TECHNIKA | PORADNIK MIKRODOSTRAJANIE
Mieliście państwo chwile załamania, kiedy kolumny grające cudownie w salonie audio w waszym domu grały jak zepsute? Jeśli tak było, to na 99% procent winne są warunki akustyczne w pokoju odsłuchowym, a być może byle jak ustawione kolumny. Radzimy, jak temu zapobiec. |
estując kolumny Perla Exclusiva firmy Xavian sporo czasu spędziłem na czynności, którą firma Wilson Audio nazywa fine-tuning, a ja MIKRODOSTRAJANIEM (micro-tuning). Nie, żeby Xaviany tego wymagały. Jest dokładnie odwrotnie – to niezwykle „wybaczające” konstrukcje, dobrze radzące sobie w nawet trudnych akustycznie pomieszczeniach i postawione w dość przypadkowym miejscu. To, że z takim zaangażowaniem i autentyczną ciekawością przesuwałem, zmieniałem, dopasowywałem itd. Brało się stąd, że kolumny, które na start grały bardzo dobrze dzięki tym, często drobnym, zmianom, grały coraz lepiej i lepiej. Chciałbym państwa zarazić swoim entuzjazmem i obudzić waszą ciekawość. Chociaż rzecz w często drobnych poprawkach, to wynik może być oszałamiający. To, o czym poniżej piszę, to naprawdę podstawowe rzeczy, żadna wiedza tajemna. Być może jednak usystematyzowana i podana w nieco inny niż zwykle sposób, w możliwie najbardziej przystępnej formie, zamieni się w godziny spędzone przez państwa na słuchaniu muzyki, siedząc przed kolumnami, które wydawały się wam doskonale znane. | Najpierw o pomieszczeniu Kolumny głośnikowe tworzą wraz z pomieszczeniem dwuczęściowy system, współpracujący z sobą na dobre i na złe. Dlatego też brzmienie kolumn zależy od tego, w jakiej odległości stoją od siebie, od ścian i od nas, czyli słuchaczy. Istotne są wszystkie wymiary pomieszczenia, a także to, co się w tym pomieszczeniu znajduje. Na wymiary pokoju nie mamy wpływu – chyba, że doświadczymy przypływu gotówki i będziemy mogli wybudować osobny pokój lub tzw. pokój w pokoju czyli drugie pomieszczenie wewnątrz pierwotnego. Zakładam jednak, że w naszym życiu, podobnie jak w moim, panują raczej odpływy pieniądza niż przypływy… W każdym razie – pomieszczenie jest wartością zastaną. Można jednak dopasować je do naszych potrzeb. Chodzi o to, aby w możliwie sensowny sposób zgasić odbicia fali dźwiękowej tam, gdzie trzeba, a w innych miejscach ją rozproszyć. Standardowa korekta akustyki w systemie stereofonicznym (uwaga: w kinie domowym stosuje się inne) polega na wytłumieniu ściany na której stoi system i rozproszeniu fal po bokach kolumn i za miejscem, w którym siedzimy.
W rzeczywistości znacznie lepiej jest jak najwięcej rozpraszać, a tłumienie może być nieco mniejsze. Co więcej, tłumienie i rozpraszanie nie musi przybrać postać wytłoczek z jajek, a nasz pokój nie musi przypominać ani pokoju nastolatka z lat 90. z jednej strony, ani profesjonalnego studia nagraniowego z drugiej; skrajności są zwykle błędem. Wystarczą zwyczajne półki z książkami, pismami, bibelotami, kwiatkami. Można też zastosować, dyskretnie rozmieszczone, profesjonalne elementy służące do zmiany akustyki, ale traktowałbym je jako coś dodatkowego. Na podłodze dobrze mieć dywan. Wykładzina na całej powierzchni też jest OK., ale dobrze mieć jednak zróżnicowane powierzchnie, czyli trochę drewna, a trochę dywanu. W wyrafinowanych systemach często adaptuje się także sufit, a przynajmniej miejsca pierwszego odbicia fali dźwiękowej, wytłumia się drzwi wejściowe i pracuje nad zamaskowaniem szyb okiennych. System firm Pylon Audio i Fezz Audio na wystawie Audio Video Show 2018. Proszę zwrócić uwagę na elementy rozpraszające pośrodku, za kolumnami, oraz rozpraszająco-tłumiące po bokach. Kilka razy widziałem także elementy tłumiące, niewielkie prostokąty, ustawione na podłodze przed kolumnami. Nie wiem, czy pamiętają państwo adaptację sali firmy Nautilus w Hotelu Tulip w zeszłym roku, z podwieszanym sufitem? – Dała ona niebywałą zmianę na korzyść! To jednak wszystko – wyczyn, niekoniecznie dla wszystkich melomanów. Niezależnie od tego, na co się zdecydujemy kierujmy się jednym: najważniejsze jest to, żebyśmy się w tym pokoju dobrze czuli, inaczej nawet najlepsza adaptacja nie będzie miała sensu. | Teraz o kolumnach w pokoju Załóżmy, że jako tako przygotowaliśmy pokój, nie zmieniając go w jaskinię, do której nikt inny nie ma wstępu. Jeśli tak jest, jeśli nikt oprócz was nie czuje się w nim dobrze, przemyślcie to raz jeszcze. W każdym razie – pokój mamy opanowany. Teraz trzeba wstawić do niego kolumny. Choć mogłoby się wydawać, że mamy w tym względzie wolną rękę, życie pokazuje, że ta faza podlega niemal równie wielu ograniczeniom, jak zmiana wymiarów pomieszczenia. Najczęściej – choć nie zawsze – żyjemy bowiem wśród innych ludzi (czytaj: rodziny). Kolumny są wówczas najbardziej znienawidzonym elementem pokoju. Nie pasują do niego stylistycznie, zawadzają, zagracają, wprowadzają pierwiastek chaosu, czyli czegoś, nad czym inni (czytaj: partnerki) nie mają kontroli. Kolumny bardzo często lądują więc pod samą ścianą, rozstawione tak, jak pozwala mebel z telewizorem, meblościanka, itp. Postarajmy się więc wynegocjować drobne zmiany, pójdźmy na kompromis w czymś innym, bo warto. Kolumny ustawiamy generalnie tak, aby stały od tylnej ściany nie bliżej niż – to i tak proszenie się o kłopoty z basem – jakieś 20 cm. To absolutne minimum i walczmy o nie, jakby chodziło o nasze życie. Najlepiej jednak, jakby stanęły w odległości od 40 do 90 cm, licząc od ich tylnej ścianki. Da to znacznie głębszą i dokładniejszą scenę dźwiękową, czyli to, jak pokazywane są same instrumenty i towarzysząca im akustyka oraz efekty. Poprawi się wówczas także odtwarzanie basu. Odbiór przez nas niskich dźwięków zależny jest od miejsca, w którym stoją kolumny, warto więc wysuwać je co jakieś 5 centymetrów, żeby znaleźć miejsce, w którym bas najmniej się wzbudza, ale wciąż jest gęsty i niski. Generalnie – im dalej od ścian, tym bas jest lżejszy, ale i bardziej klarowny, im bliżej ściany, tym basu przybywa, robi się jednak wolniejszy. Zazwyczaj trzeba znaleźć jakiś kompromis. Równie ważne jest to, gdzie my siedzimy, to znaczy jak daleko jesteśmy od ściany za nami. Zasada jest zbliżona do tego, jak ustawiamy kolumny i najgorszy wariant to ten, który spotykany jest niemal zawsze, to znaczy kiedy kanapa na której siedzimy stoi pod ścianą. W pewnym sensie to tak, jakbyśmy pod ścianą ustawili kolumny. Idealnie byłoby, gdyby miejsce odsłuchowe było co najmniej 50 cm od ściany za nami.
W obydwu przypadkach – czyli i w wariancie realistycznym, i optymistycznym, warto ją zagospodarować. U mnie są to panele Vicoustic, wyglądające jak naturalna dekoracja, a nie ustroje akustyczne. Równie dobrze sprawdzą się jednak – zaskoczenia nie ma – półki z książkami i płytami. W ogóle – każda nierówność, element rozpraszający itd. są mile widziane. | O rozstawieniu kolumn Podstawowe rzeczy już powiedzieliśmy. Oprócz ustawienia kolumn na osi odsłuchu ważne będzie również to, jak daleko stoją one od bocznych ścian. Im dalej, tym lepiej i należy liczyć, że jakieś 30-40 cm to minimum. Ważne, żeby odległości od tylnej ściany i od ścian bocznych się od siebie różniły! Jeśli to tylko możliwe, to otoczenie akustyczne obydwu kolumn powinno być takie samo, to znaczy, żeby obydwie kolumny stały w podobnej odległości od ścian bocznych. To jednak kolejna „misja niemożliwa” i nawet u mnie ten warunek nie jest spełniony – lewa kolumna stoi przy ścianie bocznej, a prawa ma obok siebie pustą przestrzeń. Powoduje to lekką nierównowagę tonalną i mocniejszy dźwięk z lewej kolumny. Do pierwszego się już przyzwyczaiłem, natomiast drugie koryguję w ten sposób, że przysuwam prawą kolumnę do miejsca odsłuchowego o jakieś 5 cm. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale kompromis między ideą, a rzeczywistością – całkiem dobry.
Mając już ustawione kolumny można modyfikować nie tylko równowagę między kanałami, jak to przed chwilą opisałem, ale również barwę. Basu dodajemy przysuwając kolumny do tylnej ściany, ujmujemy odsuwając je. Z kolei ilość wysokich tonów można zmodyfikować ustawieniem na dwa sposoby. Pierwszy polega na tym, że możemy skierować osie odsłuchu kolumn nie na miejsce odsłuchowe, a bardziej do wewnątrz lub bardziej na zewnątrz. Wysokie tony są wówczas minimalizowane. |
Zmienia się wówczas także sposób budowania przestrzeni. Krzyżując osie przed nami, czyli doginając kolumny mocno do środka, poprawiamy skupienie dźwięku i lokalizację – wszystko jest wówczas dokładniejsze i bardziej „widoczne”. Ale równocześnie zamykamy przestrzeń między kolumnami, to znaczy sięga ona daleko w głąb, ale jest węższa. Można temu zaradzić, rozsuwając kolumny o jakieś 50-60 cm szerzej. Jeśli osie skrzyżujemy daleko za nami rozszerzymy scenę, ale też ją „rozdmuchamy”, to znaczy lokalizacja instrumentów będzie znacznie mniej wyraźna. Drugi sposób polega na odgięciu kolumn w pionie, lekko pochylając je do tyłu. Można to zrobić poprzez mocniejsze wykręcenie przednich kolców. Nawet różnica 1 cm daje zmianę barwy – na słodszą i przyjemniejszą. W ten sposób zmniejszamy ilość dźwięków odbitych od podłogi, a także – zaskakująco często – wyrównujemy fazowo przetworniki. Pierwszy sposób sprawdza się najlepiej z kolumnami o wąskich ściankach przednich, natomiast drugi właściwie z każdym typem konstrukcji. | Po pokoju, ustawieniu i rozstawieniu czas na mikrodostrajanie Doszliśmy w ten sposób do miejsca, gdzie na pierwszy rzut oka wszystko jest jak należy – pokój akustycznie w miarę sensownie przygotowany, kolumny ustawione w taki sposób, że nas z nimi nie wyrzucają, a my siedzimy w dobrej odległości zarówno od kolumn, jak i ściany tylnej. To oczywiście bajka, utopia, ale – niech będzie. Zakładam jednak, że dźwięk nam się podoba, jesteśmy z niego zadowoleni i z przyjemnością słuchamy muzyki. Jednym słowem – jest dobrze. I dopiero teraz możemy przystąpić do mikrodostrajania. To procedura polegająca na drobnych zmianach w ustawieniu kolumn oraz tego, na czym stoją. Ustawiając kolumny względem siebie i względem ścian staraliśmy się to robić porządnie i dokładnie. Teraz możemy zrobić to jeszcze dokładniej i po prostu metodycznie. Kolce i podkładki | Na początek rzecz o której się często mówi, ale równie często się o tym zapomina – kolce i podkładki pod nie. Piszę o tym na początku, bo to rzecz, którą trzeba opanować przed kolejnymi krokami. Najprostsze podkładki, dostarczane zwykle wraz z kolcami przez producenta kolumn Producenci dostarczają kolumny i podstawki pod kolumny z kolcami, na których je stawiamy. Niemal zawsze to najtańsze dostępne kolce, podobnie zresztą jak podkładki pod nie. Te ostatnie są zresztą zwykle za małe, żeby miały sens. Najprostszą zmianą, jaką możemy wykonać jest wymiana podkładek. Na rynku jest sporo różnych propozycji, ale chciałbym zwrócić uwagę na trzy. Pierwsza to niewielkie podkładki japońskiej firmy fo.Q (Carbon Spacer CS-01), wykonane z plecionki włókna węglowego. Pośrodku mają wywiercony otwór, łatwo więc będzie umieścić na nich kolec. Druga możliwość to podkładki firmy Acoustic Revive SPU-8, wykonane z mosiądzu, którego stop został dobrany pod kątem zmian w dźwięku. Nie wyglądają okazale, ale wprowadzają naprawdę duże zmiany – proszę wypróbować je samodzielnie, zdziwią się państwo. A najlepiej wypróbować je wraz z podkładkami CPU-4 tej samej firmy. Te wykonane zostały z materiału „aktywnego”, to znaczy piezoelektrycznego zaprojektowano je na Uniwersytecie Tokijskim. Z jednej strony pomagają w tym, aby podstawki się nie ślizgały, a z drugiej uspokajają nieco dźwięk. Podkładki Acoustic Revive SPU-8
I jest jeszcze jeden producent tego typu akcesoriów – koreańska firma HiFistay. Oprócz testowanych przez nas nóżek pod sprzęt elektroniczny, ma ona także wybitne, genialnie wykonane podkładki pod kolce w serii Ballerino Souleir. Proszę spojrzeć na ich stronę internetową www.hifistay.com, żeby zobaczyć, co potrafią wyczynowcy. Za jakość trzeba jednak płacić i choć wszystkie poprzednie podkładki też tanie nie są, te kosztują tyle, co niewielkie kolumny podstawkowe. Nóżki | Można też wybrać rozwiązanie z zupełnie innej kategorii – zamiast systemu kolec + podkładka można zastosować nóżki w których elementem sprzęgającym jest nie kolec, a kulka ceramiczna (rzadziej metalowa). Takie właśnie nóżki produkuje, niedawno reaktywowana, niemiecka firma finite elemente, a także polscy producenci: Franc Audio Accessories z modelami Ceramic Disc Fat Foot i Ceramic Disc Slim Foot oraz Pro Audio Bono z modelem Ceramic 7 SN. Odmianą łączącą ostrze i elementy stratne są nóżki Kepler firmy Divine Acoustic. Nóżki Pro Audio Bono Ceramic 7 SN z krążkami Acoustic Revive CPU-4 pod spodem; to zapewne przypadek, ale mają one identyczną średnicę. Mikroustawianie | Kolej na przysuwanie i odsuwanie kolumn – najpierw jednej, potem drugiej. Ustalmy zmiany na 1 cm. Przysuńmy do nas jedną z kolumn o tę odległość i usiądźmy, aby posłuchać dwa, może trzy utwory. Na początek wybierzmy płytę z wokalem, ponieważ właśnie na głos jesteśmy najbardziej wyczuleni. Słuchając jej zwróćmy uwagę na to, czy głos jest dokładnie pośrodku między kolumnami i czy jest treściwy, to znaczy ma dobrą definicję i wypełnienie. Powinien być duży, ale ulokowany nieco za linią łączącą głośniki.
Przesuwając jedną z kolumn znajdźmy miejsce, w którym wszystkie te elementy się zejdą, a nie zatracimy przy tym przestrzenności. Towarzyszący Bakerowi big band powinien być bowiem rozłożony na scenie i raczej za wokalistą. Głębię sceny i jej szerokość dobieramy doginając kolumny do środka lub je rozwierając – tym razem nawet co 5 mm. To żmudne, ale zobaczycie państwo, że znajdziecie punkty, w których wszystko nagle „kliknie” i zagra o wiele lepiej niż wcześniej. Poziomowanie | Rzeczą na którą rzadko zwraca się uwagę jest wypoziomowanie kolumn. Nie powinno to być specjalnie krytyczne, ponieważ pomieszczenie wprowadza zmiany o kilka rzędów większe, ale – podobnie jak z ustawianiem – nawet drobne poprawki kumulują się w coś, czego nie da się inaczej osiągnąć. Zaopatrzmy się w niewielką poziomicę i dokładnie wypoziomujmy najpierw jedną kolumnę, w obydwu osiach, a następnie drugą. Po wszystkim o raz kolejny przeprowadźmy proces mikroustawiania – teraz pójdzie to znacznie szybciej. | MIKRO-MAKRO, czyli słowo na koniec Widzą to państwo, jestem pewien – nic z tego , o czym pisałem nie jest objawieniem, wszystko powinno być znane. Jeśli jednak jakieś zestawienie, myśl, rada okażą się dla państwa pomocne, będę zadowolony. Mam też nadzieję, że będzie to dla państwa inspiracją dla samodzielnych poszukiwań. Nie pomniejszamy wpływu małych kroków, bo choć każdy z nich jest niewielki, to razem dają efekt o który trzeba czasem walczyć wydając wielokrotnie większe pieniądze. |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity