Odtwarzacz CD/DAC
Audio Research
Producent: Audio Research Corporation |
o co komu dzisiaj, w drugim dziesięcioleciu XXI wieku, w czasach plików i śmierci fizycznych nośników odtwarzacz CD? Można na to odpowiedzieć wprost, bez filozofowania: po to, aby odtwarzać płyty Compact Disc. Od razu nasuwa się jednak kolejne pytanie: a na cóż komu, do cholery jasnej, płyty CD? Na to nie da się jednak odpowiedzieć w jednym zdaniu. A otrzymana w końcu odpowiedź wcale nie będzie jednoznaczna i wiążąca – za każdym razem będzie to autorska wypowiedź, zawierająca zdanie, przekonania, wiarę w pewne zjawiska osoby, którą pytamy. Oto MOJA odpowiedź. Po opublikowaniu w „Positive-Feedback.com” anglojęzycznej relacji ze spotkania Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, poświęconego porównaniu różnych wydań płyt CD dostałem wiele różnych pytań, wcale nie tak łagodnych, jak to powyżej, od czytelników złych, wściekłych, a czasem rozbawionych, dla których samo zajmowanie się dyskami CD jest bez sensu, o ich porównywaniu nawet nie wspominając, stojących na stanowisku, że jedynie pliki wysokiej rozdzielczości (albo płyty SACD) nadają się do słuchania (czytaj TUTAJ). Drugą grupę stanowili oczywiście zwolennicy płyt analogowych, a także magnetofonów szpulowych, dla których rozmowa o cyfrze jako takiej mija się z celem. Płyta CD ma bowiem to nieszczęście, że jest ściśnięta między przeszłością, która dzięki zbiegowi okoliczności i uporowi zwolenników czarnej płyty powoli staje się teraźniejszością oraz przyszłością, w której wszystkie informacje znajdują się w cyfrowe „chmurze”, pozbawione atrybutów formatu, bezcielesne, najlepiej w wysokiej rozdzielczości. Przez jednych i przez drugich płyta CD ukazywana jest jako ograniczony, archaiczny już w momencie ogłoszenia format, który dzięki wygodzie użytkowania i potężnemu naciskowi lobby wydawniczego osiągnął niewiarygodny wręcz sukces, którego ani wcześniej, ani tym bardziej później żaden format już nie osiągnie. Jednym słowem – ludzie zostali zwiedzeni. Nie dziwi więc euforia firm, które od początku wskazywały na to, że winyl brzmi na tyle dobrze, a CD na tyle źle, że nie warto się przy nim zatrzymywać. Tak było z Linnem, Naimem, Regą, ale i Audio Research. Ta ostatnia jako jedyna nigdy nie produkowała gramofonów, ani ich elementów, oferuje jednak „od zawsze” przedwzmacniacze gramofonowe. Przekonanie o wyższości medium analogowego nad cyfrowym przetrwała w niej na tyle długo, że pierwszy w jej ofercie odtwarzacz CD, model CD1 z 1995 roku, tylko o kilka lat wyprzedził wprowadzenie do sprzedaży płyt wysokiej rozdzielczości: SACD i DVD-Audio (odpowiednio: rok 1999 i 2000). A ile trzeba mieć samoświadomości i samokrytyki, żeby powiedzieć o swoim playerze „referencyjny” dziesięć lat po pierwszej konstrukcji tego typu! Znacząca część high-endowych firm buduje swój „referencyjny” (przynajmniej w założeniu) produkt od razu w pierwszym roku działalności. AR zaprezentowało odtwarzacz Compact Disc należący do serii Reference dopiero w roku 2005 – był to model Ref CD7. Trzy lata później powstał Ref CD8, a w 2013 roku Ref CD9, będący przedmiotem niniejszego testu. Znajdziemy w nim wszystko to, z czego słynie ta, mająca swoją bazę w Plymouth, firma. To odtwarzacz typu top-loader, podobnie jak wszystkie przed nim, z układem analogowym opartym na lampach. Zastosowano w tej roli, znane mi doskonale np. z odtwarzaczy Ancient Audio i Loit Passeri, podwójne triody 6N30P, kiedyś radzieckiej, a teraz rosyjskiej produkcji. Zasilaniem tej sekcji także zajmują się dwie kolejne lampy – potężna tetroda strumieniowa 6550WE i kolejna 6N30P. Układ ten został wielokrotnie wypróbowany w przedwzmacniaczach tej firmy ze znakomitym skutkiem. Odtwarzacz korzysta ze sprawdzonego napędu Philipsa CD Pro2R i może służyć jako transport – sygnał cyfrowy wypuścimy przez łącza AES/EBU lub BNC. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację w której byśmy coś takiego zrobili; znacznie bardziej prawdopodobne jest wykorzystanie CD9 w roli przetwornika cyfrowo-analogowego. Na tylnej ściance umieszczono bowiem cztery wejścia cyfrowe: asynchroniczne USB 2.0HS, AES/EBU, RCA oraz Toslink. Wszystkie przyjmują sygnał do 24 bitów, 192 kHz. Chcąc uruchomić wejście USB musimy zainstalować w naszym komputerze driver. Przychodzi wraz z odtwarzaczem wypalony na płytce CD-R, ale można go także ściągnąć bezpośrednio ze strony firmowej producenta – to ten sam, który obsługuje Reference DAC. Płyty wykorzystane w teście (wybór)
Zbieranie specjalnych wydań płyt CD, wyszukiwanie unikatowych tytułów, polowanie na okazje w CDJapan i na ebayu jest jednym z fajniejszych, jednym z najbardziej ubogacających hobby, jakie znam. Nieprzerwany kontakt z muzyką, ustawiczne dokształcanie się, zbieranie doświadczeń i radość posiadania fizycznego, pięknego przedmiotu to niepowtarzalne doznania. Zabawa gwarantowana do końca życia. Jak mówi Mieczysław Stoch, posiadacz największej kolekcji winylów w Polsce: „Pieniądz nie jest wartością samą w sobie. Służy temu, by zdobyć ukochaną rzecz. To wydaje mi się fajne. Kolekcjonerstwo poszerza też horyzonty, nie upupia. Daje poczucie wolności. Nie trzeba chodzić do filharmonii, żeby posłuchać najlepszego wykonania ulubionego utworu”. Tyle, że chodziło mu o czarne płyty, nawet jednak mechanizm jest ten sam, a celem – muzyka. „Kolekcjoner nie ma wątpliwości, że winyl to najfantastyczniejszy nośnik, jaki do tej pory wymyślono. Między innymi dlatego, że jest bardzo trwały. Ale zalet jest znacznie więcej. W dzisiejszych czasach, kiedy o wszystkim decyduje szybkość, zatraca się humanizm i człowieczeństwo. Kiedyś chyba Wojciech Mann powiedział, że płyta analogowa jest bardziej ludzka. Zgadzam się. Na winylach pozostała ta miękkość, przestrzenność dźwięku, przyjacielskość. W dźwiękach analogowych wytwarzają się uspokajające fale alfa. A jak słyszałem, na dźwięk cyfrowy nie reagują ani rośliny, ani zwierzęta – mówił w TOK FM” (czytaj TUTAJ). Płyty Compact Disc Wśród tysięcy płyt, które posiadam duża część to jednak zwykłe „plastiki”, płyty CD, ich normalne wydania, jakich pełno było w każdym sklepie płytowym, kiedy te jeszcze były częścią krajobrazu miast i miasteczek. Wśród tego zbioru sporą część stanowią nagrania stare i bardzo stare, wydane przez firmy specjalizujące się w reedycjach nagrań, do których wygasły prawa autorskie, zwykle w postaci składanek. Judy Garland, Andrew Sistsers, Bing Crosby, Vera Lynn, wczesny Sinatra, Ivie Anderson, Tommy Dorsey, Mills Brothers, Perry Como, Mel Tormé – i wiele, wiele innych. Konieczny w tym przypadku remaster materiału źródłowego, najczęściej z płyt szelakowych, dokonywany jest w domenie analogowe lub cyfrowej; najczęściej stosuje się do tego celu system CEDAR. A Reference CD9? Co on ma do tych rozważań? To proste: to jeden z czterech, może pięciu odtwarzaczy Compact Disc (i SACD), z którymi płyty o których mówiłem grają w podobny sposób, jak z płyty winylowej. Inne, to: Ancient Audio, Mark Levinson, EMM Labs, a z tańszych – Human Audio. Nie znaczy to, że pozostałe są do odstrzału. Ich zalety są rozliczne, a dźwięk często doskonały. Tyle tylko, że ich konstruktorom chodziło o doszlifowanie innych cech niż te, o których mówiłem. W przypadku Audio Research i innych, podobnych pod tym względem do amerykańskiego urządzenia odtwarzaczy chodzi przede wszystkim o pokazanie łączności dźwięku, jego płynności; to brzmienie płynne, koherentne, całościowe. Drugim elementem jest brak szorstkości wysokich tonów, jak również ciepła, gładka, absolutnie nie drażniąca wyższa średnica. Ta trójca definiuje dźwięk CD9 i stawia go w miejscu, w którym wielkiego tłoku nie ma. Nie znaczy to, że to najlepszy odtwarzacz CD na świecie. Chodzi tylko, a może aż, o to, że to odtwarzacz, który zagra płyty cyfrowe – ale też i pliki, o czym potem – w absolutnie, niepowtarzalnie gładki, niedrażniący sposób. Już samo to powinno zwrócić na niego uwagę tych, dla których medium cyfrowe to zaraza, albo tych, którzy szukają dla swojej płytoteki CD „ostatecznego rozwiązania”. Tak, testowany Audio Research może czymś takim być. Ma swoje słabsze strony, wyraźnie zaprogramowany „sound”, ale w tym, co robi dobrze jest wybitny. Jego brzmienie kształtowane jest podobnie, jak w innych urządzeniach tego producenta. Można by właściwie przepisać całe akapity z testów przedwzmacniacza Reference 5 SE, albo wzmacniacza mocy Reference 75 i byłoby tak, jak trzeba. Ponieważ jednak przy odtwarzaniu płyt zwraca się uwagę na trochę inne rzeczy niż przy wzmacnianiu sygnału, inaczej się je interpretuje, zrezygnuję z – kuszącej – perspektywy „copy and past”. |
Być może dlatego większość czasu spędziłem z innymi nagraniami. Urządzenia, jeśli są dobre, ukierunkowują bowiem rękę sięgającą po płyty. Z AR słuchałem przede wszystkim wspomnianych płyt z nagraniami z lat 20-40, z rockiem od lat 70. do 90., a także krążki z polskimi wykonawcami. Amerykański odtwarzacz robi bowiem z nimi cuda, których dotychczas z cyfrowym medium nie doświadczyłem.
Weźmy, dla przykładu, płyty Nowy rozdział oraz Kombi 4 grupy Kombi. Wydane w – odpowiednio – 1983 i 1985 roku noszą na swojej skórze wszystkie razy, jakie zebrała rodzima fonografia. To dźwięk dość suchy i płytki. Bogate aranże często są przez to zupełnie niewidoczne, płaska perspektywa zabija napięcie między przestrzenią i barwą. CD9 robi coś w rodzaju „remasteru” tego typu płyt. Brzmienie jest bogatsze, bardziej plastyczne i przede wszystkim oparte o mocny, głęboki bas. Nagrania brzmią w bardziej zrównoważony sposób. Pliki cyfrowe Opis brzmienia Odtwarzacza Audio Research Reference CD9 będzie niekompletny, jeśli nie powiemy nic o odtwarzaniu za jego pomocą plików, przede wszystkim przez wejście USB. Z ripami płyt CD, albo plikami tej jakości ściągniętymi z serwisów Linn Records, Naim Label czy HDTracks urządzenie gra bardzo podobnie, jak z CD, choć ostatecznie wybierałem fizyczny nośnik. Wejście USB oferuje głębokie, ciepłe brzmienie tyle, że płyty CD zagrają w nieco bardziej otwarty i rozdzielczy sposób, co akurat tutaj będzie w cenie. Ostatecznie to przecież odtwarzacz Compact Disc. Różnica nie będzie jednak jakaś powalająca i jeśli ktoś ma dużą kolekcję nagrań jakości CD na dysku twardym, to będzie miał sporo radości z ich słuchania. Co więcej – może to zabrzmi „niekoszernie”, ale także pliki mp3 były całkiem, całkiem przyjemne… Filtry i upsampling Jak każde wysokiej klasy źródło cyfrowe, tak i odtwarzacz Audio Research oferuje możliwość kształtowania dźwięku. W ograniczonej mierze, bez przesady, ale jednak. Przede wszystkim możemy skorzystać z upsamplingu. Technika ta, po raz pierwszy wprowadzona do urządzeń audio w latach 90., momentalnie zdobyła ogromną popularność i w krótkim czasie urządzenie bez upsamplingu traktowane było jak niepełnowartościowe. Z perspektywy czasu widać, dlaczego. Teoretycznie każdy element w torze sygnału wprowadza dodatkowe zniekształcenia. Także w przypadku układów cyfrowych. Czasem jednak warto coś poświęcić, żeby uzyskać coś innego. Takim dodatkowym układem, a potem integralną częścią DAC-ów, był właśnie upsampler. Jego rola polegała na zamianie częstotliwości próbkowania sygnału wejściowego z 44,1 (CD) kHz lub 48 kHz (DVD) do 96, a potem 192 kHz (to w upsamplerze asynchronicznym; znacznie rzadziej stosowane upsamplery synchroniczne zamieniały sygnał na taki, który był wielokrotnością częstotliwości podstawowej: 44,1 kHz na 176,4 kHz, a 48 kHz na 192 kHz). Druga funkcja, zamiana słowa o długości 16 bitów na 24 bity była czymś dodatkowym – ostatecznie to Sample Rate Converter, a nazwa zobowiązuje. Poprawa jakości dźwięku, jaką wnosił wynikała z dwóch rzeczy – jednej uważanej za główną (w tamtych czasach także przeze mnie) i drugiej, zwykle pomijanej milczeniem. Pierwsza to podanie przetwornikowi już przygotowanego sygnału o maksymalnych wartościach, jakie dany DAC był w stanie obsłużyć. Uwalniało to od potrzeby obróbki wewnątrz niego, cedując to zadanie na układ poprzedzający. Druga sprawa dotyczy bezpośrednio jittera. Upsampling, niezależnie czy asynchroniczny, czy synchroniczny, polega na przetaktowywaniu sygnału. I właśnie to, jak się wydaje, stanowiło o wartości upsamplerów. Przetaktowanie pozwalało bowiem poprawić precyzję taktowania sygnału, a tym samym zmniejszyć jitter. Dość szybko problem rozmycia czasowego sygnału został powszechnie zauważony i poświęcono mu wiele wysiłków, np. stosując osobne oscylatory dla dwóch rodzin częstotliwości próbkowania, osobne zasilanie dla nich i inne techniki. Odtwarzacz, w którym jitter jest niewysoki inaczej reaguje na upsampler niż pozostałe. W Ref CD9 oprócz przywołanych rozwiązań zastosowano też osobny filtr cyfrowy przetaktowujący sygnał, zmniejszający jitter do bardzo niskich 10 ps. Dlatego włączenie upsamplingu w jego przypadku raczej zmienia dźwięk niż go poprawia. Wszystko robi się bardziej zwarte i punktowe, poprawia się definicja dźwięku. Znika jednak naturalna miękkość i wypełnienie niskiej średnicy – dla CD9 kluczowe. Dlatego też odsłuchy przeprowadziłem z wyłączonym układem upsamplingu. Podsumowanie Audio Research robi swoje i nawet zmiana właściciela w 2008 roku niczego nie zepsuła. Reference CD9 jest kolejnym krokiem na wytyczonej niegdyś ścieżce, kolejnym stopniem w górę. Nie mówimy więc o rewolucji, przełomie itp., a o kontynuacji, szlifowaniu formy, stawianiu kropki nad „i”. Dźwięk tego urządzenia jest gęsty, ciepły, z akcentem przesuniętym w kierunku niskiej średnicy. CD9 traktuje sygnał cyfrowy w szczególny sposób, eliminując z niego to, co się zwykle z „cyfrą” kojarzy: brudy na górze pasma, chropowatość, nerwowość. Z testowanym odtwarzaczem to ostatnie może wywołać co najwyżej koniec płyty i konieczność jej zmiany – bo przecież jest tyle starej, znanej już muzyki do wysłuchania, tyle nowych płyt do odpakowania… To bardziej przyjaciel niż narzędzie – z całym dobrodziejstwem inwentarza. Rozdzielczość i selektywność w urządzeniach, dajmy na to, dCS-a jest bowiem o rząd wielkości lepsza, podobnie jak umiejętność oddzielania od siebie poszczególnych planów na scenie w odtwarzaczach Ancient Audio i Mark Levinson. Topowy odtwarzacz AR z serii Reference ma jednak coś, czego nie ma – tak coś mi się zdaje – żaden inny odtwarzacz CD, jaki znam: swobodę w oddawaniu dowolnego materiału w taki sposób, w jaki chcielibyśmy go usłyszeć grając z płyty Long Play. Są tego minusy, ale przede wszystkim plusy. Wbudowane wejścia cyfrowe, w tym – przede wszystkim – USB są cennym i wartościowym dodatkiem funkcjonalnym, w XXI wieku niezbędnym. Urządzenie na lata – wykonane w taki sposób, aby je z łatwością przetrwało, grające przy tym tak, że żadne chwilowe mody w audio, żadne „wynalazki” nie zburzą dobrego samopoczucia melomana, który go sobie kupi. Nie da się pomylić urządzeń Audio Research z niczym innym. Wypracowana przed laty, zaraz na początku istnienia firmy estetyka, wiążąca się bezpośrednio z laboratoriami i studiami nagrań, okazała się ponadczasowa. To rzadkość. Mamy więc do czynienia z dużą, wykonaną z aluminium obudową, na froncie której zamontowano dwie rączki. Tego typu udogodnienie jest wzięte wprost z systemów „rackowych”, gdzie mamy dużą szafę, do której wsuwa się od przodu i przykręca w czterech rogach przedniej ścianki. Tutaj służą jedynie dla ozdoby. I, dodajmy, dobrze służą. Na dużej, przedniej ściance znajdziemy także wyświetlacz o zielonej barwie, diody LED (też zielone) oraz srebrne guziczki sterujące napędem. Wyświetlacz jest klasyczny dla zastosowanego transportu – sprzedaje się go w pakiecie wraz z CD Pro2R Philipsa. Jest niewielki i przypisany do napędu. Nie da się na nim wyświetlić innych informacji, np. częstotliwości próbkowania sygnału z wejść cyfrowych, długości słowa. Informacji o tym ostatnim i tak nie dostaniemy, natomiast częstotliwość próbkowania sygnalizowana jest przez jedną z diod w pionowym rządku najbliżej wyświetlacza. Trochę szkoda, że AR nie zastosowała w tym miejscu wyświetlacza ze swoich przedwzmacniaczy. W drugim rzędzie mamy diody wskazujące wybrane wejście (lub czytnik CD), a w trzecim wybrany filtr cyfrowy, „power” oraz włączony upsampling. Ten ostatni jest synchroniczny. To niecodzienny wybór, ale dobrze umotywowany – obliczenia matematyczne, które są do niego potrzebne, są znacząco łatwiejsze niż przy upsamplingu asynchronicznym. Sygnały 44,1 kHz i 88,2 kHz upsamplowane są do 176,4 kHz, a 48 i 96 kHz do 192 kHz. Wejście USB traktowane jest inaczej – upsamplowane są jedynie podstawowe wartości – 44,1 kHz do 88,2 kHz, a 48 do 96 kHz. CD9 to urządzenie ze zbalansowanym torem analogowym. Mamy więc do dyspozycji wyjścia analogowe zbalansowane XLR, a także niezbalansowane RCA. Te ostatnie są szczególnie godne zauważenia – choć noszą logo AR wyglądają, jak wyprodukowane przez firmę CMC (Charming Music Conductor) i są naprawdę bardzo dobre. Z tej samej firmy pochodzi wejście cyfrowe RCA, które znajdziemy zaraz obok trzech innych wejść: AES/EBU, Toslink oraz USB. Wszystkie przyjmują sygnał do 24 bitów i 192 kHz. USB to wejście jest asynchroniczne 2.0HS. Choć to w dzisiejszych czasach coraz mniej potrzebna funkcja, CD9 może pracować także jako transport – stąd obecność wyjść cyfrowych: BNC oraz AES/EBU. Nie nalazłem nigdzie informacji, że można je wyłączyć, są więc zawsze aktywne. To nie jest urządzenie z powietrzem w środku w roli głównej. Układy szczelnie wypełniają całą przestrzeń – głównie dzięki zastosowaniu analogowego toru opartego na lampach zasilanych innymi lampami. Lampowa jest zarówno sekcja konwersji prądowo-napięciowej, jak i układ wzmacniająco-buforujący. Użyto do tego dużych, podwójnych triod 6N30P rosyjskiego Sovteka. Od tego samego producenta pochodzą lampy w zasilaczu – tetroda strumieniowa 6550WE oraz kolejna 6N30P. Pomiędzy lampami w torze sygnału nie widzę żadnych kondensatorów. Znajdziemy je na wyjściu – to Wimy, a także w zasilaczu – RealCap i MultiCap. Zasilacz jest zresztą bardzo rozbudowany – naliczyłem sześć uzwojeń wtórnych, wychodzących z bardzo dużego transformatora typu R-core. Współpracuje z nim wiele, dużych kondensatorów tłumiących tętnienia sieci, a także scalone stabilizatory napięcia. Zasilacz oraz układy analogowe zmontowano na dużej płytce drukowanej, przykręconej do dna obudowy. Pilot zdalnego sterowania jest, podobnie jak wygląd samego urządzenia, „old-fashion”. Trzeba wprawy, żeby go obsługiwać, ponieważ guziki są blisko siebie i są dość małe. Za jego pomocą, oprócz podstawowych komend dla napędu, zmienimy wejście, filtr cyfrowy, uruchomimy upsampler i przyciemnimy/wyłączymy wyświetlacz. Specyfikacja techniczna (wg producenta) |
|
|||
Źródła analogowe - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ Źródła cyfrowe - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD Wzmacniacze - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ Kolumny - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-101/GL Słuchawki - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ Okablowanie System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA Sieć System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ Audio komputerowe - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB Akcesoria antywibracyjne - Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 Czysta przyjemność - Radio: Tivoli Audio Model One |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity