pl | en
Test
Wzmacniacz zintegrowany
Triode TRV-A300SER

Cena (w Polsce): 3290 euro

Producent: Triode Corporation

Kontakt:
609-3 Fukuroyama ǀ Koshigaya-shi Saitma-ken ǀ Japan
PO#343-0032
tel.:+81-48-940-3852 ǀ fax:+81-48-940-3853

e-mail: info@triode.co.jp

Strona producenta: www.triode.co.jp

Kraj pochodzenia: Japonia

Produkty do testu dostarczyła firma: Pełne Brzmienie
Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Wojciech Pacuła

Data publikacji: 16. maja 2012, No. 97




We wrześniu 2006 roku, w 29 nr. magazynu „High Fidelity OnLine” (tak się wtedy „High Fidelity” nazywał) ukazał się test wzmacniacza zintegrowanego TRI TRV-300SE (do poczytania TUTAJ). To był pierwszy wzmacniacz tej japońskiej firmy w Europie i dzięki niemu uważam się za „ojca” jej obecności w Polsce. To bowiem na potrzeby pierwszego „japońskiego” wydania naszego magazynu przysłał go nam pan Junichi Yamazaki, właściciel i główny konstruktor.
W jego symbolu zawierają się najważniejsze założenia pana Yamazaki: stosowanie układów triodowych i przekonanie o supremacji lampy 300B. Firma zaczynała bowiem od wzmacniacza na lampach 300B, modelu VP-300BD, który w 1997 roku, kiedy firma powstała, otrzymał nagrodę jednego z magazynów japońskich. Model ten, po modyfikacjach w 2003 roku pozostaje w produkcji do dziś. To się nazywa długowieczność! Ale jeśli coś jest dobre, najwyraźniej nie ma sensu tego zmieniać.
Coś się jednak zmieniło – marka. Firma wciąż nazywa się Triode Corporation Co.,. Początkowo produkowane przez nią wzmacniacze sprzedawane były pod marką Tri, a od jakiś, o ile mnie pamięć nie myli, dwóch lat – Triode.
Główne elementy, przynajmniej w podstawowych wzmacniaczach, wciąż są takie same: aluminiowy, częściowo drapany, a częściowo piaskowany front i gałki , burgundowy lakier ścianki górnej i osłon transformatorów, a także drewniane boczki (jak w Lebenie). Nietypowy kolor nie jest dla japońskich produktów niczym szczególnym, wystarczy przypomnieć kolorowe edycje produktów Musica, czy też piękne, głęboko zielone lakiery wzmacniaczy Shindo Laboratory. Triode ładnie się w ten trend wpisuje.

Z TRV-A300SER zamykamy krąg – zaczynaliśmy z modelem TRV-300SE. Mimo to trudno ze sobą te dwa urządzenia porównywać. Nowy wzmacniacz ma klasyczny układ lamp, choć jego ścianka przednia także jest mniejsza niż standardowe 430 mm. Tym razem mamy wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy MM, wyjście słuchawkowe i pilot zdalnego sterowania. I znacznie lepiej wygląda.

Do tej pory testowaliśmy:

  • wzmacniacz zintegrowany Triode TRV-845SE, test TUTAJ
  • przedwzmacniacz liniowy + wzmacniacz mocy Triode TRX-1 + TRX P 6L, test TUTAJ
  • wzmacniacz zintegrowany TRI TRV-88SE, test TUTAJ
  • odtwarzacz CD + wzmacniacz zintegrowany TRI TRV-CD4SE + TRV-35SE, test TUTAJ
  • wzmacniacz zintegrowany TRI TRV-300SE, test TUTAJ

ODSŁUCH

Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Compact Disc

  • For Ever Fortune. Scottish Music In The 18th Century, Les Musiciens de Saint-Julien, Robert Getchell, Alpha, 531, CD (2012).
  • Paganini for two, Gil Shaham, Göran Söllscher, Deutsche Grammophon/JVC, 480 246-5, XRCD24 (1993/2009).
  • Beverly Kenney, Lonely And Blue, Cellar Door Records/Sinatra Society of Japan, XQAM-1022, CD (2007).
  • Chet Baker, Chet Baker Sings and Plays, Pacific Jazz/EMI Music Japan, TOCJ-90028, HQCD (1958/2008).
  • Chopin, 4 Scherzi, Ivo Pogorelich, Deutsche Grammophon, 439 947-2, CD (1998).
  • David Sylvian, Sleepwalkers, P-Vine Records, PVCP-8790, CD (2011).
  • Diorama, The art of creating confusing Spirits, Accession Records, EFA 23450-2, CD (2004).
  • Glen Gould, Bach: The Art Of The Fugue, Sony Music/Sony Classical, SMK 52 595, The Glen Gould Edition, SBM CD (1997).
  • Handel, Arias for Cuzzoni, Simone Kermes, Lautten Compagney Berlin, dyr. Wolfgang Katschner, Berlin Classic, 0016422BC, CD (2009).
  • Jean Michel Jarre, Magnetic Fields, Epic/Sony Music, 488138 2, CD (1981/1997).
  • Jean Michel Jarre, Téo&Téa, Aero Production/Warner Music France, 699766, CD+DVD (2007).
  • Lisa Gerrard, The Silver Tree, 4AD/Sonic Records, SON212, CD (2006).
  • Nosowska, 8, Supersam Music, SM 01, CD (2011); recenzja TUTAJ.
  • Novika, Tricks of life, Kayax 013, CD (2006).
  • Portishead, Dummy, Go! Disc Limited/Universal Music Company, UICY-20164, SHM-CD (1994/2011).
  • Sara K., Don’t I Know You From Somewhere?, Stockfisch, SFR 357.6055.2, CD; recenzja TUTAJ (2008).
  • The Modern Jazz Quartet, The European Concert. Volume One + Volume Two, Atlantic/East West Japan, AMCY-1186-7, K2 CD (1960/2000). · The Modern Jazz Quartet, The Sheriff, Atlantic/Warner Music Japan, WPCR-25129, CD (1963/2007).
  • Vangelis, Spiral, RCA Records/BMG Japan, BVCM-34430, K2, SHM-CD (2011).
Long Play
  • Meyer Records. Vol. 2, Meyer Records, no. 159, 180 g LP.
  • Thorens. 125TH Anniversary LP, Thorens, ATD 125, 3 x 180 g LP.
  • Andreas Vollenweider, Caverna Magica, CBS, 25 265, LP.
  • Depeche Mode, Sounds Of The Universe, Mute, STUMM300, 2 x 180 g LP; recenzja TUTAJ.
  • Depeche Mode, Violator, Mute, STUMM64, Limited Edition, 180 g LP; recenzja TUTAJ.
  • e.s.t., Leucocyte, ACT Music+Vision, ACT 9018-1, 2 x 180 g LP; recenzja TUTAJ.
  • Eva Cassidy, Songbird, Blix Street/S&P records, S&P-501, 180 g LP.
  • Kraftwerk, Tour The France, EMI, 591 708 1, 2 x 180 g LP.
  • Madeleine Peyroux, Careless Love, Rounder/Mobile Fidelity, Special Limited Edition, 180 g LP; recenzja TUTAJ.
  • Mel Tormé, Oh, You Beautiful Doll, Past Perfect, 904333-980, 180 g LP.
  • Nat „King” Cole, Just One Of Those Things, Capitol/S&P Records, Limited Edition, 180 g LP.
Japońskie wersje płyt dostępne na

TRV-A300SER to wzmacniacz typu SET, wzmacniacz zintegrowany, wyposażony w wyjście słuchawkowe i przedwzmacniacz gramofonowy. Ponieważ z założenia stanowi on skończoną całość, trzeba się było przyjrzeć wszystkim tym elementom po kolei. Żeby uporządkować moje spostrzeżenia podzieliłem je na cztery części („kroki”).
Krok 1. pokazuje, jak wzmacniacz radzi sobie po prostu jako integra – wyciągnięta z pudełka, rozgrzana (wcześniej wzmacniacz przez jakiś czas grał), z sygnałem z odtwarzacza CD. Wzmacniacz stanął na najnowszej platformie Pro Audio Bono z grubymi, drewnianymi blatami oraz łożyskami i zasilany był kablem sieciowym Air Cable AIR-EX (Extreme).
W kroku nr 2 robię to, co każdy szanujący się SET-owiec robi wcześniej czy później – wymieniłem prawie wszystkie lampy, a także – to zdarza się rzadziej – zmieniłem bezpiecznik wmontowany w gniazdo sieciowe. Standardowo wzmacniacz wyposażany jest w lampy chińskiej produkcji, z naniesionym logiem Triode. Lampy 300B wymieniłem na ich odpowiedniki z produkcji Create Audio Golden Jazz Series 300B (o lampach 300B Create Audio pisałem TUTAJ), a 12AU7 na model Create Audio Luxury Series. Ta chińska firma produkuje także lampy 12AX7, jednak pożyczyłem je kiedyś Ryśkowi, do jego McIntosha MC275 i już do mnie nie wróciły. Są po prostu bardzo dobre. Musiałem więc improwizować – skończyło się na tym, że wzmacniacz grał z lampą ECC83 Telefunkena typu NOS na wejściu.
Nie miałem niestety żadnego zamiennika dla lampy prostowniczej, jednak i dla niej coś znalazłem. Kiedy był u mnie w Krakowie z wizytą pan Ningsheng Liu (czytaj TUTAJ i TUTAJ), przedstawiciel firmy Synergy Hi-Fi, właściciela marki Create Audio, przywiózł mi coś, co wyglądało na papierową harmonijkę. Miało się to nakładać na lampy typu 6SN7 i miało toto chronić przed szumami RF. Wykonane było z papieru sprasowanego z włóknami węglowymi i czymś jeszcze. Ponieważ lampa 5AR4, użyta w Triode jako prostownik, ma bańkę o podobnej średnicy, założyłem na nią ową „harmonijkę”. I wreszcie wymieniłem bezpiecznik – pisałem o tym przy okazji modyfikacji mojego Lebena CS-300 XS [Custom Version] TUTAJ.
Kolejnym, już 3. krokiem był odsłuch Triode w roli wzmacniacza słuchawkowego. Użyłem do tego trzech słuchawek: HiFiMAN HE-500, AKG K701 oraz Sennheiser HD800. HiFiMAN i Sennhieser wyposażone były w kable firmy Entreq (test TUTAJ).
I wreszcie wypróbowałem przedwzmacniacz gramofonowy. Użyłem do tego celu gramofon Music Hall mmf-5.1 SE wyposażony we wkładkę Music Hall Mojo typu MM, wykonywaną na zamówienie dla MH przez Ortofona, z igłą o szlifie Nude FG 70 i napięciem wyjściowym 3 mV.

Krok I:
standardowe wyposażenie

Wzmacniacz Triode ze standardowymi lampami i bezpiecznikiem pokazuje sporo tego, z czego SET-y słyną i daje wgląd w to arystokratyczne „towarzystwo”. A że mamy do czynienia z arystokracją nie mam wątpliwości.
Wzmacniacz zaskoczy każdego przyzwyczajonego do linearnego myślenia, tj. mechanicznego (sorki, ale tak właśnie myślę) łączenia parametrów mierzalnych i jakości dźwięku, w tym mocy wzmacniacza i tego, jak się ona przekłada na ‘przekaz’.
Model TRV-A300SER brzmi bowiem w znacznie „większy” sposób niż duża część tranzystorowych wzmacniaczy o mocy 20-30 W. Te ostatnie potrafią oczywiście zagrać głośniej bez przesterowania, ale to, co produkują jest najczęściej dość płaskie emocjonalnie. Źródła pozorne w dźwięku testowanego wzmacniacza nie są jakieś duże, to nie ten przypadek, ale swoboda przekazu, znakomite (!) pokazywanie wysokości instrumentów i ich miejsca w pionie są urzekające.
SET to bardzo prosta konstrukcja (mówię o ilości elementów i długości ścieżki sygnałowej, a nie o wiedzy o tym, jak to dobrze połączyć), a tylko takie są w stanie w niezniekształcony sposób oddać przebiegi niskosygnałowe, mikroinformacje, które decydują o wiarygodności przekazu. Tutaj mamy to jak na tacy.
Co ciekawe, najwięcej radości przynosi to przy słuchaniu muzyki, która zdawałaby się wręcz błagać o moc. I Diorama, i solowe płyty Lisy Gerrard, i Jarre, Vangelis, Biliński, floating point, Nowika, a nawet Portishead z przepięknej płyty Dummy, która została wydana na SHM-CD, wszyscy ci wykonawcy brzmieli cudownie, właśnie dzięki, jak sądzę, umiejętności wydobycia wewnętrznych napięć, współbrzmień, faktur itp. Choć to nie był najbardziej rozdzielczy dźwięk w tym sensie, że nie miałem niewiadomo jak głębokiego wglądu w scenę, w bryłę instrumentu, to jednak umiejętność cieniowania, różnicowania dynamiki w małej skali, to, jak różnicował barwy powodowało, że ten japoński wzmacniacz pokazywał muzykę z rozmachem, grał basem, przynajmniej tak to odbierałem, jakby był naprawdę mocnym urządzeniem. I to wszystko bez cienia kompresji.

Pewne ograniczenia oczywiście są. Ostatecznie to tylko 8 W na kanał i nawet jeśli subiektywne odczucia są inne, to fizyki nie przeskoczysz – można to urządzenie dość łatwo przesterować. Jest to łatwo uchwytne, bo dźwięk staje się jasny i spada dynamika. Do tego punktu wszystko idzie jednak gładko.
Pewnym ograniczeniem jest też barwa dźwięku. Triode gra w nieco lekki sposób, bez nasyconego środka, szczególnie niższego. Może to być zaskoczeniem, bo SET kojarzony jest z ciepłym środkiem. Tak jednak nie jest – najlepsze wzmacniacze tego typu grają w raczej szczegółowy, raczej wybuchowy, bardzo rozdzielczy sposób. TRV-A300SER jest właśnie taki – raczej detaliczny ani ciepły i nasycony.
Dzięki temu z jednej strony otrzymujemy to wszystko, o czym pisałem w pierwszym akapicie – wolność, oddech, mikrodynamikę. Z drugiej jednak strony wokale nie są tak dobrze osadzone w niższej średnicy, jak się do tego przyzwyczaiłem.

Nie jest źle, żeby nie było nieporozumień – tyle tylko, że brzmienie nie jest aż tak głębokie, jak by mogło być. Już jednak ciągłość, gładkość, wielowymiarowość dźwięku są znakomite – to SET w każdym calu. I proszę pamiętać o basie – tak, jak Triode gra Novikę, Portishead, czy Dioramę, większość wzmacniaczy tranzystorowych do 10 000 może tylko poważyć. Nie chodzi o zwierzęce uderzenie, bo tego tu nie ma i może trochę tego brakować. Chodzi zaś o barwy, o różnicowanie, o naturalność. W tym Triode rządzi.

Krok II:
lampy Create Audio + NOS Telefunken + bezpiecznik Create Audio

Tak złożony „system” (bo w takich kategoriach należy rozpatrywać wzmacniacze lampowe) zachowuje zalety poprzedniego systemu. Tj. mamy piękny, czysty i głęboki bas, świetną mikrodynamikę i bardzo czystą górę. Właśnie – zapomniałem o tym napisać w „kroku 1.”, ale to coś, na co od razu zwrócimy uwagę, zaraz po rozpakowaniu wzmacniacza. Jego wysokie tony są pozbawione jakichkolwiek podbarwień, nie są skompresowane. Nie są też ostre. Z innymi lampami i bezpiecznikiem to wszystko dostajemy raz jeszcze. Ale widzimy to teraz w innym świetle.
Wprowadzone przeze mnie zmiany znacząco obniżyły punkt ciężkości dźwięku, dogęściły średnicę. Czyli dostałem dokładnie to, co chciałem. Wypróbowałem także lampę Sovteka 12AX7XLP, też typu NOS, co dało jeszcze gęstszy środek i wyższy bas, ale wydaje mi się, że Telefunken miał lepszą rozdzielczość. Jakby nie było, dźwięk był po tej zmianie gęstszy, głębszy, przyjemniejszy.
Powtórzyłem rajd po płytach z elektroniką i odniosłem podobne wrażenie, co przedtem: to idealny wzmacniacz dla tego typu muzyki. Było pięknie. Od razu usłyszałem jednak coś więcej, coś, czego przedtem nie było – bardziej mięsisty środek. Tak trafiłem do płyt z wokalistyką.

Wcześniej też ich słuchałem, była i Beverly Kenney i Simone Kermes, ale nie byłem jakoś szczególnie zachwycony tym brzmieniem. Teraz wszystko wskoczyło na swoje miejsce, co zresztą poprawiło także brzmienie głosów wokalistki Portishead i Noviki. Przy odsłuchu tej ostatniej płyty doszło do mnie coś jeszcze: jak pięknie brzmi teraz fortepian.
A to z kolei pchnęło mnie do boxu z Gouldem Glen Gould Plays Bach, wydanego dawno temu przez Sony, z materiałem zremasterowanym w technice Super Bit Mapping. To było ogromne przeżycie usłyszeć w takim wykonaniu Contrapunctus I z płyty The Art of Fuge. Glen zaczyna go niezwykle delikatnie, brzmienie fortepianu jest ciemne i nie słychać zbyt mocno „Śpiewu” pianisty. Triode pozwoliło wybrzmieć temu w niezwykle intymny sposób, aksamitny i głęboki. Przejście na płytę Chopin: Scherzi Ivo Pogorelicha potwierdziło moje spostrzeżenia dotyczące czystości dźwięku, mikrodynamiki i barwy. Pokazało jednak również, że to nie jest szczególnie dobrze zarejestrowany materiał i że nagrania Goulda są bez porównania lepsze.
Tak, wymiana lamp i bezpiecznika wydaje mi się nieunikniona. Nie mówię, że to muszą być te same lampy, o których pisałem, chociaż akurat ten zestaw się sprawdził idealnie. Ze standardowymi podzespołami otrzymujemy naprawdę bardzo dobry dźwięk, który jednak czeka dopiero, żeby go wyzwolić. Niska moc wzmacniacza nie pozwoli nam zagrać głośno, ale nie o to chyba chodzi w SET-ach. Chodzi o wyczucie rytmu, o przekaz, o emocje. Triode TRV-A300SER to wszystko zapewnia, pomimo dość oczywistych ograniczeń. To nie jest bowiem wybitnie rozdzielczy dźwięk. Scena dźwiękowa jest głęboka, różnicowana i w pionie, i w poziomie, ale też jest dość wąska. Nie ma szerokich planów, a raczej to, co przed nami. Także elementy w przeciwfazie są raczej zaznaczane niż realizowane. Natomiast, jak mówię, w ramach tego, co słychać, różnicowanie położenia instrumentów na scenie jest odlotowe.

Krok III:
Triode jako wzmacniacz słuchawkowy

To bardzo dobry wzmacniacz słuchawkowy. Wzmacniacz wyposażony jak w „kroku 2.” gra pięknie poukładanym barwowo, przekonywającym dźwiękiem. A przecież to nie jest tak, że każda lampowa integra gra dobrze ze słuchawkami. Wprost naprzeciwko, że tak powiem, to rzadkość. Wzmacniacz zintegrowany Leben CS300 XS jest absolutnym wyjątkiem. Dodałbym do niego jeszcze wzmacniacz Cary Audio Design CAD-300-SEI (zresztą także na lampach 300B) i parę innych konstrukcji i koniec. Znacznie więcej wzmacniaczy lampowych NIE gra dobrze ze słuchawkami niż gra.
Triode TRV-A300SER robi to bardzo dobrze. Jak zwykle trzeba jednak pomyśleć nad doborem słuchawek. W moim przypadku, po dłuższych odsłuchach, w grę wchodziły tylko dwie konstrukcje: HiFiMAN HE-500 oraz AKG K701. Te pierwsze dały mięsistość i intymność, a drugie lepszy oddech i nieco dalszą perspektywę. Sennheisery HD800 zabrzmiały niezwykle dynamicznie, ale trochę zbyt jasno. Ale HiFiMAN i AKG – fantastycznie!
Czy lepiej niż Leben CS-300 XS [Custom Version] z Sennheiserami HD800 (mój system referencyjny)? Nie do końca. Nie miałem aż tak dobrego, niskiego basu i rozdzielczość była słabsza. Także różnicowanie barwowe było gorsze. Ale mój Leben przeszedł już tyle modyfikacji, że nie powinno to dziwić. Triode można dopiero zacząć modyfikować.

Krok IV:
Triode jako wzmacniacz zintegrowany z przedwzmacniaczem gramofonowym

Odsłuch płyt przez wbudowany w Triode przedwzmacniacz gramofonowy był komfortowy. To nie był jakiś odlot, ale jeśli korzystamy z gramofonu w rodzaju Regi P1 do P3, Pro-Jectów, czy właśnie Music Halla mmf-5.1 SE z wkładką MM, powinno to wystarczyć do rekreacyjnego odsłuchu.
Brzmienie prampu jest ładne, całkiem przyjemnie nasycone, choć wyższa średnica ma nieco utwardzony atak, a niski bas nie jest jakoś specjalnie uważnie kontrolowany. Uwagę zwraca natomiast bardzo duża, głęboka, tętniąca życiem, jeśli tak mogę powiedzieć, scena dźwiękowa. To nie jest suche, suchotnicze granie, a raczej dojrzały dźwięk – ze swoimi skokami w bok, ale w ramach dopuszczalnych granic.

Podsumowanie
To było naprawdę coś! Japoński wzmacniacz gra w niezwykle dynamiczny i mocny sposób, fantastycznie różnicuje wymiary w każdym planie, ładnie pokazuje różnice w barwie i dynamice. Jego moc jest ograniczona, a przez to i wybór kolumn. Nie zagramy z nim też jakoś głośno. Po wymianie lamp i bezpiecznika można jednak mówić o wejściu do high-endu. Z kolumnami w rodzaju Harbeth, Spendor, a także Castle dostaniemy dźwięk, z którym spokojnie można żyć. I to nie tylko grając wokalistykę i małe składy – elektronika zabrzmi tak, jakby pan Yamazaki, właściciel firmy, słuchał tylko jej. Dodajmy do tego znakomitą pracę w roli wzmacniacza słuchawkowego i bardzo fajny przedwzmacniacz gramofonowy i okaże się, że te 4000-4500 euro (razem z wymianą lamp) to bardzo dobry wydatek. To prawdziwie zintegrowany wzmacniacz!

Metodologia testu
Wzmacniacz stał na platformie antywibracyjnej Pro Audio Bono z nowymi, łożyskowym zawieszeniem oraz nóżkami na łożyskach. Platforma stała na półce Base IV Custom Version, na drewnianym blacie. Odtwarzacz podłączyłem kablami RCA SAEC XR-4000. Zasilaniem zajmował się kabel sieciowy Air Cable Air-EX (Excellent).
Test miał charakter porównania AB ze znanymi A i B. Oprócz wzmacniacza odniesienia porównałem wzmacniacz do Lebena CS-1000P oraz SPEC RSA-V1. Sample muzyczne miały długość 2 min.

BUDOWA

TRV-A300SER to klasyczny, (niemal) w pełni lampowy wzmacniacz zintegrowany typu STE – single-ended triode. Sygnał jest w nim wzmacniany wyłącznie w triodach pracujących w konfiguracji single-ended (niezbalansowanej). Na wejściu umieszczono lampę 12AX7, a w driverach lamp końcowych lampy 12AU7. Na końcu pracują triody 300B z układem auto-biasu. Lampowy jest również prostownik napięcia anodowego dla całego wzmacniacza – to prostownik pełnookresowy 5AR4.
Wszystkie lampy wyprodukowano w Chinach, a na 300B naniesiono logo Triode. Przyjrzałem się im wszystkim i okazuje się, że to niezwykle podobne lampy do tych oferowanych przez Create Audio. Różnią się jednak materiałami, z jakich zostały zbudowane, niewielkimi zmianami w strukturze oraz tym, że lampy produkowane dla Create są mierzone i dobierane. W 300B mamy zaś nie litą anodę, a anodę siatkową. W podwójnych triodach 12AU7 widać zaś, że lampy CA mają miedziane wyprowadzenia, a nie niklowe. Takich zmian jest więcej, chociaż, jak mówię, to bardzo zbliżone konstrukcje, przynajmniej wizualnie. Dlatego takim szokiem była zmiana w dźwięku po zmianie lamp.

TRV-A300SER to klasyczna integra, o klasycznej bryle. Z przodu jest mała ścianka przednia z aluminium i dwoma aluminiowymi gałkami – część powierzchni jest piaskowana, a część drapana. Jestem na 100% pewien, że te elementy, a zapewne i inne części obudowy, produkowane są na zamówienie Triode w Chinach. Inaczej nie udałoby się utrzymać tak niskiej ceny końcowej.
Oprócz tych dwóch gałek – zmiany wejścia i siły głosu – jest także stereofoniczne wejście RCA oraz gniazdo słuchawkowe – niestety, ach niestety! – mini-jack fi 3,5 mm. Żeby skorzystać ze znakomitej jakości tego wzmacniacza w roli wzmacniacza słuchawkowego trzeba stosować przejściówki. A zwarta (tj. sztywna) przejściówka z mini-jacka na duży jack fi 6,3 mm jest długa i niewygodna. Źle trzyma się gniazda. Z kolei przejściówka w odwrotną stronę jest króciutka i niemal cała „siedzi” w gnieździe. To bym zmienił. I jest jeszcze mechaniczny wyłącznik sieciowy z pomarańczową diodą LED, migającą dopóki nie ustalą się napięcia i prądy lamp.
Wspomniałem o Chinach – oprócz lamp i obudowy wszystko inne zostało zakupione albo na Zachodzie, albo w Japonii. Dowodzą tego bardzo dobre gniazda głośnikowe, osobne odczepy dla 6 i 8 Ω, z amerykańskiej firmy CMC i gniazda RCA, najwyraźniej od Neutrika. Urządzenie stoi na niewielkich, aluminiowych, podklejanych mikrogumą, stopkach. Aha – jest też pilot, metalowy, tylko ze zmianą siły głosu i trybem „Mute”, najwyraźniej wykonany w Chinach. Na górnej ściance jest też przełącznik, którym możemy dodać globalne sprzężenie zwrotne – bardzo płytkie, to tylko -3 dB, jednak pogarszające dźwięk. To idealne „narzędzie” poglądowe na to, co robi negatywne sprzężenie zwrotne.
Wzmacniacz wyposażony jest w metalową siatkę osłaniającą lampy – można (i raczej trzeba) ją zdjąć. Na tylnej ściance i na opakowaniu transportowym czytamy „Made in Japan”.

Wnętrze wygląda bardzo dobrze. To niemal w całości montaż punkt-punkt, co oznacza ręczne składanie. Z wejścia sygnał biegnie kabelkami ekranowanymi na przód, do selektora, obok którego jest potencjometr obrotowy, duży Alps o malachitowym kolorze. Potencjometr jest zmotoryzowany i najwyraźniej mamy do czynienia ze wzmacniaczem, w którym tłumik jest na wejściu. Ciekawostka – z wejść na przedniej ściance do selektora biegną najkrótsze kabelki i warto wypróbować je jako wejście główne – dźwięk jest ciut lepszy.
Bardzo, bardzo dobre są też elementy bierne. Oporniki to japońskie elementy firmy KOA, a kondensatory sprzęgające drivery i lampy końcowe to bardzo ładne, olejowe kondensatory Vitamin-Q. Stopnie wstępne są sprzęgane bez użycia kondensatorów. Kondensatory katodowe i w zasilaczu to japońskie Nichicony. Osobno prostowane i filtrowane są napięcia żarzenia dla każdej z lamp końcowych i dla podwójnych triod na wejściu. Pośrodku mamy dławik, współpracujący z lampą prostownicza, tworzący z kondensatorami filtr typu Pi. Podstawki dla 300B są złocone i noszą oznaczenia firmy Triode – TRV-UX4. Dodam jeszcze, że przedwzmacniacz gramofonowy jest półprzewodnikowy – to mała, ekranowana płyteczka tuz przy gniazdach wejściowych. Albo dodam coś jeszcze – sygnał dla wejścia słuchawkowego biegnie z tyłu, z gniazd głośnikowych dwoma, skręconymi kabelkami.

Dane techniczne (wg producenta):

Moc wyjściowa: 2 x 8 W
Pasmo przenoszenia: 10 Hz-50 kHz (±1 dB)
Całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD): <0,3% (1 kHz)
Stosunek sygnał-szum: 87 dB
Czułość/impedancja wejściowa:
liniowe - 0,8 V/100 kΩ
gramofonowe (MM) - 2,5 mV/47 kΩ
Pobór mocy: 100 W
Wymiary: 340 W x 195 H x 315 D mm
Waga:16 kg

Testy tego wzmacniacza pióra Andy’ego Schauba pt. The Tri TRV-A300SER 300B-Based Remote-Controlled Integrated Amplifier: Everything You Need for Music oraz Musings on Building a Digital Music Server: The Audio Note Pallas Digital Interconnect and the Pure Music Audio Engine (including a brief treatise on scaling down the system and my headphone fetish) znajdą państwo w magazynie “Positive-Feedback Online” TUTAJ i TUTAJ.



Pobierz test w PDF



System odniesienia

  • odtwarzacz CD: Ancient Audio Lektor AIR V-edition (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz: Polaris III [Signature Version] + zasilacz AC Regenerator, (wersja z klasycznym zasilaczem, test TUTAJ)
  • końcówka mocy: Soulution 710
  • wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version (recenzja TUTAJ)
  • kolumny: Harbeth M40.1 Domestic (test TUTAJ)
  • podstawki pod kolumny: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
  • słuchawki: HiFiMan HE-6, Sennheiser HD800, AKG K701, Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ω
    (recenzje TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ)
  • interkonekty: CD-przedwzmacniacz: Acrolink Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ, przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo
    (test TUTAJ)
  • kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx
  • kable zasilające: Acrolink Mexcel 7N-PC9300 (wszystkie elementy, recenzja TUTAJ) | Harmonix X-DC350M2R Improved-Version (recenzja TUTAJ)
  • listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate
  • stolik SolidBase IV Custom; opis TUTAJ
  • pod odtwarzaczem podkładki Ceraball (artykuł TUTAJ)
  • platforma antyrezonansowa Acoustic Revive RAF-48 (pod odtwarzaczem CD, recenzja TUTAJ)
  • platforma Pro Audio Bono pod wzmacniaczem Leben CS300 [Custom Version] (recenzja TUTAJ)
  • wkładki gramofonowe: Miyajima Laboratory KANSUI (test TUTAJ), Miyajima Laboratory SHIBATA (test TUTAJ), Denon DL-103SA (test TUTAJ)