|
|
irmy Dynaudio przedstawiać nie będę, bo byłby to wręcz nietakt. Wszyscy znają ich kolumny i przetworniki, wiele osób gdzieś w swoim audiofilskim résumé ma przynajmniej jeden z modeli tej marki, a niektórzy na Dynaudio swoje poszukiwania audiofilskiego Graala zakończyli. Ze mną jest trochę inaczej - choć nigdy nie byłem posiadaczem żadnych kolumn tej firmy, miałem okazję posłuchać u siebie kilku modeli w ramach mojej recenzenckiej przygody. Każde z dotychczasowych spotkań z duńskimi kolumnami było czymś wyjątkowym, aczkolwiek szczerze przyznaję, że na pierwszym miejscu jestem fanem kolumn podstawkowych Dynaudio. Wynika to zapewne w dużej mierze z pokoju, w którym prowadzę odsłuchy – podłogówkom, choćby Focusom 340, czy Confidence C2, nie byłem w stanie zapewnić odpowiedniej przestrzeni. A tej akurat one potrzebują sporo i za sobą, i po bokach (akurat z tym ostatnim u mnie problemów większych nie ma). W efekcie część odsłuchów było walką o to, by kolumny pokazały co potrafią, a przede wszystkim, żebym nie słyszał dudniących bas-refleksów.
Nie miałem za to żadnych wątpliwości co do klasy tych kolumn, zwłaszcza C2 to znakomite głośniki z już naprawdę wysokiej półki, ale po moich odsłuchach ani razu nie czułem tej wielkiej chęci, która pojawia się raz po raz po wyjątkowo udanych odsłuchach, żeby którekolwiek z tych kolumn kupić. Co innego w przypadku podstawkowców – czy to genialnych Special 25, czy znakomitych C1 Signature, które grały tak, że moment ich odłączania od systemu, oddawania dystrybutorowi był bardzo bolesny. Mówiąc szczerze: gdybym planował zakup kolumn podstawkowych na własne potrzeby to te dwa modele Dynaudio znalazłyby się wśród może 4-5 modeli, jakie w ogóle brałbym pod uwagę. I jedne z nich miałby dużą szansę, bo ostatecznie u mnie wylądować.
Gdy więc dostałem informację, że przyjdzie mi się zmierzyć z przedstawicielem odnowionej serii Excite, nazwanej New Excite, żeby łatwo ją było odróżnić, po cichu liczyłem, że będą to monitorki, ale zamiast tego otrzymałem największe podłogówki – model X38. Cóż, pomyślałem, nie zawsze dostaje się to, na co ma się ochotę. Audio ma jednak to do siebie, że potrafi czasem zaskakiwać, a gdy niespodzianka jest pozytywna, daje tym większą radość. Ale nie uprzedzajmy faktów.
Nagrania użyte w teście (wybór)
- Lee Ritenour, Rhythm sessions, Concord Records CRE 33709-02, CD/FLAC.
- AC/DC, Live, EPIC, E2 90553, LP.
- Dead Can Dance, Spiritchaser, 4AD/Mobile Fidelity MOFI 2-002, 180 g LP.
- Pink Floyd, Wish you were here, EMI/EMI Records Japan TOCP-53808, CD/FLAC.
- Louis Armstrong&Duke Ellington, Louis Armstrong&Duke Ellington. The Complete Session, “Deluxe Edition”, Roulette Jazz 24547 2 (i 3), CD/FLAC.
- Iza Zając, Piosenki dla Armstronga, Polskie Radio PRCD238, CD/FLAC.
- TREME, Season 1, HBO 0602527508450, CD/FLAC.
- Al di Meola, John McLaughlin, Paco de Lucia, Friday night in San Francisco, Philips 800 047-2, CD/FLAC.
- Peter Gabriel, New blood, EMI Music Poland 10232262, CD/FLAC.
- Tsuyoshi Yamamoto Trio, Autumn in Seattle, FIM XRCD 043, CD/FLAC.
- Muddy Waters & The Rolling Stones, Live At The Checkerboard Lounge, Chicago 1981, Eagle Rock Entertainment B0085KGHI6, CD/FLAC.
- Isao Suzuki, Blow up, Three Blind Mice B000682FAE, CD/FLAC.
- Joseph Haydn, Les sept dernieres paroles de notre Rédempteur sur la Croix, Le Concert des Nations, Jordi Savall, Astree B00004R7PQ, CD/FLAC.
- Eva Cassidy, Eva by heart, Blix Street 410047, CD.
- Leszek Możdżer, Piano, ARMS 1427-001-2 , CD/FLAC.
- Beethoven, Symphonie No. 9, Deutsche Grammophon DG 445 503-2, CD/FLAC.
Japońskie wersje płyt dostępne na
Być może część z Państwa chciałaby w tej chwili przeczytać jak wypada porównanie New Excite ze starszą linią Excite. Niestety nie mogę państwu tego zapewnić – po prostu nigdy nie miałem okazji posłuchać poprzedniej serii. Zakładam jednakże, że tak doświadczony producent wypuszczając nową linię, podkreślając już samą nazwą, że stworzył coś nowego, a nie tylko dokonał kosmetycznych zmian wcześniejszych modeli, daje do zrozumienia, że można się spodziewać sporych zmian i to zapewne na lepsze.
X38, jak wszystkie kolumny Dynaudio z jakimi do tej pory miałem do czynienia, są pięknie wykonane i wykończone. Mimo że ten model ma kosztować „tylko” 12 tys. PLN to ma się wrażenie obcowania z produktem z wysokiej półki, na pewno wyższej niż ta cena sugeruje. Może jakiś wpływ na to miało konkretne, doskonale trafiające w mój gust wykończenie Rosewood, ale myślę, że nawet w innym kolorze kolumny te wyglądałyby równie pięknie. Do tego pościnane brzegi obudów, srebrne, odlewane kosze wszystkich przetworników – słowem dopieszczone detale sprawiające, że New Excite X38 prezentują się bardzo elegancko. Już chwilę po wyjęciu ich z solidnego, podwójnego kartonu mogłem powiedzieć, że gwarantują one wysoki WAF (co swoją drogą moja zdecydowanie lepsza połowa, z własnej i nieprzymuszonej woli potwierdziła). Macie więc państwo pierwszy argument przemawiający za tymi głośnikami – domownicy nie powinni oprotestowywać pomysłu wstawienia ich do salonu, czy innego pomieszczenia, przynajmniej nie z racji ich wyglądu.
Przed rozpoczęciem odsłuchów trzeba wykonać małą gimnastykę, jako że zanim ustawi się kolumny w miejscu odsłuchowym trzeba do ich spodów przykręcić ładnie wykończone, srebrne nóżki/stópki wystające poza obrys kolumn, zwiększające ich stabilność. Proszę się nie martwić – otwory w spodach kolumn są wstępnie nawiercone, więc owo przykręcanie jest dość proste. Tyle, że wymaga odwrócenia 23-kilogramowych kolumn do góry nogami. New Excite X38 to największy, trójdrożny, czterogłośnikowy model w tej serii. Kolumny wyposażono w parę 18 cm głośników basowych, z charakterystycznymi dla tego producenta membranami z MSP i aluminiowymi cewkami, 140 mm przetwornik średniotonowy, oraz 27 mm miękką kopułkę. Spora obudowa jest wentylowana, skierowanym do tyłu, bas-refleksem. Z tyłu także znajdują się, jak zwykle w Dynaudio, solidne, pojedyncze zaciski głośnikowe. Skuteczność kolumn jest przyzwoita – 88 dB, przy impedancji nominalnej 4 Ω. Dodatkowo, według producenta, przebieg impedancji jest „przyjazny” dla wzmacniaczy i wcale nie trzeba zbyt wielu watów, by je poprawnie napędzić. Samo ustawienie kolumn w pokoju jest stosunkowo proste – producent wszystko ładnie w instrukcji opisał sugerując ustawienie każdej kolumny minimum 0,5 m od ściany tylnej i bocznej oraz taki ich rozstaw, żeby ze słuchaczem tworzyły trójkąt równoboczny.
Instrukcję wprowadziłem w życie, podłączyłem kolumny do mojego zestawu Modwrighta. Jak się okazuje, czekało mnie jedno ze wspominanych wcześniej miłych zaskoczeń. Moje pierwsze wrażenie (właściwie dwa) to: po pierwsze zupełnie niesłyszalny bas-refleks, po drugie kapitalna, budowana przez te kolumny, przestrzeń. Te dwie rzeczy zwykle pojawiały się gdy siadałem do odsłuchów monitorów Dynaudio. Tym razem miałem przecież przed oczami wcale spore podłogówki. I choć te dwie cechy robiły spore pierwsze wrażenie, to jednak na nich się nie kończyło. Kolumny podstawkowe mają swoje wybitne zalety, ale także i swoje ograniczenia wynikające z ich gabarytów, które są nie do przeskoczenia. Tu tych ograniczeń nie było. Producent na swojej stronie wychwala bas X38 – co prawda nie mam w zwyczaju „kupować” tego, co piszą producenci piszący o swoich dziełach, ale już pierwsze kilka minut odsłuchu sprawiło, że musiałem przyznać Dynaudio rację. Topowe New Excite grają bowiem mocnym, dociążonym, zwartym i pozbawionym podbarwień bas-refleksu basem. Wrażenie robiło także zejście tegoż basu, jego szybkość i naprawdę dobre różnicowanie. Co - przynajmniej dla mnie – jest bardzo istotne, basu było dużo, robił wrażenie, ale nie zdominował przekazu, a był jedynie jego pełnoprawnym elementem.
|
Drugi skraj pasma, tony wysokie, choć nie robią tak dużego pierwszego wrażenia i choć nie dorównują wyrafinowaniem tym reprodukowanym przez Esotara2 z wyższych modeli tej marki, to jednak mają z nimi coś wspólnego. Rzecz w czystości, otwartości i ponadprzeciętnej gładkości. Jeszcze raz podkreślę, że mając porównanie do tego, co potrafi pokazać najwyższa kopułka Dynaudio, słuchając X38 zdawałem sobie sprawę, że niemal każdy aspekt brzmienia można pokazać jeszcze lepiej. Tyle, że po pierwsze jak na kolumnę z tego poziomu cenowego było więcej niż dobrze, a po drugie testowane Dynaudio po prostu grały muzykę w sposób, który bynajmniej nie zachęcał do analiz i porównań, ale raczej skłaniał do wynajdowania kolejnych nagrań. Wcale nie wystarczy, żeby urządzenie prezentowało nawet wysoką klasę, by skłonić mnie do wielogodzinnych odsłuchów. Do tego potrzebne jest coś więcej – ten nieuchwytny element prezentacji, który sprawia, że trudno jest się oderwać od słuchania, że sprawia ono ogromną przyjemność, że pobudzona jest ciekawość i chce się wiedzieć jak zabrzmią na tym sprzęcie kolejne ulubione płyty. Dokładnie tak wyglądało moje, niezbyt długie, spotkanie z X38.
Przez większość czasu wysokie tony wydawały się być dość delikatne, niemal miękkie, ale gdy pojawiała się potrzeba okazywało się, że nie było problemu z pokazaniem zadziorności, czy wręcz ostrości, mieszczącej się jednakże w pewnych granicach – w końcu w naturze niektóre instrumenty także potrafią zabrzmieć ostro, momentami wręcz nieprzyjemnie, ale mimo wszystko odbieramy to jako ich naturalne brzmienie. Tu jednakże nie było mowy o wychodzących poza takie granie wyostrzeniach, nie było oznak ziarnistości wysokich tonów czy rozjaśnienia. Po części wynikało to także zapewne z delikatnego, ale chyba jednak występującego, zaokrąglenia samej góry pasma. Także kwestia jej dociążenia, choć pojawiająca się tak naprawdę znowu wyłącznie przez porównanie z topową kopułką, była chwilami dyskusyjna, tzn. z innych odsłuchów wiedziałem, że pewne dźwięki powinny mieć ciut więcej masy. Różnice nie były jednak duże i nie powodowały najmniejszego nawet dyskomfortu w czasie odsłuchów. Powiem więcej – to właśnie tak podane wysokie tony były doskonałym uzupełnieniem reszty pasma.
Do naprawdę bardzo dobrych skrajów pasma Dynaudio dorzuciło spory, dedykowany przetwornik średniotonowy, który znakomicie skomponowano, zintegrowano z pozostałymi. Zaowocowało to spójną, równą prezentacją, w której najważniejsza część pasma, średnica, dorównuje klasą opisanym już skrajom. Tak naprawdę to właśnie kolorowa, dość gęsta, namacalna średnica miała zapewne największy wpływ na sposób odbioru całości prezentacji. To ona sprawiała, że muzyka była tak angażująca, że w głosach wokalistów tyle było emocji. Naprawdę nieczęsto w czasie testów kolumn zdarza się, że po pierwsze są one w stanie zagrać co najmniej bardzo dobrze każdy repertuar, a po drugie, co dla mnie nawet ważniejsze, że tak znakomicie spisują się w prezentacji nagrań wokalnych i akustycznych. Tego typu nagrania, dla mnie osobiście, są kwintesencją muzyki, najbardziej prawdziwymi, budzącymi największe emocje doświadczeniami odsłuchowymi. Na takim właśnie repertuarze zwykle się skupiam testując wzmacniacze lampowe z moimi kolumnami, albo kolumny tubowe, czy odgrody z szerokopasmowymi przetwornikami, które średnicę traktują w szczególny sposób. Tymczasem tu, nie aż tak drogie, „normalne” kolumny, na dodatek w obudowie z bas-refleksem potrafiły pięknie pokazać moje ulubione gitary akustyczne, kontrabas, czy zaczarować głosem Izy Zając, albo Evy Cassidy. Nadzwyczajnie spisywały się także w graniu muzyki, w którą od kilku tygodni pomału się zagłębiam zainspirowany świetnym serialem Treme, czyli nowoorleański jazz i blues. W większości tych nagrań istotną rolę odgrywają instrumenty dęte i to one właśnie dzięki X38 wypadały spektakularnie. Pokazanie, dajmy na to, puzonu z jego ostrością, ale połączoną z wagą, dociążeniem dźwięku, z odpowiednią ilością powietrza i tego otaczającego instrument i przepływającego przezeń jest zbyt trudną sztuką dla wielu kolumn. Dynaudio robiły to jednak w tak przekonujący, wciągający sposób, że z przyjemnością zwiększałem głośność i wsłuchiwałem się pięknie pokazane detale i barwę i ten niezwykły, specyficzny nowoorleański klimat tych nagrań.
Różnie to bywa z testowanymi urządzeniami – zdecydowana większość ma swoje zalety, część z nich jest urządzeniami, obiektywnie na to patrząc, bardzo dobrymi, ale sam ten fakt nie zawsze wystarcza, żebym przeciągał sesje odsłuchowe na „maksa”, starając się wykorzystać każdą chwilę na wchłonięcie jak największej ilości muzyki. Dynaudio New Excite X38 należą zarówno do kategorii bardzo dobrych, w kategoriach bezwzględnych, kolumn, jak i tych, które mają w sobie coś więcej, coś co sprawiło, że przesłuchałem na nich więcej płyt niż się to czasem zdarza w czasie dwa razy dłuższych odsłuchów innych urządzeń. To kolumny z duszą, które czują muzykę i potrafią ją przekazać słuchaczowi w taki sposób, że może on muzyki doświadczać, a nie tylko jej słuchać.
Podsumowanie
Najkrócej X38 mógłbym podsumować zdaniem, które przekazałem dystrybutorowi oddając testową parę: to pierwsze podłogówki Dynaudio, z którymi spokojnie mógłbym żyć, ba, z którymi chciałbym żyć. I rzecz oczywiście nie w tym, że to najlepsze kolumny tej marki – tak nie jest. W końcu New Excite to niemal sam dół oferty. A jednak mając do wyboru Focusy 340, które w swoim czasie testowałem i te kolumny, wybrałbym sporo tańsze New Excite. To także nie wynika z faktu, że obiektywnie rzecz biorąc to lepsze kolumny, ale z tego, że zdecydowanie lepiej wpasowały się do mojego pokoju, systemu, oczekiwań. Nie musiałem uprawiać zaawansowanej gimnastyki umysłowej i fizycznej, by znaleźć ustawienie, w którym nie słyszałem bas-refleksu – jego po prostu w dźwięku X38 nie było słychać, a przynajmniej nie w postaci tego paskudnego podbarwienia, zwanego zwykle dudnieniem. Mimo to X38, największe pośród New Excite, oferują godny znacznie droższej konstrukcji niski, potężny, ale i świetnie artykułowany bas, uzupełniony gładką, kolorową średnicą i otwartą, detaliczną górą pasma. Ta ostatnia nie jest aż tak wyrafinowana jak w przypadku modeli z fantastycznym Esotarem2, ale nie ma tu śladu wyostrzeń, czy ziarnistości i nie ma niczego, do czego można by się przyczepić. Wszystkie te podzakresy składają się w spójną, wciągającą całość, popartą pięknie budowaną, trójwymiarowa sceną, która dodaje prezentacji realizmu. I choć bas jest szczególnie mocną stroną tych kolumn, to jednak wcale nie dominuje on przekazu – to nie są kolumny, w których bas „przykrywa” resztę pasma, a raczej jest jego mocnym, ale jednak tylko uzupełnieniem. Nie są to kolumny dla „wyczynowców”, którzy chcą wgryźć się do najgłębszych warstw każdego nagrania, wyjąc stamtąd najmniejszy element i obejrzeć go pod lupą, ale raczej dla miłośnika muzyki, osoby szukającej bliskiego kontaktu z muzyką i emocji w niej zawartych. Myślę, że to właśnie dla takich osób stworzono New Excite X38. Piękne i pięknie grające kolumny!
New Excite X38 to największa kolumna podłogowa w nowej linii Dynaudio. To konstrukcja trójdrożna, z czterema głośnikami, wentylowana bas-refleksem skierowanym do tyłu. Na basie pracują dwa przetworniki niskotonowe o średnicy fi 180 mm każdy, z 75 mm aluminiową cewką, odlewanymi, aluminiowymi koszami i membranami z MSP. Średnicę obsługuje 140 mm przetwornik, również z membraną wykonaną z z MSP. Góra to domena miękkiej, 27 mm kopułki.
O pięknie wykończonej naturalnymi fornirami lub satynowym lakierem wiadomo właściwie tyle, że konstrukcja została wzmocniona od wewnątrz. Obudowę postawiono na przykręcanych do spodu nóżkach, zakończonych dość niepozornie wyglądającymi kolcami (regulowanymi). Kolce można zastąpić gumowymi nóżkami, jeśli wymaga tego podłoga, na której ustawiamy kolumny. Z tyłu umieszczono wylot bas-refleksu, oraz - zgodnie z filozofią Dynaudio - pojedyncze, solidne zaciski głośnikowe. Kolumny wyposażono w maskownice mocowane do kolumny na magnesach. Piękna robota.
Dane techniczne (wg producenta)
Skuteczność: 88 dB
Moc maksymalna >250 W
Impedancja: 4 Ω
Pasmo przenoszenia: 34 Hz – 23 kHz (± 3 dB)
Waga: 23 kg
Wymiary:
205 x 1049 x 310 mm
235 x 1079 x 330 mm - ze stopami
|