pl | en

Wzmacniacz zintegrowany

 

Accuphase
E-600

Producent: Accuphase Laboratory, Inc.
Cena: 43 900 zł

Kontakt:
2-14-10 Shin-ishikawa
Aoba-ku Yokohama | 225-8508 | Japan

tel.: +81-45-901-2771 | fax: +81-45-901-8959
Kraj pochodzenia: Japonia

www.accuphase.com
www.accuphase.pl

Produkt do testu dostarczyła firma: Eter Audio


E-600 to następca odnoszącego sukcesy modelu E-560: flagowego wzmacniacza zintegrowanego Accuphase’a. Firma zdecydowała się zmienić nazwę z serii E-pięćset na ‘600’ ze względu na niesamowity progres, jaki udało się w nim uzyskać. Nowe nazewnictwo ma symbolizować zmianę większą niż tylko przejście do kolejnego modelu.

yle materiały firmowe. Nie trzeba powtarzać, że dla Accuphase’a zmiana topowej integry to naprawdę COŚ. Zazwyczaj jest tak, że tym, co „ciągnie” ofertę producenta high end są jego najdroższe, najbardziej zaawansowane produkty. Testowane przeze mnie jakiś czas temu „rocznicowe” końcówki mocy A-200, a jeszcze wcześniej dzielony odtwarzacz SACD DP-900/DC-90 potwierdziły możliwości tej firmy, wyznaczając jednocześnie nowy kurs w jej brzmieniu (test ukazał się w magazynie „Audio”). Tak to przynajmniej odczytuję: kurs na pełnię i gęstość. Wróćmy jednak do wzmacniacza zintegrowanego. Oprócz tzw. „flagowca”, Accuphase najwięcej czasu i energii od zawsze poświęcał swoim najdroższym wzmacniaczom zintegrowanym. Choć tracą one zalety dzielonych produktów, to jednak zyskują coś, czego tamte nie mają: nie są do nich potrzebne dodatkowe kable, a także oszczędzamy miejsce. Obydwa te elementy są dla wielu melomanów równie ważne, co sam dźwięk.
Doskonale pamiętam odsłuch poprzednika testowanego E-600, modelu E-560. Nie miał on łatwego życia. Zastąpił świetnie odbierany E-550, nie oferując właściwie zbyt wielu poprawek, przynajmniej na papierze. Moc obydwu wynosiła 30 W przy 8 Ω i wzrastała do 120 W przy 2 Ω, podobne były zniekształcenia i dynamika. W E-560 odstęp sygnału od szumu sekcji wyjściowej był o włos niższy (-116 dB vs 120 dB). Jeszcze mniejsze były różnice w wyglądzie, z których te, które dało się dostrzec miały charakter kosmetyczny i ukryte były pod odsuwaną klapką na przedniej ściance.


Żeby zrozumieć to, co wraz z E-600 dostajemy, trzeba wiedzieć, co znajdowało się pod „maską” obydwu jego poprzedników i znać kontekst tych zmian. Kiedy otwarłem E-560 w pierwszym momencie pomyślałem o „odchudzeniu” projektu wyjściowego. Oto bowiem model ten zmontowany był niemal w całości w technice montażu powierzchniowego, podczas kiedy wcześniej był to w przeważającej części tradycyjny montaż przewlekany. Przejście z jednej techniki na drugą to dla wielu firm wyraz skoku technologicznego. W audio nie zawsze dobrze się kojarzy, ponieważ podzespoły SMD mają wyższe szumy i zniekształcenia; gorsze są także ich własności termiczne. Accuphase, tak to widzę, po prostu musiał zrobić wyraźny krok w którąś ze stron. Pojawienie się E-560 nałożyło się na poważny kryzys eksportu Japonii i było przezeń wymuszone. Wysokie koszty surowców, których ten kraj jest właściwie pozbawiony, wysoki kurs jena, zamrażający sprzedaż na zewnątrz spowodowały, że koszty produkcji urządzeń elektronicznych, w tym E-550, tak dalece wzrosły, że trzeba było się nieźle nagłowić, żeby do interesu nie dokładać, a o zarobku można było zapomnieć. W takiej sytuacji jedynym dobrym wyjściem wydawała się ucieczka do przodu – z nowymi modelami, poprawioną konstrukcją i znacząco wyższą ceną. Tak powstał model E-560.
Słuchałem go i choć w stosunku do swojego poprzednika miał pewne przewagi, to jednak zmiana nie była to na tyle duża, żeby uzasadniać wymianę urządzenia starszego na nowe. Chyba, że w E-550 irytowały nas rzeczy w jego następcy poprawione, jak zwartość basu, lepsza rozdzielczość, wyższa dynamika. Wówczas przejście z tańszego modelu na nowszy miało sens. Powtórzę jednak – dla mnie nie był to krok do przodu, a raczej w bok.

E-600 to zupełnie inna historia. Pamiętają państwo porównanie wzmacniaczy zintegrowanych E-250 i E-260 tego producenta z lutowego numeru „High Fidelity” (No. 106, luty 2013; czytaj TUTAJ)? Jeśli za punkt wyjścia przyjęlibyśmy E-550, to E-600 byłby w stosunku do niego kolejny krok dalej niż E-260 w stosunku do E-250.

Zmiany w stosunku do E-560

Tym razem różnice w wyglądzie są bardziej znaczące. Brak wychyłowych VU-metrów nie wszystkim przypadnie do gustu, jednak widać, że postarano się o zaznaczenie zmiany i nakierowanie naszej uwagi na końcówkę mocy A-65, która wraz z A-200 była podstawą do opracowania E-600. Poniżej spis zmian, jakie podaje producent.

- wskaźnik LED typu bargraf w miejsce VU-metrów

- regulacja siły głosu:
- precyzyjny, wysokiej klasy układ sensora zmiany siły głosu
- mechanizm ten jest zmodyfikowaną wersją układu z przedwzmacniacza C-2820; wykonany został z solidnego bloku aluminium,
- gałka siły głosu daje poczucie obcowania z wysokiej klasy sprzętem
- praca regulacji siły dźwięku jest teraz cichsza niż kiedykolwiek wcześniej

- układ AAVA:
- układ AAVA został przeprojektowany pod kątem niższych szumów
- niskoszumna wersja AAVA w E-600 została zbudowana przez użycie równoległych sekcji buforowania i zamiany I/U
- niskoszumne wejście wzmacniacza mocy
- w wyniku tych działań szum w E-600 zmniejszył się o 56% (-5 dB) w stosunku do E-560

- zwiększony współczynnik tłumienia („damping factor”):
- zastosowanie bezkontaktowych, zbalansowanych przełączników MOS-FET i niskoimpedancyjnych elementów,
- współczynnik tłumienia 2,5 x wyższy niż w E-560.
Zastosowanie bezkontaktowych przełączników jest techniką pozwalającą zminimalizować impedancję przez przyłożenie ujemnego sprzężenia zwrotnego, do którego sygnał jest pobierany, możliwie najbliżej wyjść głośnikowych. Układ zbalansowany pozwala na jeszcze większą minimalizację impedancji przez zastosowanie przełącznika nie tylko do sygnału, ale także do masy. Zabiegi te pozwoliły poprawić nie tylko współczynnik tłumienia, ale również zmniejszyć zniekształcenia intermodulacyjne.

- przełącznik MOS-FET umieszczony został przy układach zabezpieczających; wyeliminowanie mechanicznych elementów gwarantuje wydłużenie żywotności urządzenia. Na wyjściu zastosowano cewkę o bardzo grubym przekroju drutu, minimalizując tym samym jej rezystancję. Jakość cewki w układzie wyjściowym jest kluczowa dla stabilnej pracy wzmacniacza.

- E-600 akceptuje nową płytkę z wejściami cyfrowymi DAC-40; częstotliwość próbkowania sygnału wejściowego widoczna jest na wyświetlaczu z przodu urządzenia

- nowe wejścia i wyjścia zbalansowane – z przedwzmacniacza i na wzmacniacz mocy

- nowy pilot zdalnego sterowania

O firmie Accuphase pisaliśmy
  • TEST: Accuphase E250 (vs E-260) – wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ
  • TEST: Accuphase E-360 - wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ
  • WYWIAD: Jim S. Saito – dyrektor zarządu, Yasumasa Ishizuka – doradca zarządu, Tatsuki Tozuka – dział sprzedaży zagranicznej, czytaj TUTAJ
  • HYDE PARK: Accuphase – wczoraj, dziś i na zawsze, czytaj TUTAJ
  • TEST: Accuphase AC-5 - wkładka gramofonowa, czytaj TUTAJ
  • TEST: odtwarzacz Accuphase CD DP-400 | odtwarzacz Accuphase CD DP-510 | odtwarzacz SACD Accuphase DP-700, czytaj TUTAJ
  • TEST: Accuphase C-3800 + M-6000 - przedwzmacniacz + wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Accuphase C-2810 + A-65 - przedwzmacniacz + wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Accuphase C-27 - przedwzmacniacz gramofonowy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Accuphase E-250 - wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ
  • TEST: Accuphase C-2110 + P-4100 - przedwzmacniacz liniowy + wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Accuphase A-60 - wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Accuphase P-7100 - wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Accuphase C-2410 - przedwzmacniacz liniowy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Accuphase DP-700 - odtwarzacz SACD, czytaj TUTAJ

  • Płyty użyte do odsłuchu (wybór)



    • Anja Garbarek, Briefly Shaking, Virgin/EMI Music Norway, 6080226, CCD (2005).
    • Charlie Haden, The Private Collection, The Naim Label naimcd108, 2 x CD (2007).
    • Chuck Mangione, Children of Sanchez, A&M Records 396 700-2, 2 x CD (1978/1998).
    • Dire Straits, Brothers in Arms, Vertigo/Universal Music Ltd. Hong Kong 5483572SX, SHM-XRCD2 (1985/2011).
    • Martyna Jakubowicz, Burzliwy błękit Joanny, Universal Music Polska 376 131 8, CD (2013).
    • Massive Attack, Heligoland, Virgin Records 996094662, CD (2010).
    • Mike Oldfield, Tubular Bells, Mercury Records/Universal Music LLC (Japan) UICY-40016, Platinum SHM-CD (1973/2013).
    • Ornette Coleman, The Shape of Jazz to Come, Atlantic Records/ORG Music ORGM-1081, SACD/CD (1959/2013).
    • Perfect, Live, Savitor/Polskie Radio PRCD 1656, CD (1983/2013).
    • The Modern Jazz Quartet, Pyramid, Atlantic Records/Warner Music Japan WPCR-25125, “Atlantic 60th”, CD (1960/2006).
    • Vangelis, Blade Runner, soundtrack, reż. Ridley Scott, Atlantic Records/Audio Fidelity AFZ 154, “Limited Numbered Edition No. 2398”, SACD/CD (1982/2013).
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Wzmacniacze pracujące w klasie A są perłą w koronie tej japońskiej firmy. Stanowią rdzeń jej oferty, nawet jeśli tych pracujących w bardziej efektywnej klasie AB jest po prostu więcej. Accuphase realizuje w ten sposób szczytne założenia, jakie przed konstruktorami tego typu wzmacniaczy stawiamy: wykorzystanie możliwie najbardziej liniowej części charakterystyki i uniknięcie przejścia przez zero, źródła zniekształceń skrośnych. Z tym ostatnim da się w pewnej mierze walczyć, co pokazała firma Cambridge Audio z tzw. „klasą XD”, przesuwającą punkt przejścia na tyle, żeby w momencie w którym tranzystor z jednej połówki wyłącza się, a drugi włącza, nie było momentu nieokreślonego, w którym nie ma pewności, co się dzieje. A nigdy to nie jest przejście idealne. Nawet w tym przypadku wciąż mamy jednak do czynienia z klasą AB, tyle że z poprawionymi niektórymi parametrami.
    A klasa A to przecież podstawa pracy wzmacniaczy w lampowych SET. W tych ostatnich w stopniu wyjściowym elementy aktywne prasują w trybie single-ended, czyli cały sygnał wzmacniany jest w pojedynczym (ew. w kilku równoległych) elemencie. W ten sposób pracują także wzmacniacze tranzystorowe firm First Watt, Tellurium Q i Constellation Audio. To jednak absolutne wyjątki. Trzeba się w nich bowiem liczyć albo z bardzo niską mocą wyjściową, wzrastającą nieznacznie w warunkach dynamicznych, albo bardzo wysokimi kosztami, przy których cena urządzeń Accuphase’a wydaje się pomijalna.


    Jeśli czytali państwo test wzmacniacza Iridium 20 Tellurium Q, to znacie mój pogląd na stereotyp wiążący się z klasą A. Moim zdaniem jest na tyle mylący, że znika jego wartość operacyjna. Jak się wydaje, bliżej do prawdy jest temu, co prezentują końcówki Accuphase’a A-60 i A-65. To bardzo szybki, czysty dźwięk o potężnej dynamice. Potwierdzałoby się to w odsłuchach najlepszego wzmacniacza lampowego, jaki znam, końcówek Jarka Waszczyszyna Silver Grand Mono.
    Wspomnianym wzmacniaczom, jak i integrom E-550 i E-560, brakowało jednak czegoś, co usłyszałem dopiero z potężnymi monoblokami A-200. To była pełnia i coś w rodzaju ciepła. E-600 nie gra w stereotypowo „ciepły” sposób. Jest jednak tak, że po zmniejszeniu zniekształceń do pewnego poziomu wszystko w dźwięku się stabilizuje, pogłębia i ma się wrażenie ciemniejszego grania – czyli ciepła. Dokładnie to samo usłyszałem z testowanym wzmacniaczem.
    Zamiast zalewania dźwięku jednorodną masą, japoński wzmacniacz zaoferował ponadprzeciętną rozdzielczość. Znak rozpoznawczy tej firmy, tj. lekkie utwardzenie ataku, a przez to konturowanie dźwięku też tu było, ale szło za tym coś więcej. Po uderzeniu przychodziło wypełnienie i bardzo ładne wybrzmienie. Dawało to kompletny, satysfakcjonujący dźwięk z jednej strony nasycony szczegółami, a z drugiej koherentny, taki który nie musi detalem przekonywać o swojej wartości. A-200 szły jeszcze dalej, a najlepsze wzmacniacze lampowe też potrafią pokazać jeszcze głębsze wejście w głąb. W zintegrowanych wzmacniaczach tranzystorowych coś podobnego, pod pewnymi względami nawet trochę lepszego, słyszałem tylko raz, z kosztującym trzy razy więcej Soulution 530. Testowane urządzenie daje jednak tak kompletny, tak wykończony z każdej strony dźwięk, że nie są to różnice dolegliwe.

    Dysponując mocą 30 W na kanał nie ma podstaw, aby spodziewać się nie wiadomo jak wysokiego poziomu dźwięku. To fizyka i póki co nie ma jak jej obejść. Podwajanie mocy przy dwukrotnie niższej impedancji obciążenia, a potem jeszcze raz i praca nawet z 1 Ω, nawet jeśli tylko z sygnałem muzycznym (a nie sinusoidą), to jednak potężne narzędzie. Ci, którzy słyszeli u mnie, jak pracuje końcówka mocy Soulution 710, patrząc na jej potężną bryłę rzucają zwykle od niechcenia, że to pewnie z 500, albo nawet 1000 W. Tymczasem to „tylko” 125 W na kanał. Tyle że podwajane przy niższej impedancji. W E-600 słyszę dokładnie to samo, co u siebie: jego dynamika wydaje się niczym nieograniczona. Children of Sanchez, nagranie sławne właśnie z tego parametru, zabrzmiało w niezwykle otwarty, szybki i zwinny sposób. O ile jednak E-560 płaciło za to spłyceniem niskiej średnicy, to jego następca grał zawsze tak samo. Jego dźwięk był wypełniony i zarazem selektywny, czy słuchałem go cicho, czy głośno.

    Dopiero, kiedy go odpowiednio „przycisnąłem”, np. nagraniami Anji Garbarek i Massive Attack ,usłyszałem granice tego, co jest w stanie zaoferować. Chodzi o głębokość basu. Wzmacniacz gra niskim, pełnym dźwiękiem i świetnie kontroluje całe pasmo, bez nawet chwili zawahania. Jest jednak moment, w którym najniższy bas jest trochę wycofywany. Zapewne można by go pociągnąć jeszcze niżej. Nie byłoby wówczas – tak to sobie wyobrażam – takiej gładkości, spójności, jak teraz. Kiedy już wiedziałem, czego szukać, także przy kontrabasie Hadena byłem w stanie wskazać moment, w którym E-600 zaczyna grać nieco lżej. Było to jednak szukanie na siłę. Podchodząc do niego bez takiego obciążenia trudno będzie to potwierdzić. Vangelis z Blade Runnera, mający przecież dużą „wagę”, nie wykazywał jakiś szczególnych odchyłek od tego, co słyszałem z systemem odniesienia.


    Ze wszystkimi innymi płytami, nawet z tak dużymi kolumnami, jak Harbethy M40.1, trudno będzie powiedzieć, że E-600 czegoś NIE pokazuje. Nie dlatego, że to dźwięk idealny, a dlatego, że tak dobrze „zrobiony”. Jego cechy charakterystyczne dają się wypunktować, da się także wskazać na elementy wspólne z poprzednimi modelami. Tyle tylko, że wszystko to połączone jest w nowy sposób. Mocny atak środka pasma i góry to teraz szybkie narastanie sygnału, bez rozmywania, za którym idzie wypełnienie i duża waga dźwięków. Konturowy bas to teraz kontrola i panowanie nad głośnikami.
    Z kolei lekki dystans, z jakimi urządzenia tego producenta traktują materiał muzyczny znika kompletnie. Scena dźwiękowa budowana jest w E-600 inaczej niż się do tego, przez lata słuchając urządzeń z Jokohamy, przyzwyczaiłem. Pierwsze plany pokazywane są tutaj blisko, niemal przed słuchaczem. Scena budowana jest daleko w głąb, holografia jest bardzo porządna, jednak to właśnie to, co dzieje się przed nami przyszpila do fotela/kanapy/krzesła. Gęstość, dojrzałość – w sensie: pełnia – dźwięku jest przez to wyjątkowa. Powiem tak – nawet A-200, wzmacniacz znakomity, nie robił tego w tak przekonywający sposób. Płacimy za to nieco mniejszymi pogłosami i otoczeniem akustycznym kolejnych planów. Zyskujemy jednak namacalność, która wpuści do brzmienia więcej „doświadczenia”, sensie: dojrzałości.

    DAC-40

    Montowany do wzmacniacza DAC na pierwszy rzut oka nie wygląda równie atrakcyjnie. Ilość biegów w układzie MDS++ jest tu ograniczona i dostajemy też starsze układy D/A, a nie stosowane obecnie ESS Sabre. Cała płytka jest zresztą niewielka. Traktowanie tego DAC-a jako fanaberię, albo mało znaczący dodatek, przeznaczony dla odtwarzaczy BD lub tunerów telewizji cyfrowej byłoby jednak błędem. Porównanie z odtwarzaczem odniesienia wykazało mniejszą rozdzielczość, mniejsze wypełnienie i mniejszą scenę dźwiękową DAC-40. Byłem jednak na to przygotowany. Nowością było dla mnie to, jak długo musiałem porównywać te urządzenia ze sobą, żeby dokładnie wiedzieć o co chodzi. Barwa opcjonalnego DAC-a Accuphase’a jest trochę ciemniejsza niż Lektora AIR, mniej jest w niej góry. Ale taki był chyba zamysł jego konstruktorów. E-600 przy całej swojej aksamitności i pełni nie całkiem „akceptuje”, jeśli tak mogę powiedzieć, gorzej zrealizowanych nagrań. Jeśli góra jest trochę zbyt konturowa, jeśli słychać w wokalu kompresję, jak np. na najnowszej (naprawdę pięknej) płycie Martyny Jakubowicz z coverami utworów Joni Mitchell, to atak na górze pasma zostanie utwardzony. DAC-40 dokładnie ten element wygładza, przyciemnia. Komplet A-600 + DAC-40 daje więc jeszcze gładszy, jeszcze bardziej przyjemny dźwięk. Jego klasa jest równa, takie jest moje zdanie, odtwarzaczowi DP-410 tego producenta, oczywiście jeśli zastosujemy wysokiej klasy transport CD. A to znaczy, że mówimy o wybitnej „opcji”, pozwalającej oszczędzić masę pieniędzy. Droższe urządzenia dadzą szerszą scenę dźwiękową i lepsze poczucie obcowania z „bryłą”, jednak DAC-40 robi to z takim wdziękiem, że bez problemu mogę sobie wyobrazić ludzi, którzy to poświęcą w imię wygody i po to, aby zaoszczędzić pieniądze. Uwaga: wejście USB gra równie dobrze! Może bez tak dokładnego rysunku, jak z płyty CD, jednak w nasycony, gładki sposób.

    Słuchawki

    O ile DAC-40 to coś więcej niż „dodatek”, o tyle wyjście słuchawkowe potraktowałbym właśnie jako coś takiego. Jestem pewien, że inżynierowie Accuphase’a potraktowali wzmacniacz słuchawkowy w tym urządzeniu niezwykle poważnie,. Nie byli jednak w stanie dać nam coś równie dobrego, jak udane wzmacniacze słuchawkowe od któregoś ze specjalistów. Rozdzielczość, selektywność, gładkość – wszystko to tutaj mamy. Brakuje jednak wypełnienia, które słychać przez głośniki, a bas jest dość lekki. Jeśli ktoś chce okazjonalnie używać słuchawek – a do tego wyjście w Accu nada się wybornie – lepiej, żeby postawił na takie, które mają nasycony dół pasma, np. coś z AKG lub Beyerdynamika. Sennheisery i HiFiMANy zagrały w zbyt słabo zakotwiczony na dole pasma sposób.

    Podsumowanie

    Systemy dzielone mają solidne podstawy w inżynierii. Odseparowanie zasilaczy przedwzmacniacza i końcówki mocy, oddzielenie ich mechaniczne dają określone korzyści. Minusem jest oczywiście konieczność zastosowania dodatkowych kabli, co jest dość kosztowne – zakładam, że zależy nam na jak najlepszym dźwięku, a nie po prostu o połączenie dwóch elementów. Problemem takich systemów jest jednak przedwzmacniacz – niemal zawsze to on jest słabym ogniwem. Jeślibym miał składać taki system z produktów dowolnego producenta, na przedwzmacniacz wydałbym dwa razy więcej pieniędzy niż na końcówkę. Taka jest, niestety, rzeczywistość.
    W E-600 mam do czynienia z takim właśnie scenariuszem, jakbym to ja go wymyślił: nie ma cienia zawoalowania dźwięku, jaki dają niedrogie preampy, a rozdzielczość i wypełnienie są wybitne. Podobnie jak dynamika. Żeby to wyraźnie przebić musiałbym wziąć topowy przedwzmacniacz tego producenta, model C-3800 i końcówki A-65. Nawet wówczas brzmienie nie byłoby tak gładkie, tak wypełnione i dopiero podłączenie A-200 obróciłoby takie porównanie w żart. E-600 nie jest od E-560 po prostu lepszy – to przejście w inne rejony i takie porównanie byłoby nie fair dla starszej integry. E-560 i E-550 były bardzo udanymi wzmacniaczami, które szanowałem, ale do których nie miałem „ciągu”. E-600 to znakomity wzmacniacz, nie najlepszy, jaki można kupić, ale wystarczająco dobry, żeby nie myśleć obsesyjnie o kupnie drogiego systemu dzielonego. Jedynie wysokie tony wymagają czujności, szczególnie jeśli słuchamy sporo normalnie realizowanych płyt, gdzie ‘normalnie’ znaczy (niestety): z dużą ilością kompresji i brakiem dbałości o koherencję podzakresów. Góry nie będzie za dużo, nigdy, może mieć jednak trochę konturowy charakter, mocny atak. Wszystkie inne, lepiej zrealizowane krążki będą brzmiały w aksamitny, gęsty sposób. Bo to wybitne urządzenie.

    Projekt plastyczny wzmacniaczy Accuphase’a zmienia się niezwykle wolno. Wiele rozwiązań wprowadzonych w pierwszych modelach znajdziemy również w najnowszych urządzeniach. Cechą wyróżniającą tę firmę jest stosowanie złotego koloru anody aluminiowej ścianki przedniej. Choć w jej historii zdarzały się urządzenia srebrne, a nawet czarne, próbę czasu przetrwało złoto i to ono kojarzy się z Accuphasem.
    Przednia ścianka, w stosunku do poprzedników, zmieniła się nieznacznie. To duża, akrylowa płyta pośrodku, pod którą mamy wskaźniki siły głosu oraz diody sygnalizujące włączenie tego, czy innego obwodu – np. zmiany fazy absolutnej, trybu mono, jednego lub drugiego wyjścia głośnikowego oraz któregoś z trzech wejść cyfrowych (jeśli zainstalujemy płytkę DAC-a). Zamiast stosowanych wczesnej wychyłowych VU-metrów mamy, znane np. z końcówek mocy A-60 i A-65, wskaźniki diodowe. Siłę głosu odczytamy z pomarańczowego wyświetlacza LED, na którym pokazywana jest też (przez chwilę) częstotliwość próbkowania sygnału cyfrowego.
    Lewą gałką zmieniamy wejście, a prawą siłę głosu. Ta ostatnia sprzężona jest ze skomplikowanym, precyzyjnie wykonanym, bardzo ciężkim mechanizmem, mającym nadać ruchowi gałki pożądaną bezwładność i precyzję. Stosowany poprzednio w topowych przedwzmacniaczach tego producenta, teraz jest i w integrze. Pod uchylną klapką mamy zmianę barwy dźwięku i inne, rzadziej używane przyciski.
    Do E-600 możemy doprowadzić sygnał analogowy w formie niezbalansowanej lub zbalansowanej. Temu ostatniemu służą dwa wejścia liniowe, wyjście z przedwzmacniacza i wejście na końcówkę mocy. To bowiem pierwszy wzmacniacz zintegrowany tego producenta, mający w pełni zbalansowany, od początku do końca, tor sygnału. Wcześniej zbalansowany był tylko przedwzmacniacz. Do dyspozycji mamy osiem wejść analogowych (6 x RCA + 2 x XLR), z czego jedno z pętlą do nagrywania (niezbalansowaną), dwa wejścia na końcówkę i dwa wyjścia z końcówki mocy. Jeśli komuś tego mało, może zwiększyć ilość wejść za pomocą opcjonalnej płytki. Można też dokupić płytkę z przedwzmacniaczem gramofonowym lub przetwornikiem D/A.

    Wnętrze urządzeń tej japońskiej firmy nie zmienia się od lat: podzielone jest metalowymi ekranami, wzmacniającymi całą strukturę i separującymi od siebie poszczególne moduły. Widziałem to rozwiązanie dziesiątki razy kopiowane przez chińskie firmy. Za każdym razem miałem jednak pewność, że widzę właśnie to – kopię, podróbkę, składającą wprawdzie tym samym hołd pierwowzorowi, nie dorastającą mu jednak do pięt. Różnice były zwykle w drobiazgach, jak wykończeniu, użytych podzespołach, nie do końca logicznemu ich rozmieszczeniu i w ogólnej harmonii, ale to one nie pozwalały traktować ich jak rozwinięcia, a tylko jako próbę, nie zawsze udaną, powtórzenia.
    E-600 kontynuuje ten typ budowy. Pośrodku mamy bardzo duży transformator zamknięty w puszcze ekranującej i zalany materiałem tłumiącym drgania. Obok niego widać dwa duże kondensatory filtrujące napięcie dla układów wzmacniacza mocy. Te przykręcono bezpośrednio do solidnych, odlewanych radiatorów. Z tyłu mamy układy wejściowe z selektorami i gniazdami, a z przodu układ regulacji siły głosu AAVA. Tuż przy prawym boku widać przestrzeń zamkniętą w dodatkowym ekranie z MU-metalu – to tutaj wsuwa się opcjonalne moduły. Ponieważ mogą to być np. DAC, albo przedwzmacniacz gramofonowy, ich izolacja od pozostałych podzespołów jest istotna.

    Przedwzmacniacz zmontowano na dwóch trzech płytach drukowanych – dla wejść RCA, wejść XLR i regulacji siły dźwięku. Ta ostatnia to opracowanie własne Accuphase’a, układ AAVA w najnowszej wersji, znanej z topowego przedwzmacniacza C-3800. Sygnał nie jest w niej tłumiony, a zamieniany na prądowy, a potem z powrotem na napięciowy. To całkowicie analogowy układ, rozwijany przez tę firmę od kilku lat. Wszystkie sekcje przedwzmacniacza zbudowano wykorzystując układy scalone.
    Końcówki mocy wyglądają inaczej niż w poprzednich wzmacniaczach zintegrowanych tego producenta – widać, że zostały zaprojektowane na nowo. Zmontowano je w mieszanym montażu – przewlekanym i SMD, z tranzystorami w torze wzmocnienia. Jedyny scalak widać w układzie prądowego sprzężenia zwrotnego. Podobnie jak w przedwzmacniaczu, tak i tutaj zastosowano technikę MDS++, polegającą na równoległym prowadzeniu sygnału w kilku torach, sumowanych na wyjściu. W sekcji prądowej pracują trzy pary tranzystorów MOSFET Toshiba J618 + K3497.


    Przetwornik DAC-40 to opcjonalna karta, wsuwana od tylnej strony w jeden z dwóch wolnych slotów, identyfikowanych na selektorze wejść jako OP 1 lub OP 2. Zbudowano go na pojedynczej płytce drukowanej. Na wejściach S/PDIF mamy odbiornik cyfrowy AKM AK4118, a przy wejściu USB odbiornik i konwerter Tenor TE8802L – świetny, znaną np. z wcześniejszych odtwarzaczy SACD firmy Marantz, układ. Po wybraniu aktywnego wejścia sygnał trafia do dwóch, pracujących w układzie dual-mono przetworników cyfrowo-analogowych Burr Brown PCM1796. Konwersją I/U oraz filtracją analogową oraz wzmocnieniem zajmują się układy scalone JRC4580. Sygnał płynie w dwóch równoległych torach (na kanał), realizując założenia firmowej techniki Accuphase’a MDS++. Elementy aktywne, cześć kondensatorów i wszystkie oporniki zmontowano powierzchniowo. Jedynie kondensatory w torze sygnału są polipropylenowe i elektrolityczne. Tył płytki jest w całości ekranowany blachą stalową, która przy okazji ją usztywnia. Solidna robota.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Moc wyjściowa (rms): 150 W/1 Ω | 120 W/2 Ω | 60 W/4 Ω | 30 W/8 Ω
    Total Harmonic Distortion
    (obydwa kanały wysterowane równocześnie, pasmo 20-20 000 Hz): 0,05%
    Zniekształcenia intermodulacyjne (IM): 0,01%
    Pasmo przenoszenia (wejście liniowe i ‘Power In’):
    20-20 000 Hz (+0/–0,5 dB), dla pełnej mocy; 3-150 000 Hz (+0/–3 dB), dla mocy 1 W
    Damping factor: 500 (8 Ω)
    Regulacja barwy dźwięku:
    BASS: 300 Hz/10 dB (50 Hz) | TREBLE: 3 kHz/10 dB (20 kHz)
    Loudness: +6 dB (100 Hz)
    Stosunek sygnał/szum (ważony, A):
    wejście RCA: 101 dB | wejście na końcówki mocy: 117 dB
    Pobór mocy: 49 W (bez sygnału wejściowego) | 245 W (max.)
    Wymiary (SxWxG): 465x191x428 mm
    Waga: 24,7 kg



    Dystrybucja w Polsce:

    Eter Audio

    ul. Malborska 24 | 30-646 Kraków | Polska
    tel./fax: 12 425 51 20/30

    e-mail: info@eteraudio.pl

    www.eteraudio.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    Źródła analogowe
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
    Źródła cyfrowe
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
    Wzmacniacze
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    Kolumny
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-101/GL
    Słuchawki
    - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
    Okablowanie
    System I
    - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
    Sieć
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    Audio komputerowe
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    Akcesoria antywibracyjne
    - Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
    Czysta przyjemność
    - Radio: Tivoli Audio Model One