Odtwarzacz plików/przedwzmacniacz MOON by Simaudio
Producent: SIMAUDIO Ltd. |
ażdy kraj, organizacja, firma, słowem – wszystkie formy zorganizowanej współpracy, mają swój mit założycielski. Mit założycielski to swego rodzaju opowieść o prapoczątkach, mająca na celu wzmocnienie poczucia wspólnoty, będąca czymś wspólnym dla jej wszystkich członków, do czego mogą się odwoływać. W przypadku firmy Simaudio brzmi on w następujący sposób: Victor Sima, inżynier dźwięku i jego miłośnik, założył w St. Hubert, Quebec, firmę Sima Electronique w jednym celu: aby zapewnić wysokiej jakości reprodukcję muzyki bez niepotrzebnych udziwnień, bajerów i wodotrysków. Jak każdy mit tego typu, tak i ten ewoluował. Trzeba jednak to przyznać – w przypadku Moona w dobrym kierunku. Firma została założona w roku 1980 przez Victora Sime, inżyniera dźwięku. Jego pierwszym produktem był wzmacniacz zintegrowany PW2000. Niepozorne urządzenie sprzedawane było pod nazwą Sima Electronics. Było to pozbawiony większości funkcji, uznawanych wówczas za konieczne, wzmacniacz o prostej obudowie i projekcie plastycznym. Spodobało się jednak i pozwoliło firmie na rozwój. Historia | W 1995 roku firmę kupuje Jean Poulin. Za jego czasów zmieniła ona nazwę na Simaudio Ltd. Z czasem firma przygotowała serię urządzeń o których mówi „referencyjne” – nazwana MOON, stała się wkrótce potem nazwą wszystkich urządzeń tej firmy. Dzisiaj mówiąc o jej produktach mówimy najczęściej „Simaudio” lub „Moon”, a firma posługuje się najczęściej nazwą „Moon by Simaudio”. W 2013 roku nastąpiła kolejna zmiana właścicieli i firma jest obecnie prowadzona przez jej wcześniejszych pracowników – odpowiedzialnego za sprzedaż Costę Koulisakisa i Thierry’ego Dufoura, inżyniera; pomaga im Louis Lemire, kolejny inżynier. Co ją wyróżnia | Cechy charakterystyczne produktów Moon? Wyjątkowa solidność budowy. Są one oferowane z 10-letnią gwarancją, co jest ewenementem i pokazuje, jak firma mocno wierzy w swoje umiejętności. Kolejny wyróżnik to stała praca badawcza i rozwojowa. Chodzi o to, że Moon prowadzony jest przez inżynierów i – podobnie jak McIntosh i Accuphase dla przykładu – definiuje to kierunki jej rozwoju i sposób, w jaki to się dokonuje. Każda nowa generacja urządzeń to konkretne, nowe rozwiązania układowe, zakumulowane poprawki, czasem zmiana myślenia. Wszystkie rozwiązania są opracowywane w Simaudio, dzięki czemu firma ma nad nimi kontrolę i wie, czego się po nich spodziewać. Urządzenia produkuje samodzielnie, w Kanadzie, co oddaje w jej ręce kolejne nitki kontroli. | 390 Wszystko to, o czym mówię skupia się w jednym z jej najnowszych produktów, a na pewno najbardziej zaawansowanym technologicznie – modelu Moon 390. To odtwarzacz plików audio zintegrowany z przedwzmacniaczem. Firma opisuje go precyzyjnie – „network player/preamplifier” – nie szukając dziury w całym. To nowa klasa urządzeń, zapoczątkowana, o ile mnie pamięć nie myli, przez model NAC-N 272 firmy Naim, który ujrzał światło dzienne w 2015 roku. Dzisiaj połączenie odtwarzacza plików i przedwzmacniacza spotykane jest częściej – patrz Edge NQ firmy Cambridge Audio – ale to wciąż nisza. A to dlatego, że urządzenie tego typu wymaga szczególnych umiejętności – nie wystarczy wyposażyć odtwarzacz plików („streamer”) w regulowane wyjście, to muszą być dwa równorzędne produkty w jednej obudowie. W tym przypadku w jednej obudowie połączono aż trzy urządzenia, a właściwie ich nowsze wersje: opracowany przez Simaudio moduł streamingowy MiND 2, jeden z jej przedwzmacniaczy liniowych (z wejściem gramofonowym MM/MC), model 350P, oraz przetwornik cyfrowo-analogowy 380D. Każdy z tych elementów ma własną, niezależną wartość i każdy z nich ma działać z innymi, ale i niezależnie. Firma mówi o tym połączeniu w ten sposób: Generalizując można powiedzieć, że łączy on (Moon 390 – red.) w sobie zalety starszych modeli 350P i 380D, dodając do tego kolejne funkcje. Albo inaczej: można o nim myśleć jak o systemie all-in-one bez sekcji wzmacniacza mocy. Choć to system droższy niż model ACE, to oferuje wyższą jakość dźwięku i lepsze wykonanie. Model 390 będzie naszym pierwszym produktem, w którym zastosujemy nową technologię streamingu MiND 2. | MiND 2 To streamer kompatybilny z Roonem („Roon Ready”), dający dostęp do serwisu Tidal z obsługą Tidal Masters, Deezer z obsługą Deezer Hi-Fi i Qobuz z obsługą Qobuz Sublime+. Pozwala także na przesył plików audio z zewnętrznych dysków NAS przez protokół UPnP, a także z pendrajwów i dysków USB. Wyposażony jest w dekoder MQA i pozwala na odtwarzanie plików PCM do 32 bitów i 384 kHz oraz DSD do DSD 256 (obydwa przez łącze kablowe). Dodajmy, że moduł streamingowy jest jednym z najdroższych układów audio. Pozwolić sobie mogą na nie koncerny i duże firmy. A to dlatego, jego oprogramowanie wymaga pracy kilku, czasem nawet kilkunastu zdolnych programistów, a potem stałego poprawiania i usprawniania. Ze średniej wielkości firm audio, które maja takie moduły należy wymienić takie firmy, jak: Moon z MiND, Cambridge Audio ze StreamMagic oraz Naim i Linn. Przedwzmacniacz | Całe urządzenie zbudowane jest wokół przedwzmacniacza liniowego – to jest serce każdego urządzenia, także i Moon 390. Do dyspozycji mamy wejście niezbalansowane RCA oraz zbalansowane RCA i takie same wyjścia; dodatkowo otrzymujemy nieregulowane wyjście RCA (do nagrywania lub dla zewnętrznego wzmacniacza słuchawkowego). Do dyspozycji otrzymujemy także wejście dla gramofonu. Ale nie byle jakie wejście, a pełnoprawny przedwzmacniacz dla wkładek MM i MC, w którym możemy zmienić wzmocnienie, obciążenie i pojemność! Siłę głosu regulujemy dużą gałką na przedniej ściance, z pilota zdalnego sterowania lub poprzez aplikację MiND na urządzenia przenośne. Informacje odczytujemy na średniej wielkości, ale ładnym wyświetlaczu monochromatycznym OLED. Dane podawane są czytelnie, choć można by się pokusić o nieco większy wyświetlacz po to, aby tytuły nie musiały się przesuwać. Zabrakło także informacji o długości słowa (bitów) odtwarzanego sygnału. DAC | Sygnał analogowy może być uzyskiwany także z wejść cyfrowych – Moon 390 to także przetwornik D/A. Oferuje mnogość wejść tego typu, w tym RCA, TOSLink, AES/EBU i USB. Najbardziej wszechstronne jest wejście USB, ponieważ prześlemy przez nie sygnał PCM do 32 bitów i 384 kHz oraz DSD aż do DSD256. Z przetwornikiem współpracuje odbiornik sygnału Bluetooth z kodekiem aptX, przez który prześlemy sygnał PCM o częstotliwości próbkowania do 48 kHz. Unikatową właściwością Moona 390 jest obecność cyfrowych wejść i wyjścia HDMI. To w przetwornikach D/A prawdziwa rzadkość, ponieważ licencja HDMI sporo kosztuje. A powinno to być standardowe wyposażenie każdego urządzenia. Do Moona możemy wysłać więc sygnał z dowolnego odtwarzacza Blu-ray – zarówno z obrazem, jak i z samym audio. Odtwarzacze Oppo pozwalają wysłać sygnał PCM (do 24/192) i DSD – a Moon je przyjmuje i dekoduje. Wyjście HDMI (ARC) możemy podłączyć do TV, dzięki czemu przetworzymy także sygnał audio z filmów oglądanych na telewizorze. Odtwarzacz plików | Najważniejszym źródłem cyfrowym wydaje się jednak odtwarzacz plików, a właściwie transport plików – moduł streamingowy MiND 2. Przyjmuje on pliki z sygnałem audio, rozpakowuje je i dekoduje do postaci PCM lub DSD; potrafi także zdekodować sygnał MQA. Odtwarzacz komunikuje się z routerem za pomocą kabla Ethernet (dwa wejścia) lub bezprzewodowo przez Wi-Fi. Prześlemy dzięki temu sygnał z dysków NAS, a także z serwisów streamingowych. Moon 390 został w Europie zaprezentowany po raz pierwszy w czasie wystawy High End 2018 w Monachium. Bardzo mi się ten dźwięk spodobał, dlatego przyznaliśmy tej prezentacji nagrodę Best Sound (więcej TUTAJ). System Moon 390 stanął na środkowej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition i zasilany był kablem Harmonix X-DC350M2R Improved-Version. Był sercem systemu, w którym współpracował ze wzmacniaczem mocy Soulution 710 (obecnie nieprodukowany, 135 000 zł) i kolumnami Harbeth M40.1 (również nieprodukowanymi) stojącymi na podstawkach Acoustic Revive Custom Stand (komplet – 80 000 zł). Z routerem łączył go kabel ethernetowy Acoustic Revive. Do porównania użyłem przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III (140 000 zł). Źródłem sygnału analogowego były odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 High Fidelity Edition (80 000 zł) oraz gramofon Kuzma R z ramieniem 4Point9 (45 000 zł) i wkładką MC Etsuro Urushi Bordeaux (32 000 zł). Do porównania użyłem przedwzmacniacza gramofonowego GrandiNote Celio Mk IV za 6000 euro. Z kolei do odsłuchu wyjścia słuchawkowego użyłem słuchawek HiFiMAN HE-1000 V2, a do porównania wzmacniacza słuchawkowego Bakoon Products International HPA-21. Płyty użyte do odsłuchu (wybór): | SACD
Dawno, dawno (dawno) temu testowałem dla magazynu „Audio” wzmacniacz zintegrowany Moon i-5 firmy Simaudio. To był kawał dobrego grania i kawał dobrej inżynierii – coś, co tak ogromnie sobie cenię w firmach, w których te dwa elementy – muzyka i technika – są idealnie zbalansowane. Było to urządzenie, co do którego nie miałem żadnych poważniejszych uwag, a jedynie spostrzeżenia; uwagi mogłem mieć jedynie w kategoriach bezwzględnych, a nie w stosunku do jego ceny. |
Słuchając 390-tki poczułem się, jakbym wrócił do tamtych czasów, przez chwilę znowu słyszałem „tamten” dźwięk. Chodzi o charakter grania, jakże odmienny od tego, co proponuje większość „inżynieryjnych” firm. To charakter wybrany z rozmysłem, dopracowywany, obmyślany na nowo. Da się go resztą dość łatwo określić: to muzykalność, muzykalność i jeszcze raz muzykalność. Tego typu podejście spotyka się co jakiś czas, ale w Moonie 390 niezwykłe jest to, że dostaniemy to niezależnie od wybranego źródła. Odtwarzacz plików | Najważniejsze było dla mnie to, jak 390 gra jako odtwarzacz plików i przedwzmacniacz, bo to jego główna cecha. Okazało się, że już zaraz na początku, puszczając pierwsze nagrania z pendrajwów, na których mam pliki Master, prosto ze studiów masteringowych, usłyszałem coś, co kazało mi siąść wygodniej i przyglądnąć się temu uważniej. To granie, które w niewielkim stopniu przypomina granie większości odtwarzaczy plików. To granie płynne, gęste i ciepłe. Tak brzmią wysokiej klasy gramofony (o czym za chwilę).
Porównanie z gramofonem przywołuję nie bez powodu. Moon gra muzykę w energetyczny sposób, ale z nasyceniem – energetyzuje właśnie to nasycenie, a nie szczegóły. Trudno o nim powiedzieć, że jest „detaliczne”, bo – uwaga! – wychodzimy z nim poza tę kategorię, jesteśmy znacznie dalej. „Detaliczność” liczy się tam, gdzie nie można jeszcze mówić o „rozdzielczości”. A tutaj ją mamy od razu. Otrzymujemy z Moonem coś w rodzaju „obrazu”. To gęste granie, z wieloma smaczkami, zanurzone jednak w nasyceniu. Co ciekawe, góry jest naprawdę dużo, co słychać było chociażby z nagraniem Astigmatic z albumu Komedy, z pliku Master WAV 24/88,2, gdzie blachy są naprawdę mocne – mocniejsze niż w wersji CD. Moon zachowywał jednak powściągliwość, lekko je osładzał, pozłacał, że tak powiem. Nadawało to ciepłego charakteru nagraniom, ale i pozwalało słuchać płyt, na które, gdzieś podskórnie, oczekiwałem z niepokojem, ponieważ często grają z odtwarzaczami plików zbyt jasno. Tak było z albumem Anabasis Dead Can Dance z plików 24/44,1, tak też było ze znakomitą płytą A Real Good Kid Mike’a Posnera, dostępną na Tidalu w plikach MQA. To akurat klasyczne, mainstreamowe nagranie, które z Moonem w jakiś magiczny sposób spoważniało, nabrało sensu muzycznego, mimo że „trzysta dziewięćdziesiątka” była najtańszym elementem systemu kosztującego więcej niż mały dom. Przedwzmacniacz liniowy | Mówiąc „magiczny” nie myślę oczywiście o siłach tajemnych, a o zaskoczeniu. Tak grają bowiem dobre, wyrafinowane odtwarzacze SACD i CD i odtwarzacze plików. W ogólnym planie byłoby to granie podobne do tego, co oferuje Lumïn. Z tym, że mówimy przecież nie tylko o odtwarzaczu, ale i o przedwzmacniaczu – a to jest czymś jeszcze bardziej zaskakującym. A to dlatego, że przedwzmacniacz jest krytycznym elementem każdego systemu.
Wydaje się, że to właśnie ten element nadaje Moonowi taki, a nie inny charakter. Odtwarzacz SACD słuchany przez wejścia analogowe miał podobny charakter, zbliżony wyraz do gramofonu, który podłączony był do wejścia gramofonowego. Powtórzyły się wszystkie elementy o których mówiłem przy plikach – ciepło, gęstość, nasycenie. Góra była nieco słabsza, ale nie na tyle, żeby można było mówić o zmianie barwy. Po prostu mocniejszy nacisk położony był teraz na sodek pasma i jego dół. A bas jest niski i gęsty. Jest jednak bardzo „swój”, to znaczy charakterystyczny jest właśnie dla urządzeń Moona. Jest mocny, kolorowy i gęsty. Ale też nie ma wyraźnej definicji ataku, który jest zaokrąglony i wygładzony. W pewnej mierze to odbicie tego, co dzieje się na górze pasma. Nie oczekujmy więc perfekcyjnego uderzenia na dole, nie wypatrujmy konturów. To inne granie – raczej planami niż konturami. I znowu – dostajemy to samo, niezależnie od tego, czy słuchamy muzyki przez wejścia liniowe, czy przez wejście gramofonowe. To podobne podejście do barwy faktury, dynamiki, rozmachu – jeszcze o tym nie pisałem, ale urządzenie gra z ogromnym rozmachem. Przestrzeń budowana jest przez nie bez dokładnego wskazywania krawędzi i miejsca, ale za to ze świetnym współdziałaniem miedzy poszczególnymi instrumentami. Słychać je w ich własnych „otoczkach” akustycznych, są nieco odrębne, ale odrębnością wspólnotową, jeśli tak można powiedzieć, a nie wykluczającą. Przedwzmacniacz gramofonowy | Tak jest i z plikami, i z zewnętrznymi źródłami, w tym gramofonem. No właśnie – gramofon. Tor gramofonowy, podobnie zresztą jak liniowy, jest w Moonie 390 w pełni analogowy. I do tego świetny. Jasne jest, że w porównaniu do zewnętrznych, wyrafinowanych przedwzmacniaczy, na przykład GrandiNote Celio Mk IV to nie jest ósmy cud świata. Bez takiego porównania, po prostu z dobrym gramofonem dostaniemy absolutnie i całkowicie satysfakcjonujące brzmienie.
Będzie ono oparte na mocnym, gęstym, lekko podkreślonym basie, z najważniejszą średnicą. Wysokie tony będą lekko wycofane. Ale już energia zostanie przekazana bardzo dobrze, jakby szybkość była bez skazy. Tak nie jest, przekaz jest lekko uspokojony, ale dobra rozdzielczość i rozmach powodują, że mamy wrażenie szybkości. Nie przeszkadza to w niczym, ale chciałbym, abyście państwo mieli pełny obraz Moona. Nie przeszkadza, bo słuchając wybitnie szybkiej i bezpośredniej w wyrazie płyty Joscho Stephan Trio pt. Paris-Berlin, płyty „direct-to-disc” nie potrzebowałem niczego innego – przedwzmacniacz gramofonowy w Moonie zrobił swoje i to świetnie. Słuchawki | I jest wreszcie wzmacniacz słuchawkowy. Porównywałem go do wzmacniacza kosztującego niemal 15 000 złotych i powiem tak: podobnie jak w przypadku przedwzmacniacza gramofonowego, tak i wzmacniacz słuchawkowy spełnia swoje zadanie na tyle dobrze, że zewnętrzne urządzenie ma wątpliwy sens. To ciepłe, gęste, pełne brzmienie, dzięki któremu każdy rodzaj plików zabrzmiał po prostu dobrze. Różnice między plikami o jakości CD i wysokiej rozdzielczości są czytelne, ale nie decydują o wyborze płyty. Oznacza to tyle, że nie dostaniemy szczególnego różnicowania. Barwa, wysycenie, plany – to wszystko jest co najmniej bardzo dobre. Podsumowanie Moon 390 jest wyjątkowym urządzeniem. Produkty, w których jest wszystko mają problemy z właściwym zbalansowaniem ich składowych. Niemal zawsze nacisk położony jest na jeden z nich, co automatycznie każe zapytać o sens tych pozostałych. Kanadyjczycy zrobili cos innego: wokół świetnego przedwzmacniacza liniowego zbudowali system o równorzędnych elementach, brzmiących w bardzo podobny sposób. To ciepłe granie z mocnym basem i z rozmachem. Ogromna przestrzeń i głębia dźwięku to jego kolejne wyróżniki. Bas nie jest jakoś wybitnie różnicowany i selektywny, a góra jest raczej ciepła niż szczegółowa. Ale to właśnie takie granie, taki pomysł na dźwięk. Wszystko z Moonem brzmi fajnie, gęsto, przyjemnie, bujająco. W jego obsłudze pomaga sensowna, logiczna, stabilna aplikacja. Gramofon, odtwarzacz SACD, odtwarzacz plików, wzmacniacz słuchawkowy przedwzmacniacz liniowy – każdy z tych elementów wpisujemy do tabelki z nagłówkiem: „bardzo dobrze”. Nie da się więc inaczej niż wyróżnić to urządzenie nagrodą RED Fingerprint. Moon by Simaudio wypracowała swój własny styl, polegający na łączeniu dwóch kolorów obudowy – srebrnego i czarnego, na wyodrębnieniu z przedniej ścianki trzech elementów – bocznych, obłych „skrzydełek” i środkowego, płaskiego, na którym znajdują się manipulatory. Ten dizajn nie jest dla niej ekskluzywny, bo w podobnym „tonie” wypowiadają się projektanci firmy Mark Levinson. Coś jednak jest w układzie, kształtach, kolorach, w złożeniu tych elementów, dzięki czemu od razu wiadomo, że to MOON. Firma ta proponuje zresztą kilka kombinacji kolorystycznych, gdzie cały przód jest srebrny, czarny, albo skrzydełka są srebrne, a środek czarny. Przód i tył | Obudowa została wykonana z dwóch materiałów – stali i aluminium; aluminiowy jest front i boki. jej konstrukcja przypomina „skorupę” – skręcaną z kilku elementów i wzmacnianą grubą ścianką przednią i górna, a także panelami bocznymi przypominającymi radiatory – to nie są radiatory, a przewężenia usztywniają tę płaszczyznę. Choć to wyjątkowo złożone urządzenie jego ścianka przednia jest czysta i łatwa do „opanowania”. Siłę głosu zmieniamy dużą gałką, a pozostałe zmiany małymi guziczkami. Informacje wyświetlane są na wyświetlaczu OLED – naprawdę ładnym, dobrze zorganizowanym. Kiedy zmieniamy wejście lub kręcimy gałką wskazania są powiększane na cały wyświetlacz. Dopiero z tyłu widać, o co w tym wszystkim chodzi. Gniazd jest tam więcej niż w klasycznych przedwzmacniaczach i przetwornikach D/A. Po lewej stronie mamy sekcję analogową – jej płytka znalazła się wewnątrz na samym dole. Są tu gniazda RCA (złocone, lutowane, niczym się nie wyróżniają) oraz XLR – też złocone. Idąc dalej widać gniazda HDMI – cztery wejścia i jedno wyjście (ARC). Powyżej umieszczono wejścia cyfrowe. Zabrakło jedynie wejścia BNC. Środek | Środek podzielono na dwie części/ Z przodu mamy zasilacz, a z tyłu układy audio. Zasilacz zamknięto w metalowym ekranie. To ważne, ponieważ to zasilacz impulsowy, a więc generujący dużo szumu wysokoczęstotliwościowego. Układy audio rozmieszczono na trzech płytkach drukowanych. Na samej górze mamy wejścia cyfrowe, układ MiND 2 oraz moduł odbiornika Wi-Fi i Bluetooth. Tylko ten ostatni został kupiony w zewnętrznej firmie. Sygnał z wejść cyfrowych przyjmuje odbiornik AKM AK4115, a z USB układ XMOS. Układ FPGA w którym zaaplikowano odtwarzacz plików to układ Lattice z serii LCMX. Zdekodowany sygnał PCM i DSD jest konwertowany w przetworniku cyfrowo-analogowym ESS Technology Sabre ES9026PRO. To układ ośmiokanałowy, w którym w każdym kanale stereofonicznym pracują równolegle cztery przetworniki. Zaraz obok jest wzmacniacz słuchawkowy, oparty na układach wielonózkowych, zakrytych małymi radiatorami. Zmiana siły głosu przeprowadzana jest w dwóch, stereofonicznych układach scalonych Muses 72320 firmy NJR. Resztę toru przedwzmacniacza zbudowano wokół układów scalonych firmy Burr-Brown i klasycznych scalaków NE5532. Wokół widać wiele kondensatorów polipropylenowych WIMA. Wyjścia włączane są w hermetycznych przekaźnikach. Pilot | Pilot zdalnego sterowania jest ładny, solidny i obsługuje także odtwarzacze CD tego producenta. ■ Dane techniczne (wg producenta) | Przedwzmacniacz liniowy Dystrybucja w Polsce ul. Henryka Sucharskiego 49 30-898 Kraków | Polska audiocenter.pl |
System referencyjny 2018 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |3| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |4| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |7| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity