Interkonekt + kabel głośnikowy + kabel sieciowy Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS + EMPEROR + RUBY Ceny (w Polsce): EMPRESS: 79 490 zł (1 m) EMPEROR: 214 590 zł (2,5 m) | RUBY: 38 690 zł (1,5 m) Producent: Siltech Kontakt: Nieuwe Stationsstraat 10| 6811 KS Arnhem Netherlands | tel.: +31 (0) 26 353 9040 e-mail: info@siltechcables.com Strona internetowa producenta: www.siltechcables.com Kraj pochodzenia: Holandia Produkt do testu dostarczyła firma: Eter Audio Tekst: Wojciech Pacuła | Zdjęcia: Wojciech Pacuła |
Data publikacji: 16. kwiecień 2013, No. 108 |
|
SPOWIEDŹ (tak jakby...) Prawdę mówiąc mam już trochę dosyć wiecznego tłumaczenia laikom, początkującym melomanom-audiofilom, prześmiewcom i innym ciekawym Sprawy, albo ze Sprawą walczącym, dlaczego wydałem na kable w swoim systemie audio niemal tyle samo, co na sam system. Zagłosowałem własnymi pieniędzmi (wszystkie kable kupiłem, niczego nie dostałem!) i jestem z tego powodu szczęśliwy. A to dlatego, że za każdym razem zmieniając, czy to interkonekt, czy kabel głośnikowy, czy kabel sieciowy słyszałem zdecydowaną zmianę dźwięku, w kilku przypadkach poprawę. I tego się trzymałem. Przed podjęciem ostatecznej decyzji słuchałem tych samych kabli w innych systemach, spośród których najbardziej wiążącymi były te, które przeprowadzaliśmy wraz z przyjaciółmi w ramach Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, stowarzyszenia powołanego do życia w 2004 roku tylko w jednym celu - kolektywnego oceniania produktów, akcesoriów, płyt. Sprawozdania ze spotkań znajdziecie państwo w specjalnie do tego celu przygotowanej zakładce magazynu "High Fidelity" (patrz TUTAJ). W ciągu wielu lat mojej profesjonalnej kariery, najpierw jako dźwiękowiec w studiu nagraniowym i na scenie, a potem jako redaktor audio, wciąż się uczyłem. To proces, który wciąż trwa i zapewne będę się uczył aż do śmierci (a przynajmniej tego bym sobie życzył). Transformacja dźwiękowca, człowieka ze świata pro na audiofila była bolesna i czasem upokarzająca. Bo oto okazywało się często, że posiadana przeze mnie wiedza, opierająca się często na negacji i braku czasu na próby, nadawała się co najwyżej do kubła na śmiecie. Jedną z ważniejszych lekcji, którą wówczas odebrałem była taka: kabel przesyłający sygnał, także napięcie sieciowe, będące dla audio sygnałem podstawowym, nieodwołalnie go zmienia. Pierwszą i najważniejszą lekcję pokory otrzymałem jakieś 17-18 lat temu. Do Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie (Polska), gdzie pracowałem jako dźwiękowiec, przyjechał wówczas znany polski kompozytor, Krzysztof Penderecki, aby dyrygować orkiestrą Filharmonii Krakowskiej. Wraz z nim zjawiła się ekipa, bez której nigdy się nie rusza, rejestrująca wszystkie wykonania z jego udziałem. Pierwszą niespodzianką były dla nas magnetofony cyfrowe - dwa, sprzęgnięte ze sobą DAT-y Pioneera, rejestrujące sygnał z częstotliwością próbkowania 96 kHz. Na owe czasy to była prawdziwa rewolucja! Nie to jednak mnie zainteresowało, a grube kable z puszkami przy końcu, którymi do DAT-ów doprowadzany był sygnał cyfrowy z zewnętrznych przetworników A/D (niestety nie pamiętam, jakiej marki). Ponieważ korzystaliśmy z kabli AES/EBU na co dzień i na porządku dziennym były kable Klotz, na specjalne okazje Canary, byłem ogromnie zaciekawiony. Pani realizator widząc mój tępy wyraz twarzy, posadziła mnie na swoim krześle i nagrała fragment, mającej właśnie miejsce, próby z kablem - jak się okazało - MIT-a oraz ze standardowym kablem firmy Neutrik. Miała chyba niezły polew patrząc na moją twarz, kiedy przez słuchawki (Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ω - zaraz je zresztą sobie kupiłem) porównywałem te dwa fragmenty. Szok, to znowu najwłaściwsze słowo. Było to dla mnie "przeżycie graniczne", po którym w temacie kabli nic już nie było takie samo. Drugą częścią nauki były samodzielne eksperymenty, rozpoczęte jeszcze w studiu nagraniowym, kontynuowane do dziś. 'Eksperyment' polegający na odsłuchu to bowiem wciąż jedyne miarodajne źródło wiedzy o tym, jak dany kabel zachowuje się z sygnałem audio. Wszystkie inne, klasyczne metody, głównie pomiary, nie dają na to pytanie żadnej odpowiedzi. Jest wprawdzie szansa, że program prowadzony wspólnie rzez firmy Nordost, Acuity Products i VertexAQ pod szyldem Knowledge Alliance (czytaj TUTAJ) przyniesie pozytywne skutki, jednak wciąż jesteśmy dalej końca niż bliżej. OPIS TECHNICZNY Przemysł związany z kablami sygnałowymi i zasilającymi obwiniany jest o cynizm. Uważa się, że przewody i całe kable produkowane są w kilku fabrykach na świecie, przede wszystkim na Tajwanie i w Chinach, a na Zachodzie są tylko brandowane i konfekcjonowane. Przebitka na tak przygotowanym kablu może wynieść nawet 1000%. Powiem krótko: w znaczącej większości to prawda. Trzeba więc przepatrywać wśród ofert i wybierać te, które związane są z prawdziwą metalurgią, realnymi badaniami i wysokiej klasy kulturą pracy. We wszystkich tych kategoriach do ścisłej czołówki należy holenderska firma Siltech, wykonująca swoje produkty od początku do końca w Holandii. Przewodniki w topowych kablach mają prostokątny przekrój, nie okrągły, w czym przypominają kable Acrolinka (ten stosuje jednak wyłącznie miedź, teraz 7N i 8N). Wybrane przez Edwina Van der Kleiga dielektryki są tylko dwa, gdzie indziej rzadko spotykane: polieteroeteroketon (Peek) oraz Kapton, materiał firmy Dupont. Ten pierwszy ma niesamowite własności mechaniczne - jest niebywale wytrzymały na uszkodzenia. Siltech stosuje go nie tylko w samych kablach, ale i we wtykach SST. Kapton został wybrany ze względu na stabilność w czasie i przy zmianach temperatury. Ma też bardzo pożądane w tym biznesie właściwości elektryczne. Kable mają opatentowaną konstrukcję o nazwie firmowej X-balanced, z dwoma warstwami Kaptonu. W kablu Emperor Double Crown zastosowano osiem przewodników z monokrystalicznego srebra, o prostokątnym przekroju, izolowanych indywidualnie Kaptonem. To ta grubsza część kabla, zakończona, pięknie grawerowaną laserowo, metalową złączką, na której naniesiono indywidualny numer (kable produkowane są na zamówienie). Z wtykami łączy je krótki odcinek kabla ze stopu srebra i złota G7. Widły SSP005 wykonano z tego samego materiału (G7). METODOLOGIA ODSŁUCHU To, jak słuchamy przekłada się bezpośrednio na to, co słyszymy, jak to interpretujemy i jak oceniamy. Ta "święta trójca" dziennikarstwa audio jest wszystkim, co mamy. Żeby jej nie wypaczyć trzeba zachować odpowiednie procedury. Sensowny, miarodajny test nie jest chaotycznym działaniem, a realizowaną z żelazną konsekwencją sekwencją kroków - przećwiczonych i potwierdzonych w setkach innych testów. W przypadku systemu okablowania Siltech wyglądało to w następujący sposób: ODSŁUCH Płyty wykorzystane w odsłuchu (wybór)
Jedną z podstawowych zasad rządzących światem audio w ogólności, a jego częścią określaną mianem 'high-end' w szczególności jest zasada "zmniejszających się korzyści". To określenie opisujące doświadczenie związane ze stosunkiem korzyści osiągniętych z wydanych pieniędzy powiązanego ze wzrostem wielkości nakładów. Innymi słowy chodzi o relację przyrostu ceny do przyrostu jakości. W audio wykres takiej zależności ma kształt asymptoty. Jeśli przyjmiemy, że na osi pionowej mamy jakość dźwięku, a na poziomej cenę, to początkowo krzywa będzie się wznosiła niemal pionowo, po to, by po jakimś czasie zacząć się wypłaszczać i wreszcie biec niemal równolegle do prostej "pieniężnej" w nieskończoność. Nigdy jednak nie będzie do niej równoległa. Patrząc od strony niedrogich systemów inwestowanie ma sens tylko do momentu, w którym rozbieżność między nakładami i przyrostem jakości staje się zbyt duża. Ocena tego, w którym momencie trzeba sobie "odpuścić" jest indywidualna i zależy od osobistych doświadczeń danego melomana. |
Owe procentowe zmiany widzimy jednak w innej skali. Bo zmiany wprowadzane na tym poziomie nie wiążą się z poprawieniem - przepraszam za trywialne przykłady - basu, środka, dynamiki czy podobnych elementów. To jest hi-fi, nie high-end. Zmiany wprowadzane przez lepsze produkty, niestety niemal zawsze dużo droższe od tych, które mamy, są strukturalne. Procentowa skala stosowana do tej pory nie ma kompletnie sensu, bo tego typu zmian nie pokazuje. I początkujący zwykle ich nawet nie słyszą, nie mając pojęcia, czego się spodziewać, nie mając doświadczenia z wysokiej klasy produktami. W audio bowiem doświadczenie jest bowiem wszystkim. To odrębny świat i nawet codzienne uczestnictwo w koncertach, zarówno akustycznych, jak i nagłaśnianych przez systemy estradowe (PA) nie przygotowuje do tego, jak muzyka odtwarzana jest przez system audio. Wydawało mi się, że jestem doświadczonym podróżnikiem po tej krainie. Miałem wrażenie, że połączenie mojego doświadczenia z działki pro, z audio domowym, częste wizyty na koncertach oraz nagłaśnianie, z którym wciąż mam do czynienia, predestynują mnie do swobodnego poruszania się w dowolnym kierunku. Myliłem się. Dźwięk z Siltechami jest niebywale gładki. To płynność klasy wina za 20 000 USD, ultra-wygodnej limuzyny, wysokiej klasy trufli. Siltech i jego dźwięk tak mi się kojarzą - i nie bez powodu. Przekaz jest poukładany i wewnętrznie skupiony. Ale bez żadnych "ale" - nigdy nie słyszałem czegoś tak dobrego, o lepszym nie wspomniawszy, więc nie potrafię sobie wyobrazić, jak można by to poprawić. To możliwe, jak zwykle, ale w tej chwili jeszcze nie wiem, co można by zrobić w tej mierze. Musiałbym usłyszeć coś lepszego, żeby wskazać palcem na coś konkretnego. Duża w tym zasługa zarówno gładkości, rozdzielczości, jak i niesamowitego nasycenia dźwięku, w tym fantastycznie pokazywanej niższej średnicy. Mojemu systemowi audio niczego pod tym względem nie brakuje. A raczej - tak mi się wydawało. Jak pokazały bezpośrednie porównania poszczególnych kabli interkonekt Acrolinka, sam w sobie fenomenalny, gra jednak dość szczupło. Rzecz przesłuchana została w kilku systemach, nie tylko u mnie, i wynik we wszystkich był ten sam: Siltech pokazuje o wiele więcej informacji z tego podzakresu, robi to lepiej, głębiej, treściwiej, w gładszy sposób. Choć wcześniej wolumen dźwięku był duży, teraz słychać, że nie miał odpowiedniej wysokości i głębokości. Zaskakująco dobrze pokazało to nagranie, wydawałoby się, najmniej uprawomocnione do oceny high-endu, wspomniana wersja "Personal Jesus". Utwór rozpoczyna się nabiciem rytmu twardą (drewnianą?) podeszwą buta, po którym wchodzi charakterystyczna sekwencja chwytów, grana na gitarze akustycznej. Z Acrolinkiem owo nabicie wydawało się szybsze, dokładniejsze. Po kolejnej zamianie kabli, z powrotem na holenderski kabel, usłyszałem jednak coś więcej - deski, w które uderzała podeszwa, niemal zobaczyłem gościa, który na udzie trzyma gitarę i, pochylony nieco do przodu, nabija sobie rytm. Bo nie miałem wątpliwości, że to tylko część czegoś większego - Acrolink świetnie pokazał nabicie i gitarę, ale trochę jako dwa odrębne wydarzenia, połączone strukturą utworu, ale nagrane osobno. Siltech pozwolił im się przeniknąć. Podobnie odebrałem duety Elli i Louisa, a potem Dietrich Fischer-Dieskau w repertuarze Schuberta. To nagrania mono, w których orkiestra, ew. instrument akompaniujący jest na drugim planie i zwykle są płaskie dynamicznie i raczej mało klarowne. Mój system starał się je wydobyć z cienia przez lekką akcentację ataku dźwięku. Siltech z kolei wypełniał wszystko treścią, krawędzie dźwięku wydawały mi się nawet lekko złagodzone. Z równie ciekawej strony pokazał się kabel głośnikowy Emperor Double Crown. Do diabła - to kawał fantastycznego kabla. Do słownie - ilość srebra i złota potrzebna do jego zrobienia mogłaby niejednej modnej kobietce z NY zawrócić w głowie! Jego brzmienie jest niezwykle wręcz skupione i opanowane. O ile interkonekt Empress dawał bardzo duży wolumen, o tyle kabel głośnikowy dba o kontrolę. Skupienie, perfekcja w każdym calu, znakomite barwy. Słuchając nagrań z muzyką elektroniczną, z klubowymi klimatami, gdzie podstawą jest ultra-niski bas, np. w Random Trip z polskiej wytwórni Nowe Nagrania (na jednej płycie dostajemy wersję CD i pliki 24 bitowe), słychać, o co w tym wszystkim chodzi. Bas ma energię, znaną mi z dobrych koncertów rockowych, z ogromnych paczek estradowych. Jakiś czas temu byłem na koncercie, wracającej po 10 latach na scenę, Edyty Bartosiewicz, który odbył się w niewielkiej sali konferencyjnej krakowskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego (moja Alma Mater...). Siedziałem w piątym rzędzie, dokładnie naprzeciwko dużego pieca gitarzysty basowego. Żaden domowy system głośnikowy nie jest w stanie tego powtórzyć. Nie ma szans. Zarówno przez zupełnie inną kubaturę pomieszczenia, jak i możliwości dynamiczne kolumn, których w audio używamy. Przejście z Tary Labs Omega Onyx na Emperora powodowało jednak dodanie do dźwięku czegoś na kształt tamtej energii. To był ten sam wzmacniacz, te same kolumny, jednak przekaz był gęstszy i głębszy. Ze wszystkich trzech kabli, na które składał się testowany system, kabel sieciowy zajął mi najwięcej czasu. Wpinałem, porównywałem, przepinałem, zmieniałem płyty na długo po tym, jak powinienem oddać materiał Steve'owi do redakcji. Chciałem bowiem z absolutną pewnością powiedzieć, dlaczego ten składnik Siltechowego setu nie do końca się u mnie sprawdził. Postaram się to jednak zmieścić w kilku zdaniach. Podsumowanie Jeśli miałbym przywołać jakąś analogię pomiędzy systemem Siltecha i należącym do mnie systemem odniesienia, byłoby to porównanie wykwintnej, "proszonej" kolacji w znanej i cenionej restauracji w Paryżu, Tokyo czy innym centrum kulturalnym do doskonałej, dobrej, świetnie przygotowanej kolacji w mniej ogwiazdkowanym przez Michellina lokalu, miejscu na luzie, powiedzmy w Rzymie. Ta pierwsza, odpowiednik Siltecha, rządzi się swoimi prawami i ma swego rodzaju kodeks postępowania, etykietę. Taka kolacja może być niesamowitym przeżyciem, doskonałym w każdym calu. Po niej wszystko inne będzie się wydawało nijakie, płytkie. Z kolei szalona zabawa z Rzymu to mój system. Dzięki Siltechowi lepiej rozumiem, co mu dolega, a mimo to go kocham. Wiem też, że coś się w nim musi zmienić, wreszcie słyszę, co. Na pierwszy ogień musi pójść interkonekt.System Siltecha jest jak ultymatywny znak orientacyjny. Jego wartość polega na konsekwentnej realizacji wizji jako systemu. Nie trzeba myśleć o doborze innych komponentów, bo gra jak jeden kabel. Jeśli miałbym wszystkie pieniądze świata, wybrałbym go bez wahania, bo to nie tylko doskonały system okablowania, ale i swego rodzaju wyznacznik statusu. Mając go nie trzeba się niczego obawiać, na wszystkich patrzy się z góry, z pozycji arystokraty. Dlaczego więc, po "rozebraniu" go na części pierwsze nie wszystko mi się równie mocno podobało? Ano dlatego, że pochodzenia jestem lichego i mam swoje parweniuszowskie uciechy. Jak piwo. Jak muzyka Depeche Mode. Jak film kinowy w miejsce kolejnego spektaklu operowego. I to jest właśnie w audio piękne - jest jak otwarty 24/7 bufet, w którym każdy może znaleźć coś dla siebie. Test po raz pierwszy ukazał się w języku angielskim w magazynie „Enjoy The Music.com” w styczniu 2013 roku (czytaj TUTAJ). |
|
|||
|
Źródła analogowe - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ Źródła cyfrowe - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD Wzmacniacze - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ Kolumny - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-101/GL Słuchawki - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ Okablowanie System I - Interkonekty: Acrolink Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA Sieć System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ Audio komputerowe - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB Akcesoria antywibracyjne - Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 Czysta przyjemność - Radio: Tivoli Audio Model One |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity