pl | en
Test
Wzmacniacz zintegrowany
Leben
CS300F


Cena (w Polsce): 10 900 zł

Producent: Leben Stereo Hi-Fi Company

Kontakt:
Yoshi Hontai 2-36-29 ǀ Nishi-Koya
Amagasaki City ǀ Hyougo 661-0047 ǀ Japan
e-mail: y-hontani@musonpro.com


Strona producenta: lebenhifi.com
Strona polskojęzyczna: www.leben.pl

Kraj pochodzenia: Japonia

Tekst: Wojciech Pacuła | Zdjęcia: Wojciech Pacuła

Data publikacji: 16. maja 2013, No. 109




Z firmą Leben jestem związany emocjonalnie. Wprawdzie nigdy nie poznałem jej właściciela i twórcę, pana Taku Hyodo, na pewnym poziomie czuję się jednak kimś w rodzaju jego „wyznawcy”. Od lat korzystam z jego urządzeń, najpierw wzmacniacza CS300, potem CS300X, a następnie ze specjalnie dla mnie zmodyfikowanego egzemplarza CS300X, który na tylnej ściance nosi jego dedykację. To zresztą nie jedyne urządzenie tej firmy, które używałem, bo przez długi czas podstawą mojego systemu by przedwzmacniacz RS28CX, bardzo ciepło przeze mnie wspominany. Na dobrą sprawę, nie spotkałem w ofercie Lebena żadnego urządzenia, które by mi się nie podobało, albo którego bym nie rozumiał. Mam oczywiście swoich faworytów, wśród nich na pierwszym miejscu jest mój CS300X [Custom Version], jednak i końcówki mocy CS600P oraz CS1000P zainteresowały mnie na tyle, że gdyby nie ograniczenia lokalowe, kupiłbym którąś z nich dla siebie.
Leben to niewielka firma. Nowe produkty pojawiają się w niej stosunkowo rzadko. Ostatnim, który do nas dotarł był wzmacniacz mocy CS1000P. Aż do teraz. Oto bowiem pan Hyodo zdecydował się wymienić swój największy dotychczasowy hit – wzmacniacz CS300XS, wprowadzając w jego miejsce model CS300F.

Z zewnątrz niemal w niczym od poprzednika się nie różni – to wciąż niewielkie urządzenie, mierzące 360 x 270 x 140 mm i ważące nieco ponad 10 kg, oparte o końcówkę mocy pracującą w trybie push-pull, z niewielkimi pentodami mocy. O ile jednak wcześniej były to EL84 (Mullarda [wersja X] lub Sovteka [wersja XS]), o tyle teraz zastosowano długowieczne, charakteryzujące się niskim mikrofonowaniem oraz bardzo niskimi zniekształceniami lampy General Electric JAN-6197 (6CL6), zaprojektowane pierwotnie do pracy w komputerach. Te konkretne modele zostały wyprodukowane dla armii amerykańskiej (JAN = Joint Army Navy US). To pentoda mocy z oktalowym, dziewięciopinowym cokołem. Pracujące w układzie push-pull, w klasie AB lampy dają 15 W mocy, przy zniekształceniach 0,7%. Inne są także lampy wejściowe – w miejsce lamp NOS General Electric 5751 wstawiono inne, nie mniej wyjątkowe lampy, podwójne triody 17EW8 japońskiej firmy Hi-Fi, będące odpowiednikiem lamp HCC85. Prawdą jest więc to, co czytamy na stronie polskiego dystrybutora – to tak naprawdę zupełnie inne urządzenie, dzielące z poprzednikiem tylko ideę oraz obudowę.

METODOLOGIA TESTU

Ponieważ używam CS300X [Custom Version] na co dzień, najważniejsze porównanie dotyczyło właśnie tego modelu. Problem, który widać już na początku jest taki, że mój egzemplarz jest kompletnie inny niż firmowe. Został specjalnie przygotowany pod lampy 6R-P15 firmy Toshiba, przez co moc wyjściowa wynosi około 8 W („regularna” wersja ma 15 W), następnie wymienione zostały kondensatory sprzęgające (na V-Capy CuTF), nóżki na CeraBalle Finite Elemente oraz bezpiecznik na Create Audio (czytaj TUTAJ). I na koniec pan Eugeniusz Czyżewski, właściciel Linear Audio Research, wykonał modyfikację, wprowadzając do układu regulację symetrii dla końcówek mocy (czytaj TUTAJ). Żeby jednak pozostać „na ziemi”, na krótko wypożyczyłem też klasyczną wersję CS300XS.
Test obejmował zarówno odsłuch przy pomocy kolumn, jak i słuchawek. Jak bowiem wiemy, wzmacniacze zintegrowane Lebena są także znakomitymi wzmacniaczami słuchawkowymi – w swoim systemie wykorzystuję go przede wszystkim w ten właśnie sposób. Do testu użyłem słuchawek: Sennheiser HD800, AKG K701, Beyerdynamic DT990 Pro (600 Ω, vintage), DT770 Pro Limited Edition 32 Ω, HiFiMAN HE-500 oraz HE-300. Opis większości z nich znajdą państwo na stronach “High Fidelity” (w archiwum). Wzmacniacz stał na półce Base, bez dodatkowych nóżek i zasilany był kablem Oyaide Tunami GPX-R (czytaj TUTAJ), z osobnego gniazdka sieciowego i listwy sieciowej Oyaide MTS-4e.
Test miał charakter porównania A/B, ze znanymi A i B, przy wykorzystaniu próbek muzycznych o długości 2 min. Oprócz Lebena CS300X [Custom Version] do porównania wykorzystałem także dzielony wzmacniacz odniesienia – Ayon Audio Polaris III [Custom Version] i Soulution 710 – jak również wzmacniacz zintegrowany Ayre AX-5. Do porównania pracy w trybie wzmacniacza słuchawkowego użyłem mojego Lebena, Phasemation EPA-007 oraz wzmacniacza słuchawkowego Bakoon Products HPA-21, którego test wkrótce.

Leben w „High Fidelity”
  • TEST: Leben CS1000P - wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • MODYFIKACJA: LEBEN CS300XS [Custom Version] – modyfikacja przeprowadzona przez firmę Linear Audio Research, czytaj TUTAJ
  • ELIETON: Leben CS300XS [Custom Version] – wzmacniacz zintegrowany/wzmacniacz słuchawkowy, modyfikacja, czytaj TUTAJ
  • TEST: Leben CS660P – wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • NAGRODA: Nagroda Roku 2008 dla Leben RS28CX – przedwzmacniacz liniowy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Leben RS28CX – przedwzmacniacz liniowy, czytaj TUTAJ
  • NAGRODA: Nagroda Roku 2006 dla Leben CS300 – wzmacniacz zintegrowany, lista nagrodzonych urządzeń TUTAJ
  • TEST: Leben CS300 – wzmacniacz zintegrowany/wzmacniacz słuchawkowy, czytaj TUTAJ
  • ODSŁUCH

    Płyty użyte do odsłuchu (wybór)

    • Bach, Golberg Variations, piano: Glen Gould, CBS/Sony Classical/Sony Music Entertainment Hong Kong, 440092, “The Glenn Gould Edition, No. 0197”, gold-CD (1982/2013).
    • Bach, Violin Concertos, Yehudi Menuhin, EMI/Hi-Q Records, HIQXRCD9, XRCD24, CD (1960/2013).
    • Dead Can Dance, Toward The Within, 4AD/Beggars Japan, WPCB-10077, „Audiophile Edition”, SACD/CD (1994/2008).
    • Depeche Mode, Home, Mute Records, LCDBong27, maxi-SP CD (1997).
    • Diary of Dreams, The Anatomy of Silence, Accession Records, A 132, CD (2012).
    • Eddie Costa Quintet, Eddie Costa/5, Mode Records/Muzak, MZCS-1132, “Mode Paper Sleeve Collection vol. 3”, CD (1957/2007).
    • Frank Sinatra, Where Are You?, Capitol Records/EMI Records, 4969932, “Sinatra. The Capitol Years [Box]”, CD (1957/2008).
    • Frank Sinatra, Where Are You?, Capitol Records/Mobile Fidelity, UDSACD 2109, “Special Limited Edition No. 261”, SACD/CD (1957/2013).
    • John and Vangelis, The Friends of Mr Cairo, Polydor/Universal Music Japan, UICY-9376, “Rock Legends Series. Limited Edition Paper Sleeve”, CD (2003).
    • Led Zeppelin, Celebration Day, Swan Song/Atlantic/Warner Music, 79688-1, 2 x CD + Blu-Ray + DVD (1981/2012).
    • Michael Jackson, Thriller. 25th Anniversary Edition, Epic/Sony Music Japan, EICP-963-4, CD+DVD (1982/2008).
    • Milt Jackson Quartet, Statements, Impulse!/Universal Music (Japan), UCCI-9088, “More Best 50”, No 38”, CD (1961/2001).
    • Pat Metheny Group, Offramp, ECM/Universal Music K.K., UCCU-9543, “Jazz The Best No. 43”, gold-CD (1982/2004).
    • Pinky Winters, Pinky, Vantage/Sinatra Society of Japan, XQAM-1044, CD (1954/2010).
    • Porcupine Tree, Deadwing, Lava, 93437, CD (2005).
    • Sarah Vaughan, After Hours, SME Records/Sony Music Entertainment (Japan), SRCS-9515, “Master Sound”, CD (1955/1998).
    • Wilki, Wilki, MJM Music PL, MJM5236D, „specjalna, dwupłytowa edycja”, 2 x CD (1992/2012).
    • Monteverdi, Quinto Libro De Madrigali, Concerto Italiano, Rinaldo Alessandrini, Opus 111, CD (2000).
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Odsłuch produktów firm, które szczególnie leżą nam na sercu nacechowane jest dwuznacznością. To sycenie się znajomym etosem, projektem plastycznym, brzmieniem, radość z kolejnego produktu noszącego logo na którym nam zależy – czyli rzeczy potwierdzające nasz wcześniejszy wybór. Jest też jednak niepokój, wewnętrzne drżenie, zwykle nie do końca wyartykułowane pytanie, co z zapamiętanej przez nas glorii i chwały pozostało – a to wprowadza do radości element niepewności, czyli obawy (strachu). Nie wszyscy zapewne tak emocjonalnie reagują na urządzenia audio, na pewno nie na wszystkie. W przypadku Lebena i mnie tak właśnie jednak jest.
    Wiadomość o tym, że powstaje nowa wersja, już czwarta, wzmacniacza CS300 (wcześniej były: CS300, CS300XS oraz CS300S, nie licząc limitowanej edycji CS300XS [Custom Version] wykonanej specjalnie dla mnie), po raz pierwszy różniąca się jednak od poprzednich typem zastosowanych lamp, nie ich producentem. A to oznacza zupełnie inny układ elektroniczny i wielką niewiadomą co do dźwięku. Nawet jeśli z zewnątrz różnice pomiędzy wersjami F i wcześniejszymi są minimalne. Od razu mogę powiedzieć, że CS300F nie zawodzi, ale też nie zaskakuje. Nie zawodzi, bo to ta sama klasa dźwięku, co z CS300XS, nieco inaczej postawione akcenty, trochę inny wyraz. Nie zaskakuje, bo tego się właśnie, pomimo obaw, spodziewałem: rasowego grania.

    CS300F vs system odniesienia

    W świat proponowany przez pana Hyodo wchodzi się stopniowo. Nie wskakujemy od razu na głęboką wodę, nie zanurzamy się po czubki włosów, nie szalejemy. Najbliższym temu, co się z nami dzieje jest określenie „wsiąkamy”. Myślę, że przede wszystkim dlatego, że dźwięk tego urządzenia wydaje się nieco ciemny. Nie ma więc kaskady dźwięków i super-selektywności. Dostajemy „tkankę łączną” między kolumnami, nasycone brzmienie, z którego dopiero „odławiamy” szczegóły. Wyższa góra jest prowadzona w ten sposób, że choć z nagraniami typu „Billy Jean” Michaela Jacksona, Useless Depeche Mode z maxi-singla pod tym samym tytułem, czy także z Arriving Somewhere Porcupine Tree blachy były klarowne i miały dobre uderzenie (atak), to jednak ich lekkie zaokrąglenie, gdzieś na skraju percepcji, dawało im większą plastykę i chroniło przez problemami z krzykliwością, z natarczywością. Tego typu problemów, powodujących, że muzyka traci sens, stając się zaledwie zbiorem dźwięków, z Lebenem nigdy mieć nie będziemy.
    Pomimo że góra nie jest specjalnie wyeksponowana, nie odczujemy tego jako „braku”. To cecha najlepszych urządzeń, w których konstruktor stara się wymodelować brzmienie w taki sposób, aby wykorzystać ich potencjał, zrealizować swoją wizję brzmienia, maskując najczęściej spotykane problemy nagrań. Specjalnie pod tym kątem przesłuchałem sporo płyt z wokalem w roli głównej i jedno, czego nigdy o CS300F nie powiemy, to że jest „problematyczny”. W żadnym tego słowa znaczeniu. To nie jest też „łatwy” dźwięk, bo mówimy o wyrafinowanym urządzeniu i jasnej wizji świata. To wzmacniacz, który zarazem stara się chronić słuchacza przed elementami nagrań, co do których używa się słowa „śmieci”, ale nie robi tego na siłę, nie prymitywizuje przy tym przekazu, sprowadzając go do wspólnego mianownika.

    Jedną z głównych cech japońskiego wzmacniacza jest znakomita rozdzielczość, a więc i umiejętność różnicowania. Obydwie cechy mają swoje ograniczenia. Mają też jednak prymat nad wszystkim innym; nawet jeśli doprowadzimy urządzenie do punktu, w którym „wymięka”, nie robi tego nagle i w przykry sposób. „Towarzyszymy” mu w tym problemie, jak gdyby to chodziło o kogoś nam bliskiego – taką siłę przekonywania ma idea jego konstruktora.
    Ważniejsza jest jednak umiejętność swobodnego poruszania się w materii muzycznej, z której stara się wyciągnąć to, co najlepsze. Nawet z płyt, które wstępnie skreślamy ze względu na nasze uprzedzenia. Tak właśnie, wstępnie, założyłem „gorszość”, wydanej w 1998 roku, w boxie Capitol Years płyty Where Are You Franka Sinatry i „lepszość” jej najnowszej reedycji Mobile Fidelity. Porównanie nie było do końca miarodajnie, ponieważ starsza wersja jest stereofoniczna (to była pierwsza solowa płyta stereo Sinatry), a nowa wersja – monofoniczna. Na tej pierwszej utwór I Cover The Waterfront jest jednak (wyjątek) mono w obydwu wersjach. Co usłyszałem? Obydwie zagrał bardzo fajnie. Mobile brzmi czyściej bardziej koherentnie, nieco bardziej rozdzielczo. Z kolei cyfrowy remaster z 1998 roku ma ładniej rysowane „body” wokalisty, pokazywany jest bardziej z przodu. Która wersja jest lepsza, właściwa? Każda z nich ma coś wartościowego, jednak obydwie brzmią gorzej niż winylowa wersja Mobile Fidelity. Rzecz jednak w tym, że Leben pozwolił na dość swobodne poruszanie się pomiędzy nimi, po kilku zmianach charakter brzmienia był klarowny, jednak żadnej nie pozwolił zabrzmieć źle, a nawet znacząco gorzej niż tej drugiej. Tak, jakby wyciągnął z nich to, co najlepsze.

    Urządzenie gra mocnym, niskim basem i bardzo ładną dynamiką. jego niewysoka moc nawet nie sugeruje tego, co można usłyszeć nawet z tak dużymi kolumnami, jak Harbethy M40.1. Prawdę mówiąc, rozmach, z plastyka, mocny bas, bez snucia się bardzo przypominał to, co słyszałem ze wzmacniaczem Ayre AX-5, pomimo że amerykańska integra to przecież rasowy, mocny tranzystor. Malutki Leben potrafi wytworzyć podobne natężenie dźwięku, mocnego, nasyconego, skupionego, co z dużego wzmacniacza tranzystorowego. Oczywiście przy w miarę niedużej odległości kolumn od słuchacza. Także elektronika, tutaj głównie Depeche Mode, zabrzmiała odlotowo. Był groove, uderzenie i świetnie kontrolowana góra. O tej ostatniej już mówiłem, ale za każdym razem powtarzało się to samo spostrzeżenie: doskonała plastyka i wyważona barwa.

    Dynamika powiązana jest ze sposobem prezentacji barwy – nieco ciemnej, ale bardzo plastycznej i zróżnicowanej. Fortepian Glen Goulda był wyjątkowo szybki, ale też osadzony w strukturze utworu, słychać było technikę gry. Zaśpiew pianisty pokazany był w osobnym planie, chociaż akurat pod względem obrazowania 3D, w tym otaczania słuchacza dźwiękiem CS300F nie pokazuje niczego nadzwyczajnego. Dźwięki dochodzą do nas spomiędzy kolumn i z boków – rzadko się zdarza, aby były za nami. Chociaż wiadomo, że tam je umieścił realizator. Myślę, że to ze względu na lekko wycofaną wyższą średnicę oraz nie tak duży wolumen dźwięku, jak np. z CS1000P. To w tym słychać umiarkowaną moc wyjściową urządzenia. Fortepian Goulda miał świetną barwę, dynamikę, był wiarygodny, ale też jego wielkość była mniejsza niż z systemem odniesienia. To samo głos Sinatry, czy Jacksona. Co ciekawe, nagrania Porcupine Tree były duże, ekspansywne – ale to dlatego, że tak zostały pomyślane. Ich ciepła barwa pomagała w wypchnięciu dźwięku do przodu.

    CS300F vs CS300XS [Custom Version]

    To, jak CS300F gra sam z siebie, w porównaniu do systemu odniesienia, innych wzmacniaczy Lebena, a także urządzeń innych producentów, jest ważne. Można powiedzieć – podstawowe. Jestem jednak przekonany, że dla sporej części czytelników, a przynajmniej dla tych, którzy mają poprzednie wersje tego wzmacniacza równie ważna, jeśli nie ważniejsza, będzie informacja o tym, jak one się do siebie mają, abstrahując od bezwzględnej jakości urządzenia.
    Informacja nr 1: to ten sam „sznyt” – obydwa wzmacniacze grają dynamicznie, dużym – jak na swoją moc – dźwiękiem, są świetne w pokazywaniu „bebechów” nagrań, w ich emocjonalnej wartości. Pod tym względem nic się nie zmieniło – niewiele jest wzmacniaczy za te pieniądze, które potrafią tak dobrze zagrać z Harbethami. Informacja nr 2: modyfikacja brzmienia w ramach tego samego paradygmatu jest jednak znacząca. CS300F gra bardziej ekspansywnym, bliższym słuchaczowi dźwiękiem. Bas tego urządzenia jest większy (bez dotykania pokrętła „Boost Bass”) i wydaje się głębszy. Nagrania brzmią więc w mocniejszy sposób. Jednocześnie jednak nie są tak komunikatywne, nie mają tak dobrze różnicowanego dołu i środka. Wspominałem, ze nowy Leben wydobywa z każdego nagrania to, co najlepsze. Okazuje się jednak, że przy okazji nieco je do siebie upodabnia (jednak). O ile wcześniej dwie wersje płyty Sinatry były dla mnie równoważne, o tyle teraz remaster analogowy dokonany przez Mobile Fidelity był bardziej zróżnicowany, miał różną temperaturę emocjonalna; wersja z „pudła” z kolei brzmiała cały czas na jednym „tonie”, miała też lekko jaśniejszy wyższy środek – rzecz, której w wersji Mobile nie ma (to ultra-gładkie granie).
    Bez wątpienia to część „ustawienia” dźwięku w „efce”. Położono w niej nacisk na kreowanie pełnego soundu i dobre, przyjemne granie z każdym rodzajem materiału. I to robi ogromne wrażenie! Wiedząc nawet, co za tym idzie (lekkie ujednolicenie basu), za każdym razem po powrocie do nowego wzmacniacza pana Hyodo z przyjemnością się rozsiadałem i słuchałem od nowa tych samych nagrań.
    Zmienia się więc barwa – jest teraz niżej ustawiona, głębsza, z mocniej zarysowanym basem, a także sposób prezentacji nagrań – przekaz jest bliżej słuchacza i jest ciemniejszy. Góry wcale nie brakuje, nie o to chodzi! Wyższy środek jest jednak tak gładki, a niska średnica tak dopalona, że zakrywa to w pewnej mierze wyższe harmoniczne. Te są, to kompletny dźwięk, mają jednak mniejszą rolę do odegrania niż z wersją CS300XS [Custom Version].

    CS300F jako wzmacniacz słuchawkowy

    Bardzo dobrze mi się słuchało nowego wzmacniacza. Świetnie „złożył” się w jedną całość z kolumnami Harbetha i jestem przekonany, jestem pewien, że z takimi kolumnami był wstępnie, jeszcze na etapie prototypu, przesłuchiwany. Każdy, kto raz takie zestawienie usłyszy (albo też z kolumnami Spendora, Reference 3A i niektórymi JBL-ami) będzie oczarowany kulturą brzmienia i możliwościami tak małego urządzenia. Nie mogę jednak ukrywać, że dla mnie CS300 Lebena (i wszystkie jego późniejsze wersje) to przede wszystkim wzmacniacz słuchawkowy. Nie ja go do tej roli predestynowałem, ale tak po prostu wyszło „w praniu”: to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, wzmacniacz słuchawkowy z jakim miałem do czynienia. HD800 Sennheisera, AKG K701 AKG, DT990 Pro (600 Ω) Beyerdynamika – wszystkie te słuchawki pokazują przy nim to, co mają najlepszego. Wyjątkiem są słuchawki planarne HE-6 HiFiMAN-a, ale do ich napędzenia potrzebna jest prawdziwa elektrownia. Kiedyś jeszcze do tego tematu powrócę.
    Model F ze słuchawkami zagrał dokładnie odwrotnie niż to, co słyszałem z kolumnami; brzmi lżej i wyraźniej niż XS [Custom Version]. Ten ostatni gra głębiej i ciemniej. Kiedy płyta brzmi jasno, a często się to zdarza, korzystam z pokrętła „Bass Boost” i jest pięknie. Słyszę, że to coś naddanego, że to manipulacja, ale akceptuję to z dobrodziejstwem inwentarza, bo warto. Dodanie 3 dB w wersji F skutkowało zbytnim dociążeniem brzmienia. Zakładam, że poziom wzmocnienia wybranej częstotliwości w obydwu wzmacniaczach jest ten sam, skutek jest jednak kompletnie odmienny. W nowym wzmacniaczu dodanie basu wprowadza do brzmienia dudnienie, które dalece wykracza poza granice kompromisu, jakie jestem w stanie zaakceptować. Wyjątkiem było naprawdę ciche granie – wówczas było idealnie. Niestety nie potrafię wyjaśnić tego zjawiska.
    Generalnie jednak to wciąż znakomity wzmacniacz o szybkim, precyzyjnym dźwięku i znakomitym obrazowaniem. To, co z kolumnami było tylko dobre, tj. pokazywanie brył i selektywność, ze słuchawkami HD800 było znakomite. Akcent położony jest na wyższej średnicy, dlatego trzeba uważnie dobierać źródła. Jeśli przesadzimy z wyrazistością i selektywnością, wówczas wokale będą nieco zbyt lekkie i nieco wyżyłowane. Wszystko inne jednak zachwyca – głębia dynamika, rozdzielczość, umiejętność ukazywania faktur, coś, dzięki czemu zapadamy się w muzykę.

    Podsumowanie

    Jeden jest ojciec obydwu wzmacniaczy, co widać i słychać. Nie mam wątpliwości, że kocha je po równo. Jeśli patrzy na nie ktoś, kto ich nie zna, wydadzą się bardzo podobne. Jeśli jednak znamy starszego z nich, wówczas nowy będzie znacząco odmienny. To bardziej skupione, głębsze brzmienie o lepiej nawet nasyconej wyższej średnicy. Rozdzielczość i selektywność starszej wersji jest lepsza. Podobnie jak obrazowanie, czyli to, jak urządzenie radzi sobie z renderowaniem przestrzeni i elementów w przestrzeni. To wciąż jednak podobne emocje, głębia, dynamika, „drive”. Niski bas, może nie do końca selektywny i nie tak dobrze różnicowany, jak w mojej wersji, ma jednak większe wypełnienie i z 99% kolumn, poza najdroższymi, sprawdzi się lepiej. Brzmienie ze słuchawkami jest lżejsze, ze wskazaniem na wyższą średnicę, ale to wciąż topowy wzmacniacz słuchawkowy. Najlepiej byłoby mieć obydwa wzmacniacze. Wersja F zachwyca czystością i klarownością, nawet wówczas, kiedy gramy głośno.
    Jeśli ktoś ma starszą wersję, powinien posłuchać, czy aby taka barwa nie będzie w jego przypadku lepiej komponowała się z kolumnami, tym bardziej, że „F” pokazuje wydarzenia bliżej nas, w bardziej namacalny sposób. Jeśli jednak z jakiegoś powodu jeszcze nie mamy u siebie żadnego Lebena, wówczas koniecznie trzeba go posłuchać, postawić u siebie na półce, chwilę z nim pomieszkać. To urządzenie, które „wchodzi” pod skórę.

    Urządzenie otrzymuje wyróżnienie RED FINGERPRINTS.

    BUDOWA

    Lata 70. w audio widoczne są nie tylko w stosowanych wówczas technikach, ale przede wszystkim we wzornictwie przemysłowym. Nikt nie pomyli Luxmana z tamtych lat z niczym innym, podobnie jak Accuphase’a, Marka Levinsona, Marantza i wielu innych firm. Leben korzysta z tamtych doświadczeń wprost, pokazując, że lata spędzone przez pana Hyodo w Luxmanie pozostawiły w nim dobre wspomnienia, że tamte lata uważa za „złoty” okres techniki lampowej. Choć jego ulubione lampy to KT66 i układ znany ze wzmacniaczy QUAD II, to jednak właśnie niewielkie EL84 dały mu międzynarodową sławę. W wersji CS300 była to wojskowa wersja Sovteka EL84M, a w driverze i przedwzmacniaczu pracowały amerykańskie 5757 General Electric. W CS300XS zastosowano w końcówce rzadką wersję EL84 firmy Mullard (NOS), przez co mieliśmy do czynienia z edycją limitowaną, a w CS300S wrócono do Sovteka, zachowując jednak modyfikacje, lepsze elementy, przyłącza, regulatory, po raz pierwszy wprowadzone do wersji CS300XS.
    Jak podaje producent, nowy wzmacniacz korzysta jednak z zupełnie innych lamp wyjściowych, a co za tym idzie kompletnie nowego układu. Czytamy, że po raz pierwszy w historii audio zastosowano w nim niezwykle wytrzymałe, charakteryzujące się bardzo niskimi zniekształceniami, lampy General Electric JAN-6197 (6CL6), zaprojektowane pierwotnie do pracy w układach liczących (logicznych), czyli – komputerach. Te konkretne modele zostały wyprodukowane dla armii amerykańskiej (JAN = Joint Army Navy US). JAN-6197 GE jest pentodą mocy z oktalowym, dziewięciopinowym cokołem. Pracujące w układzie push-pull, w klasie AB lampy dają 15 W mocy, przy zniekształceniach 0,7%. Nowe są także lampy sterujące – to kolejne wyjątkowe lampy 17EW8 japońskiej firmy Hi-Fi, podwójna trioda małej mocy, odpowiednik lamp HCC85. Czyli – kompletna zmiana.

    Oglądając urządzenie z zewnątrz trudno to jednak zauważyć. Inny jest jedynie wyłącznik sieciowy i mamy jedną niebieską – a nie dwie – zieloną i czerwoną – diody pokazujące, czy wzmacniacz pracuje. Wiem, że kolor niebieski w audio jest niezwykle popularny, ja go jednak nie lubię i „blue” kompletnie nie komponuje mi się z latami 70. Z kolei czerwień i zieleń – jak najbardziej. Kiedy przyjrzymy się mu bliżej, dostrzeżemy jednak kilka innych detali, widzianych po raz pierwszy. To inny kolor (o fioletowym odcieniu w miejsce złotego) górnej i dolnej ścianki, nieco inny sposób mocowania największej gałki, inne gniazda połączeniowe RCA (nie chodzi o jakość, ta wciąż nie jest specjalnie wyrafinowana, a o innego producenta) oraz nóżki. Do tej pory wszystkie Lebeny stały na plastikowych stopkach ze złoconym brzegiem. Nowy CS300F stoi na takich samych nóżkach, ale podwójnych. Przypominają w ten sposób stopy Finite Elemente Cerabase Slimline, ale nimi nie są!
    Urządzenie zamknięte jest w klasycznej obudowie, jak urządzenia tranzystorowe. Środek przedzielono poziomą płytą, na górze której przykręcono lampy i transformatory. Trafa są bardzo podobne do tych w wersji CS300, tyle że na głośnikowych naklejono papierową nalepkę, a wcześniej były tam metalowe tabliczki, a sieciowe nosi symbol PT-300A (wcześniej – PT-300A). Widać też, że nie ma dodatkowych oporników, części zasilania, wprowadzonych do wersji XS i pozostawionych w wersji S. Z kolei jakość gniazd połączeniowych jest taka jak w XS.
    Przekręcając gałki zmiany wejść i Bass Boost czuć, że przełączniki są nieco gorsze niż w XS. Pozostawiono natomiast te same, dobre potencjometry Alpsa (malachitowe). Nowością jest ekran, oddzielający potencjometry i przełączniki od lamp. We wcześniejszych wersjach tego nie było. Nie mówiłem tego jeszcze, ale niech to będzie bonus dla tych, którzy dotrwali do tego miejsca: CS300F brumi znacznie mniej niż wszystkie inne wersje. Próbował nad tym zapanować pan Eugeniusz Czyżewski, właściciel Linear Audio Research, który wprowadził odpowiednią modyfikację w moim egzemplarzy (czytaj TUTAJ), stwierdził jednak, że dalsza redukcja przydźwięku będzie trudna ze względu na bliskość transformatora zasilającego i lamp. Widzę jednak, że panu Hyodo udało się nad nim nieco zapanować dzięki temu właśnie ekranowi.

    Montaż, jak to w Lebenie, wykonany jest w technice punkt-punkt, bez pomocy płytki drukowanej. Wykorzystano wysokiej jakości oporniki i ładne, polipropylenowe kondensatory sprzęgające. Kondensatory katodowe to Elna (lampy wejściowe) oraz Nichicon Fine Gold (lampy końcowe). Kondensatory tej samej firmy znajdziemy w filtrze napięcia anodowego – cztery kondensatory w kilku, szeregowo połączonych filtrach typu „Pi”, oraz jeden w filtrze napięcia zasilającego. Masę prowadzono w gwiazdę, a diody prostujące napięcie anodowe (prostownik półokresowy) odsprzęgnięto kondensatorami polipropylenowymi. Całość wygląda bardzo podobnie jak we wcześniejszych wersjach, z tym, że zmieniono kondensatory elektrolityczne w zasilaczu oraz diody prostownicze.

    Klasyczny układ, montaż, piękne wykonanie. Urządzenie nie ma pilota zdalnego sterowania.

    Specyfikacja techniczna (wg producenta)

    Zastosowane lampy: JAN-6197 GE x 4, 17EW8 x 2
    Moc wyjściowa: 2 x 15 W
    Pasmo przenoszenia: 15 Hz – 100 kHz (-2 dB)
    Zniekształcenia: 0,7 % (10 W)
    Czułość wejściowa: 600 mV
    Impedancja obciążenia – kolumny: 4/6/8 Ω (zmienna)
    Impedancja obciążenia – słuchawki: 300 Ω
    Pobór mocy: 82 W
    Wymiary: 360 x 270 x 140 mm
    Waga: 10,5 kg

    Dystrybucja w Polsce
    Eter Audio

    ul. Malborska 24 | 30-646 Kraków | Polska
    tel./fax: 12 425 51 20/30

    e-mail: info@eteraudio.pl

    www: www.eteraudio.pl


    System odniesienia

    Źródła analogowe
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
    Źródła cyfrowe
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
    Wzmacniacze
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    Kolumny
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-101/GL
    Słuchawki
    - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
    Okablowanie
    System I
    - Interkonekty: Acrolink Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
    Sieć
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    Audio komputerowe
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    Akcesoria antywibracyjne
    - Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
    Czysta przyjemność
    - Radio: Tivoli Audio Model One