pl | en

Wzmacniacz zintegrowany

 

Jeff Rowland
CONTINUUM S2 INTEGRATED

Producent: Jeff Rowland Design Group
Cena: 35 900 zł

Kontakt: Jeff Rowland Design Group
2911 N. Prospect St.
Colorado Springs, CO 80907-6326
(719) 473-1181 | USA


jeffrowlandgroup.com

MADE IN USA

Dystrybucja w Polsce: Chillout Studio


eff Rowland Design zaprezentował wzmacniacz zintegrowany Continuum S2 w trzecim kwartale 2013 roku. Miał dwóch poprzedników, wyglądające z zewnątrz identycznie modele 500 i 250, w których wykorzystano moduły ICE Bang & Olufsen, z końcówkami pracującymi w analogowej klasie D (rok produkcji: 2009-2013). Także i nowa ich wersja ma końcówki w klasie D, ale zastosowano zupełnie inne moduły, a przez to mamy do czynienia z zupełnie innym urządzeniem. Tak jak wcześniej, wzmacniacz może być wyposażone w moduł przedwzmacniacza gramofonowego. Nowością jest opcjonalny przetwornik cyfrowo-analogowy. Ze stosunkowo niewielkiego urządzenia udało się uzyskać aż 400 W przy 8 Ω i 800 W przy 4 Ω. To nie jest pierwszy wzmacniacz tej firmy z końcówką tego typu – wcześniej były to wzmacniacze korzystające z modułów M3xx ICEpower. Sekcja przedwzmacniacza bazuje na Capri S2 – nowej wersji prempu Jeffa.
Klasa D w high-endzie przyjmowana jest z nieufnością. Nie bez powodu – to wciąż technologia w powijakach i sporo czasu upłynie, zanim dojrzeje na tyle, że będzie można mówić o przewidywalnych wynikach. Chociaż, jeśli za sprawę wezmą się ludzie wiedzący co nieco o półprzewodnikach, a także o technice lampowej, efekty mogą być oszałamiające – tak było ze wzmacniaczem SPEC RSA V1. (czytaj też TUTAJ).
Jeff Rowland również wydaje się wierzyć w potencjał tkwiący w klasie D. W sekcji poświęconej technice czytamy:

W całej mojej karierze projektowałem wzmacniacze korzystając z różnych technologii. Chciałbym myśleć, że jestem gotowy do badania tego, jak brzmią wzmacniacze audio bez względu na klasę, w jakiej pracują. Chociaż wydaje się, że podstawowe cele, jakie stawiam przed układem promują urządzenia typu solid-state, tak naprawdę nie jestem specjalnie zainteresowany tym, z jaką platformą technologiczną mam do czynienia. Można by powiedzieć, że jestem zwolennikiem „pozaklasowego stowarzyszenia” konstruktorów audio, biorący od danej konstrukcji to, co każda z nich ma najlepszego do zaoferowania, dążąc do jak najlepszych wyników.
Klasa D jest według mnie w chwili obecnej niezwykle konkurencyjną opcją. Oferuje bowiem ewolucyjną ścieżkę rozwoju wzmacniaczy audio, która w przyszłości może dać zaskakujące efekty. I znowu – nie ma to żadnego związku z klasą pracy wzmacniacza. Ważna jest aplikacja danej technologii, nie ona sama. Z każdą z nich można osiągnąć fantastyczne, albo słabe rezultaty, w zależności od tego, jak się ją zaaplikuje. Ścisłe przestrzeganie podziałów dotyczących klas pracy jest dla inżyniera audio tym, czym zwrócenie się z prośbą do malarza o zredukowanie stosowanej przez niego palety kolorów.
Nowe komponenty, techniki i pomysły to tylko puzzle w większej układance. Całe lata zajmuje zrozumienie złożonych zależności pomiędzy elementami składowymi i efektem końcowym. Projektowanie audio jest formą sztuki w której dojście do mistrzostwa zajmuje całe życie. Nie ma w nim dróg na skróty.


To nie jest typowe „coś tam coś tam”, którym co druga firma tłumaczy się z przejścia z klasy AB (lub A) na klasę D. Większości z nich trudno uwierzyć – wydaje się, że to dla nich najłatwiejsza droga do obniżenia kosztów, przystosowania się do wymogów ochrony środowiska i do osiągnięcia wysokiej mocy wyjściowej. Duża część z takich konstrukcji jest poprawna, czasem nawet całkiem fajna, ale z high-endem nie ma nic wspólnego. Trzeba takich ludzi, jak – już przywołany - Shirokazu Yazaki, szef SPEC-a, żeby zrozumieć, jakie w klasie D drzemią możliwości i z jakimi problemami trzeba się zmierzyć. Mając to w pamięci, wyjaśnienia Jeffa Rowlanda czyta się w innym świetle – są wiarygodne.

Nowa wersja integry Continuum (S2) wygląda niezwykle podobnie jak jej poprzedniczka. To solidne urządzenie z obudową złożoną z płyt aluminiowych i niezwykle charakterystyczną płytą czołową z grubego kęsa aluminium 6061 (to oznaczenie materiału szczególnie wysokiej klasy). Przypominająca fale powierzchnia widywana była niegdyś także w urządzeniach Enlightened Audio Design, a ostatnio Wow Audio Lab. Nie wiem, kto wykonuje obudowy dla ludzi z Hong Kongu, ale dla EAD kiedyś, a dla Jeffa teraz robi to firma Vertec Tool. Ten wyposażony w maszyny CNC warsztat mieści się kilka przecznic od fabryki Rowlanda w Colorado Springs. Film pokazujący pracę nad obudowami dla modeli Continuum S2, 825, 525 oraz Corus mogą państwo obejrzeć TUTAJ. Wzmacniacz wyposażony jest w wejścia liniowe, jednak wejście nr 1 można przekształcić albo w wejście dla gramofonu (wzmacniacz kosztuje wówczas 37 000 zł), albo w wejście cyfrowe (37 900 zł). Przedwzmacniacz gramofonowy oferuje trzy stopnie wzmocnienia - 40, 50 lub 60 dB i obciążenie 47 kΩ, 400 Ω i 100 Ω. Opcjonalny DAC przyjmuje sygnały do 24 bitów i 192 kHz. Urządzenie ma wejście na końcówkę mocy i wyjście z przedwzmacniacza. Ta wszechstronność sprawiła, że Roy Gregory zatytułował swój test Jeff Rowland Design Group  - Continuum S2 Integrated Amplifier. Four products (and four reviews) in one (Roy Gregory, „The Audio Beat”, 6 stycznia 2014, czytaj TUTAJ )

O firmie Jeff Rowland pisaliśmy
  • TEST: Jeff Rowland AERIS DAC + CORUS +625 - DAC + przedwzmacniacz + wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • Nagrania użyte w teście (wybór)



    • A Day at Jazz Spot 'Basie'. Selected by Shoji "Swifty" Sugawara, Stereo Sound Reference Record SSRR6-7, 2 x SACD/CD (2011).
    • Arimasa Yuki & Hisatsugu Suzuki, Duet, Una Mas Jazz UNACD-10-01, XRCD24 (2010).
    • De Vision, Void, WEA Records 3984-29705-2, CD (1999).
    • Ella Fitzgerald, Ella Fitzgerald sings the Cole Porter Song Book, Verve 537 257-2, “Verve Master Edition”, 2 x CD (1997).
    • Ella Fitzgerald, Joe Pass, Take It Easy, Pablo/JVC JVCXR-0031-2, (1973/1987).
    • Elvis Presley, Elvis is Back!, RCA/BMG Japan BVCM-37088, “Living Stereo”, CD (1960/2002).
    • Kraftwerk, Minimum-Maximum, Kling-Klang Produkt/EMI 3349962, 2 x SACD/CD (2005).
    • Marilyn Manson, Personal Jesus, Interscope Records 9864166, SP CD (2004).
    • Nat “King” Cole, Night Lights, Capitol Records 319642, CD (2001)
    • This Mortal Coil, HD-CD Box SET: It’ll End In Tears, Filigree & Shadow, Blood, Dust & Guitars, 4AD [Japan] TMCBOX1, 4 x HDCD, (2011).
    Japońskie wersje płyt dostępne na


    Amerykański wzmacniacz ma zgrabną, zwartą formę i charakterystyczny projekt plastyczny. Bardzo mi takie połączenie odpowiada. Z szacunkiem podchodzę do potężnych pieców, sam z jednego korzystam, wiedząc że pewnych rzeczy z „małego” uzyskać się nie da. Sam Jeff Rowland jest tego świadom, bo przecież droższe wzmacniacze, końcówki mocy 725, 825 i 925 to potężne pudła. Jest jednak w dobrze zaprojektowanych urządzeniach coś, co wykracza poza ich ograniczenia, sprawiając, że to produkty kompletne, skończone.
    Continuum w swojej nowej wersji doskonale te kryteria spełnia. Nie tylko jeśli chodzi o wygląd, ale i o dźwięk. Te dwa aspekty idą w nim ręka w rękę, „przykrojone” pod kątem konkretnego odbiorcy.
    Byłby to człowiek poukładany, spełniony zawodowo, rodzinnie, minimalista wolący kupić jedną, drogą rzecz niż kilka tańszych, ale niższej jakości. W jego dyskografii przeważałyby krążki z czymś spokojniejszym – klasyka, jazzem, elektroniką raczej spod znaku kwartetów Beethovena, kantat Bacha, duetów i trio na kontrabas, perkusję i instrument prowadzący, płyty z głosem w roli głównej, nagrania, które wyszły spod ręki Ivo Russela (4AD). Zawężam w ten sposób krąg potencjalnych odbiorców najnowszej integry Jeffa Rowlanda, ale robię to z pełną świadomością tego, iż lepiej przygotować recenzję „celowaną” niż „dla wszystkich”; „dla wszystkich” to bowiem synonim „dla nikogo”. Continuum S2 jest wzmacniaczem, który powinien znaleźć się u jak największej liczby melomanów.

    Jego brzmienie zostało wyraźnie ukształtowane, ma swoje ograniczenia i mocne strony. To nie jest tak, że chcę to urządzenie przypisać do jakiegoś rodzaju muzyki i że do niczego innego się nie nadaje, to byłoby nieporozumienie. Rodzaj wyborów i ukształtowane w ich wyniku brzmienie wyraźnie pewne rzeczy faworyzuje, a inne nie.
    To ciepłe, płynne granie – rzecz na tyle dla produktów tej firmy charakterystyczna, że można, z zastrzeżeniami, mówić o „firmowym brzmieniu”. Jednocześnie jednak dostajemy piękną, bardzo głęboką scenę dźwiękową. Im cieplejsze brzmienie urządzeń, tym bardziej akcentowany jest w nich pierwszy plan, a tylne są podciągane. Często daje to niesamowity efekt, bo na przykład monitory JBL-a 4429 kreują dzięki temu duży wolumen, nasycone źródła pozorne i ukazują dobrze uchwytne bryły tych źródeł – tworzą namacalny dźwięk. Continuum S2 robi jednak coś więcej. Z płytami w rodzaju Blood This Mortail Coil, Minimum-Maximum Kraftwerka, czy ultra purystyczną realizacją z Japonii duetu Arimasa Yuki i Hisatsugu Suzuki (Duet) otrzymujemy prawdziwe wydarzenie, tj. tak pokazane, że przyjmujemy je „na wiarę” bez zadawania pytań o inne aspekty. To całościowy, holograficzny przekaz, w którym każdy z wymiarów pełni równie ważną rolę i w którym razem tworzą coś więcej niż tylko plan lewa-prawa i przód-tył.

    A przecież trudno w kontekście tego dźwięku mówić o wyrazistych źródłach, o wysokiej selektywności, a nawet o wyraźnym fokusowaniu uwagi na poszczególnych wydarzeniach. To granie bardzo pod tym względem przypominające to, co robią źródła emm Labs, jak testowany w zeszłym miesiącu odtwarzacz SACD XDS1 V2. A mimo to nigdy nie brakowało mi – dopóki poruszałem się w zakreślonym powyżej kręgu płyt – wyraźnych krawędzi i ich definicji w przestrzeni.

    To, co przekazuje Continuum S2 jest bowiem spójne. Jakby wszystko było w nim „podopinane”. Żadnej prowizorki. Ta daje wrażenie szybkiego i precyzyjnego dźwięku, dźwięku z rozmachem; to granie „raw”, surowe. Dla mnie ważniejsze jest to, jak słucha się danego produktu w dłuższym czasie, nie tylko przez chwilę. A pod tym względem wzmacniacz Rowlanda jest znakomity, można wręcz powiedzieć, że niebezpieczny – bo uzależnia.
    Jego ogromną siłą jest głębia dźwięku i głębia sceny. nagrania, w których nie mamy do czynienia z agresją, fundowane na wewnętrznym napięciu, na grze ciszą, pauzą, po prostu wyrafinowane, zabrzmią, jakbyśmy je słuchali po raz pierwszy. To barwny, gęsty dźwięk przykuwający do fotela/kanapy/siedziska. Nie nadmiarem informacji, a ich uporządkowaniem. Nie wyobrażam sobie systemu, w którym coś by w nim raziło. Nawet jeśli wokale zarejestrowano z nieco podkreślonymi sybilantami, a tak jest z Ellą Fitzgerald, z wokalami This Mortail Coil, ale i z Marylinem Mansonem śpiewającym w coverze Personal Jesus z repertuaru Depeche Mode, nie będzie z tym najmniejszego problemu. Góra zostanie pokazana z większą energią, ale bez „cykania”. A to dlatego, że jest zaokrąglona, wygładzona. Dotyczy to zresztą całego pasma. Którykolwiek jego wycinek byśmy nie wskazali, zobaczymy, że atak nie jest ostry, a utemperowany. Jestem pewien, że to podstawowa cecha tego brzmienia, do której potem „ustawiano” pozostałe aspekty.


    Wysoka moc = uderzenie, energia, a nawet agresja. To często prawda, tak brzmią wzmacniacze stosowane na scenie. W przypadku amerykańskiego wzmacniacza powtarza się jednak to, co słyszałem z najlepszymi wzmacniaczami – wysoka moc = zapas, spokój. To jakby jechać samochodem z silnikiem mającym ponad 300 KM (Audi A5, dla przykładu) w mieście. Nie chodzi o rozpędzanie go do dużych prędkości, to oczywiście część „pakietu”. Ważniejsze jest jednak to, że nic nas nie zaskoczy, że w momencie możemy wystartować i równie szybko zahamować, a auto tego nawet nie zauważy. Poruszamy się wówczas w marginesie bezpieczeństwa, a nie na „styk”, obijając się o „granicę”.
    To podstawowa i chyba jedyna zaleta mocnych wzmacniaczy audio. Poboczne, jak zdolność do wytworzenia wysokich natężeń dźwięku, też są ważne. Są jednak niekonieczne. Spokój w dźwięku wzmacniacza pana Rowlanda wynika wprost z tego, że się nie siłuje, gra w bezpiecznej strefie, nie dociskany przez ograniczenia. Bas schodzi zaś bardzo nisko. Moc i niski bas nie są synonimami i – mam takie wrażenie – jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Nawet małe wzmacniacze lampowe, przy spełnieniu kilku założeń, potrafią zagrać pod tym względem w absolutnie satysfakcjonujący sposób. Tutaj jednak idą ręka w rękę – może dzięki temu, że moc, przy spadku impedancji o połowę jest podwajana, a wzmacniacz zachowuje się jak idealne źródło napięciowe (przynajmniej dla impedancji 4 i 8 Ω; niższe impedancje dla wzmacniaczy pracujących w klasie D są problematyczne). To jednak nie bas konturowy, a raczej kolorowy. Jego skupienie jest bardzo dobre, ale przez zaokrąglenie ataku wydaje się miękki. Słychać nieco mocniejszą jego prace w okolicach 150 Hz, przez co kontrabas ma podkreślony element związany ze struną, a nie pudłem, ale nie ma to dalszych konsekwencji. Wysoka średnica wydaje się trochę uspokojona, co przekłada się na uspokojenie mikrodynamiki. W skali makro, dzięki mocy, wzmacniacz zagra równie dobrze duży skład orkiestrowy, co i Marylina Mansona. Nie one oddadzą jednak to, co w nim najlepszego. Zostaną wygładzone i dosłodzone, co w ich przypadku nie będzie do końca fajne. Ale to jedno z ograniczeń tej konstrukcji. Jak pisałem na początku, mniejsze składy, niezbyt agresywna muzyka – to przeznaczenie Continuum S2. Połączmy go z jakąś dobrą kolumną, np. Raidho D1, którą testowałem i będzie naprawdę dobrze. Wypróbujmy monitory JBL-a 4429, o których wspomniałem, a umrzemy ze szczęścia.

    Podsumowanie

    Wszystko zostało już powiedziane. W odpowiednich rękach to wzmacniacz na zawsze.

    Niewielkie wymiary wzmacniacza wcale nie muszą oznaczać małej wagi. Mam to na co dzień, nosząc mojego Lebena CS300XS [Custom Version]. Wzmacniacz zintegrowany Continuum S2 Jeffa Rowlanda perfekcyjnie to potwierdza – jest naprawdę bardzo ciężki, a ciężar skupia się na małej powierzchni. Biorąc go na ręce, że tak powiem, utwierdzamy się w przekonaniu, że to solidne urządzenie.
    Jego obudowa to w elementy wykonane z bloków aluminium. Front wykończony jest w charakterystyczny sposób w „fale”, zaś pozostałe boki anodowano na czarno. Na ściance przedniej znajdziemy niewiele manipulatorów, dzięki czemu urządzenie wygląda bardzo schludnie. To przede wszystkim duży, oparty o moduły LED wyświetlacz w kolorze zielonym, na którym ukazano siłę głosu. Reguluje się nią niewielka gałką z boku. Od lewej suną rzędem małe guziczki z mikrodiodami LED pod nimi. Czterema pierwszymi wybierzemy aktywne wejście, piątym wejście „Bypass” do podłączenia zewnętrznego procesora (np. amplitunera kina domowego), szóstym zmienimy fazę absolutna sygnału, a siódmym aktywujemy tryb mute. Poza ostatnim, którego dioda ma kolor czerwony, diody pozostałych są bursztynowe.
    Tył wygląda równie zawodowo. Trzy pierwsze wejścia są niebalansowane, na gniazdach RCA Cardasa, z rodowanymi stykami. dwa kolejne są zbalansowane, z gniazdami XLR Neutrika, w których styki są z kolei srebrzone. takie same gniazda zamontowano dla zbalansowanego i niezbalansowanego wyjścia z przedwzmacniacza. Gniazda głośnikowe wymuszają stosowanie wideł – ale to zrozumiałe, ponieważ są to znakomite gniazda Cardasa, pozwalające na równomierny docisk obydwu wideł na raz. Obok widać gniazdo sieciowe IEC z wyłącznikiem mechanicznym, a obok gniazdo typu mini-jack, służące do podłączenia zewnętrznego „wyzwalacza”, np. innego produktu Jeffa, włączającego lub wyłączającego urządzenie zdalnie.


    Układy elektroniczne zmontowano, jak to u Rowlanda, „na plecach”. W tym przypadku obudowa nie jest jednak jednolitą skorupa, w której wyfrezowano komory dla poszczególnych płytek, a skręcona została z płyt. Dlatego przez środek wnętrza poprowadzono dodatkową płytę z aluminium, pod którą „podwieszono” układy. A wśród nich najważniejsza jest duża płytka z kompletnym, stereofonicznym wzmacniaczem. Produkuje ją firma Pascal, a zastosowany wzmacniacz to model Pascal A/S M-PRO2. To najsłabszy wzmacniacz tej firmy – pomimo że przy 4 oddaje 800 W! Największy, o symbolu X-PRO3 oddaje aż 2500 W dla subwoofera i dwa razy po 800 W. Co ciekawe, wzmacniacze można zmostkować (zbridżować), wówczas testowana wersja oddaje aż 1500 W (mono). Jeff nie skorzystał jednak z tej możliwości. Układ oparto na opatentowanym układzie UMAC pracującym w klasie D z modulatorem PWM. Obok tej płytki mamy dodatkowy zasilacz, również impulsowy – podstawowy zintegrowany jest ze wzmacniaczem i objęty wraz z nim sprzężeniem zwrotnym.
    Gniazda wlutowano bezpośrednio do osobnej płyteczki, przykręconej do tylnej ścianki. Aktywne wejścia wybierane są w przekaźnikach. Po wybraniu, sygnał kierowany jest do transformatorów Lundahla, które obniżają napięcie wejściowe i izolują wejście od wzmacniacza. Od góry można tu przykręcić płytkę przedwzmacniacza gramofonowego lub DAC-a. Poszczególne moduły łączone są kablami na skuwki. Sygnał tłumiony jest w scalonej drabince rezystorowej.

    O pilocie szkoda gadać. Jest tak brzydki i tak odstaje od wyrafinowanej stylistyki wzmacniacza, że kiedy na nim staniemy i połamiemy, to uśmiechniemy się z zadowoleniem. Dopóki oczywiście nie trzeba się będzie ruszyć, żeby zmienić głośność, albo jeśli będziemy chcieli zmienić balans miedzy kanałami lub wyłączyć wyświetlacz – to zrobimy tylko z pilota. I tak źle, i tak niedobrze.

    SPECYFIKACJA TECHNICZNA (wg producenta)
    Moc wyjściowa: 400 W/8 Ω | 800 W/4 Ω
    Pasmo przenoszenia: 5 Hz - 70 kHz (-3 dB/8 Ω)
    THD + szum: 0,05% (20 Hz - 20 kHz)
    Wejścia: 2 x XLR | 2 x RCA | 1 x „bypass” RCA
    Wyjścia: 1 x XLR | 1 x RCA
    Karta DAC: opcja
    Karta RIAA: opcja
    Waga: 15,9 kg
    Wymiary: 135 mm x 394 mm x 380 mm
    Rozpoczęcie produkcji: 3. kwartał 2013

    Dystrybucja w Polsce:

    Chillout Studio

    ul. Na Ustroniu 3/2 | 30-311 Kraków
    tel.: 12 266-2663, 510-841-574

    e-mail: biuro@chilloutstudio.com

    chilloutstudio.com

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    Źródła analogowe
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
    Źródła cyfrowe
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
    Wzmacniacze
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    Kolumny
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-101/GL
    Słuchawki
    - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
    Okablowanie
    System I
    - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
    Sieć
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    Audio komputerowe
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    Akcesoria antywibracyjne
    - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
    Czysta przyjemność
    - Radio: Tivoli Audio Model One