Data publikacji: 1. lipca 2012, No. 99
|
|
TAD, czyli Technical Audio Devices Laboratories, Inc. to firma relatywnie młoda, powołana do życia 1 października 2007 roku. Jednak już w 1975 roku jej firma-matka, Pioneer Electronics powołała do życia pododdział, który miał przygotować wysokiej klasy, zaawansowane technologicznie kolumny. Odział ten, nazwany Technical Audio Devices działa jako zupełnie niezależne laboratorium. W rezultacie powstały techniczne opracowania i sporo materiałów opublikowanych przez Audio Engineering Society (por. Robert Harley, An Overnight Success 35 Years in the Making, wpis z 9 listopada 2011, “The Abso!ute Sound”; czytaj TUTAJ). Dzięki kombinacji dużych funduszy i błyskotliwych inżynierów powstała wówczas membrana głośnika wykonana z berylu.
Trzeba było jednak czekać aż do roku 2000, kiedy to powołano do życia osobną firmę Technical Audio Devices i zatrudniono specjalnie do kierowania jej działem badawczym inżyniera Andrew Jonesa, pracującego wcześniej przez wiele lat w firmie KEF, człowieka współodpowiedzialnego za jej największy sukces, współosiowy system głośników Uni-Q.
Jones zaprojektował od zera zupełnie nowe kolumny, Model One, które stały się referencyjnymi głośnikami firmy i które nadały jej rozmach. Spośród wielu technicznych innowacji, którymi Model One mogły się pochwalić, uwagę zwracano jednak na jeden – system Coherent Source, czyli wersję rozwojową Uni-Q, z berylowymi membranami zarówno głośnika wysokotonowego, jak i średniotonowego. Jak w przywołanym artykule wspomina Robert Harley, współosiowy system głośnikowy okazał się jednak czymś bliższym Japonii niż Wielkiej Brytanii – patent na tego typu rozwiązanie pod koniec lat 70. uzyskały bowiem firmy… Pioneer i TAD. Tak rozpoczęła się oficjalna, międzynarodowa historia tego ostatniego.
Przedwzmacniacz C-600, wraz z kolumnami E1, to najnowsze urządzenie wprowadzone do oferty tego producenta, w kwietniu 2012 roku. Wystawa w Monachium (relacja TUTAJ; w teście pokazują to zdjęcia nr 3 i 4) była jedną z pierwszych okazji, przy której można go było posłuchać i zobaczyć. Do testu trafił dokładnie ten sam egzemplarz, który był w Niemczech. To w ogóle pierwszy egzemplarz C-600 w Europie. Urządzenie to dopełnia topowy system TAD-a, Reference Series, na który składa się także odtwarzacz SACD D-600 oraz końcówki mocy, monobloki, M-600.
Wśród jego cech szczególnych producent wymienia:
- całkowicie zbalansowaną konstrukcję dual-mono,
- obudowę pozwalającą na absorpcję i tłumienie drgań,
- układ zbudowany tak, aby uzyskać jak najniższe szumy,
- wysokiej klasy elementy,
- znakomitą funkcjonalność,
- Extreme Link – możliwość zsynchronizowania kilku przedwzmacniaczy C-600, tworząc w ten sposób analogowy system multichannel (surround).
Obecnym dyrektorem generalnym TAD-a jest pan Yoshihiro Hirano.
ODSŁUCH
Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
- Audio Accesory - T-TOC Records High Quality Data Master Comparison, TDVD-0002, DVD-R (2011), ripy 16/44,1, 24/96, 24/192 FLAC.
- For Ever Fortune. Scottish Music In The 18th Century, Les Musiciens de Saint-Julien, Robert Getchell, Alpha, 531, CD (2012).
- Paganini for two, Gil Shaham, Göran Söllscher, Deutsche Grammophon/JVC, 480 246-5, XRCD24 (1993/2009).
- Stereo Sound Reference Record. Jazz&Vocal, Stereo Sound, SSRR4, SACD/CD (2010).
- Stereo Sound Reference Record. Nobu’s Popular Selection, Stereo Sound, SSRR5, SACD/CD (2010).
- André Previn, After Hours, Telarc/Lasting Impression Music, LIM UHD 051, CD (1989/2011).
- Anna Jantar, Nic nie może wiecznie trwać, Polskie Nagrania, PNCD 139, CD (2012).
- Beverly Kenney, Beverly Kenney sings for Johnny Smith, Roost Records/EMI Music Japan, TOCJ-9731, CD (1956/2012).
- Clan of Xymox, Subsequent Pleasures, Metropolis, Met 204, CD (1983/2001).
- Depeche Mode, Personal Jesus 2011, Sire/Reprise 21328-2, MS CD (2011).
- Diorama, Cubed Deluxe Edition, Accession Records, A 114, 2 x CD (2010); recenzja TUTAJ.
- Dominic Miller & Neil Stancey, New Dawn, Naim, naimcd066, CD (2002).
- Dominic Miller, Fourth Wall, Q-rious Music, QRM 108-2, CD (2006); recenzja TUTAJ.
- e.s.t. Esbjörn Svenson Trio, 301, ACT Music + Vision, ACT 9029-2, CD (2012).
- Handel, La Maga Abbandonata, Simone Kermes, Maite Baumont, Il Complesso Barocco, dyr. Alan Curtis, Deutsche Harmonia Mundi/Sony Music Entertainment, CD 88697846212, CD (2003/2011).
- Jorgos Skolias & Bogdan Hołownia, …tales, 8Merch, NSA-V001, Limited Edition, No. 0001/2000, CD (2004/2012).
- McCoy Tyner, Nights of Ballads & Blues, Impulse!, IMP 12212, 20-bit Super Mapping, CD (1963/1997).
- Me Myself And I, Do Not Cover, Creative Music, 005, CD (2012).
- Sara K., Don’t I Know You From Somewhere?, Stockfisch, SFR 357.6055.2, CD (2008); recenzja TUTAJ.
- Sigur Rós, Valtari, Parlophone/EMI Records Limited, 623555, CD (2012).
Japońskie wersje płyt dostępne na
Wygląd C-600, nazwa firmy, a także pełne technicznych opisów informacje na jej stronie internetowej sugerują równie „techniczny” dźwięk. Tj. precyzyjny, dokładny, pozbawiony „duszy”. Może nawet „zimny”. I mają tego typu założenia solidne podstawy – w przeszłości przedwzmacniacze półprzewodnikowe tak właśnie brzmiały. Oferowały zwykle znakomitą rozdzielczość i selektywność, jednak w zamian za te cechy poświęcały inne, jak plastyczność i mięsistość; tzw. „obecność”. Użytkownik musiał więc sobie odpowiedzieć na podstawowe pytania w rodzaju: czego w dźwięku szukam, czego szukam w moim systemie, co przedwzmacniacz ma w nim zmienić itp. Bo preamp zmienia dźwięk nieodwołalnie, nawet jeśli komuś się wydaje, że tak nie jest.
Od jakiegoś czasu obserwuję jednak zmianę paradygmatu, poważną zmianę strukturalną w podejściu konstruktorów do dźwięku w ogólności, a do projektowanych przez nich urządzeń w szczególności. Tak, jakby się wreszcie pogodzili z ograniczeniami techniki, czy to lamp, czy tranzystorów, jakby najlepszym spośród nich udało się znaleźć złoty środek w ramach danego paradygmatu.
Bo C-600 gra, jeśli chodzi o barwę, jak dobry, współczesny wzmacniacz lampowy. Jego barwa jest niezwykle zbliżona do barwy całkowicie lampowego przedwzmacniacza Audio Research Reference 5 SE (testowanego w tym samym, lipcowym, numerze „High Fidelity”).
Chodzi przede wszystkim o całkowity brak rozjaśnień i wyostrzeń. To elementy, które zwykle determinowały odbiór tranzystorów i były powodem, dla którego wielu melomanów i audiofilów raz na zawsze wyeliminowało tę technologię z kręgu swoich zainteresowań. Być może jednak przyszedł czas na zredefiniowanie tych założeń.
W brzmieniu C-600, który jest dobrym przykładem na tę zmianę, znajdziemy bowiem elementy dotychczas zarezerwowane dla urządzeń lampowych. Będzie to naturalna barwa, naturalne faktury, duża scena dźwiękowa. Ale dostaniemy też elementy znane z tranzystorów, jak konturowość, znakomity bas, z zejściem i kontrolą, jak również umiejętność porządkowania przekazu muzycznego.
I właśnie ten element, tj. porządkowanie tego, co jest pokazywane między głośnikami, jest największą zaletą testowanego urządzenia. Przedwzmacniacz TAD-a potrafi znaleźć porządek i wewnętrzny rytm, hierarchię w dosłownie każdym nagraniu. W porównaniu z nim Audio Research (chodzi o ten konkretny element) gra w trochę bałaganiarski sposób. Nawet mój Ayon Polaris III [Custom Version], przedwzmacniacz referencyjny, nie potrafił wejść w strukturę nagrania tak dokładnie i dopiero Soulution 720 robił to na równie wysokim poziomie.
Myślę, że chodzi i wybitną umiejętność różnicowania sygnału. Odsłuch zacząłem trochę nietypowo, bo od starej płyty grupy Clan of Xymox, reedycji jej debiutanckiego albumu Subsequent Pleasures z 1983 roku, reedycji, na której znalazły się też nagrania demo jej hitu, albumu Clan of Xymox z roku 1984. Wszystkie te nagrania noszą znamię swoich czasów, bardzo prostych technik nagraniowych, słabej realizacji i jeszcze słabszej produkcji. Ale, jak każda interesująca muzyka, mają w sobie COŚ, co powoduje, że słucha się tego z zainteresowaniem.
Japoński przedwzmacniacz pokazał je naprawdę świetnie, a to dlatego, że udało się mu jakoś poukładać chaos, jaki w tych nagraniach panuje, znaleźć im wewnętrzny rytm i coś w rodzaju „kręgosłupa”, na którym wszystko jest budowane, do którego wszystko się odnosi. Co więcej, C-600 pokazał w wyjątkowo dobry sposób wokale, ukryte dość głęboko w miksie i przez niemal wszystkie przedwzmacniacze, jakie znam, pokazywane stapiane z tłem, mające rozmyte krawędzie.
Ta selektywność, porządek itp. nie były jednak obarczone grzechem pierworodnym, o którym już wspominałem – nie było to robione przez rozjaśnienie, przez wyostrzenie. Uprzedzając nieco wypadki powiem, że brzmienie tego urządzenia można by nawet określić, jako ciemne. Może bez przesady, ale na pewno nie jasne, nie jaskrawe.
Być może dlatego równie dobrze wypadają z nim nagrania na wokalu oparte. Na płycie Clan of Xymox to była umiejętność poboczna, selektywność głosów była czymś „przy okazji”, bo wcale nie one stanowią centralny element tej muzyki (przynajmniej na tej konkretnej płycie). Ale już przy nagraniach Beverly Kenney, Sary K, Jorgasa Skoliasa, Anny Jantar, Sigur Rós – a więc nagrań dobranych trochę od „czapy’, z zupełnie innych światów – objawiało się to stabilnością wokalu, jego dźwięcznością, pewnością słuchającego co do jego „wagi”. Za każdym razem ta umiejętność zaskakiwała, stawiała akcenty w trochę innych miejscach niż urządzenia radzące sobie z tym gorzej.
Bo środek pasma jest tu najważniejszym pasmem. To od niego w jedną stronę odchodzi góra, niezwykle czysta, wybitnie uporządkowana, a w drugą dół, konturowy i pełny. Konturowość to drugi element tego grania. I to on, ostatecznie, odróżnia ten przedwzmacniacz od lampowych Audio Research Ref5 SE i mojego Ayona.
|
Obydwa lampowe preampy brzmią w nieco miększy sposób – na dobre i na złe. C-600 jest konturowy, choć nie utwardza ataku. Po prostu gra średnim i wyższym basem dość dobitnie, to chyba dzięki temu dźwięk jest tak rytmiczny, tak zwarty i poukładany. Z drugiej jednak strony nadaje mu charakter, określa sposób, w jaki odciska się w systemie.
No i bas schodzi bardzo nisko. To w porównaniu z C-600 słychać, że duża cześć innych urządzeń zaokrągla niski zakres, że go gdzieś gubi, że się na samym dole zlewa (słychać, jeśli kolumny na to pozwolą…). Japońskie urządzenie prowadzi dźwięk do samego dołu, do słyszalnego skraju pasma w równy sposób. Przy nagraniach z kontrabasem, a nawet gitarą basową może nie być to jakoś specjalnie wyraźnie. Odbierzemy tę cechę jako część rytmiczności i konturowości. Jednak z muzyką elektroniczną, z generowanymi elektronicznie niskimi dźwiękami to właśnie C-600 zachowa spokój do samego dołu, do wybrzmień, do „mięcha”.
Jak zawsze, tak i w przypadku tego urządzenia, jego dźwięk jest jednak zbiorem kompromisów. Jeśli komuś się wydaje, że na samym szczycie, w top high-endzie jest inaczej, że tu kompromisów nie ma, ten się myli.
C-600, dla przykładu, nie gra tak plastycznym, tak namacalnym dźwiękiem, jak obydwa, już przywoływane, przedwzmacniacze lampowe. Szczególnie Ayon potrafi pokazać instrumenty w nieco bardziej trójwymiarowy sposób, z lepszą bryłą, bardziej „tu i teraz”. TAD traktuje wszystkie płyty tak samo, tj. wszystko porządkuje i nadaje odgórną strukturę. Niezależnie od nagrania. Przez to dźwięk różnych nagrań się do siebie zbliża. Nie jest to oczywiście nic strasznego, dla przykładu Audio Research unifikuje nagrania przez nadawanie im określonej barwy, ale jest czymś, co jest odstępstwem od pełnej neutralności.
I chyba tylko te dwie cechy mogą spowodować, że zostawimy pieniądze gdzie indziej. Nie, że na pewno, bo to wybór, ale zawsze znajdą się słuchacze, dla których akurat te elementy – ujednolicanie wyrazu nagrań i wynikający z tego dystans wobec nich – będą ważniejsze niż inne. Poza tym jednak C-600 jest świetnym przykładem na absolutnie topowy przedwzmacniacz, który wcale nie ma barwy „tranzystorowej”. Ma swój wyraźny charakter, ale w ślepym teście może być pomylony z lampą. Świetnie się go obsługuje, jest znakomicie zbudowany. Jego twórcy przyłożyli się do każdego detalu. To prawdziwy top high-end bez żadnych „ale”, bez żadnych kwantyfikatorów. Po prostu jest.
Metodologia testu
Przedwzmacniacz porównywany by do mojej referencji, modelu Polaris III [Custom Version] firmy Ayon Audio, a także do innych przedwzmacniaczy testowanych do lipcowego wydania „High Fidelity”: Soulution 720, Audio Research Ref5 SE, Avantgarde Acoustic PRE, Octave Jubilee i do bezpośredniego połączenia między odtwarzaczem Ancient Audio Lektor Air V-edition i końcówką mocy Soulution 710. Przedwzmacniacz pracował z dwoma końcówkami – wspomnianym Soulution 710 i Lebenem CS-1000P. Do sieci podłączony był kablem sieciowym Harmonix X-DC350M2R Improved-Version i stał na swoich nóżkach i na drewnianej półce stolika Base IV [Custom Version].
Test miał charakter porównania A/B ze znanymi A i B. Sample muzyczne miały długość 2 min. Odsłuchiwane były również całe płyty. Do podłączenia użyłem kabli zbalansowanych – zarówno od strony odtwarzacza, jak i od strony końcówki mocy.
Mimo że to urządzenie tranzystorowe, to ważne jest też, żeby urządzenie się przed odsłuchem rozgrzało – godzina powinna wystarczyć na ustabilizowanie się temperatury, a więc i parametrów aktywnych elementów wzmacniających i zasilających.
BUDOWA
C-600 firmy TAD to przedwzmacniacz liniowy, półprzewodnikowy, dwupudełkowy. Rozdzielono w nim sekcję wzmacniającą oraz zasilacz, umieszczając je w osobnych obudowach. Zasilacz wygląda z zewnątrz identycznie jak ten stosowany wcześniej w odtwarzaczu SACD D-600, tj. przypomina statki kosmiczne Dartha Vadera – czarne, kanciaste, solidne.
C-600 nie jest dużym urządzeniem, jest jednak bardzo ciężki. A to dlatego, że dużo czasu przy jego projekcie poświęcono na rozwiązanie problemów z wibracjami, które wpływają na pogorszenie dźwięku. To dlatego urządzenie zbudowano na solidnej platformie – grubej, aluminiowej płycie o grubości 33 mm i wadze 15 kg. Płyta została wykończona czarnym, strukturalnym lakierem, a pozostałe części obudowy są srebrne, to drapane i anodowane aluminium w naturalnym kolorze. Całość stoi na trzech aluminiowych stożkach – dwóch z przodu i jednym z tyłu. Z tyłu zamontowano też dwa, niższe niż stożek, gumowe nóżki. To po to, aby urządzenie mogło się na czymś oprzeć, jeśliby ktoś się oparł na którymś z tylnych rogów. Proste i fajne. Pozostałe ścianki wykonano z aluminiowych płyt, a przednią ściankę ukształtowano w charakterystyczny dla serii ‘C’ tego producenta sposób – ma dwie płaszczyzny, stykające się pod kątem dokładnie na osi urządzenia.
Moduł wzmacniający: przód i tył
Z przodu mamy dwie duże gałki – zmiany wejść i zmiany siły głosu. Obydwie nie mają punktu początkowego, są wić tylko en-koderami. Gałki zamocowano na solidnych, 41-mm łożyskach tocznych, zapewniających poczucie obcowania z solidnym urządzeniem. Pośrodku mamy duży, czytelny (hura!) wyświetlacz w charakterystycznym, bursztynowym kolorze. Odczytamy na nim różne ustawienia – przy codziennym użytkowaniu będzie to wybrane wejście i siła głosu. Po obydwu stronach wyświetlacza mamy guziki, ukryte pod wspólnymi płytkami (takie retro w stylu lat 70.) – naciskając je przy którymś z symboli aktywujemy daną funkcję. Możemy wejść do menu, wyjść z niego, włączyć lub wyłączyć wyświetlacz, aktywować tryb Mute lub zmienić rozdzielczość regulatora siły głosu – można wybrać krok co 1 lub 0,5 dB.
Tył wygląda równie ciekawie. Podzielony jest na dwie części, dla dwóch kanałów. Oddzielają je duże, wielopinowe gniazda, do których wkręcamy kable doprowadzające napięcie z zewnętrznego zasilacza.
Wejść jest sześć – trzy zbalansowane, na gniazdach Neutrika, i trzy niezbalansowane, na gniazdach wyglądających identycznie jak te w urządzeniach Accuphase’a czy Marantza. Są tam też wyjścia liniowe – aż cztery pary!!! Dwie zbalansowane i dwie niezbalansowane. Można też skorzystać z dwóch (XLR – RCA) wyjść liniowych o nieregulowanym poziomie, np. dla rejestratora lub dla wzmacniacza słuchawkowego. Są one skojarzone w pętli do nagrywania z wejściami 3 i 6. Wejścia 2 i 5 można zamienić w menu na ‘unity gain’, tj. o wzmocnieniu 0 dB. Można wtedy do nich podłączyć zewnętrzny procesor, np. kina domowego. Dodajmy, że w menu można też zmienić wzmocnienie dla każdego wejścia z osobna.
Moduł wzmacniający: środek
Żeby dostać się do środka trzeba odkręcić 12 śrub mocujących ciężką aluminiową płytę. Po jej odkręceniu odsłania się naszym oczom bardzo ładny widok – wnętrze podzielone na dwie części biegnącym przez środek „tunelem”, w którym prowadzone jest zasilanie. Przy przedniej ściance przykręcono, dokładnie zaekranowaną, płytkę z mikroprocesorem, do której prowadzone jest osobne napięcie. W części wzmacniającej mamy dwie płytki – dużą z zasilaczem, selektorem wejść, regulacją siły głosu, wzmocnieniem oraz mniejszą, z wyjściami.
Sygnał prowadzony jest w bardzo nietypowy sposób. Buforowanie i wstępne wzmocnienie sygnału prowadzone jest w osobnych biegach, dla każdego wejścia osobno. Przy wejściach RCA mamy symetryzatory, układy scalone Burr Brown OPA2134 i kolejne scalaki, wzmacniające sygnał tak, aby nie było różnicy w głośności między wejściami RAC i XLR. Sygnał jest następnie sprzęgany za pomocą dużych, foliowych kondensatorów z logo TAD-a. Tak trafiamy do regulatora siły dźwięku – to układ scalony z drabinką rezystorową, z logo TAD-a. I dopiero potem sygnał jest wzmacniany. Użyto do tego dużych tranzystorów Sankena, komplementarnych par 2SA1859+2SC4883. Tranzystory przykręcono do sporych radiatorów. Ciekawe, ale w każdym kanale mamy osiem tranzystorów, osobno dla sekcji z wejściami RCA (gdzie sygnał jest symetryzowany i płynie w postaci różnicowej) i dla XLR i – tak to wygląda, dla każdego z wyjść osobno. Nie ma więc równoległego łączenia wyjść – każde z nich wzmacniane jest osobno!!! I dopiero po wzmocnieniu trafiamy na górną płytkę, z wyjściami, kluczowanymi przekaźnikami (selektor wejściowy też jest na przekaźnikach) Takamisawy i przez kondensatory sprzęgające wychodzimy na zewnątrz. Kondensatory te są zaekranowane miedziowaną blachą.
Miedziowany jest też ekran oddzielający wspomniane tranzystory wzmacniające od sekcji zasilania. Bo mimo że w zewnętrznym zasilaczu jest prostowane i filtrowane napięcie, to dopiero tu, przy układach, resztę filtrów i stabilizatorów. Znajdziemy tam duże kondensatory z logo TAD-a, wyprodukowane przez Nippon Chemi-Con, kondensatory Nichicon Muse i Elna Silmic. Widać, że dobierano je w wyniku odsłuchów – każda sekcja ma trochę inny zestaw. Firma zwraca uwagę na niezwykle krótką ścieżkę sygnału – poza układem z regulacją siły głosu jest tylko jeden stopień wzmocnienia napięciowego.
Całość jest niezwykle uporządkowana, choć trzeba powiedzieć, że sygnał częściowo płynie ekranowanymi kabelkami, wpinanymi do płytek za pomocą pinów i wtyczek.
Moduł wzmacniający: pilot
Pilot ma metalową górę i plastikowy spód wykończony tak, aby ładnie leżał w dłoni. Guzików wiele nie ma, a i te, które są rozdzielono logicznie na dwie części. Pilot, jak chyba wszystkie piloty świata, wyprodukowano w Chinach. Cały przedwzmacniacz – w Japonii.
Zasilacz
Zasilacz zapakowano w bardzo ciężką obudowę z aluminium. Jest bardzo szykowna, choć wykończona jest czarną, strukturalną farbą. Z przodu jest tylko niebieska dioda, z tyłu dwa gniazda z napięciem dla modułu wzmacniającego, gniazdo sieciowe IEC oraz mechaniczny wyłącznik. Obudowę wykonano z grubych aluminiowych płyt.
W środku widok, jaki znamy raczej z wysokiej klasy wzmacniaczy, a nie z zasilaczy – to duży transformator toroidalny o mocy 400 W i dwie płytki – wejściowa i wyjściowa. Na wejściowej są duże, ceramiczne bezpieczniki i filtr AC. Na górnej płytce mamy trzy prostowniki i filtry napięcia. Ta część, nazwijmy ją „brudną”, oddzielona jest od następnej sekcji – „czystej” – miedziowaną blachą. W tej drugiej mamy duże kondensatory filtrujące z logo TAD-a, takie same, jak w module wzmacniającym. Sprzęgnięte są mniejszymi kondensatorami foliowymi. Na płytce naniesiono napis „Manufactured by Little Fuse Inc.”.
Pobierz tekst w PDF
|