pl | en
Test
Kolumny
AudioSolutions
RHAPSODY 60


Cena (za parę, w Europie): 1886 euro (+VAT)
+ 15% Olive Tree/+ 8% Santos Palisander

Producent: AudioSolutions

Kontakt:
Gediminas Gaidelis | Kovo11-osios 47-92
Vilnius, Grigiskes | Lithuania | LT-27122
tel.: +37066226342

e-mail: info@AudioSolutions.lt

Strona internetowa: www.audiosolutions.lt

Kraj pochodzenia: Litwa

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Wojciech Pacuła | AudioSolutions

Data publikacji: 16. listopada 2012, No. 103




Współpraca z magazynem "6moons.com", to dla "High Fidelity" coś naprawdę dużego i ważnego. Korzystając z platformy jednego z największych pism audio na świecie (biorąc pod uwagę zarówno rynek pism drukowanych, jak i internetowych) możemy prezentować nasze testy grupie czytelników wielokrotnie większej niż byśmy to robili tylko za pośrednictwem "High Fidelity" (chodzi o 250 000 czytelników "6Moons.com" vs 35 000 czytelników "High Fidelity"). Wiem, że i nasz szwajcarski (tam w tej chwili pismo jest zarejestrowane) partner jest z tego stanu rzeczy zadowolony.
Widzę też, że inspiracje sięgają dalej niż tylko publikacja artykułów - w moim przypadku jest to wyszukiwanie w testach Srajana Ebaena, naczelnego pisma, innych lub po prostu ciekawych produktów z całego świata. Wiele firm dzięki temu zaistniało na łamach naszego magazynu i wiele jeszcze zaistnieje. W taki też sposób dowiedziałem się o firmie AudioSolutions - Srajan testował jej najdroższy model, Rhapsody 200 (czytaj TUTAJ). Spodobał mi się sposób myślenia właściciela firmy, pana Gediminasa Gaidelisa, jak również to, że firma pochodzi z Litwy. A to dla mnie Polaka ważne - historycznie, ale i po prostu geograficznie nasze kraje są ze sobą związane. I mimo że relacje między nimi nie są tak dobre, jak powinny być, na poziomie czysto ludzkim jestem za możliwie najściślejszą współpracą.
Pierwszymi produktami zza naszej północno-wschodniej granicy testowanymi w "High Fidelity" były gramofon Black Stork oraz zachwycające ramię gramofonowe Reed 3Q (czytaj TUTAJ). Niedługo po teście partnerzy się rozstali i w tej chwili mamy do czynienia z dwoma osobnymi firmami - producentem gramofonów turntables.lt oraz ramion gramofonowych Reed. Jestem umówiony na test jednego z najnowszych produktów tej ostatniej.

Coś niecoś o firmie AudioSolutions z testu w "6moons.com" wiedziałem, jak chociażby to, że powstała latem 2011 roku i że jej hasłem jest "The Art and Science of Speakers Engineering". Nic jednak nie pozwala tak dobrze "wejść" w dany produkt, jak rozmowa z jego konstruktorem. Skorzystałem z tego, że pan Gediminas Gaidelis nie jest milczkiem i poprosiłem o wykład na temat modelu, który dostałem do testu.

Filozofia stojąca za budową Rhapsody 60... No cóż, wedle mojej filozofii głośniki powinny być tak wyrównane, jak to tylko możliwe. Oznacza to, że przy odsłuchu żadna część pasma nie powinna być podkreślona ani wycofana. Dla przykładu - niektóre firmy preferują dźwięk, w którym średnie tony są w porównaniu do reszty pasma nieco "głębsze", dzięki czemu uzyskują bardziej intymny dźwięk.
Celem AudioSolutions jest uzyskanie najbardziej neutralnego charakteru kolumn, jak to tylko możliwe. To znaczy brak kreacji jakiegokolwiek typu dźwięku - kolumny odtwarzają to, co jest w nagraniu. Szukamy tego, ponieważ nie jest przyjemne, jeśli głośnik gra intymnie z każdym typem muzyki. To może być dobre do smooth jazzu, ale jest nieadekwatne przy muzyce klasycznej, przy której dźwięk powinien być czysty, szybki i mieć dużą dynamikę. Tak więc nasza koncepcja dźwięku jest taka, że gramy to, co jest w nagraniu. Jeśli nagranie ma intymny charakter, jest słodkie, albo ciemne etc. kolumny muszą pozwolić ci to usłyszeć. Myślę, że to jedyny prawdziwy sposób słuchania i zrozumienia, co wykonawca chciał nam przez swoją muzykę "powiedzieć".
Aby to osiągnąć stroimy tunel bas-refleksu (także w modelu Rhapsody 60) nieco niżej niż zazwyczaj. Dostajemy w ten sposób nieco lżejszy bas, ale zarazem bardziej naturalny, głębszy i lepiej zintegrowany z pozostałymi podzakresami. Podobnie jeśli chodzi o wielkość obudowy. Obliczając ją staramy się omijać mniejsze wartości, niż te, których przetwornik naprawdę potrzebuje. Zazwyczaj stosujemy nieco większą obudowę. Jednym słowem - obliczamy obudowy i inwertery fazy o niższym Q (dobroci).

Kilka słów na temat obudów. Nie zgadzamy się z inżynierami mówiącymi, że obudowy powinny być martwe jak grób. Firmy te stosują aluminium, marmur i inne twarde materiały starając się wytłumić obudowę tak mocno, jak to tylko możliwe. To nie jest zły sposób, żeby zacząć - nawet DIY-owcy wiedzą, że całkowite wytłumienie jest niemożliwe, ponieważ niskie częstotliwości wędrują przez ścianki bez żadnych przeszkód (przy odpowiedniej długości fali i grubości ścianek).
Zabiegi te wpływają na odpowiedź mocową ("power response"), znacznie ważniejszą niż odpowiedź częstotliwościowa na osi głośnika, przez co dźwięk może stać się stłumiony i "martwy". Aby tego uniknąć staramy się osiągnąć coś innego - chcemy, aby nasze obudowy emitowały wszystkie częstotliwości we wszystkich kierunkach w tak liniowy sposób, jak to tylko możliwe. Dzięki tym zabiegom odpowiedź mocowa jest bardziej wyrównana. Podobnie zresztą jak sam dźwięk.
Nie należy łączyć tego jednak z rezonansami własnymi ścianek obudowy. My także z nimi walczymy - są niepożądanym zjawiskiem, podobnie jak fale stojące. Aby je zminimalizować stosujemy kilka warstw materiałów o różnych właściwościach mechanicznych. Taki "sandwicz" jest mniej podatny na rezonanse niż płyta o tej samej grubości, ale z jednorodnego materiału. Wyoblenie ścianek także pomaga. Wszyscy wiemy, po co stosuje się obudowy dla przetworników - aby wyeliminować ciśnienie od tylnej strony membrany. Niestety w klasycznych obudowach nie jest to możliwe do wykonania w 100%, część fali emitowanej przez membranę do tyłu odbija się od tylnej ścianki i wraca do cienkiej i podatnej na drgania membrany. W takim przypadku mamy do czynienia z tzw. efektem "lobbingu", nieregularną odpowiedzią fazową i w efekcie zniekształceniami dźwięku.
Najlepszym sposobem na walkę z tą przypadłością jest zmniejszenie powierzchni tylnej ścianki. Mniejsza powierzchnia - mniej dźwięku zostaje odbite. Dlatego właśnie stosujemy wąskie tylne ścianki (w przypadku Rh 60 to tylko 7,8 cm). I działa to bez zarzutu. Mierzalne zniekształcenia są niższe, a dźwięk bardziej realny czystszy i znacznie przyjemniejszy.

Dlaczego nasze kolumny są przechylone do tyłu? Ustawiamy w ten sposób przetwornik w taki sposób, aby ich centra akustyczne były na jednej, pionowej linii, dzięki czemu zmniejszamy opóźnienia czasowe. Część firm, aby wyrównać odpowiedź fazową, stosuje fronty o różnej głębokości. tego tyłu decyzje wnoszą jednak więcej problemów niż rozwiązują. A to ze względu na zwiększenie wczesnych odbić, nieregularności fazowych, problemów z odpowiedzią częstotliwościową itd. A tak przy okazji - aby obniżyć wczesne odbicia pokrywamy przednią ściankę skórą. Jej powierzchnia nie jest płaska, dlatego bardzo dobrze sprawdza się w odbijaniu fal dźwiękowych we wszystkich kierunkach. Niektórzy stosują w tym celu gąbkę, filc itp., jednak naszym zdaniem skóra jest najlepsza.
Projektując zwrotnice staramy się eliminować cewki o dużej indukcyjności z rdzeniami ferrytowymi. Nasze cewki pochodzą od Jantzena, są powietrzne, nawinięte drutem o minimalnej średnicy 1 mm. Tak, są kosztowne, ale wiąże się to z naszą kolejną zasadą - nie staramy się zaoszczędzić pieniędzy przez stosowanie tanich kondensatorów elektrolitycznych lub cewek z rdzeniami ferrytowymi, bo to oznacza momentalną śmierć dźwięku. Po co stosować dobre przetworniki, obudowy, materiały tłumiące i zaprzepaścić to wszystko przez zwrotnicę? Moim zdaniem zwrotnica to "dusza" kolumny. Możesz wziąć dobre przetworniki o ogromnym potencjale, ale jeśli w zwrotnicy zastosujesz elementy niskiej klasy nic z tego nie będzie. Tak naprawdę przetworniki można porównać do gliny. Niezależnie od tego, jak dobrą glinę zastosujesz, niczego nie osiągniesz, jeśli nie będziesz miał odpowiedniej wiedzy i jeśli zastosujesz złe narzędzia. Tak więc dobra zwrotnica to podstawa dobrego dźwięku.

W tej chwili mamy możliwości budowy do 15 par miesięcznie (serii Rhapsody). Nie jesteśmy wielką firmą produkującą kolumny na tony. Ale właśnie dlatego jesteśmy w stanie zaoferować produkt najwyższej jakości. Planujemy przenieść się do większej przestrzeni i wówczas wolumen produkcji nieco wzrośnie - do 30 par miesięcznie. Nie staramy się za wszelką cenę zwiększyć wielkości produkcji - staramy się zachować jak najwyższą jej jakość.

Ponieważ jestem z wykształcenia inżynierem-elektronikiem projektuję zwrotnice samodzielnie. Stosuję się do filozofii zakładającej używanie tak małej liczby elementów, jak to tylko możliwe, ale nie mniejszej niż to konieczne. W Rhapsody 130 znajdziemy filtry 3. rzędu z dobieranym Q, przez co nie jest to dokładnie układ Butterwortha czy Linkwitza. Z kolei w modelu 60 mamy zwrotnicę 1. rzędu, naprawdę prostą.
Wielu w niewłaściwy sposób widzi filtry 3. rzędu, zakładając, że nie są zbyt dobre, ponieważ przesunięcia fazowe są w nich największe. Tyle tylko, że ich odpowiedź mocowa jest najlepsza. Ich odpowiedź na osi ma najmniejsze nieregularności, a przesunięcie fazowe tuż przed i tuż po punkcie przecięcia jest tak naprawdę najniższe. Dlatego też nie martwi mnie, kiedy sumuje się to z 270° przesunięcia (co dzieje się także w przypadku zwrotnicy 1. rzędu, gdzie mamy do czynienia z przesunięciem 90°), bo dla mnie brzmi to w żywy i naturalny sposób - a to jest mój cel. Co więcej, pionowa "polar response" schodzi w dół w stosunku do poziomej jedynie o 15°. Ponieważ kolumny są pochylone do tyłu o 7°, zostaje mizerne 8° przesunięcia względem osi. Biorąc pod uwagę tak wiele zalet zwrotnic 3. rzędu mogę z tym żyć. Promowane są także zwrotnice Linkwitza o nachyleniu 24 dB/oktawę, ponieważ suma odpowiedzi na osi jest płaska. Ale przecież co nam z płaskiej odpowiedzi, jeśli pomieszczenie wpływa na odpowiedź mocową?
Naprawdę wszystko musi być wzięte pod uwagę, nie tylko odpowiedź na wprost. A przecież trzeba też mieć świadomość, że filtry Linkwitza mają też poważne problemy, jak słabą odpowiedź mocową, duże grupowe opóźnienia i mocne przesunięcia fazowe poniżej i powyżej punktu przecięcia. Z mojej perspektywy filtry Linkwitza 4. rzędu są dobre dla początkujących DIY-owców. Tak zaczynałem 9 lat temu.

Kolumny Rhapsody 60 najlepiej grają ze wzmacniaczami lampowymi lub wzmacniaczami wysokiej mocy pracującymi w klasie A, jak np. wzmacniacze Pass Labs. Kolumny powinny być dobrze kontrolowane, aby uniknąć rezonansów przy niskich częstotliwościach.
Wszystko budujemy samodzielnie. Jedynym elementem, który zlecamy zewnętrznej firmie jest cięcie na maszynach CNC przedniego panelu, ponieważ musi być wykonany z najwyższą starannością i przy zachowaniu najmniejszej możliwej tolerancji. Elementy zwrotnicy i same przetworniki pochodzą oczywiście od specjalistów - Jantzen Audio, SB Acoustics i SEAS. Przetwornik wysokotonowy w Rhapsody 60 jest dokładnie taki sam, jak w całej serii - to jedwabna, powlekana kopułka o niskiej częstotliwości rezonansowej, topowy model SEAS-a. Głośnik basowy jest taki sam, jak w modelu Rhapsody 200, to głośnik SEAS. Ma bardzo dobrą konstrukcję i pracuje podobnie do głośników Scan-Speaka z serii Revelator. Ma zredukowane tłumienie mechaniczne po to, aby brzmieć w żywszy sposób, wymaga jednak lepszego tłumienia wyjścia wzmacniacza, aby pokazać całe piękno, na jakie go stać. Najlepszą cechą tych przetworników jest bardzo dobra odpowiedź częstotliwościowa, niska indukcyjność i miękkie zawieszenie. Dzięki temu można zastosować prostszą zwrotnicę, ale dostajemy też cieplejszy i bardziej naturalny dźwięk. A, jak już wspomniałem, to jest nasz cel.

ODSŁUCH

Płyty wykorzystane w odsłuchu (wybór)

  • Jesteś Bogiem, soundtrack, Magic Records, 3719533, CD (2012).
  • Blue Mitchell Sextet, Blue Soul, Riverside/JVC, VICJ-41559, 20bit K2, CD (1959/2006).
  • Bob Dylan, The Freewheelin', Columbia/Mobile Fidelity, UDSACD 2081, Special Limited Edition No. 3085, SACD/CD (1963/2012).
  • Charlie Haden & John Taylor, Nightfall, The Naim Label, naimcd077, CD (2004).
  • Dead Can Dance, Anastasis, [PIAS] Entertainment Group, PIASR311CDX, Special Edition Hardbound Box Set, CD+USB drive 24/44,1 WAV (2012); recenzja TUTAJ.
  • Diary of Dreams, The Anatomy of Silence, Accession Records, A 132, CD (2012).
  • Elgar
  • Delius, Cello Concertos, wyk. Jacqueline Du Pré, EMI Classic, 9559052, 2 x SACD/CD (1965/2012).
  • Lisa Gerrard, The Silver Tree, Sonic Records, SON212, CD (2006).
  • Manuel Göttsching, E2-E4. 30th Anniversary, MG
  • ART, 404, CD (1981/2011).
  • Radiohead, Kid A, EMI, 27753 2, CD (2000).
  • This Mortal Coil, HD-CD Box SET: It’ll End In Tears, Filigree & Shadow, Blood, Dust & Guitars, 4AD [Japan], TMCBOX1, 4 x HDCD, (2011).
Japońskie wersje płyt CD i SACD dostępne na

Pamięć do dziwna rzecz. Kieruje się własnymi prawami, jest kapryśna i nieprzewidywalna. Pamiętamy rzeczy nie takimi, jakimi były, ale takimi, jakimi byśmy chcieli, aby były (jak je "zapamiętaliśmy"). A to nie to samo. Dlatego porównując urządzenia, czy ogólnie - produkty audio - nie bezpośrednio do siebie, a poprzez pryzmat pamięci, jesteśmy zdani na to JAK nam zapadły w pamięć. I nie da się temu w żaden sposób zaradzić, a przynajmniej nie na 100%. Można jednak próbować jakoś tę "szczelinę czasową" zmniejszyć, zbliżyć do siebie jej brzegi.
W takim przypadku pomocne są punkty odniesienia, stałe wzorce brzmienia. Wiedząc, jak dany produkt miał się w stosunku do nich, powiedzmy - rok temu, porównując do nich produkt właśnie odsłuchiwany znacznie łatwiej będzie nam odnieść do siebie te dwa, oddalone w czasie odsłuchy.
W przypadku testowanych kolumn z Litwy miało to znaczenie o tyle, że musiałem sięgnąć po wspomnienia i test (to między innymi dlatego muszę pisać dokładnie to, co myślę...) kolumn Minima Vintage firmy Sonus faber (czytaj TUTAJ). Związki spowodowane charakterystycznym dla włoskich kolumn projektem plastycznym są oczywiste. Równie istotne są jednak związki dotyczące sposobu budowania dźwięku. Nie, to nie jest taki sam przekaz, a tylko z tej samej "rodziny".

To dość ciepłe granie - bez dwóch zdań. Pasmo przenoszenia w dość wyraźny sposób ograniczone jest zarówno od dołu, jak i od góry. I nie trzeba sięgać po Harbethy M40.1, żeby to zauważyć, bo nawet, testowane równolegle, kolumny Dynaudio Confidence C1 Signature, o jeszcze mniejszej obudowie grają znacznie bardziej otwartym dźwiękiem o solidniejszej, mocniejszej podstawie basowej.
W przypadku testowanych kolumn, podobnie jak wcześniej w Sonus faberze, nie chodzi jednak o to, aby oddać jak najbardziej "akuratny" dźwięk, przynajmniej we wszystkich aspektach. Pan Gediminas Gaidelis wyraźnie wymodelował brzmienie Rhapsody 60, skupiając się na kilku, wybranych jego elementach, szlifując je jak tylko się dało.
Wśród nich pierwszorzędną rolę gra koherencja. Równie ważna, choć pochodna wobec koherencji jest spójność czasowa. I wreszcie rzecz trzecia, wynikająca z obydwu poprzednich - piękna średnica. Nie ma sensu udowadniać, że kolumny na pomiarach schodzą do "tylu to, a tylu Hz", że ten głośnik wysokotonowy "przenosi pasmo równie wysoko, co Esotar2" w kolumnach Dynaudio, bo to bez sensu. Już krótki odsłuch da wystarczające podstawy do tego, aby sformułować taki właśnie wniosek: to kolumny, które fantastycznie grają "środkiem". Kiedy się "nauczymy" ich dźwięku będzie można pójść dalej i dodać, że ma to sens.
Bo najpiękniej, ale naprawdę pięknie, w kategoriach absolutnych, a nie w odniesieniu do ceny Rhapsody 60, zagrają na nich płyty, w których instrumentem wiodącym jest fortepian, gdzie główną rolę pełni głos, a w dalszej kolejności saksofon, wiolonczela, skrzypce, a nawet kontrabas. Ta predylekcja do instrumentów strunowych (głos ostatecznie też "na strunach"...) jest niezwykle interesująca, bo powtarzalna. To samo miałem z kolumnami Sonus fabera, z RLS Callisto III i innymi, grającymi raczej ciepło i gładko, konstrukcjami.

Polega to na nasyceniu niższego środka i takim połączeniu tej części pasma z wysokimi tonami, aby te ostatnie nie zwracały na siebie uwagi, a były nienarzucającym się przedłużeniem średnicy. I ten akurat zabieg słychać wyraźnie. Grając płytę Boba Dylana, z gitarą akustyczną w roli głównej dostałem nieco złagodzony i ocieplony dźwięk strun, z naciskiem na pudło rezonansowe. Tak samo było z płytą Nightfall Charliego Hadena i Johna Taylora, gdzie fortepian był pokazany bliżej i w pełniejszy sposób niż się do tego przyzwyczaiłem słuchając go na Harbethach M40.1, które do jasnych kolumn przecież nie należą.
Po takim wstępie można by się spodziewać, że rozwiniecie będzie poświęcone opisowi tego, jak można by to poprawić, w jaki sposób można by temu zaradzić. Ale tak nie będzie. Jak się bowiem wydaje to po prostu konsekwentnie realizowana wizja, plan. Tak, to nie jest szczególnie selektywny dźwięk, ani też bardzo rozdzielczy. Jego wartość polega na namacalności źródeł pozornych, na ich dużym wolumenie i - wreszcie - na znakomitej scenie dźwiękowej.

Ta ostatnia cecha, w kontekście tego, co napisałem o górze pasma, może się wydać naciągana. Bo przecież to właśnie głównie wysokie tony definiują źródła pozorne na scenie, są podstawą udanej holografii. W dużej mierze to prawda, wie o tym każdy, kto choć trochę zajmował się akustyką pomieszczeń i tym, jak wpływa na reprodukcję sceny dźwiękowej. Z drugiej jednak strony równie istotnym warunkiem jest spójność fazowa i wypełnienie średnicy, a nawet dołu. Te dwa ostatnie elementy definiują to, jak duże obrazy zostaną pokazane, zaś pierwszy, jak dokładnie. Tyle, że w przypadku tych litewskich kolumn 'dokładność' oznacza nie wyraźnie odseparowane od siebie poszczególnych dźwięków, ich "wycinanie" z tła, a raczej znakomite ich różnicowanie - w każdej płaszczyźnie. Jeśli bowiem płyta została zarejestrowana w taki sposób, że główne instrumenty są mocne i wypełnione, to na tych kolumnach będzie to szczególnie widoczne. W główne mierze dotyczy to instrumentów akustycznych i to nie tylko z perfekcyjnie przygotowanych płyt Naima, czy remasterów Mobile Fidelity, ale także ze znacznie mniej doskonałymi rejestracjami w wykonaniu firm płytowych, które o audiofiliźmie nic nie wiedzą.
Na przykład Accession Records z płytą The Anatomy of Silence Diary of Dreams. Na krążku mamy akustyczne wersje 10 utworów tej grupy, nagrane z wykorzystaniem fortepianu, kontrabasu, gitary klasycznej itp. Kolumny pana Gediminasa pokazały ten materiał tak, jak chyba powinien być prezentowany, tj. z dużym wokalem pośrodku, trochę przed linią łączącą głośniki, pokazanym w pełny, mocny sposób. Świetnie pokazane zostały relacje przestrzenne. A to przez mięsiste źródła pozorne, z mocnym zakotwiczeniem, a to przez wyraźne i ciepłe elementy pokazywane w przeciwfazie. Jeśli instrument został zarejestrowany i zmiksowany jako monofoniczny, bez podpierania się pogłosem, to słychać go inaczej niż instrument, którym zastosowano jakiś efekt uprzestrzenniający. Rzecz, wydawałoby się, normalna, dla większości kolumn taka nie jest. Bo albo wycinają instrumenty z tła i wtedy nie ma większego znaczenia, czy jest tam jakaś przestrzeń, jakieś informacje o niej, czy nie - wszystko jest hiperwyraźne, albo wszystko rozmywają, a wtedy wszystko zajmuje równie duży obszar między głośnikami. Kolumny, które testujemy są inne - mają pełny dźwięk, ale też bardzo dobrze pokazują rodzaj przestrzeni, jej atrybuty.

Podsumowanie

Litewskie produkty niezwykle rzadko goszczą na łamach pism audio, zarówno w Polsce, jak i na świecie. Tak naprawdę niewiele więc wiemy o tamtejszej scenie audio. Nieliczne recenzje produktów takich firm jak Reed, czy LossLess niczego w tym obrazie nie zmieniają Dlatego też pojawienie się, najpierw u Srajana w magazynie "6moons.com", a teraz u nas, w "High Fidelity" produktów AudioSolutions pozwoli trochę te zaległości nadrobić.
A warto, bo testowane kolumny są bardzo fajne - to najlepsze słowo, jakie mi przychodzi na myśl. Wyraźnie wzorowane stylistycznie na włoskich produktach, przede wszystkim Sonus fabera, mają swój własny "głos". Ich dość ciepłe, niezwykle plastyczne i "bebechowe" granie będzie idealne dla nagrań w których mamy wyraźny instrument prowadzący (może nim być również glos), szczególnie z rodziny instrumentów strunowych. Ci, których opis wysokich tonów zaniepokoił, powinni spokojnie odetchnąć. Zarówno fortepian, jak i klawesyn pokazane zostały w intensywny, dźwięczny sposób. Bas nie jest bardzo głęboki i nawet mniejsze kolumny, jak RLS schodzą niżej. Jednak samo rozciągniecie to tylko część historii i jak zwykle okupione jest to czymś innym. Ponieważ w Rhapsody 60 nie jest on żyłowany, bas-refleks nie pracuje specjalnie mocno, przez co dźwięk jest całkiem swobodny. Zaś dzięki temu, że niska średnica jest gęsta, nie jest to odbierane jago ułomność kolumn.
Plastyka Rhapsody 60 zachwyca. To bardzo "kolorowy" dźwięk w tym sensie, że nie jednowymiarowy i nie szary. Nie jest tak szybki, jak chociażby z kolumn Dynaudio, ale tego nie przeskoczymy. Ładnie wykonane, przemyślane kolumny o dźwięku, który trzeba skonfrontować ze swoimi oczekiwaniami. Warto!

Metodologia testu

Odsłuch miał charakter porównania A/B, ze znanymi A i B i dość długim czasem pomiędzy próbkami A i B - przestawanie kolumn to wyzwanie dla każdego. Sample muzyczne miały długość 2 min., ale po zakończeniu oficjalnego testu odsłuchiwane były też całe płyty.
Kolumny testowane były na standach Sonus fabera - prostych, wysokich na 60 cm. AudioSolutions oferuje jednak własne standy, wygięte do tyłu, do których można przykręcić kolumny. Dokładnie tak samo rozwiązała to firma Chario w kolumnach Academy Sonnet (czytaj TUTAJ). Z wysokością podstawek nic nie mogłem zrobić, jednak udało mi się bezpiecznie i stabilnie odgiąć kolumny do tyłu, za pomocą małych stopek Acoustic Revive. Oprócz wzmacniacza referencyjnego do testu wykorzystałem także, pracujące w klasie A, końcówki mocy A-200 Accuphase (test w "Audio").
Podstawki stały nie na podłodze, a na platformach Acoustic Revive RST-38 i porównywane były bezpośrednio do kolumn Dynaudio Confidence C1 Signature oraz Harbethów 30.1 i M40.1. Osie kolumn skrzyżowane były nieco za mną.

BUDOWA

Rhapsody 60 litewskiej firmy AudioSolutions to średniej wielkości, dwudrożna kolumna podstawkowa. Głośnik nisko-średniotonowy firmy SB Acoustics obciążony jest obudową z tunelem bas-refleksu. Jego wylot znajduje się na przedniej ściance - to nie jest zwykła plastikowa wytłoczka, a metalowy, przykręcany pierścień, jak w kolumnach Wilson Audio. Przetwornik ma średnicę fi 150 mm i membranę z nasączanego papieru. Ma też potężny magnes i sztywny, solidny kosz z odlewu aluminiowo-magnezowego. Głośnik wysokotonowy to piękna, jedwabna kopułka z topowej linii firmy SEAS o średnicy fi 25 mm. Ma sztywny, metalowy front i dużą puszkę wytłumiającą. Obydwa głośniki przykręcone są nie bezpośrednio do obudowy, a za pośrednictwem sztucznej skóry, którą obciągnięty jest front kolumn. Boki są mocno zaoblone i pokryte naturalnym, bardzo ładnym fornirem. Góra, dół i tył wykonane są z grubych płyt MDF, usztywniających całość. Tył ma bardzo małą powierzchnię i został ukształtowany w taki sposób, że jego górna i dolna część mocno wychodzą do tyłu. Pomiędzy nimi umieszczono metalową plakietkę z danymi znamionowymi, do której wkręcono pojedyncze, bardzo ładne zaciski głośnikowe (chińskiej produkcji). Zwrotnica nie jest przykręcona do zacisków - znalazła się wewnątrz obudowy i została zalana żywicą z dodatkiem kwarcu tłumiącą drgania. Jak mówi pan Gediminas z dwóch powodów - aby zmniejszyć na nią wpływ przetwornika nisko-średniotonowego i aby zabezpieczyć sie przed kopiowaniem. Znajdziemy w niej (bazuję na materiałach producenta) duże cewki powietrzne Jantzena i kondensatory polipropylenowe.
Obudowę wykonano z kilku warstw. Zewnętrzna to 10 mm płyta MDF, a dwie wewnętrzne to 5-mm sklejki. Wszystkie warstwy przedzielone są materiałem tłumiącym wibracje. Górna i dolna płyta wzmacniająca (jak i tył) mają grubość 44 mm, a boki 20 mm. Zwracam uwagę, że to też są informacje podane tylko "na wiarę" (przepraszam!), ponieważ nie udało mi się kolumn rozkręcić.

Dane techniczne (wg producenta):

Wymiary (HxWxD) : 480 x 212 x 377 mm
Waga: 16 kg (sztuka
Czułość: 86 dB
Moc maksymalna: 60 W rms
Impedancja: minimalnie 7 Ω/240 Hz; maksymalnie 27 Ω/75 Hz
Pasmo przenoszenia (w pokoju odsłuchowym): 50-25 000 Hz



System odniesienia

  • odtwarzacz CD: Ancient Audio Lektor AIR V-edition (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz: Polaris III [Signature Version] + zasilacz AC Regenerator, (wersja z klasycznym zasilaczem, test TUTAJ)
  • końcówka mocy: Soulution 710
  • wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version (recenzja TUTAJ)
  • kolumny: Harbeth M40.1 Domestic (test TUTAJ)
  • podstawki pod kolumny: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
  • słuchawki: HiFiMan HE-6, Sennheiser HD800, AKG K701, Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ω
    (recenzje TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ)
  • interkonekty: CD-przedwzmacniacz: Acrolink Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ, przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo
    (test TUTAJ)
  • kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx
  • kable zasilające: Acrolink Mexcel 7N-PC9300 (wszystkie elementy, recenzja TUTAJ) | Harmonix X-DC350M2R Improved-Version (recenzja TUTAJ)
  • listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate
  • stolik SolidBase IV Custom; opis TUTAJ
  • pod odtwarzaczem podkładki Ceraball (artykuł TUTAJ)
  • platforma antyrezonansowa Acoustic Revive RAF-48 (pod odtwarzaczem CD, recenzja TUTAJ)
  • platforma Pro Audio Bono pod wzmacniaczem Leben CS300 [Custom Version] (recenzja TUTAJ)
  • wkładki gramofonowe: Miyajima Laboratory KANSUI (test TUTAJ), Miyajima Laboratory SHIBATA (test TUTAJ), Denon DL-103SA (test TUTAJ)