pl | en

Gramofon

 

TRANSROTOR
DARK STAR SILVER SHADOW

Producent: Räke Hifi/Vertrieb GmbH
Cena: 18 990 zł

Räke Hifi/Vertrieb GmbH
Irlenfelder Weg 43 | D-51467
Bergisch Gladbach | Deutschland
transrotorhifi@t-online.de

www.transrotor.de
www.transrotor.pl

MADE IN GERMANY

Do testu dostarczyła firma: Nautilus


zas wakacji wydaje się przeznaczony wyłącznie na wypoczynek, słodkie lenistwo, sączenie piwa lub wina, słowem – nicnierobienie. Ostatnie, co można by sobie wymarzyć to chodzenie po muzeach, prawda? Chyba, że jesteśmy na wycieczce w którymś z ważnych miast i muzea są na liście rzeczy „do zrobienia”. Wtedy nie ma rady…

Jakby nie było, w lipcu i sierpniu Muzeum Narodowe w Krakowie, w głównym gmachu przy Alei 3 Maja gościło jednocześnie dwie wystawy. Jedną poświęcona twórcy interesującego głównie Polaków, czyli „lokalną”, pt. Maksymilian Gierymski. Dzieła, inspiracje, recepcja i drugą „objazdową”, całkowicie „światową”, pt. Stanley Kubrick. Kubricka (1928-1999) znają chyba wszyscy, to amerykański reżyser, scenarzysta i producent, jeden z największych twórców światowego kina. Choć zaczynał od fotografii, znany jest przede wszystkim jako autor filmów fabularnych, takich jak: Spartakus (1960, 4 Oscary), Lolita (1962), Dr Strangelove, czyli jak przestałem się bać i pokochałem bombę (1964), 2001: Odyseja kosmiczna (1968), Mechaniczna pomarańcza (1971, Oscar), Barry Lyndon (1975, Oscar), Lśnienie (1980), Full Metal Jacket (1987) i Oczy szeroko zamknięte (1999).

Nas, w tym kontekście, interesuje przede wszystkim Mechaniczna pomarańcza z 1971 roku. Powodem jest niezwykle istotna rola muzyki w tym filmie: Malcolm McDowell, jako Alex, obsesyjnie słucha w nim V Symfonii Beethovena. Słucha jej na gramofonie Transcriptor, który stał się dzięki temu jedną z najbardziej rozpoznawalnych konstrukcji na świecie.

Na wystawie Kubricka próżno jednak szukać muzyki, albo chociażby zdjęć gramofonu, o nim samym nie mówiąc. Podobnie jak redaktorzy modowi i zajmujący się wnętrzami, tak i muzealnicy nie wiedzą, co zrobić z produktami audio. Ci pierwsi pracowicie je wykadrowują z fotografowanych wnętrz, zapominają opisać, choć zwracają uwagę na każdy detal wyposażenia. Widać ich niemoc i bezradność wobec tematu audio i jego roli w życiu. Dlaczego więc na wystawie takiej jak ta nie gra Michell Transcriptor? Beethovena?

A przecież gramofon Johna Michella jest piękny, pięknem produktów z lat 70., nastawionych na przyszłość, „progresywnych”, radośnie wypatrujących tego, co miało nadejść. I w dodatku łączy się z tematem tego testu, gramofonem Dark Star Silver Shadow. W jaki sposób? Mechaniczna pomarańcza można było oglądać od 1971 roku i w tym samym roku dystrybucji gramofonów Michell w Niemczech podjął się Johen Räke, który dwa lata później założył własną firmę, pod nazwą Transrotor, jednoznacznie odnoszącą się do nazwy gramofonu z Mechanicznej…, Transcriptora.

Opowiedział mi o tym w czasie rozmowy ze mną, jakiś czas temu w Krakowie. Poniżej jej fragment, a później kilka detali dotyczących modelu Silver, które naświetlił Dirk Räke, szef sprzedaży firmy, a prywatnie syn Johena.

JOHEN RÄKE
właściciel, projektant

Ówcześni producenci gramofonów uważali, że ważna jest elektronika, nie elementy mechaniczne (mowa o wczesnych latach 70. – przyp. red.). Ja byłem inżynierem-mechanikiem i powiedziałem Johnowi Michellowi – czy mógłbyś zmienić to, czy tamto. W końcu zdecydowałem, żeby spróbować produkcji w Niemczech. Zrobiliśmy pierwszy prototyp w u siebie, wziąłem go ze sobą do Anglii i poprosiłem: „Robimy produkcję w Niemczech, ale chciałbym, żebyście wykonywali dla mnie pewne elementy mechaniki”. Jeśli chodzi o kwestie finansowe, okazało się, że koszty produkcji w Anglii wynoszą około połowy kosztów w Niemczech. Wszystko wtedy było tańsze, na początku lat 70., w Anglii niż w Niemczech. Kupowaliśmy tam sprzęt hi-fi, kolumny i wzmacniacze Quada, ale też buty i ubrania, bo się po prostu opłacało. Mieliśmy już wtedy w 1973 roku własną nazwę, Transrotor, i patent – 40 lat temu.

Pod własną nazwą sprzedawaliśmy zatem to, co Michell robił dla nas. Problem polegał na tym, że chociaż wszystko w Anglii było tańsze, nie dostawaliśmy ceny eksportowej – musieliśmy płacić Michellowi te same pieniądze, co sprzedawcy angielscy. Musiałem mieć z tego jakiś zarobek, a to znaczyło, że gramofony, które przyjeżdżały z Anglii, były w Niemczech droższe. Powiedziałem wtedy, że musimy zrobić dwie rzeczy: po pierwsze zmienić nazwę, a po drugie zmienić modele. I od tego czasu wszystkie referencyjne modele hydrauliczne Transcriptora pochodziły ode mnie. Pierwszym był Transrotor AC – AC oznacza szkło akrylowe – i był to chyba pierwszy seryjnie produkowany gramofon akrylowy na świecie. Nie chcę powiedzieć, że nikt inny wcześniej czegoś takiego nie zrobił, być może były jakieś pojedyncze sztuki lub prototypy. My mieliśmy jednak prawdziwą produkcję seryjną, przez 7 lat. Sprzedawane były tylko w Niemczech i we Włoszech. Chociaż pewnie trochę wyjechało też tylnymi drzwiami od producenta z Anglii…

Wypowiedź pochodzi z wywiadu, który można przeczytać TUTAJ

DIRK RÄKE
Szef sprzedaży

Wojciech Pacuła: Kto zaprojektował poszczególne elementy gramofonu?
Dirk Räke: Ten projekt to wspólna praca mojego ojca, szefa inżynierów i moja. To, jak zawsze, mix opinii, pomysłów i prototypów. Dopiero potem szef inżynierów wykonuje ostateczne, techniczny projekt (rysunki).

Jaka stoi za nim historia?
Chcieliśmy przygotować lepiej brzmiący (poprawę zapewniają ciężarki pod talerzem) i inaczej wyglądający model w serii Dark Star. Oryginalny Dark Star był bardzo fajny, ale brzmiał trochę zbyt neutralnie i tak też wyglądał. Chcieliśmy mu więc dodać trochę „pieprzu”. Podstawowy DS pozostaje jednak w ofercie, ponieważ ma swoich odbiorców.

W jaki sposób Silver Shadow łączy się z waszymi pierwszymi latami?
Łączy się przez wygląd i nazwę, zastosowaliśmy w nim ciężarki, które charakteryzowały nasze gramofony przez wiele lat. A co do nazwy – wczesny model z lat 70. i 80. nosił nazwę Golden Shadow.

Powiedz proszę parę słów mechanice.
Użyliśmy w nim materiału o nazwie POM i polerowanego aluminium. Otrzymaliśmy w ten sposób bardzo stabilną konstrukcję i bardzo dobrych charakterystykach tłumienia drgań. Łożysko to nasze „klasyczne” łożysko: stalowy trzpień z ceramiczną kulka, na której się wspiera w mosiężnym łożu, znacznie przeskalowanym (powiększonym) – po to, abyśmy nie mieli problemów z szumem i stabilnością. Gramofon może być stosowany z naszymi ramionami (na bazie ramion Jelco) lub z ramionami SME.

[Dirka składającego gramofon Artus FMD dla Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego można zobaczyć TUTAJ]

Odsłuch gramofonu przeprowadzony został z wkładkami Miyajima-Lab Kansui, Denon DL-103 oraz ZYX R-1000 Airy3 X/TB. Skorzystałem z przedwzmacniacza gramofonowego RCM Audio Sensor Prelude IC, jak również z sekcji przedwzmacniacza gramofonowego w przedwzmacniaczu Mark Levinson No.52. Ten ostatni służył również jako przedwzmacniacz liniowy, zamiennie ze zrobioną dla mnie wersją lampowego Polarisa III Ayon Audio. Sygnał wzmacniał następnie wzmacniacz mocy Soulution 720, do którego podpięte były kolumny Harbeth M40.1 na zrobionych dla mnie podstawach Acoustic Revive. Firma ta przygotowała również pneumatyczne podstawy RAF-48H pod przedwzmacniacze i podstawy pod kable głośnikowe Tara Labs Omega Onyx. Cały system stał na półce Finite Elemente Pagode Edition. Interkonekty pochodziły od Siltecha, były to kable RCA Royal Signature Series Double Crown Empress. Do mycia płyt używam myjki Audiodesksysteme Gläss Vinyl-Cleaner.

Nagrania użyte w teście (wybór)

  • Bill Evans Trio, Waltz for Debby, Riverside Records/Analogue Productions, APJ009, "Top 25 Jazz", Limited Edition #0773, 2 x 180 g, 45 rpm LP (1961/2008).
  • Bill Evans, Selections from Live at Art D'Lugoff's Top Of The Gate, Resonance Records, HLT-8012, Limited Edition #270, blue vax 10” LP (2012).
  • Billie Holiday, Lady Day, Columbia/Pure Pleasure PPAN CL637, 180 g LP (1954/2010).
  • Billie Holiday, Songs For Distingue Lovers, Verve/Classic Records AS AVRJ 6021, “Special 45 Edition, One-sided”, 2 x 200 g LP (1957/2012).
  • Chet Baker Quartet, Chet Baker Quartet feat. Dick Twardick, Barclay Disques/Sam Records, "Limited Edition", 180 g LP (1955/2011).
  • Dominic Miller, 5th House, Q-rious Music/Rutis Music QRM 122-2, 180 g LP (2012).
  • Dominic Miller, Fourth Wall, Q-rious Music/Rutis Music QRM 114-2, 2 x 180 g LP (2010); recenzja TUTAJ.
  • Ella Fitzgerald, Ella Fitzgerald sings the Cole Porter Song Book, Verve/Speakers Corner Records MGV 4001-2,2 x 180 g LP (1956/2000).
  • Izabela Trojanowska, Układy, Tonpress SX-T 1211, LP (1982).
  • J.S. Bach, Partitas, wyk. Florin Paul, Tacet L 10, 2 x 180 g LP (2012).
  • Lombard Anatomia, Savitor SVT 022, LP (1985).
  • Marek Biliński, Best of the Best, Bi.Ma. BiLP-01, 180 g LP (2014).
  • Metallica, Masters Of Puppets, Asylum Records/Warner Bros. 470908-1, “45 RPM Series”, 2 x 180 g LP (1986/2008).
  • Miles Davis, Miles Davis and The Modern Jazz Giants, Riverside/Analogue Productions AJAZ 1106, “Top 100 Jazz”, 45 RPM Limited Edition #0706, 2 x 180 g, 45 rpm LP (1956/?).
  • Skaldowie, Podróż magiczna, Kameleon Records KAMLP2, „Limited Edition 250 Copies”, 180 g blue wax LP (2013).
  • Sławomir Kulpowicz, Sadhana, Polskie Nagrania „Muza” SX 2686, LP (1989).
  • Various, Music From Planet Earth. Volume 1, Stag-o-Lee Stag-o-043, 10” LP (2014).
Japońskie wersje płyt dostępne na

Produkty audio mają osobowość. Wszystkie, co do jednego. W jednych jest ona zaznaczona mocniej, w innych słabiej, ale jest. Jak w życiu, osobowość może się przejawiać na różne sposoby, na różnych poziomach i w ten sposób w różny sposób na nas oddziaływać, dotykać różnych sfer naszej psyche. Gdybyśmy byli w stanie odtworzyć „dźwięk absolutny”, „osobowość” systemów audio byłaby niemożliwa, otrzymalibyśmy perfekcyjnie doskonałe, tożsame z rzeczywistym, wydarzenie u nas w domu.

Chyba jasne, że to absurd i, prawdę mówiąc, cieszę się, że nigdy do tego nie dojdzie. Bo w braku perfekcji, w błędach i pomyłkach tkwi wartość tego, co ludzkie. Sztuka jest symfonią na temat niedoskonałości postrzegania i jeszcze mniej precyzyjnych sposobów na jej oddanie. Wartość dzieła sztuki zasadza się z kolei na tym, czy potrafi ono coś w nas wyzwolić, coś dobrego.

Perfekcjonistyczne audio, czyli to, czym się zajmujemy, stara się możliwie najlepiej oddać to, co zostało zarejestrowane w akcie nagrania lub „wydarzenie”, jakim był występ muzyczny. Spieramy się na temat tego, co jest ważniejsze – moim zdaniem to pierwsze. Przełożenie języka muzyki - „wydarzenia” – na język nagrania – „realizacji” – jest pierwszym z etapów „tłumaczenia”. Jak każdy przekład, tak i ten jest sztuką. Odtworzenie materiału w domu jest drugim etapem tłumaczenia, czyli przekładaniem tego, co już raz zostało przełożone. Pomiędzy tymi dwoma rozciąga się niedookreślona przestrzeń, w której jest miejsce na przygotowanie i wykonanie nośnika. Uważam więc, że nie da się re-kreować realnego wydarzenia (tego sprzed pierwszego „tłumaczenia”), ponieważ urządzenie musiałoby mieć „wiedzę” na jego temat z pierwszej ręki, co jest niemożliwe. Zawsze będzie bazowało na tym, co zostało przygotowane w studiu, na pierwszym etapie.
Dlatego też tak ważne jest, jakim typem osobowości charakteryzuje się dany produkt audio. Na tym samym poziomie cenowym i/lub jakościowym możemy więc mieć różne produkty, jedne lepiej, a inne gorzej przemawiające do naszej wrażliwości i naszych potrzeb. Być może dlatego z taką przyjemnością słuchałem najnowszego produktu niemieckiego Transrotora, gramofonu Silver Shadow. Choć bazuje on na modelu Dark Star i Dark Star Reference, to jednak bliżej mu dźwiękowo i osobowościowo do modeli Zet 1, Zet 3, a nawet Fat Boba. A te gramofony lubię ogromnie.

Brzmienie nowego gramofonu pana Räke osadzone jest na mocnej, gęstej, ciepłej niskiej średnicy i wyższym basie. To coś, czego wielu melomanów zwiedzionych hasłem „analogowe brzmienie” po gramofonie się spodziewa, a czego zwykle nie dostaje. „Analog” to bowiem coś więcej niż ciepło, zaokrąglenie i plastyka. Odsłuch analogowych taśm-matek pokazuje, że często jest wręcz odwrotnie, a to co brane jest za „analogowość” to po prostu wady nośnika i samego gramofonu.
Silver Shadow w pierwszym momencie brzmi dokładnie tak, jakby został „skrojony” pod kątem takiego brzmienia. I myślę, że o to również chodziło, aby mógł on wpisać się w dowolny system, stanąć u człowieka nawet bez żadnego obycia z wysokiej klasy sprzętem, a tym samym dobrym dźwiękiem reprodukowanym z płyty LP. Jednocześnie jednak jasne jest, że jest pod tym coś więcej, jest całe bogactwo niuansów i wieloznaczności, dzięki którym gramofon łączy ciepło „analogowego” grania z prawdą zawartą w nagraniu.

Zacząłem od wskazania mocnej niskiej średnicy. To jasne od pierwszego odsłuchu, szczególnie z mającą podobną charakterystykę brzmienia wkładką Kansui firmy Miyajima-Lab. Ale i z Merlo Reference, z którą gramofon do nas przychodzi, i z wkładkami ZYX był to „numer jeden” na liście postrzeganych cech.
Konsekwencje takiego ustawienia barwy są rozliczne, ale najważniejsza jest taka: każda płyta gra „zawodowo”. Mam na myśli to, że tylko w ultra rzadkich, beznadziejnych przypadkach jasna, sucha realizacja została pokazana na tyle wyraźnie, żeby odsłuch nie był specjalnie komfortowy. W każdym innym dźwięk ujmował, otaczał, zachęcał do odsłuchu. Muzyka korzystała na tym niesamowicie, a o to przecież w audio chodzi.
Czy Silver Shadow ujednolica jakość odtwarzanych płyt? Jasne, to oczywista oczywistość. Każda z nich jawi się jako udana, dobra, ciekawa. Czy mi to przeszkadzało? Bez żartów – odpalając ten gramofon u siebie w domu, tuż po pierwszych odsłuchach czyścimy naszą kartę kredytową, przeszukujemy „gotówkowe” skarpety w nadziei, że nasza żona ich wcześniej nie odnalazła, wykopujemy puszkę z dolarami na „czarną godzinę”. I rzucamy się na płyty. Kupujemy bez pamięci. Jeśli tym jest dla was muzyka i kolekcjonowanie płyt, ten – przecież wcale nie tak drogi – gramofon może być zakupem docelowym, na zawsze.

Gęstość środka pasma najbardziej widoczna jest na płytach, w których nam do tej pory go brakowało, albo takich, które zakwalifikowaliśmy w głowie jako „średnie”. Teraz możemy je odkwalifikować, bo brzmią inaczej. Przesłuchałem sporo polskich płyty wytłoczonych w latach 80., a więc w czasie dla LP najgorszym. Ich problemy były dla mnie jasne. Ale też niespecjalnie odciągały one od samej muzyki. A w niektórych przypadkach, jak z płytą Anatomia polskiej grupy rockowej Lombard (1985), czy z Sadhaną polskiego pianisty Sławomira Kulpowicza (1989) usłyszałem dźwięk tak rasowy, tak zaskakujący w swojej różnorodności, w różnicowaniu, w produkcji, że musiałem odzipować teczkę w głowie, w której gramofon z Niemiec wrzuciłem do grupy produktów nieróżnicujących.

Tak, drodzy państwo, nie jest. Słuchając nagrań, w których różnicowanie instrumentów jest kluczowe, bo to ono buduje tożsamość nagrania, można dojść do wniosku, że pierwsze wrażenie było mylne. Tak, homogenizacja dźwięku jest w przypadku testowanej konstrukcji jednoznaczna. Nie jest to jednak homogenizacja liniowa, działająca na cały dźwięk jednakowo we wszystkich aspektach. Jak się wydaje, zaokrąglane są w tym przekazie krawędzie odpowiedzialne za atak. Selektywność nie wydaje się więc zbyt wysoka. Już jednak to, co przychodzi po ataku, wypełnienie, ma bogate różnicowanie, gęstość i głębokość. I znowu – wybrzmienia są lekko skracane i wygaszane szybciej niż w innych gramofonach tego producenta. Dodajmy do tego dużą energię basu i góry i gęsty środek, a otrzymamy całkiem sensowny, krótki opis trzeciego w rodzinie Dark Star modelu.

Dla mnie taki zestaw cech jest idealny. To dlatego tak niesamowicie zadziałał na mnie TechDAS Air Force One. To kompletnie inny poziom jakościowy, ale ta sama rodzina brzmień. Japoński cesarz wśród gramofonów (jestem jego poddanym) jest bardziej dynamiczny od Dark Stara. Dynamika nie jest czymś, co byłoby w przypadku niemieckiej konstrukcji w centrum uwagi. Thales TTT-Compact z ramieniem Thales Simplicity Mk2 i podstawą Thales Levibase (czytaj TUTAJ) był bez porównania bardziej dynamiczny i motoryczny.
Testowany gramofon po prostu brzmi inaczej. Jest stonowany i ma niesamowicie odstresowujący sposób podania materiału muzycznego. Czarne tło jest gęste i spokojne, nie trzeba się nigdzie spieszyć, ani wyrywać. Emeryckie granie to nie jest, ale jeśli ktoś myśli o słuchaniu muzyki jako o chwili wytchnienia, zdając sobie sprawę, że musi za to czymś innym zapłacić, może w ciemno uderzać w Dark Stara.

Podsumowanie

Nowy gramofon Transrotora wykorzystuje wszystkie patenty tego producenta, które już zostały wykorzystane w innych jego modelach. Ich połączenie, unikatowe dla tego konkretnego modelu, daje jednak dźwięk o inaczej rozłożonych akcentach, charakteryzujący się innym zestawem dominujących cech. Z jednej strony nie będzie to coś w rodzaju „narzędzia”, studyjnego gramofonu, np. masteringowego, który momentalnie pokaże różnice w materiale. Jego selektywność nie jest specjalnie duża, a atak jest uspokojony. Scena dźwiękowa skupia się w obrębie pierwszych planów. Gramofon bardzo ładnie, ale jednak bez specjalnego różnicowania odtwarza stare nagrania, jak pochodzące z lat 1935-1937 utwory na wydanej przez Pure Pleasure płycie Bilie Holliday Lady Day, czy na przepięknym remasterze Chet Baker Quartet z francuskiej wytwórni Barclay Disques, przywrócone do życia przez Sam Records. Brzmi to niesamowicie przyjemnie, ale dość podobnie. Jeśli poświęcimy na słuchanie trochę więcej czasu, nigdzie się nam nie spieszy, to wszystkie detale, których brakuje w pierwszej chwili się pokażą. Jak piękne blachy na płycie z koncertu Billa Evansa z klubu Top of The Gate, czy fortepian Oscara Petersona, z właśnie przygotowanego przez mojego przyjaciela, Dirka Sommera (Sommelier Du Son, hifistatemen.net) boxu z jego nagraniami z cyklu For Friends.

Wystarczy, że trochę odpuścimy i podejdziemy do aktu słuchania bez oczekiwań, w tym sensie, że nie jak audiofile. Tak, jakbyśmy chcieli słuchać, a nie odsłuchiwać. Wtedy ten dźwięk ma szansę nas zauroczyć. Jest w nim wszystko, czego po analogu oczekujemy, bez większości wad takiego stereotypowego podejścia. Nieduży, łatwy w ustawieniu, zgrabny i ładny gramofon od jednego z najbardziej cenionych producentów gramofonów na świecie, od pana Johena Räke jest w tym, co robi doskonały.

Model Silver Shadow jest rozwinięciem podstawowego, pierwszego modelu z serii Dark Star. Choć w ofercie jest jeszcze Dark Star Reference, to ma on na tyle odmienną konstrukcję (podwójną podstawę), że jest raczej krokiem w bok niż do przodu.
Silver Shadow jest gramofonem z nieodsprzęganym ramieniem oraz talerzem. Jedynym punktem redukcji wibracji są trzy kolce, na których całość się opiera. Można je wygodnie regulować dużymi, aluminiowymi nakrętkami od góry. Polerowane aluminium i czerń to wyróżniki tej konstrukcji.
Czerń zapewnia podstawa. Wycięta w taki sposób, aby w sztywny sposób łączyła punkty podparcia, łożysko talerza oraz ramię, bez pozostawiania niepotrzebnych powierzchni, narażonych na drgania, jest czarna czernią niemal kosmiczną. Wykonano ja z dość lekkiego, wygodnego w obróbce, ale charakteryzującego się korzystnymi właściwościami materiału o nazwie POM: „polyoxymethylene”. POM znany jest również pod handlową marką firmy DuPont, która go opracowała: Delrin. Korzysta z niego wiele firm, oprócz Transrotora również Clearaudio i inne.

Z POM-u wykonana jest nie tylko podstawa, ale i talerz. Ma grubość 30 mm, jednak pod spodem widać coś, do czego biło niegdyś wiele serc: 30-mm walce z chromowanego mosiądzu, obniżające punkt ciężkości talerza i nadając mu większą masę, koncentrując ją na jego obrzeżu.
To coś znane wszystkim miłośnikom filmu: na gramofonie z takimi samymi obciążnikami słuchał muzyki Alex, główny bohater Mechanicznej pomarańczy Stanleya Kubricka (1971). Jego wygląd jest ikoniczny. Byłem więc absolutnie zdołowany, że nie zobaczyłem go na wystawie Stanley Kubrick, o której mówiłem we wstępie (może go przegapiłem?).

Gramofon Alexa to Transcriptor 1964 Hydraulic Reference, który zagrał również w filmie X-men: Pierwsza klasa z 2011 roku (reż. Matthew Vaughn). Firma Transcriptor powstała w 1963 roku w Anglii. W 1973 przeniosła się do Irlandii i jednocześnie podpisała umowę z J A Michell Engineering. Rok 1973 okazał się brzemienny w wydarzenia, bo w tym samym roku John Michell podpisał umowę z zupełnie nieznaną, właśnie założoną firmą Transrotor, najpierw na wykonywanie elementów mechanicznych dla gramofonów Hydraulic Reference, a następnie całych gramofonów. Po usamodzielnieniu się, pierwszym modelem Transrotora był Transrotor AC, w którym oko cieszyła akrylowa podstawa, ale i ciężarki, od których zaczęliśmy ten akapit. Silver Shadow jest więc powrotem do tego pomysłu po 40 latach. W tej formie, jak w Silver Shadowł wystąpiły wcześniej w modelu Connoisseur Gold

Silnik, umieszczony w ciężkim odlewie, przypominającym sandwicz, ze środkowym elementami z POM-u i skrajnymi z polerowanego aluminium. To silnik synchroniczny AC, z dużym, aluminiowym kółkiem na osi. Moment obrotowy przenoszony jest z niego na obwód talerza za pomocą gumowego paska o okrągłym przekroju. Silnik może być zasilany zwykłym zasilaczem ściennym, albo którymś z wyrafinowanych zasilaczy, umieszczanych w dużych, aluminiowych obudowach. W teście miałem do dyspozycji drugi od góry zasilacz firmy, model Konstant M2 Reference. Umożliwia on zmianę prędkości obrotowej.

Ramię przykręcamy do aluminiowej podstawy. W teście skorzystałem z klasycznego ramienia SME M2-9. Płytę od góry dociskamy dużym dociskiem z aluminium i polipropylenu. W teście skorzystałem jednak ze znakomitego docisku berlińskiej firmy Pathe Wings, prowadzonej – nota bene – przez Polaka, pana Bartosza Jarzyńskiego.


Dystrybucja w Polsce:

NAUTILUS

ul. Malborska 24
30-646 Kraków | Polska

e-mail: info@eteraudio.pl

www.eteraudio.pl


Test ukazał się po raz pierwszy w języku angielskim, w magazynie „EnjoyTheMusic.com”, w październiku 2014 roku, czytaj TUTAJ


  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

ŻRÓDŁA ANALOGOWE
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

ŻRÓDŁA CYFROWE
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
- Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD

WZMACNIACZE
- Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
- Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

KOLUMNY
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-301
SŁUCHAWKI
- Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

AUDIO KOMPUTEROWE
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
OKABLOWANIE
System I
- Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
- Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA

SIEĆ
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4

CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
- Radio: Tivoli Audio Model One