KONKURS 10/10 SPRZĘT, LUDZIE, WYGRANE
|
KBL Sound Listwa sieciowa Zwycięzca: AREK SOBCZYK, za okładkę „High Fidelity” O listwie zasilającej Reference Power Distributor firmy KBL Sound marzyłem od stycznia, po przeczytaniu testu na łamach High Fidelity. Listwa wydała mi się wówczas produktem idealnym dla mnie. To topowy produkt, wykonany z pierwszorzędnych komponentów, w sposób dobrze przemyślany. Dodatkowo cena listwy jest znacznie korzystniejsza niż topowe listwy oferowane przez zagranicznych producentów. W czasie kiedy zbierałem fundusze na listwę i kable, przeczytałem informację, że listwę będzie można wygrać w konkursie organizowanym przez High Fidelity. Postanowiłem zatem przyłożyć się i powalczyć o wygraną. Opłaciło się. W chwili kiedy przeczytałem swoje nazwisko na liście laureatów byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie :) Wręczenie nagrody odbyło się u mnie w domu. Przedstawiciel KBL Sound osobiście wręczył mi listwę i pomógł ją podłączyć. Listwa na żywo robi świetne wrażenie, jest ciężka i perfekcyjnie wykonana. Listwa KBL Sound zastąpiła listwę GigaWatt PF-1, którą używałem od kilku lat. Zmiana brzmienia jaka się dokonała po zamianie była większa niż mogłem sobie wyobrazić. Poprawie uległy wszystkie zakresy pasma. Potężny, głęboki, lepiej zróżnicowany i kontrolowany dół. Gęsta, gładka średnica z mnóstwem informacji. Piękna, otwarta, aksamitna góra. Scena wyraźnie głębsza, bardziej zróżnicowana, bardziej realistyczna. Jednak to co najpiękniejsze jest ponad tym. Przepiękna barwa, organiczność, naturalność, spokój i połączenie wszystkich zakresów w jedną całość. To jest coś co chwyta za serce. Co powoduje że nie można przestać słuchać pomimo nieprzyzwoitej godziny nocnej. Zmiany jakie opisuję są bardzo duże, ważne aby pamiętać że listwa KBL Sound jest wielokrotnie droższa od listwy GigaWatta. Nie chodzi więc o proste porównanie, tylko o pokazanie, że inwestycja w zasilanie ma głęboki sens. Chciałbym serdecznie podziękować firmie KBL Sound za ufundowanie tak wspaniałej nagrody. Redakcji High Fidelity za organizację konkursu, a także pogratulować okrągłej rocznicy istnienia i życzyć kolejnych dekad ciągłego rozwoju i zarażania naszą pasją nowych czytelników.Wszystkim laureatom gratuluję wygranej. Zamieszczone prace bardzo mi się podobają, co dodatkowo bardzo mnie cieszy, że mogłem się znaleźć w tak zaszczytnym gronie :) Mój system: Abyssound ASP-2000 HF Przedwzmacniacz liniowy Zwycięzca: ARTUR STAŃSKI, za tekst pt.: DWA MUZYCZNE SPEKTAKLE Jako uczestnik i szczęśliwy zwycięzca konkursu zorganizowanego z okazji jubileuszu 10-lecia „High Fidelity” będącego także a może przede wszystkim wyrazem uznania dla polskich producentów oraz nabywców ich wyrobów, do których sam należę pragnę podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat przedwzmacniacza liniowego Abyssound ASP-2000 HF. Z całej gamy nagród, które można było zdobyć w konkursie był to dla mnie jedyny wymarzony produkt. Kluczowym elementem była tutaj chęć poczynienia dużego kroku naprzód. Nigdy nie miałem osobnego przedwzmacniacza zatem szansa osobistego zweryfikowania ile daje wpięcie w tor dedykowanego urządzenia w dodatku tak wysokiej klasy była pokusą nie do przezwyciężenia. Aż do ogłoszenia wyników nie wiedziałem jak się ASP-2000 HF prezentuje, nie znałem danych technicznych itp. Dopiero później odkryłem że na stronie HF była osobna zakładka z wszystkimi nagrodami ale nie było sensu kusić losu. Także na stronie producenta zamieszczone były zdjęcia ale bez szczegółowego opisu. Szczęście jednak było potrzebne tym bardziej, że pierwsze zgłoszenie nie doszło do odbiorcy z powodu przeciążenia serwera. Na szczęście sprawdziłem pocztę a niewiele brakowało ponieważ zgłoszenie wysłałem w ostatniej chwili. Przejdźmy jednak to meritum. Abyssound ASP-2000 HF jest szerszy niż standardowy produkt audio co wskazuje priorytet konstruktora o czym świadczy wnętrze urządzenia gdzie panuje ład i porządek – nie ma ścisku za to starannie rozplanowane wnętrze dające nadzieję na wysokiej klasy dźwięk. Urządzenie jest ciężkie i prezentuje się solidniej od niejednego wzmacniacza. Na osobny komentarz zasługuje szata wzornicza, która w jubileuszowym wydaniu prezentuje się oszałamiająco. Aż dziw bierze, że tak małe grono producentów przywiązuje wagę do designu. Dźwięk oczywiście jest najważniejszy ale wygląd odgrywa niebagatelną role zwłaszcza jeżeli dane urządzenie będzie zajmować najbardziej eksponowane miejsce. Co by nie mówić jest to element wpływający na dobre samopoczucie nabywcy. A bywa z tym różnie i dotyczy to producentów z całego świata gdzie nie tylko wygląd jest zaniedbywany ale także dokładne dopasowanie poszczególnych elementów w rezultacie nawet bardzo drogie urządzenia często sprawiają nieciekawe wrażenie. W przypadku ASP-2000 HF mamy przykład jak należy wykonać wysokiej klasy produkt dopracowany od strony mechanicznej i elektronicznej. Sam szef Abyssound p. Marek Soliński nie jest jednak osoba twierdzącą, że to wyrób najlepszy na świecie w danej kategorii. Przykłady swoistej megalomanii są dosyć częste jednak pozytywne wrażenie szybko mija gdy pojawiają się problemy. Nie ma sensu wytykać kogoś palcem ale tak niestety bywa. Podejście ludzi z Abyssound jest na szczęście zupełnie odmienne. Pewna doza sceptycyzmu jest niezbędna – bez niej nie ma postępu w żadnej dziedzinie. Odbiór nagrody miał miejsce w krakowskim Chillout Studio 21 czerwca, gdzie w zestawieniu z końcówką mocy ASX-2000 słuchaliśmy kolumn Sounddecco Alpha F3, Egglestone Nine oraz Raidho C-2.1, Brzmienie było jednak skażone pomieszczeniem, które było zbyt wytłumione i okablowaniem Acoustic Zen. Zmiana kolumn na krótko podnosiło poziom reprodukcji jednak brzmienie szybko męczyło, było jasne i bez wypełnienia. Najciekawsze rezultaty dawało sterowanie głośnością z odtwarzacza McIntosh MCD 500. To kolejny przyczynek w temacie jak ocenić brzmienie w sklepie. Zapewne można by tu poeksperymentować ale pomieszczenie ewidentnie wpływało na odbiór dźwięku. Upłynął kolejny tydzień zanim mogłem nacieszyć się nagrodą i sprawdzić jak wpasuje sie w mój system i moje pomieszczenie, które w odróżnieniu od krakowskiego salonu zdecydowanie nie jest przetłumione i można by w tym względzie sporo zmienić. W dodatku kolumny Harpia Acoustic Dobermann mkII SE często grają ostro i jasno co mając na uwadze odsłuch w Chillout Studio budziło uzasadniony niepokój. Warto jednak zauważyć, że przy wyborze nagrody kierowałem się opisem wzmacniacza ASX-2000 na łamach HF, który miał być remedium na zbyt ostro i otwarcie grające kolumny. Co prawda producenci sprzętu nawet klasy high-end często różnicują brzmienie przedwzmacniacza i końcówki mocy jednak dominujące cechy powinny być zachowane. Przynajmniej miałem taką nadzieję. Kolumny HA są bardzo trudne do wysterowania i nie chodzi tu o moc wzmacniacza lecz o zgranie z resztą toru odsłuchowego i pomieszczeniem. Z jednej strony słychać każdą zmianę w systemie (zmiana kabli w tym cyfrowych czy ustawienie sprzętu jest natychmiast słyszalna), ale z drugiej wypunktowują każde niedociągnięcie. Pod tym względem nie są przyjazne w użytkowaniu. Łatwiej o nieciekawe brzmienie charakteryzujące się zduszeniem, brakiem wysokich i basu, nawet brakiem potęgi pomimo sporych gabarytów, metalicznością i ostrością i tym podobnym rozczarowaniom niż o satysfakcjonujące muzyczne doświadczenie. Kolumny mają potencjał ale jego wydobycie jest równie trudne jak podziwianie szczegółów ołtarza Wita Stwosza w kościele Mariackim w Krakowie. Niby każdy wie, że to arcydzieło ale ile osób jest wstanie tego doświadczyć z dużej odległości i przy słabym oświetleniu? Tu jest podobny przypadek spotęgowany specyfiką brzmienia przetworników. Okablowanie TMR Ramses przyniosło wiele dobrego w tej materii jednak to co wniósł przedwzmacniacz wywróciło wszystko do góry nogami, ukazało brzmienie systemu w zupełnie innym świetle. W odróżnieniu od kolumn jest to bowiem urządzenie, które z systemu wydobywa to co najlepsze. |
Pierwsze odczucie to wspomniana jasność dźwięku. Tyle, że nie było to rozjaśnienie per se ale ukazanie wszystkiego w niezwykle czysty i przejrzysty sposób. Dalszy odsłuch zaprzeczył rozjaśnieniu – jest wręcz przeciwnie tylko wymagana jest zmiana percepcji słuchającego. Im gorszy sprzęt tym więcej brudu, który sugeruje dociążenie dźwięku. Przeniesienie środka ciężkości ku wysokiemu środkowi zwiększa żywiołowość i przestrzenność (takim przypadkiem był odtwarzacz CLASSE Audio CDP-100, który grał fenomenalnie w sposób dźwięczny i z wybuchowymi transjentami ale pomimo znakomitego basu przesunięcie ku górze zbytnio odchudzało dźwięk i czyniło go przewidywalnym). Tu jest podobnie po względem naświetlenia wyższych rejestrów z tą różnica że bez tej natychmiastowości transjentów za to z większym wypełnieniem i zdecydowanie większym ogólnym zrównoważeniem. W rzeczy samej w przedwzmacniaczu Abyssound każdy podzakres traktowany jest z równą atencją. Przed wpięciem do systemu oczekiwałem zwiększenia rozdzielczości, ukazaniu struktury dźwięku (brakiem jednowymiarowości prezentacji) i ogólnego zwiększenia wglądu w nagranie. Zmiany jednak przekroczyły moje oczekiwania. Przykuwająca uwagę wyższa część pasma akustycznego jest w moim przypadku dosłownie odkurzeniem wysokich tonów, zdjęciem kilku warstw bibułki z głośników. Tak jakby do tej pory nie mogły sie one przebić i zaistnieć. Znikła ostrość i metaliczność, pojawiło się wypełnienie. Brzmienie trąbek, saksofonów, talerzy i wszelkich perkusyjnych przeszkadzajek zyskało na dźwięczności i namacalności. I nie jest to drobna zamiana czy roztrząsanie niuansów. Wprowadzone zmiany są kolosalne! Dotyczy to wszystkich instrumentów dętych blaszanych i drewnianych, każdy ma swoją masę i wyraźnie zaznaczoną fakturę. Podobnie z wokalami zwłaszcza żeńskimi. Odkrywamy nie tylko tembr głosu ale jego struktury i podkłady (może to nieprecyzyjne określenie ale tak to odbieram). Tam gdzie głos A.M. Jopek wydawał się wcześniej zmatowiony i zaszumiony tu odzyskał pełną krasę. Podobnie z L. Armstrongiem. Ważne, że głosy nie są oderwane od wokalistów, podskórnie czujemy całą postać na scenie przez co niepomiernie wzrasta realizm. Z kolei bas jest równie zaskakujący. Niskie tony zyskały na barwie i zróżnicowaniu oraz zwiększyła się potęga brzmienia. Jest kolorowo, impulsowo i wreszcie można odczuć słuszne wymiary kolumn i ich głośników niskotonowych. NARESZCIE jest jak być powinno! Nie mam na myśli efekciarstwa o które łatwiej z tanim sprzętem niż z drogim ale rzeczywiste różnicowanie dolnego skraju pasma akustycznego. Zdumiewający jest fakt lepszej kontroli głośników wszak to tylko przedwzmacniacz. Widocznie poprawie uległo dopasowanie poszczególnych elementów. Ciekawie prezentuje się sprawa przestrzenności dźwięku. Warunki lokalowe, sposób grania kolumn preferujące natychmiastowość dźwięku, jego ofensywność, przetwornik AcousticBuoy czy wreszcie kabel cyfrowy Fadel Art Aphrodite AES/EBU sprawiają że przestrzeń jest budowana w rezultacie prezentacji składowych dźwięku, jest ich następstwem a nie czymś dominującym. Nie ma tu linii bazy kilka metrów za kolumnami ale do tego potrzebne są też metry kolumn od tylnej ściany. Za to fenomenalnie wypada struktura tejże przestrzeni. Przykładowo każdy oddech wokalistki, dotknięcie warg, muśnięcie mikrofonu znajduje odzwierciedlenie w innym kącie pomieszczenia gdzie dokonano nagrania, podobnie z perkusją, uderzeniem w struny lub pudło kontrabasu. Słychać, że to jest konkretne miejsce i wszystko jest z sobą powiązane, czuje się przez to gęstość otaczającego muzyków powietrza, wzrasta namacalność i rzeczywistość przekazu. I tu jest haczyk bowiem pomimo tych fluidów całości bark powietrza a przynajmniej takie odnoszę wrażenie w porównaniu z wcześniejszymi doświadczeniami. Nerwowe wypięcie z toru przedwzmacniacza nie przyniosło jednak poprawy. Wręcz przeciwnie. Okazało się, że to co brałem za otaczające muzyków powietrze oraz ogólny oddech w prezentacji muzyki było tylko i wyłącznie namiastką, swego rodzaju wydmuszką. Potwierdzam tym samym to, co napisał w tym względzie pan Wojciech Pacuła w teście ASX-1000. Jest to zdumiewające a po rozpoznaniu tego fenomenu powrót do starej rzeczywistości nie jest już możliwy. Tak jakby wcześniej dźwięk z trudem przebijał się do naszych uszu a cała ta otoczka („akustyka” pomieszczenia) była w rzeczywistości szumem. Może i tak jest w rzeczywistość każdy dźwięk na ulicy, w lesie czy na plaży jest niejako skażony szumem tła. Tyle że usunięcie tego szumu w domowym zaciszu skutkuje większym realizmem a odfiltrowanie zakłóceń odbywa się bez skutków ubocznych. Żaden dźwięk nie jest odchudzony i nie traci swoich składowych harmonicznych, są same plusy. Zmiany wprowadzone przez ASP-2000 HF są wręcz niewiarygodne. Odnoszę wrażenie jakbym miał nowy wzmacniacz i kolumny. Najważniejsze, że opisywany przedwzmacniacz nie jest urządzeniem dominującym w torze jak to jest w przypadku urządzeń Naima, w przypadku których wpięcie w tor skutkuje jednoznacznym słuchaniem danego urządzenia czy to CD, wzmacniacz czy streamer. Abyssound sprawia, że dźwięk jest złocisty i perlisty ale urządzenie niejako usuwa sie w cień wydobywając z pozostałych elementów toru odsłuchowego wszystko to co najlepsze. To prawdziwe serce systemu. Zagadnienia związane z przestrzenią to temat na dłuższą dywagację. Przez ponad rok używałem cyfrówki Acrolink 7N-D5000, której wpięcie w system wywołuje przysłowiowy opad szczęki – ogromna scena, mnóstwo powietrza, oddech i rozmach ale także zmiękczenie i zaokrąglenie skrajów pasma. W porównaniu z FA Aphrodite charakteryzuje się jednak mniejszym uporządkowaniem tej przestrzeni, jest mniej dobitny i wyrazisty, barwa też jest na niekorzyść. Ale to co spowodowało, że go sprzedałem to podkreślenie ataku kosztem wybrzmienia i ciągłości brzmienia, przez co brzmią atrakcyjnie i zajmuje sporo czasu zanim człowiek się zorientuje co w nich jest nie tak. To samo dotyczy Furutecha. Ogólnie rzecz biorąc nie przepadam za japońskimi kablami, które sprawiają bardzo dobre pierwsze wrażenie jednak w dłuższej perspektywie są nie do zaakceptowania. W szczególności kable Furutecha są pod tym względem szczególne. Każde wpięcie do systemu to wydarzenie ale juz po paru dniach nie chce się ich używać. Dynamika jest bardzo dobra zarówno w skali mikro jaki i makro. Co prawda można lepiej tylko po co? Zawsze jest coś za coś. W tym przypadku mamy pełne zrównoważenie i choć urządzenie nie podkreśla ataku ani nie zwala z nóg koncertowym natężeniem dźwięku to każdy rodzaj muzyki prezentuje w sposób nie budzący niedosytu. Każdy instrument czy wokal tętni podskórną energią a sprężystość i ciągłość dźwięku czyni całość przekazu wiarygodnym. To samo dotyczy barw tu są błyszczące i dźwięczne można lepiej oddać fakturę drewna, dźwięk przedstawić w sposób bardziej romantyczny co będzie sprzyjać odzwierciedleniu klasyki ale przy rocku może być już gorzej. Za pomocą Abyssound ASP-2000 HF każdy rodzaj muzyki odtworzony jest w wielce satysfakcjonujący sposób, może być zarówno intymnie i koncertowo. Czystość przekazania klarnetu basowego czy wszelkiego rodzaju bębnów (tych małych i wielkich), ożywcze brzmienie dętych instrumentów blaszanych i perkusjonalii, potęga i delikatność fortepianu budzą zachwyt. Można oczywiście poeksperymentować z okablowaniem ale fakt idealnego wpasowania się w system bez wydawania kolejnych tysięcy na akcesoria mówi sam za siebie. UWAGA! Anna Maria Jopek – Szeptem, MERCURY 558588-2 Dynaudio XEO 3, czyli: Chario DELPHINUS Zwycięzca: MACIEK NICGORSKI, za okładkę „High Fidelity” Kiedy w kwietniu opracowywałem projekt graficzny okładki związanej z 10-leciem istnienia www.highfidelity.pl (de facto opracowanie koncepcji zajęło mi około dwóch tygodni, a sama realizacja niecały tydzień) byłem przekonany, że jest wystarczająco dobry, by znaleźć się na podium. Niestety wstępne wyniki nie pozostawiły żadnych złudzeń – Sounddeco ALPHA F2 trafiły w ręce innego szczęśliwca. Gdy ukazała się finalna lista nagrodzonych ogarnęło mnie zdziwienie. Mi też przyznano nagrodę - kolumny bezprzewodowe Dynaudio Xeo 3. Radość była odwrotnie proporcjonalna do początkowego rozczarowania. Mailowo podziękowałem firmie Eter Audio (fundator nagrody). Nie dając wiary, że otrzymam pozytywną odpowiedź zapytałem o możliwość zmiany nagrody na głośniki z bardziej klasycznej linii. Ku mojemu zaskoczeniu Pan Szymon zaproponował kolumny Dynaudio Excite X14. Na stronie www.eteraudio.pl w podobnej cenie do białych Dynaudio Xeo 3 znalazłem Chario Delphinus. Typowe klasyki. Boki grubo obłożone drewnem w kolorze orzechowym. Na fotografiach w Internecie wyglądały jak „milion dolarów”. Moje marzenie... Recenzje znalezione w sieci również nastrajały optymistycznie. Z pewną nieśmiałością ponownie zapytałem Pana Szymona o możliwość zamiany nagrody na Chario Delphinus. Reszty można się łatwo domyślić. Zachwyt mieszający się z niedowierzaniem i nieprzespana z emocji noc. Nie mogłem uwierzyć w to, co się wydarzyło. Przegrany został zwycięzcą! W końcu przyjechały. I kolumny, i standy. Kolumny wypakowane. Stojaki skręcone. Kable podłączone i klik – wzmacniacz, przetwornik i transport. Na początku delikatna i nastrojowa Morcheeba I am the spring… I dźwięk, w porównaniu do poprzednich kolumn (Monitor Audio BR6), jakby z innej planety. Wokal rysował się centralnie za kolumnami. Czysty, przejrzysty, taki namacalny. Całość bardzo rozdzielcza. Można było rozróżnić wszystkie instrumenty, które nie zlewały się w jedną masę. Wrażenia zarówno estetyczne, jak i muzyczne nie do opisania. Całkowita euforia. Pozostaje mi dalej kroczyć po ścieżce audio zgodnie z maksymą małe jest piękne. Teraz kolej na mały (gabarytowo) wzmacniacz mocy (może Heed, Musical Fidelity). Ale to już zupełnie inna historia, która być może zostanie ponownie napisana przez Pana Wojciecha przy okazji kolejnego konkursu związanego z następną „dziesiątką”? P.S.
Dodam jeszcze, że zarówno dźwięk, jak i wygląd spodobały się mojej żonie – a to wartość bezcenna… |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity