Data publikacji: 16. marca 2012, No. 95
|
|
To nie jest typowy test, bo bardzo rzadko omawiamy produkty związane z odtwarzaniem obrazu. A jeśli tak, to przede wszystkim pod kątem dźwięku – tak było z odtwarzaczem HDI Dune Max, a niedawno Cambridge Audio Azur 751BD. Tym razem jest jeszcze mniej typowo.
Dwa z testowanych produktów związane są przede wszystkim z wideo – to odtwarzacze plików wideo – a tylko jeden z audio – to przetwornik D/A. Dwa pierwsze nie mają zintegrowanego napędu płyt optycznych, ani żadnego interfejsu użytkownika, tj. nie mają wyświetlacza. Żeby nimi sterować trzeba je podłączyć do telewizora, ekranu itp. (np. plazmy czy LCD), albo skorzystać z odpowiedniej aplikacji na smartfony i tablety – dla systemów iOS i Android.
Odtwarzaczami zainteresowałem się z jednego prostego powodu – choć przeznaczone są przede wszystkim do odtwarzania plików wideo, to jedną z ich właściwości jest odtwarzanie plików audio – zarówno FLAC, jak i WAV – począwszy od jakości CD (44,1/16), aż po 192 kHz i 24 bity (wraz z 88,2 kHz – sprawdziłem, obydwa odtwarzacze radzą sobie z nim bez problemu). I oczywiście całej rodziny plików stratnych, z mp3 na czele. Obydwa bazują na nowoczesnych, niezwykle wydajnych procesorach DSP – w A300 jest to Sigma Designs SMP8647 800MHz, a w TV-101 WiFi Sigma Designs SMP8670 700MHz. Obydwa ze zdekodowaniem sygnału audio powinny sobie poradzić bez problemu.
Minusem tych odtwarzaczy jest brak graficznego interfejsu użytkownika – nie mają wyświetlacza. Żeby włączyć odtwarzanie konkretnego pliku trzeba podłączyć urządzenie do odbiornika TV. Chyba, że… Obydwaj producenci mówią o tym, że ich urządzeniami można sterować za pomocą smartfonów: „W Android Market oraz AppStore udostępniona została aplikacja Popcorn Hour Remote Control pozwalająca na zdalne sterowanie odtwarzaczami Popcorn Hour serii 200 i 300 za pośrednictwem urządzeń z systemem iOS (iPhone, iPad) oraz Android”. Podobnie jest z Dune. I po sprawie.
HDI Dune TV-101 WiFi to maleńkie, plastikowe pudełeczko z metalowym dnem, mniejsze niż pudełko papierosów. Wyposażony jest wyjście HDMI v1.3, którym wyślemy cyfrowy sygnał audio i wideo, ale i w wyjście analogowe AV. Wyjście jest nietypowe, bo to mini-jack z czterema ringami – dwa służą do wypuszczenia sygnału audio, a trzeci wideo kompozyt. To pewne ograniczenie – w czasie testu nie miałem do dyspozycji odpowiedniej przejściówki, dlatego musiałem korzystać z firmowego, naprawdę paściastego kabelka. Jak się okazało, nie był wcale tak źle… Testowana wersja łączy się z siecią przez gniazdo Ethernet (LAN) lub bezprzewodowo (WiFi). Można też zamówić jego tańszą wersję bez WiFi. Pliki można też pobrać przez gniazdo USB 2.0 na przedniej ściance. Urządzenie zasilane jest z zewnętrznego, maleńkiego zasilacza ściennego. Odtwarzacz przychodzi z niewielkim pilotem zdalnego sterowania, ale za 220 zł można dokupić znacznie wygodniejszą, choć też niewielką, bezprzewodową klawiaturę Qwerty. I w opcji jest też niewielka, zewnętrzna antenka z odbiornikiem telewizji cyfrowej DVB-T (200 zł). Po więcej informacji chciałbym odesłać TUTAJ.
Popcorn Hour A300 jest większym i znacznie solidniej wykonanym odtwarzaczem, którego obudowa wykonana została z aluminium. Jej wymiary pozwalają na wstawienie do środka dysku twardego 2,5" (do 1000 GB) lub 3,5" (do 3000 GB) ze złączem SATA.
Urządzenie jest też dość bogato wyposażone w złącza. Z przodu mamy gniazdo USB 2.0. Z tyłu mamy gniazdo Ethernet do podłączenia do domowej sieci (LAN; WiFi za pośrednictwem opcjonalnej karty WiFi Popcorn Hour WN-150 za 80 zł), HDMI v1.3, USB 3.0, S-Video, cyfrowe wyjścia audio: optyczne TOSLINK i elektryczne RCA, stereofoniczne wyjście analogowe audio, jak również analogowe wyjścia wideo – kompozyt i komponent. Popcorn zasilany jest z zewnętrznego zasilacza impulsowego 12 V DC. Chłodzenie jest pasywne. Więcej informacji TUTAJ.
Jak mówiłem, test został przeprowadzony pod kątem odtwarzania plików audio, obydwa urządzenia potraktowałem wpinając je jako źródła do mojego systemu audio. Zabawne było patrzeć na nie, szczególnie na Dune’a – małe pudełeczka za parę złotych w systemie, w którym każdy element, nawet stopy antywibracyjne kosztują więcej… Ale nic to, tak wygląda wypracowana przeze mnie metodologia – porównuję elementy najpierw w możliwie najbardziej przezroczystym systemie, a dopiero potem porównuję je z produktami z podobnego poziomu cenowego. I Dune, i Popcorn musiały więc powalczyć z odtwarzaczem Ancient Audio Lektor Air V-edition i – dodatkowo – z systemem Accuphase DP-900/DC-901.
To jednak nie koniec. Test Popcorna chciałem jednak czymś urozmaicić i zobaczyć, jak się zmieni dźwięk, jeśli podłączymy do niego niedrogi, ale godziwy, przetwornik cyfrowo-analogowy. Do tego celu wybrałem najnowszy dodatek do oferty Music Halla model dac15.2. Małe pieniądze, dobra budowa, sprawdzony producent. To był dobry ruch.
ODSŁUCH
Nagrania wykorzystane w teście (wybór):
- Audiofeels, Sounds of Silence [z:] Audiofeels, Uncovered, Penguin Records, 5865033, rip z CD, WAV.
- David Sylvian, World Citizen (I Won't Be Disappointed) + Angels [z:] David Sylvian, Sleepwalkers, P-Vine Records, PVCP-8790, WAV, rip z CD.
- Kankawa, Dear Myself [z:] Kankawa, Organist, T-TOC Records, UMVD-0001-0004, Ultimate Master Vinyl, 24/192 WAV; recenzja TUTAJ.
- Keith Jarrett, January 24 1975. Part I [z:] Keith Jarrett, Köln Concert, WAV 24/96, HDTracks..
- Nosowska, Kto? [z:] Nosowska, 8, Supersam Music, SM 01, WAV, rip z CD; recenzja TUTAJ.
- Pieter Nooten & Michael Brook, Searching [z:] Pieter Nooten & Michael Brook, Sleeps With The Fishes, 4AD, GAD 710 CD, WAV, rip z CD.
- Sonny Rollins Tenor Madness [z:] Sonny Rollins, Tenor Madness, WAV 24/96, HDTracks..
- Stan Getz & Joao Gilberto, Corcovado (Quiet Nights Of Quiet Stars) [z:] Stan Getz & Joao Gilberto, Getz/Gilberto, WAV 24/96, HDTracks.
- The Alan Parsons Project, Sirius + Eye In The Sky [z:] The Alan Parsons Project, Eye In The Sky, WAV 24/192, rip z DVD-A.
Japońskie wersje płyt dostępne na CD Japan
Dune TV-101 WiFi
Maleńkie pudełeczko w cenie nie przekraczającej tego, co wydajemy na najtańsze kable sieciowe budzi zdziwienie. U jednych, że „tam” w ogóle coś jest, o odtwarzaczu nie wspomniawszy, a u drugich, którzy wiedzą już co takiego „tam” jest, że udało się to przygotować za tak niewielkie pieniądze. Najwyraźniej każdy ma powód do zdziwienia skrojony specjalnie pod siebie…
Jeśli chodzi o mnie, to żadne ceny, ani niskie, ani wysokie, specjalnie mnie nie „ruszają” – po prostu coś kosztuje tyle, a tyle i koniec. Ja mogę powiedzieć tylko, czy to „gra”, czy nie i czy mógłbym z tym żyć. Tym większe (tym razem moje) zdziwienie wzbudził dźwięk tego maleństwa.
A przecież podłączyłem go przede wszystkim do mojego systemu referencyjnego, w którym tak małe są tylko, są, co tam takiego… No, nie mam nic tak małego i taniego. Tylko szczotka do płyt winylowych jest podobnych gabarytów. I nawet ona jest droższa od odtwarzacza Dune’a. Co więcej – TV-101 musiałem do systemu podłączyć firmowym kabelkiem, który służy generalnie do sprawdzania, czy dane urządzenie jest sprawne…
Dobrze, do rzeczy: Dune TV-101 gra jak fajny odtwarzacz CD za, jakieś 1000 zł. Z plikami o jakości CD. Z plikami o wysokiej rozdzielczości w sprawie barwy i mikrodynamiki niewiele się zmienia, ale dochodzi większy zakres makrodynamiki, a i pojawia się więcej mikroinformacji o wybrzmieniach, o zmianach tonalnych itp. Generalnie różnica między plikami 16/44,1 i 24/192 nie jest na tyle duża, żeby warto się było zabijać o pliki hi-res.
Wystarczy bowiem to, jak urządzenie gra z ripami z płyt CD – gra wyjątkowo godziwie. Balans tonalny wyższych partii jest przesunięty ku 1-2 kHz, ale nie jest to jaskrawy, ani krzykliwy dźwięk. Chodzi raczej o podniesienie części pasma odpowiedzialnej za coś w rodzaju średnioczęstotliwościowego szumu – to dlatego wokale nie są tak wyraźne, tak trójwymiarowe, jak w droższych odtwarzaczach CD. Ale też nie są wcale złe – po prostu cały przekaz jest trochę zduszony i zamknięty w mniejszych wymiarach niż się do tego przyzwyczaiłem. Dobre CD kosztujące ponad 1000 zł, jak np. Music Hall cd15.2 potrafią dodać do tego swego rodzaju namacalność dźwięku. Ogólna zmiana na lepsze nie jest jednak dramatyczna.
Bo Dune świetnie radzi sobie z odtwarzaniem basu. Małe pudełko przywołuje skojarzenia z małym dźwiękiem. Tutaj tego nie ma – bas schodzi nisko, jest konsystentny, nawet mięsisty. Nic z suchości, z jaką grają zwykle niedrogie odtwarzacze CD. Pełne zaskoczenie!!!
Popcorn Hour A300
O ile TV-101 zaskakuje bez ostrzeżenia, o tyle po A300 czegoś tam można się spodziewać. Przynajmniej po odsłuchu tego pierwszego, kiedy wiadomo już, że odtwarzacze przeznaczone do odtwarzania plików wideo, tj. do kina domowego, świetnie sobie radzą także z plikami audio, wykorzystując do tego potężne, szybkie kości najnowszej generacji (tego w „czystym” audio nie ma i nie będzie, zawsze będzie spory poślizg we wdrażaniu owych technologii).
Kosztujący nieco ponad 1000 zł (bez dysku wewnętrznego) odtwarzacz gra lepiej niż TV-101. Nie bardzo dużo, ale jednak lepiej. Jego barwa tonalna jest bardziej konturowa, tj. mocniej podkreślona jest góra i bas z zakresu tzw. „kick basu”, tj. odpowiedzialnego np. za oddanie stopy perkusji – ta jest szybka, krótka i dobitna. Ale najważniejsze jest coś innego – A300 potrafi z dużą dokładnością oddać bryły wokalistów, instrumentów itp. Jeśli jest to gitara Antonio Forcione, to jest ciepła, duża, podobnie jak głos Davida Sylviana – większość znacznie droższych odtwarzaczy CD nie potrafi tych elementów oddać w tak duży, w tak przekonywający sposób. Przed pełnym rozpłynięciem się w fotelu powstrzymuje mocniejsza góra, o której wspomniałem. Ale namacalność dźwięku, jego aktywność w oknie między kolumnami była zadziwiająca.
Ciekawy byłem, jak Popcorn poradzi sobie z plikami wysokiej rozdzielczości, tj. w jaki sposób pokaże różnice między nimi i ripami z CD. Tak, różnica na korzyść 24/96 czy 192 była i to nawet ukazana została całkiem ładnie. Poprawiła się głębia dźwięku, wybrzmienia były czystsze, bardziej naturalne. Nie jest to jednak zmiana przełomowa, zmiana jakości. Myślę więc, że niedrogie odtwarzacze plików grane ze swoich przetworników po prostu tego nie pokażą tak wyraźnie, jak by się chciało.
Ale pliki CD grają naprawdę fajnie, bardzo efektownie. Pomaga w tym wspomniane konturowanie, ale też dobra dynamika. A300 jest nie dusi, nie spina wszystkiego jakimiś sznurkami, nie krępuje. Dźwięk jest czysty, nie słychać w nim granulatu itp. Także definicja dźwięku, tj. umiejętność pokazania zarówno ataku, jak i wypełnienia wraz z jego fakturą są niezłe. Myślę, że do 1500 zł za CD można spokojnie powalczyć.
Popcorn Hour A300 + Music Hall dac15.2
Z tym większą ciekawością czekałem na ostatni etap tego testu, tj. na „podrasowanie” Popcorna (Dune też, ale o tym za chwilę) zewnętrznym przetwornikiem. Aby trzymać się sensownych ram cenowych, a żeby jednak dostać wyraźną poprawę, zdecydowałem się wypróbować najnowszy DAC amerykańskiego Music Halla, model dac15.2. Jego wejście S/PDIF akceptuje sygnał do 24/192, mogłem więc potraktować go jako pełnoprawne towarzystwo dla odtwarzacza plików audio hi-res.
|
Tak, to dobry ruch. DAC sam z siebie gra dość ciepłym dźwiękiem z nieco miękkimi góra i dołem. Daje to bardzo wiarygodny, naturalny przekaz. Jednak przetwornik D/A nie działa w próżni i podobnie jak w przypadku napędów mechanicznych, tak i z „transportami” HDD (pamięci) są częścią tego równania. Dlatego złożenie A300 i dac15.2 daje dźwięk dynamiczny, niesamowicie nasycony, a pozbawiony nieco zbyt mocnej góry samego Popcorna, jak zresztą i dość jednostajnego, na dłuższą metę, średniego basu. To coś, co spodoba się i purystom, i melomanom.
Góra ciągle nie jest jakoś wybitnie rozdzielcza, trochę rozmazana, ale tak po prostu grają urządzenia cyfrowe za dwa, może trzy tysiące złotych. Dopiero najlepsze urządzenia poniżej 10 000 zł, jak Nirvana firmy Dubiel Accoustics (TUTAJ) pokazują ją znacznie swobodniej, w bardziej gładki sposób, ale i dynamiczniej. Zestawiony przeze mnie system nie sprawiał jednak pod tym względem żadnych problemów. Grał lepiej niż CD za te pieniądze.
Przejście na pliki wysokiej rozdzielczości przyniosło sensowną zmianę. Choć na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że poprawa duża nie jest, bo i barwa jest taka sama, i rozciągnięcie pasma, i dynamika. Jeśli jednak posłuchajmy tego typu nagrań dłużej, to zauważymy, że z nimi słucha się nam łatwiej, przyjemniej, jakbyśmy się mniej męczyli. Że dźwięk tego typu jest przyjaźniejszy w tym sensie, że bardziej przypomina to, co znamy z realnego świata.
Bardzo mi się to zestawienie podobało. Bardzo. Wypróbowałem więc Music Halla także z Dune. Żeby to było możliwe, przepuściłem sygnał audio przez TV, tj. wszedłem do niego kablem HDMI, a wyszedłem kablem optycznym. Jeśli chodzi o muzykę, to trochę meczące, bo telewizor musi cały czas pracować. Przy filmach zmiana była jednak kolosalna! Zmieniła się barwa – na cieplejszą, dynamika – na większą, a bas się ucywilizował. Tak, to miało sens.
Obraz
To nie była główna dziedzina moich poszukiwań. Ponieważ jednak od dwóch lat korzystam z odtwarzacza plików wideo, najpierw był to HDI Dune Duo, a potem HDI Dune Max, byłem ciekawy, jak wygląda postęp w tej dziedzinie – ostatecznie obydwa odtwarzacze zostały wyposażone w nowsze procesory i nowsze oprogramowanie. A w niedawno dostaliśmy przecież do ręki niedrogie, a znakomite odtwarzacze Blu-ray Cambridge Audio – Azur 751BD i 651 BD, które też poprzeczkę nieco podniosły.
Nie wiem na 100%, jak to jest w branży wideo, bo nie śledzę jej tak dokładnie, jak audio, ale u nas nawet niewielkie zmiany w znanym sobie systemie, dla człowieka dążącego do perfekcji urastają do niebotycznych rozmiarów. To, co dla osoby z zewnątrz mogłoby się wydawać niewielką poprawką lub zwyczajnie umknąć niezauważone, dla uważnego słuchacza jest często być, albo nie być. Taki urok tej branży…
Podejrzewam jednak, że w wideo jest podobnie. Bo weźmy, dla przykładu nowy odtwarzacz Popcorna. Do znakomitego obrazu z HDI Dune Max zdążyłem się przyzwyczaić i nawet drogie odtwarzacze BD nie robiły na mnie specjalnego wrażenia. No, może poza topowymi Marantzem i Denonem. I dopiero wspomniany Cambridge Audio Azur 751BD przyniósł coś więcej, przyniósł lepsze różnicowanie kolorów i bardziej pastelowy obraz, zachowując zbliżoną ostrość.
Dlatego A300 trochę mnie zaskoczył pokazując, jak dużą zmianę w postrzeganiu mogą wnieść niewielkie, wydawałoby się, poprawki. Obraz jest z nim wyraźnie ostrzejszy niż w Dune Max. Bez dwóch zdań – nawet mój syn, który wprawdzie sporo ze mną ogląda, nie jest jednak fanatykiem hi-def, zauważył tę różnicę. Szczególnie przy nowych remasterach części IV-VI filmu Star Wars. Tak, obraz z Dune wydawał się bardziej zamazany, nie tak realistyczny. I tak było zarówno przy materiale hi-def 1080p, ale i przy standardowym DVD. Weźmy dla przykładu nowy polski film Ki (reż. Leszek Dawid, 2011) – dość ciemne kolory, bez szału jeśli chodzi o ostrość. Popcorn zrobił z tego płynną opowieść, podczas kiedy Dune nieco wszystko „zmiął”, przybrudził. To wciąż był znakomity obraz, Dune Max to znakomity odtwarzacz, mimo to bez chwili wahania wybierałem A300. Jedynym elementem, który w tym odtwarzaczu wydawał się, jak dla mnie, nie tak dobry, jak reszta, to odtwarzanie seriali hi-def 720p, nagranych z TV. Dune był mniej rozdzielczy, nie tak szczegółowy, ale trochę bardziej płynny, trochę gładszy. Różnica nie była duża, bez bezpośredniego porównania tego nie widać, ale przy ustawieniu odtwarzaczy „łeb w łeb” dało się to wychwycić.
Dune TV-101 bardzo przypomina to, co mam z Dune Max. Z jednej strony może być to lekkie rozczarowanie, bo przecież mamy do czynienia z nowszym procesorem, jednak weźmy pod uwagę różnicę w cenie, w budowie, w gabarytach itp., być może trochę się rozchmurzymy. Bo w maleńkim pudełeczku wielkości opakowania papierosów dostajemy obraz nie tak daleki od tego, co wcześniej mieliśmy z pełnowymiarowego urządzenia. Nie tak precyzyjny i rozdzielczy, jak z A300 Popcorna, ale i tak lepszy niż z większością, nawet drogich, odtwarzaczy Blu-ray.
Podsumowanie
Jak mówiłem, test przeprowadzony został pod kątem możliwości dźwiękowych obydwu urządzeń. Muzyka grana z plików to rzeczywistość, a nie przyszłość. Mamy to już teraz i tak będzie wyglądał cały świat elektroniki użytkowej już niedługo. Czy będziemy korzystali z własnych, lokalnych „magazynów” plików, czy z „chmury” gdzieś poza naszym domem – tego nie wiem (choć zapewne będzie to jakaś hybryda). Generalnie jednak cyfrowe nośniki fizyczne, bo z winylem to insza inszość, odchodzą do niebytu.
Niewysoka cena odtwarzaczy Popcorna i Dune’a, a także ich przeznaczenie, tj. odtwarzanie plików wideo, nie powinny państwa zmylić. Specjaliści programują procesory lepiej, specjalnie pod kątem audio. To fenomen wielokrotnie podnoszony, a którego natury wciąż nie rozumiemy – choć matematycznie wynik „rozpakowania” plików FLAC, odtwarzanie WAV itp. jest identyczny, to jednak można to zrobić na różne sposoby i każdy z nich daje odmienne efekty dźwiękowe; z tego samego pliku dostajemy różny dźwięk w zależności od metody jego obróbki. Odtwarzacze plików wideo traktują audio jako dodatek. Mimo to wyniki, jakie osiągnąłem są zaskakująco dobre.
Zacznijmy od Dune TV-101, bo to maleństwo nie ma prawa tak grać. Jego dźwięk z wyjścia analogowego, z g…ym kabelkiem był naprawdę fajny! Lepszy niż większości budżetowych odtwarzaczy CD. Jeśli jesteśmy w stanie przeżyć brak interfejsu, tj. wyświetlacza i możemy sterować nim z aplikacji na iPoda, albo włączać na początku telewizor, to dostajemy za niewielkie pieniądze bardzo dobry odtwarzacz plików audio, także wysokiej rozdzielczości, a przy tym bardzo dobry odtwarzacz plików wideo.
A300 jest sporo lepszy, zarówno jeśli chodzi o audio, jak i wideo, a i jeśli chodzi o możliwości jego rozbudowy. Sam z siebie gra nieźle, może nie tak zaskakująco spójnie, jak Dune TV-101, ale za to z większą rozdzielczością. Podłączenie do niego niedrogiego przetwornika D/A przenosi nas jednak w kompletnie inny świat. Music Hall dac15.2 sam z siebie jest wyjątkowo udany. Ma trochę ciepły, nasycony dźwięk. Wraz z A300 daje coś, co dostajemy zwykle z odtwarzaczy CD za kilka tysięcy złotych.
BUDOWA
Dune TV-101 WiFi
Dune TV-101 WiFi jest sieciowym odtwarzaczem plików wideo i audio,. Jego firmowa nazwa to „Networ Media Player”. To maleńkie, plastikowe pudełeczko zasilane z zewnętrznego zasilacza 5 V DC. Z przodu mamy dużą diodę – w trybie standby czerwoną, a w czasie pracy niebieską – odbiornik podczerwieni oraz gniazdo USB 2.0. Pilot zdalnego sterowania jest niewielki i trzeba go skierować bezpośrednio na oko odbiornika. Z tyłu jest gniazdo do zasilania, wkręcana antenka WiFi, gniazdo LAN, HDMI v1.3 oraz AV – mini-jack z czterema ringami.
W środku dwie maleńkie płytki drukowane z montażem SMD – ta mniejsza to odbiornik WLAN. Na większej nalutowano z jednej strony elementy pasywne, a drugiej aktywne. Oprócz przetwornika D/A – w tej roli występuje układ AKM AK4420. To zasilany 5 V układ D/A 24/192 ze zintegrowanym buforem. Dzięki temu na wyjściu dostajemy od razu 2 V, bez potrzeby stosowania dodatkowych układów. Odtwarzacz został wykonany na Tajwanie.
Popcorn Hour A300
Popcorn Hour A300 to sieciowy odtwarzacz plików wideo i audio z dostępem do darmowych aplikacji internetowych, które można instalować z wbudowanego Marketu Aplikacji. Jego integralną częścią jest graficzny Media Jukebox pozwalający na wyświetlanie nie ikonek, a okładek filmów i płyt. W nomenklaturze firmowej urządzenie nosi nazwę „Networked Media Jukebox A-300”.
Jego obudowa jest aluminiowa, z ładnie wyprofilowaną ścianką przednią. Mamy na niej tylko gniazdo USB 2.0 i białą diodę wskazującą działanie urządzenia. Z tyłu mamy gniazdo Ethernet do podłączenia do domowej sieci (LAN; WiFi za pośrednictwem opcjonalnej karty WiFi Popcorn Hour WN-150 za 80 zł), HDMI v1.3, USB 3.0, S-Video, cyfrowe wyjście audio optyczne TOSLINK i elektryczne RCA, stereofoniczne wyjście analogowe audio, jak również analogowe wyjścia wideo – kompozyt i komponent. Popcorn zasilany jest z zewnętrznego zasilacza impulsowego 12 V DC. Chłodzenie jest pasywne.
Większą część środka zajmuje oczywiście kieszeń na twardy dysk. Obok jest jednak dość duża płytka z procesorem Sigma Designs SMP8647, do którego od góry przykręcono solidny blok z aluminium (chłodzenie). Obok widać kości pamięci i inne, obsługujące gniazda USB itp. Wyjścia audio obsługiwane jest przez dokładnie ten sam DAC co w Dune TV-101: AKM AK4420. Tutaj po nim widać jednak kolejne układy aktywne, być może bufor wyjściowy. Gniazda RCA, bardzo kiepskie, wlutowano na osobnej, małej płytce. Urządzenie zostało wykonano w Chinach.
Music Hall dac15.2
To przetwornik cyfrowo-analogowy 24/192 z wejściami optycznym TOSLINK oraz RCA, obydwa do 24/192, a także USB 24/96. Jest też wyjście cyfrowe RCA. Urządzenie zasilane jest z zewnętrznego zasilacza 12 V DC. Jego obudowę w całości wykonano z aluminium.
Z przodu mamy dwa małe przełączniki hebelkowe i dwie diody. Jednym przełącznikiem włączamy urządzenie, co jest sygnalizowane niebieską diodą LED, a drugim zmieniamy wejście – synchronizacja ze źródłem pokazywana jest zapaleniem się niebieskiej diody.
To naprawdę ładne urządzenie, przemyślane i dobrze wykonane. Przy wejściu USB widać układ DSP z odbiornikiem i transkoderem – to dobry, szeroko stosowany układ Tenora TE7722. Sygnał z niego lub z wejścia S/PDIF trafia do odbiornika Wolfson Microelectronics WM8805, który ma się charakteryzować bardzo niskim jitterem. Na płytce drukowanej czytamy zresztą „Ultralow Jitter”. Myślę, że chodzi o to, w jaki sposób taktowane są zarówno odbiornik USB, odbiornik S/SPDIF, jak i sam DAC – na płytce mamy dwa, takie same zegary 12 000 MHz, stosowane zwykle dla wejść USB. Wygląda na to, że to z jednego z nich w pętli PLL wytwarzane są częstotliwości potrzebne do taktowania przetwornika.
DAC to układ Burr Browna PCM1796 24/192. Po nim, w układzie I/U mamy dwa układy scalone NE5532. Na wyjściu jest jeden taki układ. Ze światem zewnętrznym DAC łączy się za pośrednictwem układu DC-servo. W torze widać bardzo ładne oporniki metalizowane, dobre kondensatory itp. W układach stabilizujących napięcie, osobnych dla każdej sekcji, mamy kondensatory filtrujące Nicicona i Rubycona. Urządzenie zostało zaprojektowane w USA, ale wykonane w Chinach.
Pobierz test w PDF
|