pl | en

Odtwarzacz Super Audio CD

 

Accuphase
DP-720

Producent: Accuphase Laboratory, Inc.
Cena: 69 900 zł

Kontakt: 2-14-10 Shin-ishikawa
Aoba-ku Yokohama | 225-8508 | Japan
tel.: +81-45-901-2771


www.accuphase.com
www.accuphase.pl

MADE IN JAPAN

Produkt dostarczyła firma: Eter Audio


ą takie przeżycia, które zmieniają myślenie i sposób postrzegania – i to na zawsze. Tego typu sytuacje „graniczne” były i moim udziałem, zarówno jeśli chodzi o literaturę, teatr, film, malarstwo jak i inne dziedziny sztuki (bo o sztukę mi tym razem chodzi). Neurolodzy mówią, że im bardziej dane przeżycie skorelowane jest z emocjami, tym lepiej się „wypala” w naszej pamięci. I tylko dzięki temu pamiętamy szczątkowe obrazy z naszego dzieciństwa, podczas kiedy udowodnione jest, że pomiędzy trzecim i piątym rokiem życia następuje coś w rodzaju „wyczyszczenia” pamięci. Jeśli jednak coś, co się nam przytrafia jest poparte (podbudowane) wyjątkowo intensywnym przeżyciem tego w warstwie emocji, wówczas pozostaje z nami na zawsze, siedząc gdzieś głęboko w nas, w podświadomości, czekając na kolejne wydarzenie, pełniące rolę „spustu”, uwalniającego to do świadomości, a tym samym czyniące je dostępnym.
W audio takie „inicjacyjne” doświadczenia są udziałem głównie tych, którzy swoją przygodę z dźwiękiem wysokiej jakości dopiero rozpoczynają. Myślę, że każdy z nas mógłby przytoczyć opowieść o pierwszym „prawdziwym” dźwięku, wymieniając urządzenie będące – w naszym mniemaniu – za to odpowiedzialne. Mam takie wspomnienia i ja. Tyle tylko, że było to dawno temu. Od tamtego czasu tyle razy wymieniłem komponenty swojego systemu, tak wiele razy zmieniłem cały system, że przeżycie to mocno już zwietrzało i zatarły się dokładnie kiedyś pamiętane szczegóły. Być może pomogły w tym kolejne zachwyty – miałem to szczęście, że pasja dla muzyki, a potem do muzyki odtwarzanej w godziwy sposób stało się moją pasją, a potem sposobem na życie (i przeżycie).


Od ponad dwudziestu lat zajmuję się dźwiękiem zawodowo. Najpierw w sektorze profesjonalnym, realizując przedstawienia teatralne, koncerty i pracując w studio nagraniowym, a potem w audio „domowym”, audiofilskim. W tym czasie przesłuchałem i przetestowałem taką ilość produktów służących do reprodukcji dźwięku, że dawno straciłem rachubę. Nie uważam się jednak za dziennikarza zblazowanego i nieczułego na to, co robi. Powiem więcej – kupuję kolejne płyty jak szalony, ciekawy tego, jaka to muzyka i jak zagrają u mnie w domu. Te dwie rzeczy są dla mnie nierozdzielne. Jeśli chodzi o sprzęt od dawna nie przeżywam już jednak aż tak dużych zaskoczeń, objawień, olśnień, jak na początku. Do niedawna.
Ostatnimi czasy dwa razy przeżyłem bowiem coś mistycznego, co w solidny, mocny sposób „ustawiło” moje myślenie o tym, co jest możliwe w świecie audio. Pierwszy chronologicznie było odsłuch systemu Vivaldi firmy dCS, przeprowadzony w moim rodzinnym mieście przez Raveena Bawę, szefa sprzedaży firmy, dla Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. Drugim był odsłuch gramofonu Tech DAC Air Force One. Trzecim, choć chronologicznie najwcześniejszym były moje doświadczenia z magnetofonem szpulowym Studer A807-0.75 VUK, zarówno w pracy zawodowej – miałem w studiu trzy takie bestie – jak i później (czytaj TUTAJ). Źródło, które Raveen nam zaprezentował kosztowało – wraz ze stolikiem i okablowaniem – jakieś pięćset tysięcy złotych. Do dużych kwot jestem przyzwyczajony i od dawna nie dostrzegam różnicy między 10 000 zł za komponent i 100 000. Jedyne, co się liczy, to dźwięk, jaki można uzyskać, jakość budowy, marka, wygląd, serwis.
dCS-a zagrał obłędnie. To, co usłyszałem było najlepszym dźwiękiem z systemu cyfrowego, jaki kiedykolwiek był moim udziałem. Przeżycie to było na tyle silne, że zredefiniowało moje rozumienie możliwości zamkniętych w tak ograniczonym formacie, jakim jest Compact Disc. Tak, chodzi o CD. Choć Vivaldi jest odtwarzaczem SACD, czyli z CD kompatybilnym, ale nastawionym na – formalnie rzecz biorąc – „wyższy” format, choć do tego odtwarza również pliki komputerowe, to właśnie CD zagrało tak, że wszyscy obecni na odsłuchu byli prawdziwie wstrząśnięci. Przesłuchaliśmy sporo utworów z plików, jednak zgodni byliśmy, że to wciąż nie jest technologia, która mogłaby na równi konkurować z CD. Nawet Raveen to potwierdził. Różnica, na niekorzyść plików, była jednoznaczna i duża. Może kiedyś, w przyszłości się to zmieni, ale jeszcze nie teraz.

Z kolei płyt SACD w ogóle nie słuchaliśmy. Mam swoje własne, głęboko zakorzenione zdanie na temat formatów wysokiej rozdzielczości, bazujące na pracy w studio, a także na kontakcie z najlepszymi odtwarzaczami tego typu, jak również przetwornikami DAC współpracującymi z komputerem. Znam mocne i słabe strony zarówno DSD, jak i PCM hi-res i nieodmiennie wybieram płyty format starszy i technicznie znacząco gorszy: Compact Disc. A to dlatego, że to sprawdzona metoda, za którą stoją lata pracy i która wreszcie dojrzała do high-endu. Z kolei SACD to format współdzielony, jeśli tak można powiedzieć, z technologią DVD, chociażby przez używane napędy. I z wpisanymi w siebie samego problemami.
Było jednak kilka urządzeń, które zapewniły na tyle satysfakcjonujący dźwięk z płyt SACD, że zachwiało to moim, wydawało mi się – pewnym – stanowiskiem. Jednym z nich był zintegrowany odtwarzacz Mark Levinson No. 512 (czytaj TUTAJ). Znakomicie wykonane, niezwykle płynnie brzmiące urządzenie nie zamieniało dźwięku z płyt SACD w ciepłą papkę, ani też nie starało się na siłę robić z nich super-precyzyjnych i idealnie ogniskowanych nagrań PCM hi-res. Drugim takim odtwarzaczem, który reaktywował we mnie zainteresowanie tym formatem, nota bene – pierwotnie przeznaczonym dla celów archiwizacyjnych, był dzielony odtwarzacz Accuphase DP-900/DC-901. Zbudowany z typową dla tego producenta precyzją, z zachowaniem zdrowego, inżynierskiego rozsądku przyniósł dźwięk, który wydał mi się interesujący nie tylko ze względu na niego samego, ale i ze względu na to, jak ustosunkowywał się do wszystkiego, co w tej firmie działo się wcześniej.
DP-900/DC-901 sygnalizował bowiem nową, „rocznicową” serię, przygotowaną z myślą o 40-leciu Accuphase’a, obchodzonym w 2012 roku. Pierwszym produktem tej serii był przedwzmacniacz C-3800, ale dopiero w odtwarzaczu oraz w końcówkach mocy A-200 dała się zauważyć zmiana paradygmatu myślenia o dźwięku. Wszystkie te zmiany wprowadzano potem konsekwentnie w tańszych produktach. DP-720 jest najnowszym ich przykładem.

„Tańszy” wcale nie znaczy tani – to chyba oczywiste. Testowane urządzenie jest drugim od góry odtwarzaczem tej japońskiej firmy i ma za zadanie pomieścić maksymalnie dużo rozwiązań z systemu DP-900/DC-901 w jednej obudowie. Może właśnie dlatego jest tak masakrycznie ciężki. Budowa mechaniczna jest bowiem dla ludzi z Accu równie ważna, jak elektryczna. Nie szczędzi się na nią pieniędzy, choć stabilność struktury i kontrolowane gaszenie drgań uzyskuje się tu nie przez jakieś wyrafinowane metody hi-tech, a sprawdzonymi w gramofonach sposobami. Podobnie jest zresztą z układem elektronicznym – próżno szukać w Accuphase’ach drogich, rzadkich podzespołów. Jak mi jednak jakiś czas temu mówił pan Jim S. Saito, obecny dyrektor generalny firmy, postawili na coś innego – dobierają elementy w pracochłonnym i kosztownym procesie. Jak mówi, daje to lepsze rezultaty niż stosowanie lepszych jakościowo, ale mających duży rozrzut parametrów, podzespołów (czytaj TUTAJ).
O gramofonie wspomniałem nieprzypadkowo. Jak pisałem, jednym z trzech wzorców brzmienia (moich) jest gramofon TechDAS. Jego budowa mechaniczna jest wyjątkowo wyrafinowana. Najważniejszym wydaje się w nim budowa talerza i jego łożyskowanie (wraz z poduszką powietrzną). Wydaje mi się, że do podobnych wniosków, co pan Hideaki Nishikawa, spod ręki którego wyszedł Air Force One, doszedł i pan Masaomi Suzuki.
To inżynier zatrudniony w Accuphase w jednym, jedynym celu: do rozwinięcia cyfrowej gałęzi firmy Accuphase. Pracę w firmie podjął już w 1980 roku. Jej dyrekcja od razu wyczuła, że nowy, cyfrowy format zmieni świat audio na zawsze. Prace nad pierwszym źródłem cyfrowym Accuphase’a trwały dwa lata i w roku 1982 gotowy był pierwszy, dzielony odtwarzacz CD – transport DP-80 oraz przetwornik D/A DC-81. O tym, jak ważną częścią oferty stało się cyfrowe źródło świadczy fakt, że w tej chwili pan Suzuki jest dyrektorem działu projektowego firmy.

Powtórzę – porównanie do gramofonu AFO nie było przypadkowe. Jeśli przyjrzymy się uważniej testowanemu odtwarzaczowi, dojrzymy wiele analogii pomiędzy nim i topowymi gramofonami. O masywnej, sztywnej, wielowarstwowej obudowie już mówiłem. Dodajmy do tego rozbudowane zasilanie. Najważniejsza wydaje mi się jednak kwestia napędu, odpowiednika talerza oraz wkładki z ramieniem w gramofonie. Accuphase należy do elitarnego klubu wykonującego napędy swoich odtwarzaczy samodzielnie. Choć wprawne oko wychwyci charakterystyczny, niebieski moduł optyki, znany z projektów Sony, to jednak wszystko pozostałe jest dziełem inżynierów z Accu. Przy jego projektowaniu zwracano uwagę na dużą masę, sztywność i odsprzęgnięcie poszczególnych podzespołów – czyli na to, na co się zwraca uwagę w budowie gramofonu. Materiały firmowe zwracają szczególną uwagę na ten aspekt konstrukcji, opisując go w ten sposób:

■ Wysokiej klasy transport SA-CD/CD.
(1) Duża sztywność i precyzyjne wykonanie z masywnym chassis, absorbującym zewnętrzne wibracje
(2) Nowoopracowany "Traverse Mechanism" o odsprzęgniętej konstrukcji i specjalnie wykonanymi damperami
(3) Duży „most” spinający boki mechanizmu z nowoopracowanym krążkiem dociskowym
(4) Kontrola wibracji poprawiona przez umieszczenie środka ciężkości znacznie niżej niż zwykle
(5) Niepowtarzalna tacka na płyty wykonana z bloku aluminium oraz supercichy mechanizm ładujący płytę
■ Transport SACD/CD wypuszcza ultraczysty sygnał
■ Nowy element dociskowy – krążek z mocnymi, neodymowymi magnesami i ośmiobiegunowym, namagnesowanym kabłąku mocno i pewnie trzymają płytę podczas jej obrotu
■ Mechanizm z szybkim dostępem do danych
■ Odtwarzanie płyt DSD w formacie DSF, nagranych na rekorderach profesjonalnych, komputerze itp.

Równie ważna jest oczywiście sekcja cyfrowa. Także i tutaj Accuphase prezentuje coś dla tej firmy unikatowego, przeznaczonego do jak najlepszego dekodowania sygnału DSD. W DP-720 zastosowano system konwerterów D/A w układzie tworzącym filtr uśredniający MDSD (Multiple Double Speed DSD), umożliwiający bezpośrednią konwersję sygnału DSD, bez pośrednictwa filtrów, na sygnał analogowy. Jak czytamy w materiałach firmowych, układ ten w pierwszej fazie dubluje prędkość próbkowania DSD, pozwalając go przetwarzać w postaci 5,6448 MHz. Następnie sygnał powielany jest tak, aby otrzymać osiem identycznych (równoległych) sygnałów. Ostatnim działaniem jest opóźnienie każdego z tych sygnałów o jeden cykl. Otrzymujemy więc osiem gałęzi, z osobnymi przetwornikami i układami wyjściowymi, których sygnał jest na wyjściu sumowany. Układ ten działa jak filtr cyfrowy 8. rzędu, który w żaden sposób nie zmienia fazy sygnału w całym paśmie przenoszenia. Pracuje w nim równolegle osiem, fantastycznych, 32-bitowych przetworników Hyperstream (ES9018 ESS Technology Inc.). Ich równoległa praca poprawia precyzję dekodowania sygnału o faktor 3, w porównaniu do pojedynczego układu. Ponieważ poprawa, jaką wnosi układ MDSD jest niezależna od częstotliwości i poziomu sygnału, przy najniższych wartościach sygnału otrzymujemy na wyjściu znikome szumy – rzecz bardzo trudna do osiągnięcia z klasycznymi przetwornikami delta-sigma.

DP-720 nie jest więc kolejnym odtwarzaczem SACD. Został opracowany specjalnie pod kątem jak najlepszego odtwarzania płyt Super Audio CD, na czym skorzystać mają również płyty CD. Pamiętając o tym, że mamy XXI wiek, urządzenie może pracować nie tylko jak odtwarzacz zintegrowany, ale i jak przetwornik cyfrowo-analogowy. Możemy do przesłać do niego sygnał cyfrowy na cztery, różne sposoby: przez wejście USB 2.0 Hi-Speed (32 kHz, 44,1 kHz, 48 kHz, 88,2 kHz, 96 kHz, 176,4 kHz, 192 kHz/16 do 24 bitów, 2-kanałowe PCM), elektryczne RCA (32 kHz, 44,1 kHz, 48 kHz, 88,2 kHz, 96 kHz, 176,4 kHz, 192 kHz/16 do 24 bitów, 2-kanałowe PCM), optyczne TOSLINK (32 kHz do 96 kHz/16 do 24 bitów, 2-kanałowe PCM), a także przez interfejs opracowany przez Accu - HS-LINK (High Speed LINK). Za jego pośrednictwem możemy przesłać sygnał z zabezpieczeniami copyright PCM aż do 24 bitów i 192 kHz, a także sygnał DSD (2,8224 MHz/1-bit). Odpowiada za to układ LVDS (Low Voltage Differential Signaling).
Trzy pierwsze wejścia to rzecz dobrze znana i przydadzą się do odtwarzania muzyki z komputera, odtwarzacza plików audio lub Blu-ray. Do RCA lub optycznego podłączymy również konsole gier i odbiorniki TV. Teoretycznie HS-LINK można by wykorzystać do podłączenia transportu DP-900, jednak nie wydaje się to mieć większego sensu. Wyraźniej rysuje się perspektywa podpięcia do DP-720 przetwornika DC-901 przez wyjście tego typu, widoczne tuż pod wejściem. Tak naprawdę jednak obydwa gniazda posłużą zapewne (jeśli w ogóle) do podłączenia zewnętrznego, cyfrowego korektora akustyki DG-58 – produktu z którego firma jest szczególnie dumna. Warto wówczas jednak pamiętać, że sygnał z płyt SACD będzie zamieniony w DG-58 na PCM 24/176,4, obrobiony w tej formie i w takiej formie zdekodowany. Czyste DSD gwarantuje jedynie odtwarzanie płyt SACD lub DSD (w formacie DSF) bez zewnętrznych procesorów.

Nagrania użyte w teście (wybór)


  • Art Tatum, Piano Starts Here, Columbia/Sony Classical 97 22218 2, “Zenph Re-Performance”, SACD/CD (2008).
  • Clifford Brown, All Stars, EmArcy/Mercury M.E. PHCE-3063, “2496 Spectrum Rainbow CD”, CD (1954/1996).
  • David Crosby, Croz, Blue Castle Records BCR1142-1, CD (2014).
  • Deep Purple, The Audio Fidelity Collection, Warner Bros./Audio Fidelity AFZB 019, “Limited Edition No. 0878”, 4 x Gold HDCD (1970, 1971, 1972, 1973/2013).
  • Derek & The Dominos, Layla, Polydor/Universal Music LLC UICY-40004, Platinum SHM-CD (1970/2013).
  • Dire Straits, Dire Straits, Vertigo/Universal Music LLC (Japan) UICY-40008, Platinum SHM-CD (1978/2013).
  • Dire Straits, Love Over Gold, Vertigo/Universal Music LLC (Japan) UICY-40029, Platinum SHM-CD (1982/2013).
  • Liszt, Transcendental Studies. Hungarian Rhapsodies, wyk. Georges Czifara, EMI Music France/EMI Records 9 55962 2, “Signature Collection”, 3 x SACD/CD (1975/2012).
  • Miles Davis, In A Silent Way, Columbia/Mobile Fidelity UDSACD-2088, “Special Limited Edition, No. 1311”, SACD/CD (1969/2012).
  • Ornette Coleman, The Shape of Jazz to Come, Atlantic Records/ORG Music ORGM-1081, SACD/CD (1959/2013).
  • Peter Gabriel, So, Realworld/Virgin SAPGCD5, SACD/CD (1987/2003).
  • Puccini, La Bohème, dyr. Herbert von Karajan, Decca/Esoteric ESSD-90096/97, 2 x SACD/CD (1973/2013).
  • Schubert, Lieder, wyk. Dietrich Fischer-Dieskau, dyr. Gerald Moore, "Signature Collection", EMI 55962 2, 4 x SACD/CD (1955, 1957, 1958,1959/2012).
  • Vangelis, Blade Runner, soundtrack, reż. Ridley Scott, Atlantic Records/Audio Fidelity AFZ 154, “Limited Numbered Edition No. 2398”, SACD/CD (1982/2013).
Japońskie wersje płyt dostępne na

Kiedy spytałem pana Yasumasa Ishizukę, niedawno emerytowanego (na własne życzenie) starszego doradcę zarządu Accuphase’a, obecnego przy akcie założycielskim w 1972 roku, o to, skąd wziął się w ich ofercie odtwarzacz SACD, odpowiedział:


SA-CD to ultra-gęsty format, dzięki któremu można zapisać siedem razy więcej informacji niż na płycie CD. W formacie CD z 16 bitami i 44,1 kHz można – naszym zdaniem – zapisać znacznie więcej informacji niż w medium analogowym. W czasie, w którym format CD był opracowywany wydawał się wystarczająco „pojemny”. Mimo to wydaje się, że do dziś nie satysfakcjonuje wszystkich audiofilów.
Żeby wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom opracowano nowy format – właśnie SA-CD. Pamiętam doskonale, jak bardzo byliśmy poruszeni i zaskoczeni jakością dźwięku przy pierwszym odsłuchu. W porównaniu z CD mieliśmy znacznie głębszą scenę dźwiękową, znacznie szerszą, z dźwiękiem, który w subtelny sposób zanika aż po nieskończoność. Dlatego nie zastanawialiśmy się i przyłączyliśmy się do producentów oferujących odtwarzacze SA-CD.

Jeśli ktoś znaczący mówi, że jeden z dostępnych obecnie formatów cyfrowych jest znacznie lepszy od starszego, a do tego lepszy od płyty gramofonowej – to duża rzecz. Moje doświadczenia z szefami dużych firm pokazują, że to nie tylko dobrzy zarządzający, inżynierowie, ale i politycy. W związku z czym starają się mówić w niezobowiązujący sposób, chcąc mieć otwartą drogę do wycofania się z tego, co powiedzieli. Mówiąc coś tak jednoznacznego pan Ishizuka-san musiał być w 100% pewny swoich racji.

Odtwarzacz DP-80/DC-81 słyszałem tylko raz, dawno i nie bardzo pamiętam, jak grał. Doskonale wiem natomiast, jakie zalety i wady ma jego następca, system DP-90/DC-91, ponieważ do dzisiaj dwóch z moich krakowskich znajomych z niego korzysta. To piekielnie precyzyjne, rozdzielcze urządzenia, w których postawiono na skupienie dźwięku, jego definicję i wykończenie. Kosztem wypełnienia i gęstości. Wydawało się, że pierwszy w ofercie firmy dzielony odtwarzacz SACD, system DP-800/DC-801 to poprawi, jednak – moim zdaniem – była to zaledwie przymiarka do tego, co pokazano wraz z DP-900/DC-901. DP-720 idzie dokładnie tą samą drogą.

Brzmienie tego urządzenia nie daje się od razu i jednoznacznie określić. Wszystko jest gęste i pełne, nie słychać żadnych anomalii na górze pasma. Wysokie tony są gładziutkie i aksamitne. Z drugiej jednak strony bas jest mocny, nieco podkreślony i świetnie kontrolowany. Podobnie te aspekty pokazywał DP-700. Słuchając modelu „720” z łatwością mogę sobie wyobrazić ludzi z Accuphase’a, siedzących najpierw przy stole konferencyjnym, omawiających założenia nowego projektu, a potem godziny spędzone przez nich w sali odsłuchowej. Już to mówiłem, ale nie zawadzi powtórzyć: mam nieodparte wrażenie, że znacznie większą uwagę niż kiedyś przykłada się w japońskich firmach do tego etapu projektowania. Rozmawiałem o tym z kilkoma inżynierami i słyszę to zarówno w urządzeniach niewielkich firm, jak „majorsów” w rodzaju Marantza i Accu. Nie, żeby kiedyś nikt nie słuchał, nie o to chodzi. Po prostu zmieniono priorytety, jak gdyby w technicznej doskonałości przyszedł wreszcie czas, w którym da się je wykorzystać jeszcze lepiej, modyfikując projekt na sali odsłuchowej. Bez przekreślania tego, co pokazały urządzenia pomiarowe, a raczej wykorzystując to.


Gęstość o której mówię, przekłada się w takich przypadkach na „obecność”, intensywność dźwięku. Wiemy, jak brzmi nudny system, prawda? Brakuje w nim mocy, jest płaski emocjonalnie. Japoński odtwarzacz taki nie jest. Szuka swojej drogi do serca melomana przez zaproponowanie mu współuczestnictwa w wydarzeniu. Im mniejszy skład, im bardziej wyrafinowana gra, tym ten efekt jest mocniejszy. Zarówno głos Dietricha Fischer-Dieskau, jak i fortepiany Georgesa Czifara i Arta Tatuma zabrzmiały zachwycająco gładko i miały efekt „obecności”. Definiowane były nie przez selektywne wyodrębnienie ich z reszty miksu zaakcentowane mocnym atakiem, ani tym bardziej przez zaakcentowanie czegokolwiek, co da się zrobić całkiem łatwo. Ich „wyjście”, czy też „pojawienie się”, bo tak to należałoby opisać, wynikało z wewnętrznej energii, z jaką były pokazywane. To było coś takiego, jak wewnętrzna radość, z jaką czasem niektórzy ludzie zjawiają się w naszym życiu. Nie muszą się wcale uśmiechać, robić z siebie idiotów, żebyśmy to poczuli. Tak i w muzyce granej przez DP-720 jest wibracja, gęstość, moc przenoszone na nas.
Częściowo, ale to duża część, zasługa w tym sposobu, w jaki prowadzony jest bas. Jest duży, pełny i równie energetyczny jak środek pasma. Ponieważ obydwa podzakresy tworzą jedną funkcjonalną całość, połączone przez charakter i pewną miękkość, jaką dostajemy z dźwiękiem o bardzo niskich zniekształceniach, brzmienie jest spójne, a źródła pozorne mają duży wolumen. To znaczy – źródła rysowane przed nami mają duże, naturalne rozmiary. „Widać” je w głąb i w górę. Wtapiają się w nasz pokój, łącząc się z powietrzem pokoju odsłuchowego, nie wyrywając się do przodu. Przy Child in Time Deep Purple z fantastycznej wersji HDCD, wydanej przez Audio Fidelity, ciarki przeszły mi bo grzbiecie.

Tak głębokie, miękkie, ale bardzo „obecne” brzmienie powoduje, że jeśli tylko płyta zawiera wartościową muzykę, taką która komunikuje się z nami, odtwarzacz ją jeszcze bardziej „podkręca”. Ciekawe, ale zagrałem trochę płyt, które nie wzbudzają u mnie większych emocji i miałem wrażenie, że zabrzmiały znacząco gorzej. Nie mam ich zbyt wiele, jeśli nie „czuję” muzyki, pozbywam się jej, ale to, co usłyszałem było zastanawiające.
Bo kiedy zabrzmiały pierwsze takty Private Investigation Dire Straits z albumu Love Over Gold wiedziałem, że jest pięknie. Aksamitne wejście, absolutnie czarne tło i gęsty dół. Sporą zasługę w tym miało fenomenalne, po prostu fenomenalne wydanie na Platinum SHM-CD, jednak odtwarzacz genialnie to pokazał. Podobnie zresztą jak wersję In A Silent Way Davisa przygotowaną przez Mobile Fidelity. Doskonale pamiętam, choć sporo lat już od tamtego wywiadu upłynęło, jak John K. Wood, naonczas wicedyrektor tej firmy, mówił o tym, że wykonali wiele prób porównując PCM 24/96, 24/192 oraz DSD i wybrali ten ostatni, tyle, że w „wydaniu” Meitnera. Duże nadzieje pokładali też w DXD, ale najwyraźniej ten projekt zawieszono. Myślę, że to jest wreszcie czas, w którym wszystkie płyty SACD prze lata wydawane ze znaczkiem Mobile Fidelity mają szansę zagrać tak, jak to słyszeli ludzie tej firmy w studiu nagraniowym, z taśm-matek (cyfrowych).
Accuphase jest w stanie wejść w nagranie niesamowicie głęboko, nie tracąc przy tym z oczu całości. To detaliczny odtwarzacz, jednak nie na detalu skupiona jest nasza uwaga.

Podsumowanie

DP-720 jest odtwarzaczem SACD. Nie CD/SACD, a nie SACD/CD, jak niektóre firmy opisują podobne produkty. Format „starszy” w hierarchii, czyli bardziej „pojemny” jest tym właściwym. W SACD zapisana jest kompatybilność „w dół” z płytami CD, a nie odwrotnie, dlatego samo SACD wystarcza i jest poprawne logicznie (na podobnej zasadzie, jak format DVD jest „starszy” i odtwarzacze takie zagrają też CD). Wydaje mi się, że to maszyna stworzona wprost do grania tego typu krążków. Z najlepszymi realizacjami jest obłędna czernią tła, dynamiką, koherencją i głębokim basem. Scena dźwiękowa budowa jest od niechcenia, jako coś łącznego, bez wyraźnych planów i instrumentów, tj. bez ich ostrych podziałów. Akustyka towarzysząca nagraniom jest nieco ukrywana za samymi instrumentami, to one są tu gwiazdami. Jest jednak głęboka i miękka.
Odtwarzacz Super Audio CD, który nadawałby się jedynie do takich płyt jest chyba jednak nie do zaakceptowania. Chociaż ja od lat szukam czegoś takiego dla siebie, czegoś, co wyciągnie z tego formatu maksimum informacji, płyty Compact Disc zostawiając odtwarzaczom CD, zdaję sobie sprawę ze swojej fanaberii. DP-720 nie pozostawi kolekcji płytowych na półce, nie „zgasi” tej części, na której zapisano sygnał PCM 16/44,1 (jak również płyty HDCD). Formuła grania CD i SACD jest w jego przypadku bardzo zbliżona. Płyty CD będą głośniejsze, a przez to mniej subtelne. Mniejsza będzie też w nich głębia. Różnice nie będą jednak duże.

Nie da się pomylić urządzeń Accuphase’a z niczym innym. Choć ich projekt plastyczny wyrósł dość typowego wyglądu lat 70., z fascynacji urządzeniami laboratoryjnymi, ze srebrzystymi frontami i gałkami, jest teraz absolutnie unikatowy i kojarzony jedynie z tą japońską firmą. Choć złote (niektóre źródła mówią o „szampańskich”) ścianki przednie spotkamy też u Marantza i innych producentów audio, to właśnie ta, mająca swoją siedzibę w dystrykcie Aoba-ku Yokohamy, firma jest z nim kojarzona przede wszystkim. Taki właśnie kolor frontu zastosowano w DP-720, odtwarzaczu Super Audio CD, wyposażonym w baterię wejść i wyjść cyfrowych. Po poprzednich projektach pozostał także charakterystyczny kształt przycisków – nieco zmodyfikowanych, bardziej obłych, „przyjaznych”, jednak wciąż prostokątnych, z wyraźnym punktem zadziałania. Umieszczono je wszystkie w jednym rzędzie i pogrupowano zgodnie z przeznaczeniem. Po prawej stronie szuflady mamy guziki związane ze sterowaniem napędem, z wyraźnie większym „Play”, nad którym – podobnie zresztą jak nad „Pause” – mamy niewielką diodę LED w kolorze czerwonym. Nie trzeba więc zgadywać, co aktualnie urządzenie robi, wpatrując się w mały, nieczytelny wyświetlacz. Tego zresztą tutaj, ani w żadnym innym playerze Accu nie ma. Do komunikowania się z użytkownikiem firma konsekwentnie stosuje moduły LED, charakteryzujące się bardzo małymi szumami, w kolorze bursztynowym. Odczytamy na nich zarówno ilość ścieżek i wybraną aktualnie (po lewej), jak i czas i tłumienie na wyjściu (po prawej). Po przełączeniu urządzenia w tryb przetwornika cyfrowo-analogowego odczytamy tam częstotliwość próbkowania sygnału wejściowego (długość sowa już niestety nie). Niestety urządzenie nie czyta tekstu z tytułami – ani z płyt SACD, ani z CD (CD-Text) – szkoda. Moduły LED ukryto pod gruba szklaną płytką. Znajdziemy tam również inne wskaźniki – diody LED informujące o typie płyty, aktywacji cyfrowej pętli, trybie powtarzania, a także wybranym wejściu cyfrowym.
Przełączaniem między wejściami zajmuje się duży przycisk po lewej stronie wąskiej szuflady. I on, i drugi podobny, którym wysuwamy płytę, są naprawdę ładnie zakomponowane. Po lewej stronie obudowy mamy mechaniczny wyłącznik sieciowy oraz dwa małe, którymi zmieniamy odtwarzaną warstwę na płytach hybrydowych SACD/CD, a drugim aktywujemy pętlę cyfrową dla zewnętrznego korektora akustyki.

Tylna ścianka została podzielona między dwie sekcje – cyfrową i analogową, rozmieszczając odpowiednie wejścia i wyjścia przy jej skrajach. Wyjścia analogowe – zbalansowane XLR i niezbalansowane RCA- ulokowano nad gniazdem sieciowym IEC, trzeba więc uważać z prowadzeniem kabli, aby nie były zbyt blisko siebie. Przy gniazdach XLR widać przełącznik fazy absolutnej – DP-720 okablowany jest po „amerykańsku”, tj. z pinem „gorącym” nr 3.

Obudowę złożono z kilku warstw płyt stalowych o wysokiej zawartości węgla. Ma to pomóc w lepszym kontrolowaniu drgań i wraz z nóżkami o jeszcze wyższej zawartości węgla tworzy układ antywibracyjny. W tłumieniu pomaga także drewniany, okleinowany naturalnym fornirem element tworzący ścianki górną i boczne.
Środek podzielono na trzy części metalowymi ekranami – rozwiązanie to kopiowane jest obecnie przez niezliczone firmy z Chin. Ekrany te nie tylko tłumią promieniowanie elektromagnetyczne, ale dodatkowo usztywniają chassis. Pośrodku wydzielony został „przedział” dla napędu i transformatorów zasilających. Ten pierwszy wygląda fantastycznie – wykonany w całości z ciężkich bloków aluminium, precyzyjnie wyciętych i obrobionych. Z precyzyjnego odlewu wykonana została tacka na płyty. Całość przykręcono do sztywnej, 8 mm płyty, a tę do dna obudowy. Mechanizm odsprzęgnięty jest od podłoża nowoopracowanymi damperami, przypominającymi nieco te stosowane w odtwarzaczu Nagra CDC. Dwa trafa zasilające, osobne dla sekcji cyfrowej oraz napędu i dla analogowej, zamknięto w puszkach ekranujących. Pozostała część zasilania umieszczona jest przy układach, których dotyczy – dla części cyfrowej na płytce z układami, a przy analogowej na osobnej.


Sekcja cyfrowa oparta została na dwóch przetwornikach cyfrowo-analogowych ES9018 ESS Technology Inc., po jednym na kanał. To ośmiokanałowe układy o 32-bitowej (teoretycznej) rozdzielczości, które zostały tutaj użyte tak, aby zminimalizować błędy konwersji, zmniejszyć zniekształcenia i szumy, a także aby utworzyć filtr MDSD (Multiple Double Speed DSD), konwertujący sygnał DSD na analogowy bezpośrednio, bez klasycznych filtrów, na sygnał analogowy – dla płyt SACD. Przy płytach CD osiem kanałów pracuje równolegle, a ich sygnał sumowany jest dopiero po sekcji konwertera I/U. Układ ten, podobnie jak układy filtrów analogowych oraz buforów wyjściowych zmontowano z wykorzystaniem popularnych układów scalonych. Całość zbudowana jest według recepty dual-mono, z każdym kanałem na osobnej płytce drukowanej. Te wykonano z drogiego podkładu, ze złoconymi ścieżkami. Wyjścia XLR są złocone, RCA – nie. Sygnał wyjściowy może być regulowany w zakresie od -80 do 0 dB w krokach co 1 dB. Poziom zmieniany jest w domenie cyfrowej i lepiej z tego udogodnienia nie korzystać. A jeśli to jest konieczne, to i tak trzeba będzie pomyśleć o wysokiej klasie przedwzmacniaczu.

Nie tylko sam odtwarzacz wygląda, jakby został wyjęty z lat 70. (przyjmując anachroniczność tego stwierdzenia za dobrą monetę), ale i pilot zdalnego sterowania. Jest aluminiowy, złoty, z przyciskami o kształtach znanych z pilotów telewizyjnych sprzed 30 lat. Wyróżnione kształtami, a nawet kolorami mają wyraźny punkt zadziałania. To jeden z lepszych sterowników, z jakimi ostatnimi czasy miałem do czynienia.

Dane techniczne (wg producenta)

Sekcja transportu
■ Odczytywane rodzaje płyt
2-kanałowy odczyt Super Audio CD
Płyty CD
Płyty DSD (format DSF)
■ EXT DSP
HS-LINK (RJ-45)
Koaksjalny (RCA)

Sekcja cyfrowa
■ Wejścia cyfrowe
HS-LINK (RJ-45)
Koaksjalne
Optyczne
USB
■ EXT DSP
HS-LINK (RJ-45)
- SACD (2,8224 MHz/1 bit DSD)
- CD (44,1 kHz/16 bit PCM)
Koaksjalne
- CD (44,1 kHz/16 bit PCM)
■ Częstotliwość próbkowania
RCA: 32 kHz, 44,1 kHz, 48 kHz, 88,2 kHz, 96 kHz, 176,4 kHz, 192 kHz (16 do 24 bitów, 2-kanałowe PCM) | Optyczne: 32 kHz do 96 kHz
HS-LINK: 2,8224 MHz (1-bit, 2-kanałowy DSD)
■ Przetwornik cyfrowo-analogowy:
- ośmiokanałowy układ MDSD (sygnał DSD)
- ośmiokanałowy układ MDS++ (sygnał PCM)

■ Pasmo przenoszenia: 0,5 – 50 000 Hz (+0, -3 dB)
■ Całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD): 0,0006% (20 – 20 000 Hz)
■ Odstęp sygnału od szumu: 119 dB
■ Dynamika: 116 dB (wejście 24-bitowe, filtr dolnoprzepustowy wyłączony)
■ Separacja między kanałami: 117 dB (20 – 20 000 Hz)
■ Napięcie/impedancja wyjściowa:
- XLR: 2,5 V/50 Ω
­- RCA: 2,5 V/50 Ω
■ Regulacja sygnału wyjściowego: 0 dB do -80 dB w krokach co 1 dB (cyfrowa)

■ Pobór mocy: 31 W/standby – 0,3 W
■ Wymiary: 477 x 156 x 394 mm (W x H x D)
■ Waga: 28 kg

Dystrybucja w Polsce:

Eter Audio

30-646 Kraków | ul. Malborska 24 | Polska
tel./fax: 12 655 75 43

info@eteraudio.pl

www.eteraudio.pl



Test ukazał się po raz pierwszy w magazynie „EnjoyTheMusic.com” w marcu 2013, czytaj TUTAJ



  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

Źródła analogowe
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
Źródła cyfrowe
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
- Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
Wzmacniacze
- Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
- Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
Kolumny
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-101/GL
Słuchawki
- Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
Okablowanie
System I
- Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
- Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
Sieć
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
Audio komputerowe
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
Akcesoria antywibracyjne
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
Czysta przyjemność
- Radio: Tivoli Audio Model One