Kolumny głośnikowe
Albedo APTICA
Producent: Albedo |
dużym, znakomicie wydanym tomie The Absolute Sound’s Illustrated History of High-End Audio poświęconym kolumnom głośnikowym nie znajdziemy o firmie Albedo ani słowa (Robert Harley i inni, The Absolute Sound’s Illustrated History of High-End Audio, Austin 2013). I nic dziwnego – pomiędzy nestorami, pionierami audio, jak Altec/Lansing, JBL, QUAD, Spendor, KEF, Bowers&Wilkins, a i nowymi, ale mocno reklamowanymi, znanymi producentami na tak młodą (to w sprawie nestorów) i tak „low-profile” (to o promocji) firmę miejsca nie ma. Linia transmisyjna i Helmholtz to podstawowe wyróżniki tej firmy, na których bazują wszystkie trzy modele Albedo – HL2.2, testowane Aptica oraz flagowe Axcentia. Linia transmisyjna nie jest oczywiście rzeczą w audio nową, niegdyś bardzo popularna, wciąż jest wykorzystywana przez wiele firm, np. PCM i Castle. Do Albedo należy jednak palma pierwszeństwa, jeśli chodzi o systematyczne badania nad tym zagadnieniem. Ale to nie jedyna rzecz dla tej włoskiej firmy charakterystyczna. Druga wiąże się z zastosowanymi przetwornikami. A o tych we wspomnianej książce (gorąco ją polecam!) jest już całkiem sporo – cały osobny rozdział pt. Ceramic Drivers, napisany przez Jonathana Valina. Albedo, podobnie jak inni wielcy: Avalon Acoustic, Isophon, Kharma, Marten, Estelon, Tidal i inni, korzysta z ceramicznych przetworników niemieckiej firmy Accuton. W 1984 roku Bernhard Thiel, wówczas inżynier niemieckiej firmy Backes & Müller, wynalazł sposób na produkcję ekstremalnie cienkiej warstwy bardzo twardego materiału o nazwie korund, krystalicznej formy tlenku aluminium, występującej w przyrodzie jako szafir. Potrafił go również uformować w kształt membrany. Robi się to wypalając wybrany kształt w temperaturze 2200º C i odpowiednio schładzając. Te pierwsze, czysto ceramiczne membrany, choć miały bardzo dobre tłumienie wewnętrzne, to i tak wykazywały liczne rezonanse o wysokiej dobroci. Aby temu zapobiegać, Thiel wycinał laserem otwory w membranie, w które wpasowywał fragmenty sorbotanu. Pierwszym produktem dwójki Włochów, która dopiero w 2009 roku zawiązała firmę Albedo, był dwudrożny głośnik z 1995 roku, zaprojektowany dla firmy Apex Audio i sprzedawany wyłącznie we Włoszech. Patrząc nań trudno oprzeć się wrażeniu, że była to gotowa forma, która po drobnych zmianach (przynajmniej „na oko”) wyewoluowała w HL2.2 i Apticę. Była to niewielka, smukła kolumna zwężająca się ku dołowi, przykręcona do szerokiego cokołu, oddalającego wylot linii transmisyjnej od podłogi na odpowiednią odległość. Ten kształt pozostał niezmieniony do dziś. Zmieniły się tylko materiały i jakość wykonania. Aptica wygląda bezbłędnie, jak szyta na miarę wysmakowanych wnętrz. A nie jest przy tym kiczowata, o co bardzo łatwo. Jej ścianka przednia wykonywana jest ręcznie z drewna obrabianego dłutem. Reszta obudowy wraz z tylną ścianką jest zaokrąglona w kształt lutni, rozpropagowany przez Sonus fabera. Nowością są też przetworniki – wcześniejsze, klasyczne, zostały teraz zastąpione ceramicznymi głośnikami Accutona – 150 mm głośnik nisko-średniotonowy oraz 25 mm głośnik wysokotonowy, kopułkowy, z systemem DSD. Nie znalazłem nigdzie rozwinięcia tego skrótu. Z materiałów firmowych (Albedo na wszystko ma tzw. „white papers”, objaśniające techniczne aspekty) wynika, że jest to odmiana rezonatora Helmholtza, przeznaczona dla wysokich częstotliwości, służąca do stłumienia dyfrakcji i odbić pochodzących od głośnika wysokotonowego. Wygląda to ultra-profesjonalnie: po obydwu stronach kopułki Accutona przyklejono metalowe płytki z naciętymi otworami, za którymi znalazł się materiał wytłumiający. Całość – perfekcyjna. Nagrania użyte w teście (wybór)
Choć uprzedzono mnie, że kolumny Albedo grają „dużym” dźwiękiem, to – jak za każdym razem, kiedy przede mną dzieje się coś dobrego – po ich podłączeniu przeżyłem miłe zaskoczenie. Producenci na lewo i prawo szafują danymi technicznymi – najczęściej wyssanymi z palca – i detalami konstrukcyjnymi, które tylko oni są w stanie zaaplikować – jeszcze większa bzdura. Dotyczy to nie tylko audio, ale akurat w naszej branży jest trudne do zweryfikowania. Cała ta gadanina ma na celu pozytywne nastawienie do danego produktu. A potem – niech dzieje się, co chce; wygląda to tak, jakby wielu z nich uważało, że ludzie i tak są głusi, nie zauważą więc, że coś jest „niehalo”. Powtarza się przy tym coś, co słyszałem z innymi dobrymi kolumnami uzbrojonymi w tego typu głośniki – jak Avalon Transcendent i Isophon Berlina RC7 – mamy do czynienia z połączeniem niesamowitej gładkości i przywiązania do detalu. Te dwie tendencje, zwykle wkluczające się, sąsiadują w Apticach z wysoką rozdzielczością i graniem większymi planami, bez specjalnej selektywności. Chodzi o dźwięk bogaty wewnętrznie, w którym nic nie umyka z ataku dźwięku – ten jest ponadprzeciętny, naprawdę niesamowity – a jednocześnie przekaz jest ciepły i ma lekko przytłumioną wyższą średnicę. W jednej ze swoich książek napisałem kiedyś coś, co wciąż wydaje się obowiązujące. Pod nagłówkiem O wewnętrznym królestwie duetów czytamy: „Jazz bez perkusji, czy to nie paradoks? Jak woda płynąca pod prąd? Jasne, jeśli uważasz, że jazz wymaga hałasu na poziomie Boeninga 747, bez perkusji tego nie osiągniesz. Pozwólcie mi jednak wysłać tę przyjacielską wiadomość do przyjaciół Gene’a Krupy, Buddy’ego Richa i Maxa Roacha: wyeliminowanie z jazzu perkusji odpłaci się czymś innym”, ponieważ jak kiedyś powiedział mi w zaufaniu Stan Getz: „Jazz, chłopie, to rytm, a rytm masz w sobie, nigdzie indziej!” Pobrzmiewało mi to w uszach razem z cudownie odtwarzanymi płytami Naima, ACT, ECM czy Nonesuch z dobrze zarejestrowaną klasyką. Kolumny wydają się do tego typu muzyki, tj. małych składów, dobrych realizacji, spokoju, przestrzeni między nutami i muzykami, wręcz stworzone. Powiedziałbym, że jeśli komuś aparycja Harbethów M30.1, a nawet M40.1 nie przypadła do gustu, a chciałby na podobnym poziomie posłuchać, powiedzmy, Charliego Hadena, Pata Metheny’ego, Billa Evansa i innych, Aptiki byłyby pierwszymi kolumnami, które bym wskazał. To bardzo zbliżony sposób konstruowania dźwięku, ta sama struktura, w której mamy duży plan ogólny, rozmach, realistyczne instrumenty (w swojej wielkości), a przy tym wybitną rozdzielczość, realizowaną przez bardzo dokładny atak dźwięku. A to wszystko gładko, jedwabiście, miękko. Szczegóły bez ostrości? Detale bez rozjaśnienia? – Proszę bardzo, włoskie kolumny są w tym mistrzami. Predylekcja Albedo do grania niewielkich składów to część czegoś większego. Kolumny fantastycznie radzą sobie, jeśli nie obciążamy ich za bardzo ciągłym hałasem. To dlatego słowa Heinza Sauera tak dobrze pasują do tej sytuacji testowej. Pchnięte w stronę chaosu przez produkcje bardziej masowe, tj. skompresowane, jak Modern Talking z japońskiego remasteru K2HD czy – skądinąd znakomity – remaster płyty Tonight Savage’a, wykonany przez Damiana Lipińskiego, obnażą ich problemy. To dobrze, różnicowanie jest jedną z podstawowych wysokiej klasy audio, high-endu. Aptiki robią to w ten sposób: „Wiemy, że wszystkie nasze dzieci (tutaj – nagrania) są piękne i wszystkie kochamy po równo, bo są nasze. Ale popatrzcie, jak cudownie Hania gra na skrzypcach, jak Kuba pływa!” Rozumiecie państwo, o czym mówię? Tego, co nie tak wspaniałe, nie pogrążają. Te bardziej „udane” są jednak oczkiem w ich głowie. Srajan Ebaen będąc kiedyś u mnie w domu, a potem słuchając muzyki u Janusza, w ramach Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, powiedział, że ludzie budują systemy pod kątem swoich upodobań i słuchanej muzyki (czytaj TUTAJ). Myślę, że miał rację. Można udawać, że dążymy do uniwersalnego brzmienia, do absolutnej przezroczystości. To dobry cel, pełen szacunek dla tych, którzy mają go na oku! Jest on piękną, ale jednak utopią. Dobrze jest, jeśli system równie dobrze odtwarza jak najszerszy wachlarz stylów muzycznych, rodzajów realizacji i wydań. Ostatecznie jednak jaki to ma sens, jeśli i tak wybieramy taką a nie inną muzykę i takie a nie inne wydawnictwa? Czy nie lepiej „przycisnąć” w tym kierunku? Myślę, że Albedo przygotowała dla wszystkich, w których słowa Sauera budzą uśpione, wydawałoby się dawno pogrzebane, tęsknoty za pięknem, pełnią i spokojem, najlepszy prezent. |
Jest tak, że kiedy poczytamy o jakimś artyście coś więcej niż tylko notkę na skrzydełkach obwoluty (książki), mini-esej we wkładce (płyty) czy katalog wystawy (sztuki wizualne), inaczej odbieramy jego twórczość. W nauce o teorii literatury od lat ścierają się dwa przeciwstawne stanowiska dotyczące podstawowych zasad interpretacji utworu. Według jednej należy dowiedzieć się możliwie najwięcej o twórcy, czasach, w których żył, dokonać krzyżowych porównań z innymi jego dziełami i dziełami innych pisarzy. Według niej tylko pełen zasób wiedzy przybliża nas do interpretacji wzorcowej. Jest jednak i spojrzenie przeciwne, według którego jedyna droga do „odczytania” dzieła, to traktowanie go jako bytu samodzielnego, niezależnego. Każda próba powiązania go z twórcą jest psychologizowaniem i zatracaniem jego autentyczności. Muszę powiedzieć, że na studiach to drugie podejście przemawiało do mnie znacznie bardziej. Nie byłem w tym zresztą osamotniony. Pomimo że sposób szkolenia naukowców, a z tym mieliśmy do czynienia, na polskich uczelniach jest bardzo konserwatywny – a konserwatyzm w tym przypadku oznacza przywiązanie dzieła do biografii. Uważaliśmy to za wstecznictwo. Bo to postmodernizm, w którego zawijasy wprowadzali nas profesorowie Tadeusz Nycz i Michał Paweł Markowski, był niesamowicie atrakcyjny i uważaliśmy sposób „odkrywania” dzieła przez dekonstrukcję za objawienie. Zauważam jednak, że z wiekiem coraz bardziej skłaniam się do podejścia klasycznego. Lepiej rozumiem, co czytam i czego słucham, kiedy wiem, czyj utwór czytam i czyjego utworu słucham. A jeszcze lepiej, jeśli daną osobę zobaczę na żywo, jeśli ją usłyszę. Wiążę w ten sposób dzieło sztuki z moim własnym emocjonalnym przeżyciem – obrzydlistwo interpretacyjne! A jednak, jak mi się wydaje, to znacznie bardziej prawdziwe przeżywanie i o to w tym wszystkim chodzi, o to, co we mnie to porusza. TYLKO MUZYKA ALEX BAND Big bandy to przeszłość. W dzisiejszych czasach prowadzenie tak dużej orkiestry, nie będącej prestiżową orkiestrą symfoniczną jest pozbawione ekonomicznego sensu. Wciąż płyty tego typu na świecie powstają, jednak powrotu do lat 20. i 30., kiedy były w pełnym rozkwicie, poprzez 40. i 50., kiedy osiągnęły artystyczną dojrzałość, już nie ma. ODSŁUCH Obydwie płyty zawierają doskonały materiał muzyczny, każdy w swojej kategorii. Różnią się jednak sposobem realizacji. Zderzenie myśli brzmi w nieco „zdefokusowany” sposób, jakby w którym momencie skorzystano z układu poszerzania bazy, tj. manipulowano przeciwfazą. To dokument pewnego czasu i trzeba wiedzieć że tak się wówczas nagrywało. Dostajemy więc bardzo przestrzenny, w tym sensie, że rozległy obraz dźwiękowy. Dół pasma nie jest specjalnie dociążony, jest za to czysty i czytelny. Najbardziej zaskoczyły mnie wysokie tony – czyste, dźwięczne, doskonale spójne – znając rzeczywistość polskich nagrań z okresu PRL nie wiedziałem, że studia dysponowały taśmami, które tak ładnie górę przenosiły. Chociaż, z drugiej strony, mógł mnie do tego przygotować, pochodzącej z 1978 roku płyty Teatr na drodze grupy 2 plus 1, w skład której wchodzili wówczas Zbigniew Hołdys (!) i Czesław Niemen (!!), która na gramofonie techDAS Air Force One po prostu mnie zmiażdżyła, między innymi doskonale uchwyconą górą pasma. Mogłem to jednak zrzucić na nośnik –winyl – i fenomenalny gramofon (czytaj TUTAJ). W tym przypadku mamy do czynienia z płytą CD, do której materiał przeleżał na półce 35 lat. A to dla analogu jest zabójcze. Mimo to jakość góry pasma zadowoli większość melomanów.Generalnie to bardzo przyjemny dźwięk, w którym słychać coś, na co już kiedyś zwróciłem uwagę przy reedycji płyty Altus Krzysztofa Dudy (czytaj TUTAJ). Chodzi o specyficzne stłumienie dynamiki, jak przy wykorzystaniu urządzenia do odszumiania w postaci Dolby A, albo dbx. Nie wiem, czy da się to odwrócić, ale przyjmuję taki stan rzeczy z dobrodziejstwem inwentarza. Bardzo podobnie zrealizowano zresztą dla przykładu, pierwsze krążki Emerson, Like & Palmer. The Eccentric brzmi znacznie lepiej. Przede wszystkim dzięki nisko osadzonemu balansowi tonalnemu i braku wrażenia związanego ze stłumieniem górnej średnicy i uśrednieniem dynamiki, jak na poprzedniej płycie. To ciemny, ciepły, ale piękny dźwięk. Także i tutaj skupianie obrazu nie jest zbyt dobre, ale są za to trójwymiarowe obrazy. Góra ponownie jest znakomita i jest teraz lepiej połączona z resztą pasma. Nie ma śladu po manipulacji przeciwfazą. Obydwie płyty to coś, co trzeba mieć. We wkładce do Zderzenia myśli DJ Papa Zura, członek kolektywu DJ-skiego Soul Service napisał, że w czasach, kiedy zbieranie ciekawostek z etykietą vintage jest modą, „myśli twórców albumu znów mają szansę zderzyć się z nowym odbiorcą”. To dobra moda, przywracająca nam pamięć. Polskie zespoły wyprodukowały mnóstwo chłamu i śmiecia – zarówno w PRL-u, jak i po odzyskaniu niepodległości. Ale zachodnie zespoły były w tym jeszcze gorsze. Są jednak rzeczy ponadczasowe, które jakoś się wyślizgnęły z ręki i wydawało się, że przepadły. GAD Records ponownie daje nam do ręki wycinek tej rzeczywistości – widzianej z najlepszej z możliwych strony. Te płyty kupić i już. Kolejna świetna pozycja do kolekcji z polską muzyką. Jakość dźwięku: Wydawca: GAD Records
Podsumowanie Włoskie konstrukcje mają nieco wycofaną wyższą średnicę. Nawet nie jej poziom, a energię – jest zgaszona. Powoduje to, że wszystkie płyty, które charakteryzują się podobnym wycofaniem, zagrają w mniej soczysty sposób – tak było np. z reedycją płyty Nowy horyzont grupy SBB z japońskiej firmy Belle Antique na SHM-CD. Nie pomógł remaster w Japonii, ekskluzywny sposób wytłoczenia – słabości realizacyjne rodem z połowy lat 70. są wyraźne. Ale nawet z nią Aptiki zachowały spokój, gładkość. Pokazuje to jednak, że nie są to kolumny całkowicie uniwersalne. Właściwie wszystko o tych kolumnach powiedzieliśmy już we wstępie. To konstrukcja dwudrożna, z obudową typu linia transmisyjna, korygowana częstotliwościowo przez rezonator Helmholtza. Wygląda to w ten sposób, że na ściętej ukośnie dolnej ściance przykręcono metalową płytkę, za którą umieszczono materiał tłumiący. Rozwiązanie to nazwano Helmholine. Podobnie wygląda mniejsza odmiana rezonatora, przy głośniku wysokotonowym – ta nosi nazwę DSD. Wylot linii znajduje się z tyłu i skierowany jest ku podłodze. Aby utrzymać kolumnę na odpowiedniej wysokości i żeby się po prostu nie przewróciła, przykręcono ją do ciężkiej podstawy ze stali. Do niej, od góry, wkręca się ładnie wykonane kolce. Łatwo się nimi posługuje, poziomując kolumnę, ponieważ nakrętka jest szeroka, a pod nią jest druga nakrętka, kontrująca. W komplecie dostajemy też stalowe podkładki pod kolce. Nie użyłem ich. Standardowo stosuję tam podkładki Acoustic Revive, jednak tym razem dystrybutor wraz z kolumnami dostarczył podkładki Harmonixa, model RF-900 MkII. I to z nimi został przeprowadzony test. Kolumny stały na podstawkach RST-38H Acoustic Revive. Kolumny wykorzystują przetworniki niemieckiego Accutona – 158 mm (6.25”) nisko-średniotonowy C158-8-085 oraz 25 mm (1”) wysokotonowy C25-6-012. Ten ostatni ma odwróconą kopułkę. Częstotliwość dzielona jest w zwrotnicy 1. rzędu (6 dB/oktawę). Spójność fazowa to jeden z „koników” ludzi z Albedo, a osiągnąć ją można jedynie przy tego typu zwrotnicy. Zwrotnice zmontowano na płytce drukowanej. Choć do wykonania zwrotnicy 1. rzędu wystarczy kondensator i cewka, to układ w Aptice jest znacznie bardziej skomplikowany – mamy w nim trzy wysokiej klasy kondensatory M-Cap, cztery cewki (powietrzne) oraz trzy oporniki. Najwyraźniej poza wymuszeniem opadania charakterystyki wprowadza ona także pułapkę tłumiącą wybrane częstotliwości lub linearyzuje impedancję. Sygnał do kolumn doprowadza się przez pojedyncze zaciski głośnikowe, wkręcone pod kątem tak, że banany wchodzą od spodu. Dane techniczne (wg producenta) Zastosowane przetworniki: 158 mm głośnik nisko-średniotonowy, ceramiczny | 25 mm głośnik wysokotonowy, kopułkowy, ceramiczny, z systemem DSD Dystrybucja w Polsce: |
Źródła analogowe - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ Źródła cyfrowe - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD Wzmacniacze - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ Kolumny - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-101/GL Słuchawki - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ Okablowanie System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA Sieć System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ Audio komputerowe - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB Akcesoria antywibracyjne - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 Czysta przyjemność - Radio: Tivoli Audio Model One |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity