pl | en

Wzmacniacz zintegrowany/DAC + kolumny głośnikowe

 

iFi Audio
STEREO 50 + LS3.5

Producent: Abbingdon Global Group
Cena (w czasie testu): 5990 zł + 4390 zł

22 Notting Hill Gate | London
W11 3JE | United Kingdom
info@ifi-audio.com


www.ifi-audio.com

Kraj pochodzenia: MADE IN UK

Do testu dostarczyła firma: Moje Audio


rudno oderwać oczy od nowych produktów iFi. Firma, wykorzystując liternictwo, stylizowane logotypy, a przede wszystkim design znany z lat 60. i 70., np. ze wzmacniaczy Luxman, Leak, Richard Allan, a obecnie Lebena, wkroczyło z testowanym systemem na obszar dotychczas przez nią nieruszany: urządzeń typu „vintage” (będąc przy wzmacniaczach tego typu warto zwrócić uwagę na artykuł w najnowszym numerze „Hi-Fi News & Record Reviews”, w którym R. Hindle doradza w sprawach zakupu wzmacniaczy tranzystorowych z lat 70 [December 2014, s. 130-134]).
Swoją nową serię, bo wierzę, że to coś więcej niż tylko dwa produkty, nazwał iFi Retro i tak je wystylizował, że wyglądają lepiej – trzeba to im przyznać – niż większość produktów z TAMTYCH czasów.

Mające swoją oficjalną premierę w momencie, kiedy to państwo czytacie, wzmacniacz zintegrowany/DAC Stereo 50 oraz kolumny głośnikowe LS3.5 są jednak czymś innym niż powtórzeniem starych patentów. Wzmacniacz ma drewnianą obudowę i wzmacniacz bazujący na lampach, pentodach mocy EL84 w stopniu wyjściowym oraz trioda-pentodach ECF82 w stopniu wejściowym i sterującym końcówką. Już jednak zasilanie odbiega od tego, do czego się przyzwyczailiśmy: to zasilacz impulsowy.

Jeśli popatrzymy na urządzenie od góry, zauważymy dwie rzeczy: wąską szczelinę, idącą przez całą górną ściankę i antenkę dumnie sterczącą, jak ogonek u ratlerka, z tyłu. Obydwa są rodem z XXI wieku (jeśli chodzi o rozpowszechnienie) i pozwalają na bezprzewodowy przesył sygnału łączem Bluetooth (także AptX) np. z tableta, wsuwanego w szczelinę tak, abyśmy mogli z niego korzystać i żebyśmy mogli podziwiać okładki słuchanych płyt. Można oczywiście streamować tak sygnał z dowolnego smartfona.

Stereo 50 to jednak znacznie więcej niż bezprzewodowe łącze: to przetwornik wysokiej rozdzielczości; wyższej niż jakikolwiek DAC, jaki do tej pory widziałem. O rozdzielczości DXD, tj. 32 bitów i 384 kHz, większość dostępnych przetworników może tylko pomarzyć, podobnie jak o podwójnej prędkości DSD, tj. DSD256. Co robi iFi? Ano nie bawi się w półśrodki, tylko oferuje przesył – ale tylko przez USB! – sygnałów do 2 x DXD, czyli 768 kHz, a także DSD aż do DSD512 (24,6 MHz), czyli Octo DSD. Jak mówię – czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Nie ma na rynku tego typu nagrań, nie wiem, czy będą, ale jeśli tak, to będzie ich kilka na krzyż. Pokazuje to jednak niebywałą biegłość technologiczną tego producenta.

Oprócz wejść cyfrowych, a poza USB są też: koaksjalne i optyczne, urządzenie wyposażono w bardzo fajny przedwzmacniacz gramofonowy. Akceptuje on zarówno wkładki MM, jak i MC. „Akceptuje” to zresztą nieporozumienie – on je łechce, dopieszcza, przytula wręcz. Możemy bowiem ustawić ich obciążenie, a także krzywą korekcji! A wybierana krzywa korekcji to zupełnie inna sprawa i do tej pory domena bardzo odjechanych, bardzo drogich produktów, żeby przywołać model 1200 firmy Zanden, niegdyś świetnie opisany w magazynie „Hi-Fi Plus”. Ponieważ to sprawa obecnie niemal zapomniana, poniżej kilak słów wyjaśnienia.

Przyzwyczailiśmy się, że standardowo płyty tłoczone są przy użyciu korekcji krzywej według standardu RIAA (Recording Industry Association of America). W początkach formatu Long Play było jednak inaczej – wielu producentów stosowało krzywe o inaczej dobranych punktach zgięcia i szybkości opadania/rośnięcia. Najczęściej mówi się o własnych krzywych firm: Columbia, CCIR/Teldec, Decca, DMM oraz EMI. O sensowności takiego rozróżnienia dyskutuje się obecnie zawzięcie. Wiele firm oferuje obecnie takie udogodnienie, a były redaktor naczelny „Hi-Fi+”, Roy Gregory, a także kilku innych prominentnych dziennikarzy audio to gorący zwolennicy stosowania różnych krzywych.

Gorącym przeciwnikiem takiego zabiegu (chodzi tak naprawdę o korektę barwy dźwięku) jest Michael Fremer, jeden z najbardziej poważanych ekspertów od analogu (wywiad z Michaelem TUTAJ). Wskazuje na brak jednoznacznych dowodów na szerokie stosowanie przez wymienione firmy własnych krzywych, powołuje się również na rozmowy z technikami i inżynierami zaangażowanymi w tłoczenie płyt w tych firmach, w latach 50., którzy mówią, że niemal od razu przyjęto w nich standard RIAA.

A jednak, niezależnie od tego, co o tym sądzić, obecność różnych krzywych to coś, czym można się pobawić i samodzielnie zdecydować, która płyta wymaga której krzywej. Mamy do czynienia z bardzo podobnym przypadkiem, jak z 2 x DXD i Octo DSD – nie wiadomo, jak to wykorzystać, ale ważne, że jest. Naprawdę cool. To, co wykorzystamy na pewno, to wzmacniacz słuchawkowy. W iFi mamy dwa wyjścia tego typu: duży jack fi 6,3 mm, dla słuchawek o niskiej skuteczności i wysokiej impedancji oraz mini jack fi 3,75 mm, dla słuchawek przenośnych i niskiej impedancji. Jak na urządzenie „retro” iFi Stereo 50 oferuje mnóstwo techniki z XXI wieku i wpisuje się idealnie w wymagania dzisiejszych użytkowników komputerów.

Kolumny LS3.5 wprost, także nazwa, nawiązują do „legendy legend”, jak zatytułowałem swój test, kolumn ze szkoły BBC o nazwie LS3.5a. Przeznaczone pierwotnie do monitorowania nagrań na żywo w przenośnych studiach (w samochodach), szybko zdobyły uznanie w kręgach melomanów, przede wszystkim dzięki wybitnemu przetwarzaniu środka pasma. Kolumny sprzedawano – i wciąż sprzedaje – wiele firm, pracujących na licencji BBC, a jedną z takich wersji, firmy KEF, testowałem TUTAJ. Model iFi LS3.5 różni się, co oczywiste, od legendy, bo korzysta z innych przetworników, ma inaczej wykonana obudowę, zwrotnicę, zaciski, inaczej też mierzy. Ich wymiary oraz wygląd są jednak niezwykle podobne.

Tak napakowane funkcjami urządzenia, jak Stereo 50 wymagają innego podejścia niż klasyczny „klocek” audio. Trzeba je przetestować w kilku miejscach i konfiguracjach. Do jego przesłuchania użyłem więc Systemu A oraz Systemu B.
W pierwszym współpracował z kolumnami Harbeth M40.1 i dwoma źródłami: odtwarzaczem CD Ancient Audio Lektor AIR V-edition oraz odtwarzaczem plików audio Lumin S1. Sygnał prowadzony był zarówno „po analogu”, aby ocenić sam wzmacniacz jak i „po cyfrze”, żeby zobaczyć, jak system działa wraz z „dakiem”. Kilka płyt puściłem również z gramofonu Pro-Ject 1Xpression Carbon Classic.
W Systemie B posłuchałem, jak Stereo 50 współpracuje z kolumnami Graham Audio LS5/9, z gramofonem Pro-Jecta jako głównym źródłem dźwięku. Do odsłuchu wyjść słuchawkowych użyłem Sennheiserów HD800, AKG K710, Audeze LCD-3 oraz HiFiMANów HE-6.

Część testów przeprowadziłem razem z kolumnami LS3.5. To maleńkie głośniczki, które powinny pracować blisko tylnej ściany. I większość odsłuchów tak właśnie wyglądała. Aby posłuchać ich jednak bez podbarwień, takie jakie są, wysunąłem je niemal na środek pokoju i siedziałem od nich w odległości jakiś 150 cm (najwyżej), czyli w polu bliskim. Wyeliminowałem w ten sposób sporo z wpływu pokoju na dźwięk.

iFi AUDIO w „High Fidelity”
TEST: iFi Audio (Micro) iUSB POWER | iDAC | iCAN – zasilacz USB + wzmacniacz słuchawkowy + przetwornik cyfrowo-analogowy USB , czytaj TUTAJ

Nagrania użyte w teście (wybór)

  • Marek Sierocki przedstawia: I Love 80s, Sony Music 8725464752, 4 x CD (2012).
  • Aretha Franklin, I Never Loved a Man the Way I Love You, Atlantic Record, DSF (1967/2014).
  • Billie Holliday, Body And Soul, Verve Records, DSF, (1957/2013).
  • Fleetwood Mac, Rumours, Rhino, FLAC 24/96.
  • Frank Sinatra, The Voice, Columbia/Classic Records CL 743, Quiex SV-P, “50th Anniversary”, 180 g LP (1955/2005).
  • Freddie Hubbard, Open Sesame, Blue Note/Classic Records BT4040, Quiex SV-P, 200 g LP (1960/1999).
  • Hans Theesink, Live at Jazzland, Sommelier Du Son sds 0016-1, 180 g LP (2014).
  • Kitty, Daisy & Lewis, Kitty, Daisy & Lewis, Sunday Best SBEST25, 180 g LP (2008).
  • Led Zeppelin, Led Zeppelin (I), Atlantic/Warner Music, WAV 24/96 + 180 g LP (1961/2014).
  • Leonard Cohen, Popular Problems, Sony Music Labels SICP-4329, CD (2014); recenzja TUTAJ.
  • Nat "King" Cole, Love is the Thing, Capitol, DSF (1957/2012).
  • Savage, Tonight, Extravaganza Publishing/Klub80 Records CD001, “25th Anniversary Limited Edition No59/150”, CD (1984/2009); recenzja TUTAJ.
  • Stan Getz/Joao Gilberto, Getz/Gilberto, Verve/HDTracks, 24/96 FLAC (1964/2009).
  • Urszula, Wielki odlot 2. Najlepsze 80-te, Universal Music Polska 378 577 4, CD (2014).
Japońskie wersje płyt dostępne na

Kiedy firma na wskroś audiofilska, w której produkty projektowane są, a potem odsłuchiwane przez inżynierów, którzy są także audiofilami i melomanami, proponuje coś, co znacząco odbiega od jej głównej oferty, pojawia się pytanie: do kogo dany produkt jest kierowany.
Nie ma bowiem dobrze zarządzanych, z długoterminowym planem działania, solidnych firm, które wyskakują znikąd z łamiącym (naginającym) jej wizerunek urządzeniem tylko dlatego, że „może”. Jeśliby tak było, należałoby się martwić o przyszłość całego przedsięwzięcia.

Informacja o Stereo 50, którą dostałem tuz przed wystawą High End 2014 w Monachium była jedną z tych, po których człowiek drapie się po łepetynie, próbując dociec, co siedziało w głowie projektantów i dyrekcji. Oglądnięcie go w czasie wystawy, a potem posłuchanie w Warszawie, zarówno jego, jak i Vincenta Luke’a, przedstawiciela firmy iFi, nieco wyprostowało „kręte ścieżki” mojego myślenia, ale nie dało żadnej wiążącej odpowiedzi na żadne z pytań. Dopiero odpakowanie, podłączenie, posłuchanie i pobawienie się systemem pozwoliło na sformułowanie ostrożnej konkluzji: to urządzenie dla melomanów i audiofilów, ale w znacznie szerszej perspektywie niż się do tego przyzwyczailiśmy. Jest przede wszystkim dla przyjaciół audiofilów, ich żon, mężów, dzieci, rodziny – bliższej i dalszej – dla sąsiadów i każdego, kto szuka porady u człowieka, który zna się „na rzeczy”. A także do naszego drugiego, „sypialnianego” systemu.

„Zabawa”, „fun”, czy jak to tam nazwiemy, jest bowiem głównym słowem, jakie warto w kontekście tego systemu stosować. To świetna zabawa dlatego, że to system kompletny i zaprojektowany przez ludzi, którzy wiedzą o audio naprawdę dużo. Wciąż są jednak, tak to „czytam”, trochę dziećmi, dla których ważna jest prostota obsługi, „look”, możliwość podłączenia, co im tylko przyjdzie do głowy, jak również niewysoka cena. Stereo 50 i LS3.5 mają to wszystko. A do tego zarąbiście grają.

Jak każde wielofunkcyjne urządzenie, tak i to potraktowałem wielowymiarowo, przyglądając się mu z różnych stron – szczegółowe informacje o tym procesie podałem powyżej, w części „metodologia testu”. Ze strony potencjalnego klienta, jak mi się wydaje, najważniejsze będzie zestawienie firmowe, tj. wzmacniacza z kolumnami, z sygnałem cyfrowym – przede wszystkim USB. Tak się składa, że wejście to oferuje najlepszy dźwięk spośród wszystkich innych wejść tego wzmacniacza, a jest przy tym najbardziej funkcjonalne.

STEREO 50

Brzmienie brytyjskiego wzmacniacza jest bardzo przyjemne i niebywale wręcz gładkie. W dużej mierze to zasługa wbudowanego weń przetwornika cyfrowo-analogowego. Nie jest jednak tak, że musi on cokolwiek korygować z brzmienia samego wzmacniacza, bo odtwarzacze CD i plików podłączone do wejść analogowych dały wprawdzie bardziej otwarty dźwięk (nawet z Luminem S1!), to jednak wciąż poruszałem się w tym samym trójkącie: gładkości, płynności i nasycenia.

To ostatnie z tak maleńkimi głośniczkami możliwe jest w przypadku, kiedy stoją na większej płaszczyźnie (np. blacie komody, w kuchni) i blisko tylnej ściany. Kolumienki LS3.5 na tyle dobrze reprodukują bas, a przynajmniej jego średni i wyższy zakres, że nawet ustawione na środku pokoju, na podstawkach, nie grały „cienko”. Pomogłem im, co oczywiste, przełącznikiem „XBass”, ale przecież po to tam on jest, prawda? Jak przełącznik „Bass Boost” we wzmacniaczu Lebena, z którego korzystam w słuchając muzyki przez słuchawki. Skoro jest, to trzeba używać.

Specjalnie pod kątem tego testu pościągałem z różnych półek płyty z nagraniami, których często słuchamy, a których się wstydzimy (wszystkich, którzy nie słuchają, przepraszam, przyjmijmy, że mówię osobie). Jak składanki z przebojami z lat 80, remaster Tonight Savage’a, przeboje Urszuli, Bajmu (na którego koncercie właśnie byłem), jednym słowem wszystko, co nie gra tak, jak wypasione tłoczenia SHM-CD.
Dźwięk takich właśnie, mocno skompresowanych, zwykle (oprócz Savage’a) rozjaśnionych, o twardym ataku płyt był bardzo przyjemny. DAC wszystko wygładził, oddalił wysokie tony, ale nie na tyle, żeby zgasić przekaz. Ten zawsze jest żywy, namacalny, duży. Jest też całkiem dynamiczny.

Okazuje się, że wzmacniacz potrafi wysterować duże kolumny w sposób, o jaki trudno by go było podejrzewać. Jeśliby to był po prostu wzmacniacz stereo, lampowy, to kosztując 5000 zł mógłby być wystawiony w małej grupie najbardziej udanych urządzeń za te pieniądze. Wstawienie do niego tak wszechstronnego, tak funkcjonalnego i tak przyjemnie brzmiącego DAC-a trochę wymyka się klasycznemu rachunkowi, bo wydaje się, jakbyśmy go dostawali za darmo. Podobnie bardzo fajny przedwzmacniacz gramofonowy. I wzmacniacz słuchawkowy. To oczywiście nieprawda, to normalna firma i niczego za darmo nie rozdaje. A jednak takie właśnie wrażenie pozostaje.

Nie wiem na ile Leben CS300 wpłynął na wybory projektantów Stereo 50, ale nie jest przypadkiem, że urządzenie to świetnie gra ze słuchawkami HD800 Sennheisera. Równie fajnie zagrały AKG K701. Powtórzyło się to, co słyszałem, kiedy do wzmacniacza podpiąłem potężne Harbethy M40.1: pełnia, gładkość, ładne wejście w nagranie. Ale i nie do końca idealna rozdzielczość i selektywność. A także prezentowanie wydarzeń głównie w pierwszym planie, blisko nas, bez budowania dalekich planów.

To ostatnie spodoba się, pomimo że w świecie audiofilskim rozumiane jest jako odstępstwo od neutralności. Ale też, co już ustaliliśmy, to urządzenie dla szerokiej grupy audiofilów i ludzi, z którymi się oni stykają. Rozumiejąc, że zapewne większość zestawów będzie pracowała w dalekich od idealnych warunkach, można założyć, że taka właśnie, bliska, namacalna prezentacja, będzie ważniejsza niż ewentualne korzyści wynikające z rysowania głębokiej sceny, kosztem nasycenia barwowego. A przecież, oprócz świetnego DAC-a, bardzo, bardzo sensownego wzmacniacza słuchawkowego, Stereo 50 oferuje gładkie, nasycone, pięknie zrównoważone granie z gramofonu.

Przesłuchałem pod tym kątem parę krążków odtwarzanych na Pro-Jekcie 1Xpression Carbon z wkładką Ortofon M2 Silver. Dźwięk miał głębię, o której mówi się w kontekście „analogu” i „winylu”. Był też dobrze zrównoważony tonalnie i kolorowy barwowo. Nie był specjalnie dynamiczny, przynajmniej jeśli chodzi o mikrodynamikę, powtarzając tym samym schemat działania DAC-a. W skali makro potrafił jednak dać czadu, jak z nagłymi, mocniejszymi wejściami na płycie Hansa Theessinka Live at Jazzland.

I można by spokojnie przejść do kolejnej części testu, potem podsumować go i wreszcie przyjrzeć się budowie urządzenia, gdyby nie jeszcze jedna rzecz, która w iFi jest godna zauważenia: mowa o basie.
Lampy EL84, na których oparto końcówkę mocy tego urządzenia, to niewielkie pentody mocy konstrukcji Philipsa, zaprojektowana specjalnie do pracy w układach audio. Zwykle pogardzana, przykrywana sławą przez większą krewniaczkę, EL34 i tetrody strumieniowe konkurencji, przede wszystkim KT66 i KT88, w dobrych rękach daje niebywałe wręcz efekty.

Jakość basu, jaką prezentuje wzmacniacz/DAC Stereo 50 jest ponadprzeciętna, bez względu na to, o jakiej technice mówimy (tranzystory, lampy). Niski zakres jest zwarty i pełny, bardzo punktowy. Trzyma cały przekaz w „garści”, ale tak, że nie ma się wrażenia zbytniej kontroli. Nie jest tak selektywny, a kontury gitary basowej i stopy perkusji nie są tak dobrze rysowane, jak w najlepszych wzmacniaczach tranzystorowych za te pieniądze, ale nie jest mu do nich daleko. A nadrabia to z nawiązką jakością barw. Dzięki takiemu jego charakterowi, przekaz całości jest duży, pełny, atrakcyjny.

SYSTEM

W podstawowej konfiguracji Stereo 50 gra bardzo fajnie. Z tej pary większe możliwości rozwoju ma jednak wzmacniacz/DAC. Kolumny są nastawione na otwarte i szybkie brzmienie, z kolei wzmacniacz/DAC jest bardziej kremowy i cieplejszy. Obydwie połówki tworzą jednak zgrany duet.

Można jednak poprawić ten system, wymieniając kolumny. Proponowałbym posłuchanie Harbethów, Spendorów, a nade wszystko Sonus faberów, np. Minima Vintage, a nawet z serii Olimpia. Wybór źródeł nie jest niczym ograniczony. Niedrogi gramofon Pro-Jecta, np. taki, o jakim właśnie mówiłem, wydaje się jednak najrozsądniejszą propozycją.

Z kolei źródło cyfrowe będzie wymagało określenia się przez posiadacza Stereo 50. Staram się tego nie robić, kontestując stratne formaty en block, ale zadziwiająco wiele frajdy miałem grając muzykę przez Bluetootha. Impreza z takim zestawem będzie udana!
Jeśli jednak chcemy zagrać coś na serio, musimy dostarczyć systemowi dobry sygnał. Większość użytkowników będzie chciała skorzystać z komputera, bo to najtańsze wyjście. I dobrze, zagramy w ten sposób pliki DSD i DXD. Można jednak kupić też niedrogi odtwarzacz plików audio i podpiąć go przez wejście koaksjalne.

Jeśli jednak NAPRAWDĘ chcemy usłyszeć, co iFi trzyma w zanadrzu, pomyślmy o napędzie Compact Disc. W „czasach ostatecznych” wielu formatów może się to wydać anachroniczne, a może nawet głupie (idiotyczne), ale wciąż najlepsze wyniki, tj. najlepszy dźwięk, osiągam z płytami CD. Nawet najlepsze odtwarzacze plików audio, pracujące z kosmicznymi częstotliwościami próbkowania i słowem o długości dżiliona bitów nie grają tak dobrze, jak ładnie zestawiony odtwarzacz CD. Pliki mają potencjał, który na pewno uda się kiedyś wydobyć. Ale teraz najwięcej frajdy, przynajmniej mnie, daje słuchanie muzyki z CD (i winylu).
Pomyślmy więc o czymś w rodzaju transportu Heed Audio DT, Pro-Jecta CD Box RS, o czymś od Cyrusa. Dostaniemy zgrabny, fantastyczny system, który zagra z sercem każdy rodzaj muzyki.

Podsumowanie

System o którym mowa jest jak meteor – wszedł w atmosferę z hukiem i rozświetlił nieboskłon. Warto go posłuchać, bo choć oddzielne komponenty firmy iFi z serii Micro zagrają lepiej, przede wszystkim jeśli chodzi o rozdzielczość i dynamikę, to zapłacimy za to niebywałą komplikacją z kablami. Musielibyśmy też zrezygnować z wyjątkowego wyglądu Stereo 50. Rozumiem tych, którzy dążąc do perfekcji (w danym budżecie) pójdą na to – ja bym tego jednak nie zrobił.

Wszystko, co robi ten system, robi dobrze. Zarówno z kolumnami LS3.5, jak i samodzielnie, wzmacniacz/DAC iFi zapewnia dużo zabawy i radości. I ma wszystko, co sobie wymyślimy.

NEUTRAL NOISE
Little Garden
Self publishing, CD (2014)

Tekst: Bartosz Pacuła

Kilka miesięcy temu nie miałem pojęcia gdzie znajduje się taka, z całym szacunkiem do mieszkańców, mieścina jak Solec Kujawski. Obecnie jest to dla mnie jedno z najważniejszych miejsc na rockowej mapie Polski. Właśnie tam swoje korzenie ma młody zespół Neutral Noise, który odpowiada za recenzowaną tutaj płytę Little Garden. Pierwszy kontakt z tym krążkiem był czymś w rodzaju szoku poznawczego – byłem kosmicznie zdziwiony, gdy okazało się, jak dojrzały, mocny, ciężki rock wychodzi spod palców (i strun głosowych) soleckich artystów. Styl gry muzyków, łączący w doskonały sposób klasycznego, starego ducha z nowoczesnymi technikami i rozwiązaniami, od razu wpada w ucho i długo nie chce opuścić głowy. Sytuacja jest tym dziwniejsza, iż to dopiero debiutancki album młodych chłopaków – z tym oczywiście wiążą się pewne maleńkie niedoróbki, a na płycie, mimo wszystko, brakuje jednego „killera”, który nadawałby całości jeszcze lepszej energii, całość jednak wypada wyjątkowo dobrze. Little Garden to świeża, mocna, dobra płyta rockowa, która w jawny sposób zadaje kłam tezie o śmierci rocka.

Chociaż wysoka jakość muzyki była dla mnie zaskoczeniem, to jest jeden aspekt, w którym Little Garden wypada jeszcze lepiej – jest to mianowicie kwestia dźwięku. Jak ta płyta cudownie brzmi! Jest gęsto, jest ciepło, ale z nieprawdopodobną jak na rocka przestrzenią i godną pochwały selektywnością. Instrumenty brzmią szalenie naturalnie i czysto, zachowując się bardzo dobrze we wszystkich trzech pasmach. Bardzo fajnie słychać również różne detale, które ubarwiają całość i budują fantastyczną atmosferę. Album ten otrzymał od redakcji High Fidelity nagrodę „Best Recording 2014” – i zdecydowanie nie było to wyróżnienie dane na wyrost.

Płyta otrzymuje wyróżnienie RED Fingerprint.

Jakość dźwięku: 9/10

Facebook m.facebook.com/NeutralNoise


System iFi prezentowany jest na zdjęciach razem, tj. wzmacniacz/DAC z kolumnami. Tak naprawdę można jednak kupić je oddzielnie – dlatego też noszą osobne nazwy i pakowane są w osobne, bardzo ładne, „lifestyle’owe” pudełka.

STEREO 50

Mówimy o wzmacniaczu zintegrowanym z przedwzmacniaczem gramofonowym MM/MC, przetworniku cyfrowo-analogowym z przesyłem Bluetooth oraz wzmacniaczu słuchawkowym w jednym. Trudno mi sobie wyobrazić firmę, która by była równie dobrze przygotowana do takiego zadania, przede wszystkim dzięki obecności w jej ofercie urządzeń z serii Micro i Nano.

Pomimo tak zaawansowanej funkcjonalności, urządzenie na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od wzmacniaczy lampowych z lat 50. i początku 60. Nawiązują do tego zarówno obudowa, podobna do drewnianej, jak i przednia ścianka.
Obudowę wykonano z klejonych i prasowanych płytek bambusa. To drzewiasta trawa, kilkukrotnie bardziej wytrzymała mechanicznie i bardziej odporna na wahania wilgotności niż drewno. Wygląda we wzmacniaczu fenomenalnie. Z boków wycięto w niej podłużne sloty, a na górze otwór zakryty siateczką. Mają one pomóc w wymianie ciepła, pochodzącego z umieszczonych wewnątrz lamp próżniowych i układów cyfrowych.

Przód

Front wykonano z anodowanej płytki aluminium. Kolor anody dobrano z namysłem – przypomina on stare urządzenia Luxmana i Marantza. Obecnie podobną stylistykę wybiera japoński Leben. W iFi kolor złotej anody przypomina jednak stare złoto, nieco bardziej czerwone od tego w Lebenie i – dla przykładu – Accuphase.
Uwagę zwracają cztery średniej wielkości gałki i rząd przełączników hebelkowych. Dwoma przełącznikami po lewej zmieniamy barwę, albo ustawiamy nimi krzywą korekcji dla wejścia gramofonowego. To pierwsze – jasna sprawa. Układ ten możemy wyłączyć przełącznikiem obok.

Gałkami po prawej zmieniamy aktywne wejście i siłę głosu. Wejść analogowych, liniowych mamy dwa, w tym jedno podwójne, z gniazdami RCA na tylnej stronie i mini-jackiem na przedniej. Są też dwa wejścia gramofonowe – jedno dla wkładek MM i MC o wysokim napięciu wyjściowym i drugie dla wejścia MC. Małym przełącznikiem obok zmieniamy układ wzmocnienie wejścia MM/MC (38 dB/50 dB) lub przełączamy to wejście w tryb liniowy, ze wzmocnieniem +6 dB.
Dodajmy, że na przedniej ściance są też dwa wyjścia słuchawkowe: jedno typu duży jack, dla klasycznych słuchawek o wysokiej impedancji, drugie typu mini-jack dla słuchawek przenośnych, o niskiej impedancji i wysokiej skuteczności.

Jeden z przełączników już opisaliśmy, wyłączamy nim regulację barwy. Dwa kolejne znamy ze wzmacniacza iFi iCAN: „Bass” (trzy położenia: mocny bas i średni bas, „Direct”), trzypozycyjny przełącznik 3D HolographicSound (trzy położenia: duża przestrzeń, średnia przestrzeń, „Direct”).
Ostatnim przełącznikiem wybieramy aktywne wejście cyfrowe. A są cztery: USB, koaksjalne RCA oraz optyczne mini-Toslink i Bluetooth. To ostatnie obiecuje wysoką jakość dźwięku dzięki zastosowaniu zaawansowanego kodeka AptX.

Po wybraniu wejścia zaczyna się magia: przedni panel ożywa niewielkimi, dyskretnymi napisami i małą, trójkątną, wielokolorową diodą LED. Napisami, a właściwie miniaturowymi logotypami, oznaczono typ sygnału wejściowego: DXD, DSD oraz PCM. Kolor diodki LED mówi o wybranym wejściu i częstotliwości próbkowania. Kolorów jest sporo, dlatego dostajemy zafoliowany opis, ze szczegółowym rysunkiem. Bardzo fajne i pomocne.

Tył

Urządzenie jest wzmacniaczem zintegrowanym i przetwornikiem cyfrowo-analogowym w jednej obudowie. Mimo to udało się zachować niezatłoczoną ściankę tylną. Mamy na niej po parze złoconych gniazd głośnikowych na kanał. W czasie testu nie był dostępny jeszcze oficjalny opis techniczny, więc nie wiadomo, dla jakiego obciążenia zostały zoptymalizowane. Wiadomo natomiast, że końcówka oddaje 25 W na kanał.
Poniżej mamy rządek gniazd wejściowych – RCA dla liniowych i gramofonowych oraz wejścia cyfrowe.

Asynchroniczne wejście USB jest z nich najbardziej zdumiewające. Inżynierowie iFi przeszli samych siebie – nigdzie indziej nie widziałem czegoś takiego. Przez łącze to prześlemy sygnał PCM do 24/192 i DXD aż do 768 kHz! Także sygnał DSD popłynie bez przeszkód i to aż do DSD512 (24,6 MHz), czyli Octo DSD!!! Emocje tonuje świadomość że brak tego typu nagrań i zapewne nigdy zbyt dużo ich nie będzie. iFi będzie jednak spokojnie na nie oczekiwało. Wejście RCA i optyczne przyjmują sygnał do 24 bitów i 192 kHz. Powyżej wkręcamy antenkę dla Bluetootha.

Środek

Ściągając ładną, bambusową obudowę zdajemy sobie sprawę z tego, że właściwa obudowa jest skryta pod nią. To sztywna klatka ze stalowych profili, ekranująca sekcję cyfrową. Ta, wraz z impulsowym zasilaczem jest dodatkowo ekranowana drugim ekranem z blachy. Dostanie się tam wiązało się z kompletnym rozłożeniem urządzenia, zrezygnowałem więc z niego.

Widać natomiast wzmacniacz. Oparto go lampy elektronowe: miniaturowe triody-pentody ECF82 w stopniu wejściowym, inwerterze fazy i sterowaniu lamp końcowych oraz EL84X w końcówce mocy. Te ostatnie pracują w klasie AB w trybie push-pull. Lampy mają naniesione loga iFi „Premim Sound” – są selekcjonowane i parowane w firmie. Ceramiczne podstawki mają złocone piny, złocone są również ścieżki na płytkach.

Regulacja barwy dźwięku wykonana jest na miniaturowych potencjometrach, zaś regulacja siły głosu na ładnym potencjometrze Alpsa (czarnym), sterowanym silniczkiem. Wzmacniacz podgłaśniamy i ściszamy także pilotem – niewielkim, z dwoma guzikami.
Uwagę zwracają dobre elementy bierne, np. kondensatory Wima, sprzęgające stopnie wzmacniacza, a także dobry pomysł na połączenie potencjometru i układu. Zwykle stosuje się w tym miejscu kiepskie kabelki ekranowane. W iFi mamy znacznie lepsze rozwiązanie: sygnał biegnie wysokiej klasy kabelkami do transmisji w.cz., taki sam idzie z anteny Bluetootha do odbiornika. Wpinane są do płytek profesjonalnymi, złoconymi wtykami, podobnymi jak w technice wysokoczęstotliwościowej.

LS3.5

Kolumny LS3.5, choć na pozór znacznie prostsze niż wzmacniacz Stereo 50, są chyba jeszcze ciekawsze. Ich obudowę wykonano z bambusa. Ścianki boczne są cieńsze niż górna i dolna, a to dlatego, że są strojone podobnie, jak stroi się instrumenty, np. gitarę. Od środka doklejono do nich drewniane elementy, dostosowujące częstotliwość drgań. Nie da się ukryć, że pierwowzorem takiego rozwiązania mogły być japońskie kolumny Kiso Acoustics HB-X1. Na ich stronie internetowej można obejrzeć filmik, pokazujący jak to się robi.

Producent powołuje się przy opisie tej konstrukcji na konstrukcje P.G.A.H. Voight. Ten wynalazca i konstruktor znany jest m.in. z opracowania kształtu tuby głośnikowej o nazwie Tractrix (rok 1926). Na tylnej ściance widać podłużną szczelinę – to wylot systemu akustycznego, obciążającego tylną ściankę głośnika nisko-średniotonowego, przypominającego mały labirynt z dwoma komorami. Powyżej umieszczono pojedyncza parę, pokrytych złotem, miedzianych zacisków głośnikowych.

LS3.5 to konstrukcja dwudrożna. Ale podział między głośnikami poprowadzono kompletnie inaczej niż zwykle. 115 mm głośnik nisko-średniotonowy z papierową, powlekaną membraną pracuje w pełnym paśmie, nie jest niczym filtrowany. Od góry wspomaga go 25 mm, miękka kopułka z nasączanego jedwabiu, ale pracująca tylko w najwyższym paśmie, powyżej 10 kHz. Jest ona filtrowana pojedynczym kondensatorem polipropylenowym (-6 dB/okt.). Kopułka napędzana jest niewielkim magnesem neodymowym. Obydwa przetworniki noszą naklejki z logo iFi. Głośniki połączono cieniutkimi plecionkami ze srebrzonej miedzi.

Wnętrze kolumny wytłumiono specjalną pianką, z komórkami powietrznymi utworzonymi przez układ połączeń plastiku, który ją tworzy („advanced amino-plastic open cell acoustic foam”). Mają one postać niewielkich kostek, wstawionych do górnej i dolnej komory. Poza nimi nic w nich nie ma.
Budowa LS3.5 jest niezwykła, ich dźwięk również. To bardzo prosta konstrukcja, oparta na rozwiązaniach sprzed wielu dziesiątków lat, a jednak apelująca nimi do najlepszej części mojego technicznego wykształcenia.


Dane techniczne (wg producenta)

STEREO 50

Wejścia:

  • USB 3.0, kompatybilne z iPod, iPad, iPhone, Android
  • S/PDIF RCA/Toslink (max. 192 kHz)
  • Bluetooth AptX i NFC (max. 48 kHz)
  • Liniowe RCA/3,5mm x 2
  • Gramofonowe MM/MC

    Obsługiwane formaty:
    DXD 2x/1x (768/705,6/384/352,8 kHz)
    DSD 512/256/128/64 (24,6/22,6/12,4/11,2/6,2/5,6/3,1/2,8 MHz)
    PCM 192/176,4/96/88,2/48/44,1 kHz
    Dynamika: > 113 dB(A)

    Przedwzmacniacz gramofonowy:

    Impedancja wejściowa:
  • MM - 47 kΩ/100 pF
  • MC – 330 Ω200 pF
    Gain:
  • MM – 40 dB
  • MM High – 52 dB
  • MC – 64 dB

    Stosunek S/N: > 90 dB
    Total Harmonic Distortion(THD): < 1% @ 5 W
    Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 40 kHz
    Moc wyjściowa: > 25 W (moc muzyczna)
    Wymiary: 146 x 268 x 226 mm (W X h X D)

    LS3.5
    Skuteczność: 90 dB/2,83 V/1 m
    Pasmo przenoszenia: 60 Hz – 20 kHz
    Wymiary: 146 x 268 x 226 mm (W X h X D)


  • Dystrybucja w Polsce:

    MOJE AUDIO

    ul. Sudecka 152
    53-129 Wrocław | Polska

    e-mail: biuro@mojeaudio.pl

    www.mojeaudio.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    ŻRÓDŁA ANALOGOWE
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

    ŻRÓDŁA CYFROWE
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD

    WZMACNIACZE
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

    KOLUMNY
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-301
    SŁUCHAWKI
    - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

    AUDIO KOMPUTEROWE
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    OKABLOWANIE
    System I
    - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA

    SIEĆ
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
    - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4

    CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
    - Radio: Tivoli Audio Model One