pl | en
Test
WZMACNIACZ ZINTEGROWANY
LUXMAN SQ38u

Cena: 19 900 zł

Dystrybucja: Audio Center Poland

Kontakt:
ul. Malborska 56
30-646 Kraków
tel.: 012 265 02 85
fax: 012 655 45 12

e-mail: audiocenter@audiocenter.pl

Strona producenta: LUXMAN
Polska strona producenta: LUXMAN

Tekst: Wojciech Pacuła

Pewne urządzenia są bardziej „pewne” niż inne. Zdarzają się tak dopracowane, skończone konstrukcje, że można o nich powiedzieć, iż z powodzeniem przetrwały próbę czasu. Da się ich wymienić sporo - wbrew temu, co chcieliby nam wmówić sprzedawcy i producenci - jednak zwrócę uwagę na dwie, z którymi mam do czynienia na co dzień i które już testowaliśmy: wkładkę gramofonową Denona DL-103 (i jej derywaty - DL-103 R i DL-103SA), a także wzmacniacz McIntosha MC275 (test wersji Commemorative Edition TUTAJ). W obydwu przypadkach istnieją, liczące wiele osób, fankluby, a produkty te pozostają w ofercie swoich firm do dzisiaj - u Denona, pomimo że to wielki koncern AV, z analogiem mający już niewiele wspólnego i u McIntosha - choć jego szefowie otwarcie mówią, że dla nich osobiście czas lamp dawno się skończył. Coś musi być w tych produktach, co organizuje ich użytkowników, potencjalnych klientów na tyle, że ci „wymuszają” w pewien sposób ich ciągłą produkcję. Co to takiego? Myślę, że sprawa jest prosta: są po prostu dobre.

Wprowadzony do sprzedaży na początku tego roku wzmacniacz SQ38u Luxmana należy do tego samego, ekskluzywnego grona. Ta integra o klasycznej linii, w dodatkowej obudowie z drewna, z przedwzmacniaczem gramofonowym, po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w roku 1963 (!) i nosiła symbol SQ38. W zeszłym roku mieliśmy więc do czynienia z okrągłą, 45. rocznicą powstania. Projekt ten był na tyle „rozwojowy”, otwarty na ulepszenia, że nie zastępowano go nowym, a po prostu co kilka lat wprowadzano do sprzedaży nieco usprawnione wersje, z dodatkowymi literkami przy symbolu. Wymieńmy je w porządku chronologicznym:

SQ38D - rok 1964
SQ38Ds - rok 1965
SQ38F - rok 1968
SQ38FD - rok 1970
SQ38FD II - rok 1974
LX38 - rok 1978
LX38u - rok 1983
SQ38s - rok 1995
SQ38D - rok 1998
SQ38u - rok 2008

Jak widać, wzmacniacz przez 45 lat był w ciągłej produkcji. A to o czymś świadczy. Urządzenie zaprojektował „guru” lampowy Luxmana, pan Kazuyuki Doi, odpowiedzialny także za systemy NeoClassico oraz MQ-88. Specyfikowany konserwatywnie na 2 x 30 W wzmacniacz oparto o lampy EL34, pracujące w push-pullu, w układzie ultra-linear. Wyposażony został w przedwzmacniacz gramofonowy, z wybieranymi wartościami impedancji, gdzie w sekcji MC zastosowano transformatory step-up. Urządzenie posiada pilot zdalnego sterowania oraz selektor, pozwalający na przełączanie między dwoma parami zacisków głośnikowych. Mamy do dyspozycji także wyjście na słuchawki oraz przełącznik ‘Separate’, dzięki któremu można SQ-38u zintegrować z systemem kina domowego lub podłączyć do niego zewnętrzny przedwzmacniacz (albo odtwarzacz z regulowanym wyjściem). Moim zdaniem to najładniejsza wersja tego wzmacniacza. Kropka.

ODSŁUCH

  • Yoko Ono, Open Your Box, Astralwerks, ASW 88710, CCD.
  • Depeche Mode, Sounds Of The Universe, Mute/EMI Music Japan, TOCP-66878, CD+DVD; recenzja TUTAJ.
  • Tsuyoshi Yamamoto Trio, What a Wonderful Trio!, First Impression Music, FIM DXD 079, silver-CD; recenzja TUTAJ.
  • Wynton Kelly, Kelly Blue, Riverside/JVC, JVCXR-0050-2, XRCD2.
  • Sonny Rollins, Sonny Rollins&The Contemporary Leaders, Contemporary Records/JVC, VICJ-61337, K2HD.
  • Frank Sinatra, Only The Lonely, Capitol/Mobile Fidelity, UDCD 792, gold-CD; recenzja TUTAJ.
  • Wong San, Feel Like Making Love, Pony Canyon, PCCY-50014, HQCD; recenzja TUTAJ.
  • The Beatles, 09.09.09 [sampler], Apple/Parlophone/EMI, 6844142, 2 x CD, recenzja TUTAJ.
  • Cantate Napoletane Del’ 700, Capella della Pietà de’Turchini, Eloquentia, EL 0919, CD.
  • King Crimson, Lark’s Tongues in Aspic, WHD Entertainment, IECP-30006, HDCD/HQCD.
  • The Modern Jazz Quartet, Pyramid, Atlantic/Warner Music Japan, WPCR-25125, CD.
  • Paula Cole, Courage, Decca, B0008292-02, CD; recenzja TUTAJ.
  • Ariel Ramirez, Misa Criolla, José Carreras, Philips/Lasting Impression Music, LIM K2HD 040, K2 HD; recenzja TUTAJ.
  • Barney Kessel, On Fire, Interplay Records/Pony Canyon, MYCJ-30538, HQCD.
  • Carol Sloane, Hus-A-Bye, Sinatra Society of Japan, Muzak, XQAM-1031, CD.

Nie wiem, czy już Państwa ostrzegałem - jeśli nie, to przepraszam, niech to będzie część wyjaśnień, które powinienem złożyć dawno temu. W moim życiu, także profesjonalnym życiu (chodzi mi o tę jego część, która związana jest z wykonywanym przeze mnie zawodem) większość czasu spędziłem ze słuchawkami na głowie. Najpierw jako dziecko w ten sposób chłonąłem przygody Pinokia i Muminków, o innych bohaterach nie wspomniawszy, a potem tak słyszałem to, co działo się w studiu nagraniowym, gdzie chwilę wcześniej ustawiałem mikrofony i gdzie muzycy właśnie coś grali. Jestem więc człowiekiem w pewnej mierze skażonym tego typu odsłuchem i w dużej „myślę” o dźwięku właśnie „słuchawkami”. To ważne, ponieważ - tak przynajmniej wynika z prostej statystyki - to jest mniejszościowa grupa słuchaczy. A to z kolei mówi, że w swoich wyborach nie jestem tak obiektywny, jakbym pewnie był, gdyby słuchawki były dla mnie tylko czymś dodatkowym, czymś wymuszonym przez okoliczności. W tym przypadku podstawowym sposobem odsłuchu zarejestrowanej w jakiś sposób muzyki byłyby kolumny. A brak obiektywizmu u recenzenta, dziennikarza jest czymś podejrzanym. Zakłada się przecież, że ludzie zajmujący się przekazywaniem informacji, ocena itp. będą absolutnie uwolnieni od wpływu wszystkiego dookoła, także swojej biografii. Moim zdaniem to bzdura, błąd logiczny i metodologiczny, ale - jak mówię - taki jest ideał. Tak więc, w stosunku do tego ideału, jestem nieobiektywny. Druga rzecz wiąże się z pewnymi „skłonnościami”, jakie dziennikarz, a więc także ja, ma dla pewnych konkretnych marek (ludzi itp.). U mnie można dostrzec ciepłe miejsce w sercu dla pewnych firm, np. Lebena, McIntosha itp., ale także do pewnego myśleniu o urządzeniu. Myśleniu, które dostrzegam we wzmacniaczu SQ-38u Luxmana. Będzie to więc test absolutnie nieobiektywny, a jednak całkowicie prawdziwy.

Odsłuch urządzenia rozpocząłem od oceny tego, jak się zachowuje jako wzmacniacz słuchawkowy. Do porównania miałem swojego Lebena CS300, który służy mi właśnie w tej roli, Tri TRV-88SE (test w tym miesiącu) oraz Cary CAD-300-SEI, przy czym najważniejsze było to, jak Luxman ma się do Lebena. Trzykrotna różnica w cenie nie miała dla mnie większego znaczenia, bo ostatecznie chodzi o hi-end i tutaj nie ma czegoś takiego, jak „stosunek jakości do ceny” - albo coś gra, albo nie. Słuchawek też się kilka znalazło - przede wszystkim moje AKG K701, Ultrasone PROLine2500 i Beyerdynamic DT-990 Pro (600 Ω), ale i Ultrasone Edition 8 i Sennheiser HD800. Dodajmy jeszcze, że dodatkowym impulsem do takiej, a nie innej kolejności był test tego wzmacniacza, wykonany w sierpniu w magazynie 6moons.com przez Srajana Ebaena (TUTAJ), w którym powoływał się na moje doświadczenia z Lebenem i gdzie można zobaczyć zdjęcie fragmentu mojego systemu.

Pierwsze wrażenia po podłączeniu moich ukochanych AKG nie były najlepsze. K710 to genialnie koherentne przetworniki, ale mają tę wadę, że nie są ultra-rozdzielcze na górze. PROLine2500 są pod tym względem lepsze, a Edition 8 nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że da się lepiej. Generalnie, wspomniane słuchawki AKG grają ciut ciepło, z naciskiem położonym na średnicę. Z Luxmanem usłyszałem jednak coś innego - dźwięk był nieco „chudy” i wyższa średnica grała trochę mocniej niż z Lebenem. Najbardziej zaskakujące było jednak to, że wyraźnie rozdzielczość tego zakresu, jego bogactwo, z SQ-38u były ograniczone. To naprawdę duża niespodzianka, ponieważ wydawałoby się, że droższy wzmacniacz powinien zagrać lepiej. Jak się zaraz jednak okazało, nie chodziło o samo urządzenie, a o to konkretne połączenie. Po przejściu na 2500 Ultrasone dźwięk zrobił się znacznie bardziej plastyczny (tak!), a góra czystsza. Ważniejsze było jednak to, że poprawił się też balans tonalny. Ponieważ we wzmacniaczu tego japońskiego producenta regulacja barwy dźwięku nie jest odłączalna i nie ma wyraźnie zaznaczonego środkowego położenia, można z niej do woli korzystać. Z AKG musiałem nieco dołożyć basu, niewiele - gdzieś na godzinę ‘1’, ale jednak. Z 2500 nie było to potrzebne. Przejście na Edition 8 tej samej firmy pokazało, że wzmacniacz ma niesamowite możliwości w kreowaniu wybitnie rozdzielczego, niesamowicie dokładnego dźwięku. Także plany dźwiękowe, a jeśli jesteśmy do słuchawkowej prezentacji przyzwyczajeni, to takowe odróżniamy, były w tej kombinacji nieprawdopodobne - lepsze nawet (tak mi się wydaje, ale głowy nie daję) od tego, co słyszałem z topowego systemu elektrostatycznego Staxa (TUTAJ). Trzeba było jednak dodać nieco basu. Dźwięk nie miał też takiej namacalności, jak z Lebena i AKG. Myślę więc, że najlepiej wypróbować HD800 Sennheisera lub topowe Grado, bo to powinno być to, o co chodzi.

Przy najlepszych połączeniach, tj. Leben+AKG i Luxman+Ultrasone (lub Sennheiser), dźwięk tych systemów diametralnie się od siebie różnił. Luxman grał znacznie dokładniej, w bardziej przejrzysty i otwarty sposób. Tak, to był prawdziwy „monitor” i coś takiego chciałbym mieć w czasach, kiedy uczestniczyłem w nagraniach (używałem wówczas Bayerdynamic DT-990 Pro zasilanych ze wzmacniacza słuchawkowego w stole mikserskim). Przekaz ten w dużej mierze przypominał to, co słyszałem z monitorów odsłuchowych, gdzie po drugiej stronie toru było nie nagranie, a żywi muzycy. Nie było to dokładnie to samo, ale jeśli chodzi o umiejętność wskazania każdego detalu w dźwięku, było blisko. W dużej mierze przypominało to gramie wzmacniacza Cary z Edition 8. Z drugiej strony, mój Leben z AKG miał ciemniejszy, przyjaźniejszy dźwięk. Luxman nie był wyostrzony, ani rozjaśniony - po prostu mój system akcentował nieco niższą część pasma, nie było tylu informacji na górze, co z Luxmanem.

Bas tego ostatniego był precyzyjniejszy, co świetnie pokazały płyty Yoko Ono Open Your Box i Sounds Of The Universe Depeche Mode, gdzie niskich zejść nie brakuje. Leben nadał jednak tym dźwiękom większą masę, były inne nieco bliżej, były bardziej intymne. Myślę, że Luxman po prostu pokazuje rzeczy takimi, jakie są, zaś Leben z AKG trochę je „poprawia”. To samo tyczy się środka. Wokale, takie jak Carol Sloane, wspomnianej Yoko Ono, czy Paula’i Cole, były z obydwu wzmacniaczy znakomite, jednak podane zupełnie inaczej: Luxman pokazał ich bogactwo wraz z pogłosami, wraz ze wszystkimi elementami pozamuzycznymi, nie zapominając przy tym, że to ostatnie muzyka jest najważniejsza. Leben (a także Tri) skupił się na płynności i koherencji, część informacji po prostu nie „wypuszczając”.

Wszystko to jest prawdziwe, jednak po dłuższym odsłuchu zmieniają się akcenty tego, na czym my, jako słuchający, się skupiamy. Okazuje się bowiem, że dość mocno gra średnica, szczególnie w swoim wyższym zakresie, gdzieś w okolicach 1 kHz. Potrzebne są więc słuchawki, które to nieco utemperują. I choć Ultrasone Edition 8 fantastycznie pokazały niesamowicie czystą górę tego urządzenia oraz znakomitą scenę, to jednak czasem brakowało w nich fizycznego oparcia głosu, mocniejszego wejścia kontrabasu itp. nie jest to jakiś szczególny brak, ale, jak dla mnie, lepiej poszukać czegoś, co by to nieco skompensowało, szczególnie na niższej średnicy, bo bas można podkręcić barwą dźwięku. Próbowałem też wejść bezpośrednio na końcówkę mocy, korzystając z przedwzmacniacza w moim lektorze Prime, ale potwierdziło się to, co słyszałem wcześniej, a nie miałem już możliwości wpływania na barwę.

Kiedy przeszedłem na kolumny, okazało się, że tak naprawdę, wszystko, co napisałem przy słuchawkach. Pod nazwy tych ostatnich mógłbym wstawić konkretne marki i voila! Żeby jednak nie wyjść na leniwego idiotę, postaram się to sprecyzować, odnosząc się do połączeń, które sam wypróbowałem… Wzmacniacz ma dość otwarty, przejrzysty dźwięk. Czystość góry i wyższego środka jest zachwycająca i przewyższa większość tego, co w tych pieniądzach można dostać, bez względu na zastosowaną technikę. Bo SQ38u nie gra wcale, jak ‘wzmacniacz lampowy”. To kompletnie inne urządzenie od - chociażby - integry CS600 Lebena. Nie ma tu żadnego ocieplenia, złagodzenia skrajów pasma, wyczuwalnych zniekształceń itp. te ostatnie SA, jednak manifestują się raczej tak, jak w urządzeniach Ayona - przez zmniejszenie (w porównaniu do systemu odniesienia) rozdzielczości i faktur. Ale nie przez zmulenie itp. Umiejętność pokazania akustyk wnętrz, w których nagrano głos Carol Sloane z płyty Hush-A-Bye była nieprawdopodobna. To wyjątkowa umiejętność, bez względu na cenę. Sam głos też był bardzo precyzyjny, różnice między poszczególnymi nagraniami jak na dłoni itp. Równie pięknie ukazano gitarę Barneya Kassela z niezmiernie smakowitej płyty On Fire. Równie duże wrażenie robi to, jak wzmacniacz kontroluje bas - na piątkę z plusem! Wzmacniacz lampowy, który robi to lepiej niż większość tranzystorów do 20 000 zł, to naprawdę coś! Płyty Depeche Mode pokazały, że to urządzenie w którym nie silono się na sztuczki, a chodziło po prostu o rzetelne granie.

Żeby jednak cieszyć się z takiego, a nie innego grania, trzeba spełnić podstawowy warunek: właściwie dobrać kolumny. Z przejrzystymi, raczej powściągliwymi w rysowaniu barw kolumnami, które bardzo brzydko reagują na błędy przed nimi, jak np. moje Dobermanny Harpii Acoustics, dźwięk będzie zbyt lekki. Wszystkie powyższe uwagi dotyczą grania z pokrętłem basu ustawionym na godz. 1 lub 1:30 - to jednak nie zmieniło nasycenia najniższego zakresu, które pozostało nieco zbyt małe. Dlatego należy poszukać gdzie indziej. Wszyscy, którzy słyszeli Luxmana grającego z nowymi kolumnami Platinum 200 Monitora Audio (z odtwarzaczem Luxman D-06) mówią, że było świetnie. I takie zestawienie należy wypróbować. Można jednak posłuchać tego wzmacniacza z kolumnami Harbetha lub Spendora. Miałem w tym samym czasie kolumny HL Compact 7ES-3 tego pierwszego i naprawdę było wyjątkowo przyjemnie. Najwyraźniej SQ38u potrzebuje lekkiego ocieplenia gdzieś w torze, dodania głębi na średnicy. Jeśli tego mu nie zapewnimy, to może się zdarzyć, że dominantą w dźwięku będzie wyższa średnica - nawet nie ta odpowiedzialna za jaskrawość , a po prosty przenosząca akcent w głosach na wyższe harmoniczne. A tego nie lubimy…

Koniecznie trzeba wypróbować wszystkie te opcje, ponieważ taka czystość dźwięku zdarza się niezmiernie rzadko. Nie bójmy się korzystać z pokręteł barwy dźwięku - i tak są w torze, a przy tym wcale nie burzą przekazu. Wręcz przeciwnie. Układ w nich zastosowany, nazywa się LUX, został opracowany przez Luxmana już w 1963 roku tak, aby jak najmniej wpływał na sam sygnał. Podobnie jest u McIntosha, gdzie też chętnie korzystałem z tych pokręteł. Dodajmy nieco basu, odejmijmy nieco góry i podepnijmy któreś z przywołanych wcześniej kolumn i prawdopodobnie nie będziemy już dłużej szukali. Nie dlatego, że nie da się lepiej - oczywiście, że się da, a za te pieniądze da się na pewno inaczej - a dlatego, że w SQ38u połączona jest niepowtarzalna stylistyka, historia oraz dźwięk. A przecież nie napisałem jeszcze o przedwzmacniaczu gramofonowym! To bardzo godziwe urządzenie, może nie mistrzostwo świata w dziedzinie rozdzielczości, ale naprawdę bardzo fajne. Myślę, że nie potrzeba kupować zewnętrznego preampu, chyba, że jesteśmy typem impulsywno-kompulsywnym, który musi coś zmieniać. W ostatnim numerze „Twojego Stylu” (a co, poczytuję pisma żony…), w artykule poświęconym podejmowaniu deczji, znalazłem coś, co od dawna staram się zaszczepić w tym piśmie i do czego chciałbym namówić i Państwa: w ostatnim podrozdziale pt. Wystarczy dobrze mowa jest o pragmatycznym, anglosaskim podejściu do życia, a jego mottem jest: „good enough”, czyli „wystarczająco dobrze” (zob. E. Pągowska, Decyduj szybko!, „Twój Styl”, 10/231/2009, s. 178) . Chodzi po prostu o to, żeby znaleźć jakiś kompromis między „oczekiwanym” i tym, co dostajemy. Wówczas okaże się, że życie jest znacznie łatwiejsze. Wiem, że z kolei naczelna dewiza audiofilska mówi, że „nigdy nie jest wystarczająco dobrze” i to właśnie ona jest motorem postępu, zbliżania się do „dźwięku idealnego”. W życiu jednak warto chyba być trochę bardziej samolubnym i pomyśleć o sobie tu i teraz. A Luxman jest takim „tu i teraz”. To nie jest urządzenie bez wad, bo da się lepiej nasycić środek, lepiej zbalansować górę i dół itp. Z właściwymi kolumnami to może być jednak koniec poszukiwań - nie dlatego, że jest najlepiej, jak może być, a właśnie dlatego, że jest wystarczająco dobrze.

BUDOWA

Luxman SQ38u to kolejna, jedenasta wersja tego urządzenia. Jest to wzmacniacz zintegrowany, oparty w całości o lampy. W tej wersji na wyjściu mamy typ EL34 (pierwotnie były to 6RA8), pracujące w układzie ultralinearnym push-pull, w klasie AB. W tej wersji zastosowano produkty Electro-Harmonixa, dające moc 2 x 30 W. Oprócz tego znajdziemy w nim jeszcze aż siedem innych lamp! Jedną 12AX7 na wejściu, dwie 12AU7 w sterowaniu lamp końcowych i odwracaczu fazy, dwie 12AX7 we wzmacniaczu gramofonowym i jedną 12AX7 na wejściu oraz jedną 12AU7 na wyjściu układu wejściowego, w układzie regulacji barwy. Wszystkie lampy pochodzą z Chin, a te w preampie zamknięto w metalowych ekranach. Sygnał dla wyjścia słuchawkowego ma być pobierany z transformatorów wyjściowych.

Przedwzmacniacz gramofonowy typu PF-NF ma dwa stopnie - pierwszy, dla wkładek MC na transformatorach i drugi na lampach, dla wkładek MM . Dla wkładek MC możemy wybrać dwie wartości obciążenia: dla MC Low są to 2 Ω, dla wersji MC High 40 Ω. W tym układzie potencjometr umieszczono przed lampami wyjściowymi, za selektorem wejść. Te ostatnie są przełączane w hermetycznych, wypełnionych nitro-gazem przekaźnikach. Wejść liniowych mamy pięć, w tym jedno z pętlą do nagrywania, wejście na końcówkę i wyjście z przedwzmacniacza i wspomniane wejście gramofonowe. Układ wzmacniający zmontowano na jednej, dużej płytce drukowanej, zaś zasilanie - naprawdę rozbudowane - na drugiej. W torze znajdziemy precyzyjne oporniki oraz kondensatory polipropylenowe RealCap. W zasilaczu znajdziemy kondensatory Swellonga - i to one zwróciły moja uwagę na charakterystyczny montaż, elementy itp. Jestem pewien, że układ ten został zmontowany w Chinach. Niezwykle podobnie wyglądają układy japońskiego Tri (też montowany w Chinach) i holenderskich PrimaLun. Wszystkie te firmy stosują kondensatory RealCap w podobnej konfiguracji. Nie ma się czego wstydzić, bo to bardzo dobry montaż, ale trzeba wiedzieć. Na tylnej ściance nadrukowano dumny napis „Made in Japan”, ponieważ większość prac wykonano w Japonii. Obudowa jest niezwykle solidna i chassis w całości pokryte jest specjalną, wytrzymałą na uszkodzenia mechaniczne farbą. Tę samą, co górna kratka i dolna. Reszta obudowy wykonana została z 16-mm płyt MDF, pokrytych naturalną okleiną.

Front wykonano z 8-mm, aluminiowej płyty. Umieszczono na niej osiem gałek, pogrupowanych po cztery. W pierwszej grupie mamy gałkę siły głosu z małą, pomarańczową diodką, selektora wejść, wyboru wkładki (MC High, MC Low i MM) oraz balansu między kanałami. Pośrodku umieszczono przycisk ‘Mute’. W drugiej grupie mamy selektor wyjść głośnikowych (off-A-B-A+B) oraz podsłuchu taśmy z wejścia magnetofonowego (‘monitor’) oraz dwie gałki barwy dźwięku - niestety bez zaznaczonego położenia środkowego i bez możliwości ich odłączenia! Pomiędzy tymi grupami umieszczono trzy przełączniki hebelkowe - odcinające bas poniżej 30 Hz (dla słabej klasy gramofonów - trochę to bez sensu, ale…), mono-stereo i monitora dla taśmy magnetofonowej. Powyżej jest jeszcze mechaniczny wyłącznik zasilania i bursztynowy okrąg wskazujący działanie urządzenia. Całość wygląda niezwykle efektownie i ma swój styl. Urządzenie wyposażono w pilot zdalnego sterowania. Warto dodać, że za jakiś czas ma powstać dopasowany stylistycznie odtwarzacz CD D38 (podaję za „6moons”), z wyjściem półprzewodnikowym i lampowym, z lampą za okienkiem z przodu…


Pobierz test w PDF

g               a               l               e               r               i               a


System odniesienia

  • odtwarzacz CD: Ancient Audio Lektor Prime (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz: Leben RS-28CX (test TUTAJ; niedługo zmiana na Polaris II, test TUTAJ)
  • końcówka mocy: Luxman M-800A (test TUTAJ)
  • wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300 (recenzja TUTAJ)
  • kolumny: Harpia Acoustics Dobermann (test TUTAJ)
  • słuchawki: AKG K701, Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ω (recenzje TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ)
  • interkonekty: CD-przedwzmacniacz: Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ, przedwzmacniacz-końcówka mocy: Wireworld Gold Eclipse 52 (test TUTAJ)
  • kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx
  • kable zasilające: Acrolink Mexcel 7N-PC9100 (odtwarzacz; recenzja TUTAJ) i 2 x Acrolink Mexcel 7N-PC7100 (przedwzmacniacz, końcówka mocy (recenzja TUTAJ)
  • listwa sieciowa: Gigawatt PF-2 (recenzja TUTAJ)
  • stolik Base
  • pod odtwarzaczem podkładki Ceraball (artykuł TUTAJ)
  • Gramofony wciąż się zmieniają, podobnie jak wkładki. Moje marzenie: SME 30 z ramieniem Series V i wkładką Air Tight PC-1 (także w wersji PC-1 Mono).