|
|
omyślałem… A dlaczegóż by nie?! Może jednak? Ale po kolei. Doświadczenia wyniesione z pokojów, w których prezentowane są urządzenia DIY w czasie wystawy Audio Show, były niezwykle zachęcające. Dlatego też postawiliśmy – prawdopodobnie jako pierwsi i nieliczni spośród magazynów o tematyce audio – dać szansę tym, którzy w normalnym starciu nie mieliby szans na zaprezentowanie swoich produktów, wynalazków. Na zaprezentowanie swoich pomysłów, wizji dźwięku. A nóż z tych właśnie ludzi wyewoluuje nowe Soulution, Sonus faber czy dCS. Większość urządzeń stojących w naszych pokojach ma wszak rodowód w pasji, zaciętości, ogromie wiedzy oraz pokonanych przeszkodach, których doświadczyli twórcy zanim stali się „marką”. Ten upór w wielu przypadkach imponuje i skłania do refleksji – dlaczego nie pomóc tym, którzy wkładają w to tak dużo energii, środków finansowych i Bóg raczy wiedzieć jakich jeszcze wyrzeczeń. Stąd właśnie powstał pomysł prezentowania urządzeń w ramach nowej rubryki pod wspólną nazwą „DIY Plus”.
Niestety (albo stety) rynek i realia mają swoje prawa także w świecie odtwarzanych dźwięków, stąd też jest kilka warunków, które muszą spełniać urządzenia i ich twórcy. Ich lista, choć niedługa, będzie ściśle przestrzegana. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie (wręcz przeciwnie), żeby na takich podwalinach powstała kiedyś znacząca w świecie audio marka, ale nie może to być złoty klucz do kłódki taniej promocji istniejących już marek bądź twórców, którzy chcą niewielkim kosztem wsiąść do pociągu „sławy” tuzów rodzimego rynku audio.
Nie będzie zatem żadnej promocji, nie będzie taryfy ulgowej, nie będzie reklam – o to muszą się postarać w swojej dalszej działalności sami twórcy. A co będzie? Będzie (po części subiektywne, jak zawsze w przypadku testów) rzetelny opis brzmienia, porównania do markowych produktów i, na deser, możliwość zaistnienia w tym trudnym świecie i może (choć trochę) ułatwiony start na przyszłość. Piszę o tym dlatego, że jeśli artykuł lub test się już się ukazuje, to już samo w sobie znaczy to, że coś warte było uwagi. A to duży handicap.
ZASADY
1. Produkt nie może być wynikiem żadnej zarejestrowanej działalności gospodarczej.
2. Urządzenie może mieć swoją nazwę własną.
3. Urządzenie nie może być klonem żadnego istniejącego urządzenia którejkolwiek z firm produkujących sprzęt audio.
4. Twórca (lub twórcy) muszą się przedstawić choćby z imienia.
5. Produkt musi być na dzień testu zamkniętą technologicznie i estetycznie koncepcją.
6. Co do zasady, żaden produkt nie może mieć ustalonej ceny, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby twórca podał, w jakie przedziały cenowe „celuje”.
7. Twórca musi w miarę dokładnie opowiedzieć o budowie urządzenia.
8. Twórca musi opisać historię, swoją historię: skąd wzięło się u niego zainteresowanie audio i skąd pomysł na to, aby stworzyć coś własnego i jaka była do tego droga.
9. Kwalifikacji podlegają wszystkie urządzenia, które „produkują dźwięk”, takie jak: odtwarzacze CD, wzmacniacze, kolumny, przetworniki cyfrowo-analogowe, kable, ale też urządzenia mające służyć ulepszaniu dźwięku już istniejącego.
10. Ograniczeniem ilościowym są dwa urządzenia jednego twórcy w teście.
11. Osoba, która zaprezentowała już coś na łamach rubryki, nie może powtórnie przysłać do testu ulepszonej wersji tego samego urządzenia, np. dlatego, że pierwszym razem coś poszło „nie tak”.
12. Nie podajemy numerów telefonu, adresów ani siedzib twórców. O reklamę muszą postarać się sami twórcy na własną rękę.
13. Nie wolno posługiwać się wybiórczo fragmentami tekstu mającymi w podtekście służyć za reklamę na portalach sprzedażowych – zdajemy sobie sprawę, że przynajmniej 90% osób zależy, żeby swój pomysł sprzedać. Jeśli ktokolwiek chce się posłużyć testem w celu zareklamowania swojego produktu, musi zaprezentować cały test w pełnym jego brzmieniu. Jakiekolwiek naruszenie tego warunku skutkować będzie natychmiastowym usunięciem danego testu z „High Fidelity”. Ewentualnemu nabywcy należy się pełna informacja, a nie wybrane przez konstruktora fragmenty.
14. Urządzenie musi być dostarczone do testów i odebrane po około 7-14 dniach. Nie mamy możliwości i nie chcemy testować urządzeń w nieznanych sobie warunkach.
|
Reasumując: jeśli ktokolwiek zdecyduje się na prezentację swojego produktu na łamach magazynu, musi mieć świadomość (co powtórzę), że nie ma taryfy ulgowej tylko dlatego, że to produkt DIY. Prezentując na naszych łamach urządzenie musi zdawać sobie sprawę z tego, że ocenie podlegać będą nie tylko walory brzmieniowe, ale także jakość wykonania, ogólna (subiektywna) koncepcja estetyczna i zastosowane materiały.
Podsumowanie
Pomyślałem, że koncepcja stworzenia takiego (bądź co bądź) nieformalnego „kanału” służącego szerokiej prezentacji produktów DIY będzie na tyle ciekawa, że spotka się z zainteresowaniem dużej grupy osób, które coś tworzą w piwnicy, garażu, na strychu. Choć tyle im się należy za ich trud.
Warunkiem wstępnym przyjęcia urządzenia do testów jest zgłoszenie chęci pokazania swojego produktu, a także przesłanie jego opisu wraz z fotografiami i danymi technicznymi oraz kilku zdań na temat motywacji, dla których twórca ma ochotę pokazać się światu. Nie będą to artykuły cykliczne, gdyż po pierwsze nie sądzę, żeby było aż tylu chętnych zmierzyć się z rzeczywistością – to wszak nie forum audio, gdzie można sobie poutyskiwać. A po drugie, urządzenie musi sobą naprawdę prezentować przynajmniej przyzwoity poziom.
Jestem jednak głęboko przekonany, że publikacja taka – bez obiecywania drogi do sławy – doda skrzydeł do dalszego działania wszystkim, którzy się na to zdecydują.
Wszystkim, którzy chcą się podzielić swoją pasją, urządzeniami i dźwiękiem, otwieramy niniejszym drzwi prezentując na łamach kolejnego wydania pierwszy test. Każdy, kto chce zaprezentować swój produkt, proszony jest o kontakt mailowy pod adresem:
DIY@highfidelity.pl
A jak to będzie w praktyce i na przyszłość – jak zwykle – życie pokaże.
Powodzenia!
P.S.
I żeby było jasne – łapówki przyjmuję w każdej postaci…
O autorze
Marcin Michalczyk jest od wielu lat członkiem KTS oraz onegdaj współtwórcą marki Sound&Line. Obecnie, stwierdziwszy, że nie może żyć bez swojej pasji, zaangażował się we współtworzenie dużego przedsięwzięcia związanego z tematyką audio. Na co dzień wykonuje kwalifikowany zawód prawniczy. Muzyka, sprzęt i wszystkie związane z tym aspekty to, obok wspinaczki i alpinizmu, jego wielka pasja i hobby, którym poświęca swój wolny czas. Miłość do muzyki datuje na 30 lat wstecz, kiedy stawiał pierwsze kroki w muzycznej edukacji. Problematyką odtwarzania muzyki zainteresował się prawie 20 lat temu. W pierwszym rzędzie jest wielbicielem muzyki klasycznej, nie są mu jednak obce inne gatunki i wciąż stara się poszerzać swoje horyzonty muzyczne. Już wcześniej pisywał na łamach „High Fidelity”, a stałą współpracę rozpoczyna tymże autorskim działem „DIY Plus”.
|