Wzmacniacz zintegrowany Haiku-Audio | „Haiku Custom Works”
Producent: HAIKU-AUDIO |
iktor jest muzykiem – fagocistą – grającym zarówno symfonikę, jak i formy eksperymentalne. Ale od lat jest też aktywnym konstruktorem wzmacniaczy. Zaczynał w 2002 roku, ale firma powstała dopiero dziesięć lat później, kiedy jej założyciel wydeptał swoją własną ścieżkę. Początkowo produkty z logo Haiku-Audio dostępne były głównie w formie kitów do składania, w rożnym stadium zaawansowania. Z czasem gotowe produkty stały się jednak dominujące i dzisiaj to one są podstawą jej działalności. Kiedy spojrzymy na ofertę tej krakowskiej firmy zobaczymy, że konstruktorska pasja, czyli nieustanne dążenie do poprawy, potrzeba wypróbowywania nowych rozwiązań – że wszystko to ma swoją kulminację w wydzielonej serii o nazwie „Haiku Custom Works”. Znajdziemy w niej krótkie serie, często pojedyncze produkty, które są czymś w rodzaju „produktów specjalnych”, z lampami typu NOS, wysokiej klasy podzespołami, jeszcze bardziej wysmakowanymi układami itp. Czyli tym, co w produkcji na większą skalę jest zbyt drogie do zastosowania i gdzie niemożliwe do zrealizowania jest utrzymanie powtarzalności. | Teoria względności w praktyce Kiedy w czasie wystawy Audio Video Show 2018 zobaczyłem nowe wzmacniacze Haiku-Audio o nazwie Origami – oniemiałem. To była realizacja urządzeń lampowych, która równie dobrze mogłaby powstać w Japonii. Chodziło zarówno o projekt plastyczny, jak i jakość wykonania. Wzmacniacze były dwa, na lampach EL34 i 6550, ale każdy z nich dostępny był w dwóch wersjach: zintegrowanej i dzielonej. W tych drugich podział wykonany był jednak dość nietypowo, ponieważ na zewnątrz wyłączono nie przedwzmacniacz czy zasilacz, a selektor wejść i tłumik. Umówiliśmy się wówczas na test tego wzmacniacza, ale bez konkretnej daty. Na początku kwietnia tego roku udało się wreszcie nam spotkać – nam, czyli Wiktorowi i mnie. Czym, na drodze eksperymentalnej, udowodniliśmy teorię o względności czasu i przestrzeni – trasa od obecnej siedziby firmy na ulicy Zabłocie do mnie do domu zajmuje 18 minut jazdy samochodem, przez Zakopiankę, a godzinę na nogach, przez ulicę Kalwaryjską. Ze wzmacniaczem pod pachą, zapewne dwa razy dłużej, bo trzeba by po drodze przystanąć i opłukać gardło w którejś z knajpek w okolicach kładki Bernatka. Kiedy Wiktor, wraz z przedstawicielem firmy, zaczął rozpakowywać wzmacniacz, poczułem lekkie ukłucie, ale nie wiedziałem o co chodzi. I nawet wkładane przez Wiktora lampy 300B nie wytrąciły mnie ze stuporu – patrzyłem, a nie widziałem. Okazało się, że gdzieś po drodze, wraz z czasem, relatywizacji uległy nie tylko on oraz przestrzeń, ale i przedmiot testu. Do oceny otrzymałem urządzenie, które dosłownie przed chwilą zostało zmontowane z numerem 0001, wzmacniacz zintegrowany SEnsei 300B. WIKTOR KRZAK WIKTOR KRZAK: Słyszałeś, że Revox wypuszcza na rynek nowy magnetofon? – Niestety nie będzie nagrywał, a tylko odtwarzał… WK: Ale nam się porobiło, że mamy teraz tak duży wybór, prawda? Jeszcze do niedawna mieliśmy CD, a bardziej wtajemniczeni LP, ale o taśmach jeszcze kilka lat temu nikt nie miał pojęcia… WP: Wzmacniacze pracujące z lampami 300B w układzie single-ended to też trochę takie magnetofony, prawda? WK: Właściwie tak, można by tak powiedzieć :) Ostatnio wzmacniaczy z tymi lampami przybywa, przez co przestają być niszą. W czym SEnsei jest więc inny od całej reszty urządzeń dostępnych na rynku? Jest w nim parę rzeczy, które wreszcie udało mi się zrobić i zaimplementować. Na przykład – w tym wzmacniaczu nie ma w ogóle półprzewodników, ani jednego. Żarzenie 300B prowadzone jest prądem zmiennym, co też się rzadko zdarza. Wnętrze pracowni Haiku-Audio na krakowskim Zabłociu. Trzydzieści lat temu w tym samym miejscu, w fabryce Unitra-Telpod, montowałem na szkolnych zajęciach potencjometry i kondensatory… I nie masz problemu z przydźwiękiem? A jak ono działa? Widzę pojedyncze wyjście dla głośników – nie przeszkadza to w dopasowaniu impedancji wyjściowej do kolumn? Oczywiście – montaż przestrzenny. Z nowości, których nigdzie indziej nie używam, to nowe, bakelitowe podstawki, do których niedawno wrócono. Są wycinane na CNC, nóżki są mechanizmami chwytającymi itp. Bakelit jest bliższy duchowi przeszłości – ten wzmacniacz ma być trochę taki nostalgiczny. Nie dąży do jakiś laboratoryjnych parametrów. Wiadome jest, że wzmacniacz musi być odporny na starzenie, nie może mieć przydźwięków, szumów itp., ale to nie jest mój cel. Celem jest przeniesienie w muzykę, inne czasy, zbudowanie odpowiedniego nastroju. 300B czaruje muzyką kameralną – to tam dzieją się cuda. Na przykład kiedy mamy kwartet smyczkowy, kiedy muzycy wchodzą razem do niewielkiego pomieszczenia. Kiedy wraz z muzyką zarejestrowana jest prawdziwa akustyka, to chyba niczego lepszego mieć nie można. Nie zwraca się wówczas uwagi na to, że jest jakiś trzask na płycie, albo że dół jest jakiś niewyraźny – to nie ma już znaczenia. Jest za to przestrzeń, oddech, jest muzyka. To mój wzmacniacz do prywatnego słuchania. Z jakimi kolumnami słuchasz u siebie wzmacniaczy? | SEnsei 300B SE Sprawa mocy | Jak mówię – ręce mi opadły. Problemem był nie sam wzmacniacz, a jego moc. 9 W dla moich kolumn Harbeth M40.1 to mniej niż splunąć, tyle co nic. Chociaż są one całkiem łatwe do wysterowania, mają „przyjazną” impedancję, siedzę dość blisko nich (każdy 1 m dalej to wymaga podwojenia mocy, aby uzyskać takie samo natężenie dźwięku), to ich skuteczność nie jest specjalnie wysoka i doświadczenie uczy, że wszystkie swoje zalety pokazują z dużymi wzmacniaczami, najlepiej tranzystorowymi. A wzmacniacz SEnsei 300B SE ma – powtórzę – 9 W na kanał. Powiedziałem, co o tym myślę i – mogłoby się wydawać – zakończyliśmy tym samym sprawę. Ale popatrzyliśmy sobie z Wiktorem w oczy i w wyniku przesłanego w ten sposób przesłania obiecałem, że posłucham tego zestawienia i jeśli uznam, że wzmacniacz sobie z tym obciążeniem nie poradzi, pomyślimy o jakimś innym urządzeniu. Jak widać, test się odbył. Najnowszy wzmacniacz Haiku-Audio pokazuje bowiem coś, o czym ludzie Kondo, Jarek Waszczyszyn i inni najważniejsi konstruktorzy wzmacniaczy lampowych wiedzieli od zawsze: moc wyjściowa to jedno, a wydajność prądowa, to drugie. Mamy bowiem w tym przypadku do czynienia z przeskalowanym zasilaczem opartym o niewielkie pojemności, ale też potężny dławik, niewiele mniejszy od samego transformatora zasilającego. A ten mały nie jest. Konstrukcja | Zarówno transformator zasilający, jak i dławik, ale i obydwa transformatory zasilające, zostały przykręcone na górnej ściance urządzenia. To klasyczny dla wzmacniaczy lampowych projekt plastyczny, znany od lat 40. XX wieku, gdzie wszystkie trafa i dławiki, a także lampy, mocowane są poza obudową, co zapewnia im lepsze chłodzenie i ekranuje układ audio. SEnsei 300B SE jest wzmacniaczem lampowym, z zasilaczem lampowym. Pracuje on w klasie A SE, czyli single-ended. Oznacza to, że cały sygnał, obydwie jego połówki, wzmacniane są w jednym elemencie wzmacniającym – począwszy od lampy wejściowej E802CC, poprzez sterującą ECC81, na lampie końcowej 300B skończywszy. Wszystkie lampy, w tym zasilająca GZ34, to jest prostownik pełnookresowy, pochodzą ze słowackiej firmy JJ Electronics (w tej samej firmie zaopatruje się japoński Leben). Układ elektryczny jest bardzo prosty, ale to prostota wyrafinowana, punkt dojścia, a nie wyjścia. Aby mógł być jednocześnie prosty i funkcjonalny trzeba wiedzieć, z czego można zrezygnować. W torze znajdziemy kondensatory polskiej firmy Miflex, oporniki Ohmite i gniazda głośnikowe CMC. Montaż jest przestrzenny, czyli punkt-punkt, bez płytek drukowanych, za to z elementami pomocniczymi. Mamy już więc dwie główne cechy tego urządzenia: rozbudowane, niezbyt typowe zasilanie, a także sposób prowadzenia sygnału. Równie ważne, a może nawet najważniejsze, są jednak transformatory wyjściowe. Wyglądają niepozornie, ale skrywają patent zastosowany przez Wiktora we wzmacniaczu SET po raz pierwszy, a znany wcześniej ze wzmacniaczy QUAD II; QUAD II były wzmacniaczami typu push-pull. |
| Słowniczek Trioda („triode”) = najprostsza lampa wzmacniająca, z trzema wyprowadzeniami: anodą, katodą i siatką sterująca; bazuje na niej tranzystor SE = Single-Ended, typ układu, w którym cały sygnał wzmacniany jest w pojedynczym elemencie, w układzie niesymetrycznym PSE = Paralell Single-Ended, to wciąż układ niesymetryczny, ale z kilkoma elementami pracującymi równolegle SET = Single-Ended Triode, czyli trioda pracująca w układzie single-ended DHT = Direct Heated Triode, bezpośrednio żarzona trioda, typ lampy w której żarnik jest częścią katody 300B = bezpośrednio żarzona trioda (DHT), zbudowana w 1933 w General Electric, na rynek konsumencki wprowadzono ją w 1937. Pozwala na uzyskanie do 9 W mocy wyjściowej ECC = oznaczenie lamp małej mocy o cokole nowalowym (szklanym), gdzie ‘E’ oznacza napięcie żarzenia 6,3 V, a ‘C’ oznacza triodę; w tym przypadku dwie triody, ponieważ to lampa podwójna Chodzi o to, że wzmacniacz nie jest objęty pętlą globalnego sprzężenia zwrotnego. Zamiast tego sygnał sprzężenia pobierany jest z jednego z uzwojeń wtórnych wielosekcyjnego transformatora głośnikowego, które włączone jest techniką dzielonego obciążenia w tory anody, siatki ekranujące oraz katody lamp mocy. Wzmacniacz ma aluminiowy front z dwoma dużymi gałkami – siły głosu oraz zmiany wejść. A wejść mamy cztery stereofoniczne pary. Gniazda głośnikowe są pojedyncze – Wiktor zapewnia, że wzmacniacz pracuje stabilnie w dość szerokim zakresie impedancji obciążenia. Zasilanie włącza się przełącznikiem na prawej ściance. Wzmacniacz nie jest wyposażony w pilota zdalnego sterowania. Przez długie lata był to jeden z wyróżników konstrukcji Haiku-Audio. Dzisiaj można zamawiać różne wersje urządzeń, także z pilotem. Nagrania użyte w teście (wybór):
Opadnięte ręce, o których mówiłem we wstępie, składają mi się w oklaski. Przerysowuję, wiem, wcale nie chce mi się w tym momencie klaskać, wolę się czegoś dobrego napić, ale dobrze oddaje to zmianę, która od przywiezienia przez Wiktora, do ukończenia testu zaszła w moim nastawieniu do wzmacniacza SEnsei. To niewielkie, dysponujące szczątkową mocą urządzenie zagrało bowiem swobodnie, pięknie, dużym dźwiękiem i zadziwiająco niskim basem – i to z kolumnami, które się tak łatwo nie poddają manipulacjom. Znana jest państwu, jestem tego pewien, fraza „liczy się tylko pierwszy wat”. Jak każda „prawda objawiona”, tak i ta jest podejrzana. Niczego w audio nie da się bowiem przyjąć „na wiarę” i wszystko podlega interpretacji. W tym przypadku polega ona na tym, że pierwszy wat liczy się wszędzie tam, gdzie ma szansę wybrzmieć. Czyli, przede wszystkim, w systemach z kolumnami o wysokiej sprawności. Powiem jednak państwu coś jeszcze – pierwszy wat liczy się w każdym, dowolnym systemie, ze wzmacniaczem o dowolnej mocy, pod warunkiem, że to „dobry wat”, że tak powiem, wat na schwał. W takim ujęciu i w moim rozumieniu tego powiedzenia, pierwszy wat symbolizuje rozdzielczość, przejrzystość, dynamikę i plastykę barw, co znajduje zastosowanie zarówno w moim wzmacniaczu mocy Soulution 710 (120 W/ 8 Ω, 240 W/4 Ω, 480 W/2 Ω, wydajność prądowa: 60 A), we wzmacniaczu zintegrowanym Leben CS600X (32 W/EL34), jak i testowanym wzmacniaczu zintegrowanym Haiku-Audio SEinsei (9 W). A kolejne waty coś od siebie dodają i jednocześnie ujmują, jak to w życiu, są jednak tylko czymś dodatkowym, naddatkiem, z którego (i z którego braku) musimy się rozliczyć. W mniej udanych wzmacniaczach ów „pierwszy wat” ma mniejsze znaczenie. W przypadku testowanego urządzenia gra on kluczową rolę. Tak się bowiem składa, że to jeden z fajniejszych wzmacniaczy na 300B, jakie znam. Może nie jestem zapoznanym ekspertem od tego typu urządzeń, ale słyszałem kilkadziesiąt topowych produktów tego typu, niektóre były po prostu fenomenalne, i mam do tematu zdrowy dystans. A takie urządzenia, jak Wiktorowy wzmacniacz, budzą najlepszą część mnie samego. Są połączeniem technicznej wiedzy i muzycznego wyczucia. Są po prostu bardzo dobre. Haiku-Audio gra pastelowym dźwiękiem. To nie jest mocne parcie do przodu, kosztujących niewiele więcej, wzmacniaczy Accuphase’a i Luxmana, to inne modelowanie brzmienia. Tutaj chodzi o coś niewyrażalnego, co powoduje, że choć na pierwszy rzut oka nie ma w tym wiele emocji – te w pewnym sensie „zaszczepiają” w nas wspomniane wzmacniacze, a dodałbym do tego również Lebena CS300X – to jednak emocjonujemy się muzyką. Myślę, że to zasługa zarówno wspomnianej plastyki, czyli naturalnego, bardzo organicznego rysowania panoramy przed słuchaczem, jak również niskiego, mocnego basu a przez to posadowienia brzmienia dość nisko, trochę jak ze wzmacniaczem Kondo OnGaku. Polski wzmacniacz nie ma ani tej rozdzielczości, ani też takiego rozmachu, ale jeśli chodzi o masywność i wielkość przekazu, to bardzo zbliżone ujęcia. To zaskakujące, bo przecież połączenie dziewięciu watów z Harbethami udaje się bardzo rzadko. A jednak, w tym przypadku, działa. Pod wrażeniem tego, co wzmacniacz potrafi przesłuchałem z nim kilka płyt w których odpowiednio prowadzony niski zakres przekłada się wprost na ich artystyczny wyraz i właściwe przy żadnej się nie zawiodłem, czy to był Richard Strauss i Also Sprach Zarathustra, czy też instrumentalny debiut zespołu Varius Manx pt. The Beginning. To było mocne, niskie granie bez podpórek w postaci podkreślania wyższego basu, albo utwardzania jego ataku. To właściwie zawsze i wszędzie było miękkie, ale przemyślaną, a nie wymuszaną miękkością, granie. Mówię „właściwie”, bo przecież zdajemy sobie sprawę z tego, że to jednak 9 watów i cudów nie ma, jest tylko umiejętne wykorzystanie techniki. W tym przypadku polega on na bardzo łagodnym wejściu wzmacniacza w przesterowanie. Wzmacniacze radzą sobie z tym na różny sposób, a konstrukcje lampowe zmiękczają brzmienie lub je utwardzają, w zależności od konstrukcji (najczęściej od sposobu prowadzenia sprzężenia zwrotnego). SEnsei grał cały czas w podobny sposób, nie zmieniając konsystencji dźwięku, ani barwy. O tym, że ma trochę „dość” informowała tylko trochę uproszczona makrodynamika. Trzeba było jednak wiedzieć, czego szukać, żeby na to wpaść. W „ślepym odsłuchu” będzie to bardzo trudne. Z kolumnami o wysokiej sprawności zapewne do tego nie dojdzie, ale nawet z Harbethami nie było to w żaden sposób dokuczliwe, a tym bardziej dyskwalifikujące. Jedną z kolejnych rzeczy, która zwróciła moją uwagę był sposób prezentacji przestrzeni, czyli obrazowanie. To wzmacniacz rozwijający wydarzenia za kolumnami. Kiedy trzeba, precyzyjnie oddaje plany w przeciwfazie, ale zawsze w połączeniu z „bazą”, która jest za linią łączącą głośniki. Wbudowuje wszystko daleko w głąb, ale – to druga cecha – najważniejsze są pierwsze plany. W rezultacie otrzymujemy zajmujący, intensywny przekaz, ale jednocześnie delikatnie zdystansowany, dźwięk dochodzi do nas z lekkim „poślizgiem”, już w pełni ukształtowany i poukładany. I chyba do tego chciałem dojść, grawitacja spychała mnie w tym kierunku, do krótkiego stwierdzenia: to bardzo ładny, przyjemny i – właśnie – poukładany dźwięk. Ma w sobie coś z nonszalancji człowieka sukcesu, który nic nie musi, a wiele może. Gra w miękki sposób, miękkością prawdziwą, a nie udawaną, to jest taką, która pomaga w odbieraniu muzyki w „bebechowy”, to jest głęboki sposób. Mimo to jest niebywale rozdzielczy, bo bardzo dobrze zaakcentował różnice pomiędzy różnymi wydaniami płyt The Oscar Peterson Trio Night Train („Verve Master Edition” oraz SHM-CD), a zaraz potem, już wspomnianego Varius Manx. Nadał im przy tym swojego własnego „rysu”, lekko je uplastyczniając i uprzyjemniając odsłuch. Nawet płyta The Danish Radio Jazz Group, nagrana w nieznanym, krakowskim klubie w 1966 roku, na raczej prymitywnym, monofonicznym magnetofonie, została odtworzona ładnie i przyjemnie. | PODSUMOWANIE SEnsei 300B SE jest uniwersalnym wzmacniaczem, który zagra z szeroką gamą kolumn, niekoniecznie wysokoskutecznych. Co daje mu przewagę nad innymi wzmacniaczami SET o niewysokiej mocy, ponieważ pozwoli nam na wybór takich kolumn, jakie chcemy, a nie jakie musimy wybrać. Z biegiem czasu zobaczymy, że to nie tylko przyjemny dźwięk, ale również dźwięk wewnętrznie złożony, wielowymiarowy, rozdzielczy i plastyczny. A wreszcie przestaniemy słuchać go dla dźwięku, a zaczniemy dla muzyki. Z mocnym, niskim basem, świetną kontrolą nad kolumnami i relaksującą, ale namacalną, panoramą. RED Fingerprint! ■ Dane techniczne (wg producenta) Moc wyjściowa: 9 W |
System referencyjny 2019 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity