynchroniczny, choć sterowany jest tu elektronicznie – użytkownik ma możliwość zmiany prędkości obrotowej z 33 1/3 na 45 rpm (a nawet 78 rpm). Silnik został dodatkowo odsprzęgnięty od podstawy, mamy więc dwa elementy stratne pomiędzy nim i talerzem oraz ramieniem. W górnej podstawie wyfrezowano otwór, w który wpasowany jest duży, plastikowy kołnierz, na którym silnik jest „zawieszony”. Silnik ukryty jest pod talerzem – chodziło o zmniejszenie rozmiarów gramofonu i o skrócenie paska napędowego, aby moment obrotowy przenoszony był bardziej równomiernie. W innych konstrukcjach znajdziemy dokładnie odwrotne rozwiązanie, to jest długi pasek, który z kolei pozwala na lepsze odsprzęgnięcie silnika od talerza, ale nie gwarantuje tak dobrej stabilności, jak tutaj. Jak zwykle – coś za coś. Dodajmy, że elektronika, a więc i silnik, zasilane są zewnętrznym, impulsowym zasilaczem „gniazdkowym”. Talerz | Łożysko główne i talerz pochodzą z podstawowych modeli Pro-Jecta. W utwardzanej rurce z brązu porusza się stalowy, hartowany trzpień – pomiędzy nim i dnem jest niewielka kulka zanurzona w oleju. Trzpień o którym mowa jest długi i zamocowany jest do plastikowego sub-talerza. Wychodząc z drugiej jego strony tworzy oś na którą nakłada się płyty. Talerz wykonano z wytłaczanej, stalowej blachy. Na górę nakładamy matę z prasowanego, cienkiego filcu. Ramię | W mmf-3.3 zastosowano ramię o długości efektywnej 8,6”, z zawieszeniem kardanowym. Pro-Ject stosował je w gramofonach ze średniego przedziału cenowego, w których ważne były kompaktowe rozmiary. Model zastosowany w Music Hallu ma rurkę z plecionki włókna węglowego, jest to więc odmiana ramienia 8.6c. Jego główka jest metalowa i klejona do rurki ramienia. Użytkownik może zmienić wysokość (VTA), azymut i nacisk igły (VTF). Antyskating to klasyczny układ z żyłką i ciężarkiem. Nagrania użyte w teście (wybór):
W tekście opisującym budowę gramofonu Music Hall kilkakrotnie padło słowo ‘tuning’. Znane jest przede wszystkim złaknionym emocji związanych z zapachem benzyny i palonych gum, oznacza coś więcej, a mianowicie działanie mające na celu dopracowanie, dopasowanie lub dostrojenie jakiegoś produktu do wymogów technicznych lub wymagań użytkownika. Z założenia produkt tuningowany jest lepszy, bo poświęcono mu więcej uwagi. Jest też bardziej ekskluzywny, w odróżnieniu do „masowych” produktów, które tuningu nie przeszły. |
Bo tak właśnie myślę o gramofonach Roya Halla – jak o samochodach, w których wprowadzono na tyle istotne zmiany, że można o mówić jak o „wyścigówkach”. I taki też jest ich dźwięk, taki jest dźwięk mmf-3.3 – wyczynowy. Ale – to ważna uwaga – nie chodzi o to, że jest najlepszy na świecie. Nawet nie o to, że jest w kategoriach absolutnych najlepszy w swojej kategorii cenowej. Bo przecież wydając więcej pieniędzy dostaniemy lepszy dźwięk, a szukając w katalogach konkurencji zapewne znajdziemy gramofon, który bardziej będzie pasował do naszego systemu i naszych wymagań. Chodzi o coś zupełnie innego – o to, że testowany gramofon jest dopieszczony, jego dźwięk jest dopracowany, a przez to przekaz po prostu wyjątkowy. Jest przede wszystkim ciepły. Po prostu – ciepły, żadnych „ale”, „chyba”, „może”, tu nie ma co dzielić włosa na czworo, bo nic to nie da. Ciepły, ciepły, ciepły. Od lat powtarzam, że z ciepła rodzi się to, co w muzyce najlepsze. Z chłodu i kliniczności – nigdy. Tutaj ciepło osiągnięto dwoma sposobami: wycofaniem i dogęszczeniem wysokich tonów oraz dopełnieniem niskiego środka. To nie są wcale mocne zabiegi, raczej delikatny retusz, jednak dobrany w taki sposób, aby zmaksymalizować efekt końcowy. A efektem numer jeden jest przybliżenie pierwszego planu i pokazanie go w naturalnych, dużych rozmiarach. To trudne zadanie, bo niedrogie produkty audio, a mmf-3.3 do takich przecież należy, mają tendencję do pomniejszania przekazu, zawężania brył, skracania pogłosów tworzących skalę, skupiania dźwięku na małej powierzchni. Z testowanym gramofonem jest kompletnie inaczej. Gra z rozmachem, „szeroko” – w tym sensie, że gęsto i mocno – i pokazuje duże wokale. Tak, bo to do tego się głównie sprowadza, jakby Roy Hall słuchał u siebie przede wszystkim opery, albo croonerów w rodzaju Franka Sinatry, Deana Martina, Mela Tormé, czy Nat „King” Cole’a. Ach, jak pięknie zabrzmiał Sinatra z płyty Where Are You?, w reedycji Mobile Fidelity, jak świetnie zabrzmiał Pharrell Williams z maxisingla Happy [From Despicable Me 2]! Choć pierwszy z nich został zarejestrowany analogowo, w najlepszych dla tego medium latach, a drugi to klasyczna realizacja z ostatnich czasów, czyli cyfrowa i mocno skompresowana, to każdy z nich został „obsłużony” po królewsku. Jak gdyby chodziło o pokazanie pierwszych planów w jak najlepszym porządku. Nie trzeba jednak wokali, żeby docenić, co mmf-3.3 robi z dźwiękiem. Posłuchajmy znakomitej reedycji płyty Hollywood Trio pt. Up For Air, żeby usłyszeć magię „analogu”. Ale i Kraftwerkowy Tour De France. Soundtracks zagrał miękko, gęsto. Miękko, bo taki jest na tej płycie bas, a gęsto, bo tak ten gramofon gra. Jak gdyby miękko wchodził w dźwięk, bez wysiłku. Plus – minus | Co na tym tracimy? Czym za to płacimy? Bo przecież ‘tuning’ oznacza „dostrojenie” do jakiegoś wzorca, realizację jakiegoś pomysłu. W tym przypadku zapłacimy podciągnięciem w naszą stronę tylnych planów. Nie będą one też tak rozdzielcze i tak dynamiczne, jak to, co się dzieje przed nami. Dlatego też długie pogłosy zostaną skrócone i dociążone. No i blachy nie wybrzmią tak, jak z innymi konstrukcjami z tego przedziału cenowego, chociażby z gramofonami Pro-Jecta. A w planie ogólnym rozdzielczość – tak, selektywność – chyba raczej nie. Stąd i lekkie uspokojenie dynamiki. Ta ostatnia nie jest jednak po prostu wygaszona. Jak mówię, to granie z rozmachem. Wystarczy posłuchać nagrań tego typu – niech to będzie krążek Big Band Spectacular! w wykonaniu The Syd Lawrence Orchestra, nagranie direct-to-disc, żeby docenić masę, „drajw”, uderzenie. Ale też nigdy nie będzie to „slam”, czyli trząśnięcie. Szybkość będzie tu polegała na idealnym współgraniu czasowym wszystkich elementów, a nie na dążeniu do nadania dźwiękowi czegoś, o czym mówi się impet. To nie ta bajka. Rozdzielczość | To, co napisałem powyżej sugeruje nieco zlane, zamknięte brzmienie. Tak nie jest. Bo oprócz zmian o których mówię, mmf-3.3 jest bardzo rozdzielczym urządzeniem. Tyle że rozdzielczość rozumiana jest tu inaczej niż w droższych produktach audio. Nie dostaniemy z Music Hallem wglądu w detale i szczegóły. Natychmiast usłyszymy zmianę jakości, nawet jeśli to będą drobne przesunięcia. Docenimy, na przykład, doskonałą realizację płyty Hollywood Trio, ale też momentalnie wskażemy zalety oryginalnego tłoczenia płyty Offramp Pat Metheny Group. Nagrana w 1981 i wydana rok później, została zarejestrowana na wielośladowym magnetofonie analogowym i zgrana analogowo do dwóch śladów. Wyszła jednocześnie w wielu krajach, wydaje się więc, że wysyłano do nich tzw. „kopie robocze” z taśmy-matki. Porównałem więc oryginał z tłoczeniem japońskim, i to z pierwszej partii, wytłoczonej dla prasy i rozgłośni radiowych (tzw. „Sample”). Music Hall pozwolił mi usłyszeć, że japońska wersja ma nieco bardziej zdystansowany dźwięk, mniej nasycone i nie tak obecne wysokie tony; ma też mniejszy wolumen. Nie dlatego, że rzuciły mi się w oczy szczegóły, ale dlatego, że ogólny wydźwięk tego porównania był tak jednoznaczny. Bo taki właśnie mmf-3.3 jest – pokazuje naprawdę dużo, ale nie wprost. MIKROTEST | OYAIDE STB-EP Powiem tak – jego wpływ jest wyraźny, ale nie jest decydujący, to znaczy Music Hall może się bez niego obyć. Ale jeśli choć raz go założycie na oś talerza, to już się bez niego nie obędziecie. Naprawdę działa, ułatwia wypoziomowanie gramofonu i w dodatku świetnie wygląda, uszlachetniając wygląd gramofonu. Dodam tylko, że jego średnica została dobrana tak, aby można go było wykorzystać zamiast krążka centrującego dla singli 7”. Po prostu kupcie go państwo razem z gramofonem, bez żadnego „a po co”, „a dlaczego”, „a jaki to sens” – będzie dobrze :) oyaide.com | PODSUMOWANIE Mam nadzieję, że przesłanie tego testu jest jasne: mmf-3.3 to udany gramofon, którego brzmienie zostało ukształtowane tak, aby wydobyć z płyt jak najwięcej ciepła, gęstości i głębi barw. Wokale są z nim duże i treściwe, a dźwięki syntezatorów i gitar elektrycznych powodują żywsze bicie serca. Nie zachwyci tych, którzy poszukują w muzyce szybkiego wyrzutu adrenaliny, ani tych, którzy chcą mieć wszystko pokazane wyraźnie, w otwarty sposób. Dla was, panie i panowie, są po prostu inne konstrukcje. Testowany Music Hall jest dla romantyków, ludzi dla których „analog” znaczy ciepło i gęstość. Da im mnóstwo radości za naprawdę niewielkie pieniądze. Czy wspominałem, że do tego świetnie wygląda? – Jeśli nie, to przepraszam, właśnie to naprawiłem :) ■ Dane techniczne (wg producenta) Średnica talerza: 296 mm |
System referencyjny 2019 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity