Aktywne kolumny głośnikowe
Avantgarde Acoustic
Producent: Avantgarde Acoustic Lautsprechersysteme GmbH |
a dolnej ściance modułu z elektroniką, zamocowanego na tylnej ściance kolumn Zero 1 PRO, umieszczono tabliczkę znamionową. Oprócz informacji dotyczącej miejsca produkcji – to własna, nowa, duża fabryka w niemieckim Reichenbach (Lautertal) – znajdziemy tam również pomysłowo podany numer seryjny. Egzemplarz, który przyjechał do mnie po wygrzaniu u producenta, a potem dystrybutora nosił numer „ZERO.0008”. To jedna z pierwszych par tych kolumn, jaka w ogóle została złożona. Pierwsza pojechała natomiast na wystawę High End w Monachium, gdzie zrobiła ogromne wrażenie (czytaj TUTAJ). Nagrodzone przez nasz magazyn wyróżnieniem Best Sound High End 2013 kolumny są bowiem niezwykłe. I to nie niezwykłością, do jakiej zdążyliśmy się przyzwyczaić, kojarzoną z „innością”, a realną, solidną, mającą techniczne podstawy niezwykłością typu „grand”. Żeby do tego jednak dojść trzeba się im bliżej przyjrzeć i dowiedzieć, co kryje się pod gładką, białą lub czarną, powłoką. Zacząć trzeba tak, jak to robi producent w materiałach informacyjnych, czyli „od początku”. Zero 1 PRO to tubowy, trójdrożny, aktywny system głośnikowy. Każdy z dwóch głośników tubowych napędzany jest przez osobny, 50-watowy wzmacniacz X50, a niskotonowy przez potężny, 400-watowy wzmacniacz, pracujący w klasie D. Moduły średnio i wysokotonowe pracują w czystej klasie A, bez sprzężenia zwrotnego z zasilaczem wziętym wprost z końcówki XA. Napięcie do nich jest więc wielokrotnie filtrowane, a układ sterujący ma zasilacz stabilizowany. Skuteczność głośników średnio i wysokotonowego jest jest wysoka – jak to w tubach – i wynosi 104 dB. Tyle, że znamy to z wielu innych konstrukcji. Już teraz można jedna wskazać na pewne właściwości charakterystyczne tylko dla tego produktu. Przede wszystkim – rozmiary. Rozmawiając w Monachium z Arminem Kraussem, którego powinni państwo dobrze kojarzyć (to gość, który co roku, w czasie Audio Show prowadzi prezentacje Avantgarde’a i który lubi w ich czasie puszczać Rammsteina na koncertowym poziomie) nietrudno było zauważyć, że większą część jego wyjaśnień dotyczących nowego projektu zajęło wytłumaczenie innowacyjnej formuły całego systemu. Z kolumnami aktywnymi jesteśmy bowiem, jak mówił, zaznajomieni – wystarczy rzucić okiem na model D’appo polskiej firmy Sveda Audio. Wchodzimy do nich sygnałem liniowym prosto z przedwzmacniacza lub źródła dźwięku, sygnał jest następnie dzielony w aktywnej zwrotnicy i dla każdego głośnika osobno wzmacniany. Do Zero 1 PRO inaczej – posyłamy do nich sygnał cyfrowy, który prowadzony jest w tej formie aż do przetworników D/A, z których sygnał trafia do analogowych wzmacniaczy. Wiemy już więc, że Zero 1 PRO to kolumny aktywne, trójdrożne, z cyfrową zwrotnicą. Logiczne wydaje się więc, że sygnał, jaki do nich doprowadzamy także powinien być cyfrowy. I tak jest. Cały układ elektroniczny, wraz ze wzmacniaczami, zmontowano w aluminiowym odlewie przykręcanym do tylnej ścianki i zakrytym ładną maskownicą. Od spodu możemy wpiąć kabel USB, Toslink, dwa kable cyfrowe S/PDIF i jeden AES/EBU – czyli niemal wszystkie obecnie stosowane standardy. Jeśli chcemy skorzystać z bezprzewodowego przesyłu WLAN, do wejścia Toslink podłączamy odbiornik tego typu, np. AirPort Express. Technika jest tu kluczowa, bo to ona definiuje Zero 1 PRO. Równie ważne jest jednak podejście do obsługi, czyli szanowanie czasu i nerwów ludzi, którzy będą chcieli za pomocą tych kolumn słuchać muzyki. Zasada jest taka: im mniej czasu spędzamy na podłączaniu i kalibracji systemu, tym więcej możemy go poświęcić na słuchanie. A muzyka zawsze wygrywa. Kolumny firmy prowadzonej przez Holgera Fromme’a są jednym z bardziej złożonych technicznie systemów odsłuchowych dostępnych na rynku i jednocześnie są najłatwiejsze w obsłudze. Są w zasadzie bezobsługowe. Płaci się za to inną walutą, ale nic w życiu nie jest za darmo. Nagrania użyte w teście (wybór)
Kolumny Avantgarde Acoustic komunikują się między sobą bezprzewodowo. Wystarczy je podłączyć do prądu, a do wejścia cyfrowego podpiąć źródło sygnału (np. przez AirPort Express). I gotowe. To wszystko prawda. Choć producenci zaawansowanych technicznie urządzeń cyfrowych piszą o „łatwej”, „bezproblemowej”, „przyjemnej” obsłudze ich urządzeń, prawie zawsze są to raczej pobożne życzenia niż rzeczywistość. W praktyce liczba czynności, którą trzeba wykonać, aby otrzymać dźwięk z urządzenia mającego jakikolwiek związek z komputerem i źródłami cyfrowymi rośnie, jak mi się wydaje, wykładniczo wraz z ich coraz większymi możliwościami. Do rangi symbolu, dość niespodziewanie, urastają więc odtwarzacze CD i SACD, symbolu prawdziwie prostej obsługi i niezawodności. Teraz nawet doktorat z informatyki nie gwarantuje, że dostaniemy dźwięk od razu po wypakowaniu urządzenia, a jest niemal pewne, że przy jakiejkolwiek zmianie trzeba będzie przeprowadzać proces instalacji od nowa. I to jeden z powodów, dla których komputer jest dla mnie wartościowym, ale jednak nielubianym źródłem dźwięku. Nie ma na nim przycisku „play” i zbyt często trzeba coś robić, żeby w ogóle wydusić z niego jakikolwiek dźwięk. A na to szkoda mi czasu. Od razu też będziemy pewni, że słuchamy Avantgarde’ów. Zero 1 PRO brzmi w sposób który trudno pomylić z czymkolwiek innym. Ich dźwięk jest ekstremalnie dynamiczny. Niemiecka firma przyzwyczaiła nas do tego i właściwie na nikim to już nie robi większego wrażenia – tak po prostu jest i już. Problemem jest przejście na klasyczne konstrukcje, które – dla kontrastu – wydają się spowolnione i ospałe. Jedynie kolumny magnetostatyczne i niektóre elektrostatyczne łączą szybkość i barwę w sposób, jaki ma miejsce w Zero 1 PRO, a w dalszej pespektywie we wszystkich konstrukcjach firmy z Reichenbach. Im dłużej słuchałem testowanych kolumn, tym lepiej profilowałem swoje wybory muzyczne i tym wyraźniejsza stawało się podobieństwo tej „playlisty” do tego, czego zazwyczaj słucham z magnetostatycznymi słuchawkami HiFiMANa HE-6. Na plan pierwszy wysuwały się nagrania muzyki klasycznej. Niemal wszystkie kolumny jakie znam mają z nimi problem. Albo wiele problemów na raz. Jedne większe, inne lepiej maskowane, ale generalnie prawie wszystkie gubią się i nie pokazują w równie dobry sposób, jednocześnie szczegółu i ogółu, skupiając się zazwyczaj na jednym z tych sposobów prezentacji. Zero 1 PRO, podobnie jak słuchawki HiFiMANa, potrafią i jedno, i drugie w tym samym czasie. |
Ich dźwięk jest bardzo detaliczny i jednocześnie spójny, przez co pokazywane jest też całe wydarzenie. Jeśli chcemy, skupiamy uwagę na jakimś instrumencie, wykonawcy lub ich grupie, a jeśli nie, to się „oddalamy” i słuchamy orkiestry. Dojmująco dało to o sobie znać w Prologu z Also sprach Zarathustra. Ale nie tylko dynamika i znakomita selektywność w tak niezwykłym połączeniu z nas zaskoczą. Istnieją nie same dla siebie, a są tylko zapleczem dla spójności. Materiały firmowe dużo mówią o korekcji fazowej przetworników, a cyfrowe zwrotnice są w tej mierze, przynajmniej w teorii, znakomite. Muszę jednak powiedzieć, że chyba nie słyszałem jeszcze cyfrowo filtrowanych głośników, które grałyby podobnie, jak kolumny Avantgarde’a. To nie są konstrukcje idealne, chyba zresztą do takiego miana nie aspirują. Jednak rzeczy, które nam firma obiecuje – dostajemy. A spójność czasowa o której mowa przekłada się na nieprawdopodobnie namacalny dźwięk. A to odczuwane jest inaczej niż się do tego przyzwyczaiłem. Dźwięk projektowany jest przez te kolumny na łączącej je linii i przed nią, w niesamowicie plastyczny i namacalny sposób. Głębia sceny jest tylko delikatnie zaznaczana. Częściowo dlatego wszystko wydaje się mięsiste. Ale to tylko wstęp. Prawdziwa jazda zaczyna się, kiedy dojdzie do nas, że wszystko tu słychać. Zagwozdka, prawda? Przecież selektywność implikuje właśnie coś takiego i nie ma o czym mówić, mogłoby się wydawać. Ale tylko wydawać. Tak naprawdę selektywność opisuje, jak dokładnie od siebie elementy różniące się brzmieniem, czyli instrumenty, głosy ludzkie, elementy akustyki, a nawet różne miejsca większych instrumentów są od siebie separowane, jak dokładnie podana zostaje różnica między nimi. To, o czym chciałbym powiedzieć w kontekście testowanych konstrukcji to coś jeszcze innego, powiązanego nawet nie z rozdzielczością, bo ta nie jest lepsza niż w kosztujących tyle samo kolumnach pasywnych. Myślę o czymś, co powoduje, że dostajemy plastykę bez zaokrąglania ataku, bez wycofania góry, bez minimalizowania ilości detali. Każdy z tych zabiegów prowadzi do plastycznego grania, ale każdy z nich nieodwracalnie zniekształca dźwięk. Zero 1 PRO grają „od razu”, jeśli tak mogę powiedzieć. Szybkość to jedno, ale drugie to coś w rodzaju uporządkowanego uniwersum, dźwięku tu i teraz, bez szukania dźwięków, wydobywających się z trudem gdzieś z tła, a z drugiej strony bez kulenia się przed natarczywością, ostrością, nachalnym atakiem. Tutaj wszystko ze sobą współgra, dźwięki, instrumenty, plany nie walczą ze sobą, ale mają podskórną „łączność”, niewidoczną, ale wszystko synchronizującą. Czego w żadnych innych kolumnach tego producenta nie słyszałem. I w ogóle rzadko coś takiego słyszę. Testowane kolumny do Uno Fino, jednych z lepiej brzmiących kolumn – moim zdaniem oczywiście – Avantgarde’a, podobne są w dynamice, szybkości, rozciągnięciu pasma, selektywności, scenie dźwiękowej. Z kolei do moich ulubionych w ogóle, ale już nieprodukowanych Uno Picco zbliża je rozumienie przekazu jako koherentnej struktury, siatki, na którą nachodzi wykończenie. A to, o czym pisałem powyżej jest w ogóle unikatowe. Kolumn tubowych nie da się pomylić z żadnymi innymi. Ich siłą jest natychmiastowość w transmisji energii, co odbieramy jako dokładniej podawane faktury, lepszą dynamikę i ogólnie lepsze różnicowanie. Ich rozdzielczość nie jest wcale duża, znacznie lepiej wypada selektywność. Numero uno to jednak sposób prezentacji środka pasma. Jeśliby w podobny sposób grały klasyczne kolumny powiedziałbym, że wyższa część środka jest w nich mocniejsza niż to, co poniżej niej. W tym przypadku odbiera się to jednak jako część większego pakietu. To tak, jak z ‘temperaturą’ i tzw. ‘temperaturą odczuwalną’. Choć w zimie termometr wskazuje jakąś wartość, to tak naprawdę jest o kilka, a nawet kilkanaście stopni zimniej – wszystko zależy od wiatru i wilgotności. W klasycznych kolumnach podbicie wysokiego środka odbierane jest jednoznacznie i jest czymś złym, oj złym! Avantgarde’y pokazują jednak ten zakres w sposób, który przywodzi na myśl otwarcie okna – dostajemy dźwięki wraz z pogłosami, akustyką, od razu i natychmiast. I chyba właśnie o szybkość chodzi, a nie o podkreślenie tego zakresu – wydaje się nam, że gra mocniej, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do innej prezentacji. Podsumowanie Pisanie o dźwięku tych kolumn to duża frajda. Nie byłbym jednak całkiem fair, jeślibym powiedział, że to on jest w nich najważniejszy. Wszystko jest z nim na swoim miejscu, kolumny grają z rozmachem i znakomicie skalują dźwięk do wielkości pomieszczenia – słuchane w Monachium w 50-metrowym pokoju zagrały większym wolumenem i z większym rozmachem niż u mnie, stojąc jakieś 2,5 m od miejsca odsłuchowego. Żadnych problemów z basem nie stwierdziłem. Po prostu wszystko było trochę mniejsze niż w dużym pokoju. Pod tym względem są fenomenalne. Mają też w sobie coś, przez co słuchamy muzyki z zainteresowaniem, czekając, co się za chwilę zdarzy – rzecz w audio dość ważna, prawda? Ale jednak, moim zdaniem, o sile tej konstrukcji stanowi jej forma połączona z obsługą i dopiero to wsparte przez dźwięk. Forma jest niesamowita. Kolumny przypominają mi monument z filmu Odyseja kosmiczna 2001 Kubricka (1968), a krzywizny tub są idealnie skomponowane z resztą obudowy. Podłączenie to bajka i każdy sobie z nim poradzi. Zero 1 PRO nie wymagają dokładnie żadnej znajomości sprzętu elektronicznego, żeby z nich korzystać. To mistrzostwo świata. I nic się nagle nie „wywali” w oprogramowaniu, nie „stracimy” połączenia – kolumny przypominają mój ideał, odtwarzacz CD. Od strony technicznej Zero 1 PRO to skomplikowany system, dający się jednak rozłożyć na stosunkowo proste czynniki pierwsze. A te znacznie łatwiej opisać. To kolumny trójdrożne, aktywne. Głośniki wysokotonowy, o średnicy fi 25 mm i średniotonowy, o średnicy 125 mm obciążone są tubami, zwiększającymi ich skuteczność. Średnica fi tuby pierwszego z nich wynosi 130 mm, a drugiego aż 400 mm. Ich konfiguracja jest odwrócona, tj. tuba wysokotonowa jest poniżej średniotonowej. Głośnik niskotonowy obciążony jest klasycznie – tylko od tylnej strony, obudową z bas-refleksem. ten ma postać szczeliny i znalazł się na tylnej ściance. Średnica fi woofera wynosi 300 mm, a jego membranę wykonano z papieru, zawieszonego na sztywnych fałdach z nasączanego materiału tekstylnego. Głośnik zakryty jest maskownicą z szarego materiału, naciągnięta na plastikowy, dość sztywny stelaż. Głośniki są pochylone i to pochylenie można regulować, wyrównując fazowo głośniki – należy je ustawić tak aby głośnik wysokotonowy promieniował w kierunku naszych uszu. Elektronikę zmontowano na dużej płytce drukowanej, przykręconej do solidnego, dużego, ciężkiego odlewu, tworzącego na powierzchni radiator. Przypomina to, jeśli chodzi o formę, wzmacniacz samochodowy, tyle że lepiej zbudowany. W każdej kolumnie jest jeden taki moduł, a wejścia są tylko w jednym z nich. Do dyspozycji mamy dwa wejścia elektryczne S/PDIF na gniazdach RCA, wejście optyczne Toslink, wejście USB (16/44,1/48) oraz AES/EBU. Obok jest jeszcze gniazdo Ethernet. Nie służy jednak do podłączenia kolumn do internetu (a coraz więcej firm się na to decyduje – mają wówczas możliwość diagnostyki urządzeń na odległość), a do opcjonalnego połączenia między kolumnami. Ponieważ sygnał cyfrowy doprowadzamy tylko do jednej z nich, do drugiej przesyłany jest bezprzewodowo. Można to jednak zrobić także tradycyjnie – kablem. Patrząc uważnie można dostrzec też parę zbalansowanych wejść analogowych. To opcja dostępna już niedługo, pozwalająca podłączyć do systemu analogowe źródła dźwięku. Wewnątrz jest już miejsce na przykręcenie odpowiedniej płytki, z przetwornikiem analogowo-cyfrowym. Jak się okazuje, elektronikę zmontowano modułowo, korzystając zarówno z własnych „klocków”, jak i elementów firmy Hypex Electronics BV. Sygnał cyfrowy doprowadzany jest do głównej płytki, z odbiornikiem cyfrowym, konwerterem USB-S/PDIF oraz układem FPGA, w którym dokonywane są obliczenia. Odbiornik USB to znana kość TAS1020, potrafiąca przyjąć sygnał do 24 bitów i 96 kHz. To, że tutaj ograniczona jest do jakości CD wynika z założeń konstrukcyjnych. Przy wejściach elektrycznych umieszczono transformatory dopasowujące impedancję i izolujące układ galwanicznie. Po wybraniu aktywnego wejścia sygnał trafia do odbiornika cyfrowego AKM4113, a następnie do dwóch stereofonicznych konwerterów częstotliwości AD1895, zamieniających każdy wejściowy sygnał na taki, który akceptuje, widoczna obok, duża kość FPGA. Po obróbce sygnału przesyłany jest na osobną płytkę, z właściwym przetwornikiem cyfrowo-analogowym, czterokanałową kością Burr Brown PCM4104. I dopiero stamtąd trafiamy do modułów wzmacniających. Te są dwa, na osobnych płytkach. Górny i środkowy zakres wzmacniany jest w klasycznym wzmacniaczu tranzystorowym, pracującym w klasie A. Zmontowano go przy użyciu dwóch, komplementarnych par średniej wielkości tranzystorów na kanał. Na płytce widać znakomite oporniki Dale’a dużej mocy, kondensatory Wima, Elna i Nichicon – pieniędzy na nie nie żałowano. Bas napędzany jest przez moduł wzmacniający firmy Hypex Electronics BV, model UcD400, wersję OEM. Wzmacniacz ten ma własny, impulsowy zasilacz, też od Hypexa, a pozostałe wzmacniacze wspólny, też impulsowy, ale znacznie bardziej rozbudowany. Ze względu na modułową budowę łatwo mi sobie wyobrazić upgrade układu w przyszłości, dowolnej jego sekcji. Dane techniczne (wg producenta) |
|
|||
|
Źródła analogowe - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ Źródła cyfrowe - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD Wzmacniacze - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ Kolumny - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-101/GL Słuchawki - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ Okablowanie System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA Sieć System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ Audio komputerowe - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB Akcesoria antywibracyjne - Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 Czysta przyjemność - Radio: Tivoli Audio Model One |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity