pl | en

FELIETON

 

WYSTAWA
AUDIO SHOW 2014, cz. 3

ZE ŚLEPYM O KOLORACH,
CZYLI O TYM, JAK NIE BYŁEM
NA AUDIO SHOW 2014


Nazwa: AUDIO SHOW
Edycja: XVIII
Organizator: Adam Mokrzycki Services

www.audioshow.com.pl


ak. Stało się. W tym roku Stwórca zesłał na mnie siedem plag egipskich: katar, kaszel, zapchane zatoki, zatkane uszy, czerwone gardło, bol głowy i bóle stawów. Każdy prawdziwy facet wie, czym dla mężczyzny jest wirusowe przeziębienie. Nie wiem czy jest coś gorszego. Może tylko fizis niektórych posłów.
W związku z powyższym ówże Stwórca dał mi jasno i wyraźnie do zrozumienia, że moja obecność na Audio Show Anno Domini 2014 nie jest pożądana. I, po prawdzie, rozumiem go. Niestety w swojej przebiegłości nie wziął pod uwagę (bo jest już cokolwiek stary), że mamy internet, a w tymże internecie fora, opisy, opinie i wiele, wiele ciekawostek.


Żadna strata! – pomyślałem. Przecież tak naprawdę nie muszę jechać do Warszawy, żeby „usłyszeć”, co i jak grało. Od razu też – w kontekście wszechobecnych komisji śledczych, pozwów, wniosków – pragnę zaznaczyć dobrym zwyczajem, iż jakakolwiek zbieżność imion, nazwisk i cytatów jest zupełnie przypadkowa i niezamierzona. Już pierwszego dnia otworzyłem więc 15 zakładek, wyczyściłem wacikiem uszy i zacząłem „słuchać”. To, co „usłyszałem” skrzętnie notowałem.

Po licznych i jednakże męczących (ze względu na chorobę) „odsłuchach” zacząłem się zastanawiać, jakie powinienem przyjąć kryteria ocenne i czy w ogóle je przyjmować. Niestety liczne uszkodzenia w zakresie neuroprzekaźników, brak możliwości skupienia się przez dłuższą chwilę na jednym zagadnieniu spowodowały, iż w tym roku podjąłem decyzję o „słuchaniu” wszystkiego, wszędzie i bez podziału na jakieś szczególne kategorie. Wyglądało to tak, że skupiłem się na „tu i teraz” bez umieszczania dźwięku w jakichś z góry założonych ramach. I tak nie byłoby to możliwe, bowiem od razu dało się zauważyć, że w tym roku był wystawiany high-end do 1000 złotych, high-end pomiędzy 1000 a 2000 złotych, high-end do 5000, do 15 000 złotych oraz inne high-endy do paruset tysięcy, które mimo ceny są bardziej hi-fi niż high-end, ale nie wypada go umieszczać w hi-fi, więc grzecznościowo znalazł się w high-endzie. Dodatkowo, wiadomym jest i nie jest już tajemnicą poliszynela, że o high-endzie, co do zasady się nie dyskutuje. High-end po prostu JEST.

Audio Show to duże wydarzenie na rodzimym rynku audio. Opisywane jest również w zagranicznych artykułach, stawiających imprezę na zaszczytnej drugiej pozycji, po Monachium, za co oczywiście chwała Adamowi Mokrzyckiemu (Organizatorowi), że potrafił to spiąć w ramy i udźwignąć ten ciężar.
Ale Audio Show to ludzie i muzyka i sprzęt. A właściwie – ludzie i sprzęt, bo muzyka - jak się wydaje - ma tu mniejsze znaczenie. Kiedyś miałem takie marzenie o edukacji muzycznej audiofilów i audiomelomanów. Jakie ja miałem plany! Że zajmę się tym na łamach któregoś z czasopism. Że będę fajny i ludzie będą mnie lubić. Że przy ocenie brzmienia systemu ma znaczenie, jaka to „blacha” i dlaczego tak brzmi. Że jest ogromna różnica w brzmieniu Zildjan, Sabian a Meinl czy tańszych Alchemy. Że wystarczy pójść do sklepu muzycznego i poprosić o demonstrację talerza użytego przez perkusistę na płycie, żeby wiedzieć jak powinno to zagrać.

Niestety proza życia jak zwykle zwycięża. Okazało się, że nie mam odwagi. Jak ktoś taki zwykły jak ja miałby śmiałość dyskutować o muzyce i odtwarzaniu dźwięku z kimś, kto jednocześnie potrafi ustalić skład polskiej reprezentacji, daje cenne rady Kubicy, wypowiada się o składzie chemicznym najlepszego oleju silnikowego i precyzji mechanizmów współczesnych zegarków. Z kimś, kto jednocześnie potrafi najlepiej w całej wsi gotować makaron, jest perfekcyjnym panem domu i autorytatywnie, (jako przerwę w ocenie gry reprezentacji) dzieli się informacjami, w którego roku Amarone Valpolicella miał gładki finisz, a w wolnej chwili oblicza L-Pada na tweetera nie dysponując pomiarami. Ja tego nie potrafię. Więc i rady pewnie byłyby miałkie. Pomysł poszedł na półkę, nie wiem czy jestem na jego realizację gotowy.


Ale wracając do Audio Show… Serce na początku urosło. Cos się zmieniło na lepsze. Skoro w kuluarach mawiali, że „ogólny poziom ogólnej życzliwości i optymizmu wśród zwiedzających wśród wygląda raczej, na  co najmniej przyzwoity…”
To dobra wiadomość. Ale... Zanim zacząłem pisać ten tekst poszedłem wziąć kąpiel, bowiem zmroziło mnie zdanie kogoś, kogo stwórca również przymusił do nie-zwiedzania: „Czy tym razem poradziliście sobie z odorem piwa, który zwykle, co roku towarzyszył pokojowi DIY?”

Umyłem więc zęby i wycisnąłem nie-młodzieńczy już trądzik. Zamówiłem także odnowę chemiczną. Zresztą trudno było tego nie zrobić „słysząc” apel: „Do wszystkich odwiedzających AS uprzejma prośba (pewnie nie tylko moja), no offence, o odpowiednie zadbanie o aspekty higieny osobistej przed wejściem na imprezę (dla niewtajemniczonych zapodanie w użycie takich rzeczy jak: czysta woda, mydło, antyperspirant, pasta i szczoteczką do zębów etc.). Żeby i Wam i Nam zwiedzało się przynajmniej oraz bez zbędnego "zapaszku”:). Dziękuję…”. Problem wydaje się nabrzmiały, bo pojawiły się też echa: „ja już od wielu lat nie jeżdżę na AS, głównie z tego powodu, ciekawe jak zagraniczni goście ocenią Polaków, opiszą to potem za granicą, delikatnie ujmując "bije spod skrzydła'” Ja miałem katar, ale apel pewnie słuszny. I w końcu Fa w kulce nie kosztuje aż tak dużo. Dlatego też zainwestowałem.

Można było, od strony organizacyjnej, zamieścić także wielki baner o treści apelu jednego ze zwiedzających „proszę zostawiać kurtki w szatni, jest DARMOWA!!!” Ale z drugiej strony rozumiem też, że futro się bierze ze sobą. A jak mi ktoś zapieprzy? Kto za to zapłaci? Niby mam swój numerek, ale ktoś może mieć podobny. I co wtedy? Przyjechałem w kurtce, a wyjadę bez. Jak będę wyglądał bez kurtki i z reklamówkami? Poza tym zmarznę. A chory jestem.

Niektórzy ponad słuchanie przedkładali chęć przetrwania i przyjechali się po prostu nażreć. Mają pewnie dość jedzenia jabłek. A że wyszło nieporozumienie – trudno, zdarza się. Bilet, albo benzyna poszły na marne:
„Elberoth, w kwestii jedzenia w Sobieskim zapytałem o zniżkę, o której pisałeś, nikt nic nie wiedział, pełna konsternacja, przyleciała wreszcie kierowniczka restauracji i powiedziała, że zniżka jest "tylko dla organizatorów". Ja na to, że A.M. napisał, że dla gości, a ona, że "gości to byśmy nie pomieścili". Coś nie zadziałało z przepływem informacji? Głupio to wyszło, zjadłem na mieście, bo się wkurzyłem tą sytuacją.”
„Ha! Przerabiałem dokładnie to samo. Człowiek za barem jednak poczuł się w obowiązku rozwikłać ten problem i okazało się, że owszem zniżka jest, ale tylko za lunch do 16-tej, który trzeba zamówić wcześniej, bo inaczej jest niedostępny...weird, huh?” Rozumiem. Też nie lubię słuchać z pustym bebechem i jak się nie nażrę to jestem agresywny.

Wiem też, że na następne AS muszę wziąć stopery: „nieustająco zadziwiają mnie niektórzy wystawcy, którzy puszczają muzykę na full i są w stanie wysiedzieć w takim pokoju cały dzień.” „Ogólnie, wielka ilość zwiedzających, dużo hałasu, mało muzyki” – też mnie to zdziwiło, że jest dużo zwiedzających, przecież to targi! Powinno być pusto! I ten hałas. Osobiście również wolę bardziej kameralne imprezy jak na przykład salon samochodowy w Genewie.
Nie brakowało też całkiem odkrywczych opinii „Wiadomo, że niektóre zestawy zagrają lepiej, inne gorzej”.
Pojawiły się jednak pierwsze kryteria: „Ach, te wasze oceny z pozycji "znawców" instrumentów... Jakby muzyka, albo ocena dźwięku składała się z samej oceny barwy rzępolenia. Na szczęście gatunków muzycznych jest wiele, tak jak i aspektów oceny”. To już coś.


Niektórzy zastrzegali: „Oceny dźwięku usłyszanego na wystawie nie chcę przedstawić w sposób arbitralny i ostateczny, bo możliwe w innym zestawieniu i pomieszczeniu odbiór słuchanego sprzętu mógłby być inny”. Tezę absolutnie popieram. Właściwie można to uznać za pewnik, że inne zestawienie innego sprzętu w innym pomieszczeniu dałoby inny dźwięk. Słuszna uwaga. Jasno sobie trzeba także powiedzieć, zakładając kryteria ocenne, że nie cena zakupu wyrażona w euro czy w złotówkach gra: „za 40 tysiów to już się nieźle pobawić, urżnąć i jeszcze raz pobawić można. A skutek będzie lepszy od tego z tego pokazu:)…”
Trzeba zaznaczyć, że bardzo wiele się mogłem dowiedzieć o brzmieniu prezentowanych systemów. Czyli to, po co tak naprawdę tu nie przyjechałem. Maksimum informacji, minimum treści – tak trzymać. Wybiórcze, wyrwane z kontekstu zdania pozwoliły mi na jednoznaczną, słuszną, prawidłową, profesjonalną i precyzyjną ocenę systemów. Czyli to, po co czytamy takie artykuły.

Zaznaczam, że zależy mi tylko na profesjonalnych opiniach, i tylko takimi się posłużę. No, bo jak inaczej skoro:
„Focal z Soulution - mizernie, mizernie... Przydałby się tu Vitus albo Burek albo, chociaż jakaś dobra lampa, bo te kolumny łatwo napędzić”. Wiem, wiem. Soulution to badziew. Naczelny ma. Chciał się zamienić na PianoCrafta, ale się nie zgodziłem. Miałem też kilka topowych Focali. Daje się je napędzić byle triodą, nawet 3-watową. I nie wiem, czy akurat Burek. Burek nie napędził u mnie nawet sanek. Rozpasło się bydle i tyle.

„Jedyne, co mi się podobało to atak na basie u Lampizatora, bo cała reszta mocno już odbiegała od doskonałości” – mniam, że lubi gość agresywne basiszcze.
„Wszystko brzmiało super przyjemnie i spójnie, płasko i bez ekspresji. Brak informacji basu i takie buuu i mrrrr”.
„Dolby Atmos - o kurde, ale jazda! Ja chcę!”

„Audiotekne - wtf ? Nadęty facet prezentujący pojedyncze dźwięki. Zadęcie, brak muzyki w muzyce i słabe kolumny, które to pokazały?”
„Jadis + Serblin = o kurde, fajnie to grało, może się nawrócę?”
„Wilson/AR/DCS - rozczarowanie (nie pierwsze) buczący bas, a najgorsze ziarnistość góry”.
„Ancient Audio - p. Jaromir się pogubił w procesorach głośnikowych, co więcej,  chyba traci słuch, bo uważa, że to poprawia dźwięk”.

„Avantgarde/Ayon - Dobre, ciekawe granie, chociaż to nie mój dźwięk”.
„Levinson - grało to b. dobrze, aczkolwiek... Coś nieprzewidywalnego - oddawało lepiej wokale żeńskie niż męskie i brakowało pazura - wina leżała w źródle – 512-ka za bardzo zaokrągla” – Zapomniano dodać, że za bardzo zaokrągla wokale żeńskie, a męskie już nie. Męskie to już inna „tabulatura”.
„Dla mnie największe zaskoczenie to Pylon Audio - kolejny raz system wymiatał. Za te pieniądze - klasa”.
„PMC twenty 26 - bardzo spójne i muzykalne granie, wchodziłem 2 razy (z lepszą elektroniką może być wybornie) ” – ja tam już swoje lata mam. Dwa razy jednego dnia nie wchodzę. Poza tym jak dwa razy wejdę, to pytanie czy dwa razy wyjdę?

„Bardzo dużo źle grających systemów, kilka grających dyskusyjnie i mało grających dobrze”.
„3 piętra wyżej 4-ka. Nie pamiętam dokładnie soundu na pewno dynamicznie”.
„AudioResearch (nowy) – może być”.
„Mark Levinson: podobne wrażenie jak z makiem i rockportami. Nienaturalnie”.
„Coś rzeczywiście było nie tak, góra jakaś przygaszona, a dźwięk ogólnie jakiś mały”. – A co było „nie tak”? Może to góra była jakaś mała, a dźwięk przygaszony?
„A mi bardzo podobał się Diapason”.
„Mac+Rockport - fajnie i na poziomie”.
„Nie narzekaj, zobacz, z czym grały Logany :) --- Podejrzewam, że z Zelmerem ;)”


Trzeba powiedzieć, że i logikę mamy wśród zwiedzających na wysokim poziomie: bardzo ciekawe wyjaśnienie zaprezentowano w pokoju Akkusa: „Przy okazji - szkoda, że nie dało się posłuchać monitorów Akkus Monolith F1. Rozmawiałem z wystawcą, mają konstrukcję zamkniętą”. Teraz już w pełni rozumiem, dlaczego „się nie dało” posłuchać – skoro jest „zamknięta”, to nie da się jej posłuchać. Może w przyszłym roku. Jak ją otworzą.
Aż, w końcu ktoś odważny zaoponował: „Nie zawsze to, co nam nie odpowiada jest złe - innym to się może podobać. Serwowanie mocno krytycznych opinii nie służy niczemu dobremu, a wielu osobom robi dużą przykrość”. I ja to rozumiem, że może sprawić przykrość. Też czasem jest mi przykro.

Nie zabrakło też prawdziwych perełek. Swoisty „creme de la creme” opinii:
„Z Pylonem jest problem”.
„Te szerokie paczki to Reimyo? Ładnie grały” – osobiście lubię jak coś ładnie gra. Można puścić sobie w Merolu i rozsiąść się wygodnie na skórze.
„Kolumny Audium - bardzo spójne brzmienie; bas dmucha do dołu - łatwo ustawialne” - nie wiem czy łatwo, bo nie wiem, na którym boku, poza tym mnie by denerwowało, gdyby dmuchało mi w mój perski dywan i burzyło zaczes włosia.

„Kolumny  Avalon za 80 000 zł - jedne z najbardziej uznanych na świecie mają wytłumienie!” – Dziękuję! Wiadomość jest na tyle sensacyjna, że sprawdzę to u producenta. Nie chcę w domu kolumn, co do których nie jestem pewny, czy mają wytłumienie.
„Nawalić gąbki, to każdy potrafi” – przepraszam, ja nie potrafię…
„Kolumny Art model Alnico 8 – dostojne, spokojne brzmienie - do długotrwałej przyjemności muzycznej”.
„Konserwa jestem, to i starocie lubię”.
„Ciepłe pluszowe lampowe granie” – tak przy okazji: gdyby ktoś miał soundtrack z Misia Uszatka, to proszę o info na maila.

„Też nie wiem, dlaczego nikt nie usłyszał problemów z prawym Rockportem” – nie martw się, też tak mam, że słyszę to, czego inni nie słyszą. I te głosy po nocach… Cieszy, że niektórzy potrafili się pogodzić: „Zgadzam się. To miłe granie i rozumiem twoje stanowisko. Dla mnie to też miłe granie”.
„Przy wejściu dostałem tylko bilet. Żadnego katalogu ani kodu” – też bym się wkurzył, gdybym przyjechał. Jak idę do kina, to dostaję i bilet, i film mogę oglądnąć, a i ulotki mogę pozbierać sobie ze stojaków.
Na koniec klasyka z „działki” wystawców: „sam już nie wiem, po co się tutaj co roku wystawiamy" - ja też nie wiem, jest nas dwóch.


A konkluzja? Po co - taki jest nasz audiofilski świat. Sam jestem świadomym uczestnikiem tego cyrku i nie mam zamiaru nikogo krytykować bardziej niż siebie. Nie mam także zamiaru śmiać się i żartować z innych bardziej niż z samego siebie. Nawet jak się nie myje i ma brudne uszy. Może tylko chciałbym, żeby wciąż wzrastał poziom wiedzy muzycznej i osłuchania. Żeby potrafić usłyszeć to, co się słyszy, a nie to, co chciałoby się usłyszeć. Żeby sztuka nie była dla sztuki. Marzenia są piękne, a najlepsze podsumowanie Audio Show, jakie w ogóle czytałem, do którego pięt ten felieton nawet nie dorasta, zawarło się w poniższej treści jednego z uczestników:

„Mam kilka spostrzeżeń dot. tych targów po kilku latach bywania.
- Zainteresowanie zwiedzających poszczególnymi urządzeniami zaczyna się od końca w torze. Tzn.: najczęściej ludzie pytają o kolumny, potem o wzmacniacze, potem o źródła i transporty.
- Wszyscy wystawcy myślą, że w jeden dzień w nowym pokoju uda im się złożyć dobry system, ale w większości przypadków się tak nie dzieje.
- Większość odwiedzających myśli, że w jeden dzień można złożyć pokój lepszy, niż ten ich własny, nad którym pracują w domu latami. Myślą oni błędnie.
- W związku z powyższym zawsze po AudioShow jest na forum kilkanaście wpisów osób, które cieszą się, że u nich w domu gra najlepiej i całe inne audio niż ich domowe to padaka.
- Ci, którzy najwięcej wiedzą, mają najmniej do powiedzenia.
- Ci, którzy najmniej wiedzą, mają najwięcej do powiedzenia.
- Ci najmniej słuchani najgłośniej krzyczą.
- Ci najbardziej słuchani mówią cicho lub wcale.
- Oczekiwania odwiedzających są bardzo zróżnicowane i sprzeczne względem siebie.
-Średnia arytmetyczna wszystkich oczekiwań wynosi zero, ponieważ przeciwności się znoszą.
-Ci, którzy mają najmniej pieniędzy, mają relatywnie najwyższe oczekiwania.”

Na koniec Radiowe Nutki i Marzenia


Najlepiej by szkoły nie było
A wszystko wchodziło do głowy
Fontanny tryskały aż miło
I leciał z nich sok malinowy

Tak chciałabym dostać papugę
I chodzić na wielkich obcasach
Niech wszystko kosztuje złotówkę
I włosy niech mam aż do pasa

Chcę mieć malutkiego pieseczka
I żeby na imię miał PIKUŚ
Niech mama się częściej uśmiecha
I suknie ma złotą z promyków

Krytyka krytyką, żarty żartami, karawana jedzie dalej. Audio Show trwało, trwa i trwać będzie dalej. W końcu: „To może być jak z hamburgerem z Maca - wszystkim smakuje, tylko nikt się do tego nie przyzna”. I nie jestem wyjątkiem.

O autorze

Marcin Michalczyk jest od wielu lat członkiem KTS oraz onegdaj współtwórcą marki Sound&Line. Obecnie, stwierdziwszy, że nie może żyć bez swojej pasji, zaangażował się we współtworzenie dużego przedsięwzięcia związanego z tematyką audio. Na co dzień wykonuje kwalifikowany zawód prawniczy. Muzyka, sprzęt i wszystkie związane z tym aspekty to, obok wspinaczki i alpinizmu, jego wielka pasja i hobby, którym poświęca swój wolny czas. Miłość do muzyki datuje na 30 lat wstecz, kiedy stawiał pierwsze kroki w muzycznej edukacji. Problematyką odtwarzania muzyki zainteresował się prawie 20 lat temu. W pierwszym rzędzie jest wielbicielem muzyki klasycznej, nie są mu jednak obce inne gatunki i wciąż stara się poszerzać swoje horyzonty muzyczne. Prowadzi w „High Fidelity” autorskim działem „DIY Plus”.