Kolumny głośnikowe
Quadral
Producent: Quadral GmbH & Co. KG |
uszę przyznać, że to mój pierwszy kontakt z produktami firmy, która jest moją rówieśniczką :-) Quadral to bowiem niemiecka firma, założona już w 1971 roku (tak, tacy starzy jesteśmy oboje). Na początku zajmowała się co prawda handlem sprzętem audio, a produkcją dopiero od roku 1980, ale to wyrównuje szanse, bo i ja potrzebowałem kilku lat, by zacząć nieźle sobie radzić z pisaniem... Firma Quadral chwali się tym, że już po roku działalności produkcyjnej wprowadziła do oferty kolumny o nazwie Titan, z podwójną linią transmisyjną, która na wiele lat (w kolejnych wcieleniach) stała się ich referencją. Myślę, że mniej więcej w tym samym czasie pisanie na dobre weszło mi w krew, sądząc po stopniach z (niezłych) wypracowań. Minęło lat... O rany! Jak wiele! I oto przyszło nam się spotkać oko w oko – po jednej stronie niewielkie, eleganckie, niedrogie monitorki Quadrala, a po drugiej ja, recenzent rozbestwiony częstymi kontaktami z kolumnami kosztującymi dziesiątki razy więcej niż Signo Avantgarde 20. Cóż mogło z takiego spotkania wyniknąć? Się zobaczy. Kolumny przychodzą solidnie zapakowane – w kartonie siedzą sobie w workach (mających chronić błyszczącą powierzchnię przed zarysowaniami) oraz ciasnych, grubych piankach. Do kompletu dostałem dość proste, ale spełniające swoją rolę standy Quadrala. Zamiast dołączonych, przyklejanych podkładek, między powierzchnią kolumny a standem użyłem sprawdzonego w wielu bojach Blu Tacka . To jeden z audiofilskich „sekretów” - ta elastyczna „prawie” plastelina świetnie się sprawdza i w kwestii izolacji od drgań i trzymania kolumn na miejscu. A na dodatek gdy trzeba kolumny oddać (czy sprzedać) schodzi z powierzchni kolumn/standów bez protestów i bez śladów. Signo Avantgarde 20 to niewielka, dwudrożna konstrukcja wentylowana bas-refleksem skierowanym do tyłu. Ten ostatni fakt ma znaczenie o tyle, że pozwala w pewnym stopniu regulować ilość i jakość basu – wiele będzie zależeć od tego, jak daleko od tylnej ściany je ustawimy. W moim pokoju ustawianie ich całkiem blisko tylnej ściany i tak nie wchodzi w grę, więc pozostało mi znaleźć optymalne w danych warunkach ustawienie, podłączyć do mojego zestawu ModWrightów i zobaczyć co te maluchy są warte. Skończyło się na ok 50 cm od tylnej ściany i lekkim skręceniu do środka. Wygląd obiecywał sporo – kolumny prezentują się ładnie, a po takich spodziewamy się „z automatu” dobrego dźwięku. Praktyka pokazuje jednak, że nie zawsze wygląd idzie w parze z dźwiękiem i działa to w dwie strony (ładne urządzenia nie zawsze grają, a z kolei brzydkie potrafią brzmieć cudnie). Nagrania użyte w teście (wybór)
Od kilku dni grałem sobie muzykę przy okazji testu nieoczekiwanego gościa z wysokiej półki – zestawu gramofonowego Brinkmanna (mogą o nim Państwo poczytać w drugim moim teście w tym numerze), używajac do tego, na przemian, moich Matterhornów i Alterów 1 – słowem dużych kolumn, z wielkimi basowymi wooferami. Przestawienie się na maluchy Quadrala... Nie będę ukrywał – nie było łatwe. I nie chodzi tu wyłącznie o sporą różnicę w cenie, ale także, a właściwie przede wszystkim, o różnicę w wielkości. To są jednak kompaktowe kolumienki i trzeba mi było dłuższej chwili, by się przestawić, z dużego, dociążonego dźwięku, z potężnym basem, na jednak zupełnie inne spojrzenie na muzykę proponowane przez Signo Avantgarde 20. Pewnie i one same musiały się też trochę rozegrać po podróży i spędzeniu iluś dni w kartonach. Czas nieco mnie gonił, chciałem więc się zabrać za odsłuchy Quadrali od razu, zamiast dać im wypracowane w trakcie wielu już przeprowadzonych testów, minimum kilka godzin czasu na rozegranie się. Sam się więc prosiłem o trudny początek. Kolejnym elementem, który niemal natychmiast zwrócił moją uwagę, była szybkość dźwięku – flamenco, szczególnie w wydaniu Mistrza, potrafi być piekielnie szybkie i dobre tego oddanie dla wielu kolumn jest zadaniem trudnym. O dziwo Signo Avantgarde 20 zagrały to naprawdę dobrze (jakoś nie potrafię się pozbyć tych głupich stereotypów – jeśli kolumna jest tania, to na usta/klawiaturę ciśnie się właśnie: „o dziwo”). Do tego nie wystarcza sama szybkość, do tego potrzebna jest także niezła rozdzielczość i selektywność – nie mówimy bowiem o solowej gitarze. Dźwięki kilku instrumentów nakładają się więc na siebie i każdy z nich gra równie szybko, równie energetycznie, a to wszystko trzeba naraz pokazać. Mamy gwałtowne zmiany tempa, skoki dynamiki, nakładający się na to wszystko specyficzny śpiew – zagranie tego tak, by nie dało się tego słuchać w tle wcale nie jest łatwe. |
Nacisk w tych głośnikach jest położony na średni, a właściwie nawet bardziej na wyższy bas i to doskonale odpowiada takiej właśnie muzyce. Dlatego czy z płyty Paco de Lucii, czy Paco Peny ta niezwykła, hiszpańska energia wręcz kipiała. A że kolumny radziły sobie (nie, nie napiszę, że „zaskakująco”) dobrze także z oddaniem barwy, z pokazaniem niezłych proporcji udziału strun i pudeł, z wybrzmieniami (choć może delikatnie skracanymi, ale nie na tyle, by psuć efekt) całość wypadała naprawdę przekonująco. Choć, jak wspominałem, czas nieco gonił, spędziłem cały wieczór z taką muzyką i był to nad wyraz przyjemny wieczór, oby więcej takich! Idąc dalej tym tropem (znaczy mocno klimatycznej muzyki) wrzuciłem na playlistę Waiting for Cousteau, a potem OST-a z Blade Runnera, słowem – muzykę elektroniczną. Niesamowita, ponad 40-minutowa suita z tej pierwszej płyty zabrała mnie w podmorską podróż pełną spotkań z morskimi stworzeniami. Wspomniane całkowite znikanie Quadrali z pokoju i tym razem sprawiło, że muzyka pochłonęła mnie całkowicie. Kolumny potrafiły wytworzyć wrażenie ogromu przestrzeni, w połączeniu z muzyką, z rozmaitymi dźwiękami wplecionymi w muzykę, ogromu oceanu, otaczającego słuchacza, mnie, niemal z każdej strony. To było trochę jak obserwowanie podwodnego życia z pokładu łodzi podwodnej Jacquesa Cousteau i chyba dokładnie o to chodziło Jarre’owi. Nie wspomniałem o jeszcze jednym aspekcie, jakże (dla mnie) ważnym! O prezentacji wokali. Już znowu ciśnie się na usta/klawiaturę coś w stylu: „a czego można się spodziewać po niedrogich kolumnach?” Ano, całkiem sporo. Jasne, że nie namacalności, fantastycznego oddania barwy i faktury, intymnej wręcz bliskości, które to cechy fundowały mi np. Altery 2 ze wzmacniaczem SET na lampach 300B. Aż tak dobrze nie jest. Ale słuchając głosu Evy Cassidy, Cassandry Wilson, czy Martyny Jakubowicz nie potrafiłem się przyczepić, powiedzieć: „eeee, to nie tak powinno brzmieć!”. Brzmiało bowiem więcej niż poprawnie – gładko, naturalnie, płynnie. Można lepiej? Tak, ale żadnych ewidentnych słabości tu nie znalazłem. Na wspomnianej ścieżce z Blade Runnera pojawiają się fragmenty kwestii z filmu wygłaszanych np. przez Harrisona Forda i Rutgera Hauera. Quadrale pokazały je w bardzo czysty, wyrazisty sposób sprawiający, że postaci te rysują się przed oczami fana filmu jak żywe. Warto przy tym pamiętać, że seria Signo Avantgarde to nie tylko kolumny do stereo, ale i do wielokanałowego kina domowego – w serii tej są i dwa modele podłogówek, i głośnik centralny, a subwoofer można dobrać spośród kilku oferowanych przez tę markę. W takim przypadku za tekst mówiony odpowiada co prawda głównie głośnik centralny, ale i satelity (a 20-tki taką rolę w zestawie grają) muszą sobie z tym dobrze radzić. Na sam koniec zostawiłem muzykę, do której tak małe kolumny są najmniej predestynowane – rocka i dużą klasykę. W przypadku rocka nadal przydawała się szybkość tych kolumn, dobry timing i rytm, acz ograniczeń na dole pasma nie dało się już tak łatwo pominąć. Jak gitara basowa schodzi nisko i „kopie” to jednak oczekujemy, że to usłyszymy i poczujemy. Tu to pierwsze było zaznaczone, acz brakowało masy, a o tym drugim raczej mowy nie było. Nieco inaczej rzecz się miała np. na płycie Marcusa Millera, gdzie sporo było szybkiego, żywego grania, nie schodzącego tak nisko, nie podtrzymywanego na niskich dźwiękach – wówczas Quadrale fajnie oddawały szybkość i energetyczność takiego grania. Na płycie AC/DC gitary elektryczne wypadały całkiem nieźle, podobnie jak głos wokalisty, ale brakowało trochę tej dawki energii, którą australijscy weterani produkują właściwie w każdym kawałku. Podsumowanie Quadrale Signo Avantgarde 20 to niewielkie kolumienki, które mogą dać wiele radości miłośnikom przede wszystkim muzyki akustycznej, wokali, czy muzyki elektronicznej (choć pewnie nie tej, której podstawę stanowi niski bas). Znikają bowiem całkowicie z pomieszczenia zostawiając słuchacza sam na sam z muzyką dochodzącą z przestrzeni między kolumnami. Ma się więc wrażenie materialnej obecności muzyków w pokoju. Naprawdę dobrze radzą sobie z oddaniem barwy, faktury, wybrzmień, jaki otoczenia akustycznego, czy pogłosu. O ile tylko nie wymagamy od nich prezentacji niskiego basu, to ze wszystkim granym wyżej poradzą sobie dość łatwo - średni i wyższy bas są szybkie, dobrze zdefiniowane i różnicowane. Przekłada się to na dające sporo frajdy odsłuchy bluesa, czy nawet niezbyt gęstego, rytmicznego rocka, czy elektrycznego jazzu. Myślę, że dla kilkunastometrowego pomieszczenia (pewnie najlepiej rzędu 12-15 m2) będą dobrym wyborem. Nieduże podłogówki mogą dać większą masę dźwięku, nieco niższe zejście, ale nie będzie już tego niezwykłego efektu całkowitego zniknięcia kolumn z pomieszczenia. Dla mnie ten argument byłby decydujący, acz przyznaję, że preferowany przez konkretną osobę repertuar będzie tu grał dużą rolę. Miłośnik dużej klasyki, ale i ciężkiego rocka zapewne wybierze podłogówki, bo lekkość dźwięku oferowana przez Signo Avantgarde 20 przy takiej muzyce zaletą nie będzie. Quadral Signo Avantgarde 20 to niewielkie kolumny podstawkowe. To konstrukcja dwu-drożna w obudowie wentylowanej bas-refleksem skierowanym do tyłu. Obudowy wykonane z MDF-u oferowane są w dwóch kolorach: czarnym i białym, w obydwu przypadkach powierzchnia wykończona jest na wysoki połysk. Jakość wykończenia jest bardzo dobra – kolumny prezentują się bardzo elegancko, także ze względu na ich kształt – przednia ścianka jest szersza, a dalej wyoblone boki schodzą się w stronę węższej tylnej ścianki. Signo Avantgarde 20 wyposażono w czarne, materiałowe maskownice mocowane na magnesy, po ich obowiązkowym (do słuchania) zdjęciu nie musimy więc podziwiać otworów na kołki maskownicy. Dodatkowo tweeter jest zabezpieczony dwoma (większym i mniejszym) wygiętymi w kształcie odwróconej litery U, sztywnymi drutami. Sam tweeter to konstrukcja Quadrala o nazwie RiCom, a głośnik nisko-średniotonowy to 135 mm przetwornik Titanium-PP z polipropylenową membraną. Kolumny nie mają zbyt wysokiej skuteczności – producent określił ją na poziomie 86 dB, punkt podziału zwrotnicy wyznaczono na 2700 Hz.
Moc ciągła: 60 W Moc szczytowa: 90 W Skuteczność: 86 dB Impedancja: 4-8 Ω Pasmo przenoszenia: 49-50 000 Hz Punkt podziału zwrotnicy: 2700 Hz Głośnik wysokotonowy: RiCom Głośnik niskotonowy: 135 mm Titanium-PP Budowa: dwudrożna Typ obudowy: komora ciśnieniowa, bas-refleks Wymiary (WxSxG): 309 x 177 x 270 mm Waga: 5,28 kg/sztuka Dystrybucja w Polsce: |
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity