Data publikacji: 16. lutego 2012, No. 94
|
|
Rozwiniecie skrótu PMC Ltd., czyli The Professional Monitor Company Limited to nazwa „mówiąca”. Słyszymy w niej przede wszystkim dwie informacje – jedna związana jest z rynkiem docelowym, na który firma jest (a właściwie była) nastawiona, a druga bardzo precyzyjnie opisuje rodzaj produktu, jaki na owy rynek chciałaby wprowadzić.
Szybkie przewijanie do przodu („fast forward”) – dwadzieścia lat po powstaniu i po wymyśleniu nazwy PCM Ltd. to jedna z bardziej znanych marek na rynku profesjonalnym, związanym ze studiami nagrań, ale i – może niewielki, acz bardzo aktywny i ambitny – gracz na polu domowego hi-fi. Kolumny PMC są prawdziwymi studyjnymi monitorami, tj. głośnikami służącymi do monitorowania nagrań, zarówno w czasie rejestracji, jak i w procesie masteringu. I w ten sam sposób, tj. z podobnym nastawieniem budowane są głośniki do użytku domowego.
Kolumny Twenty.22 należą do najnowszej serii tego producenta, mającej uświetnić jubileusz dwudziestolecia jego istnienia. Co ciekawe, firma zdecydowała się przygotować kolumny przystępne cenowo, nie poszła w „odloty”. Dobrze pokazuje to nastawienie jej właścicieli, którzy – podobne jak chociażby producent kabli The Chord Company – starają się wyceniać swoje produkty możliwie fair wobec kupujących. A i jest odbiciem poglądów Petera Thomasa, odpowiedzialnego za projekty w PMC.
W serii Twenty znajdziemy cztery modele – dwa podstawkowe (Twenty.21 oraz Twenty.22) i dwa podłogowe (Twenty.23 oraz Twenty.24). Wszystkie charakteryzują się znanymi i uznanymi „patentami” firmy, przede wszystkim ATL (Advanced Transmission Line), czyli labiryntem obciążającym tylną stronę membrany głośnika niskotonowego (niskośredniotonowego). Pomimo że labirynt to dość skomplikowane połączenie wewnętrznego tunelu, którego długość jest dostosowana do danego głośnika oraz tłumienia tego tunelu, produkty PMC, w tym serii Twenty są smukłe i niewielkie (podobnie wyglądają kolumny Castle’a, drugiego znanego producenta korzystającego z bliźniaczej technologii). A to dlatego, że firma stosuje swoją własną wersję tego opracowania, dzięki której można stosować znacznie krótszą linię transmisyjną, będącą akustycznym odpowiednikiem dłuższej linii. Dla przykładu – linia transmisyjna w testowanym modelu Twenty.22 jest odpowiednikiem 2-metrowej klasycznej linii.
Ścianki przednia i tylna wszystkich modeli tej serii są mocno pochylone do tyłu, tworząc wewnątrz obudowy mniej powierzchni równoległych (łatwiejsza kontrola fal stojących), wyrównując też fazowo przetworniki. A te są dwa – to zaprojektowane specjalnie dla tej serii głośniki: 27 mm, miękka kopułka wysokotonowa norweskiego SEAS-a oraz głośnik niskośredniotonowy o średnicy 170 mm własnej produkcji z papierową membraną. Tak – PMC produkuje samodzielnie głośniki nisko- i niskośredniotonowe, dzięki czemu ma kontrolę nad wszystkimi etapami budowy linii transmisyjnej ATL.
ODSŁUCH
Nagrania wykorzystane w teście (wybór):
- Charlie Haden, The Private Collection, Naim Label, Naim CD108, 2 x CD; recenzja TUTAJ.
- Chet Baker, Chet Baker Sings and Plays, Pacific Jazz/EMI Music Japan, TOCJ-90028, HQCD (2006).
- Diorama, A Different Life, Accesion Records, A 102, CD (2007).
- Dominic Miller & Neil Stancey, New Dawn, Naim, naimcd066, CD (2002).
- Genesis, ABACAB, Virgin/EMI, 51832, SACD/CD + DVD (2007).
- Lionel Richie, Can’t Slow Down [DeLuxe Edition], Motown/Universal, 181202, 2 x CD (2003).
- Jack Johnson, Sleep Through The Static, Brushfire Records, 56055, CD (2008); recenzja TUTAJ.
- Jean Michel Jarre, Magnetic Fields, Epic/Sony Music, 488138 2, CD (1997).
- Johnny Hartman, Just You. Just Me…, Regent/Columbia Music Entertainment [Japan], COCB-53522 (2002).
- Pat Metheny, What’s It All About, Nonesuch Records/Warner Music Japan, WPCR-14176, CD (2011); recenzja TUTAJ.
- Pieter Nooten & Michael Brook, Sleeps With The Fishes, 4AD, GAD 710 CD, CD (1987).
- Pink Floyd, The Wall, EMI Records/EMI Music Japan, TOCP-71142-43, 2 x CD (2011).
- Ralf Illenberger, Red Rock Journeys, Stockfisch, SFR 357.1020.2, CD (2011).
- Super Trio, Trio Music, Sundance/Lasting Impression Music, LIM UHD 047, Limited Edition, UltraHD CD (2011).
- Wes Montgomery, So Much Guitar!, Riverside/Universal Music Japan, UCCO-5103, CD (2007).
Japońskie wersje płyt dostępne na CD Japan
Należący do serii Twenty model 22 firmy PMC gra w bardzo soczysty sposób. Dźwięk nie jest przegięty ani w kierunku wysokich, ani niskich częstotliwości, czego można by się obawiać widząc stosunkowo rozbudowany system wspomagania niskich częstotliwości i mając na uwadze studyjną proweniencję tego producenta.
Testując duże, wolnostojące kolumny OB1i tego producenta słychać było, że miały one oddać wysoką dynamikę i zagrać naprawdę niskim, pełnokrwistym basem. Dlatego też niskie częstotliwości w tamtych kolumnach były mocniejsze niż by wymagała tego „neutralność”. Ponieważ jednak była to część większego planu, część strojenia całego dźwięku, ten – w ramach przyjętych założeń – był naprawdę znakomity.
Twenty.22 (tak ich nazwę zapisano na stronie internetowej producenta) są znacznie mniejszymi konstrukcjami, a bas i średnicę obsługuje jeden przetwornik, też mniejszy. Nic więc dziwnego, że kolumny grają mniejszym, szczuplejszym dźwiękiem o znacznie mniejszych źródłach pozornych. Fizyki nie przeskoczysz.
Zarazem jednak otrzymujemy z małych paczek niesamowitą dynamikę i naprawdę niski, jak na monitory, bas. Niemal widzę pokusy, jakie stały przed ich twórcami – mając w ręku tak potężne narzędzie, jak Advanced Transmission Line i to w zupełnie nowej odsłonie, doświadczenie w projektowaniu zwrotnic, niemal nieograniczone możliwości w wykonywaniu obudów (firma większość podzespołów wykonuje samodzielnie) itp. nietrudno było im zaszaleć i „kazać” tym kolumnom zabić słuchacza basem. Tym większy szacunek więc za powstrzymanie się, za znalezienie „złotego środka”.
Jak mówię, głośniki grają w bardzo nasycony, soczysty sposób. To nie jest chude granie, jeśli chodzi o barwę. Kolumny premiują dźwięki z dużą ilością harmonicznych, w jakiś sposób połączone z dźwiękiem podstawowym. Skąd to wiem? Ano wyraźnie lepiej zagrały płyty ze starszą muzyką, niezależnie od proweniencji. Czy to był Wes Montgomery z So Much Guitar!, czy Johnny Hartman z Just You, Just Me…, czy wreszcie Pink Floyd z nowego remasteru The Wall. Mógłbym do tego dodać płyty King Crimson itp. W czym rzecz: a w tym, że jeśli materiał źródłowy jest nasycony, pełny, ma głębokie brzmienie, to kolumny PMC cieszą się jak dzieci, jeśli mogę użyć takiego porównania. Odwdzięczają się pogłębieniem dźwięku, dopasowują się do jego wewnętrznej harmonii, do pełni, do głębi. Ich bas jest tak zestrojony, że daje podstawę dla środka, nie gra sobie, a muzom, nie odstaje od reszty pasma. Jest naprawdę głęboki, już o tym mówiłem, ale też szybko wygasa i nie ciągnie się.
Nowe nagrania, takie mam wrażenie, w przeważającej większości brzmią w bardziej suchy sposób, nawet jeśli to są tak udane nagrania, jak z firmy Stockfisch. Po prostu gdzieś między dźwiękami czegoś brakuje. To tutaj daje o sobie znać studyjna proweniencja producenta („Monitor” z jego nazwy) – kolumny wydają się mało podbarwione i mam wrażenie, że mają niskie zniekształcenia.
Czy chodzi o szum z taśmy obecny we wszystkich przywołanych powyżej nagraniach? Coś w tym może być, bo jak mówił kiedyś Doug Sax, guru masteringu, szum w nagraniach działa jak coś w rodzaju analogowego dithera, pozwala lepiej opisać sygnałowi dany dźwięk. To dlatego większość cyfrowych rejestracji przed końcowym zgraniem na cyfrową taśmę-matkę Sax przepuszcza przez taśmę analogową (patrz przypadek Brothers In Arms Dire Straits TUTAJ). Nowe nagrania zazwyczaj brzmią bardziej martwo.
Kolumny PMC tę różnicę pokazują naprawdę fajnie. Nie znaczy to, że wszystkie inne płyty niż King Crimson itp. brzmią źle. Po prostu mocniej słychać z nimi tę „pustkę” między dźwiękami, to że nagrania były wielościeżkowe, że często nie do końca się to „klei”. Jeśli jednak udaje się wszystko dobrze poskładać, jak na płytach The Private Collection Charliego Hadena, czy Sleep Through The Static Jacka Jonsona, magia wraca.
|
Widząc PMC Twenty.22, znając ich budowę, dość naturalnie spodziewamy się wyczynów basowych. Dlatego w pierwszych odsłuchach mogą dominować krążki z muzyką elektroniczną, chociażby w rodzaju Dioramy, Jarre’a, Diary of Dreams czy Depeche Mode. I będzie dobrze, naprawdę dobrze. Bas jest gładki, nie jest przesadnie konturowy, nie słychać, żeby był za mocny, ani żeby był nierówny. Po prostu ładnie zestrojony zakres niskotonowy. Nie będzie to jednak festiwal fajerwerków, jak z większymi modelami tego producenta. Tutaj starano się o możliwie najlepszy balans tonalny, dlatego dość szybko osiągniemy limit tych kolumn, przede wszystkim w zejściu basu. Nagrania elektroniczne nie będą więc aż tak głębokie, aż tak „duże”, jak z większymi kolumnami.
To, co zaskoczy niejednego, kto nigdy wcześniej nie słyszał kolumn profesjonalnych (estradowych), to wybitna dynamika tych kolumn, a także umiejętność różnicowania tej dynamiki. Kolumienki grają w niezwykle wybuchowy sposób, z łatwością ukazując tego typu różnice w nagraniach.
I tak – mocno skompresowany dźwięk z ABACAB Genesis czy Can’t Slow Down Lionela Richiego miał całkiem dobrą dynamikę. Kolumny lekko wszystko pchnęły, nie pozwoliły się dźwiękowi zapaść. Jednak wzorcowe pod tym względem nagrania z remasteru płyty Super Trio Trio Music dadzą przedsmak tego, co można osiągnąć ze znacznie większymi konstrukcjami tej firmy – widzimy małe monitorki, a słyszymy coś innego.
Z płytą tą związana jest ciekawa anegdota, którą w jej książeczce przytacza pan Winston Ma, odpowiedzialny za projekt. Nie będę jej streszczał, powiem tylko, że utwór pt. Little Suite składa się z trzech części – rozpoczyna ją preparowany fortepian, po którym wchodzi perkusja. I właśnie to wejście jest tak dynamiczne, że przy wysokim poziomie siły głosu potrafi spalić głośniki, jeśli tylko te nie są zbyt dobrze skonstruowane. Nagranie to zamieszczono na płycie dwukrotnie – raz ze skorygowanym w stosunku do oryginału maksymalnym poziomem dźwięku, ze zmniejszoną ilością zniekształceń w najgłośniejszych fragmentach i na końcu po raz drugi, z oryginalnym poziomem. Jak zaznacza pan Ma, niemal wszyscy preferują wersję… nieskorygowaną, ze zniekształceniami. Dlaczego – tego nikt nie umie wyjaśnić.
Jakby jednak nie było, można takie porównanie wykonać samodzielnie i opowiedzieć się za którąś z nich (ja wybieram, jednak, wersję skorygowaną). Żeby jednak to było możliwe system, w tym kolumny, musi być ekstremalnie dynamiczny, musi posiąść umiejętność oddawania bardzo szybkiego narastania sygnału i musi umieć różnicować. Inaczej różnice pomiędzy obydwoma wersjami będą pomijalne. Nie muszę mówić, że małe, naprawdę małe Twenty.22 z łatwością pokazują, o co w każdej z wersji chodzi.
Pewnych rzeczy przeskoczyć się nie da. Skala dźwięku z tych kolumn PMC nie jest specjalnie duża – żeby to osiągnąć musimy mieć duże ciśnienie dźwięku, najlepiej z dużej membrany i tego na razie zmienić się nie da. Dlatego też obrazy pozorne przed nami są mniejsze niż z dużych kolumn. Choć słyszymy nieco mocniejszy, bardziej mięsisty bas niż z porównywalnych gabarytami monitorów, to jednak nie przekłada się to na budowanie dużego obrazu.
Góra, choć o tym nie wspomniałem, jest dopełnieniem środka. Jest raczej słodka, nieco ciepła, bardzo soczysta. Po prostu dobrze wykańcza resztę pasma. Nie przykuwa do siebie uwagi, bo nie jest specjalnie mocna i nie jest jakoś szczególnie rozdzielcza. Jest wiernym odbiciem basu, tj. nie jest twarda, zbyt konturowa itp.
Scena? Ma duże rozmiary, choć nie jest specjalnie ekspansywna, ani też nie jest mocno wbudowywana do góry. To domena dużych kolumn. Jest po prostu OK.
Najważniejsza wydaje się bowiem barwa – nasycona, mocna, pełnokrwista. No i dynamika – wyjątkowa. To dwa podstawowe wyróżniki tych fajnych kolumienek. Dodajmy do tego wysoką skuteczność, ładne wykonanie, „rocznicowy” charakter i okaże się, że jest dobrze…
Metodologia testu
Kolumny stanęły na podstawkach firmy Sonus faber, a te na platformach antywibracyjnych Acoustic Revive RST-38, obok moich Harbethów M40.1, które nieco w tym celu przesunąłem. Żeby przeciwdziałać poruszaniu się wooferów w M40.1, zwarłem ich gniazda wejściowe.
Podstawą były odsłuchy z moim wzmacniaczem Soulution 710. To urządzenie tranzystorowe, push-pull, o wysokiej mocy. Aby wyrobić sobie szerszy pogląd, kolumny odsluchałem także z moim, modyfikowanym Lebenem CS-300 XS [Custom Version] (2 x 7 W), ale i z testowanym równolegle wzmacniaczem Hegel H70 – to ostatnie zestawienie wydało mi się szczególnie interesujące.
BUDOWA
Twenty.22 firmy PMC to dwudrożny monitor, kolumna podstawkowa. Górę pasma obsługuje miękka kopułka wysokotonowa norweskiego SEAS-a z chroniącą ją, metalową siateczką, wykonywana na zamówienie i według specyfikacji PMC. Głośnik ma membranę o średnicy fi 27 mm, wykonaną z materiału SONOLEX, a jego cewka chłodzona jest ferrofluidem. Z kolei część środka i niskie tony obsługuje 170 mm głośnik własnej produkcji z membraną z powleczonej celulozy (papieru), wykończonej w specjalny sposób, z nakładką przeciwpyłową z tego samego materiału i odlewanym, sztywnym koszem ze stopu aluminium. Magnes wydaje się niewielki, ale najwyraźniej (o ile się nie mylę), to magnes neodymowy. Ciekawe, czy w cenie kolumny uwzględniono już wariacką podwyżkę ceny neodymu – w 2011 roku podrożał o 1500%. Jak się mówi (patrz: What Price Magnets, „HIFICRITIC”, October/November/December 2011, s. 18-19), w kręgach związanych z produkcją kolumn głośnikowych pojawiła się histeria – nagle wszyscy muszą przeprojektować przetworniki, a co za tym idzie głośniki tak, aby z powrotem zaadaptować magnesy ferrytowe. I to JUŻ! Jak się wydaje, czeka nas mała rewolucja w audio, już niedługo… W każdym razie, na froncie głośnika wysokotonowego wytłoczono logo PMC, zaznaczając tym samym, że to wersja przygotowana na specjalne zamówienie firmy.
Głośnik niskośredniotonowy obciążony jest od tyłu obudową labiryntowa, z wylotem na przedniej ściance, poniżej tego głośnika. Labirynt jest mocno wytłumiony. Jego ścianki znacząco podnoszą sztywność, wykonanej z płyt MDF, obudowy. Kolumny oklejono naturalną okleiną, dostępną w czterech wariantach: dąb, orzech, Amarone oraz Diamond Black (czarny, lakier fortepianowy).
Zwrotnicę zmontowano na płytce drukowanej, przykręconej na dystansach z winylu do płytki z zaciskami głośnikowymi. Zaciski są naprawdę ładne, złocone, podwójne, z grubymi, złoconymi trzpieniami zwierającymi obydwie sekcje. Elementy w zwrotnicy są niezłe, a kondensatory – znakomite. To francuskie, metalizowane polipropyleny firmy SCR.
Kolumny wyposażono w maskownice mocowane na magnesach (brak nieładnych otworów w przedniej ściance), w kolorze brązowym, ładnie korespondującym z okleiną. Zapewne w wersji czarnej maskownica jest czarna. Do kompletu można dokupić opcjonalne, dopasowane stylistycznie podstawki. W przeciwieństwie do wielu innych podstawek dedykowanych do konkretnych kolumn, te PMC wyglądają bardzo solidnie.
Dane techniczne (wg producenta):
Pasmo przenoszenia: 40 Hz – 25 kHz
Skuteczność: 90 dB/1 W/1 m
Długość ekwiwalentna ATL: 2 m
Impedancja: 8 Ω
Punkt podziału zwrotnicy: 1,8 kHz
Wymiary: 410 x 184 x 367 mm (+6 mm maskownica)
Waga: 8 kg
Dystrybucja w Polsce:
MJ Audio Lab ǀ Warszawa ǀ Polska
tel.: (22) 397 79 08 | (22) 397 79 07 | tel. kom.: +48 888 693 711 | +48 506 063 857
e-mail: office@mjaudiolab.pl
Strona internetowa: mjaudiolab.pl
Pobierz test w PDF
|
|