ak co roku na wystawę zacząłem się szykować z podobnym wyprzedzeniem jak niektórzy wystawcy – już kilka miesięcy temu wszystko zaplanowałem, zarezerwowałem nocleg, żona i znajomi wiedzieli, że w ten weekend nie ma mnie dla nikogo… A i tak wyszło jak zwykle, czyli udało mi się dotrzeć tylko na jedne dzień (niedzielę). Jak wiedzą wszyscy, którzy kiedykolwiek byli na Audio Video Show, tej wystawy w jeden dzień zobaczyć się po prostu nie da. W dwa dni jest to wykonalne, jeśli się pilnuje limitów czasowych, a na w miarę spokojne zwiedzanie potrzebne są trzy dni.
W efekcie udało mi się odwiedzić większość pokoi na Stadionie i górne piętra Sobieskiego (od siódmego do mniej więcej czwartego). Wobec tego nie nazwałbym tego, co państwo znajdą poniżej „Relacją z wystawy” a jedynie migawkami i to subiektywnymi – bo to dość wyrywkowe wrażenia z pokoi, które zwróciły moją uwagę w czasie, który miałem do dyspozycji.
| Kilka spostrzeżeń na początek
Zacznę od tego, że to co zdążyłem zobaczyć i usłyszeć bardzo mi się podobało! W zeszłym roku impreza zrobiła na mnie wrażenie przerośniętej, nieuporządkowanej, w jakimś sensie niechlujnej, a w tym było znacznie lepiej i to pod kilkoma względami.
Po pierwsze Wystawcy (z premedytacją przez duże W, za pracę którą włożyli należy im się szacunek) ewidentnie mają coraz większą świadomość tego, jak istotna jest akustyka w ich pokojach i widziałem/słyszałem co raz więcej dobrze grających systemów. W poprzednich latach prawie zawsze bywało tak że kiedy docierałem z powrotem do domu i włączałem mój własny system, to już po chwili nie miałem wątpliwości, że w żadnym pokoju nie grało tak dobrze, jak u mnie w domu – mimo że w wielu z nich stały sprzętu naprawdę o wiele, wiele wyższej klasy. W tym roku nie byłem już taki pewien, co znaczy że wystawa „gra” coraz lepiej (bo w domu nic się nie zmieniło).
Po drugie Wystawcy ewidentnie coraz więcej uwagi przykładają do wyglądu i aranżacji – wiele pokoi, instalacji i zaaranżowanych przestrzeni robiło naprawdę duże wrażenie i mogłyby śmiało być pokazywane na każdych targach na świecie (nie tylko audio). Miałem w życiu taki epizod za czasów studenckich, kiedy pracowałem w Niemczech w firmie budującej i aranżującej stoiska targowe (głównie w Kolonii) i wiem ile pracy oraz kreatywności wymaga budowa dobrego stoiska i prezentacji. W mojej ocenie nagroda główna za design i wygląd stoiska należy się dla HiFi Clubu za pokój McIntosha. Swoją drogą – to sugestia dla Organizatora – może trzeba pomyśleć o nagrodzie za stoisko targowe tak jak to się robi na innych wystawach branżowcy - np. na Warsaw Home w Nadarzynie?.
Po trzecie zrobiło się światowo. Oczywiście, że sprzęt i Wystawcy z całego świata przybywają do warszawy od dawna, ale tym razem poczułem się naprawdę światowo, kiedy uświadomiłem sobie (słuchając Rockportów napędzanych przez elektronikę VTL i gramofon VPI), że człowiek który siedzi obok mnie to ni mniej ni więcej tylko Michael Fremer z magazynu „Stereophile”. WOW! To znaczy że AVS w Warszawie naprawdę się liczy w świecie audio i że depczemy Monachium po piętach :)
| PGE NARODOWY
Przechodząc do meritum – bo na Wystawę jedzie się jednak przede wszystkim żeby słuchać – na Stadionie pierwszy pokój, który mnie zatrzymał na dłuższą chwilę to ten, gdzie grał niewiarygodnie wyglądający system MBL.
MBL na żywo robi niesamowite wrażenie
Przyznam, że generalnie nie kręci mnie dźwięk zwany dookólnym, omnipolarnym czy wszechkierunkowym. Lubię tradycyjne stereo, z jego precyzyjnie określoną sceną i lokalizacją źródeł pozornych, co na ogół jest tracone w systemach wszechkierunkowych. Ale MBL naprawdę daje radę, ten dźwięk robi wrażenie i trudno mu coś zarzucić (oczywiście poza ceną urządzeń).
Mój następny przystanek to wspomniany wcześniej zestaw VPI/VTL/Rockport i spotkanie z Michaelem Fremerem. Dalej było stoisko McIntosha – o klasie dźwięku nie ma co gadać, do tego naprawdę fantastyczna oprawa plastyczna. Kilka kroków dalej można było obejrzeć talerz efektownie lewitujący w polu magnetycznym. Jestem bardzo ciekawy na ile to rozwiązanie jest praktyczne, ponieważ przy bliższej obserwacji było wyraźnie widać że talerz „pływa” w powietrzu, nie trzyma się w płaszczyźnie poziomej, co przy odseparowanym zawieszeniu ramienia musi generować sporo problemów.
Muszę przyznać że w kategorii Zaskoczenie Wystawy jednym z liderów był zestaw w którym wzmacniacz Hegla napędzał litewskie kolumny Audio Solutions. Wiem, że ta marka (Hegel) ma wielu zwolenników, ale mnie zawsze kojarzyła się z nieco „technicznym” i mało urokliwym graniem, a tym razem było naprawdę fajnie – muzykalnie i wciągająco.
Brawo, Heglu idź tą drogą!
Statystycznie rzecz biorąc rok temu miałem wrażenie, że więcej systemów grało ze szpuli, a w tym roku było jakby więcej winylu (przynajmniej w tych systemach, które zwróciły moją uwagę). Ale dla szpulomaniaków też się coś znalazło – np. skromny stoliczek (z bardzo vinatge’owym zestawem Marantz/Nagra) i oferta kupna szpuli kopiowanej wprost z taśmy-matki pochodzącej z archiwów rosyjskiej Melodii.
Są też takie systemy o których właściwie nie ma sensu pisać. Bo to są systemy poza oceną i porównaniem. One funkcjonują w swojej własnej Lidze i są jej Mistrzami. Jeden z nich grał w Warszawie – to głośniki Wilson Audio napędzane elektroniką Dana D’Agostino.
Muszę natomiast przyznać że już kolejny raz firma Zeta Zero budzi u mnie mieszane uczucia. Od lat uważam model Venus za rewelacyjne, spektakularnie grające kolumny do sporych pomieszczeń, a Pana Tomasza Rogulę za wybitnego inżyniera i konstruktora. Nie podzielam natomiast jego fascynacji dźwiękiem wszechkierunkowym. Szczerze mówiąc już regularne Orbitale Stereo budziły kontrowersje – bo oprócz niezaprzeczalnych zalet (takich jak to że nie mają sweet spotu i w prawie każdym punkcie pokoju słychać tak samo) to jednak – moim zdaniem – nie potrafią zbudować takiej sceny i lokalizacji źródeł, jak porządne kolumny tradycyjne.
Natomiast pokazane w tym roku Orbitale 360 Bi-Stereo… No cóż, kwestia gustu, ale to nie jest mój sposób słuchania. Słuchałem ich dłuższą chwilę (bo jednak mnie zaciekawiły) i o ile słuchanie JEDNEJ kolumny stereofonicznej może mieć jakiś sens (w dużym salonie lub lokalu, z jednym centralnym źródłem dźwięku), to odsłuch bi-stereo (czyli z dwóch głośników STEREOFONICZNYCH naraz, czyli w pewnym sensie jakby połączonych dwóch par głośników naraz) jest po prostu dziwny. Scena jakby się przesuwała w całości. Dość trudno opisać to słowami, ale miałem silne wrażenie, że coś jest z dźwiękiem nie tak.
Ale może też być tak, że to Pan Tomasz ma rację, bo jest wizjonerem, który wyprzedza swoją epokę? Może po prostu musimy poczekać na nagrania specjalnie realizowane dla dźwięku Bi-Stereo? W końcu już dzisiaj Chesky Records realizuje nagarnia z serii Binaural, które są dedykowane do słuchania na słuchawkach, a na regularnych kolumnach brzmią po prostu dziwnie, nienaturalnie.
Pan Tomasz Rogula w ferworze prezentacji.
Kolej na następny pokój w którym utknąłem na dłużej – należący do krakowskiego Mediamu. Świetnie grały tu nowe monitory DIVALDI z elektroniką tej samej firmy i dwoma źródłami analogowymi. Jedno to nowy referencyjny gramofon Technicsa (choć wygląda jak stary… W pierwszej chwili się nie zorientowałem że to ten nowy).