pl | en

Kolumny głośnikowe

 

Quadral
SIGNO AVANTGARDE 20

Producent: Quadral GmbH & Co. KG
Cena: 2699 zł/para

Kontakt: Quadral GmbH & Co. KG
Am Herrenhäuser Bahnhof 26-28
30419 Hannover. Niemcy


e-mail: info@quadral.com
www.quadral.com

Kraj pochodzenia:  Niemcy

Produkt do testu dostarczyła firma: EIC


uszę przyznać, że to mój pierwszy kontakt z produktami firmy, która jest moją rówieśniczką :-) Quadral to bowiem niemiecka firma, założona już w 1971 roku (tak, tacy starzy jesteśmy oboje). Na początku zajmowała się co prawda handlem sprzętem audio, a produkcją dopiero od roku 1980, ale to wyrównuje szanse, bo i ja potrzebowałem kilku lat, by zacząć nieźle sobie radzić z pisaniem... Firma Quadral chwali się tym, że już po roku działalności produkcyjnej wprowadziła do oferty kolumny o nazwie Titan, z podwójną linią transmisyjną, która na wiele lat (w kolejnych wcieleniach) stała się ich referencją. Myślę, że mniej więcej w tym samym czasie pisanie na dobre weszło mi w krew, sądząc po stopniach z (niezłych) wypracowań. Minęło lat... O rany! Jak wiele! I oto przyszło nam się spotkać oko w oko – po jednej stronie niewielkie, eleganckie, niedrogie monitorki Quadrala, a po drugiej ja, recenzent rozbestwiony częstymi kontaktami z kolumnami kosztującymi dziesiątki razy więcej niż Signo Avantgarde 20. Cóż mogło z takiego spotkania wyniknąć? Się zobaczy.


Kolumny przychodzą solidnie zapakowane – w kartonie siedzą sobie w workach (mających chronić błyszczącą powierzchnię przed zarysowaniami) oraz ciasnych, grubych piankach. Do kompletu dostałem dość proste, ale spełniające swoją rolę standy Quadrala. Zamiast dołączonych, przyklejanych podkładek, między powierzchnią kolumny a standem użyłem sprawdzonego w wielu bojach Blu Tacka . To jeden z audiofilskich „sekretów” - ta elastyczna „prawie” plastelina świetnie się sprawdza i w kwestii izolacji od drgań i trzymania kolumn na miejscu. A na dodatek gdy trzeba kolumny oddać (czy sprzedać) schodzi z powierzchni kolumn/standów bez protestów i bez śladów.
Niemieckie monitorki wyposażono w maskownice mocowane na magnesach, dzięki czemu na eleganckim froncie nie ma otworów na kołki. Gdy się je zdejmie, co jest przy słuchaniu zalecane, można zauważyć jeszcze jeden, ciekawy element, a nawet dwa. Otóż tweeter ma coś w rodzaju dodatkowej osłonki (a przynajmniej, z braku jakichkolwiek informacji ze strony producenta, zakładam, że te elementy taką właśnie rolę spełniają). Są to dwa wygięte w kształt odwróconego nóżkami w dół „U” - jeden większy, drugi mniejszy. Paluszek ciekawskiego malucha pewnie i tak się między nimi przeciśnie, ale przypadkowemu uszkodzeniu powinny zapobiec gdyby np. tweeter miał kontakt z jakąś płaską powierzchnią (ot, choćby w przypadku przewrócenia kolumny do przodu, co przecież nie jest całkiem niemożliwe, jeśli weźmiemy pod uwagę niewielką masę i ustawienie na standzie).
Z tyłu znajdują się solidne, podwójne gniazda głośnikowe akceptujące zarówno banany jak i widełki, połączone prostym zworkami. Co ciekawe i nieczęsto spotykane, jedną (górną) parę gniazd wyposażono w zaślepki – założenie jest zapewne takie, że zdecydowana większość klientów będzie podłączać te kolumny pojedynczym kablem głośnikowym, więc owych zaślepek nigdy nawet nie zdejmie. Czy ma to wpływ na dźwięk? Puryści zapewne będą twierdzić, że ma – dla nich właśnie produkowane są zaślepki dla wszelkich możliwych, niewykorzystywanych w danym momencie gniazd w dowolnym sprzęcie audio. Ja nie miałem powodu nawet próbować ich ruszać, miałem za to pewność, że do nieużywanych gniazd nie dostanie się kurz.

Signo Avantgarde 20 to niewielka, dwudrożna konstrukcja wentylowana bas-refleksem skierowanym do tyłu. Ten ostatni fakt ma znaczenie o tyle, że pozwala w pewnym stopniu regulować ilość i jakość basu – wiele będzie zależeć od tego, jak daleko od tylnej ściany je ustawimy. W moim pokoju ustawianie ich całkiem blisko tylnej ściany i tak nie wchodzi w grę, więc pozostało mi znaleźć optymalne w danych warunkach ustawienie, podłączyć do mojego zestawu ModWrightów i zobaczyć co te maluchy są warte. Skończyło się na ok 50 cm od tylnej ściany i lekkim skręceniu do środka. Wygląd obiecywał sporo – kolumny prezentują się ładnie, a po takich spodziewamy się „z automatu” dobrego dźwięku. Praktyka pokazuje jednak, że nie zawsze wygląd idzie w parze z dźwiękiem i działa to w dwie strony (ładne urządzenia nie zawsze grają, a z kolei brzydkie potrafią brzmieć cudnie).

Nagrania użyte w teście (wybór)



  • Keith Jarret, The Koeln Concert, ECM 1064/65 ST, LP.
  • Paco de Lucia, Flamenco virtuoso, Jazzclub 06007 5312678, CD/FLAC.
  • Paco Pena, Arte y passion, Nimbus Records NI 5602/3, CD/FLAC.
  • Leszek Możdżer, Kaczmarek by Możdżer, Universal Music 273 643-7, CD/FLAC.
  • Blade Runner, soundtrack, muz. Vangelis, Universal UICY-1401/3, “Special Edition 3 x CD” (1982/1991/2007), CD/FLAC.
  • Jean Michel Jarre, Waiting for Cousteau, Polydor 843 614-2, CD/FLAC.
  • Luis Armstrong & Duke Ellington, The Complete Session, Roulette Jazz 7243 5 24547 2 2 (i 3), “Deluxe Edition”, CD/FLAC.
  • Rodrigo y Gabriela, 11:11, EMI Music Poland 5651702, CD/FLAC.
  • Renaud Garcia-Fons, Arcoluz, ENJ94782, CD.
  • Carlos Santana, Shaman, Arista B00006IR5V, CD.
  • Eva Cassidy, Eva by heart, Blix Street 410047, FLAC.
  • Cassandra Wilson, New moon daughter, Blue Note CDP 7243 8 37183 2 0, CD/FLAC.
  • Martyna Jakubowicz, Total, Polton CDPL-013, CD/FLAC.
  • Lee Ritenour, Rhythm sessions, Concord Records CRE 33709-02, CD/FLAC.
  • AC/DC, Live, EPIC E2 90553, LP.
  • Aerosmith, Pump, Geffen Records, FLAC.
Japońskie wersje płyt dostępne na


Od kilku dni grałem sobie muzykę przy okazji testu nieoczekiwanego gościa z wysokiej półki – zestawu gramofonowego Brinkmanna (mogą o nim Państwo poczytać w drugim moim teście w tym numerze), używajac do tego, na przemian, moich Matterhornów i Alterów 1 – słowem dużych kolumn, z wielkimi basowymi wooferami. Przestawienie się na maluchy Quadrala... Nie będę ukrywał – nie było łatwe. I nie chodzi tu wyłącznie o sporą różnicę w cenie, ale także, a właściwie przede wszystkim, o różnicę w wielkości. To są jednak kompaktowe kolumienki i trzeba mi było dłuższej chwili, by się przestawić, z dużego, dociążonego dźwięku, z potężnym basem, na jednak zupełnie inne spojrzenie na muzykę proponowane przez Signo Avantgarde 20. Pewnie i one same musiały się też trochę rozegrać po podróży i spędzeniu iluś dni w kartonach. Czas nieco mnie gonił, chciałem więc się zabrać za odsłuchy Quadrali od razu, zamiast dać im wypracowane w trakcie wielu już przeprowadzonych testów, minimum kilka godzin czasu na rozegranie się. Sam się więc prosiłem o trudny początek.
Chcąc nie chcąc musiałem jednak dać im i sobie 2-3 godziny na akomodację, a po tym czasie wypadło akurat na płytę nieodżałowanego Paco de Lucii. Wcześniej kilka płyt sobie „przeleciało”, a ja zajmowałem się czymś innym, aż tu nagle ruszyły gitary, a ja niemal natychmiast oderwałem się od tego, co akurat robiłem. Po pierwsze w końcu nastąpiło to, co jest jedną z większych zalet kolumn podstawkowych – oderwanie dźwięku od kolumn. W przypadku podłogówek uzyskanie tego efektu jest trudne, tym trudniejsze im większe kolumny i pełnego efektu nie potrafi osiągnąć nawet wiele całkiem kosztownych konstrukcji.
Tymczasem z łatwością osiąga to większość nawet niedrogich monitorów i to jest jeden z głównych argumentów za takimi konstrukcjami (oczywiście w stosunkowo niewielkich pomieszczeniach). Rzecz oczywiście nie w stereofonii jako takiej – ta dla większości poprawnie skonstruowanych i prawidłowo ustawionych kolumn nie jest problem, ale w czymś więcej, czymś co sprawia, jak właśnie w tym wypadku, że człowiek odruchowo odrywa się od czegoś co robi, żeby sprawdzić, skąd w pokoju wzięli się muzycy. I wzrok nie wędruje w stronę kolumn, ale w stronę jakiegoś punktu, czy obszaru w przestrzeni, skąd dobiega do nas dźwięk danego instrumentu. Emitujące dźwięk kolumny znikają całkowicie, mimo że, było nie było, to przecież niemal punktowe źródła dźwięku. Zamiast tych punktów, z których dźwięk „wychodzi”, które budują przestrzenną prezentację, muzyka wydaje się pojawiać w różnych miejscach w przestrzeni między kolumnami, czasem i poza nimi tak, jakby faktycznie znajdowali się tam grający muzycy. Quadrale są pod tym względem rasowymi monitorkami. Potrafią nie tylko zniknąć z pomieszczenia zostawiając nas sam na sam z muzyką, ale i zagrać (przynajmniej taką, akustyczną muzykę) w sposób, który zmusza nas do skupienia się na niej, nie da się pozostać obojętnym, słuchać w tle, a przynajmniej nie tak pełnej pasji muzyki jaką jest flamenco.


Kolejnym elementem, który niemal natychmiast zwrócił moją uwagę, była szybkość dźwięku – flamenco, szczególnie w wydaniu Mistrza, potrafi być piekielnie szybkie i dobre tego oddanie dla wielu kolumn jest zadaniem trudnym. O dziwo Signo Avantgarde 20 zagrały to naprawdę dobrze (jakoś nie potrafię się pozbyć tych głupich stereotypów – jeśli kolumna jest tania, to na usta/klawiaturę ciśnie się właśnie: „o dziwo”). Do tego nie wystarcza sama szybkość, do tego potrzebna jest także niezła rozdzielczość i selektywność – nie mówimy bowiem o solowej gitarze. Dźwięki kilku instrumentów nakładają się więc na siebie i każdy z nich gra równie szybko, równie energetycznie, a to wszystko trzeba naraz pokazać. Mamy gwałtowne zmiany tempa, skoki dynamiki, nakładający się na to wszystko specyficzny śpiew – zagranie tego tak, by nie dało się tego słuchać w tle wcale nie jest łatwe.
Tymczasem testowane, niedrogie, niewielkie kolumny poradziły sobie z tym wyzwaniem bardzo dobrze. Tak, grały w zdecydowanie droższym od siebie systemie (ModWrighty to jedno, a cyfrowe źródło w postaci dedykowanego komputera z Bada Alpha i PerfectDACiem Ardento, i zestaw Brinkmanna jako źródło analogowe to drugie), ale dzięki temu pokazywały, jak sądzę, maksimum swoich możliwości. Taka muzyka wymaga także wspomnianej już energetyczności przekazu, umiejętności oddania ogromnych pokładów emocji, oraz całej otoczki akustycznej, jaka towarzyszy takiemu występowi. Ponieważ klasyczne gitary nie schodzą zbyt nisko (przy standardowym stroju do circa 80 Hz) nie trzeba więc, by kolumny odtwarzały niski bas – z uwagi na wielkość Quadrali tego akurat nie można od nich oczekiwać.

Nacisk w tych głośnikach jest położony na średni, a właściwie nawet bardziej na wyższy bas i to doskonale odpowiada takiej właśnie muzyce. Dlatego czy z płyty Paco de Lucii, czy Paco Peny ta niezwykła, hiszpańska energia wręcz kipiała. A że kolumny radziły sobie (nie, nie napiszę, że „zaskakująco”) dobrze także z oddaniem barwy, z pokazaniem niezłych proporcji udziału strun i pudeł, z wybrzmieniami (choć może delikatnie skracanymi, ale nie na tyle, by psuć efekt) całość wypadała naprawdę przekonująco. Choć, jak wspominałem, czas nieco gonił, spędziłem cały wieczór z taką muzyką i był to nad wyraz przyjemny wieczór, oby więcej takich!
Na dobrą sprawę jedyne momenty, kiedy odrobinę żałowałem braku większych wooferów to te, gdy włączali się również tancerze. O ile z szybkością (czasem nawet i karabinu maszynowego) stukania obcasami w drewniany podest Quadrale radziły sobie z łatwością, o tyle owe stuknięcia nie miały takiej masy jak mieć powinny, a podest nie rezonował aż tak, jak to słyszę z większych kolumn. Pewnych rzeczy tak kompaktowe głośniki po prostu nie przeskoczą, choć zapewne w mniejszym (a więc bardziej odpowiednim dla nich) pokoju, przystawione bliżej tylnej ściany mogłyby pokazać nieco więcej w zakresie niskich tonów.
Po gitarowym wieczorze wróciłem do płyty, która ostatnio gra u mnie bardzo często – Kaczmarek by Możdżer. Tak, tak, wiem – fortepian na małych kolumnach to niekoniecznie TO. Ale akurat na tej płycie mało jest potęgi fortepianu – swoją drogą najniższa oktawa w ogóle nie pojawia się zbyt często. Jest natomiast dużo delikatnego, klimatycznego grania, bardziej liczą się więc inne elementy, a nie tylko samo dociążenie, masa dźwięku. Signo Avantgarde 20 potrafiły barwę oddać całkiem dobrze, delikatne pasaże brzmiały eterycznie, dźwiękom może brakowało odrobinę masy, ale odbierałem to bardziej jak inne spojrzenie na dobrze już mi znaną muzykę, niż jako niewystarczająco dobre jej pokazanie, trochę mniej satysfakcjonujące, ale nadal ciekawe, a przede wszystkim klimatyczne, wciągające.


Idąc dalej tym tropem (znaczy mocno klimatycznej muzyki) wrzuciłem na playlistę Waiting for Cousteau, a potem OST-a z Blade Runnera, słowem – muzykę elektroniczną. Niesamowita, ponad 40-minutowa suita z tej pierwszej płyty zabrała mnie w podmorską podróż pełną spotkań z morskimi stworzeniami. Wspomniane całkowite znikanie Quadrali z pokoju i tym razem sprawiło, że muzyka pochłonęła mnie całkowicie. Kolumny potrafiły wytworzyć wrażenie ogromu przestrzeni, w połączeniu z muzyką, z rozmaitymi dźwiękami wplecionymi w muzykę, ogromu oceanu, otaczającego słuchacza, mnie, niemal z każdej strony. To było trochę jak obserwowanie podwodnego życia z pokładu łodzi podwodnej Jacquesa Cousteau i chyba dokładnie o to chodziło Jarre’owi.
Fantastyczny soundtrack z równie znakomitego Łowcy androidów to przede wszystkim niesamowity klimat. Nie powiem, że to co usłyszałem z Quadrali to najlepsze odtworzenie tej niezwykłej muzyki. Ale znowu najistotniejsze było właśnie wciągnięcie słuchacza (mnie) do świata wykreowanego przez Vangelisa, w połączeniu z tym co pamiętałem z filmu (czyli całkiem sporo, bo regularnie do niego wracam). Moje kolumny, Bastianisy, a także Altery 1, potrafią pokazać nieco więcej szczegółów, nieco więcej kolejnych, głębszych warstw muzyki, zagrać ją z większym rozmachem, swobodą, masą. A jednak te niemieckie maluchy pomimo że w tych aspektach nie dorównywały większym konkurentom, tworzyły własną także wciągającą, skupiającą się na nieco innych aspektach wersję „wydarzeń”. Owo kompletne znikanie z pokoju, do którego co i rusz wracam, jest tak wielką ich zaletą, że przy muzyce akustycznej, albo „klimatycznej”, opierającej się w dużym stopniu na kreowaniu wielkiej przestrzeni, wybacza się im ich małe rozmiary, czy ograniczenia na basie, i to właściwie wybacza się bez żalu. Powtórzę się raz jeszcze – odbierałem to raczej jak inną, a nie jako gorszą prezentację. Obiektywnie rzecz biorąc, wielokrotnie droższe, wielokrotnie większe konstrukcje grały lepiej. Wystarczyło się jednak skupić na muzyce, a nie na analizie poszczególnych aspektów dźwięku, by czerpać prawdziwą przyjemność ze słuchania. Nie każdy ma w końcu warunki (lokalowe i finansowe), aby postawić u siebie wielkie kolumny. Tam znajdą się zapewne tego typu maluchy, a te konkretne potrafią dać mnóstwo frajdy ze słuchania muzyki, co jest ich ogromną zaletą.

Nie wspomniałem o jeszcze jednym aspekcie, jakże (dla mnie) ważnym! O prezentacji wokali. Już znowu ciśnie się na usta/klawiaturę coś w stylu: „a czego można się spodziewać po niedrogich kolumnach?” Ano, całkiem sporo. Jasne, że nie namacalności, fantastycznego oddania barwy i faktury, intymnej wręcz bliskości, które to cechy fundowały mi np. Altery 2 ze wzmacniaczem SET na lampach 300B. Aż tak dobrze nie jest. Ale słuchając głosu Evy Cassidy, Cassandry Wilson, czy Martyny Jakubowicz nie potrafiłem się przyczepić, powiedzieć: „eeee, to nie tak powinno brzmieć!”. Brzmiało bowiem więcej niż poprawnie – gładko, naturalnie, płynnie. Można lepiej? Tak, ale żadnych ewidentnych słabości tu nie znalazłem. Na wspomnianej ścieżce z Blade Runnera pojawiają się fragmenty kwestii z filmu wygłaszanych np. przez Harrisona Forda i Rutgera Hauera. Quadrale pokazały je w bardzo czysty, wyrazisty sposób sprawiający, że postaci te rysują się przed oczami fana filmu jak żywe. Warto przy tym pamiętać, że seria Signo Avantgarde to nie tylko kolumny do stereo, ale i do wielokanałowego kina domowego – w serii tej są i dwa modele podłogówek, i głośnik centralny, a subwoofer można dobrać spośród kilku oferowanych przez tę markę. W takim przypadku za tekst mówiony odpowiada co prawda głównie głośnik centralny, ale i satelity (a 20-tki taką rolę w zestawie grają) muszą sobie z tym dobrze radzić.


Na sam koniec zostawiłem muzykę, do której tak małe kolumny są najmniej predestynowane – rocka i dużą klasykę. W przypadku rocka nadal przydawała się szybkość tych kolumn, dobry timing i rytm, acz ograniczeń na dole pasma nie dało się już tak łatwo pominąć. Jak gitara basowa schodzi nisko i „kopie” to jednak oczekujemy, że to usłyszymy i poczujemy. Tu to pierwsze było zaznaczone, acz brakowało masy, a o tym drugim raczej mowy nie było. Nieco inaczej rzecz się miała np. na płycie Marcusa Millera, gdzie sporo było szybkiego, żywego grania, nie schodzącego tak nisko, nie podtrzymywanego na niskich dźwiękach – wówczas Quadrale fajnie oddawały szybkość i energetyczność takiego grania. Na płycie AC/DC gitary elektryczne wypadały całkiem nieźle, podobnie jak głos wokalisty, ale brakowało trochę tej dawki energii, którą australijscy weterani produkują właściwie w każdym kawałku.
Sporą różnicę dało się usłyszeć między płytami nagranymi tak sobie, a tymi zrealizowanymi na dobrym poziomie. Jeśli już samo nagranie nie było zbyt czyste, pojawiał się w nim bałagan to i Signo Avantgarde 20 grały to dość chaotycznie, a słuchanie przestawało być przyjemnością. Jeśli natomiast było to dobrze zrealizowane nagranie, jak choćby wydane nie tak dawno przez HDTracks Pump Aerosmith w formacie 24/44,1, czy japońskie wydania płyt AC/DC, to niemieckie kolumny ładnie wszystko układały na scenie i pokazywały to w sposób, który zapewniał niezłą zabawę. Może nie tak „odjazdową” jak przy słuchaniu tego samego z dużych kolumn, ale tego trudno było oczekiwać.
Najbardziej z powodu niewielkich wymiarów Quadrali „cierpiała” duża klasyka. Zaprezentowanie niezwykle skomplikowanego brzmienia wielkiej orkiestry symfonicznej było jednak nieco zbyt trudnym wyzwaniem dla dwóch niewielkich przetworników. Brak odpowiedniego rozmachu, skali, masy dźwięku to rzeczy oczywiste, ale również w zakresie rozdzielczości, a przede wszystkim selektywności nie było idealnie. Pomimo więc tego, że i teraz muzyka nie płynęła z głośników, ale z przestrzeni między nimi, słychać było homogenizację dźwięku – śledzenie poszczególnych instrumentów, a nawet grup instrumentów było trudne.

Podsumowanie

Quadrale Signo Avantgarde 20 to niewielkie kolumienki, które mogą dać wiele radości miłośnikom przede wszystkim muzyki akustycznej, wokali, czy muzyki elektronicznej (choć pewnie nie tej, której podstawę stanowi niski bas). Znikają bowiem całkowicie z pomieszczenia zostawiając słuchacza sam na sam z muzyką dochodzącą z przestrzeni między kolumnami. Ma się więc wrażenie materialnej obecności muzyków w pokoju. Naprawdę dobrze radzą sobie z oddaniem barwy, faktury, wybrzmień, jaki otoczenia akustycznego, czy pogłosu. O ile tylko nie wymagamy od nich prezentacji niskiego basu, to ze wszystkim granym wyżej poradzą sobie dość łatwo - średni i wyższy bas są szybkie, dobrze zdefiniowane i różnicowane. Przekłada się to na dające sporo frajdy odsłuchy bluesa, czy nawet niezbyt gęstego, rytmicznego rocka, czy elektrycznego jazzu. Myślę, że dla kilkunastometrowego pomieszczenia (pewnie najlepiej rzędu 12-15 m2) będą dobrym wyborem. Nieduże podłogówki mogą dać większą masę dźwięku, nieco niższe zejście, ale nie będzie już tego niezwykłego efektu całkowitego zniknięcia kolumn z pomieszczenia. Dla mnie ten argument byłby decydujący, acz przyznaję, że preferowany przez konkretną osobę repertuar będzie tu grał dużą rolę. Miłośnik dużej klasyki, ale i ciężkiego rocka zapewne wybierze podłogówki, bo lekkość dźwięku oferowana przez Signo Avantgarde 20 przy takiej muzyce zaletą nie będzie.

Quadral Signo Avantgarde 20 to niewielkie kolumny podstawkowe. To konstrukcja dwu-drożna w obudowie wentylowanej bas-refleksem skierowanym do tyłu. Obudowy wykonane z MDF-u oferowane są w dwóch kolorach: czarnym i białym, w obydwu przypadkach powierzchnia wykończona jest na wysoki połysk. Jakość wykończenia jest bardzo dobra – kolumny prezentują się bardzo elegancko, także ze względu na ich kształt – przednia ścianka jest szersza, a dalej wyoblone boki schodzą się w stronę węższej tylnej ścianki. Signo Avantgarde 20 wyposażono w czarne, materiałowe maskownice mocowane na magnesy, po ich obowiązkowym (do słuchania) zdjęciu nie musimy więc podziwiać otworów na kołki maskownicy. Dodatkowo tweeter jest zabezpieczony dwoma (większym i mniejszym) wygiętymi w kształcie odwróconej litery U, sztywnymi drutami. Sam tweeter to konstrukcja Quadrala o nazwie RiCom, a głośnik nisko-średniotonowy to 135 mm przetwornik Titanium-PP z polipropylenową membraną. Kolumny nie mają zbyt wysokiej skuteczności – producent określił ją na poziomie 86 dB, punkt podziału zwrotnicy wyznaczono na 2700 Hz.

SPECYFIKACJA TECHNICZNA (wg producenta)
Moc ciągła: 60 W
Moc szczytowa: 90 W
Skuteczność: 86 dB
Impedancja: 4-8 Ω
Pasmo przenoszenia: 49-50 000 Hz
Punkt podziału zwrotnicy: 2700 Hz
Głośnik wysokotonowy: RiCom
Głośnik niskotonowy: 135 mm Titanium-PP
Budowa: dwudrożna
Typ obudowy: komora ciśnieniowa, bas-refleks
Wymiary (WxSxG): 309 x 177 x 270 mm
Waga: 5,28 kg/sztuka

Dystrybucja w Polsce:

Electronic International Commerce Sp. z o.o.

02-434 Warszawa | ul. Łuki Wielkie 3/5 | Polska
tel.: (22) 594 83 83 | fax: (22) 594 83 84

e-mail: eic@eic.com.pl

www.eic.com.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

system-odniesienia