pl | en

DAC + wzmacniacz + kolumny

+ okablowanie (system)

Ardento
PERFECT DAC + SOLO + ALTER2

Producent: Ardento
Cena (system): 146 000 zł (22+33+80+11 tys. zł)

Kontakt:
Ardento| ul. Fordońska 246
Bydgoszcz | Polska
tel. 694 887 308

e-mail: info@ardento.pl

Made in Poland

www.ardento.pl


yć może część państwa pamięta mój tekst z września 2012 roku, w którym opisywałem spotkanie z polskimi kolumnami Ardento Alter (czytaj TUTAJ). Nie było to moje pierwsze spotkanie z produktami tej marki, a i bywalcy Audio Show mieli okazję posłuchać wcześniejszego modelu na wystawie w 2011 roku. Alter, bo tak nazywał się recenzowany przeze mnie najwyższy wówczas model kolumn tej bydgoskiej firmy, zachwyciły mnie absolutnie. Po pierwsze, z czego nie czynię tajemnicy, nie jestem fanem kolumn z obudowami z bas-refleksem. Nie będę się nad tym rozwodził, bo pisałem już o tym wiele razy – większość z nich (acz przyznaję, że nie wszystkie) buczy z tej paskudnej rury psując (mi) przyjemność słuchania. Od dawna interesują mnie wszelkie kolumny w innych obudowach. Miałem i mam tuby, cenię sobie obudowy zamknięte i linie transmisyjne, a jednym z najważniejszych przeżyć audiofilskich było dla mnie, już sporo lat temu, posłuchanie ogromnych odgród z driverami PHY-PH. Od tamtej pory zawsze, gdzieś tam z tyłu mojej głowy, żyła sobie nadzieja, że kiedyś będę miał tak duży pokój odsłuchowy, że będę sobie mógł w nim postawić tak wielkie odgrody.


Docelowego pokoju nadal nie mam, ale gdzieś ze dwa lata temu posłuchałem u znajomego jednej z pierwszych wersji Alterów – jak najbardziej otwartych odgród, sporych, ale jednak „rozsądnych” gabarytowo. Choć trochę czasu to zajęło, udało się doprowadzić do recenzji tych kolumn, które wówczas spędziły u mnie kilka ładnych tygodni. Pozwoliło mi to posłuchać ich z kilkoma różnymi wzmacniaczami. Ci z Państwa, którzy tamtą recenzję czytali wiedzą, że się w tych kolumnach zakochałem, za dźwięk skrojony jakby pode mnie, a jednocześnie - obiektywnie go oceniając - bardzo wysokiej klasy. I mówiąc szczerze to gdyby mnie było na te kolumny stać (bo wbrew przekonaniu niektórych recenzenci bynajmniej nie otrzymują hojnych prezentów od producentów, czy dystrybutorów) to bym je kupił.
Grały znakomicie i to właściwie z każdym wzmacniaczem jaki do nich podłączałem, czy to tranzystorem, czy lampą, więc nie dość, że słuchanie było czystą przyjemnością, to i do recenzowania mogłyby mi służyć. Tu muszę przeprosić - powyższe zdanie nie jest w stu procentach prawdziwe: SET na pojedynczej lampie 300B nie pozwalał tym kolumnom w pełni rozwinąć skrzydeł, więc nie „z każdym wzmacniaczem”. Z moim SET-em pojawiała się cudna średnica, piękna, słodka góra, ale na basie (gdzie siedział 15-calowy woofer) Altery nie pokazywały wszystkiego co potrafią – rzecz była przede wszystkim w dociążeniu, nasyceniu tego zakresu, niż w w jego kontroli. Z drugiej strony, jeśli ktoś z Państwa czytał moją recenzję „egzaltowaną” Kondo Sougi (wzmacniacza na podwójnej 2A3, a więc oferującego 7-8 W na kanał, czytaj TUTAJ) to może również pamiętać, że ten (kosztujący co prawda majątek) samuraj bez trudu poradził sobie z pierwszymi Alterami.

Dlaczego o tym w ogóle przypominam? Otóż dlatego, że moje „marudzenie”, plus informacja o tym, że 7 W Kondo dało radę, stały się być może jakimś, choć malutkim, przyczynkiem do dalszych poszukiwań konstruktora, pana Tomasza Flanca. Choć pamiętam także, z jednej z rozmów, że decydującym o powstaniu Alterów 2 czynnikiem był konkretny klient, który zapytał, czy dałoby się zbudować jeszcze większe Altery, z większym wooferem basowym. Mnie przy tej rozmowie nie było, ale podejrzewam, że pan Tomasz potraktował to trochę jak wyzwanie. Tak właśnie powstały Altery 2 – więksi bracia testowanych wcześniej Alterów (1). Sama odgroda jest znacząco większa (i, psia kość, cięższa!!!) m.in. dlatego, że musi pomieścić aż 18-calowy, oczywiście nadal papierowy, woofer. Żeby zachować odpowiedni balans między poszczególnymi częściami pasma również, grający na środku pasma, przetwornik szerokopasmowy Sonido, to większy brat stosowanego wcześniej modelu i jedynie wstęga na górze pozostała ta sama.
Z tyłu pewne różnice także można wypatrzyć. Po pierwsze mamy teraz dwie pary gniazd głośnikowych – producent zaleca bowiem bi-wiring. Osobnymi kablami (w przypadku firmowych kabli - miedzianymi) łączymy więc zaciski woofera, a osobnymi (w przypadku firmowych - srebrnymi) te połączone z dwoma pozostałymi przetwornikami.
Podobnie jak w mniejszym modelu, tu także mamy dwa pokrętła regulacji – basu i wyższej części pasma – pozwalające dostosować brzmienie do konkretnego pomieszczenia (przede wszystkim bas) oraz gustu danego słuchacza. Tym razem jednak pokrętła umieszczono poza częścią kolumny zasłoniętą tylną maskownicą, nawet jeśli więc ktoś będzie słuchał z maskownicą założoną, to i tak będzie miał swobodny dostęp do regulacji. Oczywiście zalecane jest słuchanie z obydwoma (przednią i tylną) maskownicami zdjętymi. Jak wspomniałem kolumny znacząco urosły i „przytyły”, więc o ile przestawianie Alterów po pokoju nie stanowiło - nawet dla mnie - wielkiego problemu, o tyle zabawa z Alterami 2 wymagała już sporego wysiłku. Dlatego przywieźli je i wtargali panowie, którzy na co dzień wożą pianina.

O ile mi wiadomo klient, który rzucił panu Tomkowi owo „wyzwanie” był bardzo zadowolony z efektu prac, a i pan Tomasz zapewne nie narzekał, skoro wprowadził je do stałej oferty. Nie spoczął na laurach, ale wrócił do pomysłu, który miał już wcześniej. Tego typu kolumny nie są i nigdy nie będą produktem masowym. Są skierowane do pewnej grupy odbiorców (i rzecz nie tylko w zasobności kieszeni), bardziej melomanów, ludzi którzy nade wszystko kochają muzykę, niż do fascynatów sprzętu/parametrów/nowinek technicznych, słowem: audiofilów.
Jak pokazał przypadek mojego znajomego, o którym pisałem w recenzji Alterów, zakup kolumn pana Tomasza był dopiero początkiem drogi, bo trochę czasu zajęło mu znalezienie odpowiedniego do nich wzmacniacza (a skończyło się na monoblokach na lampie GM70). Już wówczas pan Tomek miał pomysł, by zaoferować klientom kompletny system – kolumny ze wzmacniaczem i źródłem w postaci przetwornika cyfrowo-analogowego, a do tego jeszcze dodać dobrane/dopasowane na maksa kable własnej produkcji.
Pierwszy DAC pojawił się jakiś czas temu – miałem okazję go posłuchać i jak na swoją cenę (bodaj 5 tys. zł) był moim zdaniem jak najbardziej konkurencyjny w stosunku do tego, co oferuje rynek. Przynajmniej pod względem brzmienia, bo funkcjonalnie może trochę mniej (choćby USB było opcjonalne, przyzwoitej, ale nie nadzwyczajnej jakości, a o DSD wówczas w Polsce mało kto jeszcze słyszał, więc i to urządzenie go nie obsługiwało). To jednak nie było jeszcze TO.

Temat najwyraźniej nie dawał panu Tomaszowi spać po nocach, a na moje nagabywania o to kiedy dostanę Altery 2 do recenzji dostałem odpowiedź, że dopiero jak cały system będzie gotowy i dopracowany. Z założenia miało się to ziścić mniej więcej na Audio Show 2013, gdzie po przerwie Ardento znowu miało się wystawić. I faktycznie - może 3-4 tygodnie przed listopadową wystawą odezwał się telefon – zgodnie z obietnicą pan Tomek dzwonił z informacją, że system jest gotowy, pytając od razu, czy chcę go przed czy po AS. Ustaliliśmy, że jednak po i bodaj dwa tygodnie po wystawie sprzęt dotarł do mnie. Oczywiście wcześniej miałem okazję, podobnie jak i wszyscy chętni zwiedzający, posłuchać systemu w Sobieskim, mając tę jedną przewagę nad większością osób, że mogłem słuchać nie tylko w czasie wystawy, ale i wówczas, gdy wystawa zamykała swoje podwoje i wokół robiło się sporo ciszej, ergo: warunki były zdecydowanie lepsze. Wówczas zdecydowanie łatwiej było usłyszeć potencjał Alterów 2 napędzanych- tak, tak - wzmacniaczem typu SET na pojedynczej lampie 300B. Była to dla mnie spora niespodzianka, bo skoro 300B nie potrafiło napędzić mniejszych braci nowych kolumn, to jak mogło sobie poradzić z tymi „monstrami”?! A jednak radziło sobie nadzwyczaj dobrze.
Jak się okazało pan Tomasz, zdopingowany częściowo moim marudzeniem, zbudował do nich specjalny wzmacniacz, a właściwie dwa wzmacniacze w jednej obudowie, z lampami EL34 mającymi napędzać bas i 300B średnicę i górę. Wzmacniacz na wystawie był, ale nie zagrał chyba ani przez moment, bo z Alterami 2 nie było takiej potrzeby! SET 300B Ardento, o wdzięcznej nazwie Solo (ten drugi wzmacniacz, dwa w jednym nazywa się Dual) z wyglądu niczym nie zaskakiwał – ot, pod tym względem wzmacniacz jakich wiele – porządnie wykonany, ładnie wykończony, ale też i, powiedzmy, tradycyjny – żadnego sterowania pilotem, tylko dwa wejścia liniowe przełączane na dodatek małym, mechanicznym przełącznikiem, na froncie jedynie gałka regulacji głośności i tyle.

Uwagę wielu osób zwracał natomiast trzeci, najmniejszych wzmacniacz... Wróć, oczywiście - DAC. Ale jak Państwo popatrzycie na zdjęcie, to zrozumiecie, dlaczego wiele osób brało go za mały wzmacniacz lampowy. Gabarytami bowiem przypomina raczej mały piecyk niż przetwornik cyfrowo-analogowy. Ponieważ to, na dziś, szczytowe osiągnięcie Pana Tomasza, więc musiało być oparte o lampy, także w zasilaczu.
Jak już pisałem wcześniej produkty Ardento są skierowane do miłośników muzyki i dobrego brzmienia, a nie fanów nowinek technicznych, czy najnowszych trendów. Stąd DAC nie dość, że lampowy, to jest wyposażony dość tradycyjnie - w dwa wejścia koaksjalne i wyjście analogowe (RCA). Jest jeden nowoczesny akcent – wejście USB, asynchroniczne, akceptujące sygnał do rozdzielczości 32/192, ale nie ono jest tu najważniejszym elementem konstrukcji, jak to ma miejsce w przypadku wielu innych współcześnie produkowanych przetworników, a raczej dodatkiem, trochę wymuszonym oczekiwaniami rynku. System uzupełnia okablowanie – dwa sety kabli głośnikowych (miedziany i srebrny), interkonekt, kabel cyfrowy koaksjalny oraz dwie sieciówki, według konstruktora opracowane właśnie do tych urządzeń, będące elementem całej koncepcji dźwięku. Co ważne, o ile kolumny, DAC-a, czy wzmacniacz można kupić osobno, o tyle kable sprzedawane są wyłącznie w komplecie z urządzeniami – pan Tomek wyraźnie i wiele razy podkreślał w rozmowach ze mną, że nie jest producentem kabli, a te zrobił, żeby oferowany system był kompletny (poza samym cyfrowym źródłem sygnału oczywiście).

By jeszcze lepiej przybliżyć ten system stojącą za nim ideę powstał pozwolę sobie przypomnieć, co firma Ardento napisała o nim na użytek przewodnika po Audio Show:

Na tegorocznym Audio Show zaprezentujemy Państwu owoc naszych wieloletnich poszukiwań i licznych eksperymentów: system audio zbudowany 'wokół' kolumn ARDENTO ALTER 2 - będących rozwinięciem projektu wyróżnionego przez miesięcznik „High Fidelity” tytułem BEST PRODUCT 2012.
Do amplifikacji tak wysokoskutecznych i wyrafinowanych głośników przygotowaliśmy wyjątkowe wzmacniacze: oparty na kultowej triodzie 300B - subtelny ARDENTO SOLO oraz - jego muskularną odmianę – ARDENTO DUAL. W obu modelach mamy do czynienia z konstrukcją SE z zastosowaniem transformatorów między-stopniowych. Druga wersja wzmacniacza powstała specjalnie dla miłośników bardziej dynamicznego brzmienia - wzbogacona o sekcję basową (właściwie drugi wzmacniacz) na lampach EL 34.
Sercem całego układu jest ARDENTO PERFECT DAC, który ewoluując przez wiele lat w naszym laboratorium osiągnął obecny charakter brzmienia stając się nierozłącznym, o ile nie najważniejszym, elementem toru. Wyrafinowane zasilanie, wyselekcjonowane pieczołowicie podzespoły i sekcja analogowa doprawiona lampami E88CC.
Uzupełnieniem całego systemu jest kompleksowe wyposażenie we wszystkie niezbędne przewody wykonane z najlepszych przewodników poddanych dodatkowo skomplikowanej obróbce termicznej. Zaczynając od kabli głośnikowych, poprzez interkonekty i kabel cyfrowy, na kablach zasilających kończąc.
Całość stanowi idealnie skomponowany zestaw, który w zupełnie naturalny, niewymuszony sposób przenosi ukryte gdzieś między dźwiękami emocje, który po prostu daje wielką radość z odbioru muzyki - czystą ROZKOSZ SŁUCHANIA!

Mamy więc niemal gotowy system, dopieszczony, wychuchany, nie reklamowany jako najlepszy na świecie, ale dający grupie odbiorców możliwość zakupu produktów wyjątkowych, niemasowych, oferujących konkretną szkołę dźwięku. Kolumny są spełnieniem marzeń posiadaczy SET-ów na 300B – większość z nas (bo w końcu i ja taki wzmacniacz posiadam) ma kolumny na pojedynczych głośnikach, w tubach, czasem w obudowach bas-refleks. Tu dostajemy wielkie, pełnopasmowe kolumny z 18-calowym basem (!), z wstęgą na górze, które z 8 watów grają znakomicie. Pytanie do posiadaczy takich wzmacniaczy – kto by nie chciał takich kolumn? Jest ktoś taki? Nie? Tak myślałem.


Wielu konstruktorów z branży audio o tym nie mówi wprost, ale przecież (nie mówię tu oczywiście o wielkich korporacjach i produkcji masowej), gdy budują sprzęt do odtwarzania muzyki, to mają jakąś wizję brzmienia i to ją starają się zrealizować, licząc na to, że znajdą się potem inni, którzy tę wizję podzielą. Jasno mówił o tym kiedyś pan Hiroyasu Kondo, który dążył do tego, by jego sprzęt odtworzył dźwięk, który usłyszał jako 16-latek na koncercie pod batutą wielkiego Toscaniniego. Pan Tomasz również stawia sprawę jasno – to jest jego wizja dźwięku i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie wszyscy muszą ją podzielać – to naprawdę mocno subiektywne hobby. Wiem, z różnych źródeł, że już ładnych kilka osób wizję w postaci pierwszych Alterów podzieliło i jak pisałem, sam bym to chętnie zrobił, gdybym miał do dyspozycji odpowiednią kwotę. Po słowach pana Tomasza, twierdzącego, że udało mu się osiągnąć jeszcze więcej byłem ogromnie ciekaw, czy tak faktycznie jest. W końcu wiadomo, że rodzicom często brakuje odrobiny obiektywizmu, gdy przychodzi do oceniania własnych dzieci, a to przecież taka właśnie sytuacja. W wyznaczonym terminie system Ardento trafił do mojego pokoju i zaczęło się słuchanie.

Nagrania użyte w teście (wybór)



  • Miles Davis, Tutu: Original Recording Remastered 2011 Deluxe Edition, Warner 081227976873, CD/FLAC.
  • AC/DC, Back in black, SONY B000089RV6, CD/FLAC.
  • Metallica, Metallica, Elektra/WEA B000002H97, CD/FLAC.
  • Hans Zimmer, Inception, WaterTower Music B003ODL004, CD/FLAC.
  • Hans Zimmer, The Dark Knight Rises, WaterTower Music B008645YEE, CD/FLAC.
  • Eva Cassidy, Eva by heart, Blix Street 410047, CD/FLAC.
  • Kari Bremnes, Svarta Bjorn, Kirkelig Kulturverksted FXCD200, CD/FLAC.
  • Renaud Garcia-Fons, Oriental bass, Enja B000005CD8, CD/FLAC.
  • The Ray Brown Trio, Summer Wind, Concord Jazz CCD-4426, CD/FLAC.
  • Pepe Romero, Flamenco, Lasting Impression Music LIM K2HD 022, CD/FLAC.
  • Pink Floyd, Dark side of the moon, EMI Japan TOGP 15001, SACD.
  • Isao Suzuki, Blow up, Three Blind Mice B000682FAE, CD/FLAC.
  • Beethoven, Symphonie No. 9, Deutsche Gramophone DG, 445 503-2, CD/FLAC.
  • Rodrigo y Gabriela, 11:11, EMI Music Poland 5651702, CD/FLAC.
  • Whitesnake, Starkers in Tokyo, EMI Music Distribution B00000IGV9, CD/FLAC.
  • Leszek Możdżer, Kaczmarek by Możdżer, Universal, 273 643-7, CD/FLAC.
  • TREME, soundtrack, Season 1, HBO 0602527508450 CD/FLAC.
  • Iza Zając, Piosenki dla Armstronga, Polskie Radio PRCD238, CD/FLAC.
  • Kermit Ruffins, Livin' a Treme life, Basin Street B001T46TVU, CD/FLAC.
Japońskie wersje płyt dostępne na

Jeszcze jeden drobiazg, zanim o samym dźwięku – do przetwornika dostałem całą kolekcję lamp, do zabawy oczywiście. Trzy prostowniki i pięć (!) par lamp wyjściowych – odmiany 6922 (same NOS-y – Amperexy, Philipsy HQ, Siemensy CCa), ale także rosyjskie 6n6p i 6n23p – i już sama wymiana lamp i wsłuchiwanie się w różnice w brzmieniu były znakomitą zabawą. To właśnie jeden z elementów, za które tylu ludzi kocha urządzenia lampowe – kupujemy produkt, który oferuje pewne brzmienie, „smak” jak mówią niektórzy, wymieniamy lampy na inne i pojawia się nowy „smak”. Nie są to oczywiście zmiany kolosalne, wywracające wszystko do góry nogami. Nie bez przyczyny przywołałem „smak” jako określenie brzmienia, bo ono przemawia do wszystkich najbardziej. Inne lampy to jakby dodanie innej przyprawy do danej potrawy – niby to samo, bo przecież to ciągle ta sama potrawa, ale przecież zupełnie inne wrażenia smakowe, które mogą oczywiście przypaść nam do gustu, lub nie.

W przypadku PerfectDACa stosowanie np. rosyjskich lamp sprawiało, że dźwięk robił się bardziej (w takim powszechnym rozumieniu tego słowa) „lampowy”, słowem cieplejszy, z mocniejszą ekspozycją średnicy, ale bardziej okrągły na skrajach pasma, choć bas robił się przy tym „cięższy”. Siemensy szły w stronę większej precyzji, wyższej detaliczności, ale jak dla mnie brzmiało to trochę sucho. Na placu boju zostały więc (podkreślam – że to mój, subiektywny wybór) lampy Amperexa i Philipsa, z których ostatecznie do finalnego odsłuchu systemu wybrałem Amperexy oferujące najlepszy balans między detalicznością, nasyceniem i otwartością. Co ciekawe, już niemal po teście, w czasie rozmowy z panem Tomaszem dowiedziałem się, że on osobiście z tych 5 par lamp preferuje Philipsy, z Amperexami jako drugim, niewiele gorszym wyborem. Słowem odwrotnie niż w moim przypadku, ale w sumie te dwie lampy oferują podobny charakter brzmienia, odróżniając się natomiast dość wyraźnie od pozostałych. Świadczy to jedynie o tym, że mamy z panem Tomaszem podobną wizję naszego dźwięku i to tłumaczy, dlaczego pierwsze Altery tak bardzo mi się podobały. Nie tylko pierwsze, ale o tym za chwilę.


Dodam jeszcze, że mimo iż był to test kompletnego systemu, to jednak pozwoliłem sobie i posłuchać osobno samego DAC-a (również w systemie słuchawkowym) i wykorzystać inne źródła – m.in. świetnego Meitnera MA-1, pięknie grającego Aesthetixa Romulusa, czy fantastycznego Lumina (z racji premier na CES-ie powinienem już chyba pisać: Lumina A1). Przez jakiś czas zamiast wzmacniacza Ardento grał także mój modyfikowany ArtAudio Symphony II oraz kilka wzmacniaczy tranzystorowych, jakie miałem w tym czasie. Wniosek końcowy powinien się znaleźć na końcu tego tekstu, ale co mi tam – system Ardento jest znakomicie skomponowany i choć jego poszczególne elementy są wyborne, to jednak, trochę jak w przypadku produktów pana Kiuchi (Reymio/Harmonix/Bravo), najlepiej brzmią w komplecie (choć mając odpowiednio zasobny portfel na pewno sprawdziłbym w tym systemie Sougę).

Do rzeczy. Zwykle w przypadku urządzeń lampowych trzeba im dać kilkanaście minut, by zaczęły naprawdę dobrze grać, a po – plus-minus - pół godzinie osiągają swoje optimum. System Ardento nie jest tu wyjątkiem, choć już po 10 minutach gra, na moje ucho, niemal optymalnie. Pierwsze co zwraca uwagę, a może na co chciałem zwrócić uwagę (?) to bas. No bo jak tu nie wsłuchiwać się w to, co 8 watów z kultowej triody potrafi zrobić z 18-calowym wooferem?! I gwoli wyjaśnienia, tym razem wcale nie zacząłem od kontrabasu, bo naszła mnie akurat ochota na Milesa i jego Tutu, gdzie na gitarze basowej szaleje świetny Marcus Miller. Mam nadzieję, że Miles mi wybaczy, ale zacznę nie od jego trąbki, tylko właśnie od gitary basowej i elektronicznej perkusji.
Po raz kolejny potwierdziło się to co powtarzam od dawna - duży, papierowy woofer gra fantastycznie nasyconym dźwiękiem, sprężystym, kopie - że się tak wyrażę - przepychając duże porcje powietrza. Taki bas po prostu się czuje, a nie tylko słyszy. Zaskoczeniem było to, jak zwarty, punktowy bas usłyszałem z 18 cali napędzanych 8 watami. Solo wybornie kontrolował bowiem głośniki niskotonowe, zmuszając je do bardzo niskiego zejścia, pozwalając basowi wybrzmiewać, ale nie dając im zbędnego luzu.
To, co często słyszymy podłączając kilkuwatowy wzmacniacz lampowy do dużych (wysokoskutecznych) kolumn, to i owszem niski, ale bardzo okrągły, poluzowany bas. Tu, przy kawałkach z elektryczną gitarą basową i elektroniczną perkusją takie ''lampowe'' granie popsuło by wszystko. Ale nic takiego się nie zdarzyło - siedziałem z przysłowiową szczęką na podłodze czując ten niski, zwarty, mięsisty i rytmiczny bas, jakiego po prostu nie da się uzyskać nawet z kilku kilkunastocentymetrowych przetworników wspieranych choćby nie wiem jak wielką rurą. A tu jeszcze dochodziła ta nieprawdopodobna swoboda, absolutne zero poczucia wymuszenia niskiego zejścia, i już nawet tu, przy elektrycznym basie słychać było dobre różnicowanie.

Zamiast więc przesiąść się na kontrabas zagrałem najpierw (nomen omen) mroczną, klimatyczną, ''ciężką'' ścieżkę dźwiękową z Mrocznego rycerza, a potem pełen równie niskich i potężnych dźwięków soundtrack z Incepcji. Może w sporo większym pokoju nie robiłoby to aż takiego wrażenia, ale u mnie potęga brzmienia była wręcz przytłaczająca. Może jestem nudny, ale jeszcze raz podkreślę, że nie miało to nic wspólnego z owym - czasem nawet potężnym, ale nigdy tak precyzyjnie definiowanym/artykułowanym - basem przepychanym przez bas-refleks, który niemal zawsze jest trochę przeciągany, o paskudnym dudnieniu już nie wspominając. Tu było bardzo niskie zejście, dociążone do samego dołu, ale z bardzo dobrą definicją. Nawet jeśli, jak zwykle przypadku lamp, nie był to bas z konturem rysowanym ostrą kreską. Doszedłem w końcu także i do ukochanego kontrabasu mając już pewność, że spędzę długie godziny z Rayem Brownem, Renaud Garcią-Fonsem i Isao Suzuki. To było jedno z tych przeżyć, dla których warto się w nasze hobby bawić. Nie jest to i nigdy nie będzie w pełni porównywalne z emocjami, których doświadcza się obcując z żywą muzyką, ale system Ardento to wręcz ogromny krok we właściwą stronę. Wszystko widać jak na dłoni - palce jednej ręki wędrujące po gryfie, palce drugiej szarpiące struny z zapałem, czy delikatnie je muskające, sprężystość strun i to ogromne pudło rezonansowe fantastycznie wykonujące swoje zadanie, całość niezwykle płynna, gładka, z ogromną dynamiką.

Wróćmy na chwilę do Milesa, a właściwie jego trąbki. Czyste, niesamowicie dźwięczne, wielobarwne brzmienie i niezwykła namacalność - niewiele kolumn potrafi tak zagrać! Po przygodzie z basem we wszelkiej postaci wróciłem więc do dęciaków prosto z Nowego Orleanu. Trąbki, choć każda inna, brzmiały równie dobrze, prawdziwie i ciekawie jak instrument Milesa. Większe szerokopasmowe Sonido dodawało właściwie wszystkim instrumentom wagi, nasycenia, przez co brzmiały one jeszcze pełniej, jeszcze bardziej realistycznie. Namacalność prezentacji tych kolumn także była jeszcze większa, ale tu część zasługi na pewno leżała po stronie po pierwsze SET-a na 300B, a po drugie, świetnego przetwornika. Wstęga Alterów, która ogromnie podobała mi się już w mniejszym modelu i tu, w jeszcze lepszym, bardziej wyrafinowanym towarzystwie radziła sobie wybornie, dając z siebie jeszcze więcej.
Słuchając Alterów (czy to 1, czy 2) trzeba pamiętać oczywiście, że wstęga jest dość kierunkowym przetwornikiem i że warto poświęcić trochę czasu na znalezienie optymalnego ustawienia kolumn, bo odwdzięczą się za to nawet bardziej niż inne konstrukcje. A wstęga Founteca potrafi naprawdę dużo, zwłaszcza gdy przychodzi do grania czy blach perkusji, czy metalowych przeszkadzajek wszelkiego typu. No i do tego dochodzi jeszcze bardzo dobre oddanie głębokości sceny, duża precyzja w lokalizacji poszczególnych źródeł dźwięku, dobra gradacja kolejnych planów, oraz piękne odwzorowanie otoczenia akustycznego. Precyzja nie kończy się na pierwszym planie, każdy kolejny nadal pokazywany jest z dużą ilością szczegółów, a poszczególne instrumenty mają wyraźnie pokazane trójwymiarowe bryły, choć nie są one rysowane aż tak ostrą kreską.
Na dobrą sprawę nie miało znaczenia za jaki rodzaj muzyki się brałem (choć nic się w moich prywatnych gustach nie zmieniło, więc nie pojawił się żaden trash metal, ani hip-hop) – Altery 2 napędzane SETem na 300B grały z rozmachem, ale i pełną kontrolą AC/DC, Metallicę, ale i orkiestrę symfoniczną pod Karajanem. Nie dało się temu systemowi zarzucić braków dynamiki, miały odpowiedni „wykop” i do perkusji i do wielkich kotłów, a dodając bardzo dobre trzymanie tempa i rytmu były w stanie zagrać wszystko, co im tylko wrzuciłem. Gdy trzeba było wyrafinowania, zadbania o małe detale i smaczki, czy to przy wokalach, czy małych składach wszelkiego typu, testowany zestaw także radził sobie wybornie, pozwalając mi zagłębiać się w kolejne warstwy nagrań, delektować owymi małym elementami podanymi przez lampowe urządzenia w zachwycający sposób. To niezwykły system, który tzw. muzykalność łączy swobodnie z rozdzielczością, detalicznością i transparentnością, który daje użytkownikowi pełny wybór – można usiąść wygodnie i w pełni się zrelaksować pozwalając muzyce płynąć, wibrować wokół nas, ale też i można słuchać w pełnym skupieniu delektując się detalami, kolejnymi warstwami słuchanych nagrań.


Porównanie PerfectDACa z Meitnerem MA-1, czy Aesthetixem Romulusem pokazało, że w zakresie klasy brzmienia polski przetwornik może z nimi walczyć jak równy z równym, a wybór między tymi urządzeniami sprowadza się raczej do osobistych preferencji brzmieniowych, ewentualnie do wymagań w zakresie funkcjonalności. PerfectDACa słuchałem porównywałem z tymi dwoma nie tylko w systemie Ardento, ale i systemie słuchawkowym ze świetnym wzmacniaczem słuchawkowym Sugdena (Masterclass HA-4) oraz moimi wiernymi Audeze LCD3. W obu systemach wszystkie te źródła pokazały ogromną klasę, ale osobiście (również z racji posiadanie Bady Alpha, a więc braku szczególnych wymagań wobec wejścia USB DAC-a), dla siebie wybrałbym jednak Ardento. Podkreślam, że to osobisty wybór podyktowany gustem, bo klasę wszystkie trzy źródła prezentują podobną.

Krótko już tylko, bo strasznie się rozpisałem, o próbie z moim, modyfikowanym (poprzez wymianę traf wyjściowych na lepsze) ArtAudio Symphony II. Moim zdaniem niewiele ustępował on Ardento Solo klasą brzmienia, na pewno nie psując w żaden sposób klasy całego systemu. Różnice były w detalach - Solo wydawał się mieć nieco bardziej nasycony dźwięk, ciut bardziej dociążony na dole pasma, z drugiej strony Western Elektriki robiły swoje w moim wzmacniaczu dodając do brzmienia kapkę lampowej magii bez utraty transparentności, czy zmniejszenia rozdzielczości i klarowności dźwięku. W porównywaniu tych wzmacniaczy wybitnie przeszkadzała mi natrętna myśl - a co by było, gdyby wpiąć tu Kondo Sougę... Nie miałem okazji sprawdzić, niestety. Niemniej test pokazał, że osoby, które już posiadają jakiś ukochany SET, wysokiej klasy rzecz jasna, mogą żywić nadzieję, że może „wystarczy” jak kupią ''tylko'' kolumny i DAC-a.

Podsumowanie

Jak już pisałem, system proponowany przez bydgoską firmę Ardento nie jest ofertą dla każdego. Pomijając kwestię ceny, która do niskich (zwłaszcza jak na warunki polskie) nie należy, to po pierwsze nie każdy może/chce sobie wstawić tak duże kolumny do pokoju, po drugie nie wszyscy chcą posiadać urządzenia lampowe, czy DAC-a bez znaczka DSD na froncie. Niektórym może po prostu nie pasować umowna archaiczność tego systemu - otwarta odgroda i ledwie 8-watowy, lampowy wzmak i lampowy przetwornik. Ich prawo! Za to miłośnicy nisko-watowej lampowej amplifikacji będą zachwyceni. Dostają bowiem fantastycznie grające, pełnopasmowe kolumny z wstęgą i 18-calowym wooferem, które napędzą pojedynczą lampą 300B, tak kochaną przez wielu. Nie wiem czy pojedyncza 2A3 da im radę, ale już podwójna powinna (skoro Souga poradziła sobie z trudniejszym, o dziwo, mniejszym modelem).
Mając stopniować jakoś poszczególne elementy tego systemu na pierwszym miejscu postawiłbym te absolutnie niezwykłe kolumny, a tuż za nimi DAC, który może nie dorównuje części konkurentów funkcjonalnością, ale brzmieniowo w wielu pojedynkach nawet z droższymi urządzeniami wychodzi, mówiąc dyplomatycznie, obronną ręką. Wzmacniacz to także urządzenie wysokiej klasy, które świetnie komponuje się w tym systemie, ale jak pokazała próba z moim upgrade’owanym Symphony II jego da się ewentualnie zastąpić, jeśli już posiada się wysokiej klasy SET-a. Kable są dla potencjalnego nabywcy systemu dużym ułatwieniem - pewnie nie są to najlepsze kable świata, ale za to zostały pieczołowicie dobrane do tego systemu i spisują się w nim znakomicie. Jak się ktoś uprze może szukać innych, ale ja nie widzę po temu powodów.
System zachowuje wszystko to, za co kochamy SET-y - holografię, barwę, namacalność, płynność, gładkość brzmienia, żywe emocje, uzupełniając to o świetne skraje pasma, które często bywają słabszą stroną tego typu systemów oraz dynamikę zarówno w skali mikro jak i makro. Tak, to jest dla miłośników SET-owego grania system na całe życie. Myślę, że i niejednego lampo-sceptyka jest w stanie do baniek próżniowych przekonać. Gdyby ktoś z państwa chciał mi zrobić prezent - to ja poproszę o ten system :-)

Kolumny Alter 2 to rozwinięcie testowanego już wcześniej modelu Alter. To trójdrożna konstrukcja z obudowie z otwartą odgrodą, która jest lekko pochylona do tyłu. W tym modelu wykorzystano na górze tę samą wstęgę Fountek NeoPRO 5i, na środku nieco większy głośnik węgierskiej firmy Sonido, model oznaczony symbolem SFR 200, a na dole 18-calowy woofer z papierową membraną – tym razem nie otrzymałem informacji, jaki to konkretnie driver, a informacji nie da się odczytać. Głośniki są izolowane mechanicznie - mocowane są 'na miękko' - śruby przechodzą swobodnie przez przednią ściankę i skręcane są od tyłu na podkładkach gumowych (w ten sposób zmniejszany jest wzajemny wpływ drgań poszczególnych przetworników na siebie). Okablowanie wewnętrzne wykonano ze srebra monokrystalicznego poddanego obróbce termicznej (srebro jest wyżarzane i kriogenizowane). Dokładnie z tego samego materiału wykonano srebrne kable głośnikowe, oraz interkonekty uzupełniające ten system (za wyjątkiem kabli głośnikowych podłączonych do głośników niskotonowych, wykonanych z miedzi monokrystalicznej).
W kolumnie zastosowano podwójne gniazda głośnikowe firmy WBT - WBT 0703, po obróbce termicznej (kriogenizowane). W testowanej wersji zamontowano jest w podstawie kolumny w układzie jedna para za drugą – zasugerowałem, że wygodniej dwie pary kabli wpinałoby się, gdyby wszystkie gniazda znalazłyby się w jednym rzędzie – jest szansa, że ta sugestia zostanie wykorzystana w przyszłych egzemplarzach.
Obok gniazd głośnikowych, w podstawie kolumny (kryjącej prostą zwrotnicą) umieszczono dwa pokrętła. Jednym można regulować ilość basu, drugim poziom reszty pasma. Co ważne, owe pokrętła umieszczono poza obszarem zakrywanym przez tylną maskownicę (kolumny wyposażone są zarówno w przednie jak i tylne maskownice). Obudowa składa się z konstrukcji nośnej wykonanej z płyty HDF o grubości 28 mm, skręcanej i sklejanej (45 stopni), wykończonej czarnym lakierem strukturalnym. Ozdobne boczki wykonano z MDF o grubości 38 mm. W testowanej wersji są one lakierowane na czarno – efekt lustrzanej – „fortepianowej” czerni uzyskano w wyniku zastosowania pracochłonnej techniki - poprzez nakładanie i polerowanie kilku warstw lakieru. Każda warstwa polerowana jest oddzielnie! Istnieje możliwość innego wykończenia, o czym mogłem się naocznie przekonać, jako że pierwotnie otrzymałem kolumny z innymi boczkami, które już u mnie na miejscu były wymieniane na czarne, tak by kolumny kolorystycznie pasowały do DAC-a i wzmacniacza.

PerfectDAC to lampowy przetwornik cyfrowo-analogowy wyposażony w 32-bitowy procesor, dwa 24-bitowe wejścia cyfrowe koaksjalne, oraz 32-bitowe, asynchroniczne wejście USB. Szczególną uwagę poświęcono sekcji zasilania. Dla sekcji cyfrowej jest ona oparta o elementy dyskretne, dla części analogowej zastosowano klasyczny zasilacz lampowy (dioda prostownicza + układ LC). Wewnętrzne okablowanie to srebro poddane skomplikowanej kilkudziesięciogodzinnej obróbce termicznej (-190 do +250° C). W stopniu wyjściowym pracuje para lamp E88CC. Zewnętrzna część obudowy to drewniana ramka, wykończona w takim samym kolorze jak boczki wzmacniacza i kolumn. Z tyłu znajdują się solidne gniazda RCA marki CNC. Wyboru aktywnego wejścia dokonuje się trójpozycyjnym przełącznikiem hebelkowym umieszczonym z tyłu urządzenia, ponad trzema wejściami cyfrowymi (dwoma koaksjalnymi i USB).

Wzmacniacz Ardento SOLO to klasyczny SET 300B, w którym zastosowano transformatory międzystopniowe. Okablowanie to podobnie jak w DAC-u i kolumnach srebro monokrystaliczne, poddane obróbce termicznej. Wykorzystane trafa także poddano obróbce termicznej. Wzmacniacz umieszczono w metalowej obudowie, której front i górną powierzchnię stanowi metalowa blacha z lustrzanym wykończeniem, natomiast boczki są drewniane, wykończone identycznie jak boki kolumn i ramka obudowy DAC-a.
Na tylnej ściance znajdują się solidne gniazda głośnikowe, gniazdo IEC z wyłącznikiem wzmacniacza oraz dwa wejścia liniowe. Rolę selektora wejść pełni mały przełącznik hebelkowy umieszczony powyżej gniazd RCA. Na froncie wzmacniacza umieszczono jedynie metalową gałkę potencjometru. Na zestaw lamp składa się para rosyjskich triod 6s45p-e w stopniu wstępnym, para lamp mocy 300B-98B, oraz para rosyjskich lamp prostowniczych 6D22S. Okablowanie wykonano z czystego srebra i miedzi (dla basu), materiał został także poddany obróbce termicznej. Zastosowanie kabli Ardento oznacza w praktyce użycie w całym systemie (od gniazdka w ścianie do głośników) tych samych przewodników.



Dane techniczne (wg producenta)

Alter 2
Impedancja nominalna: 8 Ω
Moc muzyczna: 15 W
Pasmo przenoszenia: 33-40 000 Hz
Skuteczność: 94 dB

Solo
Konstrukcja: single-ended
Zastosowane lampy: 2x300B, 2x 6s45p-e, 2x6D22S
Moc: 2x8 W
Impedancja obciążenia: 4 lub 8 Ω

Perfect DAC
Konstrukcja: lampowa, z lampowym zasilaniem sekcji analogowej
Zastosowane lampy: 2xE88CC, 1x5U4M
Wejścia cyfrowe: 2x S/PDIF, 1xUSB
Wyjścia analogowe: RCA
Obsługiwany sygnał: do 24/192 (S/PDIF) i 32/192 (USB)
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

system-odniesienia