Przychodzi facet do salonu (audio)... Pt. II Nie tak łatwo… Miejsce: salon audio Audiopunkt Czas: bliżej nieokreślony Kontakt: ul. Stefana Batorego 35 (piętrowy budynek przedszkola) 02-591 Warszawa Od poniedziałku do piątku w godz. 11:00 - 19:00 W sobotę w godz. 11:00 - 15:00 tel. 22 825 30 90 | kom. 601 171 299 Strona internetowa: audiopunkt.com.pl Tekst: Adam Kiljańczyk Zdjęcia: Adam Kiljańczyk |
Data publikacji: 1. luty 2013, No. 106 |
|
Klient salonu audio to zwierzę przedziwne. Żeby go dobrze poznać, zrozumieć, o co mu tak naprawdę chodzi, trzeba niemalże studiów z psychologii (zawistni mówią, że z psychiatrii...). Na forach audio znaleźć można liczne wpisy klientów zawiedzionych, oszukanych, wściekłych, naburmuszonych, wszechwiedzących. A jak to wygląda z drugiej strony, od strony sprzedawcy? Zapraszamy państwa do lektury kolejnego felietonu poruszającego te kwestie; pierwszy opublikowaliśmy w styczniu (czytaj TUTAJ). W ciągu zaledwie kilku chwil zamierzam przedstawić, jak od kuchni wygląda praca w salonie audio. Wydawać by się mogło, że jest to proste i przyjemne – zawsze i wszędzie. Jednak, jak to w życiu często bywa, tuż za rogiem czai się chochlik czy też mały złośliwy karzełek, jednym słowem - kłopoty. 11.00 to jest to - wyspani i pełni werwy bierzemy się do roboty! To oczywiście korzyść, bo znowu się wyspałem, co więcej - posłuchałem kilku kawałków na JBL-ach 4312, a to jedne z moich ulubionych kolumn. Pozycji jest sporo. Wśród nich każdy odnajdzie coś dla siebie, są nawet pozycje kultowe, jak wybrane modele słuchawek. Renesans gramofonów jest tu także mocno widoczny, pakujemy szczotki do czyszczenia winyli różnego typu, płyny do mycia igieł, wkładki oraz same igły. Dosyć często podczas wcześniejszej konsultacji telefonicznej odnośnie typu igły poznajemy jej smutny koniec. Historie są różne, począwszy od zwykłego zużycia, po nadgorliwą sprzątaczkę, która pozostawiła ten cenny fragment naszej wkładki na ścierce oraz członków rodziny, którzy zadecydowali znaleźć dla niej inne zastosowanie. Prawdziwa zabawa zaczyna się w drugą stronę, kiedy to przesyłki odwiedzają Nas. Przesyłki, jak to przesyłki. Czasem małe, a czasem duże. Zapewne można zauważyć różnicę w dostawie między trzema wkładkami gramofonowymi, a trzema parami potężnych kolumn podłogowych np. Triangle czy Sonus faber. Do pudła każdej z nich możemy schować jednego z nas, a do wagi piórkowej nie należymy. Odsłuchy sprzętu zaczynamy od godziny 14. Dlaczego? Dla zachowania pełnego komfortu naszych klientów. Dysponujemy w tej chwili tylko jednym, choć sporym pomieszczeniem i wszelkie prace wykonujemy w tym samym miejscu, a to przeszkadzałoby i nam, i klientom. |
Oczywiście, zachowując hart ducha i spokój Zen, staram się wytłumaczyć, że odsłuch to nie jest obejrzenie zegarka w sklepie, nawet tego bardzo kosztownego. I że jest w salonie audio – różnica wcale nie taka subtelna. Chcąc zachować pełen profesjonalizm, razem z Jarkiem i Arturem chcemy, aby sam zainteresowany po wejściu na prezentację zasiadł wygodnie przed prawidłowo ustawionym i skalibrowanym zestawem, mogąc ocenić jego walory. Nie jest wskazane, aby Gość sklepu patrzył jak przemykamy z kolumnami, wzmacniaczami czy zaplątanymi między nogami kablami pakując po drodze przesyłkę i rozmawiając do tego przez telefon z kurierem. Podczas takich chaotycznych zabiegów nietrudno jest o uszkodzenie sprzętu. Naturalnie, po tzw. „części pracowitej” możemy pozwolić sobie na spotkania towarzyskie. Często wraz z naszymi zaprzyjaźnionymi, wieloletnimi klientami oraz przyjaciółmi potrafimy, nawet po godzinach pracy, testować różne zestawienia poszczególnych urządzeń i szukać „złotych połączeń”. Na całe szczęście każdy z nas ma swoje własne preferencje i oczekiwania wobec sprzętu, jak również „prawidłowego” brzmienia. O dziwo jednak, często odnajdujemy się ostatecznie na tej samej płaszczyźnie. Reasumując: nasza praca wymaga dokładności i pewnej kreatywności, począwszy od starannego zabezpieczania przesyłek z cennym, chodź niekoniecznie drogim towarem, przez umiejętne budowanie systemów po utrzymywanie dobrej kooperacji z dystrybutorami, kończąc na sztuce negocjacji, która wymaga czasem szczególnej elastyczności. Adam Kiljańczyk – felieton O autorach: |
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity