Wzmacniacz słuchawkowy + słuchawki Erzetich Audio
Producent: ERZETICH AUDIO |
zmacniacz słuchawkowy Deimos i słuchawki Phobos to dwa topowe produkty słoweńskiej firmy ERZETICH AUDIO. Są komplementarne, bo choć Deimosa znamy od 2014 roku – zadebiutował w czasie wystawy High End 2014 w Monachium – a Phobos to konstrukcja nowa, to powstała w jednym, jedymym celu: aby dopełnić topowy system suchawkowy tej firmy. Deimos powstał z namysłu nad wzmacniaczem o którym mówiliśmy w lutym 2013 roku, to jest nad stosunkowo niedrogim, niewielkim modelem Perfidus. Blaž Erzetič, właściciel i główny konstruktor firmy, mówi o tym projekcie POS, czyli „Perfidus on Steroids”. Z kolei słuchawki Phobos są w pewnym stopniu rozwinięciem modelu Mania. Obydwie konstrukcje mają niemal identyczną obudowę, różnią się jednak rodzajem membran – Mania to słuchawki dynamiczne, a Phobos magnetostatyczne. Blaž Erzetič Blaž Erzetič na wystawie Audio Video - Prague 2017, jeszcze ze słuchawkami innej firmy Po tym, jak skonstruowałem wzmacniacz Perfidus chciałem przygotować coś większego – o jeszcze bardziej detalicznym, ale jednocześnie lepiej zbalansowanym dźwięku. I potrzebowałem do tego nazwy, która będzie jeszcze mocniej nasycona złem :) Deimos (pol. Dejmos – przyp. red.) w greckiej mitologii jest bogiem trwogi („terror”). Deimos miał też brata-bliźniaka o imieniu Phobos (pol. Fobos – przyp. red.) będącego personifikacją strachu. Od samego początku zdawałem sobie sprawę, że muszę połączyć ten wzmacniacz z czymś innym, ale nie miałem pewności, z czym. Po eksperymentach z różnymi słuchawkami okazało się, że najlepszym połączeniem był model z membranami planarnymi. Pomyślałem więc, że najlepszym kompanem dla Deimosa będzie jego brat Phobos. | DEIMOS Deimos jest naprawdę „dużym chłopcem”. To urządzenie przypominające średniej wielkości wzmacniacz zintegrowany. Wpływ na takie jego postrzeganie ma bardzo duża gałka siły głosu i ciekawa, pochylona bryła. Jeśli popatrzymy do środka, to okaże się, że zasilacz jest większy niż w wielu innych wzmacniaczach zintegrowanych – są tam trzy transformatory toroidalne, jeden dla logiki sterującej i dwa dla każdego kanału wzmacniacza, jak również mnóstwo kondensatorów filtrujących napięcie zasilające o łącznej pojemności 43 000 μF. Jego front wykonano z postarzanego sztucznie drewna, które w niewielkich ilościach można było znaleźć w niektórych wzmacniaczach tego producenta, ale które w pełnej krasie zabłysło dopiero w jego słuchawkach. Uwagę zwraca nietypowy sposób wskazania siły głosu. Podstawowym jest małe zagłębienie w gałce. Ale obok mamy linijkę diod LED o białym kolorze. Kręcąc gałką słyszymy ciche klikanie wewnątrz – najwyraźniej to tłumik dyskretny, z drabinką oporników przełączaną w przekaźnikach – a także widzimy zapalanie się kolejnej diody, od lewej strony do prawej. To wzmacniacz dużej mocy, którego wyjście – niezbalansowane (niestety) – można dostosować do używanych słuchawek przełączając wzmocnienie układu. Drugim przełącznikiem możemy wybrać aktywne źródło – to układ zbalansowany, mamy więc wejścia XLR i RCA. I jest jeszcze przełącznik włączający zasilanie. Na rysunku zamieszczonym w instrukcji obsługi widać, że na tylnej ściance jest jeszcze jeden hebelek, odłączający masę od obudowy, ale w testowanym egzemplarzu jej nie było. Wytłumaczeniem może być to, że do testu otrzymałem pierwszy działający egzemplarz Deimosa, który należy do Blaža i być może dodano go później. Układ wzmacniający Deimosa oparto na układach scalonych w sekcji wejściowej i tranzystorach w wyjściowej. To układ typu dual-mono pracujący w klasie A. Na wejściu mamy tłumik rezystorowy o 64 krokach kontrolowany przez cyfrową logikę – napięcie dla tej ostatniej dostarcza osobny zasilacz. Jak czytamy w materiałach firmowych, wzmacniacz ma się charakteryzować „naturalnym, szerokim dźwiękiem o szybkim uderzeniu”. Nabywca otrzymuje na niego 5-letnią gwarancję. | PHOBOS Słuchawki Phobos od początku były pomyślane jako partner dla wzmacniacza Deimos – jeden z nagłówków na stronie firmowej producenta mówi o tym wprost: „Zaginiony przed laty brat Deimosa”. A ponieważ wzmacniacz słuchawkowy o którym mowa jest topowym produktem tego producenta i tani nie jest, słuchawki dla niego również musiały być szczególne. Blaž sięgnął więc po technikę, która od kilku lat jest na czele stawki peletonu w tej dziedzinie, po membrany magnetostatyczne. Magnetostatyczne, czyli jakie? | Piszemy o nich regularnie, bo w swojej ofercie mają je obecnie niemal wszystkie ważne firmy. Konstrukcje magnetostatyczne nazywane są również ortodynamicznymi lub planarnymi. Ich konstrukcja jest podobna do tego, co znamy z kolumn magnetostatycznych firmy Magneplanar. Normalnie w nausznikach montuje się membrany o stożkowym lub kopułkowym kształcie, napędzane przez magnesy – to konstrukcja niemal identyczna do konstrukcji głośników dynamicznych. W słuchawkach magnetostatycznych mamy duża, płaską membranę z napyloną na niej ścieżką przewodzącą; membrana rozpięta jewt w polu magnetycznym wytworzonym przez magnesy stałe, nazywane też stojanami lub statorami. Magnesy muszą mieć kształt, który nie zakłóca przepływu powietrza. Ich wpływu nie da się jednak całkiem wyeliminować, dlatego ważne jest, jak dana firma poradziła sobie ze znalezieniem dla nich optymalnego kształtu. Dla przykładu główne zmiany w ofercie firmy Audeze polegają właśnie na poprawkach ich wyprofilowania. Większość konstrukcji tego typu ma magnesy po obydwu stronach cewki gwarantuje to równomierne natężenie pola magnetycznego w obydwu kierunkach poruszania się membrany (np. słuchawki Audeze). Problemem jest jednak to, że od strony ucha membrana jest w pewnej mierze przesonięta systemem magnetycznym. Aby to zlikwidować niektóre firmy – na przykład HiFiMAN – decydują się więc na ustawienie magnesów tylko po jednej stronie. Z kolei wadami takiego rozwiązania są: konieczność stosowania mocniejszych magnesów, a także niesymetryczne rozchodzenie się powietrza po jednej i drugiej stronie, co za tym idzie, powstawanie zniekształceń. | SŁUCHAWKI PLANARNE Choć brzmiały świetnie i równie dobrze wyglądały, miały poważny – jak na owe czasy – feler: ich problemem była bardzo niska skuteczność. Przy 120 omach potrzebowały kilkunastu watów, żeby pokazać, na co je stać. Jak się okazało, rynek nie był na to przygotowany i choć po drodze podejmowane były podobne próby – jak wspomniane konstrukcje Yamahy, albo bardziej współczesne Fostexy TR50RP – konstrukcje tego typu nigdy nie zdobyły większej popularności. Nazwa „izodynamiczne” („równa siła”) nie utrzymała się. Spotykamy natomiast inną nazwę: „ortodynamiczne”. Jej korzenie to greckie „orthos” („słuszny”, „właściwy”, „poprawny”, „zgodny”) i „dynamikós” („posiadający siłę”). Nazwa „ortodynamic” została stworzona w 1976 roku przez firmę Yamaha i była nazwą marketingową konkretnych słuchawek. Wraz z czasem migrowała jednak i obecnie określa całą grupę produktów. Przypomnę, że podobnie było chociażby z firmą Xerox, której nazwa oznacza obecnie maszynę do kserowania, Velcro, będącej w krajach anglosaskich synonimem rzepów, albo Tannoy, którą to nazwą w Wielkiej Brytanii określa się nagłośnienie w miejscach publicznych („PA”). Innym słowem, jakie się spotyka, to „izodynamiczne” („równa siła”). Kolejnym określeniem na słuchawki HiFiMANa, Audeze, Oppo i innych jest: „planarne”. „Planarny” oznacza „płaski”. I to chyba najlepsze określenie rodzaju konstrukcji, z którymi w tym teście mamy do czynienia. Każde z tych określeń stara się opisać ich budowę. Model Phobos ma konstrukcję planarną. Membrana została kupiona u jednego ze specjalistów, ale Blaž nie ujawnia u jakiego. Wiadomo tylko, że to konstrukcja z magnesami z obydwu stron membrany. Ich konstrukcja mechaniczna jest identyczna, jak modelu Mania. Są to słuchawki nauszne, otwarte, z osobnym elementem utrzymującym słuchawki na głowie i kabłąkiem. Ich muszle zostały wykonane ręcznie z postarzanego drewna, a tył zakryty metalową płytką z wyciętymi w niej szczelinami. Od dołu wpinamy wtyki mini-XLR, dokładnie takie same, jak w słuchawkach Audeze. Do kompletu otrzymujemy dwumetrowy ekranowany kabel ze srebrzonej miedzi, zakończony wtykiem jack ø 6,3 mm. Nie jest on specjalnie giętki, warto więc pomyśleć o czymś lepszym i wygodniejszym – ja stosuję kable polskiej firmy Forza AudioWorks Noir HPC Mk2. Słuchawki Erzetich Audio mają symetryczną budowę mechaniczną, nie ma więc znaczenia, gdzie jest przód i tył, czyli która słuchawka jest lewa, a która prawa – ustalamy to wpinając do nich kabel danego kanału. To dość ciężkie konstrukcje, ale leżą na głowie całkiem wygodnie. Wzmacniacz słuchawkowy Deimos i słuchawko Phobos słuchane były przede wszystkim jako system, ze źródłem w postaci odtwarzacza SACD Ayon Audio CD-35 Hf Edition, przez wyjście niezbalansowane RCA. Osobne sesje poświęciłem jednak na odsłuch z wykorzystaniem odtwarzacza plików Lumïn T, ale przez wyjście XLR. |
Wzmacniacz porównywany był do dwóch wzmacniaczy redakcyjnych – Ayon Audio HE-3 (lampowy) oraz Bakoon HPA-21 (tranzystorowy, zasilanie bateryjne). Z kolei słuchawki porównywane były do trzech innych modeli: HiFiMAN HE-1000 v2 (magnetostatyczne), AKG K701 oraz Sennheiser HD800 (obydwa dynamiczne); HiFiMAN i Sennheiser korzystały z kabli Forza AudioWorks. Wzmacniacz zasilany był kablem Acoustic Revive Absolute-Power Cord. Nagrania użyte w teście (wybór):
| Deimos Jest takie oczekiwanie, podejrzenie nawet, że droższe produkty danej firmy będą brzmiały tak, jak jej tańsze urządzenia, tylko „bardziej”. Takie oczekiwania są uprawomocnione. Duzi producenci elektroniki użytkowej projektują bowiem całe linie od początku do końca, stawiając w ich centrum jakieś opracowanie lub typ układu, rozwijając je w kierunku jeszcze lepszego dźwięku – w droższych modelach – lub starając się zachować jak najwięcej oryginalnego brzmienia przy redukcji ceny – w modelach tańszych. Droższe modele mają coraz to bardziej zaawansowane układy, lepsze podzespoły, solidniejszą konstrukcję mechaniczną, bogatsze wyposażenie, a w rezultacie lepszy dźwięk. Najczęściej spotykamy się z kilkoma z wymienionych usprawnień, bardzo rzadko ze wszystkimi na raz. Ale raz przyjęte założenia (ograniczenia) są stosowane w całej serii. Taka jednorodność jest dla nich kluczowa, ponieważ tylko wtedy „seria” jako taka ma sens. Nie jest to jednak regułą, to znaczy nie zawsze oferta składa się w serię. Co można łatwo prześledzić słuchając wzmacniaczy Perfidus i Deimos. Jest bowiem tak, że testowany wzmacniacz słuchawkowy nie brzmi tak, jak – dla przykładu – Perfidus i Bacillius – a z kolei testowane słuchawki brzmią w znacznej mierze tak, jak model Mania. To po prostu zupełnie inne podejście do tematu. Deimos gra otwartym, niesamowicie nawet otwartym dźwiękiem. Dotyczy to różnych aspektów jego brzmienia – od barwy (co oczywiste), poprzez przestrzeń (też jasne), aż po rozkład energii (co już tak oczywiste nie jest). To urządzenie pokazujące skraje pasma w dokładny, zróżnicowany, mocny sposób. Nawet Bakoon HPA-21, wzmacniacz o wyjątkowo przezroczystym dźwięku, nie pokazuje ich w tak autorytatywny i wyraźny sposób. Ayon Audio HE-3 gra równie mocnym dołem, schodzi równie nisko, ale jego góra jest bardziej wygładzona, leciutko na samej górze cofnięta. Deimos pokazuje je w nieprawdopodobnie uczciwy sposób, to jest czysto i wyraźnie. Nie chodzi przy tym o granie „konturem”. Ani przez moment nie miałem poczucia, że skraje pasma są uwypuklone, a raczej, że Deimos wreszcie pokazał je w całej rozciągłości, że nie miał problemów ani z zejściem basu, czyli dostarczeniem dużego prądu, ani z oddaniem subtelności wysokich tonów, czyli z rozdzielczością. Odsłuch ze słuchawkami o konstrukcji dynamicznej, o ciepłej barwie, cieplejszej niż niż HiFiMANy – czyli Sennheiserami HD800 i AKG K701 – szybko to potwierdziło. Obydwie te konstrukcje miały niżej położony punkt ciężkości niż HE-1000 V2, ale generalnie brzmiały – o, paradoksie! – lżej. Nie potrafiły w tak precyzyjny i autorytatywny sposób oddać niskich tonów, jak słuchawki planarne. Z kolei ich wysokie tony wciąż były ładne, czyste (może najczystsze ze wszystkiego, co z nimi kiedykolwiek słyszałem), ale były wyraźnie w tyle, bo najważniejszy był w nich środek pasma. Ale Deimos nie jest wzmacniaczem, który by ten zakres promował. Po prostu pozwolił wszystkim słuchawkom, z jakimi go parowałem, zabrzmieć w ich własny sposób, oddał im głos, że tak powiem. Tak, zmodyfikował całość po swojemu, ale to były modyfikacje przykryte „głosem” słuchawek. Wzmacniacz Blaža Erzetiča nie gra mocnym środkiem, to nie ten przypadek, w czym jest całkowitym przeciwieństwem modelu Bacillus. Rozkłada energię dźwięku na całe pasmo, obdarowując każdy podzakres równą jego dawką. Mówimy więc o bardzo neutralnym i – powtórzę – otwartym przekazie. Nie oczekujmy jednak, że wzmacniacz będzie grał aksamitnie, albo że pokaże duży wolumen wokali i instrumentów ze środka pasma rzutowanych na osi odsłuchu. Raczej je wycofa, wyrówna ich wielkość z tym, co słychać po bokach. Przyznam więc, że brakowało mi nasycenia średnicy i jej obniżenia. Była to jednak, co oczywiste, projekcja moich własnych oczekiwań, a nie problem Deimosa. Ten, oprócz wyrównanej barwy, gwarantuje wyjątkową przestrzeń. Nie muszą to być nawet nagrania do tego przygotowane, jak binauralne rejestracje fortepianu dokonane przez firmę Zenph, czy poddane obróbce algorytmu Dolby Headphone nagrania koncertowe grupy Kraftwerk z boxu 3-D. Wystarczyły zwykłe nagrania z Tidala, jak na przykład z bardzo dobrej, nowej płyty zespołu Rival Sons, czy utwory z płyty Drake’a. Miałem tam bardzo niski bas (Drake) i przestrzenne, gitarowe granie (Rival Sons). Taka przestrzeń wymaga lekkiego wzmocnienia przełomu średnicy i góry, co też dostajemy. | Phobos Deimos i Perfidus to dwa różne, moim zdaniem, wzmacniacze, pomimo że dzielą te same rozwiązania techniczne. Z kolei Phobos i Mania to słuchawki skrojone z tego samego „kawałka” materiału, pomimo że mają fundamentalnie różną konstrukcję. I niech ktoś powie, że audio jest przewidywalne lub nudne! Topowe słuchawki Erzetich Audio mają charakterystyczną równowagę tonalną – charakterystyczną dla tej firmy. Jeśli kojarzymy technikę membran planarnych z jasnym dźwiękiem, to przemyślmy to jeszcze raz – tak grają czasem słuchawki elektrostatyczne, jednak magnetostatycznie rzadko. Jest wręcz odwrotnie, część tych konstrukcji brzmi ciepło, ma wycofaną górę, niech to będą Audeze z modelem LCD-3, czy Oppo z PM-3. Podobnie jest i z Phobosem. To granie oparte na niskim środku i wyższym basie. To tam dzieje się najwięcej i to tam ściąga naszą uwagę grawitacja tonalna tych konstrukcji. Góra jest stale obecna, ale raczej jak we wzmacniaczach lampowych opartych na EL34 – jest uzupełnieniem środka i jego „dosmaczeniem”, jak rodzaj przyprawy. Jedną z konsekwencji takiego grania jest uspokojenie przekazu. Siadamy z nimi wygodnie – a pomaga w tym fakt, że to zaskakująco, jak na ich gabaryty, wygodne słuchawki – w fotelu, zamykamy oczy i odpływamy. I nieważne, czy słuchamy Korteza z płyty Mój dom, duetu Fisz Emade z singla Dwa ognie, zapowiadającego album Radar, czy nawet gitarowego łojenia zespołu Rival Sons. Myślę, że mamy tu do czynienia z odwróceniem sytuacji, która pisałem przy wzmacniaczu. Mamy bowiem mocny środek, a skraje są lekko z tyłu. Ale choć jest tak, jak mówię, to nie jest to wymuszone, a bardzo naturalne. Trzeba jednak wiedzieć, że to granie dalekie od tak zwanej „poprawności”. Oprócz mocnego przełomu środka i dołu jest tu bowiem dużo i samego środka. Jego wyższa część jest uspokojona i wygładzona. Przy mocno skompresowanych nagraniach, jak tych z maksisingla Depeche Mode Fragile Tension/Hole To Feed powoduje to, że dźwięk jest tam trochę twardawy, „kwadratowy”. Podsumowanie Topowe produkty firmy Erzetich Audio mają wyraźny dźwięk „własny”, przy czym mocniej odnosi się to do słuchawek. Wzmacniacz Deimos brzmi w szybki, bezpośredni sposób i ma ogromną dynamikę. Jest otwarty i neutralny. To chyba najbardziej przezroczysty produkt tej firmy, choć i tu można dostrzec dążenie do lekkiego złagodzenia ataku, do podania wszystkiego w przyjemny sposób. Słuchawki Phobos są znacznie bardziej charakterystyczne. Chociaż to konstrukcje planarne, to grają ciepło, nisko, z wycofaną górą (takie przynajmniej odnosimy wrażenie). Ich przekaz skupiony jest przede wszystkim na środku pasma, w czym przypominają tańszy model Mania. Są od nich bardziej rozdzielcze i szybsze, ale przy tym trochę mniej wyrównane tonalnie. I wzmacniacz, i słuchawki są tak charakterystyczne, że można się w nich zakochać od pierwszego momentu lub w tym samym momencie powiedzieć „nigdy więcej!”. Zachęcam wiec do samodzielnego odsłuchu – razem z nimi dostajemy bowiem cząstkę świetnego człowieka, jakim jest Blaž Erzetič. Dane techniczne (wg producenta) | Deimos |
System referencyjny 2019 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity